No więc byłam na basenie, ale gdy weszłam do wody to zaraz chciałam spróbowac popływać. No i spróbowałam. Pływałam na plecach i bardzo delikatnie machałam nogami. Nie było to wogóle bolesne. Po powrocie do domu zaczęłam czuć ten wysiłek. Bioderko zaczęło mnie pobolewać. Resztę dnia spędziłam albo leżąc, albo trochę chodząc po domu. Sądzę , że w wodzie nie czułam jaką pracę moja noga wykonuje. Następnego dnia, wszystko wróciło do normy. Odkąd zaczęłam chodzić , to czuję różne bóle. Gdy wstaję lub gdy wchodzę do samochodu i robię coś w rodzaju skrętu. W Poznaniu mówili mi ,że tak będzie ,że bóle na jakiś czas wrócą, ale żebym się tym nie załamywała. Chciałabym już być w pełni zdrowa i móc wszystko robić, ale wiem ,że rewolucji żadnych robić nie mogę. Dziś pojechałam na małe zakupy i dystans który kiedyś nawet nie wiedziałam kiedy pokonuję, dziś pokonałam z odpoczynkiem na dwóch ławeczkach. Cierpliwie czekam na to, aby nie czuć swojego biodra i móc o nim zapomnieć tak jak nie pamiętam o tym ,że mam stopy, kolana, dłonie itp. Mam tylko nadzieję, że idzie to w tym kierunku. Choć przyznam się uczciwie, że gdy ból pojawia się to wraz z nim pojawiają się myśli : " A może to nie minie i już zawsze będę uziemiona". Tęsknię za sportem, za ruchem i boję się utraty tego co dla mnie tak ważne.
Czuję się świetnie. Biodro jest zdrowe i w pełni sprawne. Znowu ćwiczę jogę i tylko lotosu nie zakładam , bo nie zamierzam forsować swoich bioder. Życzę ci powodzenia i dochodzenia do zdrowia. Weszłam na tą stronę , bo nadal czuję wdzięcznośc za wszystkie dobre słowa i mądre rady. Powodzenia i cierpliwości