Status: Zdrowy szczęściarz
Doczya: 19 Mar 2013 Posty: 2 Skd: kraków
Wysany: Wto 19 Mar, 2013 moja historia - mony
Witam was serdecznie! To będzie mój pierwszy post na tym forum. Do tej pory bylam tylko bierna uczestniczka. Czytałam dużo wpisów o waszych problemach, metodach leczenia. Ale w sumie chyba mogę też podzielić się moją historią, może nawet komuś przyda się to co napiszę. Mam 27 lat, ale od 8 lat borykam się z problemami zwyrodnieniowymi. Zawsze byłam bardzo aktywną osobą- co roku wakacje na obozach sportowych, grałam w tenisa, siatkówkę i jeździłam konno. Konie to była moja największa pasja! Uwielbiałam to. Niestety kiedyś podczas konnego obozu nieszczęśliwie spadłam i złamałam rękę, kilka tygodni chodziłam też z kołnierzem ortopedycznym na szyi. Myślałam ze to najgorsze. Dopóki nie okazało się, ze to jednak moje prawe biodro ucierpiało najbardziej. Okazało się że w moim biodrze uszkodziła się po upadku chrząstka. Prawdziwa tragedia. Od tej pory musiałam zrezygnować ze wszystkich moich ukochanych sportów. Na dodatek miesiące rehabilitacji i masy leków nic nie dawały. Byłam w wieku 20 lat jak schorowana stara babcia, chodziłam o kulach i ledwo wytrzymywałam ból. W końcu troszkę zaczęło mijać po rehabilitacji i myślałam ze jakoś to będzie, chociaż o jakichkolwiek ćwiczeniach poza basem i to w umiarkowanym stopniu mogłam pomarzyć. Ale 3 lata temu kolejny pech - jechałam samochodem i miałam wypadek. Nic poważnego ,ale byłam bardzo potłuczona. W efekcie moje prawe biodro znowu ucierpiało. Wznowiły się bóle - jeszcze poważniejsze niż te sprzed 8 lat. Długo chodziłam do różnych ortopedów. Ktoś mi nawet powiedział ze mam tak zmasakrowane biodro ze możliwe ze za kilka lat będzie mnie czekać endoproteza! To wszystko brzmiało strasznie. No i powtórka z rozrywki - rehabilitacja, ćwiczenia, jeszcze większa ilość leków. Tym razem jednak nie przechodziło. Męczyłam się tak do niedawna. Ale w październiku 2011 trafiłam w Krakowie do dr Jana Paradowskiego. Ma długie kolejki, ale warto było czekać. Poleciła mi koleżanka, z którą jeździłam konno i ona też szukała ratunku na bóle, tyle że kręgosłupa po upadku. I wtedy właśnie dowiedziałam się ze jest terapia orthokine, totalna nowość w Polsce. Bardzo niewiele ośrodków ja wykonuje. Wiec miałam szczęście. Zdecydowałam się, to była moja ostatnia deska ratunku. Tym bardziej ze była to terapia bezbolesna - doktor każdy zastrzyk robił precyzyjnie pod kontrolą USG. Miałam 6 zastrzyków które były przygotowane specjalnie dla mnie, z mojej krwi połaczonej z czynnikami wzrostu. I troche byłam sceptyczna, ale po orthokine miałam jeszcze rehabilitację, pod nadzorem dr Paradowskiego. I nie dość że bóle całkiem ustąpiły to rehabilitacja tez zrobila swoje i teraz odzyskuje dawna sprawność. Nie wiem czy będę jeszcze kiedyś tak aktywną osobą jak dawniej, czy wrócę do jazdy konnej chociaż rekreacyjnie. Ale to ze mogę normalnie funkcjonować jest dla mnie najważniejsze. Orthokine jeszcze chyba kiedyś powtórze, podobno można co kilka lat, więc jeśli ma mi to pomóc w utrzymaniu takiego stanu jak teraz to na prawde warto. A czy wy tez kiedyś w podobnym przypadku stosowaliście orthokine? A może nawet też u dr Paradowskiego - podobno ma największe doświadczenie w Polsce. Jak wasze odczucia? Pomogło wam tak jak mi? Mieliście zastrzyki pod kontrolą USG, czy na ślepo? Pozdrawiam wszystkich i życzę duużo zdrowia!
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2625 Skd: z Polski
Wysany: Wto 19 Mar, 2013
Witaj Mony
Dzięki za opisanie swojej historii Z pewnością ktoś kiedyś skorzysta.
Ja mam koleżankę, która korzystała z tej terapii, ale nie na biodro, tylko na kolano. Pomogło jej to na krótko, lekarz wspomniał o częściach zamiennych... wtedy zdecydowała się spróbować czegoś, przed czym się broniła latami. Zaczęła rehabilitację. Indywidualną, ukierunkowaną. Swojej decyzji nie żałuje i pierwszy raz w życiu może zgiąć kolano, kucnąć Jedyne czego żałuje, to to, ze tak późno się zdecydowała na reha.
Zastrzyki miała pod kontrolą USG. Zabiegi robiła w Zgorzelcu.
Status: Zdrowy szczęściarz
Doczya: 19 Mar 2013 Posty: 2 Skd: kraków
Wysany: Nie 24 Mar, 2013
Witajcie, bardzo mi miło, że mój wpis Was zainteresował! Wierzę, że nasza wymiana opinii pomoże osobom, które tak samo jak ja dlugo szukały pomocy. Ja swoją znalazłam u dobrego ortopedy (dr Paradowski w Krakowie) i Orthokine. Patrząc z perspektywy widzę, że najważniejsza jest chyba dobra diagnoza i wybranie przez lekarza odpowiedniego leczenia. Kate310, ja też słyszałam, że Orthokine nie działa u każdego, to podobno zależy od tego, co jest zepsute i jak mocno. Mój doktor jest w tym specjalistą, ponoć ma największe doświadczenie w Polsce z tą metodą. Ja miałam szczęście, wszystko jest ok! Gdy przyjdzie czas, powtórzę tą terapie. Liczę się też z endoproteza w przyszlosci, ale na razie ciesze się swoim biodrem