Status: Artroskopia x 1
Wiek: 46 Doczya: 10 Mar 2010 Posty: 246 Skd: Polska
Wysany: Pon 24 Sty, 2011
Eltauro, jesteś kolejną osobą, która jest już po długo wyczekiwanym zabiegu. Cieszę się,że jesteś już w domu i nabierasz sił.Teraz już będzie z dnia na dzień coraz lepiej, wiosna już blisko więc energi do rehabilitacji napewno Ci nie zabraknie.Pozdrawiam
Status: Artroskopia x 1
Wiek: 46 Doczya: 10 Mar 2010 Posty: 246 Skd: Polska
Wysany: Pon 24 Sty, 2011
Eltauro, jesteś kolejną osobą, która jest już po długo wyczekiwanym zabiegu. Cieszę się,że jesteś już w domu i nabierasz sił.Teraz już będzie z dnia na dzień coraz lepiej, wiosna już blisko więc energi do rehabilitacji napewno Ci nie zabraknie.Pozdrawiam
Było to tak....
Przyjęcie na oddział w niedzielę. Personel bardzo miły. Formalności nie trwały długo. Pani pielęgniarka zaprowadziła mnie do pokoju, zostawiając koszulkę operacyjną, czopek Bisacodyl i w kieliszku żel, który następnego dnia miałam użyć podczas mycia.....taki odkażający no i ogolić stronę operowaną. Już wieczorem wiedziałam, że na operację idę pierwsza....o 7 rano miałam być gotowa. I byłam przyszła Pani pielęgniarka z sanitariuszem, obandażowali mi obie nogi i dostałam do połknięcia, bez popicia małą tabletkę, o 7:05 zjeżdżamy windą (bez światła) na blok operacyjny.Tam już na mnie czekają Personel w ładnych kolorowych, kwiacianych nakryciach głowy.Pewnie Pan Tomek Jacykow ich ubierał Fajnie!!!! Trwa przygotowanie do operacji.......wkłucie nic a nic nie boli strach został gdzieś za drzwiami. Miałam poprosić o coś na spanie, ale nie zrobiłam tego nie wiem dlaczego....zapomniałam chyba.....zresztą Pani anestezjolog i tak mnie uśpiła bo byłam niegrzeczna zdejmowałam sobie (pamiętam 4 razy) maskę z tlenem . Nie byłam cewnikowana. Operacja zaczęłą się o 7:45.....słyszałam stukania, czułam szarpanie, ale wcale mnie to nie obchodziło. Z wypisu dowiedziałam się ,że miałam czterech operatorów Na sali pooperacyjnej byłam o 11:10 Leżałam tam sama podłączona do monitora. Nic mnie nie bolało. Kroplówka za kroplówką. Dostałam moja krew. Są problemy, bo nie chce lecieć, jest bardzo gęsta....ale przyszedł Pan sanitariusz Piotrek.....poczarował,poczarował i zaczęła lecieć. Zaczyna boleć kregosłup i to dokuczliwie a na dodatek strasznie boli podbrzusze dzwonię po pielęgniarkę.....zanim przyszła....ból mija bo okazało się, że zsikałam się do łożka strasznie mi wstyd, ale nic nie czułam. Przebierają mnie i zmieniają pościel. Ból kręgosłupa nie odpuszcza i trzyma przez 4 dni bardzo bolało, nie wiedziałam jak mam leżeć.....nie ma pozycji, w której by nie bolało
Mija pierwsza doba. Wracam na swój pokój, gdzie czeka Pani Danusia i Monika (obie z kolankami). Po śniadaniu pionizacja , cały pokój wiruje.....jestem bardzo słaba......wracam do łóżka. Po obiedzie druga próba....udana i pierwsze kroki....ale się cieszę udało się. Wychodzę na korytarz.
Druga doba...poranna wizyta i decyzja o wyjęciu drenu. Wyjmowanie drenu nie bolało, ale nie jest przyjemne , potem jadę zrobić rtg i kolejny dłuższy spacer w obecności i asekuracji rehabilitanta. Czują się mocniejsza i po południu sama śmigam do WC Koniec z basenami
Trzecia doba...wizyta i decyzja .....w sobotę do domu......badanie kontrolne- morfologia i crp.....po trzech godzinach Pani oznajmia mi, że komputer się zepsuł i badanie trzeba powtórzyć.....takie gadanie, w które nie uwierzyłam....ciągnę kogo mogę za język i dowiaduję się, że szykują dla mnie krew morf 5,2 i hemakryt 20 wieczorem dostaję 2 jednostki krwi...jedną od blondyna, drugą od bruneta tak było napisane na opakowaniu i myśl czy rano będę miała włosy rude a jestem blondynką? To jednak śpiochy były, bo mija noc, jest wizyta a ja śpię jak zabita.
Jestem silniejsza i dobrze się czuję.
W sobotę wyciągnięcie szwów i do domu. Już pisałam, że źle zniosłam podróż.
Szybko wracają mi siły. Dużo rzeczy robię sama. Schody nie sprawiają problemu.
Teraz dużo córce pomagam w szykowaniu obiadu. Samodzielny prysznic także sprawia radość. Czekam do piątku za butem, bo mam nogę dłuższą o 4 cm i źle mi się chodzi. W domowego kapcia wkleiłam podpiętke 3 cm + wkładkę a buta nie moge założyć.
Martwi mnie jednak miejsce cięcia. Ma długość 25 cm. Nie boli mnie. Rana sucha ładnie się goi, ale miejsce tak 2-3 cm wokół niej jest twarde, tkliwe i ciepłe....trochę spuchnięte....czy to norma czy powinnam sie martwić?
Najważniejsze, że pozbyłam się bólu, który był nie do wytrzymania. Teraz będzie już tylko lepiej . 18 marca idę na oddział rehabilitacyjny a na razie ćwiczę w domu.
Dziękuję Wam za całodobowe wsparcie a mojemu mężowi i kochanej córce za cierpliwość i pomoc w powrocie do sprawności
Status: Osteo. Ganza x 1
Doczya: 21 Gru 2010 Posty: 53 Skd: Radom
Wysany: Sro 02 Lut, 2011
eltauro napisa/a:
Tam już na mnie czekają Personel w ładnych kolorowych, kwiacianych nakryciach głowy.Pewnie Pan Tomek Jacyków ich ubierał
He he jak to przeczytałam aż szew poczułam
eltauro napisa/a:
Dostałam moja krew. Są problemy, bo nie chce lecieć, jest bardzo gęsta....ale przyszedł Pan sanitariusz Piotrek.....poczarował,poczarował i zaczęła lecieć.
Ja również mialam problem z krwią.. też nie chciała lecieć
Status: Endo x 1
Wiek: 47 Doczya: 28 Pa 2009 Posty: 505 Skd: Athlone-Ireland
Wysany: Sro 02 Lut, 2011
Witamy w klubie Gratuluję i cieszą mnie wieści że już jesteś po operacji która jak wynika z opisu przebiegła całkiem spokojnie
Co do blizny nie chcę siać zamętu hmm chyba lepiej żeby obejrzał to lekarz bo ja miałam problemy i czekanie pogłębiło sprawę.A póżniej się babrało i goiło itd może to być nic wielkiego ale lepiej sprawdż.Miałam podobnie tkliwe i ciepłe, może masz jakieś zapalenie podskórne ale nie głębokie nie mi oceniać.
Życzę szybkiego powrotu do zdrówka i pełnej sprawności Pozdrawiam cieplutko
na dodatek strasznie boli podbrzusze dzwonię po pielęgniarkę.....zanim przyszła....ból mija bo okazało się, że zsikałam się do łożka strasznie mi wstyd, ale nic nie czułam.
Nie powinniśmy się wstydzić. Oni takie rzeczy mają na co dzień. Skoro byłaś znieczulona od pasa w dół to skąd miałaś wiedzieć co ból podbrzusza oznacza.
Ja również miałam ten ból, najpierw pomyślałam że to przez pasy, którymi gdzieś w tym miejscu mnie spięli do operacji, ale potem obmacałam podbrzusze i stwierdziłam że chyba mi się chce siusiu. Współlokatorki mnie zapewniały, że to za szybko na siusianie Jednak jak widać nie ja jedna tak miałam, z tą różnicą że tylko popuściłam, a resztę wysikałam do basenu miałam podkład jak dla niemowlaczka więc tylko podkład zmieniono
Owocnej rehabilitacji życzę
I tak miałyście szczęście bo mnie po drugiej operacji boło jak diabli podbrzusze a nie mogłam się wysikać i mimo że do wyciągania zespolenia cewnika nie miałam to po przewieżeniu godzine po zabiegu na oddział musieli mi cewnik podłączyć bo nie dało inaczej rady zrobić siusiu.
_________________ Żyj tak by jak najwięcej dać z siebie innym
Witam ponownie
na moją spuchniętą nogę pomógł mi masaż limfatyczny. Opuchlizna jest teraz minimalna i juz nie utrudnia mi chodzenia. Nie mogłam zginać kolana za to teraz w pełni mogę korzystać ze spacerów. Czuję się jak ptak wypuszczony z klatki.
Witajcie kochani. Zaglądam tu często, ale nie pisałam bo jakoś czasu mi brakuje:) dziękuje, że pamiętacie o mnie.
Alicjo dzięki za wywołanie do odpowiedzi....
Jestem po 5 tygodniowej rehabilitacji szpitalnej czyli pobytu na odziale. Miałam być trzy, ale była taka możliwość więc sobie przedłużyłam pobyt. Żadnych podwieszek...wspaniały rehabilitant w ciągu dwóch dni postawił mnie na nogi i zaczęłam chodzić po szpitalnym pokoju bez kul.....ale byłam z siebie dumna
Miałam blokadę w głowie ...jednak po tak długim chodzeniu bez obciążania kończyny bałam się wejść całą stopą i obciążyć nogę ... Nie znam się na tym, ale ćwiczenia pomogły mi w zmniejszeniu różnicy długości kończyn....teraz mam tak ok 1,5 cm różnicy. Ogólnie to czuję tą różnicę, ale na codzień wkładam wkładkę do buta i jest ok. Nadal mam problem ze schodzeniem i wchodzeniem na schody....tak jak normalnie sie wchodzi i schodzi. Większy problem mam z wejściem na schody. Chodzę bez kul......chyba, że mam zły dzień, bo takie się zdarzają, wtedy zabieram koleżanki na spacer. Miejsce cięcia, ładnie się zagoiło, ale nadal bolą wszystkie przecięte mięśnie pośladka, bo ja mam niestety to cięcie takie ukośne na pośladek....ponoć tak się już nie tnie, ale się tak Panowie doktorzy nauczyli i tak mnie pokroili:) Nie mam zezwolenia na spanie na operowanym boku. Zresztą i tak mnie wszystko tam boli , że i tak bym nie zanęła na tym boku. W tej chwili nie chodzę na rehabilitację, ale sumiennie ćwiczę w domu 1,5 godziny dziennie wszystkie wyuczone ćwiczenia z pobytu na rehabilitacji. Wiem, że przede mna jeszcze długa droga, ale to droga bez bólu
Co do drugiej operacji........staw jest także do wymiany, ale nie boli, więc chyba zwolnię termin i zaczekam. Wiem co przeszłam, co mnie czeka, więc już się nie boję następnej operacji. Może uda się i jeszcze troche pochodzę na moim stawie.
W piątek byłam na komisji w Ostrowie Wielkopolskim. Na komisji .... trafiłam na Pana doktora ze skrzywiona miną... Byłam u niego w gabinecie pół godziny, pobadał, wypytał, obejrzał, zmierzył nogi - po czy poprosił mnie o wyjście na korytarz i poprosił znów za 15 minut i orzekł, że skoro występowałam z wnioskiem o świadczenie to on mi je przyznaje ......choć bez przekonania bo już nigdy nie będe sprawna i nie rokuję wyzdrowienia!!!!!! i powinnam występowac o rentę, a nie o świadczenie rehabilitacyjne, że niby jak ja sobie wyobrażam pracę z endoprotezą a jak będe miała dwie to już całkowicie . Nawet nie wspomniał o sanatorium lub o jakiejś rehabilitacji bo ......skoro nie rokuję, to szkoda na mnie pieniędzy.... Dał mi świadczenie na 6 miesięcy i powinnam występować o rentę. To mnie załamał....i tak myślę sobie, że tak ...... gada, a jak bym występowała o rentę to powiedziałby, że jestem sprawna ....bo przecież chyba słyszycie, że naprawdę chorym ludziom odbierają rentę.....czy z endo jesteśmy naprawdę bez rokowań.....??????
eltauro, super, że u Ciebie wszystko w porządku, bo przyznam, że Twoje milczenie mnie niepokoiło.
Miałaś naprawdę szczęście, że trafiłaś na rehabilitację bez podwieszek i do tego skuteczną. GRATULACJE
eltauro napisa/a:
Na komisji .... trafiłam na Pana doktora ze skrzywiona miną... Byłam u niego w gabinecie pół godziny, pobadał, wypytał, obejrzał, zmierzył nogi - po czy poprosił mnie o wyjście na korytarz i poprosił znów za 15 minut i orzekł, że skoro występowałam z wnioskiem o świadczenie to on mi je przyznaje ......choć bez przekonania bo już nigdy nie będe sprawna i nie rokuję wyzdrowienia!!!!!! i powinnam występowac o rentę, a nie o świadczenie rehabilitacyjne, że niby jak ja sobie wyobrażam pracę z endoprotezą a jak będe miała dwie to już całkowicie
Zapewne każdy z nas jest inny, orzecznicy biorą pod uwagę też nasz wyuczony i wykonywany zawód. Ja po pierwszej operacji endo do pracy się nie nadawałam, bo była źle zrobiona. Ale po pierwszej rewizji pracowałam kilkanaście lat, aż do drugiej, źle zrobionej. Po tej pierwszej lekarz prowadzący mi powiedział, żebym nie składała wniosku o rentę, bo i tak nie dostanę. W pracy mam koleżankę z dwiema endo, w tym jednej po wymianie. Tak więc musisz wszystko przemyśleć, ocenić, czy czujesz się na siłach wrócić do pracy. A może lepszym wyjściem będzie np. przejście na rentę i praca na 1/2 etatu?
Jako ciekawostkę Ci powiem, że ja wg lekarza prowadzącego i orzecznika rokuję na powrót do pracy. A właśnie czekam na czwartą endo i mam zespoloną miednicę po złamaniu. Póki co, drugie biodro jeszcze mi nie siadło.
_________________ Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.