Dziękuję Wam Tak dobrze było wejść do pracy na swoich nogach...mój kręgosłup nie był zachwycony 8 godzinami nad komputerem. Na szczęście na pażdziernik mam dobry grafik - powstawiane w kratkę dużo urlopu i pracuję najwyżej dni dni pod rząd a potem mam przerwy Bardzo się cieszę, że udało się tak zrobić bo dzięki temu powoli przystosuję ciało do pracy...i będę mieć dużo czasu na ćwiczenia i rehabilitację
Dziś po pierwszym dniu bez kul miałam rehabiltację z Asią - obie byłyśmy ciekawe, jak noga będzie się zachowywać po pierwszym dniu. Nie chodziłam dużo więcej niż zwykle, a na rehabilitacji dostałam wycisk jak należy, rehabilitacja przeciągnęła się na prawie 2 godziny co dało możliwość obserwacji chodu przy zmęczeniu- na szczęście wszystko jest jak trzeba i nic niepokojącego nie wystąpiło
Jednak wszystko będzie bacznie obserwowane. To super czuć, że Asi tak bardzo zależy na tym, żeby wszystko było w porządku, żebym wróciła do pełnej sprawności.
Tym bardziej taki niezły początek mobilizuje mnie do dalszej pracy nad sobą !
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Beo - cieszę się, że podoba Ci się moja "relacja" z leczenia...
Właśnie dlatego, że kiedyś nie było informacji to tak bardzo zależy mi, żeby inne osoby nie miały tak jak ja trudno...bez żadnych info o leczeniu.
To dlatego tak dokładnie staram się ująć wszystko co wydaje mi się ważne - może komuś będzie łatwiej, nie będzie czuł takiej bezradności i niepewności jak ja kiedyś zanim Katja zaczęla pisać dziennik.
Twoje słowa są najlepszą nagrodą za pisanie postów na Forum To, że jest się pomocnym innym ludziom Dziękuję
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Pierwszy tydzień po odstawieniu kul - podsumowanie
Po tygodniu na własnych nogach czuję się świetnie!
Stopniowo wydłużam dystans pilnując prawdłowości ruchu. Nic mnie nie boli, nie utykam, nie opada mi biodro.
Ćwiczę codziennie i spotykam się na rehabilitacji z Asią często.
Dziś miałam przyjemność być konsultowana przez specjalistę ortopedę z Zamościa, który ma też spacjalizację z rehabilitacji. Od niedawna ( chyba 2 tygodnie ) współpracuje on z ośrodkiem, w którym pracuje moja Asia.
Najpierw miałam solidną porcję ćwiczeń, potem ćwiczenia chodu a potem Asia zaprosiła pana doktora na ocenę.
Byłam bardzo ciekawa co powie ktoś, kto nigdy mnie nie widział i nie został zorientowany w moim przypadku. Asia chciała też tej opinii, aby mieć pewność że faktycznie jest tak dobrze i że ze mną jest ...super!
Zostałam obejrzana jak chodzę, zrobiono mi test i okazało się...że mimo zmęczenia ćwiczeniami chodzę bardzo ładnie i prawidłowo, że nie widać nieprawidłowości
Że widać tylko trochę skoliozę, praca miednicy jest prawidłowa, nie ma utykania, nie ma opadania biodra...
Pan doktor był zdziwiony odbudowaniem mięśni po operacji, zwłaszcza świetną pracą mięśnia pośladkowego - to ten mięsień odpowiada za opadanie biodra i wiele osób ma długo kłopoty z odbudową tej części mięśni.
Asia dostała pochwałę za to, że wykonała kawał dobrej roboty doprowadzając mnie do takiej sprawności Oczywiście lekarz był zdziwiony moją upartą codzienną pracą nad ćwiczeniami, motywacją i uśmiechem
Bardzo chciał zobaczyć moje Rtg - pokazałam mu w internecie w albumie Forum
Obie z Asią bardzo się cieszyłyśmy z wyniku opinii lekarza. Teraz mamy pewność, że faktycznie to był właściwy czas na odłożenie kul, że jest wszystko doskonale, że teraz tylko pracujemy nad wydłużeniem dystansu spacerów, a nowy chód - prawidłowy staje się automatyczny
Czeka mnie jeszcze trochę pracy nad swoim ciałem...dlatego nadal codzień będę ćwiczyć - na wolnych dniach od pracy nawet będę starać się 2 razy na dzień. Nadal moją pracę nad likwidacją skutków choroby będzie nadzorować moja rehabilitantka.
Ale po dzisiejszym dniu jestem bardzo szczęśliwa, że nic się nie zaczęło dziać złego po odstawieniu kul. To pierwszy tydzień i liczyłam się z możliwością , że coś może się dziać z nogą, z chodem...
Powrót do pracy zaraz z odstawieniem kul był dla mnie trochę trudny - bałam się, że nie dam rady prawidłowo siedzieć, że zabraknie mi czasu na którkie przerwy na rozciąganie się i drobne ćwiczonka, że pracując będzie mi trudno codziennie dawać z siebie wszystko przy ćwiczeniach nie zaniedbując rodziny. Ale pilnując się i dbając o prawidłowość ruchów nic nie popsułam powrotem do pracy, a obowiązki domowe i ćwiczenia dają się pogodzić !
Na szczęście z chodzeniem wszystko jest w porządku, co dzisiejsza opinia lekarza potwierdziła !
Mam zamiar ćwiczyć, aż wszystko co tylko będzie można zostanie naprawione...jest szansa że będzie szło to w miarę sprawnie...
Wiem, że moja praca włożona w rehabilitację i ćwiczenia będzie procentować...że kiedyś powiem - że warto było poświęcić maksimum wysiłku na ćwiczenia...
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
No i właśnie minęło pół roku od mojej operacji. Jak ten czas szybko leci...odkąd mnie nic nie boli
Wczoraj miałam kontrol w Otwocku. Niestety Profesora nie było , zastępował go inny lekarz. Przyznam, że nie rozumiem po co ta wizyta kontrolna, skoro nawet rtg nie trzeba, termin wyjęcia śrubek ustalony...chyba tylko po to żeby lekarz zapytał jak się czuję a ja że doskonale...I chyba tylko po to jechałam taki kawał drogi..."pic na wodę" i tyle. Nawet skierowania na masaż kręgosłupa lub inną formę rehabilitacji nie mogłam dostać, ponieważ to inna kasa chorych i podobno w moim województwie byłoby nieważne...
Nie rozumiem wielu spraw w naszym kraju...
Na szczęście kontrol miała mną AniaL - moja kumpela z sali 6 z którą razem byłam operowana...jak dobrze było się spotkać, uściskać i porozmawiać w szpitalnym barku o zdriowiu i rehabilitacji, o Forum i wielu innych sprawach...aż żal było wracać do domu...
Szkoda, że Jowi była na przepustce - chciałyśmy ją odwiedzić
A teraz do rzeczy - pół roku po operacji czuję się świetnie!
Chodzę bardzo ładnie na coraz dłuższych dystansach, nic mnie nie boli. Chodzę do pracy i żyję jak zdrowi ludzie
Jeszcze co jakiś czas spotykam się z moją rehabilitantką - w sumie wszystko jest odbudowane. Mięśnie obu nóg są tak samo silne, blokada została mi minimalna, gdy została pokonana kręgosłup wyprostował się szybko...
W październiku cały czas ćwiczyłam codziennie od odstawienia kul i spotykałam się z rehabilitantką 2 razy w tygodniu. Musiałam wtedy uważać na pracę stopy przy chodzie - bo pozbycie się podparcia spod kości łódkowej musiało być kontrolowane.
Od listopada spotykam się raz na tydzień, nawet rzadziej wychodzi i ćwiczę co drugi dzień.
W zasadzie moja rehabilitacja jest już prawie skończona...mogę ćwiczyć dla kondycji i zdrowia, dla figury.
Nadal pilnuję postawy, chodu. Muszę uważać, żeby nie przeciążać długim chodem nogi.
Nie noszę ciężkich rzeczy.
Czasem czuję, że gniotą mnie śrubki - odkąd schudłam to czasem to uczucie się pojawia, nie jest zbyt bolesne raczej to niewygoda.
Czucie w części mięśnia nie wróciło u mnie do końca, ale to mi w niczym nie przeszkadza, już się przyzwycziłam do tego że mam inny "kawałek nogi", choć to martwe pole zmniejszyło się trochę przez kilka miesięcy.
Jeszcze tylko mam nawyk wysztywniania lewego barku podczas chodu - jest coraz mnie widoczny, coraz rzadszy ale dążę do całkowitej jego eliminacji.
Codziennie ćwiczę mięśnie podporu ciała ( czyli krocza ). To bardzo ważne szczególnie dla kobiet i warto ( ) aby wszystkie panie ćwiczyły je całe życie.
Ja napewno będę wykonywać te "dyskretne" ćwiczenia bo wiem, że to mi pomoże zachować dobre napięcie podporu ciała, narządów i kręgosłupa przez długie lata.
Najbardziej mnie cieszy, że nie widać po mnie że miałam operację...jeśli ktoś nie wie to się nie domyśli patrząc na moje chodzenie
Mogę nawet nosić krótkie spódnice mini - moje nogi wyglądają identycznie, mięśnie są takie same! To dla mnie wielka radość bo m.czworogłowy był trudny do odpracowania ( przed operacją zaczął zanikać ).
Nie macie pojęcia jak cudownie się czuję móc znowu chodzić w spódnicy i wiedząc że chodzę dobrze, lepiej niż niejedna zdrowa osoba Nie trzeba mi wysokich obcasów, żeby czuć się atrakcyjnie i kobieco!
Patrzę w lustro i widzę wesołą , wyspaną osobę pełną energii - czyli taką siebie jaką byłam kiedyś przed chorobą Myślę sobie wtedy: człowiek może więcej niż mu się wydaje. I jestem dumna z siebie, ze swojego uporu, z woli walki - pozwoliłam chorobie "ulepszyć "siebie - nauczyłam się dużo o sobie, nauczyłam się wytrwałości i siły charakteru.
Blizna po pół roku nie jest bardzo widoczna i nie mam przez nią żadnych kompleksów.
Podsumowując - jestem bardzo zadowolona z efektów leczenia...zero bólu, normalne życie.
Teraz czekam na wyjęcie śrubek w lutym i ...będzie po wszystkim
Nie wierzcie, że można poradzić sobie po osteotimii bez rehabilitacji, że to zbędna sprawa , wydatek
Bez dobrej rehabilitacji miałabym kłopot nie tylko z biodrem po raz drugi, lecz też ze kregosłupem, kolanem i stopą...to byłaby kwastia czasu...bo zły chód i nawyki sprzed operacji zniszczyłyby efekt operacji
Rehabilitacja w małych miastach jest trudną sprawą - wiem, jakie są realia...
Ale wiem, że warto zainwestować w siebie i poświęcić tyle czasu ile będzie trzeba żeby zrehabilitować się dobrze.
Jeśli trzeba warto jechać nawet bardzo daleko do specjalistów od fizjoterapii, żeby mieć pewność dobrego kierunku rehabilitacji, mieć pewność że nic nie zostanie zaniedbane
Ja miałam szczęście - trafiłam na ludzi, którzy chciali mi pomóc a ja pozwoliłam im na to.
Zrobiłam wszystko co mogłam, żeby zaprogramować swój chód od nowa i wyprostować wszystko co skrzywiła we mnie choroba.
Nie mam gwarancji, że to wystarczy, że już zawwze będzie wszystko dobrze - ale nigdy nie będę sobie mogą zarzucić że coś zaniedbałam, odpuściłam.
To, że chodzę tak jak chodzę i że jestem prosta to zasługa nie tylko operacji...to w równym stopniu zasługa nowoczesnej indywidualnej rehabilitacji na którą postawiłam od samego początku !
Zawsze będę wdzięczna tym, którzy mnie wspierali i pomogli odzyskać pełną sprawność i wykorzystać swoją szansę na zdrowie ...
Udowodniłam nie tylko sobie, że potrafię wrócić do zdrowia ale też innym ludziom - że ludzie z chorymi biodrami nie są gorsi od innych !
O swoją sprawność będę dbać...pływać, gimnastykować się i od wiosny jeździć na kochanym rowerze ( po operacji nie jeździłam ani dużo ani daleko i bardzo tęskniłam za dalekimi wypadami za miasto )
Teraz mogę po pół roku powiedzieć nareszcie że : wygrałam z chorobą, choć to był bardzo trudny i uparty przeciwnik
Teraz jeszcze tylko trzeba usunąć śrubki...
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
AgaW, wielkie gratulacje!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tak przekonująco piszesz o swoich postępach i sukcesie, że zaczynam wierzyć, że można odbudować te wszystkie mięsnie, o których piszesz.
Moje pół roku od operacji minęło 14.11. Będę szczęsliwa, jeśli będę mogła napisać to, co Ty o sobie rok po operacji. Póki co, ćwiczę wytrwale, ale chyba muszę iść za Twoją sugestią i poszukać naprawdę dobrego fizjoterapeuty.
_________________ Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.