autorka: Monika Bąk - Sosnowska
Zakład Psychologii Śląskiej Akademii Medycznej
żródło:http://psychosomatyka.110mb.com/news.php
Artykuł został umieszczony za zgodą autorki.
Choroby przewlekłe – dlaczego zmieniają życie i jak sobie z nimi radzić?
1.Co choroba przewlekła zmienia w życiu człowieka?
Choroba przewlekła wiąże się przede wszystkim z tym, że dolegliwości zdrowotne nie mijają, a wręcz przeciwnie – utrzymują się latami albo nasilają się w miarę upływu czasu. Powoduje to negatywne skutki w niemal każdej sferze życia:
•obniża się sprawność organizmu i samopoczucie fizyczne
•pogarsza się samopoczucie psychiczne (przeciwstawne emocje mogą występować naprzemiennie, np.: obniżenie nastroju, drażliwość, agresja, lęk, obojętność, zależność emocjonalna)
•zmienia się rytm życia (zostaje podporządkowany chorobie – zażywaniu leków, wizytom lekarskim, zabiegom)
•zmienia się wygląd (wyniszczenie, otwarte rany, łysienie, okaleczenie po operacjach chirurgicznych)
•maleje życiowa aktywność (fizyczna, zawodowa, towarzyska, samoobsługowa)
•zmienia się ilość i rodzaj kontaktów z innymi ludźmi (może pojawiać się w nich rozpacz, litość, izolowanie; zwykle zamiera życie erotyczne i aktywność seksualna)
•następują zmiany w hierarchii wartości (zwykle zachwiane zostaje poczucie sensu życia; większego niż dotychczas znaczenia nabierają wartości niematerialne, np. relacje z bliskimi, religia)
2.Jak konkretne choroby przewlekłe wpływają na samopoczucie psychiczne?
Każda choroba przewlekła obniża samopoczucie i wywołuje wiele negatywnych emocji, niektóre z nich są jednak charakterystyczne dla konkretnych chorób. I tak typową reakcją psychologiczną osób cierpiących na różnorodne dolegliwości sercowe jest lęk, który nasila się proporcjonalnie do zaostrzenia objawów. Pacjenci z niewydolnością nerek, regularnie poddający się dializom, przeżywają silną frustrację wynikającą z ograniczenia aktywności. Rytm ich życia musi zostać podporządkowany zabiegom, co zagraża poczuciu niezależności i wpływu na sytuację, wzmacnia natomiast bezsilność i zależność od innych. Podobnego ograniczenia doświadczają cukrzycy, dla których mierzenie poziomu glukozy i pilnowanie diety staje się stałym punktem każdego dnia. Powoduje to również konieczność noszenie ze sobą jedzenia, wstrzykiwanie insuliny, wyraźne odróżnianie się od innych ludzi w sytuacjach związanych z jedzeniem. Dominującym uczuciem u pacjentów z chorobą Alzheimera jest bezradność. Zwłaszcza na początku choroby, kiedy świadomość jest jeszcze całkowicie zachowana, niemożność przypomnienia sobie nazwy przedmiotu, czy skojarzenia twarzy osoby z jej imieniem, powoduje lęk, złość, zakłopotanie, wstyd. Wstyd jest również wyjątkowo silnie związany z wszelkimi chorobami, które są widoczne na zewnątrz, np. z chorobami skóry. Pacjenci unikają często kontaktu z innymi ludźmi i wycofują się z życia, cierpi ich poczucie własnej wartości.
3.Jaki wpływ ma choroba przewlekła na funkcjonowanie rodziny?
Choroba przewlekła wywołuje w życiu rodziny poważny kryzys. Zmianie ulega zwykle system wartości, rytm życia, pełnione role i zadania, zachodzi konieczność przeorganizowania wielu spraw, jednak przede wszystkim rodzina musi poradzić sobie z lękiem, żalem, bezsilnością, niepewnością, przeciążeniem.
Zależnie od tego kto choruje, sytuacja może wyglądać nieco inaczej. Jeśli jest to mężczyzna do tej pory dbający o sprawy materialne rodziny, jego choroba powoduje zachwianie finansowego bezpieczeństwa i zmianę poziomu życia, a nawet zagrożenie egzystencji rodziny i konieczność podjęcia pracy zarobkowej przez inne osoby. Gdy pacjentem staje się kobieta, zwykle zaburzona zostaje sfera emocjonalna i organizacyjna życia rodzinnego, np. przygotowywanie posiłków, opieka nad dziećmi. Choroba dziecka niesie ze sobą równie poważne konsekwencje, chociaż nie stanowi tak bezpośredniego zagrożenia dla bytu rodziny. Dziecko koncentruje zwykle na sobie czas i uwagę wszystkich członków rodziny, którzy aktywnie angażują się w jego powrót do zdrowia, często zapominając o innych osobach czy obowiązkach. Głównie rodzeństwo, które dostaje mniej zainteresowania i pomocy może czuć się mniej ważne i doświadczać sprzecznych uczuć wobec chorego brata lub siostry – współczucia, złości, zazdrości.
4.Jak żyć z chorobą przewlekłą?
Najczęściej kiedy człowiek dowiaduje się, że nie ma szans na całkowite wyleczenie, przeżywa psychiczny wstrząs, szok. Nie przyjmuje tej informacji do siebie i stara się tłumaczyć sobie, że musiała zajść jakaś pomyłka, że to niemożliwe, aby takie nieszczęście spotkało właśnie jego. Dopiero po pewnym czasie oswaja się z przykrą wiadomością. Popada w przygnębienie, traci wiarę w sens życia, odczuwa silny lęk, rozpacz, bezradność. Musi minąć jeszcze trochę czasu, zanim uczy się na nowo normalnie funkcjonować, wykonywać codzienne czynności, stosować się do lekarskich zaleceń i nabierać nadziei na wyleczenie. Każdy człowiek przechodzi to trochę inaczej, ale można wymienić kilka wskazówek, które w większości przypadków okażą się pomocne:
•pozwól sobie na przeżywanie i pokazywanie negatywnych emocji: lęku, żalu, złości, rozpaczy
•nie wstydź się płakać i przyznawać, że się boisz
•nie dręcz się poczuciem winy, nie oskarżaj siebie, nie traktuj choroby jak kary
•rozmawiaj z bliskimi osobami o tym, co przeżywasz, nie ukrywaj diagnozy
•proś innych o pomoc, zarówno tę konkretną (np. w załatwieniu czegoś), jak i emocjonalną (np. możliwość wyżalenia się, przytulenia)
•jeśli tego potrzebujesz, poproś lekarza o wyjaśnienie szczegółów dotyczących diagnozy i dalszego leczenia
•zbierz jak najwięcej informacji o chorobie, aby się z nią oswoić
•staraj się aktywnie uczestniczyć w leczeniu – zadawaj pytania, uzgadniaj, stosuj zalecenia
•poszukaj kontaktu z osobami chorymi na to, co ty, abyście mogli się nawzajem wspierać
•odnajduj obszary twojego życia nie dotknięte przez chorobę i ciesz się nimi
•staraj się żyć tak normalnie, jak to tylko jest możliwe – dbaj o swój wygląd, zapewniaj sobie rozrywki
•ucz się czerpać radość z małych sukcesów, pozytywnych wydarzeń, z lepszego samopoczucia danego dnia; sprawiaj radość innym
Myślę że to bardzo ważny artukuł pomagający zrozumieć siebie, wpływ choroby na swój organizm. Temat ten poruszyłam już w podobnym temacie:
http://forumbioderko.pl/v...der=asc&start=0
Lecz ten artykuł podchodzi do tej sprawy nieco inaczej. Mam nadzieję , że pomoże wielu osobom.
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
„To nie ja”.
Możliwe jest nieuświadamianie sobie przez pacjenta położenia w jakim się znalazł. Opiekę medyczną przyjmuje jako zło konieczne. Pojawia się irytacja, niepokój , zdziwienie czynnościami wykonywanymi przy nim.
Pacjent czuje się wciąż osobąpełnosprawną i wierzy, że po powrocie do swojego środowiska będzie nadal funkcjonował normalnie.
2. OCZEKIWANIE POPRAWY
„Jestem chory, ale wyzdrowieję”.
Dłuższe funkcjonowanie w roli pacjenta powoduje uświadomienie sobie niepełnosprawności, jednak chory traktuje swój stan jako przejściowy. Bardzo intensywnie pracuje nad powrotem do zdrowia i szuka alternatyw stosowanego leczenia.
3. LAMENT
„Wszystko jest stracone”.
Może nastąpić w momencie wypisania ze szpitala i zakończenia leczenia. Zaopatrzenie rehabilitacyjne, protezy itp. Mogą spowodować załamanie wiary w normalne życie. Może nastąpić wycofanie się z życia społecznego, depresja, myśli samobójcze.
Jedyną drogą do przerwania tego stanu jest wskazanie osobie w tym stanie możliwości działania podnoszącego jego samoocenę. Czynności dnia codziennego nie będą takim działaniem.
4. OBRONA A (ZDROWA)
„Idę do przodu bez względu na to”
Bariera niepełnosprawności przestaje być postrzegana jako całkowicie uniemożliwiająca osiągnięcie celów życiowych.
5. OBRONA B (NEUROTYCZNA)
Stosowanie mechanizmów obronnych w celu zaprzeczenia skutkom kalectwa.
Często pod wpływem zachęty człowiek niepełnosprawny gra „bohatera” dla którego nic nie jest niemożliwe. Podejmuje działania ponad siły.
6. PRZYSTOSOWANIE
„To jest trudne, ale nie takie znów złe”. Przystosowanie polega na przestaniu traktowania kalectwa jako bariery blokującej zaspokajanie własnych potrzeb. Stan ten uznany zostaje jako jedna z wielu cech osoby tak jak płeć, charakter czy poziom inteligencji.
„To jest trudne, ale nie takie znów złe”. Przystosowanie polega na przestaniu traktowania kalectwa jako bariery blokującej zaspokajanie własnych potrzeb. Stan ten uznany zostaje jako jedna z wielu cech osoby tak jak płeć, charakter czy poziom inteligencji.
Ja na początku nie mogłam sobie poradzić z myśla że już nigdy nie zagram w piłkę i nie pobiegam , ale z biegiem czasu uzmysłowiłam sobie , że , żeby być "normalnie" funkcjionującą osobą wcale nie muszę biegać wystarczy że będę umiała słuchać innych i dzielić się z nimi swoimi radościami i smutkami..... a to że ktoś jest niepełnosprawny w niczym mu nie uwłacza.... polubiłam siebie taką jaką jestem
_________________ życie jest pięknym darem , trzeba tylko umieć z niego jak najwięcej czerpać
No ja cały czas mam z tym problem, niestety, ale znając swój charakter z tym się nigdy nie pogodzę, zaakceptuje owszem, ale pogodzić się? Nie, tego nie zrobię. Dlatego uważam, że ja zajeżdżę tą endoprotezę bo aż tak nie będę się ograniczał szczerze powiedziawszy.
_________________ "Wszyscy śmiejecie się ze mnie bo jestem inny, a ja się z was śmieję bo wszyscy jesteście tacy sami." Jonathan Davis
Ja akcepuję się, wiem że może przyjśc czas, gdy choroba wróci. Wiem że nie będą mi służyć pewne rzeczy.
Ale postanowiłam zmienić pewne sprawy na inne, nie gorsze ale inne.
Nie będę biegać, ale będę spacerować, więcej pływać.
Mam zamiar dużo chodzić z kijkami Nordic, jeździć rowerem.
Nie będę już nosić zakupów jak matka-polka tylko już mam samochód więc on będzie je woził a na 3 piętro wnosił ciężkie rzeczy mąż.
Będę bardziej dbać o figurę bo muszę i wolę się w wersjii szczupłej.
Wiem że nie powinnam nosić obcesów wysokich, za to zmieniłam styl na taki, że już ich nie potrzebuję.
Akcepuję siebie i nie czuję się gorsza. Choroba nauczyła mnie dbać o siebie i także systematyczności ( ćwiczenia )
Lubię to, czego mnie nauczyła, tej twardości w wielu sprawach, tego innego - dojrzalszego podejścia.
Żeby było dziwniej to właśnie podczas choroby nabrałam większego zrozumienia i docenienia siebie i innych, wartości zdrowia.
Nie tylko nie czuję się gorsza - czuję się bardzo dobrze ze swoją blizną, ze swoimi śrubkami na pamiątkę. Nawet ze świadomością, że kiedyś może być jeszcze różnie. Najważniejsze jest w człowieku wnętrze i akceptacja siebie.
To, że byłam chora, bolało, kulałam i po operacji chodziłam o kulach po mieście jakby nigdy nic zaskakiwało ludzi - teraz też potrafią dziwić się że o chorobie nadal mówię lekko, uśmiecham się-uważam że są gorsze choroby, gorsze rzeczy niż chore biodro a już najgorsze to jest, gdy ktoś zdrowy nie jest Człowiekiem przez duże C - to jest dla mnie kalectwo.
Każde ciało kiedyś choruje - jednym wcześniej innym później. Ważne jest to jakimi jesteśmy w duszy - to jak w powiedzeniu "człowiek ma tyle lat na ile się czuje".
Nie miałam, nie mam i myślę że nie dam się wpędzić w kompleksy dlatego że jestem "bioderkiem po remoncie" .Po prostu jestem sobą
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Hmmm, tak podejrzewam że to już kwestia płci, bo jako facet powinienem robić niektóre rzeczy, męskie obowiązki i nadal będę to robił, konsekwencje mogą być różne, ale trudno się mówi, wole żyć przez 10 lat w pełni i szczęśliwy niż całe życie nieszczęśliwy i nic nie robiący.
_________________ "Wszyscy śmiejecie się ze mnie bo jestem inny, a ja się z was śmieję bo wszyscy jesteście tacy sami." Jonathan Davis
wole żyć przez 10 lat w pełni i szczęśliwy niż całe życie nieszczęśliwy i nic nie robiący
Nie musisz być nieszczęśliwy i nic nie robiący.
Myślę że będziesz jeszcze czuć się świetnie! nie jesteś gorszy! - uważam, że mężczyźni z "bioderkiem" też mogą być jak najbardziej męscy - bo męskość to sprawa charakteru.
Będziesz sobą i będziesz szczęśliwy - jeszcze niejedna osoba będzie Cię podziwiać za to, że jesteś dojrzały, silny duchem i wytrwały w drodze do zdrowia.
A z Ciebie Tomashu jest naprawdę fajny młody gość
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Z tym to się bardzo zgodzę. Tomaszu ja wierzę w to że nie usiedzisz na miejscu Ja po osteotomii to szalałam po dyskotekach, całe noce na parkiecie a nawet miejsca nie miałam aby odpocząć i nie żałuję Byłam dość spontaniczna W jednej sekundzie pakowałam się i jechałam nad Jezioro Sulejowskie lub do Ustronia czy gdziekolwiek Wiedziałam że czeka mnie endo jednak żyłam pełną piersią Obecny stan mnie najbardziej przeraża Ta niemoc to cios poniżej pasa
Hmmm, tak podejrzewam że to już kwestia płci, bo jako facet powinienem robić niektóre rzeczy, męskie obowiązki i nadal będę to robił, konsekwencje mogą być różne, ale trudno się mówi, wole żyć przez 10 lat w pełni i szczęśliwy niż całe życie nieszczęśliwy i nic nie robiący.
Też jestem tego zdania. Więcej, gdyby kiedyś spotkała mnie jakaś mega wredna choroba (odpukać), to wolałabym o niej wiedzieć, jak i wiedzieć ile mniej więcej zostało mi czasu, tylko dlatego, żebym wtedy naprawdę mogła żyć pełnią życia i spełnić te marzenia, których wcześniej bym nie spełniła z obawy przed utratą życia. A tak, skoro mój czas byłby policzony, to żyć i jeszcze raz żyć tak jak nierozum podpowiada.
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2626 Skd: z Polski
Wysany: Czw 25 Lut, 2010
Gdyby gdyby gdyby....gdybanie to tylko gdybanie....nie wiecie, jak się zachowacie w obliczu ciężkiej choroby i nie przewidzicie tego; możecie gdybać tylko
można żyć z poważną chorobą pełnią życia, być szczęśliwym i do swego codziennego bytu wprowadzić pewne małe modyfikacje to nie boli...
mam totalny zakaz opalania się i przebywania na słońcu...czy aby żyć pełnią życia muszę ryzykować wszystko (zdrowie i życie) spędzając letnie dni na plaży i prażyć się na słońcu
trzeba czasem zmienić priorytety i żyć dalej; nie siedzieć w domu, smętnieć, tylko używać życia z rozumem
trzeba czasem zmienić priorytety i żyć dalej; nie siedzieć w domu, smętnieć, tylko używać życia z rozumem
Gdybym zmienił swoje priorytety nie byłbym już sobą, znam swój charakter i wiem o tym. Więc wolę poświęcić już swoje zdrowie żeby być sobą a nie kimś innym.
_________________ "Wszyscy śmiejecie się ze mnie bo jestem inny, a ja się z was śmieję bo wszyscy jesteście tacy sami." Jonathan Davis
nie sądzę, żeby tu chodziło o zmianę priorytetów...z czegoś trzeba zrezygnować, ale za to pojawiają się nowe opcje ja nie wiedziałam od samego początku jakie ograniczenia stawia na mojej drodze choroba, którą posiadam i żyłam tak jak gdyby nic, piesze wędrówki, aktywny sport itp...wszystko to kochałam i wydawało się, że nie mogłabym bez tego żyć ale gdy zdrowie już na poważnie zaczęło szwankować, musiałam zwolnić tempo z przymusu też myślałam tak jak Ty Tomash jeszcze parę lat temu, ale okryłam coś nowego, co sprawia mi taką samą radość i co tak samo kocham jest to muzyka, która jest czymś cudownym dla mnie i co najlepsze, mogę to również łączyć z wycieczkami...w zeszłym roku byłam na woodstocku i było cudownie mimo bólu, ograniczeń ruchomości mogłam pojechać na drugi koniec Polski ze znajomymi i słuchać muzyki do woli
jesteśmy w podobnym wieku więc uwierz mi, że będzie dobrze i można pogodzić obecna sytuacje z troską o zdrowie bez zmieniania siebie