Cześć. Termin mojego Wielkiego dnia (oby szczęśliwego:D ) zbliza się wielkimi krokami. Załatwiam powoli wszystko co niezbędne, sypialnia przerobiona tak żeby wygodnie się w niej cierpiało zapas koszul, dresiki, rehabilitacja. I jedna sprawa, którą się martwie-powrót do domu... Mam 700 km ze szpitala, mogę jakiś czas spędzić u kuzynki męża w Piasecznie. Chociaż nie wiem czy ma to sens skoro w domku wszystko będzie czekało przygotowane jak należy a nie będę ludziom przecież kazała podkladac czegoś do podwyższenia pod łóżko czy przesuwać mebli żeby mi było wygodniej. Operowana będzie lewa racica samochód dość wysoki
Co radzicie? Wiem, że to zależy też od tego jak będę na "chodzie", ale zakładając, że nie będę umierająca czy wracalibyście bezpośrednio ze szpitala do domu 700 km czy odpuścili sobie i z tydzień przekoczowali u rodzinki?
Powiem tak , w wysokim samochodzie, poduszki, plus duzo miejsca i mozna jebnac fajny wynik. Przerwy i wysiadanie moga byc dyskomfortem. Dasz rade byle powolutku
Dzięki za odpowiedź zastanawiałam się też nad transportem medycznym, ale po przeczytaniu historii dorotybeaty, która miała 500 km i dała radę dałam sobie spokój. Mam nadzieję, że pochwalę się "jebnięciem" ładnego wyniku oraz, że po tym wyczynie szkita mi nie odpadnie
Status: Endo x 1
Wiek: 39 Doczya: 15 Sie 2010 Posty: 432 Skd: Kraków
Wysany: Wto 25 Wrz, 2018
ja bym jechała. postoja jak zaczniesz czuć drętwienie czy coś. i tak będziecie się na jedzenie i siku zatrzymywać przecież. Jak auto duże i wysokie to nie ma co się tułać po ludziach, nawet rodzinie, w domu zawsze jednak największy komfort
Dzieki za odpowiedź. Ja mam jeszcze faze dotyczącą zakrzepicy-długo w jednej pozycji i w ogole. Ale... w szpitalu jak ktoś ma operacje w piątek to też musi leżeć do poniedziałku i czekać na rehabilitanta. Martwi mnie jeszcze to, że może być zimno, ślisko i sierota ja ba jakimś cpn-ie w drodze do wc rozjadę się jak żaba z tymi kulami
W każdym razie masz racje Biedronne-dom to dom, własne łóżko, własne dziecię mam tylko nadzieje, że w połowie drogi nie pożałuje
Karolina - koledzy mają rację. A co do zakrzepicy ja wracałam 600 km bez postoju i beż możliwości zmiany pozycji nic się nie działo. Ty będziesz mieć komfort - że zawsze możesz się zatrzymać wysiąść i zmienić pozycję. Leki zakrzepowe po operacji z pewnością masz zalecone. Będzie dobrze.
_________________ Żyj tak by jak najwięcej dać z siebie innym
Dziekuje Wam wszystkim za odpowiedzi. Zawsze miałam operacje blizej, w Szczecinie. I zawsze wracałam "sanitarka". Poza tym byłam mniejsza jak coś mocno bolało to ktoś wział mnie na ręce i po krzyku. A teraz wyrosła koza 170 cm
Ale prawda jest taka, że ja faktycznie wszystko analizuje, jak napisała Lwie Serce "rozbijam na czynniki pierwsze" i zakładam scenariusze. Jak dobrze, że jest bioderko. Gdybym Was nie czytała to założyłabym już zapewne powrót owinięta folią babelkowa, helikopterem z pompa z morfina zostało mi wprawdzie jeszcze "chwile" do operacji i chyba dlatego, że mam za dużo czasu na myślenie odbija mi
Operację miałam 2 miesiące temu i jak sobie przypomnę mój powrót z Otwocka do domu na 3 dobę po operacji to lekko nie było lecz pragnienie bycia w domu zwyciężyło wszelkie niedogodności.Kilometrów 500,samochód z tych niskich i niekoniecznie wygodnych (fiat punto) i...pampers bo nie chcialam nigdzie stawać.Tabletkę na uspokojenie i przeciwbólową wyprosiłam od pielęgniarek i jazdaaa :-)Najważniejsze to przesunąć siedzenie do tyłu na maxa,pod pupę koc+poduszka,pod głowę zagłowek a między nogami i nogę od strony drzwi (operowane prawe biodro)koc i poduszki żeby stabilnie było.Poczytaj w necie w jaki sposób wsiadać i wysiadać co by bezpiecznie to robić.Powodzenia!