Aga3D, ja miałam wiszące biodro przez rok. Od roku i 2 miesięcy mam czwartą endo.
W ubiegły poniedziałek spędziłam 2 godziny z moją klasą w Muzeum Powstania Warszawskiego. Dałam radę.
Chodzę bez kul, prowadzę auto.
Jak sie dowiedziałam po operacji, że usunęli mi endo, byłam przerażona, ale nie było źle.
Pozdrawiam gorąco, wracaj do sił i nie poddaj się. Obecność ukochanej osoby na pewno Ci pomoże.
_________________ Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.
Dziękuje za te wspaniale słowa otuchy. Ja dzisiaj mam załamanie od rana się zle czuje a jeszcze miałam wyciągany jeden dren co było dość bolesne. Jeszcze drugi mnie czeka. Wczoraj wieczorem odwiedził mnie lekarz który tez brał udział w operacji i niestety. Powiedział ze z kosccem jest krucho najgorzej z kością udowa na której jest minimalna ilośc tkanki kostnej a ze strony zewn nie ma jej wcale i to jest zalamujace. Jedno mi powiedział ze jeżeli dojdzie do założenia nowej endo to na pewno będzie musiała być wykonana pod indywidualne wymiary. Tak czytałam słowa Nuty i narazie jakoś nie jestem nastrojona optymizmem. Dla mnie będzie problemem egzystencja w domu chociażby kąpiel gdzie mam wyższy brodzik. Jutro mam wstać i tez się tego boje jak to będzie. Meżus jest przy mnie i już jest weselej.
Agnieszko, ja na drugi dzień po tez nie byłam nastrojona optymizmem, tym bardziej, że wiszące biodro było dla mnie zaskoczeniem. Na stole operacyjnym czy tuz po lekarz poinformował mnie, że nie było innego wyjścia. Ty chociaż wiedziałaś, jak będzie, a ja spodziewałam się całkiem czegoś innego!
Więc moje łzy i łzy, a mąż drżącym głosem mnie uspokajał, sam ogłupiały takim wynikiem operacji. Ciężko było.
Ale chcę ci powiedzieć, że czas jest naszym sprzymierzeńcem. Z każdym dniem będzie lepiej i fizycznie, i psychicznie, co nie znaczy, że nie będziesz mieć dołów i godzin rozpaczy. Zadbaj o to, żeby nie trwały zbyt długo. Masz kochającego męża, rodzinę. Wiem, co czujesz, ale wszystko wróci do normy, jak u mnie, u Alicji i wielu innych osób, które tu nie piszą, a przechodziły to, co my.
Po powrocie ze szpitala myślałam, że już nigdy nie pokonam zwyczajnego progu pomiędzy przedpokojem a pokojem. A nie jest wysoki. Mąż kładł tam deskę, żebym cm po cm przeszła o kulach do pokoju z męża asekuracją, bo w o gole nie umiałam chodzić o kulach. Nawet nie mówię o schodach wewnątrz domu, bo na pietrze mamy sypialnię. Himalaje! Ale pokonałam po 4 lub 5 tygodniach.
Bądź dobrej myśli, życzę ci tego.
Mnie pomagały takie słowa (nie wiem czyjego autorstwa):
"Nie czekaj, aż minie burza, naucz się tańczyć w deszczu."
No i znowu masakra. Miałam mieć Rtg jedno zrobili a drugie miało być osiowe i nie zrobili bo nie pozwolilam. Miałam przewrócić się na operowany bok zginąć kolano i przychylić masakra. Bolało i nie dałam się dotknąć. Trudno, mam nadzieje ze zdjęcie jednej pozycji wystarczy lekarzowi do oceny.
Aga3D, bardzo dobrze zrobiłaś Ja też nie pozwoliłam sobie zrobić zdjęcia, gdyż czułam za duży ból (wywichnięte endo miałam). Jak przyjdzie czas wstawienia endo to narobią sobie odpowiednią ilość fotek
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak mi serce rośnie, gdy czytam wpisy Nuty, Alicji, które przeszły wiele, a wspieracie koleżankę z całych sił. Aż mi gardełko zacisnęło, gdy czytałam wasze wpisy. Brawo
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak mi serce rośnie, gdy czytam wpisy Nuty, Alicji, które przeszły wiele, a wspieracie koleżankę z całych sił. Aż mi gardełko zacisnęło, gdy czytałam wasze wpisy. Brawo
Iwonka, a mi miło, jak czytam Twoje słowa. I kiedy czytam, że Aga3D bierze sobie nasze słowa do serca i się nie załamuje.
_________________ Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.
Dzisiaj kolejny dzień i nowe wyzwania umylam głowę. Ale to był wyczyn ! na jednej nodze ale z asekuracja męża dałam radę. Wczoraj się dowiedziałam ze w nocy z niedzieli na poniedziałek przywieźli panią z która lezalam na sali. Ja jechałem na zabieg ona wychodziła do domku z wszczepioną endo. Podobno zwichnela ale jak się okazało na izbie przyjęć po zdjęciu Rtg porównując to które miała bezpośrednio po operacji to wychodzi na to ze to zwichniecie miało miejsce tuż po operacji prawdopodobnie jak jej robili zdjęcie po zabiegu bo jak wspominała coś jej przeskoczylo. Masakra jakaś. Teraz jest tak przerażona ze boi się wstać z łóżka biedna. Lekarze narazie ja omijają szerokim łukiem nie wiem co jest. Wczoraj był obchod z profesorem. Nic w sumie się nie dowiedziałam. Łukasz mój meżus poszedł do ordynatora który mnie operował i oto czego się dowiedział: to co zostało po wyjęciu endo jest w opłakanym stanie. Najgorzej z kością udowa bo nie wiadomo czy będzie przyrost masy kostnej. Narazie czekamy. Pan dr stwierdził ze moze być tak ze potrzebna będzie wykonana indywidualnie endo. Jeśli będzie skomplikowane będziemy się starać o pobyt z operacja w Niemczech. Narazie się tym nie martwię muszę się wziąć za nóżke i ja porządnie podreperować co by miała wiecej siły.
Buziaki
Ostatnio zmieniony przez Aga3D Pi 02 Lis, 2012, w caoci zmieniany 1 raz
Kolejny dzień do przodu jest dobrze. Tylko to spanie na wznak mnie dobija. W szpitalu będę prawdopodobnie do połowy przyszłego tygodnia. Muszą być dobre wyniki. Crp mi spada mam 70 ze 140. Mam nadzieje ze te posiewy płynów pobranych w trakcie zabiegu tez przyniosą dobre wieści. Dzisiaj nawet sobie machnelam rzęsy tuszem a co
Aga małymi kroczkami do przodu Widzę, że nastawienie masz prawidłowe, trzymam kciuki za dalsze postępy no i za to, żebyś wyszła do domu bo jak wiadomo wszędzie dobrze ale w domu najlepiej!
_________________ Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
Płyny jałowe zero bakterii
Niestety od wczoraj moja Amelka ma wysoka gorączkę i biegunke. Jest z moimi rodzicami i mężem. Mimo wszystko jest mi cieżko bo jestem daleko i nie mogę jej przytulić.
Już chce wyjść. Przede mną weekend samotności. W sali jestem sama a na oddziale tez pustki bo dużo było dzisiaj wypisów. Gazeta przeczytana, książka tez. Nawet nie mam się do kogo odezwać. Myśli są przy chorej córeczce. To będzie najdłuższy nudny weekend.