Większość z nas walczy przez całe swoje życie z chorobą bioder, ból, ograniczenia a czasem i upokorzenia są nierozłącznym składnikiem naszej egzystencji. Nie poddajemy się, mamy domy, dzieci, rodziny i robimy wszystko by nie dać im odczuć że nam jest źle. Co tam osiągnięcia sportowe, co tam ekspresowa rehabilitacja, to wszystko nic w porównaniu z tym że ktoś musi pracować przez 12 godzin z bólem przyprawiającym o szaleństwo...
Ty tego nie znasz, nie pisz że oni nie chcą wrócić do zdrowia...to ludzie którzy przeszli wiele a ból to ich życie...
Z jednej strony podziwiam, a z drugiej posądzam o fantazję
Pewnosci nie mam, więc podzwiam
Apacze i nic nie widzę.
przy dobrym fotelu i podkładce pod piętę (prawa noga) podczas jazdy ruszasz tylko stopą i stawem skokowym. staw kolanowy nie bierze udziału w ruchu, nie mówiąc o stawie biodrowym.
to tak jak bezpośrednio po operacji w łóżku ćwiczysz stopą krążenia i góra/dół.
Status: Endo x 1
Wiek: 70 Doczya: 20 Sie 2009 Posty: 3 Skd: okolice Zawiercia
Wysany: Nie 22 Lip, 2012
Jupi, złota czcionka za ty, co napisałeś.Choć jestem polonistką-lepiej bym tego nie ujęła!
Nasze życie to walka -nie tylko z bólem. Walka o godne warunki życia, z uprzedzeniami społeczeństwa do osób niepełnosprawnych, walka o przetrwanie w pracy.Przy problemach z chodzeniem zdarzają się dni b.ciężkie, a tu w pracy trzeba być, bo narada, kontrola czy też -u pedagogów- wywiadówka.
Jesteśmy z mężem oboje ułomni fizycznie- Czesiek od kilku lat chodzi o kulach.Od początku zmagaliśmy się z ludzką głupotą- tak to nazwę.Mnie bardzo pomagało to, że byłam świadoma własnej wartości jako człowieka (dzięki rodzicom).No i zawsze miałam motywację, żeby walczyć o zdrowie.Bo chcę swoją klasę doprowadzić do końca, bo lubię uczyć, bo mąż mnie potrzebuje.Motywacja jest naprawdę ważna, nie tylko w sporcie!
Zgadzam się z Cyrylem - miałam wiszące biodro z prawej strony i szybciej niż przy endo weszłam do samochodu, wykonując opisane ruchy stopą; w stawie biodrowym (którego nie miałam) noga była nieruchoma. Jeździłam bez podkładki pod stopę, ale było to później niż robisz to ty.
Teraz mam lewą nogę, jutro popróbuję jazdy, myślę że będzie o.k., bo robię ćwiczenia tą nogą i na piłce, i na podłożu zwiększam nacisk.
Przejechałeś kawał drogi, czyli chcieć to móc, jako podstawa, o czym piszesz, a do tego wyćwiczone mięśnie.
Powodzenia!
Pani pedagog, z tą czcionką to nie przesadzajmy Proszę nie sprawdzać mi błędów bo ja dysortografikiem jestem i jeszcze na dwóję się załapię
Cyryl napisa/a:
w piątek dojechałem z Borów Tucholskich do Łeby 3,5h jazdy z jedną przerwą.
Da się nie przeczę, ja jestem kierowcą, prowadzę auto ciężarowe i coś cienko widzę kilka godzin za kółkiem po operacji wstawienia endo...ale zobaczymy jak to będzie... kiedyś...
co innego jazda dla siebie, a co innego praca jako kierowca zawodowy.
pracując w firmie zajmującej się transportem międzynarodowym miałem kierowcę po 60-tce, który spadł z naczepy i złamał główkę kości udowej.
wstawiono mu endoprotezę, według mnie kiepską i chyba kiepsko zrobili, bo miał różnicę 3cm w długości nóg.
wrócił do pracy, ale wysyłałem go z młodym, który za niego skakał po naczepie zabezpieczając towar i plandekując skrzynię ładunkową.
jednak któregoś razu schodząc z kabiny zwichnął biodro.
on przez 5-7h siedział podczas jazdy w kabinie bez ruchu w cieple co powoduje, jak ja to nazywam, sfalczenie mięśni i więzadeł, a podłoga kabiny współczesnego samochodu ciężarowego jest na wysokości 2,5m i jeżeli są 4 stopnie korzystamy z każdego, nie zeskakujemy.
powrót do zawodu kierowcy po endo tylko we względnie młodym wieku, dobrej endoprotezie i bardzo dobrej rehabilitacji.
natomiast jeżeli miałbym wybrać jazdę po endo osobowym, a samochodem typu tir, oczywiście że wybrałbym ciężarówkę.
fotel ma więcej możliwości regulacji, są poduszki powietrzne pod kręgosłup odcinek lędźwiowy, krzyżowy, pod boki, fotel jest zawieszony na poduszkach. kierownica ma więcej możliwości regulacji, pedały można obsługiwać z powietrza nie opierając pięty o podłogę.
jeżeli chodzi o samą jazdę nie ma porównania.
wszystko zależy od nastawienia, jeżeli założysz, że nie da się, to na pewno się nie da. natomiast jeżeli założysz, że da się, to może nie osiągniesz celu, ale na pewno będzie to krok do przodu.
Cyrylu, nie zawsze wszystko jest takie proste. Ja bardzo, bardzo chciałam dojść szybko do siebie i wrócić do pracy - zabrakło mi kilku m-cy do nagrody jubileuszowej za 35 lat pracy. Niestety po pierwszej operacji juz nigdy do pracy nie wróciłam.
no tak, czy siedzę w domu przed komuterem, czy w pracy jaka to różnica (w pracy mam lepszy fotel i klimatyzację, a zbliżają się upały).
w pracy mam więcej spacerków (najdalej 30m), dzisiaj kończę wcześniej bo o 16:00 ściągam szwy.
w zasadzie to wziąłem tydzień urlopu, ale przedłużyłem do dwóch tygodni.