Forum Bioderko Strona Gwna


 
   
 
Poprzedni temat «» Nastpny temat
Autor Wiadomo
Przesunity przez: kinga
Wto 06 Kwi, 2010
Psychosomatyczne uwarunkowania bólu
duska 

Gigantus Bioderkus




Status: Endo x 1
Wiek: 52
Doczya: 01 Lip 2009
Posty: 677
Skd: Kraków
  Wysany: Pon 23 Lis, 2009   Psychosomatyczne uwarunkowania bólu

Zdecydowalam sie rozpoczac ten watek na nowo i robie to celowo, choc istnieje juz temat "kondycja psychiczna". Kondycja psychiczna jest szalenie wazna, wszyscy to wiemy, lecz chcialam Z Wami pogadac o tym jak nasza psychika wplywa na odczuwanie bólu, zarowno przed jak i po operacji..
Kilka dni temu wpadlam w ciezka panike, gdyz na podstawie mniej lub bardziej istotnych przeslanek, wykombinowalam, ze kolejny raz przesunela mi sie endoproteza.. I tak koszmarnie sie w to wkrecilam, ze kompletnie nie docieralo do mnie, ze to moze byc bzdura.. Oczywiscie, nawet zdanie operatora i rehabilitanta niczego w MOJEJ ocenie sytuacji nie zmienilo. Mialam milion argumentow, ze to oni sie myla (lub co gorsze, probuja wpuscic mnie w kanal) i oczywiscie wpadlam w kosmiczny psychiczny dol.. Zawalilam wszystko co dalo sie zawalic i nagle bole, ktore odczuwalam, wzmocnily sie wielokrotnie i pojawily sie nowe bolowe odpowiedzi z organizmu.. Coz, no tak sobie wlasnie ze swoim organizmem pogadalam.. Problem w tym, ze ja sie pozornie uspokoilam, a boli mnie dalej..
Czlowiek jest caloscią.. nasz mozg potrafi byc naszym przyjacielem i najgorszym wrogiem..tak to dziala.. jesli wpuszczamy sie w takie kanaly sami to znaczy, ze bardzo tego do czegos potrzebujemy.. Tylko do czego?
Ja wiem, ze nasze miesnie, kosci, przyczepy moga bolec, bo po prostu zle dzialaja.. Ale one moga bolec bardzo albo moga bolec mniej...
Ostatnio zmieniony przez kinga Pon 15 Lut, 2010, w caoci zmieniany 1 raz  
 
 
     
reniaa 
Mikrus Bioderkus



Status: Osteo. Ganza x 2
Wiek: 44
Doczya: 27 Wrz 2009
Posty: 20
Skd: Piernikowo
Wysany: Wto 24 Lis, 2009   

Tak sobie myślałam, dusko, o Twoim poście, tylko nie wiem, czy coś mądrego naskrobię.
Kiedyś czytałam wspomnienia Półtawskiej z Ravensbruck. Ona należała do kobiet, na których były prowadzone eksperymenty medyczne. i sama się potem dziwiła, jak to było możliwe, że ona - maksymalnie wyniszczona - podchodziła jeszcze w nocy do łóżek swoich cierpiących koleżanek, żeby im w jakiś sposób pomagać. Mówiła: "Po prostu chciałam..."
A w sobie samej też widzę, że mam tendencję do takiego "muszę sobie poradzić, choćby nie wiem, jak bolało, koniec, kropka". W sobotę robiłam kilometry na mieście, potem jeszcze sprzątanie w domu, i tak mnie nogi bolały, po prostu myślałam, że zaraz usiądę i się rozpłaczę... ale oczywiście głuptas ze mnie, nie chciałam prosić o pomoc. A przecież jeśli proszę o pomoc, to wcale nie znaczy, ze mam słabą psychikę, ale raczej, że akceptuję siebie ze swoją chorobą, słabością, z tym, że czasem nie daję rady, nie?
 
     
duska 

Gigantus Bioderkus




Status: Endo x 1
Wiek: 52
Doczya: 01 Lip 2009
Posty: 677
Skd: Kraków
  Wysany: Wto 24 Lis, 2009   

Ja tez mam w sobie "przeklenstwo" polegajace na tym, ze musze sobie zawsze SAMA poradzic mimo wszystko, mimo bolu, bez narzekania i pokazywania na zewnatrz, ze mam klopot.. Mowie, "przeklenstwo" bo ten stres, ktory w nas sie gromadzi nie zostaje w zaden sposob zneutralizowany.. I idzie w najsłabsze ogniwo, czyli biodra.. Zamiast powiedziec: mam wszystko gdzies, jestem po operacji (lub przed ale ledwie laze) i poczytac, odpoczac, isc do wanny to my udowadniamy wszystkim i przede wszystkim sobie, ze jestesmy normalne i mozemy wszystkie obowiazki wypelniac jak zdrowe kobiety.. Ale stres zostaje i poteguje bol.. niestety.. i kolko sie zamyka.. Reniaa, porownanie, ktore zrobiłas do Półtawskiej nie bardzo do mnie trafia.. Pomijam jej bohaterstwo i szlachetnosc, ale ona poswiecala sie dla innych chorych, w sytuacji ekstremalnej.. My mozemy delegowac zadania na innych ale nie robimy tego, bo nie godzimy sie ze swoja przypadloscia.. I zamiast isc do przodu, czesto sie przez to cofamy, gorzkniejemy i robimy sie wredne i przekonane, ze nikt nam nie pomaga..:)
Ostatnio zmieniony przez kinga Pon 15 Lut, 2010, w caoci zmieniany 1 raz  
 
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 47
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3883
Skd: Lubelskie
Wysany: Wto 24 Lis, 2009   

Każdy z nas odczuwa to wszystko inaczej. To zależy od osobowości, nastawienia, motywacji do działania oraz od bólu-jego częstotliwości, siły, czasu trwania.
Do każdego problemu różne osoby podchodzą rożnie i różnie sobie radzą...
Grunt to się nie dać, nawet gdy wszystko wali się wokł i brakuje sił i nadziei warto spróbować uprzeć się jak osioł i powiedzieć "nie dam się chocby niewiem co" .
To trudne, ale tego oślego uporu pomagającego znieść na przekór wszystkiemu ten trudny czas bólu życzę Wam wszystkim z całego serca !
Niewiem , czy czytałyście pokrewny temat - dla wszystkich , którzy nie czytali podaję link : http://forumbioderko.pl/viewtopic.php?t=161 .
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
kinga 
19III2008 11VII2012




Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009
Posty: 2626
Skd: z Polski
Wysany: Pon 28 Gru, 2009   

Uwierz, że nie zaboli, wtedy nie zaboli

Nasze myśli mogą działać tak jak morfina i uśmierzać ból bez najmniejszych skutków ubocznych - dowiedli naukowcy.

Nauka o bólu to jedna z intensywniej rozwijających się dziedzin medycyny. Lekarze są zgodni - pacjenta ma po prostu nie boleć, bo dobre samopoczucie zwiększa skuteczność terapii. Naukowcy z Uniwersytetu Wake Forest (USA) twierdzą, że najlepszym sposobem uśmierzania bólu jest jego niedocenianie. Szczegóły badań publikuje najnowszy numer "PNAS".

Zespół Roberta Coghilla i Tetsuo Koyamy postanowił sprawdzić, jak nasze oczekiwania mogą wpływać na odczuwanie bólu. Do eksperymentu zaproszono ośmiu mężczyzn i dwie kobiety w wieku 24-46 lat. Do nóg przymocowano im

grzałki i zaczęto ich uczyć odczuwania intensywności bólu. Najpierw emitowano sygnał dźwiękowy, a potem włączano grzałkę. Ból słaby (46 st. C) poprzedzono dźwiękiem o długości 7,5 s., ból umiarkowany (48 st. C) - dźwiękiem 15- sekundowym, a przed zaaplikowaniem silnego bólu (50 st. C) emitowano sygnał trwający 30 s. Grzałkę włączano na pół minuty, by uniknąć oparzenia.

Gdy ochotnicy prawidłowo kojarzyli już dźwięki z siłą bólu, naukowcy przystąpili do właściwej fazy doświadczenia. Badanym znów zadawano cierpienie, jednak tym razem w 30 proc. przypadków dźwięk nie odpowiadał przyporządkowanej mu wcześniej temperaturze. - Ochotnicy sugerowali się dźwiękiem i spodziewali się średniego bólu, a my serwowaliśmy im ten największy - opowiada Koyama. Dzięki rezonansowi magnetycznemu badacze podglądali, które części mózgu ochotników były najbardziej pobudzone. - Okazało się, że ochotnicy uznawali silny ból za słabszy, bo takiego właśnie oczekiwali - mówi Coghill.

Myśli pacjentów - jak wyliczyli badacze - zredukowały ból o 28 proc., czyli podziałały jak zastrzyk morfiny. - Ból to nie tylko bodźce docierające ze zranionego miejsca, w dużej mierze jest on kształtowany przez nasze indywidualne doświadczenia - komentuje Coghill. Jego zdaniem te wyniki dowodzą, jak pomocna w uśmierzaniu bólu może być psychoterapia.

źródło

***********************


Psychologiczne aspekty bólu
autor: Krystyna de Walden-Gałuszko

Ból to zjawisko złożone i w każdym okresie historycznym bardzo różnie interpretowane. Dawniej uważany był za fenomen czysto psychiczny: uczucie nie mające niemal związku z ciałem, później wraz z rozwojem neuroanatomii i neurofizjologii zaczęło przeważać stanowisko inne – równie skrajne. Ból postrzegano wówczas wyłącznie w kategoriach doznania zmysłowego, związanego jedynie z ciałem. W miarę pogłębiania wielodyscyplinarnych badań zmienił się sposób rozumienia bólu. Obecnie, zgodnie z definicją Międzynarodowego Towarzystwa Badania Bólu określa się ból jako przykre zmysłowe i emocjonalne odczucie, towarzyszące istniejącemu lub zagrażającemu uszkodzeniu tkanki, lub odnoszone do takiego uszkodzenia [1].

Jest to zatem zjawisko psychosomatyczne, w którym oprócz wrażenia zmysłowego (element somatyczny) istnieje spostrzeżenie bólu (element poznawczy) oraz towarzyszące mu uczucie przykrości (element emocjonalny) [2].

Z praktycznego punktu widzenia ważna jest analiza reakcji człowieka cierpiącego na ból. Można w niej wyodrębnić składowe: somatyczną (mięśniową, wegetatywną, hormonalną), behawioralną (zachowania nastawione na usuwanie lub łagodzenie bólu) oraz psychiczną [3].

Reakcję psychiczną na ból dzieli się z kolei na:

- reakcję poziomu progu czucia bólu,

- na poziomie progu tolerancji bólu.

Przez próg czucia bólu rozumie się najmniejsze natężenie bodźca, które powoduje świadome odczuwanie bólu. Próg ten jest dość stabilny i stosunkowo mało indywidualnie zróżnicowany.

Z kolei próg tolerancji bólu oznacza największe natężenie bólu, które człowiek cierpiący określa jako jeszcze do zniesienia. Wartość tego progu jest bardzo zmienna i zależy od wielu czynników, w tym zwłaszcza od aktualnego stanu emocjonalnego [4, 5].
Reakcja emocjonalna na ból zależy zatem przede wszystkim od obróbki poznawczej. Składa się na nią z jednej strony wyobrażenie przyczyny bólu (znany mechanizm, np. kolka brzuszna wywołuje mniej negatywnych emocji niż ból serca grożący zawałem) – z drugiej strony reakcja na ból zależy także od ogólnej oceny wartościującej (ból gojącej się rany jest lepiej znoszony niż ból skojarzony z niszczeniem ciała przez nowotwór).

Reakcja emocjonalna na ból zależy także od stopnia skupiania na nim uwagi. Im bardziej człowiek jest skoncentrowany na bólu, tym wydaje się on silniejszy.

Próg tolerancji bólu obniża się zatem wyraźnie pod wpływem negatywnych uczuć, przerażających wyobrażeń, negatywnej oceny wartościującej oraz wzmożonego skupiania uwagi.

Stwierdzenie ww. zależności inspiruje do poszukiwania sposobów usuwania bólu za pomocą środków psychologicznych lub farmakologicznych mających na celu m.in. podwyższenie progu tolerancji bólu. Najłatwiej można to osiągnąć, stosując odpowiednie metody nastawione na usuwanie przykrych reakcji emocjonalnych. W praktyce oznacza to konieczność usuwania lęku, przygnębienia – rzadziej rozdrażnienia i złości.

Trzeba pamiętać, że lęk – jako reakcja na zagrożenie – szczególnie często skojarzony jest z ostrym bólem o dużym nasileniu. Lęk występuje wówczas zarówno w czasie trwania bólu, jak i później – w formie tzw. leku antycypacyjnego, wyrażającego się lękowym oczekiwaniem na kolejny nawrót bólu. Przygnębienie wiąże się raczej z bólem przewlekłym i często jest skojarzone z poczuciem bezradności, beznadziejności i rezygnacji, a jeśli bólowi towarzyszy ograniczenie sprawności ruchowej – z poczuciem ciężaru dla otoczenia. Rozdrażnienie, złość pojawia się niekiedy jako reakcja poprzedzająca stan przygnębienia i jest wyrazem buntu oraz braku wewnętrznej zgody chorego na swoją sytuację.

Właściwie prowadzona terapia powinna zatem poza typowym leczeniem przeciwbólowym korzystać z możliwości łagodzenia lub usuwania ww. uczuć. Spośród środków przeciwlękowych jako szczególnie skuteczne wymienić należy niektóre pochodne benzodiazepinowe, np. Midazolam 2 razy 1/2 tabl. a` 7,5 mg (lek bardzo szybko i krótko działający), Lorazepam (2 razy 1 mg) lub Bromazepam (2 razy 1,5 mg – oba leki o średnim okresie półtrwania) lub najdłużej działający – Clonazepam (ze względu na dodatkowe działanie nasenne należy go podawać w małych dawkach – 0,25 lub 0,5 mg).

Należy przy tym pamiętać, że ww. leki po stosowaniu np. 2–3 mies. mogą spowodować uzależnienie, stąd też nie powinno się ich podawać chorym przez dłuższy czas.

W sytuacji, gdy w stanie psychicznym pacjenta dominuje złość i rozdrażnienie, bardzo pomocne okazują się inne pochodne benzodiazepinowe: medazepam, signopam lub clorazepate dipotassium. Leki te mają słabe działanie przeciwlękowe, okazują się natomiast skuteczne w łagodzeniu napięcia i poprawiają nastrój.

W przypadku wyraźnych objawów depresji, wywołanej przewlekłym bólem sposób postępowania uzależnia się od objawów współistniejących. Jeśli przygnębienie skojarzone jest z rozdrażnieniem, napięciem lub niepokojem – lekiem z wyboru okazuje się Mianseryna 20+20+30 mg lub Venlafaxyna 2 razy 37,5 mg (do 2 razy 75 mg) lub Moclobemid 2 razy 150 mg.

Jeśli natomiast przygnębienie przebiega z apatią, zmęczeniem, znużeniem i trudnościami w podjęciu wysiłku, zaleca się stosowanie leków z grupy inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny, które poza działaniem przeciwdepresyjnym mają działanie psychostymulujące. Zastosowanie 10 mg lub 20 mg fluoxetyny, fluvoxaminy czy paroxetyny raz dziennie rano (+ korektor nasenny, np. pod postacią estazolamu) zwykle okazuje się skuteczne.

Podwyższeniu progu tolerancji bólu służą także wszelkie metody nastawione na aktywizację chorego: ćwiczenia relaksacyjne, akupresura, wizualizacja, ćwiczenia oddechowe itp. Działania te poprawiają znacznie nastrój, podnoszą samoocenę i ukierunkowują uwagę na inne cele [6, 7].

W niektórych wypadkach bardzo skuteczną metodą (rzadko stosowaną ze względu na brak odpowiedniego przygotowania terapeutów) jest hipnoza. Jest to metoda powodująca stan zmienionej świadomości i zmienionej percepcji bodźców zmysłowych. Osiągnięty tą drogą efekt przeciwbólowy oznacza zmiany na poziomie progu czucia bólu. Wydaje się, że ten sposób postępowania może być w przyszłości stosowany na szerszą skalę.

Reakcję na ból można również rozpatrywać w płaszczyźnie poznawczo-wartościującej.

Dążenie do wartości to inaczej poszukiwanie sensu życia. Viktor Frankl, wielki psychiatra wiedeński, twórca logoteorii i logoterapii wymienia 3 możliwości w zakresie realizacji sensu życia, które dokonują się przez:

- przeżywanie wartości (utożsamianych zazwyczaj z urokami świata),

- działanie – zmierzające do osiągnięcia konkretnych wartości (realizacja stawianych sobie celów),

- wewnętrzną postawę akceptacji własnego życia (wraz ze wszystkimi ciężarami: bólem, chorobą, śmiercią itp.) w imię wyższych wartości.

Frankl widzi w tej ostatniej najgłębszy sposób samospełnienia wyrażający się w wewnętrznej wolności: niezależności od wewnętrznych wydarzeń [9].

Dostrzeżenie możliwości pozytywnego wykorzystania bólu – ocenianego powszechnie jako zjawisko negatywne – leży u podstaw akceptacji sytuacji przez cierpiącego człowieka. Akceptacja ta nie ma nic wspólnego z postawą masochistyczną, znajdującą upodobanie w bólu. Cierpienie – ból nie może być celem samym w sobie. Ma sens wówczas, gdy wskazuje na coś poza sobą, na wartości, które poprzez ból są możliwe do osiągnięcia. Frankl bardzo mocno akcentuje tu problem sprostania życiu oraz problem ofiary, która może nadać sens nawet umieraniu.

Współczesna epoka i kultura są szczególnie uwrażliwione na problemy bólu i cierpienia. Spostrzegają je wyłącznie jako zjawiska negatywne, które należy usunąć z życia, całkowicie i za wszelką cenę. Stanowisko takie, zwłaszcza z lekarskiego punktu widzenia, wydaje się słuszne, pod warunkiem zachowania realnej oceny ludzkich możliwości. Nie da się bowiem zupełnie usunąć cierpienia i bólu z życia człowieka: są one jego nieodłącznym elementem.

Przypominają o tym wszystkie wielkie religie, podkreślając rolę cierpienia jako ekspiacji, ofiary lub jako siły przeobrażającej człowieka, pogłębiającej jego psychiczny i duchowy rozwój oraz dojrzałość. Wzbogacające przeżywanie bólu jest łatwiejsze, gdy jest wbudowane w życie religijne, jest ono jednak również możliwe do realizacji w życiu duchowym osób niewierzących.
Problem ten zasługuje na odrębne, szersze omówienie.

*********
 
     
duska 

Gigantus Bioderkus




Status: Endo x 1
Wiek: 52
Doczya: 01 Lip 2009
Posty: 677
Skd: Kraków
Wysany: Pon 28 Gru, 2009   

Kinga, bardzo sie ciesze, ze mnie wsparlas.. :-) Wedlug mnie temat jest bardzo wazny a jakos nie znalazl specjalnego odzewu na forum.. Czyzby tak trudno bylo pogodzic sie z faktem, ze w jakiejs czesci sami nakrecamy swoj bol? Nauczeni jestesmy wierzyc w "szkielko i oko" (czyt. chory staw=koszmarny ból) i kompletnie zaniedbujemy psychiczna strone choroby..
_________________
- Kapitanie! Jesteśmy otoczeni!
- Świetnie. To znaczy, że możemy atakować we wszystkich kierunkach! ;)
 
 
     
Alicja 

Gigantus Bioderkus




Status: Endo x 1
Wiek: 56
Doczya: 01 Wrz 2009
Posty: 605
Skd: łódzkie
Wysany: Pon 28 Gru, 2009   

duska napisa/a:
Nauczeni jestesmy wierzyc w "szkielko i oko" (czyt. chory staw=koszmarny ból) i kompletnie zaniedbujemy psychiczna strone choroby..

Oj, zaniedbujemy...Odkąd dowiedziałam się, że przesunęła mi się panewka, skrzydełka mi opadły, noga jakby bardziej boleć zaczęła. Dzięki, Kinga, za te teksty, bo dały mi do myślenia. Cieszę się, że idziesz na sylwestra, nawet jeśli go przesiedzisz, jak napisałaś. Ale nie zamkniesz się w domu ze swoim bólem. :-)
 
     
kinga 
19III2008 11VII2012




Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009
Posty: 2626
Skd: z Polski
Wysany: Pon 28 Gru, 2009   

to jest bardzo ważny poważny temat, serio :)
nawet sobie nie zdajemy sprawy z tego jak nasze podejście do bólu ma wpływ na jego odczuwanie

sama po sobie wiem jak boli, gdy jestem spokojna i mam doby humor, a jak gdy zła i zdenerwowana jestem

duży wpływ ma także sposób oddychania: przetestowałam wiele razy; skupiasz się na oddechu a nie na bólu i jest całkiem inaczej; też boli, ale komfort psychiczny jest lepszy, a to bardzo ważne

czasami, gdy mnie bardzo boli, tabletki p/bólowe nie pomagają, jestem bardzo rozdrażniona (wewnętrznie, bo na wierzchu trzeba trzymać fason...) robię sobie herbatę z kilku torebek melisy albo łykam ziołowe tabletki uspokajające; to bardzo pomaga, uspokaja a jednocześnie ból się zmniejsza

inny przypadek: moja koleżanka miała przeszczep nerki; po wyjęciu jednego drenu zaczęło ją bardzo boleć, USG nic nie wskazywało; a ona ze strachu przed odrzutem narządu, ze strachu spowodowanego niewiedzą, wpadła w taką histerię i ból, że się darła jakby ją ktoś żywcem ze skóry obdzierał; im więcej się nakręcała, tym bardziej bolało...potem zrobili jej TK i okazało się to, że krwiak (do usunięcia operacyjnego); nie przeczę, że ją bolało, ale to NAKRĘCANIE się potęgowało uczucie bólu....

kolejny przypadek: z kliniki ortopedii, dziewczyna leżąca ze mną na sali miała operację na haluksy; też strasznie panikowała, strasznie ją bolało, a dawali jej p/bólowe z grubej rury :shock: :shock: :shock: krzyczała, płakała, jęczała całą noc (aż mnie od tego zaczynały boleć stopy); dopiero jak dostała hydroksyzynę, to się uspokoiła i już jej nie bolało tak mocno :-|

gdy się nakręcamy, to boli cholernie (mnie kiedyś bolały wszystkie zęby przed wizytą u dentysty- ze strachu i ciągłego myślenia; okazało się, że wszystkie zdrowe hihihi)

oj..to prawda...sami się przyczyniamy do własnego cierpienia :oops:
ale można to zmienić; wystarczy obserwacja samego siebie, pilnowanie własnych reakcji, praca na sobą :)
nie wyeliminujemy czasem bólu całkowicie, ale możemy go zmniejszyć i poczuć się lepiej :)
 
     
kinga 
19III2008 11VII2012




Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009
Posty: 2626
Skd: z Polski
Wysany: Sro 20 Sty, 2010   

Cytat:
Na światło dzienne wyszedł fakt, że kobiety w ciągu swojego życia odczuwają o wiele więcej różnych rodzajów bólu, niż mężczyzny. Tymczasem wielu przedstawicielom płci brzydkiej wydaje się, że ich partnerki bez przerwy skarżą się na ból li tylko z czystej złośliwości. Ten konflikt poglądów naukowcy tłumaczą tym, że do tej pory odmienne przeżywanie bólu było w medycynie ignorowane, a nieliczni badający ten problem naukowcy skupiali się na mechanizmach biologicznych takich jak różnice genetyczne czy hormonalne, nie uwzględniając równie istotnych czynników społecznych i psychologicznych.

Przykładem są różne strategie, wykorzystywane przez obie płcie w celu zwalczenia bólu. Podczas gdy kobiety koncentrują się na emocjonalnych aspektach bólu !!! mężczyźni zwracają większą uwagę na odczucia fizyczne, co skutkuje u nich zwiększonym progiem bólu i wrażliwości na ból. Natomiast emocje kobiet wywoływane przez ból powodują tylko nasilenie się cierpienia !!! Ponadto różnice pojawiają się również w poziomie „strachu” związanego z przewidywaniem bólu, co w przypadku kobiet dodatkowo wzmacnia uczucie bólu. !!!

Naukowcy przebadali 98 pacjentów cierpiących na przewlekłe bóle, którzy poddani zostali programowi rehabilitacji skłądającemu się z fizjo- oraz psychoterapii, a także terapii zajęciowej. Po przejściu całego programu leczenia większość pacjentów niezależnie od płci potwierdziła, że intensywność ich bólu uległa zmniejszeniu. Jednakże po trzech miesiącach od zakończenia rehabilitacji kobiety ponownie zaczęły uskarżać się na ten sam ból, co nie wystąpiło w przypadku mężczyzn.

źródło
to kolejny przykład iż mamy wpływ na odczuwanie bólu :)
 
     
Grazyna1950 





Status: Endo + Inne operacje
Wiek: 73
Doczya: 12 Sty 2010
Posty: 873
Skd: Wielkopolska
Wysany: Pi 05 Mar, 2010   

Przeczytałam posty uważnie i doszłam do wniosku, że faktycznie nasz ból jest w naszej psychice. Wczoraj jak pisałam w innym poście wściekłam się na wszystko i na wszystkich, na moją niemoc w dotarciu do tego czego szukam, moją niemoc w opanowaniu bólu kręgosłupa, moją niemoc w odważeniu się na chodzenie bez kul i postanowiłam skończyć z tą niemocą. Zakodowałam sobie w główce, że przecież nie ma u mnie przeciwskazań medycznych do normalnego chodzenia. Trudno mi na razie, ale walczę i mam nadzieję, że wywalę z głowy wszystko co mi przeszkadza osiągnąć cel. Na razie uparcie ćwiczę chodzenie z książką na głowie - pomaga w utrzymaniu prawidłowej sylwetki. Trochę mnie boli kręgosłup, ale nie poddam się - nie tym razem.
_________________

 
 
     
danka 

Bioderkus!!!




Status: Przed
Doczya: 03 Lut 2010
Posty: 209
Skd: Górny Śląsk
Wysany: Pi 05 Mar, 2010   

Grażynko,coś Ci opowiem.Otóż moja mama,kiedy była jeszcze młodą kobietą,mdlała sobie prawie zawsze poza domem-np. na zakupach,w kościele itp. Badania niczego nie wykryły. Zawsze w związku z tym nosiła przy sobie leki nasercowe-na wszelki wypadek.No i,jak mi opowiadała,kiedyś tak się wściekła na siebie,że medykamenty zostawiła w domu i postanowiła sobie,że koniec z tym i już nigdy nie zemdleje! No i nigdy więcej nie zemdlała :-D
_________________
Budowałem na piasku,zawaliło się.Budowałem na skale,zawaliło się.Teraz budować zacznę od dymu z komina...Staff.
 
     
kinga 
19III2008 11VII2012




Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009
Posty: 2626
Skd: z Polski
Wysany: Wto 27 Mar, 2012   

Dziś byłam u fryzjera. Z racji obsuwki godzinowej dorwałam jakieś pismo medyczne.
Artykuł o chorobach stawów.
I o bólu.
Bardzo ciekawe :) i potwierdzające wcześniejsze posty.

Przeprowadzono rozległe badania, które potwierdzają, że już sama wzmianka o bólu może go wywołać lub/i spotęgować.
Natomiast wyobrażenie sobie czegoś miłego, niemyślenie o bólu powoduje jego ustanie lub/i zmniejszenie.

Prosta terapia.
 
     
Nawojka 
Nawojka

Popularus Bioderkus



Status: Endo x 2
Wiek: 45
Doczya: 20 Pa 2010
Posty: 56
Skd: Katowice
Wysany: Sro 18 Kwi, 2012   

Teraz, gdy zmagam się z okropnym bólem (związanym z naciągniętym nerwem strzałkowym po operacji) na który nie działają żadne środki przeciwbólowe, odczuwam osobiście jak ważna jest psychika.
Jestem 3 tygodnie po operacji i mam różne chwile, czasami siedzę w pokoju, popadam w histerię (a to mi super wychodzi!) i wtedy jest najgorzej, boli najbardziej. Łapię się na tym, że jak mam iść na rehabilitację, to jednak się mobilizuję, ubieram się i wychodzę i wówczas ból jest do ogarnięcia. Tak samo jak ktoś do mnie zadzwoni, nagle odzyskuje siły i poczucie humoru, a minutę wcześniej krzyczałam, że nie mam już sił :!:

Kinga, dzięki za ten tekst, ten cytat muszę sobie wydrukować i powiesić nad łóżkiem
kinga napisa/a:
,

Reakcja emocjonalna na ból zależy także od stopnia skupiania na nim uwagi. Im bardziej człowiek jest skoncentrowany na bólu, tym wydaje się on silniejszy.


Też jest prawdą, że im jestem spokojniejsza, tym mniej boli, dlatego popijam sobie syrop na uspokojenie Melisę, trochę działa.
Mój lekarz przepisał mi Amitriptylinum VP - jakiś antydepresant, ale go nie biorę, bo się boję. Jestem ciekawa czy ktoś próbował takich leków?
Na razie próbuje różnych technik oddychania i wizualizacji, średnio pomaga.

Jeszcze jedno w tym temacie, mój rehabilitant zajmuje się psychosomatyką, czasami robił mi takie sesję, na pierwszy rzut oka jest to gdzieś z pogranicza szamaństwa, ale powiem szczerze, że się sprawdza. Polecam coś takiego choćby z czystej ciekawości, wyniki takiej sesji są powalające.
 
     
duska 

Gigantus Bioderkus




Status: Endo x 1
Wiek: 52
Doczya: 01 Lip 2009
Posty: 677
Skd: Kraków
Wysany: Sro 18 Kwi, 2012   

Nawojka, ja w najgorszych bólowych okresach leciałam na antydepresantach. Pomaga :) Masz większy luz i dystans do sprawy.. I wtedy mniej odczuwasz ból..

Ale jest też taka "jogowa" technika przeciwbólowa, polegająca na tym, że siadasz (leżysz), uspakajasz się i próbujesz "poczuć" ten ból..jakby w niego wejść, do środka, ogarnąć go, znaleźć (zwizualizować) jego miejsce, znaleźć jego źródło Jak już będziesz ten ból "widzieć", "słyszeć", "czuć" próbuj go zmniejszyć, zmienić, usunąć.. i sama zobaczysz co Twój umysł bedzie z tym robił :) Nie będę Ci podpowiadać, zebyś się nie sugerowała..
Jęsli nigdy tego nie próbowałaś to polecam. Mi to pomagało żyć.. A napewno nie jest szkodliwe. Acha, za pierwszym, drugim razem może nie wyjść. Tego się trzeba nauczyć więc się nie zniechęcaj.
_________________
- Kapitanie! Jesteśmy otoczeni!
- Świetnie. To znaczy, że możemy atakować we wszystkich kierunkach! ;)
 
 
     
kinga 
19III2008 11VII2012




Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009
Posty: 2626
Skd: z Polski
Wysany: Sro 18 Kwi, 2012   

Nawojka napisa/a:
Kinga, dzięki za ten tekst, ten cytat muszę sobie wydrukować i powiesić nad łóżkiem

proszę bardzo :)
jak jesteśmy zdenerwowani - nawet z powodu bólu, to zwiększa się napięcie mięśniowe i przez to też może więcej boleć

Duśki metodę też próbowałam ostatnio zastosować przy paskudnym bólu brzucha i krzyża.... to jednak wymaga potrenowania :wink:

warto próbować tych metod, radzić sobie, bo to czasem/ często lepsze niż piguły :)
 
     
Wywietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
 
   

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template created by Qbs. Template theme based on Unofficial modifications.