No więc tak:
23 września blachy mi nie wyjęto, bo szpital z Drewnowskiej przenosił się na Pomorską i był jeden wielki bałagan.
Z blaszką rozstałam się 2 lutego 2015 r., więc całe 4 dni temu. Rozstałyśmy się tak nie do końca: bo wróciła ze mną do domu, ale już w torebce
W poniedziałek rano zabieg, we wtorek na nogi, a w środę do domu.
O kulach mam chodzić 6-8 tyg. bo lekko ponad 1/3 objętości kości brak i możliwe złamanie przy obciążeniu kończyny.
Ból rany już umiarkowany i do zniesienia.
Zginanie nogi w kolanie kiepsko
Dzisiaj od rana noga od kolana w górę jak balon, pewnie wynik wczorajszego chodzenia i długiego siedzenia
Clexane przepisane tylko na 10 dni i nie wiem czy nie powinno być dłużej
Ogólnie myślałam, że będzie gorzej, a lekarze myśleli, że będzie łatwiej
Ja bałam się bólu pooperacyjnego, jest, ale niestraszny
Lekarze myśleli, że będzie szybciej, a zabieg trwał 2 godziny. Wieczorem lekarz operujący wpadł w odwiedziny, przyniósł blaszkę i śrubki i powiedział, że jeszcze go ręce bolą od tego "łupania"
Jakie obserwacje? Boli mnie szycie, ale bardziej boli mnie mięsień poniżej szycia, aż do kolana. Nie mogę usiąść "całą sobą" bo wrażenie ciągnięcia, gniecenia i bólu jest nie do wytrzymania. Tak więc siedzę boczkiem, tak żeby noga nie leżała cała na krześle, żeby nie narażać się na ból. To samo jest przy próbie silniejszego zgięcia nogi w kolanie. Tak więc na razie
Najgorszym momentem po operacji był 10 i 11 luty, czyli 8 i 9 doba. Mięśnie nogi operowanej bolały nie miłosiernie, ale wtedy z pomocą przyszedł masażysta Gniótł, masował, gniótł, masował i jestem jak nowo narodzona
Plasterki trzymające cięcie operacyjne w ryzach zdjęłam według zaleceń lekarskich w 10 dobie. Blizna wygląda ładnie, jest jeszcze kilka strupków.
Witam
A więc po kolei:
1. 3 czerwca zostałam przyjęta na oddział 1 B w Otwocku.
2. Na stół operacyjny trafiłam 9 czerwca, a 14 czerwca już byłam w domu.
3. Zaniepokojona bólem łydki i opuchlizną nogi 16 czerwca udałam się na prywatną wizytę lekarską, na USG Dopplera. Pan doktor stwierdził małą, świeżą skrzeplinę w żyle biodrowej i natychmiast skierował do szpitala.
4. Na izbie przyjęć w szpitalu odsiedziałam swoje (mecz Polska-Niemcy) i zostałam obejrzana przez chirurga ( w przerwie między 1 i 2 połową). Pani doktor powiedziała, że może mnie przyjąć na oddział, ale cała moja hospitalizacja będzie polegać na leżeniu plackiem i przyjmowaniu zastrzyków. Zaproponowała mi taką hospitalizację domową, pod wyraźnym zakazem wstawania nawet do toalety!!!!
Tak więc wolałam leżeć plackiem w warunkach domowych. Zamieniono mi Clexane 40 na Clexane 120 forte i odesłano do domu z nakazem kontroli w Przychodni Chirurgii Naczyniowej po 7-10 dniach.
5. 23 czerwca udałam się na kontrolę do w/w Przychodni. Lekarz robił mi to usg i robił po czym stwierdził, że tam ABSOLUTNIE NIC NIE MA!!!!!! Ale aby upewnić się na 100%, kazał przyjechać mi na drugi dzień na oddział szpitalny, na którym ma lepszy aparat. Tak więc 24 czerwca po ponownym badaniu USG podtrzymał diagnozę, że ani w nodze, ani w żyle biodrowej, ani brzusznej nie ma żadnego skrzepu. Tak więc kazał wrócić do Clexane 40, zakupić pończochę uciskową ( noga mi puchnie - szczególnie stopa) i zabrać się za rehabilitację.
6. Również 23 czerwca zostały mi zdjęte szwy pooperacyjne. Z jednego miejsca zaczęła mi się sączyć ropa ( bardzo mało). Polecono mi zakupić tzw. Balsam Szostakowskiego, który pomaga w leczeniu takich ran.