Status: Endo x 1
Wiek: 52 Doczy: 15 Maj 2015 Posty: 72 Skd: warszawa
Wysany: Sro 16 Gru, 2015 Rehabilitacja
Kto tu mówi o szarganiu nerwów wy tak do tego podchodzicie tylko inni maja więcej dystansu i nie każdy facet ma czas tylko siedzieć w gabinecie na rehabilitacji ale kobiety tak maja muszą sobie poprawić nastrój czy to kosmetyczka czy rehabilitant fajnie że się ktoś nią zajmuje..Zrozumcie że nie wszyscy nawet wiedzą a takiej rehabilitacji nie mają internetu i mieszkają daleko od rehabilitacji i są w lepszej formie niż ci co tylko wierzą w rehabilitacji ale kobiety lubią tak się pieścić nad sobą i więcej luzu do tych co mają inne zdanie niż wy..
...i pomyśleć,że dałem się zwieźć fragmentowi nagłówka tego działu "nasze doświadczenia" i opisałem SWOJE!
I taka burza...
Pozdrawiam wszystkich "nienadętych"!
Marqus , dla mnie jesteś blagierem, cobyś nie napisał nie potraktuję już tego serio.
pablo1971, tak dbają o siebie, może znalazłeś odpowiedź dlaczego żyją dłużej.
W moich wpisach od początku widać chęć poradzenia sobie samemu z powrotem do sprawności, przejechałem na rowerze po pierwszej endo tyle ile niektórzy w ciągu roku nie robią ( a teraz od 13.11 do 13.12 mam 502 km) i śmiem twierdzić że rower jest fantastycznym narzędziem rehabilitacji. Twierdzę też że można powrócić do życia bez konieczności korzystania z usług fizjo, że sam powrót do czynności codziennych jest dobrym ćwiczeniem. Spacer, basen, rower i dieta będą wystarczające.
Tyle że powrót do codzienności a uzyskanie sprawności widzę inaczej i tu już fizjo jak najbardziej.
Nikt mi nie wmówi że sam jest w stanie pracować nad prawidłowością chodzenia, nie przekona mnie że dokona obiektywnej oceny samego siebie i będzie wiedział co jest rzeczywiście do poprawy ( pomijam opcję rehaba, fizjo, lekarza z endo, raz że to wyjątek dwa że jak mądry pójdzie i tak skonsultować).
Mam rok walki za sobą i pomimo świetnie wykonanej mechaniki wiem że to dopiero początek. Chcę po damsku zadbać o siebie żeby po męsku móc być pewnym każdego kroku.
Nie każdy ma możliwość skorzystania z płatnej rehabilitacji, ale ta z nfz też jest potrzebna, pokazuje jak wiele jest jeszcze do zrobienia. Im więcej z nas będzie wiedziało o rehabilitacji, im więcej będziemy pytań stawiać tym lepiej. Lekarze nauczą się kiedyś że skierowanie to nie luksus a konieczność, rehbilitanci nie będą odwalać fuszery mając do czynienia z osobami świadomymi.
Nikogo nie przekonuję, nie jestem fanatykiem czegokolwiek, po prostu znudziło mi się jakieś życie, tyle miałem przed operacjami, teraz chcę więcej.
Chcę po damsku zadbać o siebie żeby po męsku móc być pewnym każdego kroku.
Trzymam kciuki abyś osiągnął swój zamierzony cel. Brawo!!!
pablo1971, nie cierpię rehabilitacji. Kiedyś kojarzyła mi się z bólem. I teraz również wiele bólu mnie to kosztuje. Nie chodzę tam dla zabicia czasu! Nie chodzę do solarium, kosmetyczki itd. instytucji, a i fryzjerkę wolę sobie z wygody zamówić sobie do domu. Wolę zdecydowanie czas spędzić na działce, wyjazdach czy z rodziną/znajomymi. Jednak rehabilitacja pomaga mi i za to nie mam zamiaru przepraszać.
...Im więcej z nas będzie wiedziało o rehabilitacji, im więcej będziemy pytań stawiać tym lepiej. Lekarze nauczą się kiedyś że skierowanie to nie luksus a konieczność, rehbilitanci nie będą odwalać fuszery mając do czynienia z osobami świadomymi...
oczywiście lepiej widzieć niż nie, ale:
1. co z tego, że lekarz wypisze skierowanie na rehabilitację, jeżeli we Wrocławiu kolejka to prawie rok (to z własnego doświadczenia).
2. człowiek ma bardzo duże rezerwy, jednak podczas rehabilitacji (przeciętnej) dostajemy ćwiczenia na 10-20% swoich możliwości, ale żeby było sprawiedliwe, ja sam gdybym prowadził rehabilitację nie dałbym połowy tego sam ćwiczę. po prostu odpowiedzialność za innych jest większa.
3. jeżeli fizjoterapeuta jeden prowadzi jednocześnie 5-6 pacjentów (a to warunek konieczny dla opłacalności), to nigdy nie będzie dobrze.
4. jeżeli fizjoterapeuta pracuje od 8:00 do 20:00 (a to warunek konieczny dla opłacalności), to jaka jest jakość jego pracy po godzinie 16:00?
oczywiście to nie ma żadnego wpływu na stopień naszej świadomości, jednak w naszym systemie opieki zdrowotnej jesteśmy bardziej świadomi jego (tego systemu) ułomności, a naszej krzywdy. bo najwyższa nawet świadomość pacjenta bliska Buddy, nie zmieni społecznej opieki zdrowotnej w Polsce.
W większości swojej dotychczasowej drogi bioderkowej korzystałam z prywatnej rehabilitacji. Pewnie gdzieś w mojej historii nie raz ją opisywałam ale dziś chcę parę słów o tej z NFZ. Korzystałam dwa razy z dziesięciodniowego turnusu. Za pierwszym razem udało mi się dosłownie z dnia na dzień bo akurat otworzyli ośrodek tuż koło mnie. Za drugim razem czekałam cztery miesiące. Nie będę opisywać zabiegów fizykoterapii bo to raczej standard ale pracę i podejście rehabilitantów.
W tym ośrodku pracują oni na dwie zmiany (ośrodek czynny od 8.00 do 18.00) więc nie problemu, który opisał Cyryl. Na salce gimnastycznej oczywiście bywa tak, że jest dwóch pacjentów a zdarza się, że jest siedmiu i oczywiście jeden rehabilitant. I tu bywało różnie bo jeden zadał ćwiczenia i zajął się czymś innym, czasem zerkał i nic...ale są i tacy, którzy pokażą i wyjaśnią dokładnie jak konkretne ćwiczenie wykonać, sprawdzają czy ćwiczenie jest robione poprawnie, dobierają do konkretnego schorzenia i osoby.
Tak więc widać, że naprawdę dużo zależy od podejścia pracownika do wykonywanej pracy
_________________ Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
Ja na nfz miałem podobnie jak Aga dwie zmiany z tym ze było 4 fizjoterapeutów każdy miał swojego pacjenta (kilku) w większości rehabilitanci zwracali uwage na pacjentów co ćwiczą jak ćwiczą a gdy minął czas ćwiczenia to zmieniali na inne .Dodatkowo główny rehabilitant sprawdzał co i jak i czy wszystko jest ok a prócz te go dwa razy w tygodniu ordynator sprawdzał wszystkich pacjentów .Tak miałem na rehabilitacji stacjonarnej na nfz o której piszałem w swojej historii .Rehabilitacja dzienna to bywało już gozej tzn. sztuka .....
_________________ " nie smuć się nie warto ciesz się życiem i kazdą jego chwilą".....» Wieloodłamowo złamana miednica, lewa kończyna krótsza o 4 cm
maaly-22 ja opisałam rehabilitację stacjonarną w przychodni rehabilitacyjnej.
Trochę inaczej to wyglądało jak byłam z NFZ na oddziale rehabilitacyjnym w szpitalu cztery miesiące po operacji a jeszcze inaczej w sanatorium z Zus - też byłam dwa razy.
I jeszcze inaczej prywatnie.
Trochę tego było
_________________ Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...