Status: Kapo x 1
Wiek: 37 Doczy: 30 Lip 2011 Posty: 46 Skd: Ruda Śląska
Wysany: Nie 31 Lip, 2011 Pełen powrót do sprawności - operacja w wieku 23 lat.
Co prawda mam ogromne obiekcje przed publicznym opisywaniem swego stanu zdrowia, nie mniej jednak czuję się zobowiązany to uczynić. Mam nadzieje że moja historia komuś pomoże.
We wczesnym dzieciństwie zdiagnozowano u mnie jednostronną chorobę Perthesa. Kilkuletnie, standardowe leczenie przyniosło oczekiwane rezultaty.
Problemy rozpoczęły się niemal w dekadę po zakończeniu leczenia, czyli gdy ukończyłem 19 rok życia. Zastrzyki z kwasu hialurionowego oraz fizjoterapia poskutkowały bardzo znacznym polepszeniem stanu biodra. Chciałbym jeszcze dodać iż choroba moja nie była bagatelizowana. Nie wiem dlaczego tak szybko doszło do zniszczenia stawu.
Przez kolejne trzy lata 2006-2009, staw dawał o sobie znać wyłącznie po znacznym wysiłku. Ale im bliżej jesieni 2009 r., tym częściej pojawiały się bóle "niesprowokowane". Przełom nastąpił pod koniec stycznia 2010 r. Wtedy to pojawiły się już poważne problemy z chodzeniem, które musiałem łagodzić środkami przeciwbólowymi. Co gorsza, szczególnie trudne były pierwsze godziny po przebudzeniu, tudzież długim siedzeniu.
Wtedy to zwórciłem się o pomoc do służby zdrowia. Lekarz zdiagnozował rwę kulszową ( czym mnie bardzo ucieszył) i przypisał mocne środki przeciwbólowe. Wkrótce się okazało że to jednak nie rwa kulszowa. Podczas drugiej wizyty dowiedziałem się że na operacje jest zdecydowanie za wcześnie ( 23 lata).
Wtedy to postanowiłem poszukać specjalisty w tej dziedzinie. Świadom renomy piekarskiego szpitala, postanowiłem przedstawić swój problem któremuś z lekarzy tej placówki. Wizyta u Pana dra Mielnika okazała się strzałem w dziesiątkę. Dowiedziałem się niestety co prawda iż stan biodra jest fatalny, ale ze względu na ów stan oraz mój młody wiek, zostałem wpisany na zabieg w trybie pilnym
Operacja odbyła się pod koniec 2010 roku w Piekarach. Wszczepiono mi BMHR-a. Już na początku marca odrzuciłem kule ( swoją drogą to przeszkadzały już pod koniec stycznia). Pierwsze tygodnie po odrzuceniu kul były ciężkie ponieważ bardzo kulałem. Ale jak się wkrótce okazało, sprawność przyszła w błyskawicznym tempie.
Co bym radził młodym osobą? Na pewno nie należy rozpatrywać swej sytuacji przez pryzmat starych dziadków wlokących balkoniki. Inną sprawą jest to że nie można endoprotezoplastyki nazwać zabiegiem geriatrycznym. Podczas mojego pobytu w szpitalu, na oddziale było dwóch jeszcze młodszych ode mnie chłopaków z tym samym problem, plus kilku facetów podchodzących pod 40-tkę. Wiem że w powszechnej świadomości posiadacz endoprotezy to dziadek z ósmym krzyżykiem na karku. Dlatego też najlepiej sprawy własnego zdrowia zachować wyłącznie dla siebie i najbliższych krewnych. Zaoszczędzi Ci to konieczności wysłuchiwania głupich pytań i jęków zdumienia.
No i przede wszystkim trzeba być cierpliwym wobec swego organizmu. Nie popadać w panikę gdy obrzęk nie schodzi tak szybko jak sobie tego życzymy. Nie denerwować się błogim, kilkutygodniowym przytępieniem pooperacyjnym. Nie rozpaczać, gdy pierwsze kroki bez kul okażą się okropnie siermiężne.
Podsumowując, dziś, niespełna 8 miesięcy po operacji jestem w doskonałym stanie. Nic mnie nie boli. Nie czuję żadnego dyskomfortu. Mam pełny zakres ruchów. Jeżdżę na rowerze, pływam, itp itd. Przed operacją byłem pełen obaw. Jak się okazało zupełnie bezpodstawnych. Spokój, spokój i jeszcze raz spokój oraz świadomość że organizm potrzebuję czasu by się zregenerować.
Ostatnio zmieniony przez Farrokh Sob 27 Cze, 2015, w caoci zmieniany 9 razy
No i przede wszystkim trzeba być cierpliwym wobec swego organizmu. Nie popadać w panikę gdy obrzęk nie schodzi tak szybko jak sobie tego życzymy. Nie denerwować się błogim, kilkutygodniowym przytępieniem pooperacyjnym. Nie rozpaczać, gdy pierwsze kroki bez kul okażą się okropnie siermiężne.
Historia na pewno każda na swój sposób jest potrzebna. Jednak tak wiele, tak bardzo jest nas tu podobnych, że w zasadzie nic mnie nie zdziwiło. Złe diagnozy, kilka lekarzy na drodze, szukanie światełka u renomowanych specjalistów to taki nasz standard. Jednak słowa Twoje które zacytowałam są godne uwagi.
Co bym radził młodym osobą? Na pewno nie należy rozpatrywać swej sytuacji przez pryzmat starych dziadków wlokących balkoniki.
Święte słowa! Twoje rady są samą prawdą świetnie opisaną, w imieniu czytających przed zabiegiem dziękuję, że opisałeś swoją historię
Bardzo się cieszę, że wszystko się udało i możesz normalnie cieszyć się życiem Życzę Ci dalszego wzorowego sprawowania biodra, powodzenia!
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Podsumowując, dziś, niespełna 8 miesięcy po operacji jestem w doskonałym stanie. Nic mnie nie boli. Nie czuję żadnego dyskomfortu. Mam pełny zakres ruchów. Jeżdżę na rowerze, pływam, itp itd.
Fajnie, że się odezwałeś i opisałeś swój przypadek. Napisz może więcej o powrocie do sprawności. O rehabilitacji. Piszesz, że pierwsze kroki bez kul były bardzo siermiężne. Jak nauczyłeś się chodzić?
Status: Kapo x 1
Wiek: 37 Doczy: 30 Lip 2011 Posty: 46 Skd: Ruda Śląska
Wysany: Nie 31 Lip, 2011
Codzienne wizyty na basenie. Zawsze starałem się pływać na tyle by pod koniec padać ze zmęczenia. Rehabilitacja- wyłącznie kilka spotkań w ramach NFZ. Plus do tego oczywiście odpowiednia dieta, by jak najbardziej się odtłuścić.
Status: Kapo x 1
Wiek: 55 Doczy: 27 Sty 2010 Posty: 47 Skd: Warszawa
Wysany: Pon 01 Sie, 2011
Farrokh napisa/a:
Rehabilitacja- wyłącznie kilka spotkań w ramach NFZ
No właśnie,na temat konieczności rehabilitacji można bardzo dużo dyskutować.Ja na swoim przykładzie mogę śmiało stwierdzić że moja rehabilitacja chyba nic nie wniosła w powrót do sprawności,a wręcz przeciwnie był moment kiedy to zaszkodziła.Dałem sobie z nią spokój.Czas zrobił swoje,teraz jestem 4 i pół miesiąca po zabiegu i już od dawna chodzę i robię wszystko tak jak bym w ogóle nie miał zabiegu.
Status: Kapo x 1
Wiek: 55 Doczy: 27 Sty 2010 Posty: 47 Skd: Warszawa
Wysany: Pon 22 Sie, 2011
Nie,nie biegam bo i nigdy nie biegałem dla sportu i kondycji no chyba że uciekałem .Ale wykonuję normalnie wszystkie czynności typu,noszenie cięższych przedmiotów,ale bez przesady,łopata,taczka,kosiarka żyłkowa na działce.Wiesz typowe prace na budowie,bo buduję dom.,ale oczywiście nie przesadzam z tym wszystkim.Czuję się wspaniale,żadnego bólu i dyskomfortu,chodząc ani trochę nie utykam.Myślę że wszystko jest ok.14 sierpnia minęło 5 miesięcy od naprawy.Po jutrze mam kontrolę u prof.Czubaka.
Pozdrawiam.
Status: Kapo x 1
Wiek: 37 Doczy: 30 Lip 2011 Posty: 46 Skd: Ruda Śląska
Wysany: Sro 07 Gru, 2011
Dzisiaj ja i moja kapa obchodzimy papierową rocznicę ślubu. W przeciwieństwie do innych kobiet moja małżonka przez ten rok spisała się wspaniale. Co prawda początki były trudno ale szybko się zintegrowaliśmy. Nie robi fochów a ja ją nie oszczędzam. Jest nam tak wspaniale że zupełnie zapominam iż mam ją w sobie.
Farrokh Gratulacje z okazji rocznicy!! Fajnie, że dobrze Wam razem i mam nadzieję, że tak będzie przez dłuuugi czas
Jeszcze raz wszystkiego dobrego i kolejnych wspaniałych rocznic!
P.S. Ja mam dziś skromniejszą rocznicę, bo dziś mija 3 miesiące i też czasem zapominam, że mam tą ''część zamienną'' .
_________________ Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
Status: Kapo x 1
Wiek: 37 Doczy: 30 Lip 2011 Posty: 46 Skd: Ruda Śląska
Wysany: Sro 18 Sty, 2012
Heh, miałem nadzieje że będę odwiedzał to forum tylko z okazji moich kolejnych rocznic. Niestety, po roku moja endo potrzebuje towarzyszki w drugim biodrze. O tym że operacja w "zdrowym" biodrze będzie konieczna dowiedziałem się już w kilka miesięcy po operacji. A że żadnego bólu nie czułem, to niezbyt przyjąłem tą wiadomość do świadomości. No ale wraz z opadami śniegu, nagle pojawił się ten cholerny piekący ból w stawie. No i ciągle trzyma... Moja poprzednia operacja wynikała z Perthesa na którego chorowałem w dzieciństwie. No ale teraz ... teraz zupełnie nie wiem czego się spodziewać. Czy jest szansa że taki zły wpływ na biodro ma zimno? Coraz bardziej mi się to nie podoba bo sytuacja zaczyna przypominać historię sprzed dwóch lat ...
Żeby była jasność, operowana noga w stanie doskonałym!
Jest duża szansa, że biodro reaguje na zimno, ale sam wiesz najlepiej czy takie uczucie było kiedyś czy nie. Jest jakaś przyczyna, dobrze by było żeby dobry ortopeda wykluczył problem kostny o ile da się to wykluczyć.Wtedy pozostałaby sprawa mięśni-a też może być tak, że masz coś przykurczone, co wcześniej było zbyt obciażone gdy obciżżałeś zdrowe biodro aby chronić odruchowo to operowane. Wtedy dobra rehabilitacja szybko załatwiłaby sprawę, zresztą bez względu na sytuację dobrze by było profilaktycznie dbać o siebie, mieć kontakt z fizjoterapeutą. Mam nadzieję, że to sprawa aż i tylko mięśni/ścięgien/powięzi a nie kostna!
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Status: Kapo x 1
Wiek: 37 Doczy: 30 Lip 2011 Posty: 46 Skd: Ruda Śląska
Wysany: Nie 22 Sty, 2012
Jak najbardziej kostny, skoro lekarz wpisał mnie na kolejną operację. Po za tym czuje się jakbym odbył podróż w przeszłość. Zdziwiło mnie to cholernie bo przeglądając wszystkie swoje RTG z dzieciństwa zawsze pisało w opisie że w biodrze "bez perthesowskim" brak jakichkolwiek zmian chorobowych. Ale jeszcze bardziej zdziwiło mnie to że ból pojawił się tak szybko, po cichu liczyłem że najbliższa dekada będzie pod tym względem bezproblemowa. Chyba rzeczywiście padłem ofiarą zachwytu nad tym jak szybko po operacji wszystko wróciło do normy. No cóż, show must go on jak to śpiewał Pan z mojego avatara. Byle tylko te show miało równie doskonały przebieg jak w przypadku zoperowanego już biodra.