Witam ! Tyle wam pisałam na forum o tym jak się czuję, co przeżywałam,
ale nie zrobiłam najważniejszego: nie napisałam wam co mi dolega i co miałam
robione Więc może zacznę od nowa
Mam na imię Łucja, do lat 3 tak naprawdę miałam na imię Patrycja - pewnie
zdziwi was dlaczego?? Zostałam adoptowana przez cudowna osobę, którą jest
moja mama, to ona nadała mi imię Łucja. Moja choroba zaczęła się już w
brzuchu biologicznej matki, która jak była ze mną w ciąży niekoniecznie
robiła wszystko dobrze, przez co urodziłam się w 6 miesiącu życia
płodowego. Zaraz po urodzeniu lekarze wiedzieli, że jest ze mną coś nie tak -
rozpoznanie : niedorozwój stawów biodrowych ( co chyba widać na zdjęciu w
wieku 3 lat ) lecz pod tą chorobą chował się także diabeł - w wieku 2
miesięcy przeszłam operację ratującą życie jako że moja biologiczna matka
( inaczej jej nie potrafię nazwać ) zaraziła mnie gronkowcem w jej własnym
brzuchu, musiałam mieć operację ponieważ okazało się, że urodziłam się także
z zakażeniem i zapaleniem szpiku kostnego kości biodrowej i udowej. Jako
wcześniak stwierdzono u mnie zaburzenia odporności czego dalszym efektem
były pobyty w szpitalach na przemian to z zapaleniem płuc albo oskrzeli.
Traf chciał, że moja MAMA zapragnęła mieć dziecko . Rosłam sobie powoli, robiłam wszystko to co każde dziecko a nawet więcej, wygrywałam zawody sportowe, robiłam szpagat sznurek itp. W wieku 11 lat prof Synder z Łodzi uznał, że już jest czas aby wydłużyć moja nogę aparatem othopfiks - miałam jedynie 1,5 cm skrócenia - właśnie od tej błędnej decyzji zaczęła się moja droga przez mękę . Lekarz nie uwzględnił choroby z dzieciństwa i nóżka zamiast się wydłużyć zwichnęła się ponownie, nie miałabym o to pretensji gdyby nie to, że w takim stanie chodziłam ponad 6 miesięcy nie wiedząc o tym.
Ze zwichnięciem biodra wylądowałam w Warszawie w Dzieciątka Jezus, gdzie przez 3,5 miesiąca leżałam na wyciągu, po wyciągu lekarze starali się utrzymać w mojej panewce lecz i to poszło na marne . Niestety ponownie wrócił koszmar z dzieciństwa mianowicie to, że musiałam mieć 2 razy operacyjnie czyszczona kość z kolejnych zapaleń szpiku kostnego. Kolejny etap leczenia to hospitalizacja w Otwocku gdzie przeszłam dwukrotnie artrodeze mając nadzieję, że to już koniec lecz niestety jedyny dla mnie ratunek to endoproteza. Nie wspominałam o innych operacjach bo były mniej ważne takie jak np. usunięcie torbieli z jajnika, wycięcie wyrostka, wyjęcie aparatu, dwukrotne wyjęcie śrub , wyjęcie wyciągu Jeżeli ktoś chce więcej to po prostu piszcie
_________________ ,, Bo na każde smutki i troski, są czerwone noski"
Fajnie Lusiu, że odważyłaś się napisać o sobie. Wyrzuciłaś z siebie wszystko co Cię gryzło. Smutna ta Twoja historia z tak krótkiego życia. Poproś mamę, aby skonsultowała Twój przypadek z kilkoma ortopedami. Może znajdzie się inne wyjście niż ENDO w tak młodym wieku. Buziaki dla Ciebie i nie poddawaj się.
Łucja, śliczne imię, jak w "Opowieściach z Narnii".
Jak na Twoje 17 lat, to historia taka, że kilka osób można by obdzielić.
Ale to nie znaczy, że Twoje kłopoty zdrowotne nigdy się nie skończą.
Musisz się uzbroić w cierpliwość, tak jak ja.
Ważne, że masz kochającą Mamę, która dba o Ciebie.
_________________ Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.
Poproś mamę, aby skonsultowała Twój przypadek z kilkoma ortopedami
Zdecydowanie popieram Grażynę.
lucja1905
Biorąc pod uwagę co masz za sobą, świetnie, że działasz dalej i żyjesz normalnie.
Nie wiem z jakiej części Polski jesteś, bo wtedy pewne konsultacje pewnie byłyby łatwiejsze, ale z własnego doświadczenia (i nie tylko mojego) wiem, że w pewnym momencie "mapa" przestaje mieć znaczenie.
Tak więc poczytaj na Forum na temat polecanych szpitali i w przypadku wątpliwości, pytaj i pisz na Forum. Dodatkowe opinie i doświadczenia innych osób są zawsze cenne.
lucja1905, dziękuję za otwarcie, wiem, że kosztowało Cię to wiele wysiłku ale jak już to zrobiłaś, bądź z nami, widzę , że czujesz się tu w miarę bezpiecznie i swobodnie a my Ci pomożemy żeby tak już było
_________________ Z zamartwianiem się lepiej poczekać. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebne.
Status: Przed
Wiek: 43 Doczya: 18 Pa 2010 Posty: 19 Skd: lubuskie
Wysany: Pi 12 Lis, 2010
Witaj! Ja też radzę Ci abyś się z konsultowała z innym ortopedą. Być może jest jeszcze możliwość obrony przed endo? Wiesz swoje bioderko, to swoje. Chociaż z drugiej strony rozumiem, jeśli już naprawdę nie ma wyjścia to trzeba się poddać operacji, na którą też się czeka kilka lat. Wiesz powiem ci szczerze ja też się bronię przed wstawieniem endo, dlatego proszę i namawiam Cię do konsultacji z kolejnym ortopedą. Pzdr
Witajcie, mam problem: mianowicie zauważyłam, że lewe oko (to chore ) zaczęło mi strasznie uciekać w bok tzn źrenica zjeźdża w bok do nosa, boli mnie to i czuję się z tym dziwnie . Czy to może być nawrót wyleczonego zeza??
_________________ ,, Bo na każde smutki i troski, są czerwone noski"
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2625 Skd: z Polski
Wysany: Wto 30 Lis, 2010
No to idź do okulisty. Tu raczej nikt Ci w tej kwestii nie pomoże, bo raz nie ma okulisty, dwa nikt Cię nie widzi.
A po trzecie malutkie, to Forum nazywa się Bioderko, a nie Oczko
Heh Właśnie w przyszłym tyg wybieram się do okulisty Ale Prof Czubak jest kochany powiedział, że da rade zrobić wcześniej operację, mam zadzwonić do niego w ten piątek a jak nie to w następny
_________________ ,, Bo na każde smutki i troski, są czerwone noski"