Forum Bioderko Strona Gwna


 
   
 
Poprzedni temat «» Nastpny temat
Autor Wiadomo
syndrom Zosi-Samosi
Dobra_Wrozka 
Karolina Knec
Bioderkus!!!



Status: Psycholog
Doczya: 30 Mar 2010
Posty: 168
Skd: Hamburg-Szczecin
Wysany: Wto 30 Sie, 2011   syndrom Zosi-Samosi

W wielu postach przyznajecie sie Wy-kobietki do bycia takimi Zosiami-Samosiami.
Ja to rozumiem w ten sposob, ze jest jakis wzor w glowach, ktory nakazuje
kobiecie wszystko samej robic ( dom, praca, dzieci ). Podobno wywodzi sie to stad, ze kobieta w czasie wojen i powstan zawsze zostawala w domu z tym wszystkim do zrobienia, a Pan domu szedl na wojne. Teraz czasy sie zmienily, Pan domu juz nie na wojnie, ale dalej dom na glowie kobiety. Nic dziwnego tez, ze my kobiety wiemy lepiej jak i wolimy zrobic cos same (nawet w bolach) niz lewa reka faceta czy innego bliskiego.
Jednak czy to dobrze ich tak trzymac w oddali od tych wszystkich czynnosci (i nie tylko tych domowych)?
Macie wiec z okazji biodrowych spraw super okazje, zmienic ten schemat i sobie dac wiecej luzu (przeciez chodzi o zdrowie!) ,zamiast nerwowej akrobacji na szczotce, ktora moze zle sie skonczyc. Mezczyzni lubia pomagac, a jesli beda odpowiednio zachecani szybko naucza sie wykonywac prace domowe na zadowalajacym Was poziomie. Jest to tez szansa na poznanie kogos bliskiego czy przyjazn.

→Jak wiec prosic o pomoc i nie czuc sie z tym zle?
→Czy lubicie pomagac i jak rozpoznajecie, kiedy ktos potrzebuje pomocy?
→Jakie macie doswiadczenia odnosnie bycia Zosia Samosia?
→Czy znacie kogos kto nie ma z tym problemu i chetnie przyjmuje pomoc, wyrecza sie kims?
→A moze macie juz wlasne sposoby? :mrgreen:
_________________
Dobra_Wrozka
 
     
Grazyna1950 





Status: Endo + Inne operacje
Wiek: 73
Doczya: 12 Sty 2010
Posty: 873
Skd: Wielkopolska
Wysany: Wto 30 Sie, 2011   

Ja nie mam syndromu Zosi Samosi. Gdy dopadła mnie choroba przestałam w domu robić takie rzeczy jak sprzątanie, mycie podłóg, mycie okien. Mąż nie robi tego tak jakbym chciała, ale nigdy nie krytykowałam Go. Dzisiaj, gdy mogę już wiecej robić tylko gdy nikt nie widzi poprawiam po mężu, ale nadal te czynności to jego domena. :-D
_________________

 
 
     
pasiflora 

Galaktikus Bioderkus




Status: Endo + Kapo
Doczya: 27 Cze 2009
Posty: 3276
Skd: Polska
Wysany: Wto 30 Sie, 2011   

A ja mam ten syndrom i szlag mnie teraz trafia że praktycznie nic nie mogę koło siebie zrobić o wszystko muszę się prosić. Czy tak łatwo się pozbyć tego syndromu? Irytuje mnie wszystko, a nic nie robię by zmienić moje zachowanie :evil:
 
     
Dobra_Wrozka 
Karolina Knec
Bioderkus!!!



Status: Psycholog
Doczya: 30 Mar 2010
Posty: 168
Skd: Hamburg-Szczecin
Wysany: Wto 30 Sie, 2011   

pasiflora napisa/a:
A ja mam ten syndrom i szlag mnie teraz trafia że praktycznie nic nie mogę koło siebie zrobić o wszystko muszę się prosić. Czy tak łatwo się pozbyć tego syndromu? Irytuje mnie wszystko, a nic nie robię by zmienić moje zachowanie :evil:


- Passi pomysl rozsadnie: jestes swiezo po operacji, daj sie wykazac swoim bliskim w sztuce pomagania i wyreczania, ten stan nie bedzie trwal przeciez dlugo, wiadomo ze wrocisz do brykania a teraz leniuchuj i niech Ci dogadzaja, a Ty sie zrelaksuj, niech sily plyna tam gdzie ma sie goic :)
_________________
Dobra_Wrozka
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 47
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3883
Skd: Lubelskie
Wysany: Wto 30 Sie, 2011   

Dla zainteresowanych tematem: w tym dziale jest też pokrewny temat o roli rodziny w chorobie :)
Co do bycia Zosią-Samosią to owszem byłam nią przed operacją. Chyba chodziło o udowodnienie i sobie i bliskim, że nie jest tak ze mną źle, że jestem potrzebna i niezastąpiona bo wtedy czułam się psychicznie lepiej.
Z drugiej strony nikt ze zdrowych nie umie docenić i pojąć jak wielki wysiłek wkładamy w obowazki/pracę będąc nie w pełni sprawni i borykający się z bólem-to było przykre. W pewnym momencie miałam dość pewnego rodzaju niezrozumienia i syzyfowego wysiłku, choć wiedziałam że bliscy się starają doceniać i rozumieć. W pewnym momencie gdy ból był ciągły zaczęłam się uczyć prosić o pomoc i nie doszukiwać się że jest coś niestosownego w przyjmowaniu pomocy, nauczyłam się dziękować i dobrze się z tym czuć :)

Myślę, że kluczem do odpuszczeniu sobie roli Samosi jest zrozoumienie siebie, tego dlaczego tak bardzo chcemy wszystko robić same, czego się boimy-osądzenia?braku kontroli?bezradności? To ważne aby uświadomić sobie dlaczego nie chcemy pomocy, nie umiemy poprosić o nią. Tylko wtedy można zwyczajnie i szczerze powiedzieć bliskim o swoich odczuciach i z czystym sumieniem wymagać poszanowania swojego choć mniejszego wkładu, zaangazówania wszystkich w życie rodzinne i wykonywanie obowiązków. Czasem jest tak, że blisky widząc nasze rozdrażnienie i rozgoryczenie pogarszającym się stanem schodzą namw milczeniu z drogi, wydaje im się że tak jest dobrze, czekają na nasz znak. Nie ma się czego wstydzić, pomocy może potrzebować każdy a niejeden członek rodziny ucząc się pomocy choremu czuje się bardziej związany z tą osobą, uczy się doceniać rolę tej osoby, czuje się ważny, potrzebny i ma szansę nauczyć się większej wrażliwości, być dumnym jako opiekun.
Dobrze jest nauczyć się dawać innym szansę, nie ma sensu męczyć się samemu. To pogarsza stan fizyczny i często psychiczny, mniej obowiązków=więcej czasu na odpoczynek, ćwiczenia, sen, uśmiech. Mając mniej na głowie jesteśmy bardziej uśmiechnięci i wtedy bliscy jeszcze chętniej pomagają, jest lepsza atmosfera.
Nie każda osoba garnie się do pomocy, niektóre osoby trzeba zachęcać, albo wyznaczać coś do zrobienia. Zwyczajnie mówiąc ja zrobię to , a Ty zrób tamto, argumentując: wtedy będzie szybciej, lepiej itd.
Nikt nam nie każe brać wszystkiego na nasze bary, wspólnie z kimś innym łatwiej nieść bagaż codziennych spraw. Nie należy się tego ani wstydzić ani czuć winnym. Przecież większość z nas chętnie pomogłaby innym, wykazałaby się opiekuńczością i empatią, gdyby tylko nas o to poprosili, powiedzieli w czym potrzebują pomocy, jakie to dla nich trudne i ważne.
Dobrze jest o tym pamiętać, szczera rozmowa może być początem ułatwienia sobie życia i dania innym szansy. Nic od razu się nie dzieje, czasem trzeba być cierpliwym i uczyć się tej nowej sytuacji. Uśmiech i miłe słowo na podziękowanie, dostrzeżenie wysiłków innych (nawet nieudolnych) pozwala wiele spraw uprościć i zmienić na łatwiejsze :)
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
Bonia 

Gigantus Bioderkus




Status: Osteo. + Osteo. Ganza
Doczya: 30 Cze 2009
Posty: 1257
Skd: Wielkopolska
Wysany: Wto 30 Sie, 2011   

A ja mam tak do dzisiaj też byłam taką Samosią i do dzisiaj wkurza mnie że nie mogę zrobić pewnych rzeczy jak przed zabiegiem. Nie raz gotuje się we mnie jak w kotle wiedzmy np zakupy kiedys mogłam za jednym zamachem zrobić zakupy nie tylko sobie ale i sąsiadce która jest też niepełnosprawna teraz że względu na biodro nie wchodzi w rachubę dzwiganie np podwójnych zakupów za jednym zamachem. I śmignąć do sklepu i choć wtedy chodziłam okropnie to chyba trochę szybciej teraz ze względu na to że uczę się chodzić prawidłowo zajmuje mi to więcej czasu. W ogóle mam takie wrażenie że przed zabiegiem byłam szybsza a po zabiegu musiałam zwolnić tempo i nie które rzeczy sobie odpuścić. I nauczyć się tego żeby inni mi pomagali to jest trudne nie łatwo się do tego przyzwyczaić że teraz robie to wolniej że mam pewne ograniczenia że pewne sprawy muszę oddać innym. Jestem choleryczką.


I mimo że wszyscy mi tłumaczą że pewne rzeczy ponownie będę robić ale stopniowo powoli bo przeszłam jednak cięzki zabieg a pewne rzeczy zostaną dla mnie ograniczone. To oni mi tłumaczą a ja i tak swoje czyli a ja i tak będę to robić
_________________
Żyj tak by jak najwięcej dać z siebie innym
 
 
     
Dobra_Wrozka 
Karolina Knec
Bioderkus!!!



Status: Psycholog
Doczya: 30 Mar 2010
Posty: 168
Skd: Hamburg-Szczecin
Wysany: Sro 31 Sie, 2011   

Bonia :prosze: nie dzwigaj za Dwoch, wolaj jakiegos tubylca, a noz widelec..
Ok, ale na powaznie to cholerykom jest rzeczywiscie trudniej, zamiast pomyslec oni juz robia.
_________________
Dobra_Wrozka
 
     
pasiflora 

Galaktikus Bioderkus




Status: Endo + Kapo
Doczya: 27 Cze 2009
Posty: 3276
Skd: Polska
Wysany: Sro 31 Sie, 2011   

Dobra_Wrozka napisa/a:
cholerykom jest rzeczywiscie trudniej, zamiast pomyslec oni juz robia.
I właśnie chyba uważam się za choleryka. Co z tym zrobić. Wszyscy mi mówią bym sobie odpuściła w końcu a ja nie umiem ot tak :-x
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 47
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3883
Skd: Lubelskie
Wysany: Sro 31 Sie, 2011   

Witaj w klubie ambitnych narwańców (sama do nich należę) ;)
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
Dobra_Wrozka 
Karolina Knec
Bioderkus!!!



Status: Psycholog
Doczya: 30 Mar 2010
Posty: 168
Skd: Hamburg-Szczecin
Wysany: Sro 31 Sie, 2011   

Passifloro,
jesli to rzeczywiscie kwestia samego temperamentu to nie wiele mozna zrobic. Jednak, jak w innym watku bylo, jestesmy tez czyms wiecej niz cialem
wiec i nie tylko temperamentem cholerycznym. Gdzies jest tez ta nad-swiadomosc i mozna tak na to spojrzec. :idea:

Czasem pod ta nadreaktywnoscia, obok temperamentu, cos innego sie chowa.
Jakies wolanie o zauwazenie innych schowanych potrzeb? To by tlumaczylo, ze trudno sie uspokoic, kiedy sytuacja tego wymaga.
Lub odreagowujesz w taki sposob ten caly stress traumatyczny. Psychika sie buntuje, ze bylo jej juz za duzo za pomoca dziwnych oznak.
Jak sobie wytlumaczysz dlaczego tak jest i siebie zrozumiesz to bedziesz spokojniejsza i lepsza dla siebie.
_________________
Dobra_Wrozka
 
     
pasiflora 

Galaktikus Bioderkus




Status: Endo + Kapo
Doczya: 27 Cze 2009
Posty: 3276
Skd: Polska
Wysany: Sro 31 Sie, 2011   

Dobra_Wrozka napisa/a:
Lub odreagowujesz w taki sposob ten caly stress traumatyczny
Tego to mi ostatnio nie brakowało na pewno he he
Czasem za dużo chcę Nie potrafię być nijaka. Ja muszę mieć najlepsze oceny, ja muszę mieć idealnie posprzątane i w ogóle. Na pół gwizdka odpada.
Jak coś nie po myśli to wtedy się buntuję. Choć czasem nie jest to tylko moja wina. Najpierw proszę błagam, a potem się drę bo ileż można. A może powinnam odpuścić czasem?
 
     
aga.t. 

Gigantus Bioderkus




Status: Kapo x 1
Wiek: 46
Doczya: 02 Cze 2010
Posty: 1170
Skd: Czeladź
Wysany: Sro 31 Sie, 2011   

Myślę, że na ten syndrom ma duży wpływ nasza rodzina i znajomi - niestety nie każdy ma rodzinkę która garnie się do pomocy (albo tylko na chwilkę, potem nuda...).
Gdy dopadają nas gorsze dni to słyszymy, że jesteśmy super, że damy radę, że walczymy o swoje zdrowie, nie możemy się poddawać i w ogóle nie jest tak z nami źle itp., itd. - więc nasłuchamy się takich rzeczy, potem oczywiście udowadniamy że tak jest a nasza rodzinka i znajomi widzą całkiem sprawną i dającą sobie radę osobę...no a potem gdy wołamy ''pomocy'' to jaki może być odzew? Nic dziwnego, że przez to koło stajemy się takimi Zosiami.
Oczywiście bardzo duży wpływ ma tu właśnie to wychowanie: kobieta ma być zaradna, dbać o dom, dzieci i męża i nawet gdy ją coś boli zacisnąć zęby ( a dlaczego mężczyźni jak mają katarek to są tacy umierający a kobieta z gorączką ''nie jest chora'' ? )
Oczywiście są też kobiety, które są pedantkami i dla nich nigdy nie będzie dobrze jak ktoś sprzątnie, ugotuje itp - przecież to ona robi to najlepiej, więc ...
Można też mieć ''wbite'' w głowę, że należy pomagać innym ale nie wypada i wstyd samemu prosić się o pomoc - ''a co ludzie powiedzą, że nie dajesz rady?''
To parę przykładów z życia wzięte - z mojego również - mam nadzieję, że nie napisałam zbyt pokrętnie.
Dobra Wróżko pięknie to wszystko piszesz i tłumaczysz, absolutnie tego nie neguję i mam nadzieję, że Twoje pokolenie i te wszystkie dorastające kobietki wyrosną w innym przeświadczeniu- w końcu tak ''modne'' są teraz związki partnerskie i dla wielu mężczyzn nie jest wstydem i hańbą umyć garnki czy poprasować. W ten sposób można naturalnie nie na siłę ''nauczyć'' się dbać o najbliższe nam osoby, pomagać wtedy gdy tego potrzebują zanim poproszą lub krzykną ''pomocy''.
Mam też taką cichą nadzieję, że nie obróci to się za bardzo w drugą stronę, czyli nie trafimy na taką osobę, która po prostu wykorzystuje innych bo jej się po prostu nie chce ;)
Zakończę tą moją pisaninę życząc wszystkim wrzucenia na luz i zmiany w podejściu do swojego życia - nauczmy się mówić ''proszę'' i ''nie'' - bo to też bardzo ważne ;)
Sorki...znowu się rozpisałam :roll: :*
_________________
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
 
     
pasiflora 

Galaktikus Bioderkus




Status: Endo + Kapo
Doczya: 27 Cze 2009
Posty: 3276
Skd: Polska
Wysany: Sro 31 Sie, 2011   

aga.t., :thumbup: :brawo: :brawo: :brawo:
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 47
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3883
Skd: Lubelskie
Wysany: Czw 01 Wrz, 2011   

Tak, wrzucić na luz też trzeba umieć i trzeba się uczyć.
Wychowanie, presja środowiska utrudnia ten luz, od kobiet oczekuje się być niezniszczalnymi, silnymi i że zawsze umiemy ze wszystkim dać radę. A my sobie na to pozwalamy często swoim kosztem wyręczając bliskich z wszystkiego aż im wchodzi w nawyk że wszystko robimy my.
A tak naprawdę jesteśmy wszyscy ludźmi i przychodzi czas nie da się przeskoczyć wielu spraw.
Myślę że wszystkiego możemy się nauczyć, dostroić, temperament temperamentem ale obserwacja i rozumowanie dają dobre efekty w okiełznaniu temperamentu (u mnie dały)
Jestem ambitnym pracoholikiem w domu i pracy, ale nie pedantką, jestem dobrze zorganizowana, jestem aktywna, lubię ruch i wyzwania. Ale przyszedł czas gdy rodzina musiała mnie odciążyć i pomóc wyhamować mój pęd do życia, potrzebę aktywności w domu. Teraz moim bliskim w domu przypominam :mieszkamy razem, pracujemy w domu razem i to im przypomina że nie będę robić wszystkiego i każdy coś z siebie musi dać.
Chyba kluczem jest zmiana priorytetów, tą aktywność Zosi-Samosi przełożyłam w aktywność w rehabilitacji, w rzeczy które mi nie szkodzą, zrozumiałam że trzeba czasem odpuścić aby w lepszym zdrowiu zrobić potem więcej. Zrozumiałam że przez zdrowie jestem inna i muszę myśleć inaczej, nie dać się wcisnąć w schemat kobiety harującej i uśmiechającej się. Żyjemy nie tylko dla innych-dla siebie także i musimy być "zdrowymi egoistami" aby ułożyć sobie życie zgodnie z naszymi biodrami. Na poczucie winy z tego powodu nie powinno być miejsca, każdy z nas ma słaby punkt, naszymi są biodra. Więc dla swojego dobra trzeba pewne sprawy przeorganizować, podzielić obowiązki, powiedzieć jasno bliskim gdzie są granice naszych możliwości (bo oni tego nie wiedzą).
Wielu osobom udało się to zrobić i jest im łatwiej-więc stłumienie Zosi-Samosi jest możliwe, można nią być do pewnego momentu.
No i ja też się rozpisałam, ale to potrzebna dyskusja :)
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
Brydzia 
Bioderkus!!!



Status: Artroskopia x 1
Wiek: 44
Doczya: 10 Mar 2010
Posty: 246
Skd: Polska
Wysany: Czw 01 Wrz, 2011   

Macie racje,że trzeba czasami odpuścić i dać sobie pomóc.Moje chore biodra nauczyły mnie egoizmu i zwolniłam jednak jeszcze trochę czasu minie zanim moi domownicy zwłaszcza maż zrozumieją,że jednak pomoc jest mi potrzebna. On chyba dochodzi do wniosku,ze skoro chodzę jeszcze o własnych siłach to nie jest tak źle i mogę nad nim chodzić. Jest chory jak się położę i nic nie robię a ja w taki sposób się buntuję.Wiadomo,że jak zrobimy coś same to jest najlepiej ale zdrowie ważniejsze a i rodzina musi się nauczyć pomagać. Mam nadzieję,że mój małzonek przejrzy na oczy i zrozumie,że bez jego wsparcia i większej pomocy mogę nie dać rady o własnych siłach doczekać kolejnej operacji. Nie tracę nadziei :-/
 
     
Wywietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
 
   

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template created by Qbs. Template theme based on Unofficial modifications.