Lenka4, świetnie, że tak dokładnie opisałaś jak wygląda rehabilitacja i pobyt w CKR w Konstancinie napewno te informacje przydadzą się innym
Witaj ponownie na Forum i powodzenia w pracy
_________________ Z zamartwianiem się lepiej poczekać. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebne.
Status: Endo x 1
Wiek: 65 Doczya: 14 Wrz 2009 Posty: 69 Skd: z okolicy stolicy
Wysany: Nie 05 Gru, 2010
Przedziwna historia z tym ZUSem. Po czterech tygodniach rehabilitacji stacjonarnej dostałam zwolnienie na pobyt w szpitalu (płatne 70% dla przypomnienia) i pracodawca wysłał je do ZUSu ponieważ przekroczyłam w 2010 łączną liczbę 33 dni na zwolnieniu. To było w październiku. Oczywiście uzbroiłam się w cierpliwość czekając na jakąkolwiek kasę. Ale kiedy był już 26 listopada stwierdziłam, że dzwonię bo już nie miałam za co benzyny kupić. Ale w domu czekało pismo z ZUSu, do wiadomośći dla mnie, a skierowane go pracodawcy.
Oczywiście nic z niego nie zrozumiałam.
To znaczy zrozumiałam, że należy mi się wynagrodzenie. Brakło tylko informacji, kto ma je wypłacić.
Tu dodatkowa informacja:
w roku 2010 byłam na zwolnieniu od 1 stycznia do 30 kwietnia.
w roku 2010 skończyłam 50 lat.
Dla mnie wynika jasno, że rzeczone 33 dni (a nawet 14 dni w przypadku ukończenia 50 lat) przekroczyłam w dwójnasób. Ale nie dla ZUSu.
Ponieważ 50 lat skończyłam w trakcie roku, to reguła 14 dni obowiązywać będzie dopiero od przyszłego roku, po upływie pełnego roku od ukończenia 50 lat.
Ponieważ operacja endo miała miejsce w roku 2009, to i związane z nią zwolnienie lekarskie ZUS zalicza na poczet 2009!
Tylko skąd zwykły człowiek ma to wiedzieć???
Tym samym zwolnienie na czas rehabilitacji stacjonarnej było jakby pierwszym zwolnieniem w danym roku i nie przekroczyło 33 dni, ergo to pracodawca powinien był wypłacić wynagrodzenie.
Cieszę się razem z Tobą że wszystko jest świetnie a Ty jesteś zadowolna I życzę Ci abyś w kolejnych rocznicach od zabiegu mogła być równie albo i bardziej jeszcze zadowolona
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*