Status: Endo x 1
Wiek: 46 Doczya: 04 Maj 2011 Posty: 44 Skd: Pomorskie
Wysany: Sro 04 Maj, 2011 Marta aka Martini
Urodziłam się w 1978 roku, ciężkich czasach komunizmu w Łodzi. Konkretnie 22 lipca kiedy to hucznie obchodzono jedno z najważniejszych komunistycznych świąt, Święto Odrodzenia Polski. Biało czerwone flagi powiewały za oknem a przez zalane deszczem ulice Łodzi przechodziły pochody kiedy po trwającym 16 godzin porodzie pośladkowym przyszłam w końcu na świat. Radość była niezmierna. Po roku, kiedy zaczęłam chodzić a wszyscy lekarze zachwycali się moimi kobiecymi jak u J.Lo. bioderkami pewna sąsiadka - pielęgniarka zwróciła uwagę mojej mamy, że chodzę jak kaczka. No więc zaczął się maraton po lekarzach. Wizyty za paczki z Pewexu i słodycze z NRD... Każdy jeden twierdził, że wszystko jest ok... Aż mój ś.p. ukochany dziadek w księgarni trafił na broszurkę o dysplazji stawów biodrowych u dzieci. No i się zaczął kolejny maraton po lekarzach z broszurką. W końcu postawiono diagnozę. Obustronna dysplazja stawów biodrowych i cyt. "Pani córka nigdy nie będzie chodzić..." Mama osiwiała w jedną noc... ale nie poddali się. Znaleźli mi lekarza, chirurga. Miał przeprowadzić operację. W noc przed operacją zmarł... Później drugi się zlitował, że nastawi mi nogi ale rok ponad w gipsie poleżę. I zrobił, a ja leżałam w tym gipsie. Najpierw miesiąc w szpitalu gdzie z tęsknoty i samotności wyrwałam sobie wszystkie rzęsy, potem na żądanie mamy wypisali mnie ze szpitala i prawie 1,5 roku po domu pełzałam w trzech różnych gipsach. Tą dysplazję ponadto ponoć zafundowano mi podczas niefortunnego porodu. Dodatkowo pojawiła się dość konkretna skolioza kręgosłupa... Do samego liceum chodziłam na rehabilitację i basen. No i niby kryzys zażegnany. Kilka lat żyłam jak normalna nastolatka, niekiedy tylko po shoppingowym maratonie po Piotrkowskiej narzekałam na lekki ból w biodrze ale wystarczyło na chwilę przysiąść i można było dalej biegać po sklepach. W trzeciej klasie liceum z zainteresowałam się tym bólem, poszłam do ortopedy i zrobiłam rtg bioder. Lekarz powiedział, że wszystko ok a zdjęcie zaginęło w archiwach szpitalnych. W każdym razie uspokoili moją czujność. Potem wyjechałam na studia do Olsztyna i tu, to już z roku na rok było coraz gorzej. Najpierw bolało po wysiłku, potem bez wysiłku, potem łupało całe noce... Do lekarzy w tym czasie trafiłam kilku. Każdy patrzył na mnie jak na ufo, że jak to... że w takim młodym wieku... że na w-f nie chcę chodzić itd. Stawiali też diagnozy chyba po to żebym się odczepiła. No i tak zdiagnozowali : zapalenie nerwu kulszowego, przepukliną międzykręgową, zapalenie głowy prostej mięśnia czworogłowego uda, raz nawet dostałam ulotkę o endoprotezach... itp. Nikt nie zwrócił uwagi na istotną informację z wywiadu jaką była dysplazja stawów biodrowych, za to zlecali kolejne drogie i niepotrzebne badania jak rezonans magnetyczny kręgosłupa, 400 zł prywatnie bo sprawa nagła więc nie kazali czekać na refundowane badanie. "Najlepszy" z lekarzy do którego trafiłam prywatnie powiedział mi cyt. Jak Pani nie może chodzić, to niech Pani nie chodzi bo jak ktoś ma raka płuc to nie może palić i nie pali. Załamałam się. Już nawet pomyślałam, że mam może problem nie z nogami a z głową. Po studiach zaszłam w ciąże, podczas której o dziwo nic mi za bardzo nie dolegało ale gdy tylko mała przyszła na świat problem wrócił wręcz z pompą. Nie dawałam rady przejść kilkudziesięciu metrów i zaczęłam utykać. Bolało i boli kiedy idę, stoję, śpię, czasem po prostu nogi się podemną uginają. W 2010 roku pojechałam do dr Macieja Laskowskiego z wizytą. Ten po paru prostych testach ortopedycznych stwierdził, że to mnie nie boli, cyt. "to mnie nap******" i zlecił tomografie obu stawów. Kiedy ją zrobiłam rzecz jasna prywatnie, i zobaczyłam obraz... wierzcie mi, nie trzeba być lekarzem żeby zrozumieć, że nie jest kolorowo. Diagnoza: biodra o cechach dysplastycznych, zwężone szpary międzystawowe, zmiany zwyrodnieniowe na powierzchniach głów kości udowych i panewek. I tyle. Zastanawiam się czemu tylu lekarzy nie wpadło na trop mojej przypadłości skoro wystarczyło w googlach wpisać hasło "ból w stawach biodrowych" i pojawia się rozwiązanie. a ja mam typowe dla zwyrodnienia na tle dysplastycznym objawy. Oto moja historia. Bardzo proszę o jakiehkolwiek wskazówki. Co robić dalej, do jakiego lekarza się udać. Boję się już zaufać komukolwiek. Pomóżcie, proszę...
Ostatnio zmieniony przez kinga Czw 21 Lip, 2011, w caoci zmieniany 1 raz
martini Bardzo dziękuję,że opisałaś nam swoją historię.
Jak widać jesteś jedną z wielu, które nie trafiły do odpowiedniego fachowca oraz nie usłyszały trafnej diagnozy. Jeśli poczytasz forum to sama się o tym przekonasz.
Póki co poczytaj temat o polecanych lekarzach oraz o właściwej rehabilitacji, która może Ci pomóc w dotrwaniu do operacji oraz pomoże złagodzić -choć trochę- ból. Czy chodzisz o kulach? To także niezbędna rzecz abyśmy mogły chodzić z mniejszym bólem i odciążyć nasze bioderka.
To takie moje pierwsze przemyślenia, choć pewnie jeszcze ktoś Ci coś doradzi.
Zachęcam do czytania historii innych forumowiczów bo to często prawdziwa kopalnia wiedzy - przecież mamy ''problem'' z bioderkami, choć każdy z nas troszkę inny i każdy z nas inaczej zmaga się z tym.
Powodzenia, miłego czytania i zapraszam do dalszej dyskusji - pamiętaj tutaj nie jesteś sama ze swoim problem
_________________ Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
Martini, ja mam taka samą sytuację
ja też się urodziłam w Łodzi 32 lata temu, miałam szereg operacji, w ogóle jak czytam Twój post to jakbym o sobie czytała
też mi się baaaardzo pogorszyło jak urodziłam córkę, 4 lata temu
teraz czekam na operację
a jeszcze muszę za 2 m-ce urodzić drugą córkę i walczę, bo biodro mi lata i robi co chce
oczywiście polecam dr Czubaka z W-wy
ale też Poznań i dr Kaczmarka
do których trafiłam późno
Trzymaj się, nie poddawaj
_________________ "Skoro nie można się cofnąć, trzeba znaleźć najlepszy sposób, by pójść naprzód"
Status: Endo x 1
Wiek: 53 Doczya: 01 Lip 2009 Posty: 677 Skd: Kraków
Wysany: Czw 05 Maj, 2011
Marto, na pocieszenie mogę Ci powiedzieć, że zmieniły się trochę czasy. Endoprotezy są powszechne, a dysplazja już nie budzi zbyt wielkich emocji u przeciętnego ortopedy.
Z drugiej strony, właściwy lekarz to jest podstawa. Na forum znajdziesz namiary na wielu takich, którzy nie zlekceważą Twojego kłopotu. Zależy która część kraju Cię interesuje
Przeszłaś drogę jak wielu z nas. Błędne diagnozy, straszenie wózkiem, leczenie rwy kulszowej i wiele innych historii podobnych do Twojej, znajdziesz na tym forum A oznacza to, że nie jestes sama
Poczytaj, popytaj i podejmij dobrą decyzję dotyczącą swoich bioder. Co będziemy mogli - to pomożemy
_________________ - Kapitanie! Jesteśmy otoczeni!
- Świetnie. To znaczy, że możemy atakować we wszystkich kierunkach!
Status: Endo x 1
Wiek: 47 Doczya: 28 Pa 2009 Posty: 505 Skd: Athlone-Ireland
Wysany: Czw 05 Maj, 2011
martini, Witam Cię serdecznie
Najważniejsze w tej historii jest to że trafiłaś na to cudne forum bo nie jedna osoba np ja nie trafiła w czas.Masz teraz możliwośc poczytać o lekarzach i uzyskać info gdzie jechać bo jak wiadomo wielu partaczy spotykamy na swojej drodze.
Cóż nie jedna z nas może znależć siebie w Twoim opisie ale teraz musisz skupić się na wyborze lekarza.
Ze swojej str mogę polecić Otwock bo tam mnie reperowano.
Pozdrawiam życzę wiele szczęścia i wytrwałości
_________________ Nigdy nie jest równie daleko od celu,
jak wtedy, gdy nie wiesz,
dokąd zmierzasz.
Status: Endo x 1
Wiek: 46 Doczya: 04 Maj 2011 Posty: 44 Skd: Pomorskie
Wysany: Sob 07 Maj, 2011
Dziękuję Wam za odpowiedzi i słowa otuchy, zabieram się więc za lekturę forum i działam, bo serce się kroi gdy nie mogę z córeczką aktywnie czasu spędzać. Będę szukać w okolicach Łodzi i Trójmiasta. Jeśli polecacie dobrego lekarza z tych okolic, czekam na podpowiedź. serdecznie pozdrawiam