Status: Endo x 1
Wiek: 53 Doczya: 01 Lip 2009 Posty: 677 Skd: Kraków
Wysany: Nie 27 Gru, 2009 Powiklanie po endoprotezie
Witam po przerwie i od razu dziekuje wszystkim, ktorzy interesowali sie moim stanem zdrowia i wspierali mnie w naprawde kiepskich dla mnie chwilach.. Przepraszam rowniez za zaniedbanie swojego dzialu ale nie bylam w najlepszej formie psychicznej
Winna jestem chyba wyjasnienie
Zdarzylo mi sie powiklanie pooperacyjne polegajace na zakazeniu i wtornym otwarciu sie blizny operacyjnej sprzed 3 miesiecy. Poczatkowo sprawa wygladala paskudnie gdyz czas komplikacji wskazywał na tzw. zakazenie pozne czyli najczesciej zainfekowany jest juz implant. Oznacza to w skrócie ze nalezy go usunac Ale na całe szczescie okazalo sie, zakazenie jest powierzchowne czyli po prostu pod blizna zropial mi krwiak w "zamknietej komorze" i zakazenie nie przedostalo sie nigdzie głębiej. Przezylam chwile grozy gdyz lekarze szczerze wątpili, ze jest to mozliwe. Dopiero scyntografia kosci + scyntografia leukocytarna + fistulografia + badania krwi wykazały jak wyzej
Sprawa jest opanowana ale ja dalej siedze w szpitalu na antybiotykach (juz 3 tyg ) i czekam az da sie rane zamknąc..Ile to potrwa - nie wiadomo. Mysle, ze do dwoch tygodni powinnam wyjsc..
Pisze Wam to po to, zebyscie obserwowali swoje rany i kazde podpuchniecie czy dziwna bolesnosc zglaszali od razu ORTOPEDZIE. Nie lekarzowi pierwszego kontaktu tylko ortopedzie. Ze zdumieniem stwierdzilam, ze cos takiego moze sie przytrafic i rok po zabiegu. Wczesniej myslalam, ze jak blizna mi sie pieknie i szybko zagoila to takie komplikacje w 3 miesiace po zabiegu juz mi nie groza. Im szybciej infekcja zostanie zatrzymana tym wieksze sa szanse na uratowanie naszych implantów..Od lekarzy dowiedzialam sie, ze zwykla grypa czy angina potrafi narobic nam (endonosicielom) koszmarnych problemow.. Wiecej informacji na ten temat na www.zakazenia.org.pl
Jeszcze raz dziekuje Wam wszystkim za wsparcie telefoniczne i mailowe. Pomogliscie mi uwierzyc, ze cuda sie czasem zdarzają, chociaz lekarze byli baaardzo sceptyczni
Ostatnio zmieniony przez kinga Pon 15 Lut, 2010, w caoci zmieniany 1 raz
Dusiu - super, że się w końcu wyjaśniło – trochę długo to trwało. Teraz już z górki . Trochę to jeszcze potrwa, ale już bez takich nerwów. Blizna w końcu się zagoi – nie ma innego wyjścia.
Status: Endo x 1
Wiek: 53 Doczya: 01 Lip 2009 Posty: 677 Skd: Kraków
Wysany: Nie 27 Gru, 2009
Lenka4, podpuchla mi nagle odrobine blizna pooperacyjna. Nie wygladalo to groznie, raczej jakbym cos sie przecwiczyla. Oblozylam lodem i tyle, bo nie bolalo. Rano bylo lepiej ale wieczorem bylo bardziej spuchniete i zaczynalo pobolewac. Ale poniewaz minelo 3 miesiace od operacji to nadal nie budzilo to mojego niepokoju. Na trzeci dzien bylo juz spuchniete dosc konkretnie ale byla to niedziela wiec nie mialam jak sie wybrac do lekarza a pojscie na pogotowie nie przychodzilo mi nadal do glowy. W poniedzialek rano juz bylo baaaardzo spuchniete, bolalo jak cholera i widac bylo bardzo wyraznie, ze podeszlo ropa na dlugosci 7 cm pod blizna. Skonsultowalam sie telefonicznie z lekarzem a on mnie wystal w trybie pilnym na SOR. A z SORU od razu na oddzial szpitalny. W miedzyczasie blizna puscila na dlugosci tych 7 cm i wylaly sie hektolitry jakiegos swinstwa.. Ech.. nie wyobrazałam sobie, ze moge miec w sobie takie ilosci syfu.. Na poczatku lekarze oczyscili rane, okreslili to przetoka ropna i stwierdzili, ze prawie nie mam szans, zeby to bylo powierzchowne, i ze na 99% ten zbiornik jest zasilany z glebszych warstw.. Ze na powierzchowne to jest za duze, za glebokie (siegalo az do powiezi) i zebym sie zastanowila, gdzie chce usuwac endo Zastanawialo ich tylko to, ze posiewy caly czas wychodzily jalowe..
Masakra.. Ale cuda sie zdarzaja Podobno uratowac moglo mnie to, ze od wystapienia objawow do podania antybiotykow nie minelo duzo czasu..
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2625 Skd: z Polski
Wysany: Pon 28 Gru, 2009
Duska to Ci się przytrafiło i po takim czasie
tak się cieszę, że idzie ku dobremu w tej chwili
trzymam kciuki za cudowne i uzdrawiające działanie antybiotyków, zamknięcie się rany i powrót do domku
pisz na bieżąco, co u Ciebie i jak wygląda sytuacja
pozdrawiam cieplutko
PS. co do zakażeń- moja koleżanka lekarz (posiadaczka dwóch endo bioder i jednej w kolanie) też mi mówiła, że każde zakażenie infekcja może być groźne dla naszych drogocennych części zamiennych....
no i trzeba także uważać na ząbki: pilnować, by zdrowe były
Status: Endo x 1
Wiek: 53 Doczya: 01 Lip 2009 Posty: 677 Skd: Kraków
Wysany: Nie 10 Sty, 2010
No po calej tej historii wyszlam do w koncu do domu. Po miesiacu pobytu
Lekarz prowadzacy uznal, ze nie bedzie rany zszywał tylko goic ma sie przez tzw. ziarninowanie. Oznacza to w skrocie, ze rana jest otwarta, "klei" sie od dolu a ja mam co 3 dni chodzic do szpitala na opatrunek. No i jeszcze przez co najmniej miesiac antybiotyki..bleee..Ale endo cale
Zszywanie tego byc moze przyspieszylo by gojenie ale zwiazane by bylo z mozliwoscia następnego krwiaka albo czegos innego, bo rane trzeba by podciąc i zszywac pod napieciem.. Juz sama nie wiem co jeszcze sie moze/moglo by skomplikowac
Ale najwazniejsze, ze wszystko jest ok choc najadlam sie stachu jak chyba nigdy dotad..:)
Dusiu, wygrałaś niezłą bitwę! Co najmniej jak pod Racławicami! Albo Grunwaldem! Cieszę się, że jesteś już w końcu w domu -teraz musi być już z górki. Oby rana jak najszybciej się zagoiła, żebyś mogła swobodnie wrócić do rehabilitacji czego z całego serducha Ci życzę. Jesteś niesamowita, wiesz o tym, prawda?
He ja to wiem na pewno tzn , że Dusia je niesamowita na maksa. Mam nadzieję , że nie tylko ta bitwa okaże się zwycięska, ale i cała wojna- wojna o zdrowie. Czego Tobie Dusiu życzę z całego serducha oraz wszystkim forumowiczom.
Dusia, historia niesamowita... Nerwy masz chyba z najlepszego stopu stali. Jak chodzisz, jeśli rana jest otwarta? Niech się ładnie i prędko goi, dużo zdrowia, niech endo służy jak powinna!