Witajcie.
postanowiłam to z siebie wyrzucić, napisać gdzieś, gdzie temat jest znany, z którym multum osób musi się borykać.
Co prawda problem nie dotyczy mnie,ale mojego partnera, jednak z racji tej iż tworzymy całość i życie bym za Niego oddała, to czuję się, jakbym to ja sama cierpiała.
Pokrótce przedstawię historię.
Mój chłopak obecnie ma 32 lata, w wieku kilkunastu lat zachorował na RZS i wiele innych chorób, które są wynikiem błędu stomatologa. Doprowadziło to do rozsypania stawów biodrowych i barkowych. Na operację zdecydował się już około dwóch lat. Terminy były przesuwane kilkukrotnie. Z powodów i szpitalnych i zdrowotnych mojego chłopaka.
W końcu 13 marca nadszedł ten dzień-dla nas sądny i jednej z najgorszych. Operacja, ryzyko i powikłania były przedstawione w samych złym znaczeniu. Ani jeden lekarz nie zapewnił nas, że wszystko bedzie okej, ani jeden lekarz nie wypowiedział się o operacji dobrze, każdy nas straszył i pytał po kilka razy czy zdajemy sobie sprawę jak poważna będzie operacja, że jest to bardzo trudna operacja, bo staw jest bardzo zniszczony. Nikt a nikt nie powiedział dobrego słowa. Strasząc, że w ogóle może ine udać się wszczepić endo, bądź dojdzie do porażenia nerwu strzałkowego.
Łzy, chwila załamania, zwątpienia i chęć rezygnacji.
A, nie zaznaczyłam, że operowany był w MSWiA na Wołoskiej w Warszawie. Operację przeprowadzał profesor Kotela i 3 innych lekarzy.
Jednak operacja udała się! Od momentu wjazdu i wyjazdu z bloku upłynęło ponad 3 godziny. Łącznie dostał aż 4 jednostki krwi. Endoprotezę udało się wszczepić aleeee.... i tu pojawiają się schody. Przez 8 tygodni zupełnie nie może obciążyć nogi. Po operacji znów nam tylko powtarzano jak to ciężki zabieg był, nic innego. Żadnych porad, rozwikłania czarnych myśli, wytłumaczenia dlaczego np z przodu nogi ma tak twarde ciało/coś pod skórą? Dlaczego gdy leży czuje coś na pośladku. Nic a nic...
W szpitalu spędził 8 dni, na 4 dzień dopiero go spioniozowali i za pomocą fizjoterapeuty musiał zrobić kilka kroków przy balkoniku. NIestety nie jest to łatwo, przez to że ma RZS i chore stawy barkowe. No i drugie biodro też jest do operacji, więc automatycznie cierpi i strzela w nim.
Na wypisie napisali tak "koszyk + cementowana panewka exeter 52mm, bezcementowy trzpień ABG nr 5, krótka głowa metalowa stryker 28.Infrakcja korówki przyprotezowo zaopatrzona pętlą drutu"
Także czeka nas długa droga przez mękę do pełnej sprawności.
No i co najgorsze boli go kolano, ciągnie w pachwinie, na pośladku coś czuje i nie wiemy czy to jest dobrze czy nie. Ciężko jest sobie radzić z chorymi stawami, dializami i w dodatku bez obciążenia nogi.
I mam cholerny żal do lekarzy/profesora, że tak w złym świetle przedstawiono nam tę operację, że nikt dobrego słowa nie powiedział, zostawiając nas na pastwę losu, zapłakanych i odchodzących od zmysłu. Dziękuję profesorowi, że podjął się operacji, że zrobił wszystko, że jest dobrze, że się udało, ale jednak wspomnienie strachu w człowieku zostanie na zawsze.
Wysany: Sro 26 Mar, 2014 Re: nasza niełatwa historia
akinom26 napisa/a:
I mam cholerny żal do lekarzy/profesora, że tak w złym świetle przedstawiono nam tę operację, że nikt dobrego słowa nie powiedział, zostawiając nas na pastwę losu, zapłakanych i odchodzących od zmysłu. Dziękuję profesorowi, że podjął się operacji, że zrobił wszystko, że jest dobrze, że się udało, ale jednak wspomnienie strachu w człowieku zostanie na zawsze.
Witaj akinom26. Przykro mi, że zostaliście tak niefachowo potraktowani. Ale pierwsza operacja za Wami. Teraz to tylko dobra rehabilitacja może zdziałać cuda.
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2625 Skd: z Polski
Wysany: Sro 26 Mar, 2014
Nie wiem skąd jesteście. Jednak zabieg przeprowadzony był w Warszawie.
Czy Twój Partner był kiedyś w Instytucie Reumatologii - Klinika i Poliklinika Reumoortopedii? Namiary TUTAJ
Warto się tam skonsultować przed drugą operacją.
Ważna jest też odpowiednie rehabilitacja. Poczytaj na Forum.
8 tygodni bez obciążania nogi. Tak bywa. Trzeba to przeżyć, choć ciężko. Sama przez to przechodziłam, tylko ciut krócej.
Najważniejsze, by kość zespoliła się z protezą.
K. jest z Warszawy. Tak, leczył się w Instytucie Reumatologii, ale jak zachorował, przez jakiś czas, potem już nie. Jednak ja go namawiam na ponowne dostanie się do tego Instytutu. Bierze sterydy na RZS, ale to już niewiele mu daje.
Zostało jeszcze 6 tygodni bez obciążenia - potem wizyta u profesora, rtg i zadecyduje czy już obciążać ją czy jeszcze nie. Mam jednak nadzieję, że tak, że wszystko tam ładnie się zacznie goić.
Rehabilitację już przechodzi, ma fizjoterapeutkę, przychodzi raz w tygodniu.
Status: Endo x 2
Wiek: 67 Doczya: 29 Wrz 2012 Posty: 396 Skd: Polska zach
Wysany: Czw 27 Mar, 2014
akinom26 napisa/a:
Zostało jeszcze 6 tygodni bez obciążenia
czyli jeszcze tydzień i z górki. Bądźcie dobrej myśli. Operacja się udała, rehabilitacja wdrożona pomału, spokojnie do przodu.
Będzie dobrze. Już jest.
pozdr
_________________ Jeśli czegoś pragniesz, to cały świat działa potajemnie, aby udało ci się to osiągnąć.
dziękuję za miłe słowa )
właśnie się dowiedzieliśmy, że podczas operacji doszlo do zlamania, jak również miał jakieś przeszczepy kostce, stąd tyle czasu bez obciążenia noga ma być
Ważne jest,że dzielnie to wszystko znosi, nie boli go tak mocno i radzi sobie z rehabilitacją