No więc jeśli chodzi o Twoje pytanie czy obecnie wszędzie już chodzę bez kul, to tak własnie jest. Nie widzę już żadnej potrzeby asekuracji. Na lodzie chodzę wolniej i uważam, ale nie ograniczam sobie spacerów. Pamiętam jak poszłam kiedy jeszcze nie mogłam obciążać nogi na zakupy do supermarketu. To był koszmar podobnie jak u ciebie. Widac trzeba tego doświadczyć . Nasze drobne rączki nie są do dźwigania przez tak długi czas ciężaru ciała i lepiej tego nie robić. Po domu się nachodzisz i nagimnastykujesz. Zresztą sama już poczułaś jak to jest. Cierpliwości To bardzo ważna cecha i przydaje się w całym życiu np. przy wychowywaniu dzieci. Bez niej ciężko się żyję, więc trenuj cierpliwość i czekaj z pokorą , aż ciało będzie samo ci mówiło : mogę chodzić. Zresztą lekarz też ci to określi i możliwe ,że będzie to wtedy gdy i ciało ci to będzie już mówiło. U mnie własnie tak było. Wanda jesteś dzielną kobietką i każda Twoja wypowiedź mówi jak pogodną i odważną. Mocno Cię ściskam i pozdrawiam serdecznie
Status: Artroskopia x 2
Wiek: 44 Doczya: 02 Sty 2011 Posty: 41 Skd: Warszawa
Wysany: Pi 11 Lut, 2011
Witam wszystkie schorowane bioderka!
Dawno mnie tu nie było więc już melduję co się dzieje:)
W poniedziałek miałam kontrolę po 4 tygodniach od operacji- dostałam od mojego doktora zielone światło do obciążania lewej nogi i odstawiania kul hurraaa z zaznaczeniem, że mam na siebie uważać i tak oto od poniedziałku powoli poruszam się po domu bez moich różowych koleżanek . Nie jest to łatwe, bo lewa noga mimo ćwiczeń jest nadal bardzo, bardzo słaba i bardzo trudno jest mi chodzić tak, by nie kuleć, ale pracuję nad tym z rehabilitantką i z dnia na dzień jest lepiej (przynajmniej tak mi się wydaje ). Wychodząc gdzieś na dwór zabieram kule i pewnie jakiś czas to jeszcze potrwa.
W domu mam już rowerek stacjonarny i jeżdżę sobie na nim- z minimalnym obciążeniem i w sumie najbardziej to lubię ze wszystkich ćwiczeń (np: oglądam TV i jeżdżę- szybciej wtedy mija czas ćwiczeń). Odrabiam "prace domowe" zadane przez rehabilitantkę: co 3-4 godziny rozgrzewka na rowerku, potem po 15 powtórzeń kilku ćwiczeń wzmacniających głównie mięsień czworogłowy (ten w lewej nodze jest w opłakanym stanie- skutek nie tylko operacji i chodzenia o kulach, ale również wcześniejszych miesięcy podświadomego odciążania nogi z chorym biodrem), ale też i łydkę, pośladek i brzuszek, potem kilka ćwiczeń rozciągających. I tak mijają dni. Za dwa tygodnie zaczynam ostrą rehabilitację z szpitalu Medicover- po 4 razy w tygodniu (obecnie jeżdżę tam dwa razy w tygodniu)- mam nadzieję, że dam radę. Teraz mam tylko kinezyterapię rozpisaną do 03.03, w międzyczasie mam wizytę u mojego drugiego ortopedy (tego, ze strony Medicover) i wtedy podejmiemy decyzję na co dostanę kolejne skierowania.
Generalnie- z dnia na dzień jest lepiej, choć towarzyszący mi ciągle ból mięśni jest męczący. Rehabilitantka nie ukrywa, że mam przed sobą dużo ciężkiej pracy i że nie ma zmiłuj, mięśnie będą boleć
To co jest pocieszające: bardzo rzadko odczuwam ból bezpośrednio w zoperowanym biodrze- czasami bioderko daje mi znać, że przegięłam albo "uważaj, tego jeszcze nie rób" i ostrzega mnie kłującym bólem idącym z pachwiny. Jaka przesadzę z ćwiczeniami czy chodzeniem to też potem czuję znajome łupanie. Mam nadzieję, że to z czasem minie.
To co jest niepokojące: coraz częściej odczuwam ból w biodrze prawym i niestety podczas wizyty kontrolnej bardzo nieprzyjemnie w nim chrupało i przeskakiwało, co wyraźnie zaniepokoiło mojego operatora. Cóż, będę musiała na nie uważać i co jakiś czas kontrolować. Oby dolegliwości ustąpiły po ćwiczeniach.
No i chyba tyle nadal daleko mi do pełnej sprawności, ale wszystko idzie zgodnie z planem: trochę wolniej niż zakładałam, ale nie ma się gdzie spieszyć- widocznie mój organizm troszkę wolniej wraca do formy niż mi się wydawało do tej pory
Wando, a czym chrupanie tłumaczy operator i fizjoterapeuta? Musi być jakaś przyczyna, może szczególnie na coś trzeba zwrócić uwagę. Co do własnego tempa zdrowienia to masz rację, każdy ma swoje tempo i ttrzeba być cierpliwym. Trzymam kciuki, że ćwiczenia uporają się z Twoim problemem, zwróć uwage - bo może któreś z ćwiczeń powoduje te nieprzyjemne uczucie i trzeba je będzie zastąpić innymi. Jeśli znajdzieszś niepokojącego to zgłaszaj terapeucie. Jeśli nie będziecie umieli sobie poradzić z tymi odczuciami, nie będzie poprawy jeszcze przez jakiś czas to przemyśl konieczność jakiejś dodatkowej konsultacji z rehabilitacji. Będę czekać na dalsze wieści od Ciebie
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Status: Artroskopia x 2
Wiek: 44 Doczya: 02 Sty 2011 Posty: 41 Skd: Warszawa
Wysany: Sob 12 Lut, 2011
chrupanie tłumaczone jest tym, że również prawy staw nie jest w idealnym stanie jego budowa, tak samo jak biodro lewe- odbiega od normy, rezonans pokazał też pewne zmiany degeneracyjne niewielkie, nieporównywalnie mniejsze co prawda niż były w biodrze lewym, ale jednak- są i tam też zaczyna się coś dziać
Teraz już wiem, że takie chrupanie i przeskakiwanie stawu nie jest normalne (kiedyś byłam pewna, że każdy tak ma i że nie ma w tym nic niepokojącego) więc będę przyglądać się temu, co dzieje się w prawym stawie, kontrolować jego stan u ortopedy no i pewnie, za jakiś czas (oby nie szybko) czeka mnie również mała plastyka biodra prawego... ale obecnie nie chcę o tym myśleć. Wszystko pewnie się wyjaśni, jak zacznę normalnie chodzić i tak samo obciążać obydwa biodra. Liczę na to, że prawe pobolewa dlatego, że od dłuższego czasu jest przeciążane i że ból ustąpi po rehabilitacji. Może zmiany nie będą szybko postępować. Tak czy inaczej- będę trzymać rękę na pulsie i jak lekarz stwierdzi, że trzeba będzie zrobić artroskopię biodra prawego- poddam się zabiegowi.
Musisz się obserwować, jeśli będziesz mieć dobrą rehabilitację to może zmiany nie będą tak szybko postępować i faktycznie ból ustąpi. Tego Ci życzę, uważaj na siebie, nie przeciążaj się i wracaj do zdrówka
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Wando kiedy napisałaś o tym , że od poniedziałku chodzisz bez kul, to pomyślałam : "ale Błyskawica". Tyle , że jeśli odstawiłaś kule i chodząc po domu kulejsz to może warto zacząć obciążać nogę, ale nadal chodzić z kulami. Wtedy będziesz chodzić prosto, kregosłup będzie bezpieczny, drugie biodro w dobrym ustawieniu, a noga po zabiegu będzie obciążona i będzie się wzmacniać. Kiedy ja w 6 tygodniu po zabiegu poszłam na wizytę do naszego Fizkoma do Orthos to on powiedział , że zanim odstawię kule to muszę się nauczyć chodzić. Jeśli nie nauczę się chodzić równo i prosto to w żadnym razie nie wolno mi odstawiać kul. Posłuchałam go i kiedy odstawiłam kule to odrazu chodziłam pewnie i prosto, równo obciążając obie nogi i oba biodra. W Orthos bardzo na to zwracają uwagę, bo ma to związek z holistycznym spostrzeganiem naszego organizmu tj. to co robimy nieprawidłowo, ma skutek na inne nasze części ciała i te zaraz odpowiadają różnymi dysfunkcjami. Warto może jeszcze się z kimś skonsultować kto się na tym zna, żebyś sobie takim chodzeniem krzywym nie zrobiła dodatkowego kłopotu. Tak jak pisałam kiedys tak dzis tez powtarzam jak cialo jest gotowe do chodzenia to aż się do tego rwie i wtedy nie ma z tym problemu. Chodzenie to najmniejszy problem po zabiegu artroskopii, gorzej z innymi ruchami.
Status: Artroskopia x 2
Wiek: 44 Doczya: 02 Sty 2011 Posty: 41 Skd: Warszawa
Wysany: Sob 12 Lut, 2011
Hiande piszesz to samo, co powiedziała moja rehabilitantka i wcale mnie to nie cieszy ja niby to wiem, ale już nie mam siły chodzić z tymi cholernymi kulami chodzę bardzo powoli, staram się chodzić prosto, różnie mi to wychodzi- to prawda....Teoretycznie staram się chodzić tak jak mi pokazywano, w praktyce wychodzi różnie.... jak na salę rehabilitacyjną weszłam bez kul to dostałam tzw "ochrzan"... Może rzeczywiście zacisnąć zęby i przemęczyć się jeszcze kilka dni/tygodni...
No to coś źle zrozumiałam - nie masz jeszcze dalej pozwolenia od fizjotetrapeuty a chodzisz bez kul, choć coś Cię boli? Jeśli tak to robisz bardzo źle, krzywdę samej sobie. Przecież te kilka tygodni nie jest już taką różnicą skoro chodziłaś tyle z kulami. Jeśli będzie boleć bardziej bo za wcześnie chodzisz bez nich, to wtedy rehabilitacja Ci się cofnie i będziesz od nowa wypracowywać różne rzeczy i spędzisz z kulami o wiele więcej czasu niż nas początku wytrzymałabyś trochę dłużej.
Pomyśl sobie i wytrzymaj jeszcze trochę, jeśli chcesz przyspieszyć odstawienie to może częściej spotykaj się z terapeutą aby razem ćwiczyć ? . Skoro czujesz, że nie jest dobrze ( a to czujesz ) to daj sobie jeszcze troszeczkę czasu i obserwuj się, rozmawiaj szczerze z terapeutą o wszystkich odczuciach. Niedługo napewno już będziesz chodzić sama i to chodzić dobrze
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Wando po zabiegu warto bardziej wierzyć fizjoterapeucie niż lekarzowi. Lekarze mają mniejszą wiedzę o dochodzeniu po zabiegu do pełnej sprawności niz fizjoterapeuci. Znają się na tym co pokroić i jak tam w środku zrobić, aby było dobrze, ale ich kontakt z fizjoterapeutami jest marny i nie przakzuja sobie wzajemnie swojej wiedzy, więc teraz powierz swoje zdrowie swojej rehabilitantce. Uwierz mi jak twoja noga będzie już mocna i chętna do chodzenia to poczujesz to bardzo mocno i będziesz wiedziała. Twój młody wiek jest tu taki zadziorny, nieposłuszny i malo pokorny. Pragnie robić wszystko szybko, ale w naszej dolegliwości pośpiech jest bardzo kosztowny. Koszty możesz poczuć dopiero za jakiś czas, ale wtedy tylko żal pozostanie , bo tak jak pisze AgaW wszystko się cofnie. Mnie po 9 tygodniach często jak to pisałam na swoim wątku bolą mięśnie i noga jest czasem sztywna i bolesna, a czekałam z odstawieniem kul długo i cierpliwie. Daj sobie szansę i nie spiesz się niech ta noga się wzmocni i przygotuje do chodzenia. Trzymam za Ciebie kciuki.
Status: Artroskopia x 2
Wiek: 44 Doczya: 02 Sty 2011 Posty: 41 Skd: Warszawa
Wysany: Nie 13 Lut, 2011
Dziewczyny, zrobię tak jak piszecie. Pogadam jutro z moją rehabilitantką jeszcze raz- może ja coś źle zrozumiałam. Lekarz każe chodzić bez kul, rehabilitantka mówi, żebym się z tym nie spieszyła i bądź tu mądry... No nic, pogadam z nią jutro jeszcze raz i jeszcze raz dopytam się o wszystko bo lekko się w tym poplątałam chyba
Tymczasem życzę Wszystkim miłej niedzieli- u mnie jest pięknie i słonecznie aż się prosi by iść na spacer z aparatem fotograficznym w dłoni (o ile ma się wolną dłoń do dyspozycji )
Koniecznie porozmawiaj z terapeutką, rozwiejesz wiele wątpliwości i poczujesz się wtedy lepiej Lekarz jest od leczenia, operowania ale na chodzeniu, rehabilitacji zna się fizjoterapeuta. Nie martw się, te kule już powoli odchodzą od Ciebie, jeszcze trochę trzeba Ci poćwiczyć mięśnie aby chodzić naprawdę super bez kul Wybierz się na spacer i uśmiechnij do słoneczka, zrelaksuj się i nabierz siły do ćwiczeń
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Status: Artroskopia x 2
Wiek: 44 Doczya: 02 Sty 2011 Posty: 41 Skd: Warszawa
Wysany: Sob 26 Lut, 2011
Heja. dawno mnie tu nie było, więc wypadałoby mi napisać co i jak idzie
Nadal jestem w trakcie dosyć intensywnej rehabilitacji. Jeżeli chodzi i mięśnie- widzę znaczną poprawę, noga jest silniejsza, do zdrowej oczywiście dużo jej brakuje, ale widzę poprawę każdego dnia i to jest bardzo, bardzo pozytywne. Niestety gorzej jest z zakresem ruchu mojego stawu . Przez pewien czas każdego dnia widziałam, że idzie mi lepiej, że zakres ruchów się powiększa, powoli, ale codziennie było lepiej. Niestety jakiś tydzień temu doszłam do momentu, kiedy zakresy nie chcą się powiększać . Największy problem mam z rotacją w stawie- jest bardzo, bardzo mała i nie chce się zwiększać, ale również zwykłe zgięcie stawu nie chce się powiększać . Podobno mam skurczoną torebkę stawową i to ponoć ona blokuje mi dalsze ruchy i sprawia, że przekroczenie pewnej granicy staje się bolesne. Na rehabilitacji próbujemy ją powoli rozciągać- pokazano mi kilka ćwiczeń, które mogę wykonywać sama, na zajęciach rehabilitant pracuje ze mną manualnie. Czy ktoś z Was też miał taki problem? Nie wiem, czy to jest normalne, czy nie
W trakcie rehabilitacji stwierdzono, że mam jedną nogę dłuższą od drugiej- tzn ta z operowanym stawem jest dłuższa od tej zdrowej... nigdy wcześniej nikt tego mi nie mówił (fakt, że nie pytałam). W czwartek byłam na konsultacji z moim ortopedą w Medicover no i zapytałam też o długość moich kończyn- mierzył, mierzył, pooglądał mnie ze wszystkich stron i stwierdził, że jest różnica ok 0,5 cm. Super. W wieku prawie 30 lat dowiedziałam się, że mam asymetryczną miednicę i jedną nogę krótszą.
Mam też dodatkową "atrakcję" w postaci wezwania do ZUSu- mam się u nich stawić z dokumentacją medyczną 02.03 bo muszą skontrolować moje zwolnienie. Jakoś strasznie szybko zostałam tam wezwana- na zwolnieniu jestem niecałe dwa miesiące... Nie mam pojęcia jak to wszystko będzie wyglądało, jestem ciekawa, takie wizyty nie należą chyba do przyjemnych...
Podsumowując- jestem trochę przybita i zmęczona tym wszystkim. Ciągle nie czuję się sprawna i ciągle nie wychodzę na dwór bez kul- boję się- bez nich nie czuję się bezpiecznie, ciągle nie ufam lewej nodze i lewemu stawowi. Czasami wątpię, czy kiedykolwiek wrócę do sprawności sprzed np: dwóch lat. Jak myślę, że wtedy chodziłam na jogę, pilates i zawsze byłam jedną z bardziej rozciągniętych kobiet na sali- chce mi się płakać . Obecnie nie jestem w stanie założyć nogi na nogę (lewej na prawą) a o siadzie "po turecku" mogę tylko pomarzyć. Ironia losu.
To chyba tyle- trzymajcie za mnie kciuki w środę bo trochę denerwuję się tą wizytą w ZUSie.
Jakoś strasznie szybko zostałam tam wezwana- na zwolnieniu jestem niecałe dwa miesiące.
Mnie wezwali na kontrolę zwolnienia tydzień po wyjsciu ze szpitala czyli po około 3 tygodniach zwolnienia. Ledwo dotarłam na komisję, ale ulzyłam sobie, mówiąc lekarzowi orzecznikowi co myslę o takim zachowaniu ZUsu. Mieli sobie zapisać, co mi dokładnie jest i że zwolnienie będzie bardzo długie, ale i tak jeszcze chyba dwa razy mnie wołali w ciągu 6 m-cy.
Wiesz po tym co piszesz to trudno jest powiedziec czy masz wystarczający zakres ruchu na tym etapie po zabiegu. Może zbyt wiele oczekujesz? W końcu minęło zaledwie 6 tygodni od twojej artroskopii. Ja dopiero po sześciu tygodniach odstawiłam kule. Przyznam ,że wtedy moja noga była już gotowa do tego , tak że od tamtej pory ani razu nie brałam kul i szybko tj. w okresie ok. 2 tygodni po odstawieniu kul, zaczęłam chodzic na długie spacery. Do tego trzeba bardzo indywidualnie podchodzić. Miałas poważne uszkodzenie, więc i dochodzic będziesz dłużej do pełnej sprawności. Wiesz tak między nami to Ty bardzo szybko odstawiłaś kule. Bardzo mnie to dziwiło. Według mnie to najpierw noga mocna, a potem odstawienie kul, po co sie ma biedaczka męczyć i boleć. Mocne mięśnie chronią staw. Ale ja sie znam na psychologii , a nie na rehabilitacji i niech tak pozostanie. To tylko taka luźna ludzka wątpliwość. Pełny zakres ruchu mam od 8-go tygodnia po zabiegu i przez intensywną rehabilitację, ale nadal mnie pobolewa gdy siadam w siadzie skrzyżnym i podobno ma prawo i za dużo bym chciała. Rahabilitant z Poznania powiedział mi ,że wyjątkowo szybko dochodze do pełnej sprawności, ale to wynika z całej mojej historii życia ( wieloletnia praktyka jogi - rozciągnięcie naturalne i silna masa mięśniowa). Większość pełny zakres ruchu osiąga po ok. 12 tygodniach. Cierpliwości Wanda. Torebka stawowa też mi dała w kość, bo była skurczona i nadal nie jest w pełni rozciągnięta. Na to trzeba dużo czasu i cierpliwości. Za tydzień wracam do pracy i tylko zostaną mi samodzielne ćwiczenia w domu. Powodzenia. Gdybyś miała jakieś wątpliwości to pisz, zawsze postaram się odpowiedzieć. A jak tam z tymi bólami w pachwinie? Są mniejsze, czy też cały czas takie same?