Forum Bioderko Strona Gwna


 
   
 
Poprzedni temat «» Nastpny temat
Autor Wiadomo
Przesunity przez: kinga
Pon 08 Gru, 2014
Magdalenaa_moje przypadki
magdalenaa 
pytająca
Popularus Bioderkus




Status: Endo x 2
Doczya: 08 Lut 2013
Posty: 59
Skd: Krk
Wysany: Pon 08 Gru, 2014   Magdalenaa_moje przypadki

Od 25 lat pracuje naukowo, co oznacza dlugotrwale siedzenie. Jak pisalam, mam 50 lat, od mlodosci borykam sie z choroba calego kregoslupa. W 2008 mialam juz skierowanie na operacje kregoslupa szyjnego (zniesienie lordozy, zwyrodnienia, uwypuklenia krązkow do kanalu rdzenia - opis zajmuje cala strone A4 ), od ktorej uratowal mnie przewspanialy dr Chrzanowski, jeden z najlepszych neurochirurgow w Polsce. Dzieki rehablitacji (prywatnej, czestej, drogiej) udalo mi sie uciec spod noza i tak trwam do dzisiaj. Mam nadzieje, ze temat nigdy nie stanie sie ponownie aktualny.

W 2011 konczylam pisac habilitacje (3 lata siedzenia niemalze dzien i noc). Jako weteranka w chorobach kregoslupa bylam przyzwyczajona do bolu i nie zwracalam nan uwagi, bo inaczej musialabym zmienic prace (bol czulam zawsze: chodzac, rodzac, noszac dzieci na rekach, siedzac zbyt dlugo, dzwigajac ponad miare itp. - czlowiek sie przyzwyczaja. Caly czas tez bylam pod kontrola lekarzy i fizjoterapeutow "panstwowych"). I jak juz skonczylam pisac, to wstalam i chcialam zaczac chodzic, sadzac, ze - jak do tej pory - rozchodze swoje bolesci. Tak bylo od zawsze: bolalo i przestawalo. Wystarczylo dac na luz, poodpoczywac, rozchodzic. A tym razem nie, niestety, nic nie chcialo minac. No to zaczely sie intensywne konsultacje z prywatnym rehabilitantem, ktory wczesniej zajmowal sie moja szyja (b. renomowany specjalista w naszym miescie). Rok walkowali moje cialo, zalecali rozne cwiczenia, nie widzac konkretnych przyczyn (biodra? kregoslup ledzwiowy? staw biodrowo-ledzwiowy?). W koncu podjelam meska decyzje i poszlam do ortopedy, a nawet do dwoch. Zaluje, ze nie zrobilam tego wczesniej.

Najpierw poszlam do dr K. - z polecenia mojego fizjo. Dobry lekarz, ale przyjmowal jedynie prywatnie, wiec skonczylo sie na dwoch wizytach (skierowanie na prywatne RM, podejrzenie martwicy glowy udowej, ostatecznie wyeliminowane). Do panstwowego lekarza dotarlam dopiero w marcu 2012 (terminy :( ). Byl to drugi polecony przez mojego fizjoterapeute lekarz, owczesny ordynator szpitala KCR na Modrzewiowej (specjalizujacego sie w leczeniu chorob narzadu ruchu) - dr Chrobot.

Dr Ch. - to bardzo mily czlowiek i chyba kompetentny specjalista. Rowniez on dal mi pilne skierowanie na RM , podejrzewajac martwice kosci udowej. Poniewaz w czasie drugiej wizyty mialam juz wyniki pierwszego (prywatnego) rezonansu, rowniez on potwierdzil, ze to nie martwica. Efekt wizyty - kwalifikacja na zabieg endoprotezowania w sierpniu 2015 roku (3,5 roku czekania!!!). Gdy odwiedzilam go po roku (wiosna 2013), skarzac sie na straszny bol prawej nogi, ktory nie ustepuje mimo cwiczen i manipulacji, odrzekl , ze nie bedzie mi operowal 'zdrowej' nogi, ze noga musi 'dojrzec'. Bol nie zrobil na doktorze zadnego wrazenia. Zapisal leki z grupy NLP i problem z glowy. Gorzej z pacjentem, ktory choruje na refluks i nie moze z tych lekow korzystac...

Tu trzeba nadmienic, ze caly czas studiowalam Wasze-Nasze forum. I co z tego wyniklo? Ano - nadmiar wiedzy :) :) Jak dowiedzialam sie o BMHR, to zaczelam szukac. I tak dotarlam do dr. P., specjalisty od BMHR. Niestety, obejrzawszy moje RTG dr P. stwierdzil, ze moje biodro sie nie nadaje do tego typu zabiegu :(

W tak zwanym miedzyczasie miewalam mniejsze i wieksze problemy z noga, z czym nie radzili sobie rehabilitanci w ogole. Trafilam wiec dwa razy do poleconego ortopedy dr. Z., ktory podal mi znieczulenie sterydowe na zapalenie kaletki. Niestety, objawy mijaly na dwa tygodnie, a potem dalej koszmar. Nieprzespane miesiace... Szkoda gadac.

W maju 2013 decyduje sie wziac zastrzyki z czynnikami wzrostu. Potem jeszcze jesienia - kwas hialurynowy. Efekt - poprawa smarowania, zmniejszenie bolu (dosc znaczne!!!), ale noga dalej dysfunkcyjna. Chodze z problemami na odleglosc maksymalnie 1-1,5 km. Nie moge dzwigac, rezygnuje z wycieczek pieszych, uprawiania sportu (taniec, nordic walking, aerobic), wyjazdow, udzialu w konferencjach i wyjazdach studyjnych w pracy. Z trudem pokonuje schody do domu i w pracy. Trace kontakt z grupa znajomych, ktorzy sa dla mnie zbyt aktywni. Zaczyna sie obnizac moj nastroj. W domu twierdza, ze symuluje (mam trudne malzenstwo i macierzynstwo, ale nie chcialabym o tym pisac w szczegolach).

Pod koniec roku 2013, pod wplywem znajomej, ktora wlasnie zoperowala biodro w szpitalu na Focha u dr. Kruka (wspanialy czlowiek, b. dobry specjalista), podjelam meska decyzje , ze i ja wreszcie to zrobic musze. Ze juz nie bede dluze czekac. Poszlam prywatnie do dr. K. - tylko po to, by sie dowiedziec, ze juz nie pracuje w szpitalu na Focha (co za pech!!!), ale za to prywatnie w innym miejscu, gdzie chetnie sie mna zajmie... No bo glowa kosci udowej juz jak grzyb, i , prosze pani, w Niemczech to za maksymalnie 3 miesiace bylaby pani po operacji. W koncu polecil mi swojego kolege w szpitalu na Focha - dr S.

Dzwonie na Focha, prosze o umowienie wizyty u dr. S. Idac za rada dr. K. biore od internisty skierowanie na operacje i zawoze wprost do sekretariatu medycznego w szpitalu na Focha. Ma to przyspieszyc procedure przyjecia do szpitala. No i faktycznie cos przyspieszylo - wizyta juz na poczatku lutego 2014. Ide. Zanosze wszystkie RM, KT i RTG (bioder, ledzwi, szyi, czego tam jeszcze nie bylo...). Mowie o bolu, o dr. K., ktory mi Pana polecil... I tu sie zaczelo: dr S. rozsierdzil sie na te informacje - że dr K. powiedzial to, powiedzial tamto... Dr K. tu juz nie pracuje, a jesli tak twierdzi, to niech sam Pania operuje... Efekt: wpis na operacje (stan stabilny) na koniec 2016. I moj stres straszliwy, i niesmak - dlaczego tak, co zrobilam niewlasciwie, a moze ... ???

Zaraz po tej wizycie (luty 2014) nie daje za wygrana i postanawiam przypuscic kolejny szturm na szpital KCR na Modrzewiowej - prosze o wyznaczenie wizyty u dr. Ch., ordynatora. I czego sie dowiaduje ? Dr Ch. tu juz nie pracuje, zwolnil sie juz wiele miesiecy temu... No to prosze do jakiegokolwiek lekarza. Bo boli jak diabli, juz nie tylko prawa, ale i lewa noga. Nie moge jej podniesc na wysokosc stopnia. Rehabilitacja nic nie pomaga.

W miedzyczasie chudne 10 kg (aby stawy mialy lzej), a znajoma poleca mi cudownego ortopede, ktory cuda czyni i jest wspanialym czlowiekiem - dr. Widawskiego. Odwiedzam go dwa razy prywatnie, z jego polecenia robie kolejny rezonans. RM wykazuje duze zmiany w obu biodrach, prawe do wymiany na wczoraj, lewe z chondropatia 3/4 stopnia w pozycji przedniej. Lekarka opisujaca RM stwierdza: Chyba za duzo pani siedzi... Dr Widawski operowalby juz, ale nie jest w stanie przeskoczyc kolejek finansowanych przez NFZ. Na liscie przypadkow pilnych bede sto ktoras... Wszyscy z polecenia. Dziewiec stów poszlooo!!! (RM i dwie wizyty)... Nie mam do niego pretensji, tylko zal do losu, ze nie mozna wybrac operatora, szpitala i terminu... Wybralabym wlasnie jego.

W koncu trafiam w kwietniu 2014 do przemilego dr. Skolarczyka, emerytowanego lekarza na Modrzewiowej, ktory juz, niestety, nie operuje. To on wysluchuje moich skarg na bol prawego uda i prawej nogi, na bol nogi lewej . Efekt - skierowanie na druga operacje - nogi lewej tym razem (listopad 2018) i wniosek do dyrekcji szpitala o przyspieszenie operacji nogi prawej. I seria zastrzykow z kwasu chialurynowego do lewego stawu. Niestety, bez efektu tym razem. W czerwcu 2014 dowiadujemy sie, ze odwolanie nie zostalo uwzglednione, bo 'brak wskazan medycznych'. Dr Skolarczyk nie posiada sie z oburzenia, a ja z zalu...

W maju trafiam tez do rehabilitantki z tego forum, pani Kasi Michaluk. Wspaniala osoba, ktora probuje potrzmac moja chec do zycia swoim optymizmem :)

W lipcu dopada mnie NFZ, wykrywajac, ze jestem zapisana na trzy operacje dwoch bioder: na Modrzewiowej biodro prawe (2015) i lewe (2016), a na Focha biodro prawe (2016). Musze z czegos zrezygnowac, wiec rezygnuje z lewego na Modrzewiowej, bo termin zbyt odlegly (2018), zostaja wiec tylko dwie operacje: prawa noga na Modrzewiowej (2015) i lewa na Focha (2016). Sytuacja troche schizofreniczna, ale stwierdzam, ze nie bede sie martwic na zapas. Moze sie jeszcze cos zmieni. Wolalabym byc operowana na Focha, tu ordynatorem jest dr Chrzanowski, a do niego mam wielkie zaufanie...

Wrzesien i pocz. grudnia 2014 to wizyta u kolejnego lekarza na Modrzewiowej - operatora dr. K. (polecil go ktos z Was - uzytkownikow Forum), a wszystko po to, by dalej naklaniac szpital do przyspieszenia operacji nogi prawej... Siada caly kregoslup, juz nie tylko biodra nie daja chodzic, stac, siedzie, lezec, ale wszystko, wszystko, a najbardziej ledzwia. Fizjo pracuje nad tym caly czas, ale swierdza, ze za duzo dysfunkcji, nie moze dac ostrych cwiczen, bo leczac jedno, popsuje drugie... :(

Dr K. mlody, troche bezosobowy, mily, ale z dystansem; wysluchuje moich skarg, rowniez slucha o problemach w pracy (planowanie kolejnych semestrow z wykladami na uczelni, ktos to musi zrobic, prowadzenie magistrantow, doktorantow itp, rozmaite projekty i zobowiazania finansowe, ktore trzeba na czas rozliczac... ech..). Nic nie poradzi. Czekam juz dlugo, to sie doczekam. Pewnie na wiosne.

No i co tu robic? Juz rok temu zadeklarowalam, ze nie bedzie mnie w pracy w semestrze wiosennym, od lutego do czerwca. Teraz wzielam zwiekszona liczbe wykladow i zajec, aby odrobic z wiosny 2015 co trzeba. A tu nie ma zadnych konkretow. Jak 'dobrze' pojdzie, to bede operowana zgodnie z kalendarzem, dopiero latem 2015... I w leb wezma moje plany, odpowiedzalnosc za przyjete zobowiazania itp... To niby nic takiego, nie ma ludzi niezastapionych, ale ja sama mam juz dosc czekania, chodzenia, proszenia sie, siedzenia w domu, niewyjezdzania na wakacje, calkowita redukcje aktywnosci zawodowej... Chce na Krete albo do Wloch, nad jakies cieple morze, slonca chce, odmiany troche, ruchu jakiegos, spacerow, ucieczki od tej stagnacji, depresji, pracy na zwolnionych obrotach, chce czegos dobrego dla siebie... I mozliwosci planowania kolejnych krokow zawodowych... bo, niestety, kto sie nie rozwija, powoli wypada z gry - juz to czuje i nie poprawia to mojego nastroju.

No to uderzam ponownie do dr. S. ze szpitala na Focha. Ale tym razem ide prywatnie. Bylo to pod koniec listopada. Dr S. prywatnie dosc mily. Obiecuje duzo, styczen, luty 2015 - tak jak sobie wymarzylam... Prosze sie nie martwic, zajmiemy sie zrotowana miednica, prosze sie nie bac bolu kregoslupa ledzwiowego od lezenia na wznak po operacji... od tego mamy anestezjologow.... Zapraszam na wizyte do szpitala w celu dogadania szczegolow.

Na tej wizycie bylam dzisiaj. I o niej juz pisalam w skrocie. Od niej zaczelo sie to dzisiejsze pisanie.

Mam dosc wizyt, proszenia, wydawania pieniedzy, planowania. Od stycznia 2012 do dzisiaj zlozylam 33 wizyty lekarzom (glownie prywatnie), 4 razy robilam RTG, 4 razy RM i 1 raz TK. Dodam jeszcze, ze w domu mam dosc trudna sytuacje i niewiele wsparcia psychicznego. No i w tej chwili juz po prostu nie dam rady wybrac sie sama do Otwocka... Po lekturze moich przypadkow pewnie nikogo juz nie zdziwi, ze kazdy kolejny pomysl wydaje mi sie malo realny :(
_________________
m.
 
     
biedronne 




Status: Endo x 1
Wiek: 39
Doczya: 15 Sie 2010
Posty: 432
Skd: Kraków
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

Eh, taki to problem w Krakowie trochę jest, że samych mamy sławnych i polecanych specjalistów ale jak przychodzi co do czego to "Pani jeszcze poczeka" i "no... to może boleć". Znam z autopsji. Nie wiem co Ci doradzić konkretnego - ja uciekłam z Krakowa i operowałam się w Mielcu - krótkie terminy, fachowa opieka, nowoczesne endo. No i brak krakowskiego zadęcia :/ Czekałam pół roku.
Otwock to super kierunek, ale ja tam już nie pojechałam, podobnie jak Ty nie miałam już siły. Byłam za to w Piekarach i tam przeżyłam horror kolejkowy, wiecznie przesuwany termin na nie-wiadomo-kiedy.
 
     
magdalenaa 
pytająca
Popularus Bioderkus




Status: Endo x 2
Doczya: 08 Lut 2013
Posty: 59
Skd: Krk
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

biedronne, czy mozesz mi podac nazwisko swojego operatora w Mielcu? W Mielcu jest jeden szpital, w ktorym robi sie operacje endo?
_________________
m.
 
     
aga.t. 

Gigantus Bioderkus




Status: Kapo x 1
Wiek: 46
Doczya: 02 Cze 2010
Posty: 1170
Skd: Czeladź
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

magdalenaa Dziękuję, że znalazłaś czas i chęć aby opisać swoją historię. Po prostu ręce opadają...mamy chory system i chyba wiele wody upłynie zanim coś się zmieni. Przeszłaś bardzo dużo i wcale Ci się nie dziwię, że nie masz już siły szukać dalej. Przykre jest też to, że nie masz porządnego wsparcia ze strony rodziny - a to jest bardzo ważne.
Może jeszcze dasz radę spróbować z Mielcem tak jak zrobiła to Biedronne?
Ze swej strony mogę tylko zaproponować abyś w wolnej chwili zaglądała tu do nas, poczytała historie innych bioderkowiczów, opisywała swoje przeżycia - to czasem choć trochę pomaga bo przecież wszyscy tu jesteśmy bioderkową rodziną i każdy ma swoje przejścia, różne doświadczenia (mniejsze i większe) ale łączy je jedno czyli walka o swoją formę, zdrowie. Niejedna osoba na forum miała gorsze chwile, chwile załamania ale kto jak nie my potrafimy je zrozumieć? Niejeden raz i ja ryczałam w monitor ;) ale tutaj zawsze z kimś można o tym pogadać - albo ogólnie albo na pw. Oczywiście jak tylko czas i forma nam pozwala to robimy spotkania, które są prawdziwą bombą energii i być może i Ty kiedyś na takie spotkanie się skusisz? Może z kimś z Twoich okolic spotkasz się na kawie i pogaduchach - to naprawdę wiele daje.
Pozdrawiam serdecznie trzymając mocno kciuki abyś w końcu trafiła na kogoś kto pomoże wyprostować tą trudną drogę do poprawy zdrowia.
_________________
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
 
     
maaly-22 
3.6.12 29.7.14 11.8.
Gigantus Bioderkus




Status: Endo + Inne operacje
Wiek: 42
Doczy: 13 Lip 2013
Posty: 976
Skd: Muszyna
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

Magdaleno przeczytałem Twój post i zgodze się ze słowami Biedronne i Agnieszki czytając Twój post widze ze w większości leczyłaś sie w szpitalu na modrzewiowej zdecydowałem się zabrać słowo w Twoim temacie poniewaz i ja leczyłem się w krakowie . Był to szpital im ludwika rydgiera na osiedlu złotej jesieni oddział ortopedi i neurortopedi ordynator piotr kłosinski i nie nazekam na ten szpital oczywiście rozumie Ciebie i wiem jak to jest zycz z bólem dlatego pise tego posta .
Pozdrawiam Ciebie i zycze duzo zdrowia jak i powrotu do sprawności jak i tez aby po zabiegu czy to w mielcu czy krakowie lub innym szpitalu nie było zadnych powikłan
_________________
" nie smuć się nie warto ciesz się życiem i kazdą jego chwilą".....» Wieloodłamowo złamana miednica, lewa kończyna krótsza o 4 cm
 
 
     
biedronne 




Status: Endo x 1
Wiek: 39
Doczya: 15 Sie 2010
Posty: 432
Skd: Kraków
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

Szpital w Mielcu: http://www.szpital.mielec...topedyczny.html
Operował mnie dr Midura, przyjmuje prywatnie w Tarnowie w przychodni Centermed, więc nie trzeba aż do Mielca się tłuc, a do Tarnowa piękna autostrada nam wyrosła.
Ja byłam w Tarnowie raz, dostałam skierowanie na operację i telefonicznie zapisałam się do kolejki w Mielcu, potem wysłałam skierowanie i rtg pocztą. W Mielcu byłam dopiero dzień przed operacją, więc udało mi się z minimum jeżdzenia tam i spowrotem.
Jestem z Krakowa, jeśli chcesz możemy sie spotkać i porozmawiać.
Trzymaj się ciepło
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 47
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3884
Skd: Lubelskie
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

Magdo, oj długa i trudna jest Twoja droga...mogę się tylko domyślać jak bardzo jesteś tym zmęczona i zniechęcona.
Pomyśl nad tym co napisała Biedronne-być może to byłoby dobre rozwiązanie?
Dobrze że jesteś pod opieką terapeutki i dbasz pod tym względem na tyle ile możesz.
Trzymaj się, dasz radę znaleźć dla siebie rozwiązanie-jesteśmy silniejsi niż nam się wydaje :hug:
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
maaly-22 
3.6.12 29.7.14 11.8.
Gigantus Bioderkus




Status: Endo + Inne operacje
Wiek: 42
Doczy: 13 Lip 2013
Posty: 976
Skd: Muszyna
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

Tez jestem chętny co do spotkania jeśli chce sie spotkac porozmawiac pozdrawiam serdecznie.....
_________________
" nie smuć się nie warto ciesz się życiem i kazdą jego chwilą".....» Wieloodłamowo złamana miednica, lewa kończyna krótsza o 4 cm
 
 
     
magdalenaa 
pytająca
Popularus Bioderkus




Status: Endo x 2
Doczya: 08 Lut 2013
Posty: 59
Skd: Krk
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

Jestescie kochani, chetnie spotkam sie w Krakowie w najdogodniejszym dla Was czasie. Moze ktos cos zaproponuje? Pewnie najlepiej bedzie juz po swietach, bo wczesniej duzo pracy ... :) Czekam na jakies pomysly.
_________________
m.
 
     
biedronne 




Status: Endo x 1
Wiek: 39
Doczya: 15 Sie 2010
Posty: 432
Skd: Kraków
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

Ja pracuję do 19, potem mam wolne do końca roku. Wolę przedpołudnia. Miejsce musi być przyjazne dzieciom, bo nie mam z kim synka zostawić. W jakiej części krk jesteś? Z doświadczenia forumowego wiem, że jak pada hasło spotkania w Krakowie to trzeba jak najszybciej bo inaczej temat ginie :)
Nie to co śląsk - tam to spotkanie za spotkaniem :)
Maały jak stoisz z terminami?
 
     
maaly-22 
3.6.12 29.7.14 11.8.
Gigantus Bioderkus




Status: Endo + Inne operacje
Wiek: 42
Doczy: 13 Lip 2013
Posty: 976
Skd: Muszyna
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

Ja jestem bez terminu wiec czekam tylko na info gdzie i kiedy i jade na spotkanie , moze sie ktoś jesce dołaczy jak ustalicie dokładna date z tego co pamiętam w temacie spotkania z małopolski i krakowa było pare osób chętnych . Ja jestem za byłem juz na takim spotkaniu i było fajnie chodz było nasz 3 osoby to było iło sie spotkac i poznac co myśle będzie jeswce nie raz .Więc czekam na info kiedy i gdzie lokal prosze wybiezcie bo bardziej znacie kraków a ja dotre na spotkanie pozdrawiam
_________________
" nie smuć się nie warto ciesz się życiem i kazdą jego chwilą".....» Wieloodłamowo złamana miednica, lewa kończyna krótsza o 4 cm
 
 
     
magdalenaa 
pytająca
Popularus Bioderkus




Status: Endo x 2
Doczya: 08 Lut 2013
Posty: 59
Skd: Krk
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

To moze w sobote 20 grudnia, okolo 11.00 , zeby byl czas na dojazd spoza Krakowa? Ewentualnie moze sobota po swietach, tj 27 grudnia, pora podobna? Kto wie, czy nie wolalabym, bedzie juz troche spokoniej niz przed samymi swietami. Dajcie znac.

Ja jestem na Ruczaju, ale tutaj nic ciekawego nie ma. Tak wiec chetnie dotre gdzie trzeba, byle tylko byl jakis parking w poblizu :) Moze Ty, Biedronne, znasz miejsce przyjazne maluchom (w jakim wieku?) ? Kazimierz? Podgorze? Okolice Rynku? Pomysle, jak cos mi wpadnie do glowy, napisze.

A moze jeszcze sie ktos dolaczy do nas? Zrobimy sobie swoje spotkanie swiateczno-noworoczne :) :) :)
_________________
m.
 
     
maaly-22 
3.6.12 29.7.14 11.8.
Gigantus Bioderkus




Status: Endo + Inne operacje
Wiek: 42
Doczy: 13 Lip 2013
Posty: 976
Skd: Muszyna
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

przepraszam zapomniałem 20 nie dam rady ale tak po zatym jestem wolny bo aktualnie nie pracuje przepraszam 19 wizyta u lekarza a 20 sprawa osobista pozatym jestem wolny przepraszam ze nie napisałem otym pozdrawiam
_________________
" nie smuć się nie warto ciesz się życiem i kazdą jego chwilą".....» Wieloodłamowo złamana miednica, lewa kończyna krótsza o 4 cm
 
 
     
magdalenaa 
pytająca
Popularus Bioderkus




Status: Endo x 2
Doczya: 08 Lut 2013
Posty: 59
Skd: Krk
Wysany: Wto 09 Gru, 2014   

No to zostaje sobota po swietach - takie przedluzenie swiąt :)
_________________
m.
 
     
magdalenaa 
pytająca
Popularus Bioderkus




Status: Endo x 2
Doczya: 08 Lut 2013
Posty: 59
Skd: Krk
Wysany: Sob 11 Lip, 2015   

Witajcie po długiej przerwie.

Jestem po operacji (9. kwietnia br) i wszystko wydaje sie byc OK. Mam jednak kilka pytań do tych osób, które mają skoliozę i były operowane. Czy operacja miała jakiś wpływ na Wasz kręgosłup? Jaki, a jeśli nastąpiło pogorszenie samopoczucia, w jaki sposób zwalczaliście swoje dolegliwości?

Moja noga została zoperowana bardzo dobrze (opinia moja i rehabilitantów). Jednak wydaje mi się, że coś jest nie tak. Noga początkowo wydawala mi się dluższa, jednak z czasem to uczucie minęło, a teraz wręcz - wydaje mi sie krótsza. Nie czułam tego, dopoki chodzilam o kulach. Jednak po odrzuceniu kul bardzo wyraznie poczulam, ze cos jest nie tak. Najpierw tlumaczylam sobie, ze noga zdrowa musi sie przystosowac do dzwigania ciala bez pomocy kuli, potem - ze moze to miesnie oslably. Cwicze caly czas - juz trzec miesiac. Sila mieśni poprawia sie 'ksiazkowo'.

Rehabilitant twierdzi, że nogi są równe, a nawet ta operowana może być odrobnie dłuższa od 'zdrowej'. Jednak chodząc nie mogę tego potwierdzić. Noga zdrowa wyrażnie daje wrażene dłuższej, stojąc na niej jestem o 1,5 cm wyższa niż gdy stoję na nodze operowanej. Prawdopodobnie zrotowana miednica uległa dalszej rotacji na skutek operacji i stąd to uczucie 'krótszej' nogi. Wyraźnie widac to na zdjęciach RTG sprzed i po operacji.

No i zmianie uległo tez położenie nogi względem miednicy - wczesniej noga wychodząc z miednicy szła jakby ku srodkowi, a teraz ta operowana wychodząc z miednicy kieruje sie na zewnątz. Mam dwie nogi ustawione równolegle - jedna idzie ku srodkowi (ta zdrowa, 'dluzsza'), a druga (ta "krotsza") - na zewnatrz.

Krótsza-dłuższa - pal licho, ale odczuwa to cały moj organizm. Boli mnie kregosłup lędżwiowy, staw krzyżowy, odcinek piersiowo-lędźwiowy i szyja. Nie moge siedzieć, a chodząc mam wrażenie, że nie prostuję 'zdrowej' nogi. Zaczyna mnie też pobolewać kolano w zdrowej nodze. Mięśnie zdrowej nogi w zewnetrznej części biodra są tak napięte w czasie chodzenia i siedzenia, że jak kłade się na plecach, to wręcz nie mogę tej zdrowej/"dłuższej" nogi wyprostowac - taki robi sie przykurcz. Wprawdzie przykurcz mija po kilku minutach, ale nie jest to uczucie przyjemne, no i też nie jest to normalne.

Rehabilitacja nie pomaga, mam wrażenie, że odczucia zw z chodzeniem na dłuższej nodze sie nasilają.

Od operacji mineły juz ponad 3 miesiace. Czy ktos z Was może wie, jak długo po zabiegu w ciele nastepuja zmiany? Czy to, co jest teraz, to stan 'ostateczny'. Czy jeszcze te nogi moga sie wyrownac, a miednica podniesc do stanu sprzed operacji?

Troche mnie to wszystko niepokoi i przygnębia. Wizyte u lekarza mam dopiero w pazdzierniku, teraz ciezko sie dostac. Panstwo Rehabilitanci uwazają, ze trzeba otworzyc zdrowe biodro i ustawic je w odwiedzeniu. jednak rehabilitacja - intensywna, bo i na Fundusz, i 4 tygodnie z ZUSu, i przede wszystkim prywatna od drugiego tygodnia po operacji - nie przynosi efektu. Mięśnie wydaja sie silne i wydolne, ale ja nie jestem w stanie przejsc bez wsparcia 1-2 kilometrow, abym nie czula zmeczenia w ledzwiach, zdrowym biodrze, szyi. Mam nieustajce wrazenie, ze chodze przygieta do przodu (nie moge sie wyprostowac do konca przez dluzsza noge, ktora mi przeszkadza) i ze wyciagam szyje do przodu w sposob niepoprawny i niekorzystny dla kregoslupa. Pozycja taka jest wymuszona przez noge. dopiero zgiecie jej w kolanie pozwala mi sie wyprostowac.

Co robic?

M.
_________________
m.
 
     
Wywietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
 
   

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template created by Qbs. Template theme based on Unofficial modifications.