Udzielałam się już na forum, ale stwierdziłam teraz że czas może założyć swoją historię.
Zacznę może od początku.Lekarze nie dawali mi za bardzo szans na przeżycie. Jednak okazałam się silnym dzieckiem i dałam radę Później kazali mojej rodzinie zbierać na wózek inwalidzki ponieważ miałam nie chodzić. Ale mama bardzo się zaparła i ćwiczyła ze mną, rehabilitowała mnie długi czas. I chodzę. Wszystko było w porządku, lekarze badali moje bioderka i mówili że jest ok. Dzieciństwo miałam zupełnie normalne, pobolewały mnie czasem kości ale w wieku dorastania zawsze było wyjaśnienie : ' Bolą bo rośniesz ' . Trafiłam na rehabilitację do Konstancina, która trwała 6 tygodni I od tamtego czasu zaczęły się problemy.. Od razu na pierwszym badaniu (przyjęciu) zauważono u mnie różnicę dł kończyn. Wysłali na rentgen, i postawili diagnozę koksartrozy. Zapisane miałam mnóstwo bloczków, po których na prawdę zrobił mi się dramat z prawą nogą. Nie wiem może dlatego że rzadko wcześniej ćwiczyłam, no ale od tamtej pory poruszam się ciągle o kuli, nie mam normalnego życia. I zaczęły się poszukiwania szpitala i lekarza który podjął by się operacji..
Operację miałam już mieć w czerwcu, ale po 'aferach' z moim szpitalem, odebrali im kontrakt NFZu.
Następnie byłam u doktora Czwojdzińskiego z Otwocka, dobry lekarz, wszystko umie wytłumaczyć, lecz kolejki w Otwocku przerażają mnie. Mam czekać póltora roku na operację, nie dam rady. Każdy dzień jest coraz gorszy. Coraz mniej mogę przejść. I pojawia się coraz gorszy ból.
Ale Pan doktor postawił nową diagnozę, iż to nie jest koksartroza tylko choroba nasadowa kości. W sumie nie wiadomo co gorsze.
Cały czas szukam, i mam wielką nadzieję że ktoś zoperuje mnie szybciej. Pojawiają się już obrzęki kolana, ból kręgosłupa jest nie do zniesienia.
Ostatnio zmieniony przez asia567 Pi 23 Sty, 2015, w caoci zmieniany 1 raz
asia567 Trzymamy kciuki!
Fajnie, że założyłaś swoją historię. Mam nadzieję, że będziesz na bieżąco opisywać swoje przejścia z bioderkami i ze sprawami z nimi związanymi.
Pozdrawiam
_________________ Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
Asiu, skoro tak cierpisz to gdy wybierzesz szpital to pomyśl nad napisaniem pisma/prośby o przyspieszenie terminu operacji. Czasem to pomaga, jest o tym temat w dz.ogólnym.
Tymczasem-nie daj się! będę trzymać kciuki!
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Rzecz nie tyle w długości samej rehabilitacji. Najistotniejsze jest rozpoznanie przyczyn problemu, prawidłowe ustalenie zakresu pracy z fizjoterapeutą, wytyczenie celów i ich zrealizowanie. To dopiero będzie miało praktyczne przełożenie na korzyści zdrowotne ......