Status: Endo x 1
Wiek: 52 Doczya: 01 Lip 2009 Posty: 677 Skd: Kraków
Wysany: Pon 17 Sie, 2009
Jowi, wychodzę z założenia, ze kto sie martwi na zapas martwi sie dwa razy
Gdybym założyła, że sie nie uda i sie rzeczywiscie by się nie udało to bym miala poczucie straty czasu, ze sobie zycie zatruwałam od dawna a gdyby sie udało, to po co sie było tak martwic? I odwrotnie
A tak serio, to martwienie się, doły psychiczne i załamania powodują, ze traci się realną ocenę sytuacji i wtedy łatwo zrobic błąd, przeoczyć jakieś wyjście. Strach to zły doradca. Kiedy jest naprawde trudno trzeba sie maksymalnie sprężyć, żeby sytuację rozwiązać a tracic życie na depresje, ktore są mało konstruktywne. Pewnie, ze czasem sytuacja mnie przerasta i wtedy na chwile wpadam w panikę i chwytam doła, ale chwała Panu, ze nie na długo. Nie lubie rozpaczac, choc to nie znaczy, że nie jestem wściekła czy ze się nie boję.. Ale, wiesz, jak strace ochotę, zeby dalej walczyć to chyba strzelę sobie w łeb, bo wtedy juz nie ma na co czekac i szkoda się męczyc..
_________________ - Kapitanie! Jesteśmy otoczeni!
- Świetnie. To znaczy, że możemy atakować we wszystkich kierunkach!
Dziś, a właściwie wczoraj, bo jest po pierwszej w nocy, zadzwonili do mnie ze szpitala Szczeklika w Tarnowie w sprawie endoprotezy,że moja kolej jest bliziutko. Zrezygnowałam W tym momencie strach strach, obawa mnie napawają. Czy, aby na pewno dobrze zrobiłam? Czy ten BMHR jest dobry dla mnie? Czy w końcu zadzwonią z Piekar, że mam już się zgłosić? Nie wiem!!! Jedyne czego jestem pewna, że zaufałam lekarzowi, że jestem otwarta na nowinki ortopedyczne. Czas pokaże, czy na dobrą kartę postawiłam. Teraz nasuwa się pytanie: Czy mam jakieś inne wyjście jak znów zaufać, skoro już tyle miałam rozczarowań? Chyba nie! Nie mam wyboru. Jedyna moją tarczą obronną będzie pogłębianie wiedzy na ten temat i spożytkowanie jej
Status: Endo x 1
Wiek: 52 Doczya: 01 Lip 2009 Posty: 677 Skd: Kraków
Wysany: Wto 18 Sie, 2009
Pasiflora, Tarnów proponował Ci endo długotrzpieniowe czyli takie, ktore wymienic mozna tylko na inne długotrzpieniowe i to z problemami, kapo daje Ci dwa szczeble dodatkowe w przypadku jakis komplikacji. To naprawde duża korzysc Jestem głeboko przekonana, ze decyzja o rezygnacji z Tarnowa jest słuszna. Nawet jak Piekary Cie jeszcze chwile przetrzymają to warto poczekać. Gdzies wyczytałam, ze u dr Mielnika takie obsuwy to norma (z autopsji nie wiem czy to prawda ) wiec uzbrój sie w cierpliwosc, bo Ci sie to opłaci, jestem pewna
_________________ - Kapitanie! Jesteśmy otoczeni!
- Świetnie. To znaczy, że możemy atakować we wszystkich kierunkach!
Znam swój organizm niestety aż za dobrze, mam wredne przeczucia, jakieś coś, że potrafię ocenić swoją sytuację.....a te przeczucia jeszcze lepiej się sprawdzają kiedy widzę kogoś innego, potrafię powiedzieć jaką jest osoba i co jej dolega....
Więc jeśli chodzi o mnie to nie jest tak, że się załamuje, tylko zwyczajnie realnie oceniam sytuację, a że moje przeczucia niestety zazwyczaj się sprawdzają i należą do tych niekoniecznie oczekiwanych to inna sprawa....
Ja mam taki sposób walki, że nie oszukuję się, że będzie lepiej niż wcześniej, że będę zdobywać góry...bo nawet przed zabiegiem ich nie zdobywałam...a jeżeli faktycznie okaże się że będę mogła wspinać się tu i tam to będę szczęśliwa nie mniej niż teraz:) I to nie jest tak, ze porażki mnie zamykają w sobie wręcz inaczej jak coś nie jest po mojej myśli to mam w sobie mega złość, i zawszę walczę do końca, ale tez zawsze trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść i przyjąć to co się ma...:)
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
Status: Endo x 1
Wiek: 52 Doczya: 01 Lip 2009 Posty: 677 Skd: Kraków
Wysany: Wto 18 Sie, 2009
Jowi, kazdy pesymista uważa, ze jest realistą A poważnie, każdy ma swój sposób radzenia sobie z problemami. Ja mam tak, ze nie lubie rezygnowac z marzen, co nie znaczy, ze ich nie weryfikuję na bieżąco Też wiem, kiedy zaczyna być "nie tak" ale to wcale nie oznacza, że przestanę walczyć o to co chcę osiągnąć. Im wyżej poprzeczka (byle z głową - tancerką nie zostanę ) to tym wieksza mobilizacja. Bardzo trudno sie ćwiczy (mam na mysli rehabilitacje) jesli nie mam w głowie obrazu siebie prosto chodzącej, jeżdżącej na nartach itp.. Po mojemu tak jest łatwiej, co nie znaczy, ze mam zaburzony obraz sytuacji i że nie przyjmuję tego co mam.. Ale też znam swoje mozliwości a moj mąż wspiera mnie z wszystkich sił i śmieje się, że jestem "niezatapialna" "Przyjęcie" (pogodzenie) się z sytuacją nie oznacza dla mnie, że nie podjmę próby zmiany, po prostu, jak sie nie uda, nie wpedzi mnie to we frustracje Nie mam tez pretensji do Pana Boga, że mam takie nogi jak mam, czasem tylko proszę o ciut więcej siły
Każdy jednak ma inną konstrukcję psychiczną i rozumiem, ze można czuć całkiem odwrotnie..
Ale na dyskotekę się wybieramy za 8 m-cy. Alpinistka nie zostanę, ale chciałabym chociaż w góry pojechać. Poprzeczkę już zniżyłam maksymalnie, ale to nie znaczy, że się w domu zamknę. Chcemy normalnie żyć!
Duśka w Tarnowie zaproponowali mi krótkotrzpieniową endo, tzn. powiedzieli że spróbują. A spróbują, to dla mnie za mało i dlatego pozostaję nadal przy Piekarach. Tak jak napisałaś, po kapoplastyce BMHR mam jeszcze dwa stopnie leczenia, najpierw krótki trzpień, później długi trzpień.
Jowi, kazdy pesymista uważa, ze jest realistą A poważnie, każdy ma swój sposób radzenia sobie z problemami. Ja mam tak, ze nie lubie rezygnowac z marzen, co nie znaczy, ze ich nie weryfikuję na bieżąco Też wiem, kiedy zaczyna być "nie tak" ale to wcale nie oznacza, że przestanę walczyć o to co chcę osiągnąć. Im wyżej poprzeczka (byle z głową - tancerką nie zostanę ) to tym wieksza mobilizacja. Bardzo trudno sie ćwiczy (mam na mysli rehabilitacje) jesli nie mam w głowie obrazu siebie prosto chodzącej, jeżdżącej na nartach itp.. Po mojemu tak jest łatwiej, co nie znaczy, ze mam zaburzony obraz sytuacji i że nie przyjmuję tego co mam.. Ale też znam swoje mozliwości a moj mąż wspiera mnie z wszystkich sił i śmieje się, że jestem "niezatapialna" "Przyjęcie" (pogodzenie) się z sytuacją nie oznacza dla mnie, że nie podjmę próby zmiany, po prostu, jak sie nie uda, nie wpedzi mnie to we frustracje Nie mam tez pretensji do Pana Boga, że mam takie nogi jak mam, czasem tylko proszę o ciut więcej siły
Każdy jednak ma inną konstrukcję psychiczną i rozumiem, ze można czuć całkiem odwrotnie..
Dokładnie to chciałam napisać mówiąc o sobie....Na nartach nie jeździłam więc nie będę o to walczyć....grunt, żeby powrócić do takiej sprawności jak była przed zabiegiem, a że czasem jest trudno to dobrze, przynajmniej człowiek wie, że dołożył wszelkich starań aby osiągnąc zamierzony cel:) Może i realista jest pesymistą....nie wiem nie siedzę i nie płacze i nie obgryzam paznokci w chwilach porażki tylko wstaje i idę dalej....gdyby było inaczej, dziś by mnie tu nie było...a jestem i mam zamiar dalej walczyć z kulami czy bez z nogami moimi czy z innymi....ale walczyć tak jak my wszyscy:)
Powodzenia i wytrwałości życzę:)
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
Status: Endo x 1
Wiek: 36 Doczya: 08 Sie 2009 Posty: 66 Skd: Tarnowskie Góry
Wysany: Pi 21 Sie, 2009
Dziewczyny, jesteście boooskie . Ja tak samo ... nie załamuję się, wręcz przeciwnie z uśmiechem na twarzy budzę się każdego dnia i przyjmuję życie jakim jest. Nie zawsze jest łatwo, każdy człowiek ma chwile załamania , kiedy płacze ... ale to jest potrzebne, łzy pomagają ... ale przecież nie będę przez cały czas siedzieć bezczynnie i użalać się nad sobą, bo to nie jest wyjście. Każdego dnia stawiam sobie cel i do niego dążę a kiedy mi się uda jestem cholernie z siebie dumna i wtedy wiem że wszystko jest możliwe. Na to wszystko potrzeba czasu ... niczego nie ma od razu i od tak sobie, siła jest w nas Zawsze sobie powtarzam, że są ludzie, którzy już nigdy nie wyzdrowieją i do końca życia będą się zmagać z przeciwnościami losu ... a my mamy ogromną szansę na normalne życie Tak więc wszyscy głowa do góry i uśmiechajmy się jak najwięcej.
"Uśmiech bywa aktem męstwa, smutek to słabość i postawa zbyt wygodna. Być radosnym i dobrym, kiedy świat jest smutny i zły, to dopiero odwaga."
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2626 Skd: z Polski
Wysany: Sro 20 Sty, 2010
Drobne rady na lepszy nastrój i samoocenę
1. Zastanów się co lubisz robić i skłoń innych, by ci za to płacili. Nie można być szczęśliwym, jeśli praca jest źródłem udręki, nudy i upokorzeń. A w najlepszym wypadku tylko sposobem zarabiania pieniędzy. Najlepiej, gdy to, co robisz pozwala ci choć na kilka godzin dziennie zapomnieć o bożym świecie. Jeśli nie masz szans na taką aktywność zawodową, skup się na punkcie drugim.
2. Pielęgnuj hobby. Spróbuj być w czymś ekspertem. Choćby była to uprawa mchu, kolekcjonowanie zapalniczek, czy średniowieczna sztuka mongolska. Miej zrozumienie dla partnera, nawet jeśli jego pasja wydaje ci się dziwactwem.
3. Postaraj się o satysfakcjonujące życie osobiste. Nie każdemu pisany burzliwy romans, a potem miłość po grób. Ale zawsze warto próbować. Jeśli dokucza ci samotność, pomyśl, jak wielu ludziom dokucza małżeństwo. A potem spróbuj w tym stanie cywilnym, w jakim jesteś, odnaleźć sens, a przynajmniej go zaakceptować. W tym pomoże punkt czwarty.
4. Nie zapominaj o przyjaźni. W celibacie można przeżyć życie i mimo to być szczęśliwym. Bez przyjaźni jest to raczej niemożliwe. Prawdziwy przyjaciel to nie ten, który pomoże ci w kłopocie, lecz ten, który zniesie twoje sukcesy. Nawet te liczne. Nawet niezasłużone. Nawet, gdy sam jest niedoceniany. Przyjaciel także powie ci prawdę, gdy popełnisz błąd, a ty przyjmiesz krytykę bez podejrzeń o złe intencje. Czy potrafisz sam być takim przyjacielem? I pamiętaj: o przyjaźń trzeba dbać. Nie zasiejesz - nie zbierzesz.
5. Nie wymagaj od życia zbyt wiele. Życie nie jest sielanką, ani pasmem sukcesów. Nie łudź się, że jakbyś miał M4 zamiast M5, to twoje problemy rodzinne by się rozwiały. Nie sądź, że w innej pracy szef jest mądrym człowiekiem, a współpracownicy dżentelmenami. Trawnik u sąsiada zawsze wydaje się bardziej zielony.
6. Nie wymagaj zbyt wiele od ludzi. Ludzie nie są aniołami. Jeśli robią ci świństwo, to zwykle z wygody. Rzadko z perfidii. Niech nie dziwi cię, że innych nie interesuje twoje dobro. W relacjach z bliskimi pamiętaj, że twoje życie najbardziej zatruwają rozczarowania. Nie oczekuj, że rodzina i znajomi będą zachowywać się zgodnie z twoimi wyobrażeniami. Przecież inna osoba ma inne pobudki, inne potrzeby, inny bagaż doświadczeń. Ona po prostu nie może być tobą.
7. Nie wymagaj zbyt wiele od partnera lub partnerki. Twój mąż nie może być jednocześnie czuły i silny, mądry i wysportowany, uduchowiony i pragmatyczny, zarabiać krocie i mieć dużo czasu dla rodziny, dawać oparcie i stabilizację, ale ciągle cię zaskakiwać, gotować, być złotą rączką, rozśmieszać cię, kochać twoją mamę... Może wystarczy tylko kilka cech z tej listy?
8. Od siebie też nie wymagaj zbyt wiele. Wystarczy, że w paru sprawach jesteś naprawdę dobry i w kilku innych jakoś sobie radzisz. Nie zadręczaj się, jeśli nie jesteś nikim szczególnym. I nie oczekuj, że inni będą cię chwalili.
9. Naucz się cieszyć sukcesami swych bliźnich. A przynajmniej nie cierp z ich powodu.
10. Unikaj ludzi chorobliwie ambitnych. Są niebezpieczni. Frustracje i niespełnienia wywołują agresję i niezrozumiałe zachowania. Schodź takim ludziom z drogi.
11. Nie powoduj zawiści ludzkiej swoimi cnotami i sukcesami. Jeśli jesteś w tym nieszczęśliwym położeniu, że brak ci wad i porażek, wymyśl jakieś. Ludzie nie znoszą ideałów. Lepiej, jak ty znajdziesz w sobie jakiś feler. Gorzej, gdy oni zrobią to za ciebie.
12. Postaraj się żywić choć odrobinę życzliwości wobec innych. Wbrew pozorom to nie jest oznaka słabości. Po kilku latach treningu można się przyzwyczaić, a po pewnym czasie nawet to polubić. Co więcej, rachunek prawdopodobieństwa działa na twoją korzyść: im większej liczbie ludzi okażesz życzliwość, tym większa szansa że ktoś okaże ją tobie. Nawet jeśli "zwrot życzliwości" będzie na poziomie tylko 5-10 %, to zawsze więcej niż nic.
13. Nie oczekuj od ludzi wdzięczności. Ciesz się, jeśli za okazaną im dobroć nie odpłacą ci złem. Uzmysłów sobie, że w samym obdarowywaniu innych zawarta jest nagroda. Jeśli poświęciłeś się dla dzieci, nie wystawiaj im rachunku. Dług pewnie spłacą z nawiązką swojemu własnemu potomstwu.
14. Naucz się cieszyć drobnymi sukcesami chwili bieżącej. Nie wracaj myślami do cierpień z przeszłości. I nie martw się na zapas. Krótka pamięć i brak wyobraźni - oto przepis na spokój ducha.
15. Postaraj się mieć poczucie humoru. Śmiej się ze swoich słabości i porażek. Po pierwsze będzie ci łatwiej je znieść. Po drugie innym będzie głupio się śmiać. A często nasze potknięcia bolą dużo mniej, niż wywołana nimi kpina znajomych.
Status: Endo x 1
Wiek: 52 Doczya: 01 Lip 2009 Posty: 677 Skd: Kraków
Wysany: Sro 20 Sty, 2010
Taak.. To wszystko co Kinga napisala jest cholernie wazne i cholernie trudne do osiagniecia.. Mnie sie wydaje, ze najwazniejsze dla utrzymania spokoju ducha jest NIENAKRECANIE SIE.. Gdy damy sie wpuscic w spirale, ze sie "nie uda", i "o jezu, co dalej" to juz jestesmy w bagnie.. Osobiscie, gdy mam jakas trudna sytuacje to najpierw staram sie o niej nie myslec a jak opadna emocje (jestesmy tak skonstruowani, ze nasz umysl po chwili przyzwyczaja sie do kazdej mysli ) staram sie dopiero wtedy podjac, na chlodno, jakies decyzje..
Gdy wali sie swiat trzeba po prostu to przeczekac i unikac sytuacji rozdrapywania ran..
_________________ - Kapitanie! Jesteśmy otoczeni!
- Świetnie. To znaczy, że możemy atakować we wszystkich kierunkach!
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2626 Skd: z Polski
Wysany: Sro 20 Sty, 2010
duska napisa/a:
Mnie sie wydaje, ze najwazniejsze dla utrzymania spokoju ducha jest NIENAKRECANIE SIE.
bardzo ale to bardzo się z tym zgadzam
nakręcić się na coś negatywnie, to tak jak spirala psychozy...najgorsze, co sami sobie możemy ufundować: psychiczną mękę
duska napisa/a:
To wszystko jest cholernie wazne i cholernie trudne do osiagniecia.
ale możliwe wiadomo że z dnia na dzień się tego nie zastosuje, lecz z biegiem czasu...po kawałku, po jednym "punkcie" i sami poczujemy się lepiej, a oto tu chodzi
duska napisa/a:
Osobiscie, gdy mam jakas trudna sytuacje to najpierw staram sie o niej nie myslec a jak opadna emocje, staram sie dopiero wtedy podjac, na chlodno, jakies decyzje..
hihi ja też się staram tak robić czasem wyjdzie, czasem nie hehe
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2626 Skd: z Polski
Wysany: Pi 30 Kwi, 2010
Najprostsze rzeczy, które sprawiają nam przyjemność
1. Drzemka w deszczowy dzień: Kiedy krople deszczu uderzają w szybę, a my skrywamy głowę głębiej pod poduszką. Łóżko zdaje się być naszym sanktuarium.
2. Znalezienie pieniędzy, o których już zapomnieliśmy: Ręka sięgająca do kieszeni znajduje nagle banknot 10 zł, leżący tam od ostatniego ubrania spodni. Nie czyni bogatym, ale cieszy podwójnie.
3. Nawiązanie przypadkowego kontaktu wzrokowego z osobą przeciwnej płci: Mijasz ją na ulicy lub spotykasz w autobusie. Spogląda na ciebie i przez ułamek sekundy myślisz, że… I wtedy myśl znika.
4. Pływanie nago: Jest coś tak wyzwalającego w pływaniu „na waleta”, że można przy tym odnieść wrażenie prawdziwej wolności, niczym nieskrępowanej.
5. Otrzymanie przesyłki pocztowej: W internecie poczta kojarzy się głównie ze spamem. Kiedy jednak dostaniemy jakiś prawdziwy prezent, który można dotknąć i samemu odpakować, na twarzy od razu wyrasta dorodny banan.
6. Przejechanie na żółtym świetle: Po chwili spojrzenie w lusterko wsteczne i widok zatrzymujących się na czerwonym świetle frajerów. Aż chce się żyć.
7. Opowiedzenie zabawnej prawdziwej historii: Mało rzeczy satysfakcjonuje bardziej, niż opowiedzenie ciekawej historii, która w dodatku rozbawi słuchaczy.
8. Usłyszenie odpowiedniej piosenki w odpowiednim czasie: Zbieg okoliczności, który od razu poprawia humor i podnosi na duchu.
9. Pierwszy łyk wody podczas pragnienia: Język wysuszony na wióry i ogarniające zmęczenie w konfrontacji z orzeźwiającym pierwszym łykiem wody. Jakby niebiosa się rozstąpiły.
10. Wychwycenie okiem odrobiny skrytego ciała płci przeciwnej: Dla facetów może to być dziewczyna, pochylająca się przed nimi w spódniczce. Dla dziewczyn np. wysportowany chłopak na boisku. W obu przypadkach uśmiech sam ciśnie się na usta.
11. Wypowiedzenie tego samego w tym samym momencie: Następuje cisza i po chwili zazwyczaj śmiech. Zawsze jednak poprawia humor.
12. Czekające miejsce na parkingu: Gdy wszystko dookoła jest już zajęte, a my przypadkiem bez szukania znajdujemy ostatnie wolne miejsce. A jeszcze jak zaparkujemy tyłem, aby mieć łatwiejszy wyjazd?
13. Odkrycie, że można jeszcze nieco dłużej pospać: Otwieramy oczy i wydaje nam się, że to już ten moment i trzeba zdzierać tyłek z łóżka, kiedy przychodzi olśnienie – jeszcze całe 2 godziny do prawdziwej pobudki.
14. Piękny krajobraz: Akurat, kiedy pogoda dopisała, dochodzisz do miejsca, z którego rozpościera się bajeczny widok. Coś takiego widziałeś na National Geographic, ale tutaj jest na żywo.
15. Trzymanie za rękę ukochanej osoby: W zasadzie niewiele więcej można rzec, poza tym, że magia w takiej chwili daje o sobie znać. Wiesz wtedy, ile to uczucie znaczy.
16. Dokończenie czegoś, co się zaczęło: Może to być projekt, nad którym pracowało się parę miesięcy, albo zwykła czynność, którą ciągle się odkładało. Kiedy jest już po wszystkim, człowiek jest lżejszy o połowę.
17. Oglądanie ludzi: Siedząc gdzieś z boku na ławce można wpaść w trans, patrząc na ich różnorodność. Gruby i chudy, niski i wysoki. Każdy na swój sposób wyjątkowy i dziwny.
18. Otrzymanie niespodziewanego komplementu: Dzień był taki sobie, nic ciekawego się nie wydarzyło i lepiej, żeby się już skończył. Nagle zjawia się ktoś, kto klepie cię po ramieniu i mówi, że masz fajną koszulkę. Od razu dzień staje się lepszy.
19. Udane ćwiczenia: W zdrowym ciele zdrowy duch. Kiedy opuszcza się siłownię, cały świat leży u naszych stóp.
20. Kiedy niezrozumiała rzecz nabiera nagle sensu: Eureka! – wrzasnęła dusza. Jak mogłem być tak głupi! – wrzasnęły usta. I jakby wszystko przestało się liczyć, bo oto zesłana została wiedza…