Jutro minie 10 lat od artroskopii. To jutro Wam napisze co się zmieniło, albo co się nie zmieniło w moim życiu. A dziś też ktoś będzie świętował nowy początek, początek.życia po spektroskopii. A ja życzylam powodzenia
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
No doberze to zaczynam skrobac:) W sumie nie wiem od czego zacząć, wiec wybaczcie za słowny bałagan i chaos myśli. Wczoraj byłam na ortopedii (jezu jak ja nie lubie tej dziedziny mojej pracy - jestem pielęgniarką nadal tyle, że tym razem stoje po tej lepszej strony mocy, a mianowicie instrumentuje do zabiegów operacyjnych i mój świat to 4 sciany, narzędzia, narzedzia, narzędzia, materiał opatrunkowy, podawanie, zaieranie, liczenie i STAAAAANIE - czasem siedzenie), na tej owej ortopedii były akurat jak co wtorek artroskopie biodra i to mi orzypomniało, że mamy lipiec 2019 rok i że jutro czyli dziś minie 10 lat od artroskopii Biodra w Otwocku. Generalnie zrobilam furore, bo szczeny opadły co iektorym, ze jak to 10 lat temu artroskopia, jakim cudem, że jak to można było,....metoda dopiero wtedy raczkowała, SZCZERZE DZIŚ WCALE NIE JEST LEPIEJ. Może cofne sie troche w czasie
Cytat:
Ciekawe jak ciąża, poród wpłyną na bioderko po artro? Trzymam kciuki by było wszystko jak najlepiej.
Jowi w ciąży (końcówka) wygląda prześlicznie
pasiflora, dziekuje za miłe słowa A WIESZ ZE ZA 4 DNI OD TEGO POSTU ZOSTAŁAM MAMA? no oczywiście, że wiesz:)
26.02.2014 rok, był to najszczęśliwyszy a zarazem jak sie póżniej okazało najtrudniejszy i bardzo bolesny w skutkach dzień. Na swiat przyszedł mój syn Igor. Urodzony siłami natury, no moze prawie, miało być cesarskie ciecie, ale zrezygnowali, bo w dniu przyecia na umowione cc stwierdzili ze szybko pojdzie, ciąża - donoszenie zagrozona od 30 tyg. Niestety porod wywolywany zero skurczy niczego, meczarnia, bol (myslalam ze nogi mi sie rozpadna) w efekcie mlodego wyciągneli vacum (wyladował na intensywnej) a ja na deser dostałam złamanie kości krzyżowej.....Pół roku siedzenie, spanie ze zgietymi nogami w stawach to była tortura.....a mialo byc lekko i przyjemnie. Szczerze to dolegliwosci bioderkowe, mięśniowe czy jakie tam, to byl pikus w porownaniu z bolem miednicy. Po roku - tak rok czasu zajelo mi dojscie do uzytecznosci .....oczywiscie w miedzy czasie byla kontrola u ortoedy jakies usg czy cos i rezonans, ktory wykazal zmiany zwyrodnieniowe. Wiecie jak to jest przy malym dziecku, kolowtotek w tylek i byle do przdu. Nie ma, ze boli, trzeba zrobić swoje, a jak boli wiesz dlaczego, bo zachcialo sie babie wycieczki po gorach, jazdy na rowerze czy na rolkach a co tam, potem ewentualnie 3 di w lozeczko i wszystko wraca do normy. Generalnie temat bioderek umarl smiercia naturalna, wczesniej dr Piontek w rehasporcie stwierdzil, ze mam uszkodzony orombek no i na tym sie skonczylo, bo niestety kwestie finansowe, bylynie do przeskoczenia....nauczylam sie funkcjonować, nie uzalac sie nad soba, czerpac z zycia w miare mozliwosci i na tyle a ile mi organizm pozwala i tak ulywaly dni, miesiace. Potem okazało się, że jestem w ciąży nr 2. i takim sposobem 23.11.2015 roku powitałam w expresowym tempie na świecie moja córkę Kire. Ta sie nad matką zlitowała (historia jak na dobbry kryminal czy dramat albo komedie po czasie. Sama w domu u rodzicow z dzieckiem w lozeczku i jednym w brzuchu 3 tyg przed terminem) urodziła się w ciagu 15 miut. Znaczy oszukiwalam się, ze to jeszcze nie to, ale jak zaczelam plywac to juz nie bylo odwrotu, ledwo zdazylam doczlapac sie do karetki, ba tam mnie nie przypieli pasami wiec na noszach latalam jak pilka (panowie byli bardziej przerazeni niz ja). Młoda wyskoczyla migiem a ja moglam wstac i isc do dom, zero dolegliwosci a porod rownież drogami natury. No poezja. Jeszcze wiecej obowiazkow, wiecej biegania, i wszystko bez zmian, boli a o coz trudno poboli przestanie, w koncu ciagle na nogach.....Troche przybylo mi kg, tzn ze po 2 ciazy nie wrocilam do formy sprzed i powiem wam ze 8kg ktore mi najpierw spadly a potem przybyly (to chyba stres zwiazany z zabiegiem septoplastyki czyli prostowania przegrody nosa z powodow medycznych - nos to moj obszar tabu, nie dotykaj, nie podchodz nic nie wkladaj bo zabije) i od tego momentu kg szly w gore i yl moment ze mimo iz to raptem 8 dodatkowych kg wyszlo to strasznie obcialalo mi to stawy, wieczorami wyc sie chcialo, bo nie wiedzialam, czy nogi sobie wystawic z tylka i postawic obok czy co zrobic moze powiesic na suficie. Nawet moja poducha, ktora spie od lat miedzy nogami nie pomagala..... Rok temu zaczelam kombinowac z dietami albo raczej ze zdrowym sposobem odzywiana i tak jakos po malu mase tluszczowa zamieniam na mase miesniowa, wzmacniam organizm, buduje miesnie, ktore kiedys zycie uratuja zapewne. staram się regularnie cwiczyc, (polecam system milon 36 minut)bez zbedych obciazen, bez zakwasow i naprawde przyjemnie, do tego rower, gra w "paletki", basen, trampoliny od czasu do czasu.... no i praca, ktora nie oszczedza. Powiem Wam, ze dziś mialam kryzys stojąc 4 godzine przy stole.....nogi bolaly, dreptalam jak pudelek w miejscu to w prawo to w lewo, no jak jakis instytut 3 wieku - hym coc tam co co niektorzy maja zdrowie. az boje sie polozyc, bo juz czuje jak nohi beda dalej pracowac.
JAK JEST TERAZ Z BIODERKAMI:
Ktos kiedys mi powiedzial, ze dobrze by bylo co 5 lat skontrolowac stan uzytecznosci. owszem to tez zrobila, no albo polowicznie. Bylam u ortopedy, ktory rzekomo pamietal mnie z jakiegos sympozium, w ktorym pralam udzial majac 17 lat, kiedy mialam "z" plastyke pasm piszczelowo biodrowych tzw biodra strzelajace. Mowie, ze chcialabym zobaczyc co i jak, bo bola mnie nogi, jak chodze, to mi w srodku strzela, pyka w pachwinie i to mnie dobija taki do bani tik. Wiecie o czym mowie, uczucie jak cos ociera sie i blokuje a potem robi pyk - no slabo... No czego pani oczekuje? yyy pewnie jak ktos minie widzial to wtedy szczena mi wewnatrz samej siebie opadla....Mowie, że chcialabym zeby przestalo bolec, albo rzynajmniej mi nie strzelalo (do tego pasma mi znow przeskakuja i jak czasem spie na boku z podgietymi nogami i sie wyprostuje przez sen to jest pobudka bo zwyczajnie przeskok mnie wrednie budzi), bo zle mi sie chodzi, a z reszta nie chce za 5 lat sobie powiedziec, ze cos zaniedbalam czy cos. I dostalam zlota rade zrobic badania w rehasporcie no eureka jasny gwint tam bez 500zl na dzien dobry nie startuj....idziesz na NFZ, pracujesz w tym syfie, a zwyczajnie zbywaja Cie po 5 minutach i zostajesz z niczym. No i tyle w temacie 500 zl to polowa mojej wyplaty plus na waciki jeszcze.....Zwyczajnie poczulam sie jak taki obywatel, ktory przyszedl by cos wyludzic czy cos....nawet nie bylo mowy o skierowaniu na rezonans, przeciez po 5 latach moga byc jakies zmiany, a do tego tekst ze tu nie robimy artroskopii (jasne, tyle ze co wtorek w szpitalu koledzy z oddzialu dr z przychodni robia artroskopie), moze pani jechac do Otwoka albo do rehasportu. Do Otwocka nie chce, bo ci co znaja moja historie wiedza, ze mam zal ze wyszlo jak wyszlo i zaufania brak. a Reha wiadomo jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kase.....
Do poradni juz nie wroce, i pewnie skonczy sie na tym, ze trzeba bedzie ogarnac mniejszym kosztem wizyte prywatna u dr, ktory robi artroskopie w moim szpitalu (dr Maciej Kamiński) i jakis rezonans zeby wiedziec na czym stoje. Wczoraj przy tych artro mialam okazje co nie co pogadać, no i troche mnie zwalilo z nog to, ze kazde artro i zwyrodnienie redzej czy pozniej konczy sie endoproteza....spoko, ale czy w miedzy czasienie mozna tego odwlec w czasie, z reszta skad mam wiedziec ile mi zostalo czasu w jakim stanie jest co nie co skoro, niektorzy maja gleboko to, ze warto dac skierowanie na badania..... W OGOLE CZY COS SIE ZMIENILO W TEMACIE SRTROSKOPII, O JA MAM WRAZENIE ZE NADAL JESTESMY 100 LAT ZA PRZYSLOWIOWYMI MURZYNAMI?
a JAK U WAS KOCHANI ? (O ILE DOTRWALISCIE DO KONCA TEGO "POTOPU") uprawiacie jakies sporty, albo czegos nie robicie?
W ogole zapomnialam jak tu sie wstawia foty, ale moze udalo mi sie cos wymodzic:)
POzdrawiam i z przyjemnoscia poczytam znow Wasze historie:)
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
Ile ja już się nasłuchałem:
- pan się nie operuje, pochodzi z 5-10 lat i wstawimy endoprotezy,
- pan jest zdrowy, proszę jeździć rowerem i cieszyć się życiem
- możemy zrobić artroskopię ale i tak za 5 lat endoproteza
Koniec końców mój operator zerknawszy na MRI i RTG stwierdził, że się zrobi i będzie dobrze ale kiedyś i tak Endo zapewne bo duże zmiany. Koniec końców okazało się, że zmiany widoczne w MRI byly duzo większe niż okazały się w rzeczywistości więc jestem do tej myśli.
Chodze na siłownię, rowerem jezdze ( ale to nie dlatego, że lekarz kazał ), chodzę na rehabilitację bo jeszcze mam pewne braki. Żyje dobrze a mam nadzieję, że będzie tylko lepiej i to przez co najmniej kolejne dwie dekady.
Jowi, fajnie Cię czytać. Dużo kolejnych udanych rocznic biodrowych.
Jak jest u nas? Zajrzyj w nasze historie, opisujemy (przynajmniej niektórzy, ja tak ). Pozdrawiam!
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Hello. Dawno mnie nie było. Ale mam.okazję napisać co się zmieniło. Dziś miałam artroskopie prawego wiaderka Plus uwolnienie powiezi. Wiem wiem, zarzekalam się że.nigdy więcej. Gdy na wizycie dr Kamiński Maciej powiedział mi, że mam jeszcze 7 lat i już tylko endo to o zgrozo, trzeba kupić sobie Jeszcze czas i ingerowac mało inwazyjne póki jeszcze.można. Powiem wam, że JeszcE nigdy nie czułam się tak dobrZe no może dawno tak dobrze. Może to tez kwestia nastawienia, gdyż poszłam na zabieg z przekonaniem, że będę w najlepszych rekach, i ze ekipa bloku ze szpitala w Puszczykowie, gdzie pracuje zrobi wszystko jak najlepiej. Dwa mieli przekichane, bo z deka nie moglam się zamknąć I oglądałam, co mają robić. Znieczulenie w kręgosłup, lekkie kłucie, po Zabiegu bolało tak jak każdego dnia wieczorem po ciężkim dniu. Zabieg trwał długo bo od 7.10 do 10.40 na bloku, ale porzadek jest zrobiony i starczy na kolejne 5 lat w rezerwie mam.jeszcze jedna artro więc perspektywa najbliższych lat jest znanna. Temat pierwszego siusiu zakończył się sukcesem, jak ja się bałam, ze będzie problem. Oczywiscie, ta kwestia została ogarnięta gdy bolał już brzuch, bo znieczulenie trzymało do 17' Zaliczylam nawet prysznic jak już mogłam wstać. I wtedy dobry czas bolowo się skończył. Pali, noga, gorąca, obrzek spory, a jak jeszcze czlowiek zgrywa bohatera i się zapomina ze tak nie może zrobić to, z bólu skacze pod sufit. więc na noc poszły leki przeciwbolowe, i nasenne bo.niestety Mariot to nie jest i.towarzystwo cheapie o zgrozo bałwanki czy sluchawki z muzyką nie dają rady. Jak.dobrze pojdzie to jutro do domu, kule, leki,rehabilitacja A za jakiś czas powtórka z lewą noga i będę jak ta lala. Na ten moment jestem szczęśliwa, bo zwyczajnie już czuje się dobrze, pełna nadzieji, choć wiem że długa droga przede mną....
Spokojnej nocy Wam życzę i sobie rowniez
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
Co do tej modlitwy... każdy może myśleć, co chce, ale mnie to uspokajało.
Po prostu zmieniałam myślenie, inaczej do tego podchodziłam, a różnie bywało z moją wiarą.
Myślenie dlaczego ja, nie ma sensu. Ludzie naprawdę mają gorzej.
A co do parafii to polecam -
https://parafie.org.pl/parafia-sieciechowice-sw-andrzeja-ap/