|
Forum Bioderko
|
 |
Psychologia w chorobie - Problem z akceptacjÄ… np.blizny
laura - Czw 08 Sty, 2015 Temat postu: Problem z akceptacjÄ… np.blizny Witam.
Dopiszę się do tematu, bo podobny "problem" mnie męczy już od ...nastu lat.
Powiecie pewnie, że jestem pusta, próżna, itp. Wiem, że są gorsze problemy od blizny, ale ja nie potrafię się z tym pogodzić. Nie pomaga akceptacja partnera, po prostu wstydzę się tego miejsca sama przed sobą.
Plaża, basen już i tak dawno wykluczyłam to z aktywności, choć tu wiem, że są stroje, chusty itp by to ukryć... Choć w moim przypadku widać nawet jak przez nieuwagę zbyt mi się nogawka od szortów podwinie...
Nie jest to "jednorazowa", prosta blizna... Krojono mnie w tym miejscu pięć razy. Dwa razy we wczesnym dzieciństwie, wtedy też wdało mi się zakażenie, gronkowiec... Po tamtym na udzie mam góry i doliny. Sama powierzchnia skóry na bliźnie i w koło nie jest normalna. Sama szrama ma prawie 40 cm, bo prawie za każdym razem cieli mnie od niemal górnej części miednicy do połowy uda. Krótsze cięcie zastosowali dopiero ostatnim razem wstawiając mi endo.
Przeglądałam sporo akrtykułów, zdjęć, ofert odnośnie usuwania blizn (laser itp) ale efekt mnie nie zadowala. Wstydzę się tego bardziej niż miejsc intymnych... Wiem, że mąż to akceptuje, ale ja nie umiem się przemóc.... Do łóżka wiecznie w spódniczce, czy są jakieś nie wiem, ciuchy, sposoby by ukryć to ? Na twarzy można sobie tonę pudru nałożyć, ale na nodze to i tak i tak się moment wytrze - po drugie nierówności nie zakryje... Noszenie bielizny typu pantalony też nie wchodzi w grę... Nie potrafię czerpać nawet satysfakcji z bycia z mężem bo cały czas w głowie mi siedzi - byle mi się nic nie odsłoniło, byle mnie tam nie dotknął... Mam już tego dość Brzydzę się tej nogi, wstydzę. Po ciąży dodatkowo pojawiły się pajączki, popękane naczynka, że już w ogóle wygląda to strasznie... Mąż uwielbia jak zakładam np pończochy itp. Ale co z tego, jak to jeszcze dogłębniej podkreśla szramę na udzie... Nie żyjemy w średniowieczu gdzie do łóżka chodziło się ubranym jak worek kartofli i po ciemku..
Zastanawiam się nad tatuażem, ale to rozwiązanie na 15-20 lat, a potem i tak nowe endo, tattoo do usunięcia, bo znów będę tam krojona... Jakie są sposoby by to ukryć, nie będąc ubraną jak cnotka, przecież zaklejanie sobie codzień tego miejsca plastrem i udawanie, że to skaleczenie to też bezsens...
Do pomysłu z tatuażem zainspirowało mnie to
http://tatuaze.us/upload/foto/0/13814026140_0.jpg - ale jak to by wyglądało po kolejnej operacji za parę lat... Podobny motyw widziałabym na swoim biodrze, ale co dalej
laura_m - Czw 08 Sty, 2015
Witam
Nie będąc ubraną, nie da się nic ukryć.
Wszystko będzie widać
Bardzo staram się Ciebie zrozumieć, piszesz o
akceptacji męża. A może pomyśl pozytywnie o
swojej bliżnie. Ja mam dwie, po obu stronach i
nawet o tym specjalnie nie myślę.
Tatuażu na nich nie zrobiłabym za żadne skarby.
Pozdrawiam
pasiflora - Czw 08 Sty, 2015
laura, koleżanka wyżej dobrze radzi. Popracuj nad akceptacją samej siebie.
Koleżanka powiedziała mi kiedyś, że tylko ja sama rozdmuchuję fakt że kuleję. Może coś w tym jest że wyolbrzymiamy problemy.
Chodź tatuaż to fajna sparwa
Za kilka/kilkanaśie lat sprawny tatuażysta poradzi sobie z poprawieniem tatuaża.
Bonia - Czw 08 Sty, 2015
laura, Ja mam blizny i na biodrze i na udzie i szczerze wcale o nich nie myślę. Dla mnie ważniejsze jest to że chodzę bez bólu. Mam zdrową nogę. czy koniecznie latem trzeba nosić krótkie szorty? Jest tyle innych fajnych spodni czy sukienek. na oficjalne wyjścia też. Rozumiała bym Cię gdyby blizna była na twarzy albo innej bardzo widocznej części ciała. Wiem my kobiety chcemy być ładne i atrakcyjne skup się raczej na innych swoich walorach podkreśl je. A nie myśl o bliżnie stwarzając sobie kompleksy. Mąz Cię akceptuje taką jaką jesteś. I to jest najważniejsze a co myślą na temat tej blizny inni ludzie miała bym szeroko w poważaniu i tyle.
laura - Czw 08 Sty, 2015
Mężowi nie przeszkadza, ale ja nie potrafię się pogodzić. Blizna po cesarce nie przeszkadza mi ani trochę - w końcu związana jest z moim największym szczęściem - moją córeczką. Ale ilekroć patrzę na biodro to wraca wszystko... Znienawidzona w dzieciństwie rehabilitacja, gdzie rodzice niemalże z "pasem" nade mną siedzieli i kazali ćwiczyć (pas w przenośni, nie byłam bita, ale chodzi mi tu o przymuszanie - gdzie ja z płaczem, oni w krzyk... ) - teraz niby rozumiem ich zachowanie wynikające z troski, bo gdyby nie ćwiczenia wtedy to byłoby pewnie bardzo źle... Ale weź to wytłumacz 6-12 letniemu dziecku. Potem operacje, szpitale, lekarze... Doszło do tego, że zaczęłam dorastać i rodzice siłą mnie do żadnego lekarza nie mogli zagonić. Temat mojej nogi - wieczny krzyk, ryk. Do tego środowisko małej mieściny... Gdzie każdy każdego znał, a dzieciaki-rówieśnicy nie potrafili zrozumieć - wyśmiewanie, szykanowanie. Ilekroć spojrzę na tę nogę to to wszystko wraca. Dorosłość już była łatwiejsza pod tym względem, ale to inna historia, zresztą dorosły zwykle pomyśli swoje, ale zwykle zanim powie, skomentuje to ugryzie się w język.
Nie licząc męża teraz to całe życie nikt mnie nigdy nie chciał, nie traktował mnie jak kobiety. Zanim dorosłam i wyprowadziłam się z domu, z miasta to nie miałam nawet dobrych znajomych. Czasem odnoszę wrażenie że i mąż jest ze mną z litości i ze względu na dziecko (które było świadomą decyzją, oboje chcieliśmy), okropnie się czuję bo wiem że mógłby mieć każdą a tkwi przy takiej brzydkiej szarej myszy, z kompleksami, bez charakteru, zainteresowań...
Obecnie tatuażu żadnego nie mam, ale gdzieś kiedyś rzuciło mi się w oczy właśnie to co wkleiłam, z tą blizną na plecach i pomyślałam, że nie byłoby głupim pomysłem. Nie jestem jakąś tam fanką tatuaży, ale i też nie przeciwniczką - jeśli ładnie wykonany, nie wulgarny itp. to potrafi zdobić ciało. Na starość trochę gorzej, ale przejmowanie się wyglądem w wieku 15-30paru lat jest dość powszechne, później raczej obojętnieje. Mąż ma podobne podejście do mojego - nie namawia jakoś specjalnie, ale jest za jeśli to poprawiłoby mi moje samopoczucie i postrzeganie samej siebie.
kinga - Czw 08 Sty, 2015
Mi się wydaje, że sama blizna nie jest problemem. Z resztą teraz napisałaś to w swoim poście.
Tatuaż nie załatwi sprawy całkowicie.
Myślałaś kiedyś o rozmowie z psychologiem?
AgaW - Czw 08 Sty, 2015
Lauro,
Ty sama określasz jak postrzegasz siebie. Inni widząc to zgadzają się z Twoim przekazem.
Nie oceniaj siebie że ktoś z Tobą jest z litości-Twoje postrzeganie niekoniecznie jest zgodne z postrzeganiem innych, nie osądzaj siebie zbyt surowo. Wydając na siebie osąd komunikujesz innym podświadomie to jak winni Cię widzieć...
Blizna po operacji, poprawa jej wyglądu są w dużej mierze możliwe do poprawy przez terapię.
Blizny "na duszy" powstałe na skutek traumy po chorobie to już inna nie mniej istotna historia-ale to już temat odpowiedni do rozważań do dz. o psychologii- o ile zechcesz go tam podjąć ( przy czym jeżeli nie zaglądałaś to tego działu to zachęcam do poczytania-można się zainspirować).
Bonia - Czw 08 Sty, 2015
Wiesz każdy z nas swoje w życiu przeszeł ja też nie miałam łatwego dziecinstwa tym bardziej że moja choroba nie dotyczy tylko biodra. Też spotykałam z różnymi reakcjami ludzi. Jako dziecko i nastolatkę bolało mnie to bardzo. W tej chwili jest mi obojętne co ludzie o mnie myślą tym bardziej ludzie którzy mnie tak naprawdę nie znają.
Albo ktoś mnie akceptuje albo nie jeśli mnie nie akceptuje to jego problem nie mój.
A jeśli chodzi o Twoją bliznę to można ją usunąć za pomocą operacji plastycznej ale to niestety jest kosztowny zabieg. Jeśli chodzi natomiast o tatuaż mnie też się to podoba na innych ale sama nie zdecydowała bym się na takie rozwiązanie tym bardziej że to musi być naprawdę dobry salon bo ryzyko zakażenia jest duże a nigdy nie wiadomo na jaki salon trafisz.
aga.t. - Pi± 09 Sty, 2015
laura PodpisujÄ™ siÄ™ pod postem Kingi.
Sama blizna na nodze to jakby wierzchołek góry lodowej. Przez tyle lat miałaś tak negatywne odczucia, tyle przeżyć które źle wspominasz. Bardzo ważne jest, że masz takiego męża, któremu się podobasz i który nie widzi problemu w tym, że masz bliznę. Nie napiszę nic nowego czyli to, że potrzebna Ci pomoc psychologa, zmiana podejścia do samej siebie. Tak jak pisała AgaW - to jak Ty siebie określasz, jak siebie postrzegasz działa na innych, na to jak Cię odbierają, na co zwracają uwagę. Oglądałam kiedyś taki krótki eksperyment, mianowicie kobieta z dosyć dużym nosem (co było jej kompleksem) wyszła na ulicę z mapą i prosiła o pomoc przechodniów aby pomogli jej wskazać drogę. Gdy miała minę taką ''jak zwykle'' czyli smutną, nadąsaną to mało osób chciało pomóc i zwracali uwagę na jej nos; natomiast gdy podchodziła do ludzi z uśmiechem to od razy był większy odzew i mało kto zwracał uwagę na nos. Wiem, że to trochę zły przykład ale chodzi mi właśnie o postrzeganie samego siebie. Ty już zbyt długo się z tym męczysz i choć masz cudowne wsparcie w mężu to sama sobie dalej nie poradzisz i obawiam się, że jak tego nie zmienisz to i mąż w końcu tez zmieni podejście. Przede wszystkim trzeba zacząć zmieniać podejście do samego biodra i tego co z nim związane tak aby nie kojarzyło się z tymi złymi, przykrymi rzeczami ale z dobrymi - wtedy ta blizna będzie taką wisienką na torcie Twojej drogi z dojściem do sprawności, będzie medalem za to co osiągnęłaś ćwiczeniami, operacjami, walką i wylanym potem.
Po drugie: wyjdź do kosmetyczki, na masaż, do fryzjera, do kina, teatru, biblioteki itp, itd. Znajdź coś co Cię zainteresuje, wciągnie. Poszukaj czy w Twoim mieście lub okolicy nie ma jakiś klubów książek, jakiś spotkań przy nauce nowych rzeczy typu manualnego. Miło jest mieć jakieś zainteresowania oprócz dziecka i kompleksów z powodu blizny. Wtedy odciągniesz myśli od tych niemiłych rzeczy i nie będziesz pisać/myśleć o sobie jak o szarej myszce bez zainteresowań. Zacznie wzrastać Twoje uczucie wartości a co za tym idzie postrzeganie siebie inaczej, lepiej.
Życzę powodzenia i trzymam kciuki I pisz tutaj bo to także doskonała forma terapii
laura - Pi± 09 Sty, 2015
Czy mu się podobam ? Oj w to wątpię... Jakiś czas temu zakochał się w innej (nie zdradził fizycznie, nie licząc dnia kiedy miała wypadek w pracy to jej praktycznie nawet nie dotknął - wierzę mu, zresztą zawsze po pracy wracał prosto do domu, w pracy nie miał jak, wszędzie kamery, a co do grafiku itp., nie było opcji by coś podrobił), ale był na granicy by ode mnie odejść. Do wszystkiego się przyznał, wszystko "wyśpiewał", nawet swoje fantazje o niej, podczas wspólnych nocy, jak to ją widział na moim miejscu. Zerwał z nią kontakty, przeprowadziliśmy się do tego, zmienił pracę, otoczenie by się od niej odciąć. Ale czasem w kłótni do dziś temat wraca do niej. Wiem, że nadal jest w jego sercu. A ja nie potrafiłam odejść, nie potrafię, nie chcę - i tu nie tylko ze względu na dziecko. Wybaczyłam, ale ta drzazga siedzi we mnie nadal.
Zbliżeń nie unika, sam je inicjuje a ja brzydzę się siebie, mając jeszcze w głowie że zamknie oczy i widzi tamtą... Marzy bym czasem założyła coś seksowniejszego, ale jak ja się w czymś takim widzę to zamiast czuć się atrakcyjnie to czuję się wstrętnie... Paradoks, nie ?
Na nią się nie zdecydował bo nie leży mu życie "od imprezy do imprezy" ? Ona taka była... Ja statyczna domatorka... Ot, dobra żona co żarcie zrobi, dzieci urodzi, odchowa, wypierze, pocieszy jak w pracy coś nie tak pójdzie... A do kochania inna.
Staram się o siebie dbać, poza blizną po cesarce i większym biustem (to akurat na plus) nie widać, że w ogóle byłam w ciąży. Córka jest dla niego niczym księżniczka i świata poza nią nie widzi. A ja - jak mam po tym wszystkim myśleć, że jest dla mnie z innego powodu niż litość. Czasy dorastania stworzyły ze mnie istotę niemalże aspołeczną... Jeszcze przed przeprowadzką jakoś to było, mała ale zawsze jakaś grupka znajomych. Tu i teraz nie mam nikogo (po przeprowadzce pracowałam może z 3-4 miesiące, potem ciąża - zagrożona, L4 i leżenie na zmianę łóżko/szpital... jedyny mój kontakt ze światem swojego czasu to był internet), nie było nawet jak nawiązać jakichkolwiek kontaktów. Teraz zresztą też, będąc na macierzyńskim.
Nic mnie na dłużej nawet nie jest w stanie zainteresować... Poczytam trochę, pogram (oboje w sumie swojego czasu uwielbialiśmy gry komputerowe ), coś sobię obejrzę w tv czy na necie, lubię coś dobrego upichcić czy upiec, ale jak u małego dziecka dosłownie, wszystko szybko mnie nudzi, nic mnie nie kręci... Mała jest nadzwyczaj spokojna więc lekko mogłabym sobie zorganizować trochę czasu dla siebie jak śpi, ale zwyczajnie nie potrafię...
esca - Pi± 09 Sty, 2015
Uważam podobnie jak Kinga.
Problem jest gdzie indziej. Blizna to tylko wymówka.
Moim zdaniem źle czujesz się sama ze sobą.... a cała reszta opisu to już skutki.
Jak sobie poradzić? Trzeba z kimś pogadać. Najlepiej z psychologiem.
Dorastanie ma bardzo duży wpływ na nasze późniejsze życie. To podwaliny.
Tak myÅ›lÄ™ i życzÄ™ ci mÄ…drych decyzji. laura napisa³/a: | mogÅ‚abym sobie zorganizować trochÄ™ czasu dla siebie jak Å›pi, ale zwyczajnie nie potrafiÄ™... | dzisiaj jeszcze nie potrafisz, ale jutro jest nowy dzieÅ„ i nie wiadomo co CiÄ™ spotka. BÄ…dź dobrej myÅ›li.
PiszÄ…, że jeżeli przez ok. 3 tygodnie czÅ‚owiek wieczorem, przed snem bÄ™dzie wspominaÅ‚ rzeczy/sprawy przyjemne które zdarzyÅ‚y siÄ™ tego dnia to umysÅ‚ nauczy siÄ™ nastawiać pozytywnie. Spróbuj. To mogÄ… być drobne rzeczy: udany obiad, zabawa z małą, spotkanie koleżanki..... laura napisa³/a: | Ot, dobra żona co żarcie zrobi, dzieci urodzi, odchowa, wypierze, pocieszy jak w pracy coÅ› nie tak pójdzie... A do kochania inna. | skoro tak uważasz to tak masz. Masz to, na co godzisz siÄ™.
Najwyższy czas zbuntować się i zacząć dbać o siebie. To ma być "szczypta zdrowego egoizmu".
Jesteś nie tylko żoną, matką.. ale też człowiekiem -Kobietą. A więc kosmetyczka, fryzjer, kino, kawa, wyjście do klubu....
Siedząc w domu i czekając na męża, nie nawiążesz nowych znajomości. Tu trzeba wyjść z domu.
Czy w okolicy nie ma matek z małymi dziećmi? Takich jak Ty? To tez dobre towarzystwo. Odwagi!
pozdr
ps. Zły poziom hormonów tarczycy też ma wpływ na psychikę człowieka. Wymyślam, ale może to dobry trop?
KrzyÅ› - Pi± 09 Sty, 2015
Witaj Laura! Na tym forum jak widać możesz liczyć na wsparcie ale to tylko część potrzebnej Ci terapii. Przychylam się do postu Agi T i powtórzę za Nią: musisz wyjść do ludzi. Siedzenie w domu i rozmyślanie o niepowodzeniach tylko pogłębia istniejący stan. Moją radą jest abyś udała się do psychiatry i zaczęła profesjonalną terapię. Uważam, że psychiatra będzie najbardziej odpowiedni, gdyż Twój stan jest problemem klinicznym i oprócz psychoterapii być może potrzebne będzie wsparcie lekami. Nie jestem biegłym w tej dziedzinie, ale uważam , że jesteś na skraju depresji a to już trzeba leczyć podobnie jak natręctwa czy fobie. Ważne żebyś uwierzyła, że dla faceta fizjonomia nie jest bez znaczenia ale najważniejsze jest to, co w środku. Pisze to jako mężczyzna, który niejedno przeszedł w czasie prawie 30-letniego pożycia małżeńskiego. Życzę Ci abyś jak najszybciej uporała się ze swoimi problemami i powróciła do wiary w siebie.
laura - Pi± 09 Sty, 2015
Terapii się po prostu boję. Na leki nie chcę się decydować bo karmię i w sumie obu nam ten stan odpowiada na chwilę obecną. Boję się też z perspektywy na pracę - niestety ale jakiekolwiek "żółte" papiery mnie wykluczają...
Wiem, że ludzie mają gorzej... Jestem ze swoim problemem pusta i próżna, ale nie potrafię być inna. Chcę być idealna tylko dla dwóch osób na tym świecie... Dla córki idealną matką, i dla męża idealną kobietą, reszta co o mnie myśli mnie nie obchodzi...
esca - Pi± 09 Sty, 2015
laura napisa³/a: | Terapii siÄ™ po prostu bojÄ™. | no, no, dentysty pewnie też. Nie taki diabeÅ‚ straszny. laura napisa³/a: | niestety ale jakiekolwiek "żółte" papiery mnie wykluczajÄ…... | jakie żółte papiery? SkÄ…d wiesz? SkÄ…d takie skrajnoÅ›ci, takie czarne myÅ›li? laura napisa³/a: | Wiem, że ludzie majÄ… gorzej... | nie ważne jak maja inni ludzie, dla Ciebie ważne jak Ty masz, jak Ty siÄ™ czujesz. laura napisa³/a: | ale nie potrafiÄ™ być inna. | może jakaÅ› książka? Polecam Joseph Murphy "PotÄ™ga podÅ›wiadomoÅ›ci" laura napisa³/a: | ChcÄ™ być idealna | oooo, proszÄ™ jaka gwiazda. A może być po prostu dobra, wystarczajÄ…co dobra?
pozdr
aga.t. - Pi± 09 Sty, 2015
laura Po pierwsze terapia to nic strasznego. Najpierw trzeba iść do psychiatry bo to on decyduje czy trzeba przepisać jakieś leki - zawsze możesz odmówić - następnie ustala wizyty u psychologa a to nic strasznego, potrafi porozmawiać i wysłuchać, ustali ćwiczenia relaksacyjne i podpowie co robić aby było nam lepiej. Wiem to bo przechodziłam i ten etap. Nikt mi nie wystawia ''żółtych papierów''. Nikt nie ma dostępu do dokumentacji. Nic strasznego a naprawdę pomaga.
Po drugie ale najważniejsze: najważniejsza masz być sama dla siebie - to zdrowy egoizm - jeśli z tym się nie uporasz to nigdy nie będziesz idealna czy najważniejsza dla innych...to tylko kwestia czasu aż się o tym przekonasz i niestety to może być bolesne doświadczenie.
Fakt - są ludzie, którzy mają gorzej ale to nie może być wyrocznia dla nas. Powinniśmy brać z innych przykład, niejednokrotnie ci, którzy w/g nas mają gorzej potrafią sobie o wiele lepiej radzić w życiu. I to czy ktoś ma gorzej nie należy do naszej oceny bo każdy sam decyduje o tym czy ma źle czy nie. (przynajmniej w dużej mierze o tym decyduje).
I nie jesteś pusta i próżna! I potrafisz być inna! Przecież nie zawsze było źle, wspomnij i poszukaj tych dobrych momentów w życiu.
Samo to, że zdecydowałaś się tu odezwać to już jest duży krok i właśnie świadczy o tym, że nie jesteś próżna tylko chwilowo zagubiona. A to da się naprawić tylko trzeba to zrobić powoli i małymi krokami, wierzyć i chcieć i korzystać z pomocy innych.
Smutni mi i przykro, że taka młoda osoba przeżywa ciężkie chwile ale wierzę, że dasz radę! Zobacz ile osób chce Ci pomóc. Daj sobie szanse - przecież nie masz nic do stracenia a jedynie możesz dużo zyskać
kinga - Pi± 09 Sty, 2015
laura napisa³/a: | BojÄ™ siÄ™ też z perspektywy na pracÄ™ - niestety ale jakiekolwiek "żółte" papiery mnie wykluczajÄ…... |
nikt nie musi wiedzieć o tym, że chodzisz do psychologa
To rzecz jak najbardziej normalna i bardzo wiele osób korzysta z tej formy pomocy.
Psychoterapia nie jest zła.
Psycholog to nie psychiatra.
Poszukaj psychologa w swoim mieście okolicy. I działaj. Szkoda czasu.
Daj sobie pomóc
dorotabeata - Pi± 09 Sty, 2015
laura napisa³/a: | Terapii siÄ™ po prostu bojÄ™. |
Może warto zacząć i zobaczyć jak taka terapia wygląda. Zawsze możesz zrezygnować. Właściwie już coś zaczęłaś, bo napisałaś na Forum. Osób korzystających z różnych terapii jest coraz więcej i coraz więcej się do nich przyznaje. Dużo osób z powodu mobbingu w pracy musi się leczyć i oni nie mają "żółtych papierów". Więc dlaczego Ty? Jeżeli chodzi o leki, to tylko lekarz wypisuje recepty, a psycholog nie. Podobno złe samopoczucie to wynik zaburzeń jakichś procesów chemicznych w organizmie a leki mają to wyrównać. Ciężko jest przekroczyć cienką linię i przyjąć do wiadomości, że trzeba się leczyć. Ale to tak jest w przypadku różnych dolegliwości. Trzeba się wziąć za frak i działać, bo masz po co.
Pozdrawiam
AgaW - Pi± 09 Sty, 2015
Lauro, zgadam się z przedmówczyniami.
Uważam że powinnaś żyć przede wszystkim dla siebie a nie dla innych.
Chcesz być idealna? a po co? Człowiek jest szczęśliwy gdy jest sobą a nie wtedy gdy jest taki jak niby chcą inni.
Jestem pewna że masz w sobie wiele pięknych cech, wiele zdolności i jak każdy z nas jesteś unikalną na swój sposób osobą.
Po cóż to zmieniać? Jesteś jaka jesteś a "kto Cię nie docenia to nie jest Ciebie wart".
Myślę że po tej sytuacji z mężem jesteś nieufna, podświadomie doszukujesz się winy w sobie.
Pomyśl sama-wygląd to sprawa przejściowa-dopiero jesteśmy młodzi już starsi, dopiero szczupli, już tracimy na figurze.
Jedyne co jest niezmienne to kapitał naszego wnętrza, którego nikt i nic nie jest w stanie nam odebrać.
Nie warto jest negować siebie, głupia blizna jest sygnałem że Ty nie akceptujesz siebie, że nie czujesz się ze sobą dobrze.
To istotny sygnał, to znak że musisz sama siebie zacząć postrzegać inaczej.
Czasem do tego ktoś musi zainspirować, czasem przychodzi to samo.
Choroba jest czasem gdy wiele spraw ulega weryfikacji, gdy mamy okazję nauczyć się właśnie akceptacji i miłości siebie.
Jak w sytuacji gdy Ty siebie nie kochasz i nie akceptujesz ktoś ma okazywać Ci te szczere uczucia?
To Ty musisz sobie pozwolić być sobą, pozwolić sobie na słabość a akceptując się taką jaką jesteś odnajdziesz w osbie siłę i radość życia.
Psycholog to nie wstyd, czasem każdy z nas potrzebuje rozmowy z kimś "z boku". Taki ktoś uczy jak się zdystasnować do swoich problemów i jak uczyć się je rozwiązać, jak zauważyć swój własny potencjał, zrozumieć siebie.
Warto spróbować, zawsze możesz zmienić osobę lub zrezygnować z terapii-jednak to może być właśnie wyjściem sobie na przeciw i pewnego rodzaju inwestycją w siebie.
Jesteś młodą osobą i warto o siebie zadbać. Nic na tym nie stracisz.
Może czujesz się w tym wszystkim wyobcowana-chcę Ci podsunąć oprócz przeczytania różnych tematów z tego działu 2 tematy, które mogą być dla Ciebie inspiracją: w tym dziale temat TEN oraz ta historia.
Poczytaj sobie na spokojnie, tak bez emocji jako obserwator. Widzisz pewne analogie? Wyciągnij wnioski i pozwól je sobie mieć takie jakie będą.
maaly-22 - Pi± 09 Sty, 2015
Popieram słowa Esci i Kingi ze problem tkwi gdzie indziej jak i obu Agnieszek ..wyjdz do ludzi jeśli znajomi nie mają czasu lub kontakt się urwał to moze umów się z bioderkami ze swojej okolicy byłem juz na 2 takich spotkaniach i było super. Co do pszychologa psychiatry nie bój się tylko idz aby nie było gozej wiem co mówie po wypadku było mi trudno wrucic do zeczywistosci do normalnego zycia miałem myśli samobujce jak i prubowałem to zrobić dwa razy . Tak więc wes zrób cod dla siebie odwiedz specjaliste pomuz sobie lub daj pomuc aaa zółte papiery tak odrazu nie daja i jest w zyciu taki czas chwile gdzie trzeba patrzec na siebie a nie na ludzi co powiedzą oni nie wiedza jak sie czujesz jak to jest po endo. .Pisze otym bo czasem sie patrzy na innych na to co mówią a nie warto ja ciesze się zyciem i dniem dzisiejszym nie wracam do tego co było a juz byłem jednom noga na drugim świecie a blizna to była jedna wielka szrama nad która tez pracowałem tak jak nad sprawnoscia i pszychologiom .Zycze Ci abys cieszyła sie zyciem a z blizny i tego co było smiała sie.....
Dobra_Wrozka - Nie 11 Sty, 2015
Witam Ciebie Laura,
skupiasz sie na bliznie, bo wydaje Ci sie, ze jesli ona zniknie to znikna tez:
- izolacja i brak znajomych
- brak zainteresowan
- nuda
- kompleksy
- brak charakteru
- brak czegos co kreci
Czy masz wplyw na to co wyzej wymienione, zeby to zmieniac?
Co moglabys zrobic juz dzis, zebys nie byla znudzona?
Zeby miec Charakter?
Zeby miec cos co Ciebie kreci?
Zeby poznac nowych ludzi?
Zeby stac sie inna?
Kto by mogl pomoc Ci w tej zmianie?
Do lozka fajnie sie chodzi z kims kto ma charakter...
Z tego co piszesz, kreci Cie ten tatuaz, czy wyrazi on Twoj charakter?
biedronne - Nie 11 Sty, 2015
hej Lauro,
Ja byłam na psychoterapii. Chodziłam w sumie 2 lata, 60min, co tydzień. Miałam depresję, początkowo brałam nawet antydepresanty, z czasem wystarczyła sama terapia. Zresztą nie mogę powiedzieć, że depresji już nie mam, ale teraz już sobie z nią radzę, nauczyłam się inaczej na siebie patrzeć, nauczyłam się rozpoznawać te sytuacje, które pogłębiały mój zły nastrój - zyskałam pewne narzędzia do radzenia sobie z problemami i trudnymi sytuacjami i trochę szerszą perspektywę patrzenia. Mimo, że wielu swoich wad/problemów wciąż nie rozwiązałam, to mogę powiedzieć, że uczciwiej na siebie patrzę i uczciwiej się oceniam. Bez zbędnego umniejszania swoich zalet, bez "szukania dziury w całym", ale jednocześnie bez zbytniego samouwielbienia.
O tym, że chodziłam na terapię wie mój mąż i kilka moich przyjaciółek. Mogłam też nie mówić nikomu.
Nie wiążą się z tym żadne "papiery", wymaga to jednak sporo wysiłku, żeby się otworzyć (przed samym sobą głównie) i zobaczyć o co tak napawdę chodzi. Bo zgadzam się przedmówcami, blizna jest tylko z wierzchu, prawdziwy problem leży gdzieś głębiej. Usuniesz czy zamaskujesz tę bliznę to znajdziesz coś innego.
Ja się swojej blizny i kuśtykania wstydziłam w dzieciństwie, nie lubiłam w ogóle rozmawiać na ten temat z kimkolwiek. Też nie wierzyłam, że jakiś facet będzie chciał dziewczynę z taką szramą na udzie. Będąc już dorosła zaakceptowałam te swoje mankamenty, bo zrozumiałam, że każdy jakieś ma. I jeśli się swoich nie zaakceptuje, to te cudze nam się wydają mało istotne i nic nie znaczące, a nasze własne - gigantyczne. Ten problem jest w głowie czy w duszy, jak kto woli, nie na skórze.
maaly-22 - Pon 12 Sty, 2015
Popatrz Lauro Biedronne poradziła sobie chodz z pomocą i jest super dziewczyną kobietą a wiem bo miałem okazje poznać osobiście Biedronne ,pomyśl i ty nad tym aby sobie pomuc nie wstydz się pszychologa pszychiatry .Ja tez odwiedziłem kilka razy pszychologa i pszychiatre lecz to była inna sprawa przed wypadkiem a pisze o tym bo to zaden wstyd a naprawde warto sobie pomuc .Dziś wszpominajac wizyty u pszychologa czy pszychiatry uśmiecham się i ciesze ze jest oki a ludzie zawsze będą mówić najwazniejsa jesteś Ty. Zyj dniem dzisiejszym jutrzejszymnie wraca do tego co było wiem nie jest łatwo ale masz dla kogo zyc cieszyć się zyciem czy tez szama sobą dawać radość tym ze jestes masz dobry dzien nastrój .Popatrz Aga W wkleiła Ci tematy osób które po zabiegu są same nie mają meza zony ato tez problem dla takich osób z endo bo trudniej jest znaleść drugą połowke człowiek myśli ze jest szłabszy gorszy .Ja mam dziewczyne z która jestem pewien czas od wypadku czuje ze to co było pryska powoli jak bańka mydlana cóz pewnie jestem teraz gorszy lekarz miał racje mówiąćze po wypadku jestem kaleką .Masz męza bliskich czas chwile z nim nimi napewno budują wszpieraja i jeśli tak mega boisz sie pomocy terapety porozmawiaj z kims bliskim czy dalekim wyzuc to z siebie
esca - Wto 13 Sty, 2015
I co Ty na to, Laura?
Jakieś przemyślenia? Jakieś decyzje?
Czy też wolisz nadal użalać się nad swoją blizną? (nawiasem mówiąc, ja też mam taką i też kilka razy krojoną.)
"Nikt nie nadejdzie.
Nie pojawi się nikt, kto mnie wybawi, naprawi moje życie, rozwiąże moje problemy. Jeżeli sam czegoś nie zrobię, nic się nie polepszy."
Wolisz takie głaskanie po rączce czy kopa na zapęd?
Działaj, działaj...
pozdr
WiktoriaBooo - Wto 13 Sty, 2015
esca napisa³/a: | Czy też wolisz nadal użalać siÄ™ nad swojÄ… bliznÄ…? (nawiasem mówiÄ…c, ja też mam takÄ… i też kilka razy krojonÄ….)
|
Co za takt... i ta delikatność.... ta ogłada....
nie wiem, czy esco zauważyłaś, ale tutaj nie chodzi o posiadanie blizny.....
i dokopywanie komuś z problemem z pewnością nie pomoże....
Laura.... Dobra Wróżka i inne dziewczyny dobrze Ci napisały.... skorzystaj i pomóż sobie....
esca - Wto 13 Sty, 2015
WiktoriaBooo napisa³/a: | nie wiem, czy esco zauważyÅ‚aÅ›, ale tutaj nie chodzi o posiadanie blizny..... | a to Ci dopiero niespodzianka nie chodzi o bliznÄ™.
A Ty zauważyÅ‚aÅ› o co chodzi? PrzeczytaÅ‚aÅ› temat od poczÄ…tku? WiktoriaBooo napisa³/a: | dokopywanie komuÅ› z problemem z pewnoÅ›ciÄ… nie pomoże.... | okreÅ›lenie "kop na zapÄ™d" to byÅ‚a przenoÅ›nia. Szkoda, że nie zauważyÅ‚aÅ›.
Lauro, mam dla Ciebie wiele życzliwości. Naprzód!
pozdr
WiktoriaBooo - Wto 13 Sty, 2015
esca napisa³/a: | okreÅ›lenie "kop na zapÄ™d" to byÅ‚a przenoÅ›nia. Szkoda, że nie zauważyÅ‚aÅ›. | ...hmmmm to tego siÄ™ nawet nie odniosÅ‚am, bo nie ma potrzeby.... wystarczy jak dowaliÅ‚aÅ› tekstem (tak peÅ‚nym życzliwoÅ›ci do Laury...): esca napisa³/a: | Czy też wolisz nadal użalać siÄ™ nad swojÄ… bliznÄ…? (nawiasem mówiÄ…c, ja też mam takÄ… i też kilka razy krojonÄ….) |
to tak jakbyś mówiła komuś z depresją... no weź się w końcu w garść, bo ja też miałam zły humor i mi przeszło.....
więcej delikatności następnym razem....
Bonia - Wto 13 Sty, 2015
Czasem taki kop jest niezbędny w dodaniu motywacji do działania
esca - Wto 13 Sty, 2015
Nie prosiłam Cię o ocenę moich postów. Masz prawo do własnego zdania. Ja również.
Nie dyskutuj więc ze mną i nie pouczaj mnie.
To jest wątek Laury. Bardzo proszę więc napisz do niej, jeśli masz własne spostrzeżenia, doświadczenia..
Bonia napisa³/a: | Czasem taki kop jest niezbÄ™dny w dodaniu motywacji do dziaÅ‚ania | yes yes yes
pozdr
Cyryl - Wto 13 Sty, 2015
z tego co jak mi siÄ™ wydaje wynika tak:
akceptacja ze strony partenra naszej koleżance nie pomaga, więc jak głaskanie nic nie daje, to może faktycznie ten przysłowiowy "kop". co ma do stracenia?
z tym tatuażem nie wydaje mi sie najszczęśliwszym pomysłem, bo jeżeli nie będą się gapić na bliznę, to na tatuaż.
także nie wiem, czy nie będzie to większe zwrócenie uwagi na siebie i będzie wymagało mocniejszgo stawiania czoła światu.
oczywiście trudno mężczyźnie ocenić sytuację dziewczyny, bo według mnie (jak już chyba wspomniałem), blizny u faceta to świadectwa wygranych bitew.
a z drugiej strony dziwne to tak od razu zakładać złe intencje chcącego pomóc.
WiktoriaBooo - Wto 13 Sty, 2015
Bonia napisa³/a: | Czasem taki kop jest niezbÄ™dny w dodaniu motywacji do dziaÅ‚ania |
kop a obrażanie/dobijanie to całkiem co innego....Boniu.... bo jak ktoś ma problem i od lat nie może sobie poradzić.... a ktoś pisze "przestań się użalać".... to to nie jest żaden motywator....
esca napisa³/a: | Bardzo proszÄ™ wiÄ™c napisz do niej, jeÅ›li masz wÅ‚asne spostrzeżenia, doÅ›wiadczenia. | sÅ‚onko... napisaÅ‚am.... wystarczy przeczytać....
ale raz jeszcze
LAURO.......Dobra Wróżka, AgaW, agat, dorotabeata, kinga, Biedronne i inne dziewczyny oraz maly .....napisały Tobie bardzo dobrze - skorzystaj z ich porad
Bonia - Wto 13 Sty, 2015
WiktoriaBooo, Ale użalanie się nad taką osobą przyniesie taki efekt że będzie się nad sobą rostkliwiać i w efekcie nic w danym kierunku nie zrobi. Tu nie chodzi o kop w stylu żeby kogoś obrazić. A zmotywować. mały przykład Czy ja mam się np na mojego rehabilitanta obrazić? Gdy mi powie że dobrze mi idzie ale podczas chodzenia. Woli żebym patrzyła na niego a nie liczyła ewentualne dziury w podłodze których tam nie ma . To jest tak zwany kop motywacyjny. Innymi słowy mamy problem i trzeba coś z nim zrobić, a nie się załamywać.
maaly-22 - Wto 13 Sty, 2015
Popieram słowa Boni trzeba się zmotywować aby jutro więcej przejść zrobić itp itd a nie płakać uzalać się .Ja tez mam blizne po nie jednym cięciu tylko po dwuch obok blizny po wyciągu za kość udową po drenach jak i prucz blizny mały ubytek mięśniowy dokładnie dziura wielkości dłoni .Zyje ciesze się zyciem wruciłem do normalnego zycia sprawności np rąbie drzewo trzymam konia za kopyto aby przybic podkowe itp itd co cieszy bo lekarze widzieli mnie na tamtym świecie juz , dlanich to cód ze zyje ze chodze . Dziś mam satysfakcje będąc na kontroli kazdy lekarz z oddziału patrzy jak się poruszam chodze a blizny to pikuś w głowie są jesce wszpomnienia i zdziwienie ze zyje chodze a było tragicznie tak ze to co napiszałem w poprzednim poście to mała kropla w morzu .Pomimo wszystkiego dałem rade pszychicznie za co jestem wdzieczny najblizszym jak i wszystkim co byli lezeli na sali rozmowy na sali czy przez telefon dawała dobry nastrój i chęć do zycia .Rozmowa poprostu rozmowa wyzuczenie z głowy myśli dobrych złych śmiech od tak poprostu cego i Tobie laura zycze a blizna na ciele to pikuś gorsza jest na duszy
AgaW - Wto 13 Sty, 2015
Myślę że niedługo Laura sama nam napisze jak odbiera nasze słowa, z każdego postu wybierze coś dla siebie-a może potrzebuje właśnie takiej różnej kompozycji wymiany zdań (bo każdy pomaga jak umie) aby zainspirować się do zmian na lepsze w swoim podejściu do tematu naszej dyskusji. Dajmy jej trochę czasu na swoje przemyślenia aby wyciągnęła z niej konstruktywne wnioski dla siebie.
kinga - Wto 13 Sty, 2015
AgaW napisa³/a: | (bo każdy pomaga jak umie) | Aga, czasem można zaszkodzić, bo jak powiesz osobie z depresjÄ…: "przestaÅ„ siÄ™ użalać; weź siÄ™ w koÅ„cu w garść", to nie bÄ™dzie to dobre. W takich sytuacjach można użyć bardziej wyważone sÅ‚ownictwo.
Napisanie "inni mają gorzej, weź się w garść" może przynieść odwrotny skutek do zamierzonego. Ktoś może pomyśleć "o matko, rzeczywiście inni mają gorzej... to ja już totalnie jestem beznadziejny skoro sobie nie radzę z moją sprawą...."
Bardzo proszę zastanowić się dwa razy, co zamierzacie napisać osobie z problemem; proszę się wczuć w czyjąś sytuację - zanim napiszecie, pomyślcie, czy sami byście chcieli to w danej sytuacji usłyszeć. Esca i Wiktoria bardzo proszę o zakończenie Waszej rozmowy. Kolejne wypowiedzi nie na temat będę kasowała.
Bonia - Wto 13 Sty, 2015
Kinia mnie cytuje słowa weś się w garść inni mają gorzej doprowadzają do szału. Tylko z innej perspektywy bo ja odbieram to tak że mam się cieszyć z nieszczęścia innej osoby i na dokładkę że to nie szczęście nie spotkało mnie. Albo to nic takiego w mojej rodzinie też ktoś miał zabieg wszystko będzie dobrze to miałam ochote wrzeszczeć to nie wasze oczy nie wasze zdrowie i skąd do cholery za przeproszeniem macie tą pewność że będzie dobrze!!!!!!
Takie sytuacje są trudne sama mam obecnie kolegę w zakładzie, też ma zaćmę i ma iść na zabieg. Boi się i to bardzo, widzę że potrzebuje rozmowy wsparcia. Staram się mu pomóc na ile mogę równocześnie mając świdomość że sposób w jaki pomógł mi np mój rehabilitant podczas rozmowy nie koniecznie pomoże jemu bo mój fizjo dał mi przysłowiowego kopa w tyłek inaczej ustawił mnie do pionu. na początku byłam w szoku. Podobnie zrobiła moja kolezanka. czułam że i mój fizjo i koleżanka są przy mnie miałm prawo wrzeszczeć krzyczeć płakać ale nie dadzą mi się załąmać.Do dzisiaj pamietam słowa koleżanki ja Ci nie napiszę że wszystko będzie dobrze ja mam nadzieję że będzie dobrze. I słowa Pana P Bożena i ja i lekarze zrobimy wszystko co w naszej mocy. Ale przede wszystkim to ty musisz zmienić nastawienie.
Mi pomogło to a drugiej osobie pomoże co innego ale jeśli mimo wsparcia sami nie zmienimy swojego nastawienia to chociażby osoby które starają się nam pomóc stawały na głowie to nic nie da. Tak jak napisał AgaW Laura wnioski z naszych postów musi wyciągnąć sama albo jej to pomoże albo znajdzie wsparcie gdzie indziej najważniejsze żeby czuła że ma koło siebie życzliwe osoby.
dorotabeata - Wto 13 Sty, 2015
Bonia napisa³/a: | znajdzie wsparcie gdzie indziej |
Tak powinno być i mam nadzieję, że tak się stanie. Lauro, potrzebny Ci jest terapeuta teraz. Decyzja jest trudna, sprawa delikatna ale Ty musisz o tym zdecydować. Później życie samo skoryguje i przewartościuje różne sprawy. Kiedyś też chciałam zlikwidowania blizn, a teraz cieszę się, że przez chwilę coś mnie nie boli i mogę przejść kilkaset metrów.
maaly-22 - Wto 13 Sty, 2015
Wieze ze za pewien czas Laura napisze nam ze radzi sobie ze swoim problemem lub poradziła dajmy jej czas bo kazdy tego potrzebuje jeden mniej drugi wiecej .Ja zycze Luze aby się wszystko ułozyło dobrze i jeśli tak się stanie myśle ze napisze otym ze tak się stało.....
pasiflora - Czw 15 Sty, 2015
Ufam że Laura znajdzie dobrą drogę by sobie pomóc.
Myślę że ani kop ani głaskanie nie jest dobrą formą pomocy. Jej brak akceptacji bierze się pewnie z głębszego problemu.
Powiem Wam że mój ojciec zawsze "wytykał" moją bliznę. Pierniczył coś o operacji plastycznej nawet. Na szczęście inaczej widzę moje blizny. Wcale mi nie przeszkadzają Traktuję je jak każdy element mojego ciała. Czyli to jest i tyle
Niestety wieloma rzeczami mój ojciec sprowadzał mnie na ziemię. Jego hasło "Chodź prosto!" towarzyszyło mi od pierwszych wspomnień. Ostatni raz usłyszałam to parę dni temu.
Pomyślałam sobie "co za baran" Chodzenie prosto wypracowujemy latami z fizjoterapeutą a nie przypominamy. Fajnie by było mieć taki włącznik ON- chodź prosto, OFF- chodź jakkolwiek he he he. Kiedyś bardzo mnie jego słowa bolały i czułam się jak kulawy odrzutek. Na szczęście przyjaciele mi wytłumaczyli, że tylko ja widzę, wyolbrzymiam ten fakt. Dlatego teraz owszem staram się pracować nad sobą nie tylko podczas fizjoterapii ale i pomiędzy, ale nie robię problemu z tego jak chodzę. A słowa ojca puszczam mimo uszu.
Tobie Lauro życzę byś w pełni zaakceptowała siebie. Mam nadzieję że najbliższe osoby Ci w tym pomogą, tak jak i mi pomogli.
Dobra_Wrozka - Czw 15 Sty, 2015
Cytat: | Ja byłam na psychoterapii. Chodziłam w sumie 2 lata, 60min, co tydzień. |
Ja chodze co miesiac - wymagania zawodowe. Poddanie sie psychoterapii rozwija wazne umiejetnosci, ktorych z nikim innym i w innych warunkach nie rozwiniecie, chodzi mi o refleksyjnosc, mentalizowanie, czy wglad w siebie.
Ginormous185 - Pi± 06 Lut, 2015
Jeżeli ktoś z czasem nie zaakceptuje tego, że jest jak jest, to raczej dobrze zasięgnąć pomocy specjalisty. Myślę, że dobry psycholog poznań profesjonalnie zajmie się sprawą i dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu da radę wyprowadzić daną osobę z tego powiedzmy, kompleksu.
AgaW - Pi± 06 Lut, 2015
Ginormous, link do psychologa w Twojej wypowiedzi został usunięty bo umieszczanie reklam jest niezgodne z regulaminem Forum-na którego przestrzeganie się zgadzałeś rejestrując na Forum.
adam1981 - Wto 22 Mar, 2022
Blizna jest niestety wynikiem operacji, a nie Twojego widzimisię. Tak jak godzisz się i akceptujesz przystąpienie do operacji, tak samo powinnaś zaakceptować zmiany w ciele, które nastąpią. Trzymam kciuki!
|
|