Status: Endo x 1
Doczya: 29 Sie 2012 Posty: 37 Skd: mazury
Wysany: Nie 07 Lip, 2013
Mama była ze scyntygrafią u ortopedy, a on kazała jak najszybciej sontaktowac się z operatorem. Wizyta jutro
Mama juz tylko się modLi żeBy jak najszybciej ja wziął na stół jeśli już to nieuniknione.
Status: Endo x 1
Doczya: 29 Sie 2012 Posty: 37 Skd: mazury
Wysany: Sro 10 Lip, 2013
No właśnie operator nic złego na zdjęciach nie widzi
na scyntygrafie strzelił małego focha bo zlecił go inny ortopeda
Dał mamie skierowanie na posiew moczu, jutro wyniki. Jak to będzie dobre to "musimy otworzyć"
Natalko, miałabym wielkie obawy ponownie oddawać się w ręce tego samego operatora tym bardziej, że pomimo sugestii innego lekarza o obluzowaniu, on nie widzi nic. Po otwarciu istnieje obawa, że też nic może nie zobaczyć
Natalko macie jeszcze trochę czasu, spróbuj jeszcze skonsultować mamę chociażby z olsztyńskimi ortopedami (operatorami bioder), może fachowsze spojrzenie da jaśniejszy obraz sytuacji
_________________ Z zamartwianiem się lepiej poczekać. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebne.
Natalka22, moja mama jest po rewizji ,lekarz z Ostródy ,który żle wykonał operację do końca upierał się ,że wszystko jest ok....nawet wysłał ją do 2 swoich kolegów oczywiście z tego samego szpitala i wszyscy twierdzili ,że endo ma się super .
Zabrałam mamę do swojego lekarza i stwierdził zupełnie coś innego ,nawet nie chcę myśleć co by się stało gdyby dalej do niego chodziła.
Bardzo proszę spróbujcie tak jak napisała Mijka uderzyć do Olsztyna dr.Bladowski jest na tym terenie najlepszy.Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Status: Endo x 1
Doczya: 29 Sie 2012 Posty: 37 Skd: mazury
Wysany: Czw 18 Lip, 2013
Wczoraj poszłam razem z mamą do ortopedy z Iławy, taki młody sympatyczny, empatyczny lekarz.
Mówi, że to jak dla niego jest infekcja, prawdopodobnie bakteryjna, która jest powikłaniem.po wszczepieniu. Mogła się utworzyć, przy jakimś osłabieniu mamy organizmu.
Zapytałam czy można z tym jechać do innego szpitala, a on , że raczej powinno się z tym iść do własnego operatora, a moje obawy pomimo, że zrozumiałe nie musza przynieść poprządanego skutku. Bo idąc do innego operatora może to sie o wiele bardziej przeciągnąć.
Sama nie wiem co tu robić.
Operacja jest nirunikniona, ale teraz bardziej sie boję ja sama. Mama stara sie trzymać ale kiepsko jej to wychodzi, a jak wczoraj dr Góraj powiedział, że może mieć wstawioną czasówke na wyleczenie infekcji, i po wyleczeniu dopoero stałą endo to masakra.
Gdybym mogła poszłabym za nia na ta operację
Że też to musiało przytrafić się takiej panikarce jak moja mama.
Witam z takim pytankiem. W środę delikatnie poślizgnęłam się w domu na panelach w rotacji zewnętrznej - doszło do niewielkiego rozkroku - nie upadłam. Ból nogi od razu nie do zniesienia. Brak jakiejkolwiek możliwości stanięcia czy oparcia się stopą o podłogę.
Dzwonię do ordynatora - ten każe załatwić sobie transport i do szpitala. Spytał tylko czy nogi są równe - były i czy noga jest w rotacji zewnętrznej (także była) - więc powiedział że nie będzie to raczej wywichniecie tylko złamanie.
Przerażona wizją reoperacji spakowałam się wezwałam teścia i do szpitala. Ból z godziny na godzinę bardziej narastał. Ledwo doczłapałam o kulach na SOR. A samo wejście i wyjście z auta to był koszmar nie do zniesienia. Jedynie w całkowitym spoczynku nie bolało. Ale najmniejsze poruszanie nawet zdrową nogą już powodowało ból całej miednicy i drugiej nogi.
Na SOR-ze w wielkiej męczarni zrobili komplet zdjęć w różnych pozycjach i dzięki Bogu okazało się że to tyko :
Zwichnięcie, Skręcenie i naderwanie stawu i więzadeł biodra. Wykręcenie biodra lewego.
Więc do domu zaś Clexane i p/bólowe i wizyta kontrolna we wtorek u mojego ortopedy (akurat tak miałam umówioną już wcześniej).
Wczoraj już było troszkę lepiej - o kulach poruszam się bez bólu (ewentualnie z dużo mniejszym) gdy stąpnę mocniej stopa o ziemię (kazał normalnie opierać się na nodze do granicy bólu).
Dzisiaj nie brałam jeszcze p/bólowej, pobolewa tylko w momentach większego lub nie tak wykonanego ruchu. No i jeszcze nie mogę stanąć na nodze.
We wtorek muszę jechać do lekarza na wizytę a w środę mam pogrzeb bliskiej mi osoby i muszę sama jechać ponad 60km. autem. Czy dam radę? Na chwilę obecną jeszcze sprzęgła nie umiem wcisnąć
Czy ktoś miał takie coś i ile to trwało. Po jakim czasie przestało boleć i można odstawić kule?
Akurat dzień wcześniej we wtorek miałam komisję w ZUS i poszłam na nią o kulach. Że też musiałam je wyciągnąć i wywołać wilka z lasu Ale siedzę w domku na rencie jeszcze do końca stycznia 2015r.
aż się wierzyć nie chce że "lekki poślizg" może mieć takie konsekwencje - nastawiali Ci nogę w szpitalu po tym zdarzeniu ?
Nie nic nie robili ponieważ powiedział, że nie trzeba.
Sama jestem w szoku. Nie raz upadłam, w styczniu na nartach jeździłam, teraz na rowerze i nic - a w środę zwykłe lekkie ujechanie nogi i masz babo placek.