Dziękuję za wsparcie,jak zwykle pomogło.Jednak muszę mieć z FB częstszy kontakt,bo bez Was znów pozwoliłam sobie skrzydełka podciąć.Ruszam dalej!
Serdecznie pozdrawiam, kochane Bioderka.Wróciłam na forum i czuję ogromną ulgę
_________________ Budowałem na piasku,zawaliło się.Budowałem na skale,zawaliło się.Teraz budować zacznę od dymu z komina...Staff.
Jednak muszę mieć z FB częstszy kontakt,bo bez Was znów pozwoliłam sobie skrzydełka podciąć.Ruszam dalej!
Serdecznie pozdrawiam, kochane Bioderka.Wróciłam na forum i czuję ogromną ulgę
Odwiedzaj najczęściej jak możesz i nie daj się pseudolekarzom Trzymam kciukaski za Ciebie Do dzieła
No cóż,moja obecna sytuacja "zdrowotna" wygląda tak,że od 2,5 roku nie miałam ani jednego dnia bez bólu.Raz boli tak,że żyć mi się już nie chce,innym razem mniej,ale ZAWSZE boli.Najgorsze są noce.
Nie odzywałam się prawie 9 m-cy,bo dojrzewałam przez ten czas do podjęcia zdecydowanych decyzji,co ze sobą zrobić dalej.No bo tak:dla lekarzy mam jeszcze za małe zniszczenia w obrębie bioder,żeby mnie operować(wyjątkiem był Mielnik,co opisałam).Dochodzą zmiany w kręgosłupie.Można oczywiście przyśpieszyć termin operacji w wiadomy sposób,ale nie wyobrażam sobie wypchnięcia kogoś bardziej cierpiącego z kolejki.Droga legalna,to operacja prywatnie.No,ale Kokoszki mogą się wszędzie znaleźć.A nawet Mielnik,którego umiejętności wszyscy doceniamy,dał popalić Pasiflorze tak,że nie mogłam spać spokojnie po nocach,jak czytałam o tym trzydniowym maratonie.
No więc postanowiłam,że jak długo się da,będę trzymać z daleka moje biodra od skalpela i różnych młotków,czyli:
1. zrzuciłam 4kg,żeby bardziej odciążyć biodra(mam 172cm i ważę teraz ok.59-60kg)-chętnie pojechała bym z tym bardziej,ale boję się pomarszczyć,jak suszone jabłko.W końcu ma sie te 57lat
2.ponieważ zauważyłam,że bardzo wzmacniają mi mięśnie nóg i kręgosłupa wyprawy z kijkami,chodzę prawie codziennie,co najmniej godzinę
3.dwa razy do roku,wiosną i jesienią,na 5 dni,wyjeżdżam z kijkami do Lasek(gospodarstwo agroturyst. k.Kłodzka). W październiku pojadę znowu.Każdy stawiany krok,to ból,ale kijki pomagają na tyle,że chodzimy CODZIENNIE po ok.25km! Są tam trasy turystyczne po dość płaskim terenie.W jedną stronę 12-13km.Co ok.godzinę robimy przerwy,bo nie wyrabiam,ale się zawzięłam.Albo mi to pomoże,albo wcześniej szlag mnie trafi! Mam przynajmniej na razie radość chodzenia,bo bez kijków po 20min spaceru kulałam już tak,że musiałam wracać do domu.Teraz bez kijków pochodzę nawet godz,zanim zaczynam kuleć.
Czasami miewam jednak takiego doła,że się zastanawiam,jak długo starczy mi sił do tej walki.Coraz częściej jest tak,że wstając z bólem z fotela,nie mam ochoty złapać za kijki.Ale jak już wyjdę,trochę się rozruszam,to znów idę marząc,ze tak już będzie zawsze.Choćby z kijkami do setki!
Ale się rozpisałam,przepraszam za to marudzenie,napiszę,jeśli zacznę się sypać
_________________ Budowałem na piasku,zawaliło się.Budowałem na skale,zawaliło się.Teraz budować zacznę od dymu z komina...Staff.
danka, widzę, że starasz się znaleźć dla siebie jak najlepszy sposób na zadbanie o zdrowie. Może jazda rowerem byłaby dla Ciebie odpowiednia? To sport mniej obciążający stawy niż NW. Skoro wyjeżdżasz do gospodarstwa agroturystycznego, można by spróbować. Chyba że dolegliwości ze strony kręgosłupa wykluczają rower.
Rozumiem, że bronisz się przed operacją. Gdybym ja 20 lat temu miała obecną wiedzę i dostęp do rehabilitacji, też bym się broniła. Może jednak dobrze by było zapisać się w kolejkę, bo kiedy zabieg stanie się konieczny, trudno będzie Ci wytrwać do wyznaczonego terminu.
Ale przede wszystkim życzę Ci, abyś się jak najdłużej nie "rozsypała".
_________________ Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.
Danko, jesteś bardzo dzielna Podziwiam Twoją wytrwałość, chodzenie z kijkami, odchudzanie.
Świetnie sobie radzisz z bólem, martwię się, że Dr. Mielnik chce czekać z operacją.
Danko, wcale nie marudzisz, dobrze że piszesz jak jest. Umieć się otworzyć to pierwszy krok do zrobienia czegoś, aby było lepiej.
Powinnaś już mieć kolejkę do operacji - bo kolejki są długie i nieraz naprawdę zamin dojdzie kolej to się człowiek nacierpi. A może masz już termin-tyle że odległy?
Jeśli nie masz kolejki, to może rozważ udanie się gdzieś jeszcze do specjalisty, który zechce Cię operować i da jakiś termin. Jeśli zależy Ci na Dr.M. to może udaj się znów, powiedz o swoim stanie i domagaj się wpisu na kolejkę do operacji.
Co do bólu, na który pomagają kijki to pomyśl o spotykaniu się z fizjoterapeutą, może pomocne by było dla Ciebie skrócenie odległości spacerów a zamiast tego ćwiczenia, które mogłabyś wykonywać w domu poprawiające Twój stan, zapobiegające deformacji chodu. To ważne, teraz gdy boli i kulejesz tworzą się żle nawyki ruchowe, zapobiegając temu jest duża szansa że będzie boleć mniej i w lepszym stanie doczekasz operacji a po niej szybko dojdziesz do sprawności:)
Piszesz o wieku, jesteś tak aktywną osobą że niejeden młodszy mógłby się zawstydzić!
Wykorzystaj to, poczytaj dz.o rehabilitacji i może właśnie dołączając odpowiednie ćwiczenia od fizjoterapeuty poprawiłabyś swój stan. Może pomyśl o wspomagających ćwiczenia zabiegach na nfz typu masaże, też są często kolejki ale razem z ćwiczeniami często dają dobre skutki, choć na jakiś czas łagodzą dolegliwośći.
Przede wszystkim nie poddawaj się! jesteś bardzo dzielną osobą i napewno uda Ci się przejść to wszystko
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Wiem,dziewczyny,że powinnam coś zrobić z tym terminem operacji,też mnie ta sprawa męczy i w końcu to zrobię.Ale odwlekam,jak mogę,szukając każdego pretekstu.Po prostu,na razie,to mam wstręt do lekarzy.
Jeśli chodzi o ćwiczenia,to mam za sobą trzech fizjoterapeutów z dyplomami (niestety bez przeszkolenia z PNF-u) i porażka.Było gorzej. A w ogóle,to jak widziałam niektóre zdjęcia na piłce z Tobą,Pasiflora,to mnie groza ogarnęła.Już widziałam,jak mi w takich przegięciach kolejno wszystkie dyski wyskakują
Zresztą sama przyznałaś,że dwa z tych ćwiczeń Ci zaszkodziły.
Podsumowując,to najbardziej pomogły mi kijki.Nawet w dużym stopniu zmniejszyły paskudny (od 30lat) ból pleców.No i odbudowałam mięśnie lewego uda,bo prawie zanikły.Tak więc jest to dla mnie jedyny,jak do tej pory,sposób,żeby jakoś żyć.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego,że za bardzo szarżuję,ale kurcze,przynajmniej będę miała co wspominać,jeśli by miał mnie kiedyś jakiś konował posadzić na wózek!
Bo grzebania przy kręgosłupie boję się bardziej,niż przy biodrach.
Ech,ale macie rację,że najwyższy czas mieć już termin operacji.Tak czułam,że za to od Was oberwę...Obiecuję,ze po nowym roku to załatwię.
A na razie chłonę pełnymi płucami te chwile,kiedy znów idę przed siebie,wyprostowana(z kijkami inaczej się przecież nie da).A że potem,po powrocie, przez dłuższy czas nie mogę wstać z bólu?
Trudno,inaczej,póki co nie będzie.
Jeszcze raz wszystkim pamiętającym o mnie,dzięki.W dalszym ciągu,gdzieś w tle,będę z Wami.Trzymajcie się dzielnie,kochane Bioderka!
_________________ Budowałem na piasku,zawaliło się.Budowałem na skale,zawaliło się.Teraz budować zacznę od dymu z komina...Staff.
Danko, sama widzisz że wstręt do lekarzy ma zły wpły na Twój stan, odwleka coś na co czekasz. Do lekarza nie chodzimy dla przyjemności, najczęściej to obowiązek i tak to potraktuj. Pomyśl o tych długich kolejkach na zabiegi, warto być jak najwcześniej w kolejce, niejedna osoba zbyt długo zwlekała z zapisaniem się na operację, a potem bardzo długo cierpiała w bólu czekając na swoój termin. Może tkwi w Tobie lęk przed operacją, stąd unikanie szczerej rozmowy z lekarzem? Na taki lęk pomaga pomyślenie sobie, że jeśli będziesz chciała to odwlec operację, przesunąć w dal termin nie jest kłopotem ale problemem jest go przyspieszyć gdy ból nie daje żyć. Zrób to dla siebie, dola swojego zdrowia, przełam się i potraktuj wizytę u lakarza jako część rozwiązania kłopotu, w końcu idziemy tam po pomoc, a szczera rozmowa na temat swojego stanu nawet jeśli jest zły to klucz do wybrania metody leczenia.
Super, że kijki mają taki dobry wpływ na Ciebie, tak pomagają ale sama wiesz w duszy że z czasem to nie wystarczy. Jesteś w pełni sił, i tych sił trzeba Ci jeszcze na długie lata abyś mogła choćby móc cieszyć się marszem z kijkami. Zadbaj koniecznie o siebie, odwiedź lekarza, będziesz mieć to z głowy i będziesz mogła planować sobie czas do zabiegu. Zawsze lepiej wiedzieć na czym się stoi, kiedy jest termin, znając go powoli będziesz mogła przygotować się psychicznie i fizycznie do leczenia
Tymczasem życzę Ci długich i bezbolesnych spacerów, naprawdę dobrze że tak je lubisz i tak Ci służą (też kocham kijki)
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
AgaW,Ty dobry duszku na forum.Potrafisz zajrzeć do środka i poradzić.Wszystko,co piszesz,to prawda-boję się partactwa "Kokoszek" i rzadkich przypadków fuszerki fachowców(trzydniowy maraton Pasiflory).
Daje Ci słowo,ze po Nowym Roku podam na forum termin mojej operacji.Aż mi gęsia skórka wyskoczyła,jak to napisałam.No,trudno,inaczej się nie da.W końcu jak długo mogę okłamywać siebie samą,że z kijkami dociągnę bez operacji do 70-ki?
Pocieszeniem jednak są dla mnie ci wszyscy,którzy piszą,jak są szczęśliwi po wszystkim.W tym również Ty.
Jesteś bardzo dzielną,wytrwałą i upartą kobietką-godne podziwu!
_________________ Budowałem na piasku,zawaliło się.Budowałem na skale,zawaliło się.Teraz budować zacznę od dymu z komina...Staff.
Status: Endo x 1
Wiek: 85 Doczya: 11 Pa 2010 Posty: 247 Skd: Zakopane/ Gdańsk
Wysany: Pon 03 Pa, 2011
danka napisa/a:
.W końcu jak długo mogę okłamywać siebie samą,że z kijkami dociągnę bez operacji do 70-ki?
Dobre pytanie. Po co czekać?
Od 10 lat niemal codziennie maszerowałam (z konieczności), z kijkami ok.8km -najbliższy sklep miałam 3 km od domu i z doświadczenia wiem, że kijki nie są lekiem na biodra a tylko maskują rzeczywisty problem.
5 lat temu zdecydowałam się na operację, niestety musiałam czekać aż do tej pory. To był stracony czas. Ból nasilał się i w końcu nie mogłam wykonywać najprostszych czynności.
Trafiłam na Forum i Warsztaty w Krakowie. Tam dowiedzialam się. że przyczyną tych okropnych bóli nie jest biodro a mięśnie i zalecili metodę PFN.
Od poł.stycznia przyjeżdżał do mnie reha i stopniowo odzyskiwałam sprawność, ból zmniejszał się i pod koniec mogłam funkcjonować bez tabl. p/bólowych.
Gdybym mogła poddać się operacji 5 lat temu zaoszczędziłabym sobie bólu i pieniędzy a tak zmarnowałam 5 lat.
Pomyśl, podobno najlepiej uczyć się na cudzych błędach.
_________________ operacja 13.09.2011
Ostatnio zmieniony przez pasiflora Pon 03 Pa, 2011, w caoci zmieniany 1 raz
Danka, imienniczko droga - nie bój się operacji! Jaka ulga, gdy można chodzić bez bólu! Rozeznaj i pędź do lekarza. Szkoda życia na codzienny ból. Wiem, co piszę, bo kokoszki i mnie wyrządziły krzywdę. Na szczęście Otwock mnie naprawił - dzięki Profesorowi i dr Czwojdzińskiemu funkcjonuję normalnie i pracuję.
Boli mnie teraz drugie biodro, które przez pól roku "robiło" za dwa. I już chciałabym je naprawić, jednak chcę poczekać, aż minie rok od poprzedniej operacji, bo nie chcę być znów na L4.
Danka, podziwiam cię z tymi kijkami. Zaczęłam chodzić, ale mam niekompatybilne nogi - ta po operacji ucieszona, a ta przed, biedactwo, ledwo zipie i boli, więc przestałam i dwa razy w tygodniu reanimuje ją Krzysiu fizjoterapeuta.
Co do kręgosłupa - przed dwoma laty bardzo pomogli mi rehabilitanci z Jaworzna, z Centrum Terapii Kręgosłupa. Polecam.
Wierz nam, po operacji jest nowe życie.
No cóż,moja obecna sytuacja "zdrowotna" wygląda tak,że od 2,5 roku nie miałam ani jednego dnia bez bólu.Raz boli tak,że żyć mi się już nie chce,innym razem mniej,ale ZAWSZE boli.Najgorsze są noce.
Kochana Danusiu i Ty chcesz jeszcze tak żyć przez 5 kolejnych lat Zlituj sie nad sobą, nie zabieraj sobie tych lat, bo jak wszyscy Ci mówią, a ja na swoim przykładzie to potwierdzam - po naprawieniu bioderek jesteśmy jak... jak to Pasiflora ładnie o mnie ujęła "jak nowe"
Ja miałam własnie tyle lat co Ty jak zdecydowałam się zapisać w kolejkę na operację i to już było o wiele za późno, operację miałam po 15 m-cach. Wolę nie myśleć jak wyglądałoby moje życie gdybym miała jeszcze czekać na operację a teraz Danusiu pełną piersią mogę wykrzyczeć "wiem, że żyję"
Danka decyzja należy do Ciebie, ale nie warto cierpieć, lata lecą i lepiej spożytkować je w radości niż w bólu.
_________________ Z zamartwianiem się lepiej poczekać. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebne.
danusiu i ja podpisuję się pod postami dziewczyn smigaj jak najszybciej kochana do lekarza i się nie zastanawiaj bo szkoda żebyś sie dalej męczyła przecież taki ból to koszmar ja dałam radę wytrzymać 4 lata ale z tej przyczyny że nie wiedziałam co jest a jak juz wiedziałam to na pewno kolejnych 4 czy pieciu bym nie wytrzymała bo zwijałam się już z bólu na podłodze danusiu w tym wypadku nie warto udawać dzielnej jakoś dam radę wytrzymam sama wiesz ile bólu Cię to już kosztuje kochana nie ma na co czekać. .
_________________ Żyj tak by jak najwięcej dać z siebie innym