Za leży od lekarza i oczywiście Ciebie czy chczes zdjęcie mi np dali aby rehabilitant wiedział jaki jest stan po wypadku a dokładnie 2 mieś. po nim .Drugi raz poprosiłem lekarza który mnie wypiszywał pozabiegu endo i dostałem równiez zdjęcie na płytcze .Tyle codo zdjęć a Tobie Marku zycze zdrowia i trzymam kćiuki za Ciebie oraz gratuluje Tego ze się nie obijasz nie lezysz i czekasz lecz dbasz o forme i cały organizm jaki tez odchudzasz się GRATULUJE!!
_________________ " nie smuć się nie warto ciesz się życiem i kazdą jego chwilą".....» Wieloodłamowo złamana miednica, lewa kończyna krótsza o 4 cm
Marek Roman w Piekarach też nie dają zdjęcia, możne je kupić jako tradycyjna klisza albo na cd - druga opcja jest tańsza.
Przyznam, że ja też jestem ciekawa jak to u Ciebie wygląda..chętnie bym obejrzała rtg. Trzeba by iść do tego szpitala, w którym Ci je robili i kupić.
Oczywiście pozdrawiam i trzymam kciuki
_________________ Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
Coraz bardziej jestem przeświadczony, że to była wada materiału.
Cóż... Zdarza się.....
Dość często czytam na forum porównania wytrzymałości endoprotezy do części samochodowych. Ja pozwolę sobie podać inne porównanie, mam wrażenie bliższe rzeczywistości.
Tak się składa, że zawodowo mam doczynienia z warsztatami zajmującymi się oprotezowaniem osób po amputacjach. Części do protez zewnętrznych zasadniczo są ze stopów stali,
czasami stosuje się również części tytanowe. Powód jest prosty - większa wytrzymałość przy stosunkowo małej wadze elementów protezy. Jednakże nawet w przypadku części
tytanowych istnieje zalecenie dot. górnego limitu wagi pacjenta. Dopuszczalna waga to 150 kg, przy jednoczesnym założeniu, że pacjent nie jest zbyt aktywny.
Tak więc widzi Pan, że niekoniecznie musiała to być ukryta wada materiału. Aktywność, waga oraz jakiś nawet minimalny błąd w symetrii osadzenia endoprotezy mogły przynieść taki
skutek, jak w Pana przypadku. Szkoda, że lekarze nie zwracają uwagi na zalecenia producentów sprzętu medycznego, ale z drugiej strony kto z nas czyta instrukcje obsługi.
Życzę powodzenia w rehabilitacji przedoperacyjnej i lepszej nowej endo.
Status: Endo x 1
Wiek: 64 Doczy: 14 Lut 2010 Posty: 90 Skd: Warszawa
Wysany: Pon 25 Lip, 2016 Kolejna operacja poza mną...
Hejka,
No to minęło już ponad pięć miesięcy od mojego wypadku, sytuacja jak na razie nie ulega
zbytniej zmianie, a więc raczej już czas na dalsze wyjaśnienia.
Zabrzmi to chyba nawet nieco prozaicznie…
Złamanie protezy 22 lutego. Tak jak pisałem...
25 lutego miałem w Otwocku pierwszą operację, która się nie udała.
Nie udało się wyjąć trzpienia złamanej protezy.
Leżałem więc kilka miesięcy
wpatrzony w sufit, w oczekiwaniu na podanie terminu kolejnej operacji. Po półtora miesiąca
nauczyłem się siadać na wózek inwalidzki, więc z pewnymi rzeczami, np. z goleniem, czy
myciem głowy było nieco lżej. Mijały dni, tygodnie, miesiące…
Na początku czerwca powiadomili mnie, że mam termin na 13 czerwca. Data jak data.
I tak nie miałem wyboru. Chociaż za bardzo nie lubię trzynastego. Szykowałem więc
„olimpijską formę”. Zresztą od początku właściwie codziennie ćwiczyłem co najmniej
godzinę z rehabilitantem oraz 2-4 godziny sam. Nie trenowałem tyle od czasów zawodniczych,
Ale co miałem robić ?
Ta kolejna operacja mogła się udać, mogła się nie udać lub mogła się udać średnio.
Trzeba było rozpiłować kość.
Udała się więc średnio. Nadal nie chodzę. Ale mam perspektywy, że to się zmieni.
Tak więc od 5 miesięcy nie byłem w pracy, na spacerze, w sklepie, w kinie itd.
Leżałem i leżę zamknięty w stalowej klatce, gapię się w biały sufit – bo mogę leżeć tylko
na plecach i czekam na sygnał od lekarzy – kiedy będę mógł zacząć się poruszać.
Schudłem ponad 40 kg., ale po każdej operacji odzyskiwałem siły, chociaż po ostatniej
przyszło mi to z trudem, bo jednak było trochę komplikacji. Byłem 2 tygodnie na antybiotykach.
O moim przypadku wiedzą tylko nieliczni – nawet Rodzicom nic nie powiedziałem
i istnym majstersztykiem jest to, że nadal nic nie wiedzą.
Właściwie nie chciałem nikogo martwić, zawracać głowy, bo to zawsze ja byłem tym,
który pomagał – a nie tym, który pomocy potrzebuje. Jakoś dałem radę…
Dostałem i nadal dostaję niezłą lekcję od życia. Może to mi się na coś przyda? Chociaż chyba
nie pora jeszcze na refleksje. Czy to, co mnie nie zabiło – wzmocni mnie? Zobaczymy…
Wiem, że trzeba więcej wiedzy dla ludzi z "wiszącym biodrem".
Ja deklaruję, że zadzwonię do każdej osoby, którą to spotkalo, czy ma spotkać i podzielę się całą swoją wiedzą. Tak więc jeśli ktoś coś potrzebuje - proszę śmiało napisać swój numer telefonu - to oddzwonię, bo pisać nie lubię.
Zresztą chyba widać, bo opisuję swój przypadek z dużym opóźnieniem.
Trzymajcie się.
Marek.
_________________ Quiquid agis prudenter agas et respice finem...
Wysany: Pon 25 Lip, 2016 Re: Kolejna operacja poza mną...
Marek Roman napisa/a:
Właściwie nie chciałem nikogo martwić, zawracać głowy, bo to zawsze ja byłem tym,
który pomagał – a nie tym, który pomocy potrzebuje. Jakoś dałem radę…
Będąc typem podobnym jednak namawiam do przełamania się. Wiem, że jeżeli ktoś jest "dawcą" z charakteru, to nie chce swoją osobą martwić/absorbować innych. Ale czasami warto, żeby się przełamać i pozwolić, żeby inni też się o nas pomartwili. Oczywiście w granicach rozsądku
Życzę, żeby do końca leczenia zakończonego sukcesem było już bliżej, niż dalej.
Marek, trzymaj się.
Pilnuj wagi, ćwicz ile możesz.
Ile też możesz pisz, słowa w telefonie uciekną a wiedza o Twoim przypadku może być pomocna.
Wszystkiego dobrego.
Status: Endo x 1
Wiek: 56 Doczy: 31 Lip 2016 Posty: 144 Skd: Polska
Wysany: Czw 29 Wrz, 2016
Jak się czyta takie historie to chce się wstać i powiedzieć co ja tu robię? Jestem chyba zdrowy? A nawet przepraszam że zawracam wam tutaj głowę swoją osobą. Dopiero przy przeczytaniu historii takich przypadków człowiek "puka się w czoło" i myśli jak innym może być ciężko.
Trzymam kciuki za powrót do zdrowia za wszystkich forumowiczów. i proszę o dalszą determinację i siłę psychiczną w walce o zdrówko.
_________________ Z głodu się jeszcze nikt nie zesr@ł, ...z bólu chyba tak.
Status: Endo x 1
Wiek: 64 Doczy: 14 Lut 2010 Posty: 90 Skd: Warszawa
Wysany: Czw 24 Pa, 2019 Przypadkowe wejście na FORUM, ale ogólnie fajnie coś napisać
Zajrzałem tu dziś przez przypadek, ale obiecałem sobie, że wpadnę jeszcze kiedyś i znowu napiszę coś dłużej... Jest 24 października 2019 r. Moje obie operacje miały miejsce w pierwszej połowie 2016 roku. Ja wciąż poruszam się o kulach i trochę jeżdżę na wózku. Ale parę kroków po łazience, lub kuchni też daję radę zrobić. Samochodem też jeżdżę samodzielnie.
Do zobaczenia zatem na forum ponownie, za jakiś czas Wszystkich serdecznie pozdrawiam
_________________ Quiquid agis prudenter agas et respice finem...