Gratulacje dla Kobiety sukcesu:)...Pasiflora...ja tez szkole studia sobie wymyslilam w pozniejszym wieku..Za to moje corki do dzis wspominaja jak chodzic na palcach musialy w domku.Fajnie powspominac...czego oczywiscie Ci zycze rowniez.
Pasiflora,moja przyjaciółka zaczęła studia gdy skończyła równo 40 lat-matematykę! Po 5 latach dostała mgr a po następnych trzech została kierowniczką działu.Zarabia ładną kasę i jest ze siebie dumna-ja z niej też.
Tak więc jeszcze smarkula jesteś i zdobywaj świat.Wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki!
_________________ Budowałem na piasku,zawaliło się.Budowałem na skale,zawaliło się.Teraz budować zacznę od dymu z komina...Staff.
Pasiflora, uważam, że to świetny wybór, chociaż z moimi zainteresowaniami nie ma nic wspólnego.
Ale lepiej myśleć przyszłościowo, ja kiedyś się nie przejęłam zaleceniami, że powinnam mieć pracę niewymagającą chodzenia i stania, więc teraz ta młodzieńcza decyzja niekoniecznie mi na zdrowie wychodzi.
Jeszcze raz powodzenia Ci życzę, na pewno za 3 lata będziemy świętować Twój licencjat.
_________________ Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.
Przesyłam dla wszystkich Bioderek pozdrowienia od AgiW z górskich szlaków. Aga przeszła dziś szlakiem 8 kilometrów i ma... ochotę na więcej! Jest nie do zdarcia Brawo! Bo jej biodra spisują się wyśmienicie!
Właśnie wróciłam do domu.
Wyjazd w Tatry udał się doskonale-podsumowując to było ( bez niedużej "rozgrzewki" po przyjeździe na Gubałówkę ) 5 dni bardzo intensywnych marszów po ok.8 godz, w deszczowe dni po ok.6 godz.
Góry dały się zdobywać, jedyne z czym miałam problem to lęk wysokości.
Już wiem, gdzie jest granica mojego lęku-Giewont dałam radę, ale Świnica (2301m) pokonała mnie na ostatnich 50m przed szczytem. Pionowa ściana z pionowym prawie łańcuchem była dla mnie nie do ruszenia, rozum powiedział stop.
W kolejne bardziej deszczowe dni złaziłam szlakami kilka dolin, kilka mniejszych górek, ani deszcz ani śliskie kamienie+pochyłości terenu nie były dla mnie kłopotem. Po 5 dniach mam tylko nieduże zakwasy w łydkach.
Choć nie wyszłam do końca na górę typu Świnica to i tak jestem z siebie dumna
Wiem teraz doskonale, że jestem kondycyjnie w stanie przejść wszystko co jest do przejścia w Tatrach, i to bez dni odpoczynku, hamował mnie będzie tylko lęk wysokości i ograniczenie ruchowe po Ganzu w prawym bioderku-z którym i tak zmierzyłam się więcej niż zamierzałam.
Brak wszelkich dolegliwości prócz owych zakwasów w łydkach to zasługa dbania o kondycję i profilaktyki w rehabilitacji.
W ogóle bez dobrej rehabilitacji bezbólowe szarżowanie dzień po dniu w takim stopniu nie byłoby możliwe.
Mój stan jest bardzo stabilny i po wyjeździe czuję że nic się nie zmieniło-gdyby coś było nie wyćwiczone to szybciutko by wyszło po postacią szerokiego wachlarza dolegliwości do wyboru
A moje marsze to nie spacerki lecz sprawne przemieszczanie się w każdym terenie niezależnie od pogody, po wysokich górach (czyli skałkach) bez kijków.
Tak więc jestem bardzo dumna z siebie, warto było i warto ćwiczyć nadal, aby na kolejne urlopy być w stanie realizować swoje marzenia o długich wyprawach w piękne miejsca.
W wyprawach przydała mi się bardzo umiejętność wsłuchania się w ciało, pracę mięśni, czułam jak i kiedy muszę zwrócić szczególną uwagę, aby nie dociążyć biodra podczas wspinania i zejść, miejscami na czworakach także tyłem
Zdradzę tu, że choć mam lęk wysokości to jednak kiedyś spróbuję się z nim zmierzyć znów. Rysy od słowackiej strony mają łagodniejszy szlak niż od polskiej i choć mała jest szansa że pokonam strach i wyjdę na szczyt to będę próbować.
Wyjazd był też wspaniały bo poznałam naszą Dorkę ( co za cudowna kobieta! ) i spotkałam w Tatrach moją koleżankę z sali otwockiej-AnięL AniaL też radziła sobie świetnie w górskim terenie i też jest z siebie bardzo dumna
Żadna z nas by nie pomyślała leżąc w Otwocku na 1B 3 lata temu, że razem będziemy maszerować...
Sukces motywuje, marzenie spełnione, pojawiają się kolejne-więc mam jeszcze większy power do ćwiczeń profilaktycznych aby ten stan utrtrzymać.
Może mój sukces pt."5 dni wędrówek" nie jest jakiś spektakularny-bo to nie Orla Perć, żadne takie ekstremalne szlaki czy Mount Everest-ale dla mnie to coś wielkiego i ważnego - bo widzę to oczami biodrowego pacjenta z lękiem wysokości, który to pacjent ma kondycję fizyczną i wytrzymałość do pozazdroszczenia niejednej zdrowej osobie.
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*