Status: Endo x 1
Wiek: 56 Doczy: 31 Lip 2016 Posty: 144 Skd: Polska
Wysany: Sro 12 Pa, 2016
No to jestem po drugich ćwiczeniach z terapeutą i mówiąc, a raczej pisząc szczerze, to myślałem że jestem w lepszej formie. Dzisiaj się czuję jakbym przebiegł z 5 km. Na razie jest OK, ale lekko nie jest. Od tego wylegiwania i braku ruchu niestety mięśnie się rozleniwiły i nawet kolano pobolewa przy zginaniu. A tu jeszcze tyle czasu do operacji. Rehabilitant uświadomił mi że dobrze by było by tak ćwiczyć do końca po 30 do 40 minut dziennie. Trzeba będzie zacisnąć ząbki oraz pasa i do roboty się wziąć. Ostatnio "orto" mi powiedział, że nie koniecznie trzeba mieć szczepienia "żółtaczkowe", że nie jest to wszędzie wymagane. Nie wiem sam co zadecydować. Na razie rękawiczek nie ubierałem do używania kul bo za krótkie dystanse robiłem ale mam i nie zawaham się ich użyć. Chodzę o kulach tylko poza domem i jak już mocniejszy ból w pachwinie i pośladku odczuwam, ale dostałem opr.. od "reha" że zacząłem znowu wszędzie. Najgorzej jest z kąpielą. Umyć stopy to wyzwanie jak ta lala. Kupiła mi żonka szczotę na długim trzonku i teraz jakoś idzie. Ale ubieranie skarpet to prawdziwa porażka. Znalazłem sposób taki że wkładam do połowy skarpety dwie końcówki od kul i rozciągając skarpetę kulami naciągam na kiczałę.
Wiem w LIDLU widziałem te "łapki", ale kupować dwie to za duża inwestycja.
Według mądrych artykułów , to można też z nogą zgiętą w kolanie, opartą na krześle i wsuwać skarpetkę od tyłu, ale wolę mój sposób mniej bolesny przy skręcaniu ciała.
"Przeorałem" jak to się mówi pół internetu w poszukiwaniu wiedzy tajemnej bioderkowej i już się czuję z lekka uświadomiony. Nawet coś mnie skłoniło by zobaczyć jak wygląda operacja ale spoko dałem radę... nie zemdlałem. może nawet potrzebowałem tego. Każdy ma inaczej, jedni chcą inni nie chcą wiedzieć, a ja zaliczam się do tych, co wolą wiedzieć jak najwięcej by móc sobie (w razie czego) pomóc w różnych sytuacjach, a i ciekawość też robi swoje. Na dzisiaj kończę moje opowieści z "mchu i paproci" bo pewnie połowa czytających już w połowie przysnęła. Do usłyszenia? nie!!! ...do poczytania.
_________________ Z głodu się jeszcze nikt nie zesr@ł, ...z bólu chyba tak.
Status: Endo x 1
Wiek: 39 Doczya: 15 Sie 2010 Posty: 432 Skd: Kraków
Wysany: Czw 13 Pa, 2016
Z tą żółtaczką - zbadaj po prostu poziom przeciwciał, może nie musisz się szczepić. To tak naprawdę o Twoje zdrowie chodzi, żółtaczka naprawdę jest mało fajna i uprzykrza życie (szwagierka dostała w prezencie od szpitala WZW B i jest nosicielem już ponad 10 lat), a szczepienie (zarówno na A i na B) są bardzo skuteczne i długo się utrzymuje odporność
Status: Endo x 1
Doczya: 10 Maj 2016 Posty: 40 Skd: Warszawa
Wysany: Czw 13 Pa, 2016
Kiedy czytam takie pozytywne posty /mimo bólu autora/ to myślę, że super, że są tacy ludzie i śmieję się w całej okazałości Kiedy czytam o zakładaniu skarpetek za pomocą kul to przypomniało mi się ,że kule tak naprawdę służyły mi do wielu innych rzeczy poza chodzeniem i obecność ich była bezcenna. Mnie służyły do zdalnego gaszenia i zapalania światła kiedy byłam już w łóżeczku, przysuwaniu butów i wszelakiej maści przedmiotów, zamykania i otwierania szafek od kuchni a nawet ich mycia nie mówiąc już o przesuwaniu miski z praniem,wieszania, wkładania do szafki kosza na śmieci czy drapania... użyteczność ich jest nieograniczona
Status: Endo x 1
Wiek: 56 Doczy: 31 Lip 2016 Posty: 144 Skd: Polska
Wysany: Czw 13 Pa, 2016
Oooo... ...jak fajnie dobry pomysł na nowy dział i temat na forum.
Proponuję Ula Kubasiewicz założyć wątek np. Rzeczy i urządzenia użyteczności codziennej i ich inne niż mają zastosowanie dla potrzeb cierpiących przy schorzeniach różnych typów.
Trochę długie jak na nazwę działu czy tematu, ale warto pomyśleć.
Na naszym forum nie znalazłem tego typu propozycji i chociaż na pierwszy rzut oka może się komuś wydać śmieszne, to może być wielu osobom " bez pomyślunku" czyli z mniejszą wyobraźnią niż my bardzo pomocne.
Ja na ten przykład z własnego doświadczenia mam tak, że podczas wstawania z łóżka i kładzenia się, przed zsunięciem nóg z łóżka, wkładam (jeszcze leżąc) między kolana poduszeczkę (jaśka) i tak trzymam zgiętymi kolanami cały czas do czasu siadu. Powiem szczerze, że o wiele mniej odczuwam bolesność przy opuszczaniu stóp na podłogę a nikt mi tego z lekarzy czy terapeutów nie zasugerował.
Oczywiście tak odczuwam ja przy złamaniu głowy kości udowej, może inne osoby z innymi schorzeniami lub w innym miejscu mają inaczej.
Co Wy bioderkowcy forumowcy sądzicie? warto taki wątek rozpocząć?
_________________ Z głodu się jeszcze nikt nie zesr@ł, ...z bólu chyba tak.
Status: Endo x 1
Wiek: 56 Doczy: 31 Lip 2016 Posty: 144 Skd: Polska
Wysany: Wto 25 Pa, 2016
Witajcie.
Dzisiaj z racji zwolnienia lekarskiego wezwali mnie do ZUSu na badania i orzeczniczka, ( na oko 85 może nawet 90 lat, nie wiem, co tam jeszcze robiła w tym wieku) przyjęła mnie jak za dawnych czasów wojennych w gestapo. TAK! Nie żartuję!
Opiszę jak nie wierzycie...
Wchodzę do gabinetu i już zza parawanu, głosem nie kobiety lekarza, tylko jak na przesłuchaniu więźnia zwraca się do mnie tymi słowy cyt:
-" Proszę siadać tu na tym krześle, nie przysuwać i nic nie mówić. Wyjąć dowód! Położyć na biurku.
( krzesło ustawione było na środku gabinetu, przestrzeń na około jakieś 2 metry, jak na prawdziwym przesłuchaniu.
Po dłuższej chwili wpisywania danych znowu głosem oprawcy z SS ...cyt:
-" Proszę podać dokumenty związane z chorobą.
...wyjmuję z reklamówki skoroszyt i w "koszulce" przygotowane dokumenty, czyli podaję "w koszulce" opisy RTG, TK i RM i raptem cyt:
-" Co pan robi! mówiłam dokumenty choroby." (zgłupiałem )
-" Tylko opisy! bez koszulki! (wysunąłem i wstając za każdym razem o dwóch kulach, dostarczam je grzecznie bez słowa, prawie na baczność ze strachu, na biurko mojego oprawcy).
Siadam i wyjmuję resztę dokumentów ze skoroszytu, by być gotowy przed następnym hasłem podać!
-" Co mi pan tu daje! ja nie mam czasu na czytanie! tylko ostatnie wyniki! ( wyników badań było 5 kartek w tym 3 świeże )
-"Proszę się rozebrać do majtek, ale na tamtym krześle! nie tutaj! ( grzecznie o kulach przeszedłem pod ścianę , rozebrałem co kazano i...
-" Siadać na kozetkę! no dalej nie ma czasu proszę pana! ( w tym miejscu chciałem coś powiedzieć, ale zostałem tak zbrechtany, że odpuściłem ze strachu, ...chyba...)
-" Nic nie mówić! odpowiadać na pytania! (wtedy chciała zbadać mi ciśnienie, ale niestety, spadł jej stary ciśnieniomierz na podłogę, szybka odpadła i wskazówkę wygięło )
Zamarłem coś pomruczała do siebie, chyba siebie opindalała więc z badania musiała zrezygnować.
Po chwili kazała mi się położyć, podnieść nogę itd., widząc że jak na załączonych opisach badań, raczej nie udajękazała się ubrać ... cyt:
-" Proszę się ubrać i wyjść! ( tu 5 sekund ciszy) ... i poczekać na korytarzu! ( spadł mi kamień z serca że wyszedłem z tego żywy, bo czułem, że mało brakowało
Na korytarzu czekałem jakieś 10 minut, po czym wyszła i poszła na koniec korytarza zrobić ksero, tych dokumentów które zostawiłem po badaniu.
Przyszła i po drodze oddała moje oryginały badań po ksero i co wprawiło mnie w osłupienie powiedziała cyt:
-" Może pan iść spokojnie do domu... wszystko jest w porządku.
Wierzcie lub nie!, ale dlatego tak dokładnie zapamiętałem to i opisuję, bo naprawdę, dla mnie to było traumatyczne przeżycie.
Jeszcze nigdy nie spotkałem się z takim podejściem do kogokolwiek.
Co więcej, dzwonię do żony i opowiadam, a żona mówi mi, że jej koleżanka z pracy też była u tej samej orzeczniczki, i tak samo została potraktowana, ale była już tak wściekła, że na koniec wizyty się z nią pokłóciła i zastraszyła że zgłosi jej zachowanie dyrekcji ZUS ( nie zrobiła tego jednak, a szkoda).
I tak zakończyłem wizytę w ZUS i co ciekawe, byłem już pół roku wcześniej w tym samym celu, ale z inną chorobą, gdzie przyjął mnie bardzo miły lekarz. To samo miejsce, a dwa światy. Szok.
Dodam jeszcze na dzisiaj, przy okazji wyjścia z domu, zawiozłem papiery do MOPS-u. Staram się o orzeczenie o niepełnosprawności, czyli za miesiąc dam znać jak na komisji mi poszło.
Mam nadzieję, że nie zanudziłem i przyrzekam, nic nie koloryzowałem opisu z tej wizyty w ZUSie, jedynie upiększałem dla zmniejszenia grozy emotkami.
Pozdro i do następnego.
Status: Endo x 1
Wiek: 56 Doczy: 31 Lip 2016 Posty: 144 Skd: Polska
Wysany: Sro 26 Pa, 2016
Myślałem o tym.
Ale jak stare przysłowie mówi ... "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe", więc jak bym ruszył tą sprawę to zniżył bym się do jej poziomu, a ja na ten czas, nie mam zdrowia się wdawać w potyczki z ZUSem.
No a przede wszystkim, nie ma świadków na to, co dzieje się w gabinecie. Na korytarzu była "słodka", a i tak tylko ja sam już tam siedziałem bo nie było pacjentów.
Dzisiaj się już z tym przespałem jak Scarlett Ohara w "Przeminęło z wiatrem" i mnie również ... przeminęło
Status: Endo x 1
Wiek: 56 Doczy: 31 Lip 2016 Posty: 144 Skd: Polska
Wysany: Pon 07 Lis, 2016
No i zachciało mi się, łazić po cmentarzu w taką pogodę. Zaciągnąłem bakcyla i leżę jak betka na antybiotyku. Tak to jest, jak po nasiadówce w domku człeka wyciągnie na dworek i choróbsko gwarantowane. Tak więc, nie jest fajnie.
Już mnie plechy bolą od tego leżenia i obawiam się o moje lędźwie, że znowu o sobie przypomną.
Trzymajcie kciuki za cztery dni do lekarzy na wizyty umówiony więc muszę się "podkurować" do tego czasu.
Landolier, fajną miałeś tę wizytę w ZUSie. Nie ma co SSmanka na 100%. Może ona wcześnie w obozie koncentracyjnym "leczyła"?
Tak na serio.
Nie ma łatwo w naszej chorobie. Zmęczenie jakie czujesz to przede wszystkim mięśnie. Pracuj nad nimi cały czas a żniwo żniwo zbierzesz zaraz po operacji.
Status: Endo x 1
Wiek: 56 Doczy: 31 Lip 2016 Posty: 144 Skd: Polska
Wysany: Wto 08 Lis, 2016
A dziękować... dziękować, jeszcze ciągnę jakoś. Rzuciło mi się na "dudy", więc "szczekam " na wszystkich. Puki jeszcze płuc nie wyplułem i humor "angielski" dopisuje, to jestem dobrej myśli, że za parę dni wrócę do zdrowotności. i do was kofani.
Status: Endo x 1
Wiek: 56 Doczy: 31 Lip 2016 Posty: 144 Skd: Polska
Wysany: Wto 15 Lis, 2016
No to wracam "do żywych" było ciężko. Tydzień na antybiotyku który nie działał. Ale już coraz lepiej i całe szczęście, bo za dwa dni do orzecznictwa o niepełnosprawność śmigam. nie ZUS -owskiego tylko tego powiatowego MOPS-u.
Jeszcze nie miałem okazji być na takiej komisji i trochę mam "reisefieber" jak każdy.
Jak macie jakieś ŚWIERZE wskazówki jak jest obecnie, to z góry dzięx za podpowiedzi.
W piątak czeka mnie kardiolog i neurolog.
Powoli się przygotowuję, by mieć pewność swojego stanu zdrowia i przeciwwskazań (ewentualnych) do operacji.
Dlaczego? Bo po pierwsze że mogę ...mam lekarzy w pakiecie, dwa ..to po trochu takie moje "zboczenie zawodowe".
Zdam relację jak poszło, a na razie