Forum Bioderko Strona Gwna


 
   
 
Poprzedni temat «» Nastpny temat
Autor Wiadomo
Przesunity przez: kinga
Sro 06 Lip, 2011
WALKA ADAMA ZAKOŃCZONA SUKCESEM!!!!
AdamLSTR 
Ilizarovczyk
Mikrus Bioderkus



Status: Student
Wiek: 37
Doczy: 27 Lis 2010
Posty: 2
Skd: LegionowO
Wysany: Sob 27 Lis, 2010   WALKA ADAMA ZAKOŃCZONA SUKCESEM!!!!

Witam wszystkich. Niedawno trafiłem na wasze forum przypadkiem. Poszukiwałem informacji NT. endoprotezy bo mój tata ma mieć kolejny zabieg tego typu. Postanowiłem jednak i ja się tu udzielić bo po przeczytaniu wielu postów myślę, że moja historia jest doskonałym przykładem tego że nie trzeba się poddawać…

od tego się zaczęło

W 2 klasie podstawówki na w-f ie pani zaleciła pewnie ćwiczenie. Siadamy po turecku i skłony robimy ja jako jedyny nie mogłem wykonać tego ćwiczenia. Pani nauczycielka stwierdziłą że mam krzywy kręgosłup i wysłała mnie do pielęgniarki a ta potwierdziła „musze zgłosić się do lekarza bo mam krzywy kręgosłup”. Udało się tak że mięliśmy sąsiada naprzeciwko w bloku ortopede Dr Trubę. Wizyta u niego rozwiała wątpliwości – to nie kręgosłup. Diagnoza była od razu po pierwszym obejrzeniu moich pleców. Nie wiele myślac pomierzył mi biodra i długości nóg… 1 prawa noga 0.5cm krótsza. Zalecił rtg i wizyte u specjalisty. Jeszcze tego samego dnia pokazaliśmy mu zrobiony rtg. Potwierdził że to biodra. I czym prędzej kazał zgłosić się do specjalisty. Sam jako ortopeda wiedział że anatomicznie nie jest dobrze jednak tylko specjalista potrafiłby powiedzieć o tym więcej.

Jeszcze w tym samym roku kilka miesięcy potniej(długo czekaliśmy na wizytę – zgłosiliśmy się do Pana profesora na Szaserów nazwiska nie pamiętam ale już niestety nie żyje – jak tylko dowiem się nazwiska, napiszę tu, pewnie wiele osób go zna) Profesor miał tego dnia przyjęcia na korytarzu czekały matki z dziećmi dorośli z problemai ortopedycznymi byli ludzie z Ukrainy i Rosji pół Polski zjechało aby konsultować przypadki swoje. Ja wszedłem z rodzicami jako „zdrowe dziecko” podczas gdy ludzie siedzieli na wózkach i chodzili o kulach lub laskach.
Jak dziś to pamiętam, tuż obok siedział profesor Marczyński(już chyba na szaserów nie pracuje tylko w Otwocku) A pan profesor podał mi ręke przywitał się i kazał się poczęstować cukierkiem. Nie zadawał mi żadnych pytań. Po tym jak się rozberałem do przysłowiowych majtek kazał mi porzucać piłką i pobiegać – wtedy myślałem że to zabawa. On jednak oglaał moje biodra a o rtg na końcu poprosił… Położył je przed sobą i nie patrzył się na nie specjalnie tylko prosto z mostu wypalił do rodziców „kiedy państwo możecie położyć syna do szpitala”. Dla rodziców to był szok, ja byłem strasznie ciekawy co to będzie. Wcale się nie bałęm to cos na zasadzie – kurcze fajnie ciekawe co mi będą robić…

W czerwcu już byłem na oddziale. Rozpoznanie – biodro szpotawe prawe a koślawe lewe. Lecz to nie to było kłopotem. Krętarz większy wykształcił się zbyt wysoko i biodro nie miało pełnego odwodzenia a obserwowana była już prawie2cm różnica wysokości nóg. Przeszczep krętaża większego u 9 letniego dziecka. Operacja tak mało razy wykonywana że można powiedzieć pionierska – Profesor wpadł na pomysł że odetną kość krętarza i śrubami przymocują ja w innym miejscu gdzie powinna się zrosnąć… Mały krętaż tez jakoś tam przeszkadzał jednak nie wiem dokładnie co i jak. Doktor zdecydował się na operacje tylko tego większego.

Operacja – otworzyli mnie od strony krętarza. Po operacji gips biodrowy. Upalne lato z gipsem do pępka i prawie 24cm raną pod gipsem, wszystko swędziało piekło bolało i piekielnie się w tym gipsie leżało w taki upał. Druga operacja już po zdjęciu gipsu wyjęcie śrub.
Dalej rehabilitacja….– Spore przykurcze odwodzeniowe i rotacyjne w biodrze. Wiele bólu i wiele miesięcy rehabilitacji – uff było ciężko jak na 9 latka co to patrzył jak za oknem koledzy walczą o kolejna bramkę na boisku ja chudy blady mogłem tylko o kulach chodzić i rehabilitowałem się w domu. Zgięcie kolana odwodzenia, wzmacnianie pośladkowych mięśni… Miałem dość, już nie podobało mi się to, już chciałem na rower, na boisko. Rzucałem kulami ale im byłem starszy tym więcej rozumiałem.

... było prawie dobrze. A prawie robi wielką różnice!!

Wreszcie w kiedy odrzuciłem kule długo czasu jeszcze utykałem na nogę, w psychice bardzo głęboko zakorzenione jest „oszczędzanie” chorej kończyny. Zamykałem rozdział biodrowy długo bo i długo to się ciągnęło. Rehabilitacja trwałą ciągle. Chodziłem już a nawet biegałem wszystko zdawało się być dobrze.
Kolejne wizyty kontrolne były bezbolesne. Jednak noga prawa nie rozwijała się tak jak powinna. Najpierw po opracji nogi były równe potem 0,5cm różnicy, 2cm – no nic przecież to jeszcze można wyrównać… potem 3cm… i w gimnazjum pod koniec 1szej klasy gimnazjum kiedy mój wzrost wystrzelił w górę spadł na mnie wyrok. Wizyta na Szaserów u Pana Dr Krauze który przejął mój przypadek i prowadził go nieomal od założenia mi pierwszego gipsu. Schemat ten sam, co zawsze. Rozebrać się stanać na płąsko, deseczki pod nogę, jedna, druga, trzecia, czwarta…
„zaraz miałęm jeszcze gdzieś tu jedną deseczkę” lekarz podrapał się w głowę i machnąłe ręką. Kazał mi się położyć. Pomiar od kolca biodrowego do kostki. Od kolca do kolana. Jego mina nie była taka jak zawsze, już nie wyrażała tego co zwykle „na razie nie jest źle” tym razem był skupiony bardzo skupiony. Zlecił mi rtg – wróciliśmy z kliszą ale on nawet jej nie obejrzał, kiedy czekaliśmy w kolejce do RTG przyprowadził profesora Marczyńskiego.
„Krzysiu wiesz że trzeba to zrobić, bo dzieciak za 3 lata wróci do nas na kręgosłup… usłyszeliśmy resztkę rozmowy…”

No i niestety spadł na mnie wyrok, kończyne trzeba wydłużyć metoda ilizarowa. Znów szok, „jak to?!?” przecież miało być już dobrze. Nie było! Noga nie rosła wcale lub rozwój był opóźniony. To był ostatni moment, 5cm skrócenia nogi… jeśli będzie więcej mięśnie i naczynia się zniekształcą i wtedy dłuższe wyciąganie będzie niebezpieczne, lub jeszcze bardziej bolesne. Wytłumaczył nam lekarz, że to jest KONIECZNE, że miało być ok. że liczył że noga „ruszy” że zacznie rosnąć, ale że niestety to jest powikłanie po operacjach w rejonie główki kości udowej. Moja noga nie chciała rosnąć. Nie stwierdzono martwicy kości udowej, jednak wzrost był inny niż powinien być.

19 lipca 1999 trafiam na stół… Zakładają mi aparat ilizarowa na udo. Zaczyna się druga cześc mojej trudnej histori. Po opracji okazuje się że druty w aparacie unieruchomiły kolano. Nie wiem czy to normalne ale z tego co czytałem, staw powinien być ruchomy. Ja miałem 4stopnie ruchomości nogi. Lekarz mówił że noga musi być wyciągnięta 6cm bo jeśli po zdjęciu aparatu znów urosnę musi być zapas. Dlatego też aparat założono tak nisko i dlatego też zdecydowano się na takie umocowanie drutów. Krauze rozważał też czy nie założyć obręczy jednej poniżej kolana ale wiedział że to by już na pewno usztywniło kolano a ja w ten sposób miałem choć kilka stopni „ruchu”

3,5 tyg w szpitalu po założeniu aparatu spowodowane było tym że miesień 4-głowy nie ruszał. Przecięcia kości dokonano wejściem od góry i było podejrzenie uszkodzenia nerwu, po stymulacji nerwu(nie polecam nikomu) okazało się że nerw przewodzi, tylko przyczepy mięśnia są podrażnione, lub naruszone i że nerw/mięsień(nie rozumiem tego do dziś) musi się jakby znów odrodzić do pracy.
W szpitalu miąłem stymulacje mięśnia elektrodami(dla fizykoterapeuty zakładającego mi dwie elektrody na udo gdzie z nogi wystawały metalowe druty – było to barbarzyństwo. Prąd przecież mógł przejść po całym aparacie… Jakoś to zadziałało że skakał tylko miesień – no może nie do końca, bo ból był okropny i ja także za każdym „skurczem” zagryzałem róg od kołdry.
Wypisano mnie wreszcie z zaleceniami ćwiczeń
Minęło prawie1,5 miesiąca zanim podczas jednej z kolacji napiąłem mięsień 4głowy samodzielnie.

Po 5 miesiącach po zakończeniu rozkręcania aparatu, miałęm nadal dziure między dwoma kawałkami kości, nie chciało się zrastać. Lekarz zaniepokojony zalecił autotransfuzje szpiku z biodra w miejsce ziarninowania. Po zabiegu na POP-ie przyszedł i powiedział, że nie wszystko było ok. Po nakłuciu nogi aby wprowadzić szpik wylała się maź. Podejrzenie dużej torbieli w miejscu ziarninowania kości. Torbiel miała się prawdopodobnie utworzyć pod mieśniem 4głowym i do niego „doczepić”. Przeszczep wykonano usuwając najpierw z miejsca zrostu 3 wielkie strzykawki płynu. Narkoza była krótka więc nie chcieli mnie już męczyć i nie otworzyli nogi.

Kilka miesięcy później gdy przeszczep szpiku nie dawał nic, zdecydowano się na przeszczep gruzu kostnego w miejsce ziarninowania. Otworzyli mi nogę i wreszcie zajrzeli co się dzieje w środku! Po operacji okazało się, że torbiel była – tak jak wcześniej podejrzewano - tylko mniejsza i że prawdopodobnie poprzedni przeszczep szpiku wszedł w torbiel, lub to torbiel nadal nie pozwalała na wzrost.

Noga wreszcie zaczeła się zrastać, upalne lato nie pozwalało na sielankę piekło szczypało. Pewnego razu trafiłem do szpitala z zapaleniem ran okołodrutowych. Było dość poważnie bo miałęm 38 stopni gorączki, i mimo że noga nie była „gotowa” rozważano zdjęcie aparatu bo nastąpiła silna reakcja odrzutu metalu…

Wreszcie udało się po 13 miesiącach zdjęto mi aparat i nastąpiła rehabilitacja. Ból i łzy, różne ciężkie mysli ciężkie miesiące wątpliwości. Noga była sztywna… ruch nieomal zerowy kilka stopni, lekarz był niepocieszony postępami. „Musicie państwo się przyłożyć bo syn będzie do końca życia o kulach chodził – musimy uruchomić to kolano!!!” łatwo powiedzieć. Minął 7 miesiąc od zdjęcia a ja miałem może z 10stopni zgięcia kolana. Noga nie dawała się za nic.
Wreszcie po około 10 miesiącach – krytyczne 15 stopni osiągnąłem i od tego miejsca zgięcie już łatwiej było osiągać. Podwieszki w domu to była sala tortur. 5kg ciągnęło mi kostkę a ja leząc na brzuchu miałem ciężką maszynę do szycia na udach aby mnie bloczek do góry nie rwał…

3 lata po zdjęciu już dobrze chodziłem a dziś mija prawie 8 lat odkąd nie mam Ilizarova. Czym się zajmuje? Jestem studentem 4 roku geologii na UW, jeżdze rowerem i to jest moja pasja. Pokonuje dystanse rowerem jakich nie pokonywałem jeszcze przed operacjami. Po200-300km dziennie. Wyprawy z sakwami, bieganie – jestem 100% aktywnym człowiekiem…

Moja historia była długa i ci co dotrwali do tego miejsca mam nadzieje że uwierza w swoje możliwości. Mimo że czasem jest naprawdę trudno, odechciewa się żyć, i macie ochotę to wszystko rzucić. Pamiętajcie się – to w waszej głowie leży to co nazywają SIŁĄ ŻYCIA!
Nie traćcie nadziei do boju!!!!!!
_________________
walka z chorobą jest ciężka ale efekty jakie potem widzimy są po 100kroć tego warte!
Ostatnio zmieniony przez kinga Czw 21 Lip, 2011, w caoci zmieniany 1 raz  
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 48
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3900
Skd: Lubelskie
Wysany: Sob 27 Lis, 2010   

Witaj :) Bardzo fajnie, że trafiłeś na Forum i opisałeś swoją historię :)
Napewno doda ona otuchy wszystkich osobom czyjącym niepewoność. Jesteś dowodem że z tego się wychodzi :ok:
Brawo za wytrwałość - bo łatwo nie było dojść do szczęśliwego końca. Obyś już zawsze czuł się tak znakomicie :ok:
Mam nadzieję, że znajdziesz tu potrzebne wiadomości na temat endoprotezy :)
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
Alicja 

Gigantus Bioderkus




Status: Endo x 1
Wiek: 57
Doczya: 01 Wrz 2009
Posty: 605
Skd: łódzkie
Wysany: Sob 27 Lis, 2010   

AdamLSTR, brawo za wytrwałość. Włos się na głowie jeży, jak się czyta o Twoich przejściach. :shock:
Tych krytycznych momentów jest w Twojej historii tyle, że radość wielką się czuje, jak się na końcu się okazuje, że udało Ci się wyjść z choroby i prowadzisz tak aktywny tryb życia.
Świetnie zrobiłeś dzieląc się nią z nami, bo ona na pewno dla niektórych z nas będzie miała wręcz terapeutyczne znaczenie. Przynajmniej dla mnie takie ma. Wielkie dzięki. :-)
_________________
Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.
 
     
Grazyna1950 





Status: Endo + Inne operacje
Wiek: 74
Doczya: 12 Sty 2010
Posty: 873
Skd: Wielkopolska
Wysany: Sob 27 Lis, 2010   

AdamLSTR napisa/a:
Pamiętajcie się – to w waszej głowie leży to co nazywają SIŁĄ ŻYCIA!
Nie traćcie nadziei do boju!!!!!!

Wiele prawdy w tych słowach. Pamiętam jak w głowie mi siedziało, że nie potrafię chodzić bez kul, a .......jednak potrafię :lol:
_________________

 
 
     
piedra32 

Maximus Bioderkus




Status: Endo x 1
Wiek: 47
Doczya: 28 Pa 2009
Posty: 505
Skd: Athlone-Ireland
Wysany: Sob 27 Lis, 2010   

AdamLSTR, chylę czoła jesteś WIELKI!!!!Gratuluję sukcesu :-)

Podziwiam tego małego chłopaczka którym byłeś i obecnie mężczyznę bo nie każdy znajduje w sobie tyle siły i cierpliwości. Życzę Ci udanego i pięknego życia oby spełniały się Twoje pragnienia i najskrytsze marzenia.
Adam Dzięki za tą historię.

Pozdrawiam bardzo Ciepło ;-)
 
     
kieszczyński 

Maximus Bioderkus




Status: Endo x 1
Wiek: 70
Doczy: 11 Sty 2010
Posty: 574
Skd: Piotrków Tryb.
Wysany: Sob 27 Lis, 2010   ADAMLSTR

DZIĘKUJĘ CI ZA TEN POST!
 
     
kinga 
19III2008 11VII2012




Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009
Posty: 2625
Skd: z Polski
Wysany: Sob 27 Lis, 2010   

Fajnie, że napisałeś :) mało mamy tu facetów :) może inni po przeczytaniu Twojej historii przestaną załamywać się... tylko wezmą się do roboty :)
bo chcieć to móc - wystarczy więc chcieć :)

chcieć lepszego życia, lepszego funkcjonowania :)
zobaczą, że można :)

PS. forumowi Panowie - proszę tego nie odbierać personalnie :)
 
     
Bonia 

Gigantus Bioderkus




Status: Osteo. + Osteo. Ganza
Doczya: 30 Cze 2009
Posty: 1260
Skd: Wielkopolska
Wysany: Sob 27 Lis, 2010   

Przede wszytkim witam Twoja historia pokazuje że jak się chce to można osiągnąć wszystko. I zgadzam się ze słowami Kini może da to innym do myślenia zwłaszcza pewnemu Panu jeśli jeszcze wchodzi na to forum a którego nie wymienie bo wiemy dobrze o kogo chodzi. :-D Jestem pełna podziwu dla Ciebie Adamie.
_________________
Żyj tak by jak najwięcej dać z siebie innym
 
 
     
aga.t. 

Gigantus Bioderkus




Status: Kapo x 1
Wiek: 48
Doczya: 02 Cze 2010
Posty: 1172
Skd: Czeladź
Wysany: Nie 28 Lis, 2010   

AdamLSTR napisa/a:
Nie traćcie nadziei do boju!!!!!!

Drogi Adamie! Dzięki takim postom nie tracimy nadziei :) Witam w naszym gronie i mam nadzieję,że jeszcze nas odwiedzisz :)
_________________
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
 
     
Mijka 

Gigantus Bioderkus




Status: Endo x 1
Wiek: 75
Doczya: 21 Lis 2009
Posty: 764
Skd: W-M
Wysany: Nie 28 Lis, 2010   

AdamLSTR napisa/a:
Poszukiwałem informacji NT. endoprotezy bo mój tata ma mieć kolejny zabieg tego typu. Postanowiłem jednak i ja się tu udzielić bo po przeczytaniu wielu postów myślę, że moja historia jest doskonałym przykładem tego że nie trzeba się poddawać…

Drogi Adamie, jestem pod wrażeniem opisu Twojej walki o swoją sprawność, ale jeszcze bardziej tę walkę Twoich rodzców o Twoją sprawność, która ujawnia się w tle Twojej historii. Widzę, że doceniłeś to i teraz kiedy Twój ojciec potrzebuje pomocy, Ty mu pomagasz i tym samym trafiłeś na te forum :thumbup: to piękne :)
Adamie, swoją historię przedstawiłeś bardzo obrazowo i ciekawie, sądzę, że będzie ona pomocna do otwarcia się wielu następnym niezdecydowanym a chorym bioderkom.
Adamie, opisz albo najlepiej poproś swego tatę o opisanie jego historii i co znaczą słowa " mój tata ma mieć kolejny zabieg tego typu:" :?:
Ciepłe pozdrowienia :super:
_________________
Z zamartwianiem się lepiej poczekać. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebne.
 
     
AdamLSTR 
Ilizarovczyk
Mikrus Bioderkus



Status: Student
Wiek: 37
Doczy: 27 Lis 2010
Posty: 2
Skd: LegionowO
Wysany: Sro 01 Gru, 2010   

dziękuje wszystkim za te słowa podziękowań. To miłe że moja historia komuś przysłużyć się może do lepszego nastawienia czy lepszej sprawności.

Ja sam zapominam powoli o swojej "dolegliwości" jednak zawsze w pamięci mam szpital, i ludzi którzy leżeli ze mną na oddziale. Wielu z nich dopiero zaczynało swoje przygody inni dopiero mieli je zacząć. Ja wychodząc ze szpitala po badaniach kontrolnych mogłem sobie w duszy powiedzieć "cholera naprawdę mi się udało pokonałem to"

Mój tata miał wstawiona klasyczną endoprotezę. Sprawa zwyrodnieniowa. Druga noga czeka w kolecje. ALe po ostatniej wizycie lekarz powiedział że to jeszcze z 5 lat minimum. Nie namawia go na siłe "Przyjdzie pan do mnie jak pana zacznie boleć tak że uniemożliwi chodzenie." mój ojciec jest młody 56lat a ma juz od kilku lat jedną endoprotezę. Nauczyciel aktywny zawodowo.

A co do mnie moi drodzy - to zapraszam serdecznie na ta stronę...

http://picasaweb.google.c...eWyjazdyAcznie#


jedna z wieeelu galerii z moich wyjazdów.

Szwecja/Litwa/Czechy I prawie 70% pow naszego Kraju pokonane rowerem. rocznie po 9tysięcy kilometrów. A ktoś spotyka mnie i mówi "jej to naprawdę ty? przecież w gimnazjum chodziłeś o kulach "


Chciałbym aby moja przygoda ze szpitalami była zakończona. ALe niestety wiem dobrze że biodra nie sa takie jak być powinny. I spodziewam się że kiedyś w późnijszych latach może odezwać się zwyrodnienie. Mam jednak nadzieje że wtedy wymianie ulegać bedzie staw na inny wygenerowany biologiczno-chemicznie a nie na sztuczny element;)



pozdrawiam serdecznie Wszystkich Bioderkowiczów;D
_________________
walka z chorobą jest ciężka ale efekty jakie potem widzimy są po 100kroć tego warte!
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 48
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3900
Skd: Lubelskie
Wysany: Sro 01 Gru, 2010   

Miłośniku roweru...no to zrobiłeś na mnie ogromne wrażenie...
Pozostaje mi życzyć Ci jeszcze wielu wyjazdów rowerowych w zdrowiu :ok: - choć może nie będą aż tak intensywnych bo teraz musisz dbać o siebie troszkę :)
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
Wywietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
 
   

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template created by Qbs. Template theme based on Unofficial modifications.