Status: Artroskopia x 1
Doczya: 07 Sie 2010 Posty: 2 Skd: Warszawa
Wysany: Sob 07 Sie, 2010 trzaskające biodro :)
Hej, ja niestety także mam tą dolegliwość trzaskającego biodra. Chciałabym abyś mi doradziła, będąc doświadczoną w tej kwestii
Otóż jestem po artroskopii biodra prawego i dolegliwości niestety powracają. Przyczyny trzaskającego biodra nie znam - nie miałam dysplazji - lekarze podejrzewali zwichnięcie biodra. Z racji tego ze od wielu lat tańczę, przeskakiwanie i ból były nie do wytrzymania. Zdecydowałam się na zabieg. Po artroskopii było ok przez jakiś rok. Potem biodro zaczęło znowu "trzaskać", na dzień dzisiejszy robi mi się to samo w lewym biodrze a w prawym zaczęłam odczuwać przeskakiwanie z przodu w okolicach miednicy. Do tego mam prawa nogę krótsza o cm. Generalnie jestem w kropce, bo nie mam stałego lekarza ortopedy, każdy mówi co innego - pewnie skądś to znasz Jeden każe przestać tańczyć, drugi chce mnie kłaść od razu do szpitala, trzeci mówi, że taki mój urok i pozwala tańczyć i komu tu wierzyć - szczerze - artroskopii nie mam zamiaru się podejmować - nie było to przyjemne doświadczenie, sama pewnie dobrze wiesz. Mam kilka pytań:
czy myślisz że grożą mi jakieś zmiany zwyrodnieniowe?
czy Ty też miałaś krótszą nogę albo masz?
znasz jakieś cudowne ćwiczenia na poprawę dolegliwości?
Co Ty o tym myślisz i jak się sama z tą dolegliwością czujesz?
Nie wiem co jest skutkiem niepowodzenia u Ciebie, ale u mnie jest to najprawdopodobniej fakt, że plastyka "Z" nie przynosi dobrych rezultatów przy takim dużym skróceniu powięzi (o czym nikt mnie przed zabiegiem nie poinformował).
Justysia75 napisa/a:
otóż jestem po artroskopii biodra prawego i dolegliwości niestety powracają. przyczyny trzaskającego biodra nie znam - nie miałam dysplazji - lekarze podejrzewali zwichnięcie biodra.
Witajcie!!! Właśnie natknęłam się na ten temat i z przykrością twierdze, że jest mi on bliski.... 8 lat temu gdy trafiłam do ortopedy z powodu bólu ręki to zdziwiłam się, że wyszłam z diagnozą trzaskających bioder zewnętrznie, wewnętrznie i obustronnie....W momencie, w którym się o tym dowiedziałam posypało się, konieczne było przeprowadzenie operacji najpierw na jedną nogę, potem na drugą, leżenie plackiem tygodniami nie pomogło, wędrowanie od lekarza do lekarza też nie pozbawiło mnie dolegliwości. Nieudane 2 zabiegi przyczyniły się do przeprowadzenia kolejnych dwóch - tym razem udanych "Z" plastyka powiodła się i po 1,5 roku mogłam odstawić kule, bo nawet po operacji nie były mi potrzebne....Miało starczyć na 5 lat - starczyło i za to będę wdzięczna swojemu lekarzowi do grobowej deski Później wystarczy przejść do działu Artroskopia do mojej historii, żeby dowiedzieć się co było dalej... Dziś bioderka dalej sobie strzelają, raz w lewo, raz w prawo jak im się podoba a co ja na to - pogodziłam się z faktem, ze to część mnie i że tak musi być. Wiem też, że takie zabiegi są mało skuteczne, albo wręcz nie skuteczne przy nadmiernej wiotkości - niestety i że jest się tym którymś procentem, któremu się "to" przytrafia. Od "przygody" z Otwockiem unikam lekarzy od strony pacjenta, bo jak człowiek zacznie sobie wyszukiwać to na pewno coś znajdzie więc nie ma sensu. Tak czy owak i tak ciesze się, że mój lekarz kiedyś postawił mnie na nogi i przywrócił nadzieję a 02.08 na mojej obronie przyczynił się do spełnienia moich edukacyjnych pragnień - bo to ten sam człowiek - mam nadzieję, że wy też traficie do swojego medycznego "góru" i będziecie mogły podziękować za normalność i nieważne na jak długo, najważniejsze żebyście taką szansę miały i z tego Wam serdecznie życzę
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
Generalnie po tym wszystkim jestem zdania że jak się jest w stanie jeszcze chodzić to trzeba unikać wszelkich zabiegów.
Dokładnie i ja mam takie samo zdanie. Jak pierwszy raz moje lewe biodro dało mi popalić, miałam 23 lata. Udałam się we Wrocławiu, wtedy do najlepszego oddziału ortopedycznego, do szpitala na 1-go maja. Chcieli mnie położyć do szpitala. Był wrzesień, zaraz rozpoczynała się sesja, więc poprosiłam o termin na czerwiec następnego roku. Ponieważ biodro się uspokoiło, nie zgłosiłam się do szpitala. Równolegle w tym samym czasie z podobnymi problemami, do tego samego szpitala trafiła koleżanka mojej koleżanki. Zgodziła się na operację - coś jej tam w tym biodrze "pogrzebali" - musiała na rok przerwać studia. Chodziła o kulach jakiś rok i potem nigdy nie było lepiej niż przed a więc operacja nic jej nie dała a wręcz przeciwnie. Obecnie jest parę lat po wszczepieniu endo. Córka mojej kuzynki - w tej chwili ma 30 lat i synka lat 6. W jednym biodrze martwica głowy. Jakieś 4 lata temu zdecydowała się na to "nawiercanie" głowy. Chodziła po zabiegu z rok o kulach i dzisiaj nadal są dni, że chodzi o kulach. Po 3 latach od zabiegu nie widać poprawy. Nie wiem, czy ten zabieg miał sens.
Dlatego uważam, że na forum możemy się dzielić naszymi doświadczeniami, ale nie wolno nam nikogo namawiać do operacji, od tego są lekarze. Nie krytykujcie ortopedów, jak radzą żeby z operacją poczekać - to oni mają na co dzień do czynienia z pacjentami, komplikacjami, różnymi przypadkami i nie zakładajmy, że radzą nam, bo im nie zależy na dobru pacjenta. Może jest zupełnie odwrotnie. Ja obecnie ani przez moment nie żałuję, że zwlekałam tak długo, po drodze odwiedziłam wielu ortopedów, którzy radzili mi się nie spieszyć. Przynajmniej przed żyłam normalnie, no może w ostatnim okresie prawie normalnie. Do bólu można się przyzwyczaić. Dzisiaj nie wiem, czy uda mi się powrócić chociażby do takiej sprawności, jak przed operacją. Można oczywiście dywagować, czy nie czekałam zbyt długo - tego już się nie dowiem. Operacja to bardzo poważna decyzja i każdy powinien ją podjąć sam, przy pomocy ortopedy do którego ma zaufanie a czasem i tak się nie uda , tak, jak mnie, Piedrze, Alicji i Globie, wszystkie byłyśmy operowane w zeszłym roku i nie były to operacje udane - dziewczyny, przy okazji serdecznie Was pozdrawiam.
Można oczywiście dywagować, czy nie czekałam zbyt długo - tego już się nie dowiem. Operacja to bardzo poważna decyzja i każdy powinien ją podjąć sam, przy pomocy ortopedy do którego ma zaufanie a czasem i tak się nie uda , tak, jak mnie, Piedrze, Alicji i Globie, wszystkie byłyśmy operowane w zeszłym roku i nie były to operacje udane -
Tak, nigdy wszystkiego nie uda się przewidzieć mimo najlepszych chęci ani lekarzom ani nam pacjentom. Każdy z nas jest inny i sukces leczenia lub jego brak to często wypadkowa średnia bardzo wielu aspektów.
Jestem zdania, że każdy samodzielnie rozważając za i przeciw powinien sam podjąć decyzję o zabiegu. Zdając sobie sprawę z ew.komplikacji i będąc świadomym co zrobić żeby mieć jak największe szanse powodzenia. Tu rola lekarzy - że powinni rzetelnie odpowiadać na pytania pacjenta a nie zbywać go, powinni informować jak się ma rola rehabilitacji ( czego niestety tak często brak ). Pacjent musi być świadomy bo to jego życie, sprawność, ból i jego wybór. Choć wiele postów nie jest optymistycznych to jednak to jest samo życie, szczerość której często brak w gabinetach lekarskich, gdy pacjent pyta "co będzie gdy coś się nie uda?" - wiedząc jak jest u innych osób można wiele się nauczyć i uniknąć ewentualnych błędów a to już bardzo dużo.
A z rezultatem operacji to trochę jak z loterią - nie wiadomo nigdy, jak wszystko dalej się potoczy - ale wiele losów na tych loteriach jest szczęśliwych i oby takich było jak najwięcej...
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Jestem zdania, że każdy samodzielnie rozważając za i przeciw powinien sam podjąć decyzję o zabiegu.
Święte słowa. Niestety ani my ani lekarze nie są w stanie przewidzieć co się z nami stanie gdy opóźnimy zabieg. Ja się bardzo bałam i zwlekałam, lekarz zresztą też bardzo nie nalegał, bo stawy jeszcze nie były "w opłakanym stanie", ale................ opóźnienie wstawienia endo spowodowało nieodwracalne zmiany w moim kręgosłupie. Po prostu (jak mi powiedział rehabilitant) zamiast biodrami chodziłam kręgosłupem. Rozważ wszelkie za i przeciw. I tak pomimo, że mam dwie endo w pełni sprawna nigdy nie będę.
Status: Artroskopia x 1
Doczya: 07 Sie 2010 Posty: 2 Skd: Warszawa
Wysany: Nie 08 Sie, 2010
Hej, dzięki wszystkim za odpowiedzi Jutro umówię się na wizytę u dr Czubaka - zobaczymy co on na to powie Teraz chodzę na rehabilitacje - w tym tyg ma różne zabiegi a w następnym ćwiczenia indywidualne. Mnie zawsze rehabilitacje pomagają - chociaż na trochę uśmierzają ból - niestety zaraz wszystko powraca. Akceptuję stan taki jaki jest ale chciałabym zapobiec pogorszeniu. Dam znać jak było na wizycie Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Jowi mam do Ciebie pytanie: czy konflikt udowo panewkowy (czytałam w Twojej historii że też to masz) ma jakiś związek z trzaskającymi biodrami?
Szczerze mówiąc, to nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale zdaje mi się, że to dwie odrębne "jednostki chorobowe", które pewnie w jakiś sposób wpływają na funkcjonowanie
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
witam dziewczęta:-)ja również mam trzaskające biodra obustronne, ćwiczenia nie bardzo mi pomagają. Po przeczytaniu niektórych wpisów obawiam się artroskopi i zastanawiam się jakie mogą być konsekwencję nie zrobienia jej. U mnie podobnie jak u Justysi lekarze nie wiedzą skąd mam trzaskające biodra, bo dysplazji nigdy nie miałam...
U mnie podobnie jak u Justysi lekarze nie wiedzą skąd mam trzaskające biodra, bo dysplazji nigdy nie miałam...
Być może nie natrafiłyście na moje posty, które na w/w temat umieściłem swojego czasu, na Forum.
Jeśli jesteście zainteresowane, zajrzyjcie tutaj: http://forumbioderko.pl/v...ighlight=#21286
Fizkom