Status: Endo x 1
Wiek: 47 Doczya: 28 Pa 2009 Posty: 505 Skd: Athlone-Ireland
Wysany: Sob 05 Cze, 2010
Widzę że będzie nas kilka w tym samym czasie Dziewczynki szykować piżamki, ręczniczki itp A już za kilka tygodni popiszemy jak nam się zmienia życie na lepsze.Pozdrawiam serdecznie
Amalka piękny kwiateczek
_________________ Nigdy nie jest równie daleko od celu,
jak wtedy, gdy nie wiesz,
dokąd zmierzasz.
Witam Kochani
Jestem juz w domku, w piatek wyszlam ze szpitala (8 doba po operacji). Okolo poltora godziny podobno trwal sam zabieg, a pielegniarki sie smialy ze sama elita lekarska sie zebrala na to
23ciego do szpitala, na nastepny dzien na stol operacyjny... Balam sie bardzo, pamietam ze jeszcze uspokajali mnie nim "zasnelam". Obudzilam sie pamietam jakos na szyciu, po chwili pamietam wyladawalam na sali pooperacyjnej. Nie czulam zbyt bolu, ale to pewnie pod wplywem lekow. Potem weekend to rehabilitacji nie bylo, ale w poniedzialek po zabiegu zaczelam swoje pierwsze kroki A we wtorek sama (no prawie ) spacerowalam juz po korytarzu, do toalety, itp. A z dnia na dzien czulam sie ogolem silniejsza/
Teraz siedzac w domu, nie liczac bolow zastalych miesni i sciegien nie czuje nic. Zadnych bolow w samym stawie, a to wyzej co wspomnialam, to czul pewnie nie jeden kto po prostu za duzo pocwiczyl jednego czy drugiego dnia
Nie liczac ze chodze o kulach, to chodze prosto, nogi mi wyrownali, zalecenia do rehabilitacji dostalam i sobie w domku na razie cwicze. Po schodach biegam, nie mam problemow z niskim lozkiem, toaleta, kuchnia itp Gorzej juz cos z tej kuchni sobie przyniesc, ale to jeszcze troche.
Tak, wiec powoli wracam do zdrowia, lekarz ktory mnie operowal, wyznaczyl mi kontrolna wizyte w polowie wrzesnia i powiedzial, ze mile by mnie juz widzial na wlasnych nogach, bez kul (no ostatecznie z jedna, zalezy jak sie bede czula - no ale jest to mozliwe).
Tyle w sumie u mnie nowego, w sumie mysle, ze bede czesciej was odwiedzac, przynajmniej przez czesc dnia mam dostep do internetu bezprzewodowo, wiec zawsze znajde chwilke teraz by do Was zajrzec
Pozdrawiam, a tym co obecnie sa w szpitalach, czekaja na zabieg to trzymam kciuki, no i za tych co juz sa po - a czeka ich rehabilitacja
Trzymajcie sie cieplo, buziaki
Suzume bardzo się cieszę że jesteś już po zabiegu i wszystko jest dobrze. Widzisz nie taki diabeł straszny jak go malują:-). Wracaj teraz do zdrowia i pamiętaj dobra rehabilitacja to teraz podstawa żeby dobrze chodzić. I tak trzymaj optymizm i wiara w siebie potrafią zdziałać cuda więc chodz z dumnie podniesioną głową a wszystko możesz osiągnąc
_________________ Żyj tak by jak najwięcej dać z siebie innym
Wspaniale, że u Ciebie już po wszystkim i że tak dobrze się czujesz Wracaj do sił, dbaj o siebie i teraz postaw na rehabilitację Trzymam kciuki za konkretne postępy w rehabilitacji
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
suzume, cudownie, że wszystko tak gładko poszło. Wyczuwam optymizm w Twoim poście i cieszę się razem z Tobą, że operację masz już za. Teraz tylko nabieraj sił, ćwicz, a będziesz się czuła coraz lepiej. Pozdrawiam serdecznie.
_________________ Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.
W sumie z dnia na dzien odczuwam pewna poprawe, coraz mniej bola miesnie, coraz wiecej moge przejsc. Nie zamykam sie w domu specjalnie bo od niektorych slyszalam ze pierwsze miesiace to tylko w domu... Jak po schodach chodze normalnie przy pomocy kul i poreczy - takie pierwsze pietro na ktorym mieszkam nie straszne mi jest, a zwykle jeszcze mam oparcie w moim narzeczonym.
Z rana cwiczenia z "listy" jaka dostalam od rehabilitantki w szpitalu, a potem staram sie w miare byc w ruchu, to usiasc, to wstac, to przejsc sie kawalek, itp., by nie lezec calymi dniami na lozku.
Przed operacja bolalo nawet jak lezalam, siedzialam... A teraz nic... Dzis na zdjecie szwow ide. Wyciagliby mi w szpitalu, ale ze nie chcialam zostawac na weekend, to musze kombinowac Tym bardziej ze w weekendy rehabilitacji nie ma, lekow juz innych niz te co sa w aptekach nie biore. A wiecej ruchu ogolem mam w domu, niz tam lezac na lozku.
Radosc, optymizm... Nie byloby pewnie tego gdyby nie Wy, i moj narzeczony w ktorym caly czas, od poczatkow, przez pobyt w szpitalu, i teraz mam wsparcie.
W sumie z dnia na dzien odczuwam pewna poprawe, coraz mniej bola miesnie, coraz wiecej moge przejsc.
Będzie coraz lepiej Najważniejsze jest że co najgorsze już za Tobą, a teraz zaczynasz nowy, lepszy etap, z naprawionym bioderkiem i narzeczonym u boku. Dzielnie sobie radzisz, jestem z Ciebie bardzo dumna
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Status: Endo x 1
Wiek: 47 Doczya: 28 Pa 2009 Posty: 505 Skd: Athlone-Ireland
Wysany: Wto 06 Lip, 2010
Super wieści ja to jak sobie przypomnę co pisałaś wcześniej to jest ogromny postęp.Myślę że jesteś silną , fajną kobietką. Mam nadzieję ze się kiedyś spotkamy na "zlocie bioderkowiczów" .Życzę sukcesów Pozdrawiam cieplutko
_________________ Nigdy nie jest równie daleko od celu,
jak wtedy, gdy nie wiesz,
dokąd zmierzasz.
Radosc, optymizm... Nie byloby pewnie tego gdyby nie Wy, i moj narzeczony w ktorym caly czas, od poczatkow, przez pobyt w szpitalu, i teraz mam wsparcie.
Brawo Suzume, to piękne, że narzeczony i to forum dało Ci tyle optymizmu, że uwierzyłaś w siebie, a teraz życie bez bólu sprawi Ci jeszcze więcej radości - powodzenia
_________________ Z zamartwianiem się lepiej poczekać. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebne.
Status: Endo x 1
Wiek: 67 Doczya: 19 Sie 2009 Posty: 420 Skd: Górny Śląsk
Wysany: Wto 06 Lip, 2010
Suzume, jesteś niesamowita! Czytałam Twoje wcześniejsze posty i mam wrażenie, że obecnie pisze zupełnie inna osoba! Z całego serca życzę Ci, żeby to optymistyczne nastawienie nigdy Cię nie opuściło. Życie bez bólu to zupełnie inne życie. Powodzenia w rehabilitacji