Cześć. Nie wiem czy dobrze robię, ale zakładam TU nowy temat 11.08 minęło mi 3 miesiące od operacji. 2 dni temu odstawiłam kule w domu, pod blok wychodzę z jedną. Mam tylko na razie jedno pytanie: czy mieliście bóle tego stawu i kucie po natychmiastowym odstawieniu obu kół po 3 miesiącach nieobciążania operowanej nogi? Kuleliście? Mam założoną bezcementową z trzpieniem Nanos i głową ceramiczna Delta i mam ww. "objawy". Pomocy
Czytam forum od czasu do czasu i wiele więcej wiem stąd niż od operatora niestety Lekarz kazał mi odstawić kule, nie kazał przejść się po gabinecie i nie spodziewałam się takiej tragedii po odstawieniu. Wiem, że noga, staw, mięśnie się zastały, ale aż tak?
Kazałmi pprzyjść do kontroli za rok, na zdjęciu wszystko dobrze i tylko noga standardowo mi puchła
Ostatnio zmieniony przez ruda Sob 15 Sie, 2015, w caoci zmieniany 1 raz
Tak może tak być, jak piszesz zdjęcie wygląda dobrze. Czyli od strony ortopedycznej nic się nie dzieje.Przez 3 miesiące nie obciążałaś nogi, mięśnie nie pracowały. Więc teraz przy powrocie do normalnej aktywności się buntują i stąd te objawy. Moja rada dobrze by było zasięgnąć opinii fizjoterapeuty. Ponieważ sama operacja ma na celu usunięcie bólu. Ale to czy dobrze chodzisz i jakie masz wzorce funkcjonalne tego chodu potrafi ocenić fizjoterapeuta.
_________________ Żyj tak by jak najwięcej dać z siebie innym
Witaj, napisalas w dobrym miejscu.
Zgadzam sie z Bonia. Skoro ortopedycznie wszystko jest dobrze to znaczy ze musisz popracowac nad rehabilitacyjnymi sprawami, odbudowac wzorzec prawidlowego ruchu. Niestety sam on sie nie bierze, tego musisz sie od nowa nauczyc.
Prawdopodobnie za wczesnie odstawilas kule zanim Twoje cialo jest na to gotowe pod wzgledem prawidlowej funkcji.
Daj znac jak Twoja sprawe bedzie widzial terapeuta.
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
No tak Jak piszą wyzej Aga i Bonia to skontaktuj się z fizjoterapeutom i pomyśl o rehabilitacji . piszes ze czytasz forum to pewnie i czytałaś o rehabilitacji i ja mam małe pytanko dlacego wcześniej nie pomyślałaś o rehabilitacji .Mam tez mieszane myśli co do lekarza bo piszes następna kontrola dopiero za rok a rok to duzo czasu.Pozdrawiam i zycze wszystkiego co dobre....
_________________ " nie smuć się nie warto ciesz się życiem i kazdą jego chwilą".....» Wieloodłamowo złamana miednica, lewa kończyna krótsza o 4 cm
Rehabilitowałam się wcześniej, wzmacniałam mięśnie przed operacją, jak kazała fizjoterapeutka. W dodatku dużo, dużo chodziłam
Mam jakieś dziwne mięśnie, dość słabe w ogóle, nie tylko w miejscu operowanej nogi. Po operacji też chodziłam, nie leżałam dużo na łóżku ..no i nie bolą mnie mięśnie nogi a biodra i staw w środku, wtedy kiedy go obciążam, ale inaczej niż przed operacją, ponieważ ból nie promieniuje do nogi, jak kiedyś.
Też nie podoba mi się podejście lekarza, ale z tego co słyszałam od ludzi ze mną będących w przychodni też im kazał przyjść za rok. Do niego dostać się to koszmar, zapisują tylko tych z kolejki, a na kontrolę to tylko "po prośbie" albo do innych, do których na za miesiąc można się zapisać. Zero wytycznych, oprócz chodzenia o kulach. Podobno mogę nogę na rowerku stacjonarnym "rozruszać". Najgorsze jest to, że za 2 miesiące wracam normalnie do pracy, pomimo, że jakiś czas temu dostałam rentę z tyt. częściowej niezdolności do pracy, przyznaną i tak z łaską z powodu braku "mobilności".
Pójdę do niego prywatnie za miesiąc chyba, jak dalej będę miała te bóle.
Ruda, zanim pójdziesz prywatnie (może nie raz ) i wywalisz kasę by usłyszeć że trzeba Ci czasu i z endo jest ok. zasięgnij opinii terapeuty, który Ci dobierze ćwiczenia i manualnie rozpracuje to co trzeba w Twoim przypadku. Takia jak Twoja sytuacja wielokrotnie występowała na Forum i zwykle rozpoczęcie właściwej terapii było skutecznym rozwiązaniem - czego i Tobie życzę.
Powrót do pracy da się pogodzić z ćwiczeniami, uwierz mi że to możliwe
Jeśli masz coś niewyrehabilitowane to i tak od terapii nie uciekniesz, bo dołączą inne dolegliwości - potem odkręcanie tego będzie dłużej trwało.
Zajrzyj do dz. o rehabilitacji - tam są tematy pomoce w poszukiwaniu terapeuty.
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
2 dni temu odstawiłam kule w domu, pod blok wychodzę z jedną.
W chodzeniu o kulach nie ma kompromisów: albo chodzisz z obiema albo odstawiasz całkowicie. Chodzenie o jednej może utrwalić asymetrię tułowia co w końcowym rozrachunku wpływa na jakość chodu. Więcej o tym znajdziesz w dziale o chodzeniu o kulach.
ruda napisa/a:
Lekarz kazał mi odstawić kule, nie kazał przejść się po gabinecie i nie spodziewałam się takiej tragedii po odstawieniu.
Decyzję o odstawieniu kul powinien dać zarówno lekarz i fizjo. Przypuszczam że zdanie fizjoterapeuty czy i kiedy odstawić kule nie było uwzględnione?
ruda napisa/a:
Rehabilitowałam się wcześniej, wzmacniałam mięśnie przed operacją, jak kazała fizjoterapeutka. W dodatku dużo, dużo chodziłam
Mam jakieś dziwne mięśnie, dość słabe w ogóle, nie tylko w miejscu operowanej nogi. Po operacji też chodziłam, nie leżałam dużo na łóżku ..no i nie bolą mnie mięśnie nogi a biodra i staw w środku, wtedy kiedy go obciążam, ale inaczej niż przed operacją, ponieważ ból nie promieniuje do nogi, jak kiedyś.
Ingerencja chirurgiczna narusza ciągłość wielu warstw tkanek/mięśni: wrażenia bólu ciągnięcia pieczenia/rozpierania może być związane z ograniczeniem/brakiem wzajemnej ruchomości mięśni/tkanek względem siebie podczas ruchu. Dotyczy to także mięśni/tkanek nie leżących w bezpośrednim sąsiedztwie stawu ale leżących wyżej (lędźwie/klatka piersiowa) i niżej (udo/goleń/stopa) ponieważ one też biorą udział w ruchu i pośrednio przenoszą wzajemnie napięcia na siebie. Jak sama przyznałaś, już przed zabiegiem zwracałaś uwagę na reha: zabieg operacyjny stwarza warunki ale nie odtwarza wzorców ruchowych: ergo nie nauczy cie poprawnie chodzić.
ruda napisa/a:
Też nie podoba mi się podejście lekarza, ale z tego co słyszałam od ludzi ze mną będących w przychodni też im kazał przyjść za rok. Do niego dostać się to koszmar, zapisują tylko tych z kolejki, a na kontrolę to tylko "po prośbie" albo do innych, do których na za miesiąc można się zapisać. Zero wytycznych, oprócz chodzenia o kulach. Podobno mogę nogę na rowerku stacjonarnym "rozruszać". Najgorsze jest to, że za 2 miesiące wracam normalnie do pracy, pomimo, że jakiś czas temu dostałam rentę z tyt. częściowej niezdolności do pracy, przyznaną i tak z łaską z powodu braku "mobilności".
Pójdę do niego prywatnie za miesiąc chyba, jak dalej będę miała te bóle.
Rady lekarza odnośnie "rozruszania" nogi na rowerku można włożyć miedzy baśnie: jest to niestety często spotykane zjawisko, że lekarze/operatorzy wypowiadają się w tematyce reha, na której się po prostu nie znają.
Dołączam się do rekomendacji Boni, Małego22 i Agi W: optymalną pomoc możesz uzyskać u fizjoterapeuty/osteopaty pracującego zarówno na tkankach miękkich (powięzie) jak i funkcjonalnie. Opracowanie manualne tkanek pozwoli uwolnić ruch a terapia funkcjonalna pozwoli aktywnie skorzystać/dać aktywną kontrolę nad uzyskanym rezultatem.
Powodzenia
Daniel
_________________ "Żaden człowiek nigdy nie będzie cieszył się nieustającym sukcesem, dopóki nie przyjrzy się prawdziwym przyczynom wszystkich swoich pomyłek."
Ostatnio zmieniony przez Danielos Nie 16 Sie, 2015, w caoci zmieniany 1 raz
...Decyzję o odstawieniu kul powinien dać zarówno lekarz i fizjo...
Daniel, to jest właśnie sposób myślenia jakim się różnimy.
decyzję o odstawieniu kul podejmuje PACJENT, nikt inny. jeżeli jest rozgarnięty po konsultacji z lekarzem i fizjo.
pacjent po operacji biodra nie jest ubezwłasnowolniony i może samodzielnie podejmować decyzje. co więcej jest właścicielem swego ciała i wszelkie konsekwencje decyzji spadną tylko i wyłącznie na niego.
pacjent przez wielu lekarzy i niestety fizjoterapeutów jest spychany do roli obiektu bez własnego zdanie. wielu pacjentów z tym się godzi, co moim zdaniem jest złe. w niewielu przypadkach w pacjencie widzi się człowieka nie jako organizm do naprawy, ale również kogoś z psychiką i prawem do decyzji o własnym losie.
...Decyzję o odstawieniu kul powinien dać zarówno lekarz i fizjo...
Daniel, to jest właśnie sposób myślenia jakim się różnimy.
decyzję o odstawieniu kul podejmuje PACJENT, nikt inny. jeżeli jest rozgarnięty po konsultacji z lekarzem i fizjo.
pacjent po operacji biodra nie jest ubezwłasnowolniony i może samodzielnie podejmować decyzje. co więcej jest właścicielem swego ciała i wszelkie konsekwencje decyzji spadną tylko i wyłącznie na niego.
pacjent przez wielu lekarzy i niestety fizjoterapeutów jest spychany do roli obiektu bez własnego zdanie. wielu pacjentów z tym się godzi, co moim zdaniem jest złe. w niewielu przypadkach w pacjencie widzi się człowieka nie jako organizm do naprawy, ale również kogoś z psychiką i prawem do decyzji o własnym losie.
Czy napisałem, że pacjenta ta decyzja ubezwłasnowolnia?
Jeśli pacjent/-ka nie jest poinformowany/-a (a z reguły świadomość kiedy odstawić kule: czyli gdy poprawnie się chodzi), to powinien/powinna o tym wiedzieć, że zbyt wczesne odstawienie kul zaważy na jego/jej sprawności.
_________________ "Żaden człowiek nigdy nie będzie cieszył się nieustającym sukcesem, dopóki nie przyjrzy się prawdziwym przyczynom wszystkich swoich pomyłek."
Czy napisałem, że pacjenta ta decyzja ubezwłasnowolnia?
Jeśli pacjent/-ka nie jest poinformowany/-a (a z reguły świadomość kiedy odstawić kule: czyli gdy poprawnie się chodzi), to powinien/powinna o tym wiedzieć, że zbyt wczesne odstawienie kul zaważy na jego/jej sprawności.
Czy mogę zadać podchwytliwe pytanie - czy kiedykolwiek musiałeś chodzić przez dłuższy czas o kulach? Odstawienie kul to nie tylko kwestia wypracowania prawidłowego wzorca, to także poczucie bezpieczeństwa.
Wiele osób chodzi o kulach, bo najzwyczajniej boi się chodzić bez nich. Stąd też m.in. Cyryl wspomniał o psychice pacjenta, która pełni istotną rolę w procesie dochodzenia do sprawności. Również z tego powodu wiele osób chodzi przez jakiś czas o jednej kuli. Chodniki nie są równe jak nawierzchnia sali gimnastycznej, więc wypracowanie chodu w "warunkach cieplarnianych" nie musi przekładać się na równie sprawne i prawidłowe poruszanie się w warunkach bojowych. Piszę o warunkach bojowych, bo przynajmniej w mojej okolicy rowerzyści dosyć często jeżdżą po chodnikach i np. przez jakiś czas maszerowałam z kulą (w zasadzie noszoną w powietrzu), żeby dać innym do zrozumienia, że na niektóre bodźce mogę zareagować wolniej i że nie tylko ja muszę uważać na innych, ale też inni powinni zwrócić większą uwagę na mnie.
Rady lekarza odnośnie "rozruszania" nogi na rowerku można włożyć miedzy baśnie: jest to niestety często spotykane zjawisko, że lekarze/operatorzy wypowiadają się w tematyce reha, na której się po prostu nie znają.
To jest tak, że ja raczej sama zapytałam o rowerek
PS. Znalazłam kolegę fizjoterapeutę, który pomoże mi stanąć na nogi mam nadzieję, albo kogoś poleci, bo rzeczywiście: jeden terapeuta nie przyjmuje aż do listopada, a do drugiego nawet nie dojadę, nie mam czym Ale na 100% skorzystam z terapii tkanek miękkich
Ja wiem, że nie mogę jeszcze stawać bez kul, czuje to niestety
...Decyzję o odstawieniu kul powinien dać zarówno lekarz i fizjo...
Czy napisałem, że pacjenta ta decyzja ubezwłasnowolnia?...
nic takiego nie napisałeś, ale w cytowanym zdaniu piszesz, że decyzja należy do lekarza i fizjo, a o pacjencie, którego dotyczy ta decyzja, ani słowa.
z tego wywnioskowałem, że nie powinien mieć on zdania.
ale tu nie chodzi o osobiste wycieczki, ale o sposób myślenia i lekarzy i fizjoterapeutów, znacznej ich części.
doświadczyła tego moja mama, emerytowana lekarka, żaląc się że lekarze ograniczają się do minimum informacji. na pytanie: a Ty więcej mówiłaś pacjentom, odpowiedziała: a po co?
nie mówię, że tak postępują wszyscy, ale na rehabilitacji doświadczyłem czegoś podobnego. dostałem ćwiczenia dla zniedołężniałego starca, które były dla mnie stratą czasu. czyli rehabilitantka podjęła decyzję za mnie, co jest dobre i powinienem w kącie sali cicho, z pokorą wykonywać ćwiczenia nic mi nie dające.
nikt nie zapytał się mnie o zdanie i gdybym sam się nie upomniał (czego 90% pacjentów nie robi), nikt by się mną nie zainteresował.