Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2625 Skd: z Polski
Wysany: Pon 05 Lip, 2010
beata38 napisa/a:
Kinga. Powinno mnie to martwić?
pierwszą kontrolę miałam po 4-6 tygodniach od operacji;
miałam bardzo dużo przeszczepów kostnych, kość w beznadziejnym stanie i zakaz obciążania nogi przez miesiąc - totalny zakaz
czy powinno Cię to martwić? nie wiem...ale mi się wydaje to troszkę dziwnie, że dopiero ostatniego września wizyta kontrolna....
beato38 W moim przypadku było identycznie, wychodząc ze szpitala dostałam skierowanie na wizyte kontrolną dokładnie za trzy miesiące. Ja mysle że oni mają taki schemat leczenia i zawsze tak postępują na tym oddziale, więc nie masz się co martwić tylko cierpliwie czekaj. Dostałaś tez napewno numer telefonu na oddział(ja mam go na wypisie) i kazali w razie czego dzwonić więc ćwicz wytrwale i niczego się nie obawiaj. Pozdrawiam (a do kogo masz się zgłosić na kontrole)
Status: Endo x 1
Wiek: 47 Doczya: 28 Pa 2009 Posty: 505 Skd: Athlone-Ireland
Wysany: Wto 06 Lip, 2010
Też mi się wydaje długo ale nie chcę za wiele mówić bo jednak jestem innym przypadkiem. Jeśli tak mówią to raczej wiedzą co i jak.Polecam stosować się do zaleceń i będzie dobrze.
Sukcesów Pozdrawiam ciepło
_________________ Nigdy nie jest równie daleko od celu,
jak wtedy, gdy nie wiesz,
dokąd zmierzasz.
Troszkę zaniepokoiły mnie wątpliwości Kingi co do terminu mojej wizyty kontrolnej i zadzwoniłam do dziewczyny, która wychodziła z tego samego oddziału w poniedziałek. Okazuje się, że kontrolna wizyta u niej jest również za 3 m - ce, co mnie uspokoiło. Od poniedziałku rozpoczynam rehabilitację i mam zamiar trwać w niej do terminu wizyty kontrolnej.
AniaK. W wypisie mam napisane, że wizyta kontrolna 30 wrzesnia ale w przypadku jakichkolwiek wątpliwości czy bóli mam dzwonić i umawiać się na wcześniejszy termin. Mam się zgłosić do dr Nowickiego, bo po konsylium debatującym nad sposobem wstawienia mojej panewki zapadła decyzja, że operował dr Nowicki - nie wnikałam w powody takiego obrotu sprawy .
Jak dotąd, dwa tygodnie po operacji czuję sie bardzo dobrze, nic mnie nie boli (może trochę rozciągane mięśnie), sama ubieram sobie spodnie (skarpetka i but w operowanej nodze - nie ryzykuję ale na to daję sobie jeszcze trochę . Jak byłam u lekarza rodzinnego po skierowanie na rehabilitację to zapytał mnie czy jestem zadowolona? Na chwilę obecną (i mam nadzieję, że tak zostanie) - jestem bardzo zadowolona . Nie ma bólu, który towarzyszył mi przez większość zycia - uczucie nie do opisania!!!!!!!!!. Oczywiście boli noga oczekująca na zabieg, ale w sumie to 50% dotychczasowych męk. Pozdrawiam.
_________________ poszłabym do nieba ze względu na klimat, ale w piekle tylu znajomych
Status: Endo x 1
Wiek: 47 Doczya: 28 Pa 2009 Posty: 505 Skd: Athlone-Ireland
Wysany: Sro 07 Lip, 2010
Beata38 myślę sobie że nie ma co panikować, trzymaj się tego co mówi operator. Jeśli coś złego się dzieje dzwoń, Rtg i wizyta.
Jeśli jest dobrze i bez bólu (zazdroszczę )to super nie dajmy się zwariować.Widocznie taką maja taktykę.Sukcesów życzę wytrwałości i cierpliwości podczas rehabilitacji
Pozdrawiam cieplutko
_________________ Nigdy nie jest równie daleko od celu,
jak wtedy, gdy nie wiesz,
dokąd zmierzasz.
Bardzo wszystkim dziękuję za słowa otuchy, zarówno one jak i wszystkie rady, które tu wyczytałam przyczyniają sią do tego, że cała ta sytuacja w żadnym stopniu mnie nie "przerosła". Jak chyba większość miałam "milion" obaw dotyczących tak samego zabiegu jak i życia po, jednak z "fachowcami" działającymi na tym forum wszystko jest bardziej jasne i zrozumiałe. Pozdrawiam wszystkich cieplutko.
_________________ poszłabym do nieba ze względu na klimat, ale w piekle tylu znajomych
Kochani zwykle tak jest że kontrol jest po trzech miesiącach od zabiegu ja miałam kontrol 6 tygodni po ale byłam jeszcze w klinice no i jedną przyspieszoną ale to z innych względów potem to był już standart czyli co 3 miesiące.
_________________ Żyj tak by jak najwięcej dać z siebie innym
Witam ponownie.
Dziś mija miesiąc od dnia wstawienia mojego nowego bioderka. Nadal nic mnie nie boli, chociaż odczuwam kolano (nie jest to ból), ale myślę, że to od mojego natręctwa , tzn ciagle pilnuję żeby było w odpowiedniej pozycji, nie uciekało, było w równej linii ze stopą, itp., a no i już mi stopa w ogóle nie puchnie. Mięśnie jeszcze dają znać o sobie, ale w takich "pozycjach - ćwiczeniach", o których nawet nie marzyłam, że będę w stanie wykonać. Tak jak wcześniej myślałam, że nigdy nie podniosę operowanej nogi w pozycji leżącej tak teraz to tzw. "pikuś" . Chodzę grzecznie o dwóch kulach bez obciążania nogi operowanej jedynie tak jak należy poruszam nią podczas chodzenia tylko dotykając stopą podłoża. Hehe wszyscy mówią, że tak ładnie, prosto i równo chodzę (wcześniej STRASZNIE utykałam przez ok 25 lat), ciekawe jak to będzie bez kul . Mój małżonek wrócił już do pracy po "opiece" i staram się dawać sobie radę w domku (zasłanie łóżka w sypialni zajmuje mi 20 min ) i nawet gotuję obiadki (wstawiłam sobie do kuchni krzesło od kompa - nawet sie nieźle sprawdza) chociaż tak po prawdzie to prawdziwe jest przysłowie, że potrzeba jest matką wynalazków bo wcześniej do głowy by mi nie przyszły niektóre rozwiązania. . Mam L4 do 30.09 ale albo zachodzę do pracy i coś tam zrobię albo robię w domu i dostarczam mailem więc w miejscu pracy również jestem "na bieżąco". W związku z tym, że mieszkam w miejscowości typowo turystycznej to grzechem jest siedzenie w bloku w weekend dlatego wypady nad wodę to standard (do jeziora mam około 500 metrów i nie robi to mi jakiegoś problemu. Codziennie (5 dni w tygodniu) Sław (mąż) "wyskakuje" z pracy żeby zawieźć mnie na 45 min rehabilitacji - PORAŻKA. Dostałam skierowanie na ćwiczenia ruchowe, masaż suchy i coś z laserem. Podczas rejestracji u pana rehabilitanta dowiedziałam się, że owszem ale masaż i laser to we wrześniu, "hmmm" sobie pomyślałam, że tak w sumie to na tych ćwiczeniach najbardziej mi zależy więc od 12.07 zaczęłam ćwiczenia ruchowe - oczywiscie podwieszki (25 min na boku i wymachy nogą i 20 min na plecach i wymachy nogą ) , łudziłam się, że w nastepnych dniach coś sie zmnieni ale jutro mam 10 spotkanie i wciąż to samo. Ponieważ jestem na etapie poszukiwania profesjonalnej rehabilitacji to jeden punkt mogę "odkreślić" - od poniedziałku test następnego ( z tego pozytyw taki, że podczas tych wymachów skutecznie pilnowałam napinania mięśni brzucha i pozbyłam się "oponki" na brzuszku) .
Ogólnie to chyba brak bólu w tej nodze optymistycznie nastawia mnie do jeszcze bardzo długiej drogi, którą muszę przejść aby móc (mam nadzieję) funkcjonować lepiej niż dotąd. Po "sprawdzeniu" kolejnego punktu rehabilitacji dam znac co i jak, a jak narazie to wszystkich serdecznie pozdrawiam i życzę życia bez bólu. pa.
_________________ poszłabym do nieba ze względu na klimat, ale w piekle tylu znajomych
Status: Artroskopia x 1
Wiek: 46 Doczya: 10 Mar 2010 Posty: 246 Skd: Polska
Wysany: Pi 23 Lip, 2010
beata38 czytając to, co napisałaś i ja zaczynam myśleć optymistycznie o tym co przede mną.Bardzo się cieszę,że czujesz się dobrze i że dzielnie się rehabilitujesz. Mam nadzieję,że i ja już niedługo będę mogła pochwalić się swoją endo i życiem bez bólu.Pozdrawiam Cię serdecznie.
Beato - fajnie, że wracasz do sił i tak dobrze w domu sobie radzisz. Piszesz, że ładnie chodzisz i jesteś ciekawa jak będzie bez kul. Powiem Ci tak że "jak sobie pościelisz tak się wyśpisz" - skoro utykałaś przez tyle lat to nie trać czasu na tą żałosną rehabilitację na podwieszkach tylko szukaj uparcie porządnego terapeuty, który nauczy Cię od nowa prawidłowo się ruszać. Jeśli Twoja rehabilitacja będzie dobrze poprowadzona ( a teraz nie jest ) to szybko skończą się problemy z kolanem i po odstawieniu kul będziesz świetnie chodzić.
Poczytaj dział o rehabilitacji, teraz po operacji masz szansę znów chodzić dobrze i zdrowo - trzymam kciuki, że znajdziesz dobrego terapeutę. Powodzenia
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*