Forum Bioderko Strona Gwna


 
   
 
Poprzedni temat «» Nastpny temat
Autor Wiadomo
Przesunity przez: Katja
Pon 04 Lip, 2011
Coxa Saltans czyli strzelające bioderko Ewy
EwkaM 
Mikrus Bioderkus



Status: Przed
Wiek: 47
Doczya: 21 Sty 2011
Posty: 15
Skd: Warszawa
Wysany: Sro 26 Sty, 2011   Coxa Saltans czyli strzelające bioderko Ewy

część pierwsza - coś mnie boli, co to jest... szukam diagnozy

Zaczęło się ostro i na dwa tygodnie popsuło mi humor (środek października 2010). Boli prawe biodro do tego stopnia, że nie mogę chodzić, boli w każdej pozycji, w dzień, w nocy.....środki przeciwbólowe tylko na noc, no bo lepiej wiedziec czy i jak boli... nie było najłatwiej, ale po tygodniu zaczęło puszczać. Po schodach nadal boleśnie.... IV piętro bez windy - ładny widok, ale nie zakładałam, ze w wieku 32 lat mogę mieć jakieś problemy... przecież jestem niezniszczalna, niezatapialna, nierozkładalna.... no po prostu nieśmiertelna :-) ale jednak dociekliwa.... no to termin wizyty u lekarza rodzinnego za tydzień. Ide i opowiadam, że boli biodro i proszę o skierowanie do ortopedy. Młody i sympatyczny lekarz oburza się, że on nie jest od wypisywania skierowań i zadaje 3 krótkie pytania: wiek? papierosy? pigułki antykoncepcyjne? odpowiedź: 32, tak, tak. No to proszę zdjąć spodnie i się położyć mówi. Myślę: no nieźle się zaczęło. Lekarz bada ciepłotę całych kończyn, ogląda łydki, później bada zakres ruchów.... stwierdza, że to pewnie torebka krętarzowa i pisze skierowanie do ortopedy. Po wcześniejszych doświadczeniach z lekarzami rodzinnymi myślę, że to jakiś wyjątek, niespotykane.... przecież większość olewa pacjentów i chętnie odsyła dalej. Ten jednak zauważył, że przecież mogłam mieć zator i w sumie nie czuł by się najlepiej gdybym za chwilę trafiła na OIOM a on by mnie tak po prostu wypuścił. WOW!!!
Koszty: 0 PLN

Za dwa dni biegnę po rozczarowania.... na Hożej atmosfera u ortopedy raczej nieprzyjemna - wojskowy wywiad: co boli? odp: biodro. Cos tam gość skrobie i mówi: "pójdzie na rtg na dół". To bez słowa wychodzi. Forma bezosobowa widocznie jest tutaj normalną konwencją. Poszła. Pani z RTG miła załamuje ręce i mówi, że to bez sensu RTG jednego biodra, bo jak są dwa to można je porównać do siebie. Śmieję się pod nosem :-) Zrobiła dwa. Wracam do ortopedy. Ten bez słowa zerka 3 sekundy na fotę i pisze: zapalenie kaletki krętaża. Recepta: Butapirazol. Proszę się smarować i będzie ok. No to nie wytrzymałam i ośmieliłam sie zadać pytanie co to, dlaczego, co dalej, kiedy przejdzie. Cisza....... "Smaruje się to będzie lepiej". No ok. Pomyślałam, że jak za darmo, to pewnie powinnam dziękować, czyli koszty: 0 PLN

Koleżanka zaciąga mnie do Szpitala MSWiA na Wołoską. Fajnie. Czekamy 3 godziny, bo ortopeda operuje. "Chwila" cierpliwości... i wchodzimy bez kolejki. Pan Dr zmęczony, ale podejmuje się pomachać moją kończyną. Zdawkowo, ale serdecznie opowiada, że pasmo biodrowe ociera torebkę i nakręca się stan zapalny, czym więcej ruszam, tym bardziej puchnie. Twierdzi, że takie ocieranie spowodowało, że ścięgno zwłókniałe, no to ociera. No nawet narysował k.krętażową i już wiem coś wiecej. Zaprasza, ale jak będzie ostry stan. No dobra. Pomyślałam, że nieprędko :-) Koszty: 0 PLN

Nie, ja nie z tych co się poddają. Szukam dalej - no przecież co on mógł zobaczyć przez skórę? Ja mam niby zepsute ścięgna, no nie.... Zapisuję się do poleconego lekarza na USG biodra w Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej. Wymagane zdjęcie RTG. Świetnie, bo ten gbur ułatwił mi zadanie. Ide na USG: super doktor Marek :-) (prawidłowa ilość płynu w stawie, prawidłowy zarys torebki stawowej, przyczepy mięśniowe bez zmian urazowych, kaletki maziowe bez zmian, pasmo biodrowo-piszczelowe bez zmian, zarysy kostne dostępne badaniu bez zmian, cechy nieco nierównego zarysu kostnego krętarza większego oraz cechy obecności płynu w tej okolicy sugerują przebyte zapalenie kaletki krętarza). Bingo! Juz nie boli tak bardzo, wiec myśle, że jest dobrze. Pan Marek ogląda RTG i łapie się za głowe: biodro ok, ale tez dolny odcinek kręgosłupa....masakra... co tam Pani ma? jakies rozszczepienie widać... a Panią nie boli kręgosłup? Hehe, no boli. 5 lat wcześniej byłam w tym samym ośrodku u jakiegoś geniusza, który nie obejrzał nawet zdjęcia, kazał się rozebrać i powiedział, że wszytsko ok, no i że opisy RTG to każdy ma takie straszne. Powiedział nawet, że moge robić wszytsko, jeździc konno i co tylko chcę. No to głupia uwierzyłam. Koszty USG: 160 PLN

Doktor Marek zmotywował mnie do zrobienia nowego RTG całego kregosłupa. No dobra. Zrobiłam w tydzień - skierowanko od rodzinnego i RTG. Fajnie. Wróćiłam do Pana Marka, no i to już mi się nie spodobało. (3 wady: szyjny o zniesionej lordozie - hypoplastyczny krążek, piersiowy - niewielkie prawoboczne skrzywienie, pogłębienie kyfozy piersiowej, trzony kręgów w środkowo-dolnej części klinowato spłaszczone, krążki międzykręgowe na tej wysokości węższe z zaostrzniem przedniobocznych krawędzi i przylegających trzonów -wskazują na przebytą chorobę Scheuermanna z wtórnymi zmianami zwyrodnieniowymi. Lewoboczne skrzywienie ledźwiowego z rotacją trzonów, pogłębienie lordozy lędźwiowej. Spina Bifida S1).
Nie, ten opis mnie nie zmęczył, dopiero rozmowa z Doktorem. "Swojego konia może Pani szczotkować, ale nie może Pani na nim jeździć. Jeśli chodzi o sport, to najlepiej, jeśli będzie Pani leżeć i się opalać." Ćwiczenia wzmacniające mięśnie kręgosłupa oddalą problemy typowe - rwa kulszowa, wypadające dyski i tak dalej.....
Koszt wizyty: 160 PLN
Powiem tylko tyle - po raz pierwszy zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy oby jestem niezniszczalna. Sama sobie nie zepsułam tego kręgosłupa, ale to, że mnie boli, to nie jest jednak zmęczenie całego dnia, ale typowe bóle kręgosłupa, którego się nie wspiera mięśniami, tylko ja już tak mam, że jadę ile może - jak dobry koń arabski, galopuje dopóki nie upadnie. Moje zaniedbanie. Nie uprawiam żadej gimnastyki, nie chodzę na basen, siedzący tryb pracy - samo dobro!

Grudzień ogłosiłam miesiącem rehabilitacji kręgosłupa. Pani Doktor zapisuje: 10 x masaż całych pleców, 10 x Magnetronic, 10 x kinetyczne, czyli gimnastyka z rehabilitantem. Suuuper. Kilka dni przed rozpoczęciem odzywa się do mnie mój ulubiony niemiec Scheuermann. Nie mogę swobodnie oddychać, łzy same cisną się na policzki kiedy uciskany nerw powoduje przykurcz mięśni. 3 noce nie śpię, bo przecież muszę kontrolować ból- ale głupie łykam Xefo-Rapid i jest lepiej. Ide ćwiczyć na prochach. Pani Rehabilitant mówi, że potraktuje mnei ulgowo i porozciągamy mięśnie, to będzie lepiej. Jest coraz lepiej, każdego dnia czuję się jak Waligóra i Wyrwidąb. Przypominam sobie te miłe czasy, kiedy trenowałam Karate 3 lata w liceum i mogłam wszytsko - 100 pombek, brzuszków, bardzo proszę :-) ale zdziadziałam, praca i studia zajmowały mnie tak, że zapomniałam, że jednak siedzienie na pośladkach nie uchroni mnie przed grawitacją, nie wspominając o kręgosłupie, no przecież jestem młoda. Po 10 zajęciach potrafię już sama ćwiczyć mięśnie i mam ogólną wiedzę co i jak mam ćwiczyć w domu. Koszt: 0 PLN za rehabilitację, 15 PLN za gumową taśmę do ćwiczeń

Styczeń ogłaszam miesiącem Fitness. Nie mogę przecież być sponsorowana przez NFZ :-) Śmigam zapisać się do klubu na zajęcia: wtorek - zdrowy kręgosłup, czwartek - pilates, niedziela - zdrowy kręgosłup. Nieźle no nie?
Przecież wiem, że w domu nie będę ćwiczyć, bo jest tysiąc powodów, nie ma czasu, gotowanie super jedzenia jest znacznie bardziej interesujące....
Koszt: 150 PLN karnet na miesiąc i w pakiecie jest też sauna :-) może się przekonam

Niestety cały czas ból ćmi w prawym i czasem lewym biodrze. Ja już odtrąbiłam zwycięstwo, a tu mi się jakiś ból ładuje w życiorys.

Długi ten mój wywód. Brat mnie namawia do pisania, ja mam opory, bo przecież piszę drobiazgowo i emocjonalnie, czuję, że to raczej materiał na bloga, ale bronię pomysłu argumentem, że jak ktoś uzna, że przynudzam, to nie będzie marnował czasu :-) mnie jednak brakowało szczegółowych informacji o strzelającym biodrze jak wparowałam tu na forum głodna wiedzy. Czytam dużo historii znacznie poważniejszych niż moja, ale nie wiem jak skończy się moja i wychodzę z założenia, że jak ktoś znajdzie się w sytuacji podobnej do mojej, to może uniknie zbędnych nerwów, wydatków, ignorowania problemu przez lekarzy, czy uzbroi się w cierpliwość zanim da się pokroić. Ja prawie się dałam, a może jednak nie będzie takiej potrzeby. No nic, uznałam, że piszę dalej :-)
O moich zmaganiach z biodrem i kolejnych wizytach u operatorów skalpela w następnym odcinku.
 
     
EwkaM 
Mikrus Bioderkus



Status: Przed
Wiek: 47
Doczya: 21 Sty 2011
Posty: 15
Skd: Warszawa
Wysany: Sro 26 Sty, 2011   

część druga - pierwsza diagnoza, którą potraktowałam strachem

Zaufany, szanowany, oblegany, sympatyczny - no niby warto skonsultować skoro boli i jest ortopedą traumatologiem i jeszcze chirurgiem. Wycieczka na Śląsk z bratem na kontrolę do jego chirurga bardzo miła, po dwóch latach cierpień i dwóch operacjach w końcu jest zrost. Co prawda kolana to prawie nie ma, ale da się naprawić. Błąd pierwszych chirurgów i udawanie przez rok, że wszystko jest ok tym bardziej budzi radość, że wreszcie jest w dobrych rękach i trudna, ale też mało obiecująca druga operacja przyniosła efekty w postaci zrostu. No ale skoro ja przyjechałam i bolą mnie biodra, to zapytam. Pierwszy raz ktoś poważnie obejrzał mój kręgosłup i wreszcie komuś chciało się odpalić płytkę z RTG. Do tej pory wszystkich lekarzy i ortopedów przerastała ta techniczna bariera! Dowiaduję się, że kręgosłup nie jest taki zły, a Scheuermann był łaskawy i już na pierwszy rzut oka widać, że plecy nie są bardzo okrągłe. W dodatku nie ma guzków Schmorla. Fajnie. Nie wiem co prawda co to jest, ale cieszę się, że jak już mam jednego Niemca w kręgosłupie i mi dokucza, to zdecydowanie wystarczy a drugi podświadomie był niemile widziany. Opowiadam, że jak jeżdżę konno, to mi czasem przeskakuje coś i boli bardzo bardzo i mam potrzebę przywiedzenia uda, co w siodle nie jest łatwe :-( . Dalej opowiadam, że miałam zapalenie kaletki krętażowej no i ląduję na kozetce. Na plecach ok., zgina się wszystko jak trzeba i nie boli bardziej niż przez ostatnie kilka miesięcy. Na lewym boku kłopocik, bo Dr rusza kończyną a tam strzela coś i przeskakuje. To przeskakiwanie nie boli tak bardzo jak słowa następujące po badaniu: "No, strzelające bioderko! Zapraszam na operację, przytniemy jak trzeba i będzie fajnie, nie będzie już bolało, lubię operować bioderka, blizny będą małe, kilka, kilkanaście centymetrów, mogę zrobić kreski a pod spodem Zet". Zaniemówiłam. Pytam o przyczynę. Odpowiedź: "tak już masz, że masz silną budowę ciała, silne nogi i trzeba przyciąć". Na pytanie czy to poważna operacja mogłam się już spodziewać, że usłyszę, że nie za bardzo. Na pytanie o czas pobytu w szpitalu nie usłyszałam odpowiedzi, tylko uśmiech, ale dr nie chciał się rozwijać, bo kolejka straszna, dr cały dzień operował, dyżur w nocy. No dobra, nie będę zabierać czasu, w końcu byłam przy okazji wizyty brata. Całą drogę powrotną do Warszawy analizuję to co usłyszałam, do tej pory byłam niespecjalnie przejęta swoim ciałem, ale nie mieści mi się w głowie, że nagle mi mówią o jakiejś operacji, że pilnie, że czym szybciej tym lepiej, że jakieś blizny ....ehhh

Po powrocie do domu o północy, załamana siadam do komputera i czytam wszystko co mi wpadnie pod kursor. Dowiaduję się pobieżnie co to jest pasmo biodrowo-piszczelowe, plastyka Z, fenestracja, przykurcz naprężacza powięzi szerokiej, przodopochylenie miednicy, przykurcz odwiedzeniowy stawu biodrowego. Czytam historie osób przed, po i w trakcie operacji, rehabilitacji. No nie do przyjęcia - na serio może tak być, że nie będę siedzieć po turecku, że nie złączę razem kolan, że nie założę nogi na nogę? Nie, to się nie mieści w mojej małej głowie. Rozczulam się nad sobą? Inni mają gorzej? Moja złość i bezsilność nie pozwala mi jakoś cieszyć się, że nie mam gorzej niż inni. Nie mam dystansu. Idę spać, chociaż nie mogę zasnąć.
 
     
EwkaM 
Mikrus Bioderkus



Status: Przed
Wiek: 47
Doczya: 21 Sty 2011
Posty: 15
Skd: Warszawa
Wysany: Sro 26 Sty, 2011   

część trzecia - a może ortopedzi nie dadzą mi odpowiedzi?

Następnego dnia już się nie złoszczę, tylko planuję fachowo zająć się moimi biodrami. Trafiam na forum bioderko :) - ale historie! ale choroby! ale metody! Trochę się wystraszyłam, no bo jednak nie mam pojęcia jak daleko będzie postępować moja choroba jak się szybko nie zoperuję.

Wiem, że nic nie wiem. Niby wszystko osobno rozumię, jest do ogarnięcia, ale w sumie - to co mi jest? No wiem i czuję, że strzela biodro! Zrozumiałam już - mechanicznie przykurczone pasmo biodrowo-piszczelowe ociera kaletkę i kość krętarza, ale jakoś nie pojmuję skąd, dlaczego, czym to jest spowodowane?
Umawiam się prywatnie do ortopedy chirurga traumatologa. Myślę, że jak zapłacę i musi mieć dla mnie czas i wreszcie dowiem się wszystkiego. Na forum namawiają do leczenia zachowawczego, a ja nie mam zamiaru się poddawać. Mam coraz więcej pytań, na które muszę znaleźć odpowiedź.
Wizyta u ortopedy przynosi kolejne rozczarowanie. Dowiedziałam się, że plastyka Z lub fenestracja prawie na pewno ograniczą zakres ruchów operowanego biodra, jedno biodro zrobione może oznaczać za chwilę operację drugiego z zewnętrznych pasm, a jak będzie problem z wewnętrznymi, to kroimy. Pozytyw taki, że lekarz namawia mnie do odwlekania w czasie operacji. Dopiero jak będę przegrywać walkę z bólem mogę poważnie myśleć o operacji. Nie udało mi się zaspokoić ciekawości skąd mam takie przykurcze. Moje pytanie z tezą, że kręgosłup mam w kiepskim stanie nie spowodowało, że lekarz ortopeda na prywatnej wizycie ma ochotę zgłębić problemy kręgosłupa. Zdjęcia bioder też nie chciał! Doktor stwierdził, że kręgosłup nie ma nic wspólnego z bolącym biodrem. Pomacał, pokręcił, zebrał wywiad i zaproponował zastrzyk. Zdziwiona pytam jaki i czy boli? Odpowiedział mi, że zna bardziej bolesne zastrzyki, na przykład w piętę. Podobno steryd ma zatrzymać proces zapalny kaletki i może nawet na pół roku będę miała spokój. Jakoś mnie to nie przekonuje. Wiem wiem, chciał, żebym nie cierpiała. Miałam pokusę przyjąć ten zastrzyk, ale jakoś przeszła mi ochota, bo oglądałam ostatnio jak moja mama zwijała się z bólu po takim właśnie w dłoń, mimo, że jej zmrozili wcześniej tą łapkę. No nie, zastrzyk! w biodro! jakoś mi się to nie spodobało. Wolę coś łykać jak nie będę mogła znieść bólu. Podrążyłam jednak temat kręgosłupa i jego wpływu na miednicę, bo coś mi się jakoś blisko już wydaje tych moich bioder. Powiedziałam, że czytałam o BTS Smart, czyli czujniki ruchu przesyłają do kompa dane itd. i że jestem w stanie pojechać do Olsztyna zrobić te badania i wydać 160 PLN, ale gdybym miała cień szansy, że taka analiza pomoże w dokładniejszej analizie przyczyny przykurczu pasma b-p. Pan Dr tylko westchnął, że biorą tyle co on i że generalnie, to mogę sobie zrobić, ale niekoniecznie pomoże w czymkolwiek. Przyznał za to, że taka analiza może pokazać, że mam np. za krótką nogę i wtedy trzeb by wkładkę do buta włożyć.
Doktor powiedział mi, że powinnam przyjąć, że „kobiety w średnim wieku tak mają”. Cooooooooo? To mnie zniechęciło do dalszej rozmowy. Po pierwsze takie stwierdzenie wskazuje, że mam zużyty aparat ruchu w wieku 32 lat? Po drugie: mężczyźni też tak miewają! Po trzecie: że nie za bardzo chcę mi pomóc w szukaniu nieoperacyjnych metod rozwiązania problemu. Dał mi skierowanie do tutejszej placówki rehabilitacyjnej. Stretching TIT (ciekawe, bo wcześniej powiedział, że niewiele daje, TIT? nadal nie wiem co to), jonoforeza – ok. zamiast sterydu chcemy wygasić stan zapalny, ale tego się domyśliłam, a nie żeby mi powiedział :)
Koszt: 150 PLN, 15 minut niezbyt owocnej pogawędki.

Rehabilitacja jonoforezą i stretching mogę zrobić w zakresie NFZ, więc wcisnęłam się z trudem w kolejkę do mojej Dr od rehabilitacji kręgosłupa. Plan jest taki: od połowy lutego: 10 x terapuls, 10 x laser, 10 x jonoforeza, co prawdopodobnie wygasi stan zapalny, ale mam oszczędzać biodra. Po tym czasie zaczynamy stretching poprzedzony każdorazowo bioptronem, albo coś podobnego, żeby przed stretchingiem rozgrzać udka :) Ważne jest to, że Pani Dr powiedziała mi, że nie nikt mi nie powiedział skąd są te przykurcze, bo po prostu nikt tego nie wie. Hmmmm… interesujące. Czyżbym spotkała się ze ścianą i nie mam już możliwości pogłębienia mojej wiedzy w prosty sposób. Może zrobić na forum jakieś zakłady, albo sondę i jak ktoś w końcu znajdzie przyczynę, to rozdamy nagrody dla tych co trafnie wskazali prawidłową odpowiedź :-) ? Oby szybko!
Pani Dr Rehabilitacji powiedziała, że przyczyną mogą być problemy związane z zaburzeniami w produkcji kolagenu, który może wpływać na ilość mazi… i wtedy przypomniałam sobie, że wiele lat temu przy zwiększonej aktywności fizycznej miewałam bóle mięśniowe, które mój tata diagnozował jako problem ze „smarem” powięzi mięśni. Pisał pracę magisterską na temat fizjologii ruchu, ale to było dawno i nie wiem, czy on jeszcze coś ogarnia. Brawo! coraz więcej wiem, więc nic nie wiem. Może jednak Wam udało się kiedyś zgłębić temat smarowidła, które pozwala mięśniom swobodnie pracować… albo macie pomysł na zaburzenia kolagenowe, lub związek powyższych z bioderkami.
 
     
kinga 
19III2008 11VII2012




Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009
Posty: 2625
Skd: z Polski
Wysany: Sro 26 Sty, 2011   

EwkaM napisa/a:
Koszt: 150 PLN, 15 minut niezbyt owocnej pogawędki.


Ja biorę taniej i można gadać bez przerwy :mrgreen:

A tak serio pisząc, planujesz wizytę w Orthosie. Dobrze robisz. Umówiłaś się już na spotkanie? :)
 
     
EwkaM 
Mikrus Bioderkus



Status: Przed
Wiek: 47
Doczya: 21 Sty 2011
Posty: 15
Skd: Warszawa
Wysany: Sro 26 Sty, 2011   

kinga napisa/a:
EwkaM napisa/a:
Koszt: 150 PLN, 15 minut niezbyt owocnej pogawędki.


Ja biorę taniej i można gadać bez przerwy :mrgreen:

A tak serio pisząc, planujesz wizytę w Orthosie. Dobrze robisz. Umówiłaś się już na spotkanie? :)


hehe, wiesz, wydaje mi się, że to kwestia podejscia lekarza do pacjenta. Po prostu wiecej do niego nie przyjdę :-P no i cieszę się, że Ty masz kogoś, kto Cie posłucha :-)

Do Orthosu zapisze się w przyszłym tygodniu. W tym tygoniu znajomy chce mnie skonultować z jakimis ortopedami ze szpitala na pradze. Twierdzi, ze nie będą chcieli mnie kroić, ale może w końcu ktoś dokładniej zobaczy co mi strzela i czy mam jakieś zmiany w obrębie chrzęstno-kostnym... czyli pewnie rezonans. Na razie chcę też zgasić stan zapalny, więc psikam się i smaruję przeciwzapalnymi :-)
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 48
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3900
Skd: Lubelskie
Wysany: Sro 26 Sty, 2011   

Ewo, pięknie opisujesz wszystko, wcale to nie nudne lecz dokładne :ok:
Cieszę się, że do nas trafiłaś, że nie dajesz się, że rehabilitujesz się, ćwiczysz i szukasz rozwiązań :ok:
Bardzo podoba mi się Twój upór i pozytywne podejście mimo tych wszystkich wiadomości :)
Zdecydowałaś o zapisie do Ortosu - brawo! Dobry ruch na drodze do lepszej jakości życia :ok:
Czekam na dalszą część Twojej historii :)
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
Lena 
Mikrus Bioderkus



Status: Inne operacje
Wiek: 39
Doczya: 08 Wrz 2009
Posty: 20
Skd: .....
Wysany: Czw 27 Sty, 2011   

EwkaM ja myślę, że się za bardzo przejmujesz i stresujesz tymi biodrami :-D . Znajomy lekarz mówił mi kiedyś, że trzaskające biodro to nic strasznego pod warunkiem, że poza tym w samym stawie wszystko w porządku - tak ma wiele ludzi nawet sportowców i można z tym normalnie życ. Moje akurat były już trochę nadszarpnięte przez dysplazję i poza tym są nietypowo zbudowane stąd u mnie akurat choroba zaszła daleko. Ale np. moja babcia miała trzaskajace biodra (też nie potrafiła siadać po turecku i zakładać nogi na nogę) i moja mama też ma i to podobnie jak ja od dzieciństwa i u nich to schorzenie żadnych konsekwencji dla samych stawów nie spowodowało - nigdy nawet nie były z tym u lekarza. Po prostu się przyzwyczaiły do przeskakiwania i nie zwracały na co dzień uwagi na to. Babcia w wieku 80 lat potrafiła jeszcze prześcignąć piechotą niejednego 20 latka ;-) .
Poza tym nie bój się zastrzyków w kaletkę - nic to nie boli. Ja niedawno miałam w nieoperowane biodro i jest lepiej. Sadząc po twoich postach to tobie najbardziej dokucza zapalenie kaletki - u mnie po operacji było jeszcze gorsze więc skończyło się jej wycięciem.
 
     
EwkaM 
Mikrus Bioderkus



Status: Przed
Wiek: 47
Doczya: 21 Sty 2011
Posty: 15
Skd: Warszawa
Wysany: Czw 27 Sty, 2011   

Lena, trudno się nie przejmować i nie szukać odpowiedzi jak nagle czuję, że zepsuły się moje biodra i cierpie troszkę z tego powodu. Może rzeczywiście bardziej psychicznie niż fizycznie, ale wiesz, każdy swoje dysfunkcje przeżywa inaczej. Ja się przejmuję i przeżywam z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że do tej pory, a mam 32 lata nigdy nie miałam żadnych problemów z aparatem ruchu a teraz mam. Najbardziej na świecie kocham jeździć konno i od 10 lat mam swojego konia.... no a teraz jeździć nie mogę, choć mam nadzieję, że to się zmieni. Całe życie do tej pory mogłam siedzieć po turecku bez problemu i mogę siedząc złączyć kolana, zakładanie nogi na nogę może to mniejszy problem. Po operacji raczej nie będę mogła, a przynajmniej tak mi powiedział lekarz. No może dla wielu osób to drobiazg. Dla mnie nie. Dodam jeszcze, że jeśli dołożyć do tego seks, który dziwnym trafem jest na moim etapie życia ważny, to pozycja na jeźdźca też jest problematyczna a to moja ulubiona... no trudno byłoby mi się pogodzić. Jasne, mam świadomość, że nie jestem jedyna na świecie, ale to ja sama muszę się borykać z moimi uczuciami i emocjami i cierpienia innych nie zmniejszają moich. Ja współczuję innym, ale współczucie nie zmienia stanu faktycznego i człowiek musi sobie radzić ze swoimi dysfunkcjami.
Po drugie, przejmuję się i stresuję, bo nie wiem, a chcę wiedzieć. Chcę wiedzieć co się dzieje, czy mam jakieś choroby, o których jeszcze nie wiem a mogę mieć. Bardzo chcę wiedzieć co mnie czeka, czy rzeczywiście muszę to operować - a zdania ortopedów jak na razie są podzielone. Jeden mówi operować jak najszybciej, drugi, żeby jak najdalej odwlekać w czasie. Strzelające biodra są skutkiem a ja chcę znaleźć przyczynę. Lena, czy Twoim zdaniem szukanie przyczyn można kwitować "za bardzo się przejmujesz" i czy wartościowanie w tym miejscu jest na prawdę odpowiednie?
Mam na jednej szali operację, często kończy się nie jedną a kilkoma i skutki bywają jak dla mnie trudne (oprócz ograniczeń w ruchomości stawów, wyłączenie na długie miesiące jeśli nie lata z dotychczasowego modelu funkcjonowania, a na drugiej szali mam szansę na zgłębienie przyczyny i może się okazać, że np. zmiana ustawienia miednicy, czy może zluzowane punktów spustowych, czy może jakieś inne nieinwazyjne metody, których właśnie szukam. Czy na serio uważasz, że zgłębienie tych problemów i uniknięcie trudniejszych w skutkach rozwiązań jest zwykłą przesadą i zbytnim przejmowaniem się?
Ja uważam, że nie można tego ignorować i od razu zaufać lekarzom. Mam nadzieję, że moje przejęcie może mi pomóc odnaleźć dokładniejszą przyczynę przykurczy i przeskakiwania, a tym samym ewentualne środki zaradcze a wtedy mój aparat ruchu będzie długo niezawodny.
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 48
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3900
Skd: Lubelskie
Wysany: Czw 27 Sty, 2011   

EwkaM napisa/a:
Ja uważam, że nie można tego ignorować i od razu zaufać lekarzom. Mam nadzieję, że moje przejęcie może mi pomóc odnaleźć dokładniejszą przyczynę przykurczy i przeskakiwania, a tym samym ewentualne środki zaradcze a wtedy mój aparat ruchu będzie długo niezawodny.

I ja myślę tak samo :)
Każdy inaczej przeżywa swoją diagnozę, dla zdrowych aktywnych osób biodrowe sprawy to taki niespodziewany "nóż w plecy" i trzeba trochę czasu aby to wszystko przegryźć w sobie, zrozumieć i zaakceptować.
Jest to szok i utrata gruntu pod nogami, psychika musi się z tym uporać - i upora się jeśli się da jej szansę :) Emocje na początku są oczywistą sprawą i trzeba je gdzieś wyrzucić z siebie, podzielić się myślami - miło, że wybrałaś nas na Forum, bo to jest swojego rodzaju dowód zaufania :)
Ewo nie tracisz czasu na żale, choć masz naturę emocjonalną ( jak ja :) ) tylko działasz - i właśnie dlatego, że Twoje schorzenie jest "lżejsze" wierzę mocno że znajdziesz wyjście z sytuacji, wygrasz bój o zdrowie i ...jeszcze pojeździsz na koniu ( choć może ostrożniej ) :ok:
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
EwkaM 
Mikrus Bioderkus



Status: Przed
Wiek: 47
Doczya: 21 Sty 2011
Posty: 15
Skd: Warszawa
Wysany: Czw 27 Sty, 2011   

AgaW bardzo Ci dziekuje za wsparcie, to dla mnie ważne, bo nieczęsto spotykam na swojej drodze poszukiwań osoby, które mają empatię na tyle rozwiniętą, żebym mogła poczuć się zrozumiana. Ja mam wielki szacunek do osób, które jak Ty przeszły przez tą drogę i potrafią sobie radzić ze swoją chorobą, leczniem, emocjami.
Dziękuję i pozdrawiam :-)
 
     
Lena 
Mikrus Bioderkus



Status: Inne operacje
Wiek: 39
Doczya: 08 Wrz 2009
Posty: 20
Skd: .....
Wysany: Czw 27 Sty, 2011   

EwkaM może masz rację, ja się do tego przyzwyczaiłam więc jakoś się tym tak strasznie nie przejmuję.
Ale nie o tym... Dziwi mnie, że lekarz powiedział Ci że po operacji nie będziesz mogła usiąść po turecku, złączyć kolan czy założyć nogi na nogę. Ja tak miałam już przed operacją i właśnie po to m.in. zdecydowałam się na zabieg żeby móc to robić - normalnie usiąść bez bólu, prowadzić samochód itp. Właśnie po to się robi operację żeby uwolnić przykurcz i mieć pełen zakres ruchu. Jak jest źle zabieg zrobiony to wtedy może sie tak zdarzyć że np. nie dasz rady usiąść po turecku. Ale chyba lekarz nie zakłada od razu że źle zrobią. Plastyka Z nie ogranicza ruchu w stawie tylko właśnie wydłużą Ci tą powięź. Na tym to polega np. idziesz z mocnym przykurczem gdzie nie jesteś w stanie założyć nogi na nogę, wydłużają ci pasmo biodrowo piszczelowe i efektem ma być to że już sobie swobodnie zakładasz tą nogę na nogę. No i oczywiście wydłużona powięź już nie przeskakuje.

Pisząc że się za bardzo przejmujesz nie mam na myśli tego że, szukasz rozwiązań ale wydaje mi się że odbierasz ewentualny zabieg jako poważną operację. Teraz plastykę powięzi robi się artroskopowo i standardowo wygląda to tak że robią dwa nacięcia na 1 cm, potem jakieś 2- 3 tygodnie o kulach(czasami nie ma potrzeby ich używania) rehabilitacja ok. 4 tygodni. Sam zabieg trwa ok. 20 min., znieczulenie w kręgosłup. Zabieg nie jest bolesny, ja po wcale nie używałam przeciwbólowych a jestem strasznie wrażliwa na ból. Pobyt w szpitalu ok. 3 dni. Po czterech tygodniach wraca się do pracy, po 3 miesiącach do uprawiania sportu. Na internecie jest mnóstwo wypowiedzi ludzi którzy mieli zabieg starą metodą czyli na otwarto - ja też tak miałam, wtedy trochę gorzej to wygląda ale też nie jest to tragiczne. Plastykę powięzi można zrobić też w ramach Chirurgii Jednego Dnia - to też świadczy raczej o tym że nie jest to poważny zabieg. Jak się nie uda no to po prostu będzie przeskakiwać dalej, mogą się robić częściej stany zaplane. Nie rozumiem dlaczego piszesz że zabieg może wyłączyć cie z normalnego funkcjonowania na lata - musieliby zupełnie źle to zrobić żeby tak się stało no ale przecież operacji nie robią ludzie którzy nie mają zielonego pojęcia o tym.
 
     
EwkaM 
Mikrus Bioderkus



Status: Przed
Wiek: 47
Doczya: 21 Sty 2011
Posty: 15
Skd: Warszawa
Wysany: Czw 27 Sty, 2011   

Lena, masz pewnie rację, może nie być źle, tylko wiesz, różnie to bywa. Czytałam różne historie, te z happy endem i takie, które raczej nie kończyły się pełnym powrotem do zdrowia. Ja nie zakładam z góry, że będzie źle. Lekarz powiedział mi, że jak jest duży przykurcz, to może być różnie. Potwierdził też moje obawy, że operacja jednego może nie wystarczyć, czyli wtedy powstanie potrzeba operowania drugiego. Jest więcej zależności - czy plastyka Z, czy fenestracja, czy napięcie jest duże, czy małe, czy będzie po dwóch zewnętrznych potrzeba operowania wewnętrznych. Sama widzisz, jeśli powstanie wariant czterech, to zrozumiałe, że jednak się trochę wydłuża czas "problemowy". Pewnie to wszytsko jest uwarunkowane osobniczo. No i pamiętaj, że jesteś o jakieś 10 lat młodsza ode mnie, a to też nie jest bez znaczenia. Ja nie zakładam z góry, że będzie źle, ale nie potrafię założyć, że będzie dobrze i żaden lekarz mi tego nie obieca, bo nie przewidzi jak będzie. To zrozumiałe.
Wiesz, ja jestem na etapie "nie dam się pociąć" i chcę wiedzieć jakie są możliwe skutki każdej decyzji, czyli np. czy nieoperowanie może powodować patologie chrzęstno-kostne. No a na temat lekarzy, to wiesz, może zrobią dobrze, a będzie później źle. Tego nawet najlepszy lekarz może nie przewidzieć.
Bez wzglęgu na wszystko jestem zdecydowana najpierw na porządną diagnozę. Żaden z lekarzy nie ma rezonansu i rentgena w oczach i wolę najpierw sprawdzić co mam w środku i poszukać przyczyn przykurczu a nie likwidować jego konsekwencji.... jak będę wiedziała co tam mam, to się pochwalę :-) na usg mam jak byk napisane: "pasmo piszczelowo-biodrowe bez zmian", więc skoro nie mam zwłókniałych pasm, to może jednak nie ma po co operować, bo jeszcze się nie popsuło aż tak bardzo. Walczę o diagnozę. Na razie sprawdzam gdzie w Warszawie mogę zrobić BTS Smart, co ułatwi zdiagnozować dysfunkcje narządów ruchu :-)

Dziękuję, że napisałaś jak było u Ciebie. To dobra wiadomość, że szybko doszłaś do stanu pożądanego w tym zakresie. pozdrawiam.
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 48
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3900
Skd: Lubelskie
Wysany: Czw 27 Sty, 2011   

Dzięki za miłe słowa :) Ewo, jedni się lepiej rozumieją inni bardziej odmienni od siebie rozumieją się trudniej ;) Tu na Forum można nauczyć się rozumieć inne osoby odmienne od nas :)
Chyba podobnie do Ciebie się czułam, przeżywałam - więc łatwo mi Cię rozumieć ;) Ale nawet osoby bardziej potrafiące trzymać emocje na wodzy też na swój sposób Cię rozumieją :)
Najważniejsze to walczyć i dążyć do celu :) Dasz radę - bo tylu z nas dało i Tobie musi się udać :ok:
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
Lena 
Mikrus Bioderkus



Status: Inne operacje
Wiek: 39
Doczya: 08 Wrz 2009
Posty: 20
Skd: .....
Wysany: Pi 28 Sty, 2011   

EwkaM napisa/a:
To dobra wiadomość, że szybko doszłaś do stanu pożądanego w tym zakresie.


Opisałam ci w poprzednim poście jak standardowo, co do zasady wygląda zabieg (gdybyś już nie miała wyjścia i musiała się zdecydować na niego) a nie jak u mnie. Chodziło mi o to żebyś się nie martwiła, że po operacji nie będziesz mogła złączyć kolan czy pojawią się jakieś inne ograniczenia w stawie. Jeśli teraz masz pełen zakres ruchu (sama piszesz że bez problemu siadasz po turecku) to po operacji tym bardziej dalej będziesz mogła robić to co dotychczas. Bo właśnie na tym polega zabieg że likwiduje się przykurcz (np. niemożność założenia nogi na nogę) a nie doprowadza do niego.
Ostatnio zmieniony przez Lena Nie 24 Lip, 2011, w caoci zmieniany 1 raz  
 
     
pasiflora 

Galaktikus Bioderkus




Status: Endo + Kapo
Doczya: 27 Cze 2009
Posty: 3275
Skd: Polska
Wysany: Pi 28 Sty, 2011   

Lena napisa/a:
U mnie przed operacją przykurcz był bardzo duży (nidgy nie potrafiłam siadać po turecku, złączyć kolan czy założyć nogi na nogę) i mimo dwóch zabiegów taki pozostał - miało być lepiej po operacji - nie jest.
Lekarz obiecał w tej kwestii poprawę? Przecież to rola fizjoterapeuty, to Ty z jego pomocą powracasz do pełnosprawności. Cudów nie ma trzeba własnej pracy i niestety pieniędzy nie mało w to wszystko włożyć.
 
     
Wywietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
 
   

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template created by Qbs. Template theme based on Unofficial modifications.