i okazało się, że zajechałem drugie biodro.
na razie jeszcze podczas chodzenia nie boli mnie zanadto, ale już skakanie nie jest przyjemnością.
jeszcze wchodzę na schody co dwa stopnie. w tamtym tygodniu byłem chyba ostatni raz na treningu, grałem na pozycji stacjonarnego libero (obrona bez skakania).
byłem pod koniec lutego u chirurga, który mnie naprawiał i drugą operację mam mieć za 3-4 miesiące.
no i sezon stracony.
ojjj, współczuję kolejnej operacji, ale z drugiej strony jak już będziesz miał dwa nie do zdarcia to będziesz jeszcze większe sukcesy osiągał! powodzenia i najmocniejszej protezy życzę !
poszedłem do lekarza w końcówce lutego, musiałem mieć zdjęcie, a na wizytę do rodzinnego trzeba czekać, więc poszedłem na pogotowie 8 rano, nie ma tłoku i powiedziałem, że wywróciłem się, więc zdjęcie miałem w ciągu godziny.
na wizycie u mojego lekarza, na pytanie kiedy by pan chciałby mieć operację, odpowiedziałem: najlepiej pojutrze, aby jeszcze zdążyć dojść do formy na mistrzostwa Polski oldboy-ów na plaży w sierpniu. mało co nie spadł ze stołka ze śmiechu.
niestety realia naszego kraju są tragiczne.
Status: Endo x 1
Wiek: 52 Doczy: 15 Maj 2015 Posty: 72 Skd: warszawa
Wysany: Pon 20 Mar, 2017
Trzy cztery m-c to jak od ręki są szpitale co mają terminy na lata w w tym wszystkim to najważniejsze że by wszystko się udało i z drugim że byś tak szybko wracał do formy... a mistrzostwa oldboyów za rok tez będą ..
Cyryl nie nazekaj ja czekałem dwa lata na endo.... na ból miałem czysty tramal 100....Chłopie nie nazekaj tylko się rehabilituj i czekaj na zabieg a co do sezonu będzie jeszcze nie jeden ...Więc głowa do góry inni mają gozej i zyją z uśmiechem.....
_________________ " nie smuć się nie warto ciesz się życiem i kazdą jego chwilą".....» Wieloodłamowo złamana miednica, lewa kończyna krótsza o 4 cm
na pierwszą operację czekałem rok, ale wcześniej rok mi zajęło dojrzewanie do decyzji o operacji. myślę, że gdyby wtedy był szybszy termin nie zdecydowałbym się.
jeden z moich kolegów zwlekał ponad 10 lat, inny już drugi rok męczy się na środkach przeciwbólowych i na razie o operacji nie myśli.
pierwsza operacja, to bardzo trudna decyzja i okres oczekiwania, w moim przypadku, był nawet mi na rękę.
dzisiaj po doświadczeniach poprzedniej powiedziałem sobie: najmniejszy ból w drugim biodrze i zapisuje się na operację, a zrobię wszystko co mojej mocy, aby było najszybciej.
ten rok był i szczęśliwy i nie.
zdobyłem II miejsce w Mistrzostwach Polski Oldboy-ów na hali (mój minimalny udział), oraz srebrny medal na pucharze Polski w Siatkówce plażowej (9 września).
natomiast posypało się drugie biodro i o ile mogłem grać na piachu, to na hali już bez skakania i w ograniczonym zakresie.
więc po zakończeniu sezonu plażowego zapisałem się na drugie bioderko, jak zwykle w Lubaniu Śl. operację miałem 18.10 (środa) dzisiaj wróciłem do domu, jak zwykle autem. oczywiście przy akceptacji lekarzy.
czyli jak 5 lat temu.
wszystko idzie ku dobremu.
https://www.facebook.com/...&type=3&theater https://www.facebook.com/...&type=3&theater
chciałem na podstawie przeżyć pokazać, że doświadczenie i lepsze przygotowanie do operacji nie muszą wcale dawać lepszych rezultatów i właściwiej motywować.
przed pierwszą operacją bardzo się bałem i zdecydowałem się dopiero, gdy zacząłem mieć kłopoty z chodzeniem. przed samą operacją musiałem łykać środki przeciwbólowe długotrwałego działania, a mimo to po przejściu 50m musiałem odpoczywać od bólu. dodatkowo pogodziłem się z myślą, że mogę nie wrócić do 100% sprawności, a chodziło mi o to, aby móc przejść bez bólu odcinek więcej niż 100m i móc bez bólu spać w każdej pozycji. wziąłem też pod uwagę, że po operacji będę zmuszony do dłuższego chodzenia o kulach.
i co się stało. ból w biodrze zmienił się na ból pooperacyjny, który jednak był mniejszy i z czasem, choć powoli, malał. było to bardzo pozytywne zjawisko. każdy dzień wydawał się lepszym. jak powiedziałem wówczas koledze poczułem się, jakby dla mnie czas się odwrócił i zamiast sprawność spadać zwiększała się. każdy dzień był jak bonus.
a jak jest dzisiaj.
gdy zgłaszałem się na oddział 17.10, to jeszcze 4 dni wcześniej byłem na treningu. chodziłem bez ograniczeń, no chyba, że dzień po graniu. spałem bez przeszkód.
i teraz po operacji mam ból, który trudno zaakceptować. wiedząc, że powrót do 100% jest możliwy dzisiaj będąc tydzień po operacji chciałbym już chodzić bez kul. co więcej wczoraj byłem na hali popatrzeć jak chłopaki grają. tak mnie już korci.
więc to doświadczenie, ta świadomość rezultatów operacji wcale nie pomaga. zabija cierpliwość i na prawdę trzeba się bardzo mocno pilnować, aby nie zrobić jakiegoś głupstwa.
od 27.10 chodzę bez kul, po schodach do góry naprzemiennie też.
we wtorek wracam na salę, na razie nie ma mowy o graniu, ale mam tam i materace i piłki lekarskie i gumy oraz inne wyposażenie do rehabilitacji.
21 dni po operacji. jestem po pierwszej sali. trochę grzbietów, trochę brzuszków, chodzenie z nogami "spętanymi" gumą. trochę rozciągania gumy nogami, trochę ściskania piłki lekarskiej, trochę płytkich przysiadów. w sumie OK.
najlepszy jednak prysznic. jeszcze nie mogę kąpać się w wannie, więc zostaje prysznic. w domu na klęczkach w wannie, trzymając nad głową słuchawkę, bardzo uciążliwe, więc normalny prysznic zamontowany w ścianie, gdzie nie trzeba trzymać i można stać, jest komfortem.