Dokładnie tak!
Najbliższa Ci osoba będzie pomagać jak umie i będzie podpora.
Ważna będzie Twoja postawa wobec niej aby ona nie cierpiała, nie odbierała tej sytuacji że jesteście zdane na siebie, żeby nie czuła nadmiernej obciążającej presji obowiązku-ale żeby odebrała to maksymalnie pozytywnie, jako naukę samodzielności.
9-letnie dziecko naprawdę może wiele pomóc ale to wciąż tylko 9-letnie dziecko, każdo jedno w jakiś sposób przeżywa choć nie okazuje chorobę rodzica-tym bardziej że jesteście same. To inna sytuacja niż gdy w rodzinie jest więcej osób, prawie zawsze jest jakiś podświadomy lęk o rodzica, który ważne żeby nie przeszedł w jakiś rodzaj traumy.
Po powrocie do domu staraj się nie pokazywać jej jak bardzo jesteś bezradna w tym początkowym czasie, ona sama będzie to widzieć. Rozmawiaj z nią dużo że to przejściowy czas, że z każdym tygodniem będzie lepiej, że po wszystkim gdzieś wyjedziecie czy coś fajnego zrobicie. Ona musi czuć że Twoja choroba nie jest jakąś karą ale "obozem przetrwania" który się koczy a po którym jest się silniejszym. Będzie Ci czasem trudno ale jesteś jej matką, możesz w tym czasie nauczyć ją swoją postawą jak przyjmuje się trudności i znosi trudny czas. Staraj się uzyskać w domu radosną atmosferę, bądź pogodna i okazuj jej miłość za to że jesteście w tym czasie razem, doceniaj jej starania a jak jej coś nawet nie wyjdzie to śmiejcie się razem z tego.
Ten czas może umocnić Waszą więź a na córkę wpłynąć pozytywnie-może ona rozwinąć w sobie empatię i opiekuńczość.
Napewno będziesz z niej po wszystkim b.dumna
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Psycholog podczas wykładu na temat zarządzania stresem przeszedł się po sali. Gdy podniósł szklankę z wodą, wszyscy pomyśleli że zaraz zada pytanie "czy szklanka jest w połowie pusta czy pełna". Zamiast tego, z uśmiechem na ustach, zapytał "ile waży ta szklanka?".
Odpowiedzi były różne, od 200 g do 0,5 kg
Psycholog odpowiedział: "Nie jest istotne ile waży ta szklanka. Zależy ile czasu będę ją trzymał. Jeśli potrzymam ją minutę to nie problem. Gdy potrzymam ją godzinę, będzie mnie boleć ręka. Gdy potrzymam ją cały dzień, moja ręka straci czucie i będzie sparaliżowana. W każdym przypadku szklanka waży tyle samo, jednak im dłużej ją trzymam tym cięższa się staje.
Kontynuował: "Zmartwienia i stres w naszym życiu są jak ta szklanka z wodą. Jeśli o nich myślisz przez chwilę nic się nie dzieje. Jeśli o nich myślisz dłużej, zaczynają boleć. Jeśli myślisz o nich cały dzień, czujesz się sparaliżowany i niezdolny do zrobienia czegokolwiek.
Zamiast tego, z uśmiechem na ustach, zapytał "ile waży ta szklanka?".
...Psycholog odpowiedział: "Nie jest istotne ile waży ta szklanka. Zależy ile czasu będę ją trzymał. ...
to jest manipulowanie laików fizyką. wagę określa się w kilogramach. natomiast pan psycholog myli wagę z czymś zupełnie innym. oczywiście, że ważna jest waga szklanki, bo gdyby ważyła powiedzmy 500kg, nie miałoby znaczenia jak długo ten pan chciałby ją trzymać.
podobną manipulację stosuje się w reklamacji np. braku internetu.
na moje zgłoszenie gość odpowiada:" w najszybszy możliwy sposób".
a według mnie czas mierzy się w sekundach, minutach, godzinach itp. natomiast taka odpowiedź gwarantuje usunięcie awarii w przedziale od zera do plus nieskończoności. czyli z równie precyzyjną odpowiedź można by uzyskać od głuchoniemego eskimosa.
no tak, ale przenośnia nie mająca nic wspólnego ze stanem rzeczywistym, bo najpierw facet pyta się o wagę, a późni mówi o całkiem innych rzeczach nie mających wiele wspólnego z wagą.
poza tym jak już mówimy o tym przypadku, szklanka nie może zmienić wagi, ale to jego siły się zmieniają.
Jeju Cyryl, ty to zawsze taki przyziemny jesteś. Tu kurcze nie chodziło o wagę ale o to aby od czasu do czasu odłożyć problemy. Nieważne jak do tego doszedł facet.
Wstawiając ten tekst chciałam wykazać , że jak będziemy żyć tylko biodrami to upadniemy na twarz bo możemy nie podołać. Czasem musimy wyluzować.
Jeju Cyryl, ty to zawsze taki przyziemny jesteś. Tu kurcze nie chodziło o wagę ale o to aby od czasu do czasu odłożyć problemy. Nieważne jak do tego doszedł facet.
Wstawiając ten tekst chciałam wykazać , że jak będziemy żyć tylko biodrami to upadniemy na twarz bo możemy nie podołać. Czasem musimy wyluzować.
Ty też wyluzuj proszę
po pierwsze nie muszę wyluzować, bo nie jest to dla mnie najważniejsze i nie traktuje tego na poważnie, po drugie nie jestem przyziemny, ale konkretny.
to wygląda mniej więcej tak, jak mój kolega grając w siatkówkę po akcji sam się chwali: ładny atak.
problem w tym, że ten ładny atak był na minimalnym aucie i punkt został zapisany po stronie przeciwników.
w siatkówce ocenia się punkty, a nie wartość artystyczną jak w łyżwiarstwie figurowym.
natomiast jeżeli psychologowi chodzi o to, że czasem trzeba na coś spojrzeć z dystansu, najważniejsze aktualnie problemy odstawić na chwilę na drugi plan (i to doskonale rozumiem), to musi zastosować inne porównanie, bo wśród słuchających mogą być osoby, które miały fizykę w szkole podstawowej i co gorsza ją zrozumiały.
Status: Endo x 1
Wiek: 84 Doczya: 11 Pa 2010 Posty: 247 Skd: Zakopane/ Gdańsk
Wysany: Pi 22 Sie, 2014
Widocznie myślenie abstrakcyjne nie jest mi obce, bo przesłanie zrozumiałam i ten przykład bardzo mi się podoba. Tu nie chodzi o fizykę a o skojarzenia.
Poślę dalej.
wśród słuchających mogą być osoby, które miały fizykę w szkole podstawowej i co gorsza ją zrozumiały.
I pewnie te osoby by powstały, aby udowodnić, że szklanka (bez wody, bo pytanie brzmiało "ile waży szklanka?", a nie woda ze szklanką) waży ileś tam gram. Ha ha ha
dla człowieka pracującego za pensję Cristiano Ronaldo (12mln euro za sezon) wydaje się dużo mniej niż dla polskiego emeryta, jednak za owe 20 zł od jednego jak i od drugiego kupi się tylko jedną półlitrówkę wódki.
Status: Sympatyk Forum
Doczya: 27 Sie 2014 Posty: 8 Skd: Lublin
Wysany: Pon 29 Wrz, 2014
tej szklanki może w ogóle nie być, wystarczy trzymać rękę tak wyciągniętą i też w końcu opadnie z bólu... Im bardziej skupiasz się na problemie tym bardziej Ci on ciąży i poza nim nic nie widzisz. Jak się skupisz na jednym drzewie to nie zauważysz lasu...
Moja Mama miesiąc po operacji już, też łapie doła, z tego co widzę to z braku zajęcia. Mieszka u mnie i nie ma obowiązków, jedyne urozmaicenie to jak Ją zabiorę na zakupy do hipermarketu (opiera się o wózek i jak na chodziku chodzi). a tam tez sie dołuje, bo widzi ludzi chodzących bez kul i się wkurza, że ona tak nei może... już nie wiem jak jej pomóc... Co jej dać do roboty, żeby nie zaszkodzić bioderkowej endoprotezie i odciągnąć od zlych myśli...