Forum Bioderko Strona Gwna


 
   
 
Poprzedni temat «» Nastpny temat
Autor Wiadomo
Dysplazja wielonasadowa
lusi13 
Mikrus Bioderkus



Status: Zdrowy szczęściarz
Wiek: 51
Doczya: 18 Wrz 2009
Posty: 2
Wysany: Wto 29 Wrz, 2009   Dysplazja wielonasadowa

Cześć! Nazywam się Lucyna i mam chorego syna na dysplazje wielonasadową ma on 12 lat leczę go u profesora Czubaka szukam rodziców których dzieci mają tą chorobę, syn ma teraz przykurcz w biodrze i chodzi o kulach, musi leżeć cały czas na brzuchu,bardzo proszę o jakieś informacje na temat tej choroby.
 
     
Jowi 
Pielęgniarka

Gigantus Bioderkus




Status: Artroskopia x 1
Wiek: 38
Doczya: 19 Cze 2009
Posty: 848
Skd: Poznań
Wysany: Wto 29 Wrz, 2009   

Dysplazja Wielonasadowa. Polega na samoistnym, obumarciu głowy i szyjki kości udowych symetrycznie w obydwu stawach biodrowych, co powoduje zmiany kształtu, wielkości oraz struktury kostnej nasad głów kości udowych, a co za tym idzie pogłębiającą się niesprawność bioder dziecka. Przyczyny choroby nie są do końca poznane. Najczęściej podaje się, iż może to być: opóźnienie wieku szkieletowego, zaburzenia hormonalne, nadmierna lepkość krwi, powtarzające się urazy, podłoże genetyczne, zapalenie błony maziowej stawu biodrowego, zaburzenia krzepnięcia, przebyta dysplazja biodra, po przebytej infekcji. Przebieg choroby i rehabilitacji jest bardzo długi (wg. Zaleceń lekarzy nawet do 15 roku życia).

Na ten moment tylko tyle udało mi się wygrzebać :-D
Pozdrawiam i życzę powodzenia ;-)
_________________
.... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
 
 
     
Katja 




Status: Osteo. Ganza + Endo
Wiek: 44
Doczya: 12 Kwi 2009
Posty: 1244
Skd: Wawa/Silesia
Wysany: Wto 29 Wrz, 2009   

Cytat:
cześś!nazywam się lucyna i mam chorego syna na dysplazje wielonasadową ma on 12 lat leczę go u profesora Czubaka szukam rodziców których dzieci mają tą chorobę,syn ma teraz przykurcz w biodrze i chodzi o kulach,musi leżeć cały czas na brzuchu,bardzo proszę o jakieś informacje na temat tej choroby.


Witaj lusi13 !
Mam nadzieję, że najdzie się na forum ktoś kto ma/miał styczność z tą chorobą. To fakt, potrzebne Ci wsparcie. Postaramy się wraz z moderatorkami poszerzyć nieco informacje na ten temat. Trafiłaś do świetnego lekarza. Myślę, że pod skrzydłami profesora Czubaka Twój syn ma najlepszą możliwą opiekę.
Napisz nam więcej na temat Twojego syna. Kiedy zdiagnozowano dysplazję wielonasadową? Czy w waszym przypadku wiadomo jaka jest jej przyczyna?
 
     
Jowi 
Pielęgniarka

Gigantus Bioderkus




Status: Artroskopia x 1
Wiek: 38
Doczya: 19 Cze 2009
Posty: 848
Skd: Poznań
Wysany: Wto 29 Wrz, 2009   

A przede wszystkim, pytaj o to, co Cię interesuje prof. Na pewno odpowie a jak nie to z pewnością powie gdzie możesz zasięgnąć i poszperać za wiedzą :-D
Powodzenia
_________________
.... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
 
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 47
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3884
Skd: Lubelskie
Wysany: Sro 30 Wrz, 2009   

Witaj Lusi !
Prof.Czubak jest wybitnym lekarzem , więc myślę , że Twój syn ma dobrą opiekę :-)
Myślę, że o chorobę, wszelkie informacje pytaj Profesora. Nie bój się zadawać pytania - masz prawo wiedzieć ;-) Myślę, że niedługo dołączą do Forum osoby mające jakieś doświadczenia z tą chorobą ;-) A jeśli trafisz na jakieś ciekawe wiadomości o tej chorobie to podziel się z nami - być może dla kogoś to będą bardzo ważne informacje. Pozdrawiam Ciebie i Twojego syna :-)
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
Jowi 
Pielęgniarka

Gigantus Bioderkus




Status: Artroskopia x 1
Wiek: 38
Doczya: 19 Cze 2009
Posty: 848
Skd: Poznań
Wysany: Sro 30 Wrz, 2009   

AgaW napisa/a:
Myślę, że niedługo dołączą do Forum osoby mające jakieś doświadczenia z tą chorobą ;-)


Szczerze mówiąc mam nadzieję, że nie dołączą do nas osoby z taka czy inną choroba, najlepiej by było gdyby w ogóle nikt nie musiał szukać tutaj pomocy czy wsparcia - ale niestety choroba nie wybiera i Nas potrzebujących jest coraz więcej :-/ Więc lusi13, mimo wszystko życzę abyś znalazła tutaj te osoby i te formacje, których szukasz :->
_________________
.... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
 
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 47
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3884
Skd: Lubelskie
Wysany: Sro 30 Wrz, 2009   

Jowi - Pisząc to zdanie, które zacytowałaś oczywiście nikomu nie życzę dołączenia do grona chorych.
Jednak życie jest takie, że chorzy są i to często samotni ze swoją chorobą, swoimi przeżyciami. Właśnie dlatego żywię nadzieję, ze odnajdziemy się tu na Forum - bo razem jest łatwiej, raźniej, bo tu każda osoba może czuć się potrzebna i ważna dla innych.
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
lusi13 
Mikrus Bioderkus



Status: Zdrowy szczęściarz
Wiek: 51
Doczya: 18 Wrz 2009
Posty: 2
Wysany: Sro 30 Wrz, 2009   

Cześć! Bardzo dziękuję za szybkie odpowiedzi! Cieszę się bardzo, że w końcu mogę z kimś pisać o syna chorobie. Mieszkam w małej wsi i nikt nie słyszał o takich chorobach. Syn, gdy miał 3 latka zaczął utykać na lewą nogę i tak się zaczęła nasza jazda po lekarzach. Stwierdzono, że ma dysplazję wielonasadową i szpotawe biodra. Cały czas jeździłam z nim do CZD w Warszawie na rehabilitację, ale w marcu tego roku biodro zaczęło więcej boleć i syn chodzi o kulach. Do profesora pojechaliśmy w marcu a potem w czerwcu. Cały sierpień leżał w Otwocku w szpitalu na obserwacji. Byliśmy teraz 24 września na kontroli w Otwocku i nadal ma tylko leżeć na brzuchu. Następną wizytę mamy 21 listopada, ale w Poznaniu, bo tu mamy bliżej. Nie wiem, co mam jeszcze robić, czy będzie jeszcze chodził bez kul? Dlatego szukam rodziców dzieci, którzy mieli tą chorobę. Nie mogę się pogodzić z tym, że chodził a z dnia na dzień musiał mieć kule. Naukę ma teraz w domu. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!!!
Ostatnio zmieniony przez madzi_czer Sro 30 Wrz, 2009, w caoci zmieniany 1 raz  
 
     
Jowi 
Pielęgniarka

Gigantus Bioderkus




Status: Artroskopia x 1
Wiek: 38
Doczya: 19 Cze 2009
Posty: 848
Skd: Poznań
Wysany: Sro 30 Wrz, 2009   

lusi13 napisa/a:
Nie wiem, co mam jeszcze robić, czy będzie jeszcze chodził bez kul?


Zawsze trzeba mieć nadzieję i wierzyć w to, ze będzie dobrze :->
_________________
.... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
 
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 47
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3884
Skd: Lubelskie
Wysany: Sro 30 Wrz, 2009   

Lusi - to przykre dla matki znosić takie cierpienie syna... :-(
ale musisz być silna, nie możesz się poddać. Twój syn potrzebuje Twojego wsparcia - jeśli zobaczy w Tobie siłę i wiarę w wyleczenie to będzie mu łatwiej znosić chorobę, kule...
Bardzo wiele zależy od Ciebie, od Twojej postawy !
Nie załamuj się, jeszcze nie wszystko stracone! Musisz mieć nadzieję dla Was obojga!
Teraz dla syna Twój uśmiech jest cenniejszy od złota, jeśli Ty się nie poddasz to on też nie!
A nastawienie pacjenta ma wpływ na efekty leczenia.
Bądź twardą skałą! Napewno jest jakieś rozwiązanie - wspólnie będziemy go szukać !
Tymczasem pomóż synowi oswoić się z sytuacją, nie pozwól żeby czuł się gorszy niż inne dzieci. Kule to nie przestępstwo, żeby się ich wstydzić.
Twój syn musi być dzielnym chłopcem...a Twoja siła pomoże mu przetrwć ten trudny czas.
Pozdrawiam Was !
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
mrcl 
Mikrus Bioderkus



Status: Student
Doczya: 12 Sie 2011
Posty: 3
Skd: łódź
Wysany: Pon 12 Wrz, 2011   

Jowi napisa/a:
Dysplazja Wielonasadowa. Polega na samoistnym, obumarciu głowy i szyjki kości udowych symetrycznie w obydwu stawach biodrowych, co powoduje zmiany kształtu, wielkości oraz struktury kostnej nasad głów kości udowych, a co za tym idzie pogłębiającą się niesprawność bioder dziecka. Przyczyny choroby nie są do końca poznane. Najczęściej podaje się, iż może to być: opóźnienie wieku szkieletowego, zaburzenia hormonalne, nadmierna lepkość krwi, powtarzające się urazy, podłoże genetyczne, zapalenie błony maziowej stawu biodrowego, zaburzenia krzepnięcia, przebyta dysplazja biodra, po przebytej infekcji. Przebieg choroby i rehabilitacji jest bardzo długi (wg. Zaleceń lekarzy nawet do 15 roku życia).

Na ten moment tylko tyle udało mi się wygrzebać :-D
Pozdrawiam i życzę powodzenia ;-)



Jovi, to jest charakterystyka choroby Perthesa:)

Lusi, Dysplazja wielonasadowa, jak sama nazwa wskazuje, atakuje wiele stawów- polega na zmianach morfologicznych (płaskie panewki, zniekształcone płaskie głowy o nierównych, porozrywanych powierzchniach), następnie pojawiających się zmaianach zwyrodnienowych i w ostateczności martwiczych. Przebieg choroby i rehabilitacja trwa całe życie, zaś jej najagresywniejszy przebieg obserwujemy właśnie w okresie dojrzewania (to wtedy trzeba zwrócić szczególną uwagę na kompleksowe leczenie ortopeda+rehabilitant) i właśnie w stawach biodrowych, gdyż to one narażone są na największy nacisk i opór podczas poruszania, jednak zmiany obserwujemy także w kręgosłupie, stawach kolanowych, skokowych, barkowych, łokciowych, a nawet paliczkowych. Stopień zmian i szybkość ich tworzenia i bólowość jest kwestią indywidualną-u mnie (mam 20 lat) np choroba ma bardzo agresywny przebieg, mam zaatakowane wszystkie stawy, łącznie z palcami właśnie, bez ketonalu nie wychodzę z domu i jestem tuż przed endoprotezoplastyką, gdyż na miejsce zmian dysplastycznych weszły zmiany martwicze rozlewające się na całą kość udową. Natomiast mój kolega poza przykurczamu w biodrach nie skarży się na żaden z w.w. objawów i zero bólowości (25 lat), więc to nie ma reguły. Przyczyną jest mutacja punktowa w ramieniu krótkim 4 chromosomu.

Mam Nadzieję Lusi, że Twój syn będzie miał przebieg taki jak u mojego kolegi, zwłaszcza, że oddałaś go pod opiekę naprawdę dobrych ośrodków jeśli chodzi o dysplazję (oba przetestowałam na sobie) :) ) a do CZD wróciłabym z przyjemnością.
zatem życzę dużo wytrwałości i siły oraz mało bólu!!
pozdrawiam
 
     
mumio123 
Mikrus Bioderkus



Status: Kapo x 2
Doczy: 02 Sie 2012
Posty: 4
Skd: Podkarpacie
Wysany: Czw 02 Sie, 2012   

Witam


Ja mam zdiagnozowaną dysplazję wielonasadową - czy tez zwaną kręgosłupowo - nasadową.

Od dziecka miałem problemy z układem kostnym, a to coś bolało, a to coś szczekało. Do 6 roku życia 2 razy przestawałem samoistnie chodzić - okres od 1 do 2 mc-y potem wracało powolutku do normy. Jako dziecko myślałem, że każdy tak ma. Do dziś pamiętam pytanie do kolegi - czy jak grasz w piłkę to cię piecze w biodrach. Powiedział, że nie - ale dla mnie wydawało się to normalne. W każdym po bieganiu czy długim staniu na nogach miałem problem z ponownym rozruszaniem - uczucie bólu. Rodzice robili co mogli, że mi pomóc. Podejrzewano chorobę "Pertesa" ale po konsultacjach mówili, że to jednak nie "pertes"! Lekarze nie potrafili mnie zdiagnozować. Mówili, że może z tego wyrosnę.

W wieku 13 lat upadłem i stwierdzono patologiczne złamanie szyjki stawu biodrowego. Zrobili fiksację kości piszczelowej do biodra i na 2 mc-e w gips. Niestety przy tego typu chorobie to usztywnienie jest zabójcze, od tego czasu - moje zdrowie było na równi pochyłej. Praktycznie nie mogłem siadać, biodro sztywne - możliwość zginania to tylko 15% w górę, odwiedzenia - praktycznie żadnego. Po pół roku od operacji zacząłem powoli sam chodzi, jednak dolegliwości bólowe nabrały iście ekspresowego tempa, tak że bez kul nie mogłem zrobić ani kroku. Co więcej - zaatakowane zostały kolana - przykurcze /które mam do dziś/. W między czasie przechodziłem dość intensywną rehabilitację - co się okazało bardzo zgubne w skutkach. Efektem tego było jeszcze większe uszkodzenia stawów i ograniczenia ich ruchomości. Jedynie sprawne to pozostały mi silne ręce, które też mają zespół chorobowy - obecnie nasilony - ale jak najbardziej do życia, takiego spokojnego - bez żadnych wysiłków, ciężarów. Ograniczona ruchomość ale się cieszę, że mogę nimi ruszać :-)

Ta operacja plus silna rehabilitacja - zrobiła swoje - znaczy rozłożyła mnie na łopatki. W moim przypadku okazało się to po prostu zabójcze. Jakiekolwiek długie usztywnienie i mocne ćwiczenia są wykluczone. Tylko lekki rozruch, aby nie uszkadzać dodatkowo stawów. Basen, gimnastyka bez obciążenia - tylko to i nic więcej! Żadnej karkołomnej rehabilistacji. W tych czasach jeszcze nie znali tej choroby. Znaczy - w ośrodku w Lublinie, Rzeszowie, Zakopanem - byłem wtedy jako jedyny pacjent z taką przypadłością. W Zakopanem miałem mieć operację, ale konsylium lekarzy stwierdzili kategorycznie - że jest to wykluczone. Niemniej praktycznie nogi przestały funkcjonować. Przenosiłem je tylko na kulach. W tym okresie miałem jeszcze dość mocne i sprawne ręce, więc szalałem na kulach. Po paru latach te dolegliwości jakby zelżyły, znów zacząłem poruszać się samodzielnie - bez kul - ale jakiekolwiek długie stanie czy spacery, bądź wysiłek - odkupiony był dość dużą bolesnością stawów - ból "paląco-piekący" jakby gorącą szpilką ktoś wbijał w kość. Najczęściej bolały biodra bo wiadomo - na nich się trzymasz prosto. Rodzice robili co mogli - by mi pomóc. Kosztowali się na lekarzy, znachorów itp. Pomogła najwięcej ich wiara. Taka jest prawda!

Ok. 20 roku życia - pojawiły się ograniczenia ruchomości w barkach i łokciach - przykurcze. Niemniej nie jest to tak dokuczliwe, bo ich nie eksploatowałem. W wieku 24 lat bolesności w biodrach się pogłębiają do stopnia eksplozji wulkanu. Kul nie używam, ale żyję tylko w zasadzie - do pracy samochodem, parę kroków - siedzę, później do domu i też siedzę. Dzięki temu jakoś sie funkcjonowało. Ale i na to przyszła kryska - znów miałem problem wstać i umyć zęby bo tak bolało.

Wiedziałem, że będę musiał mieć wstawione sztuczne stawy. Szukałem lekarza który by się podjął tej operacji - jako że lekarz który się mną opiekował - odszedł już na emeryturę. W międzyczasie poczytałem o tej kapoplastyce - i się tego uczepiłem. Byłem u 7 lekarzy którzy powiedzieli, że nie mogę przy mojej chorobie mieć tej operacji, bo zwyrodnienia się zbyt duże. Jednak wirtualna konsultacja z CMC w Warszawie powiedzieli, że może by się udało... No ale... 30 tysięcy to ja będę zbierał do śmierci. W między czasie napomknął ktoś na internecie że może w Lublinie ktoś to robi. Tak trafiłem do dr Gągały. Gdy mnie zobaczył - powiedział, że może uda się zrobić tę kapoplastykę, ale decyzję podejmie dopiero wtedy gdy mnie "rozkroi'" i zobaczy co faktycznie jest w środku. Uczepiłem się tej myśli jak rzep kociego ogona. I zrobił coś - czego nie podjęło by się wielu innych lekarzy. Przeglądając forum, zauważyłem, że ktoś się skarżył na niego - nie mnie oceniać. Faktycznie doktor jest bardzo oszczędny w słowach. Mógł się wydawać arogancki, czy wyniosły, ale to jest odbiór pacjenta. Ja myślę, że po przedstawieniu choroby, on już "główkowa" jak najlepiej pomóc pacjentowi - a my odbieramy to jako wyniosłość czy oziębłość, której zapewne wcale nie miał zamiaru demonstrować. Dla mnie był bardzo konkretny. Mnie zależało na jego wiedzy, doświadczeniu - od pogadanek mam przyjaciół i żonę. Dla mnie pod tym względem okazał się "fenomenalny"! Faktem, w porównaniu do wielu pacjentów - ja miałem łatwiej bo z lekarzami spotykałem się od dzieciństwa - więc nie z niejednego pieca się jadło chleb - więc jak ktoś oczekiwał "luźnej rozmowy" to mógł poczuć się nieswojo, wręcz zawiedziony. Ja po przestawieniu mojej choroby, widziałem właśnie zamyślenie i główkowanie jak pomóc temu pacjentowi w tej chorobie. Wielu lekarzy mnie "spaliło", a On dał cichą nadzieję, że może się uda. W moim przypadku często mówił "nie wiem" co powodowało, że jest dla mnie bardzo wiarygodny, bo nie bujał w obłokach. Mówił "otworzę Cię" zobaczę co jest w środku i podejmiemy decyzję. Ja zaufałem i dziś nie żałuję. Miałem zoperowaną jedną i drugą nogę - znaczy biodro - wstawienie endoprotezy BHR. Jestem modelowym przykładem, że medycyna się rozwija. Wg teorii przy tego typu chorobach nie można mieć kapoplastyki a tylko endoprotezę całościową. Mija już 6 i 5 lat od operacji. Jest naprawdę dobrze. Kontroluję to na bieżąco.

Chorobę mam nadal - postępuje w łokciach, barkach, stawach skokowych, czy dłoniach. Ale naprawdę da się żyć. Wiem jedno, że na przyszłość czeka mnie wymiana kolan, barku, łokci, czy stawów skokowych - czyli wstawienie endoprotez. Ale dzięki temu, że miałem tą operację - poczułem fenomenalną wręcz ulgę. Boże - idę i biodra nie bolą po 15 minutach chodzenia. Nie bolą w sposób dotychczas mi znany. Bolą kolana, kostki, zdestabilizowany przez lata kręgosłup - ale to inaczej, lżej - a biodra nie bolą. Rotacja lepsza. Mam problem z ubraniem skarpetek, ale to wina już stawów kolanowych i kręgosłupa - którego nie wygnę w pałąk. Niemniej mogę powiedzieć, że życie jest piękne.

Dla mamy tego dzieciątka co choruje - jeśli zespół chorobowy jest silny - to proszę uważać na wszelkie upadki, jakieś unieruchomienia w gipsie i na rehabilitację - zalecam tylko taką zachowawczą, aby przykurcze się nie pogłębiały.

Z chorobą można żyć. Wiem, że pani mocno przeżywa to wszystko, mam małe dziecię i trudno było by pogodzić się z faktem że ono cierpi. Swoją drogą zrozumiałem ten ból i strach moich rodziców o mnie - dlatego tym bardziej doceniam fakt poświęcenia dla mnie - kiedy nie mieli wsparcia w lekarzach, bez nadzieji, że będę jeszcze chodził!

Dlatego głowa do góry! Wierzę, że znajdzie pani dobrego lekarza, którzy obierze najlepszą drogę dla Pani synka, a przy czym medycyna się rozwija i wierzę gorąco w to, że uda się, aby pani syn był samodzielny, zaradny i mógł żyć tak jak większość z nas.

Pozdrawiam gorąco.
 
     
pasiflora 

Galaktikus Bioderkus




Status: Endo + Kapo
Doczya: 27 Cze 2009
Posty: 3276
Skd: Polska
Wysany: Czw 02 Sie, 2012   

mumio123, fakt przeszedłeś nie mało.
Piękne jednak jest to co napisałeś do lusi13 Dałeś przykład że można z tym żyć w dobie postępu medycyny.
Nie zgodzę się jednak z Twoim zdaniem co do rehabilitacji. Tak jak medycyna i fizjoterapia również się rozwinęła. Poczytaj nasz dział rehabilitacji a zobaczysz różnicę. Owszem ta "Twoja" rehabilitacja na pewno nie była dobra, ale ja wiem jak na siłę w ośrodku kiedyś ćwiczyli Teraz to inna bajka. Wszystko do granic bólu, czasem rozluźniająca, a czasem że pot mi po tyłku cieknie, ale na pewno nie ma to nic z rehabilitacją z lat 80-90.
Mimo wszystko i ciebie zachęcam do dobrej rehabilitacji u np. polecanych przez nas fizjoterapeutów.
 
     
mumio123 
Mikrus Bioderkus



Status: Kapo x 2
Doczy: 02 Sie 2012
Posty: 4
Skd: Podkarpacie
Wysany: Czw 02 Sie, 2012   

Droga Pasi


Faktycznie masz rację odnośnie dzisiejszej rehabilitacji. Dziękuję za zwrócenie uwagi. Moja uwaga odnosi się do początku lat 90 kiedy w Polsce fizjoterapia i rehabilitacja były strukturą rozwijającą się - co więcej ja nie mam żalu do ówczesnej kadry. Opierali swoje doświadczenie na innych metodach, innej wiedzy medycznej. To nie ten świat, nie ta bajka co dzisiaj.
Jedno się tylko nie zmieniło - poświęcenie rehabilitantów i fizjoterapeutów - dalej odwalają kawał dobrej roboty, aby pacjent który przyjechał na wózku wyszedł na własnych "nogach". Jest im o tyle łatwiej że "instrumentarium" jest znacznie większe niż w latach 80-90 z czego bardzo się cieszę. Dzisiaj spektrum rehabilitacji jest olbrzymie. Stawia się ludzi na nogi, po wypadkach, chorobach które w przeszłych dekadach były "nieuleczalne".
 
     
pasiflora 

Galaktikus Bioderkus




Status: Endo + Kapo
Doczya: 27 Cze 2009
Posty: 3276
Skd: Polska
Wysany: Czw 02 Sie, 2012   

mumio123, dziękuję za poparcie. Aż miło się czyta że zdajesz sobie sprawę ze zmian w dzisiejszej rehabilitację. Mam nadzieję że będziesz z niej korzystać pełnymi garściami.
 
     
Wywietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
 
   

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template created by Qbs. Template theme based on Unofficial modifications.