Status: Endo x 1
Wiek: 39 Doczya: 15 Sie 2010 Posty: 432 Skd: Kraków
Wysany: Pon 04 Lut, 2013
kinga, tylko ja się czuję świetnie mimo niskiej hemoglobiny, maratonu nie planuję w tym roku, tylko rehabilitację.
Wiem, że lekarze mają sporą wiedzę i że zwykle taka niska hemoglobina powoduje zawroty głowy, ale wiem też z drugiej strony że organizm, szczególnie młody i silny, nieschorowany ma spore możliwości adaptacji i potrafi się sam dźwignąć jeśli się mu na to pozwoli.
To trochę jak z antybiotykami, niektórzy lekarze to antybiotyk dają na każdy katarek, a to przecież jak strzał z moździerza do muchy. Nie pozwalając organizmowi zareagować i się "naprawić" sprawiamy, że jest on coraz mniej odporny.
Nie neguję jednocześnie, że czasem trzeba się wspomóc, byle z głową.
Gdybym się źle czuła, było mi słabo, miała zawroty głowy to wzięłabym krew bez wahania, bo przede wszystkim chcę szybko wrócić do pełnej formy, a tak to wierzę w "mądrość" swojego organizmu.
Zaraz będzie obchód - zobaczymy co doktory powiedzą
Status: Endo x 1
Wiek: 39 Doczya: 15 Sie 2010 Posty: 432 Skd: Kraków
Wysany: Pi 08 Lut, 2013
W czwartek (7 doba po operacji) - hemoglobina 8, dalej granicznie, ale ewidentnie pnie się w górę - jadę do domu!
Pogoda koszmarna, jechaliśmy 4 godziny, ale jak się położyłam na moim wygodnym łóżku to było cudownie.
We wtorek jestem umówiona już na rehabilitację, mam nadzieję, że zdążą przesłać mi RTG i wypis do tego czasu.
Czuję się świetnie, mieszkanie hmmm średnio przygotowane, na tydzień mąż został sam i taaaaaaki bałagan, że osłupiałam
Usprawiedliwia go nieco fakt, że non-stop był w trasie pomiędzy delegacjami a szpitalem i tylko tu wpadał i wypadał.
Łózko wysokie faktycznie jest bardzo dobre, łatwiej się też ubrać. Nakładkę na toaletę sobie podarowałam, jak ktoś jest sprawniejszy to siadanie na normalnym kibelku jest ok, trzeba tylko uważać na zgięcie w biodrze.
Dostałam clexane przeciwzakrzepowo na 30 dni, metindol przeciwzapalnie, żeby się skostnienia nie robiły, controloc, że metindol nie rozwalił żółądka i tardyferon - wolnouwaniajace się żelazo na krew. Zastrzyki robię sobie sama, póki co siniak się obi, ale mam 30 dni na dojście do wprawy.
Muszę się jeszcze spytać kiedy mam szwy ściągnąć.
gólnie samopoczucie dobre, tylko trochę dopada wieczorem moja depresja, te leki które biorę przyspieszają metabolizm mojego antydepresanta, być może to dlatego, bo to taki typowy smutek "z niczego" - dopada człowieka i trzyma bez powodu.
Biodro sprawuje się dobrze, trochę jeszcze takie "napchane w środku", szczególnie jak napinam pośladkowy - czuję jakby mi tam coś zaszyli gratis. Mięsnie ciągną trochę w pachwinie, ale mało boleśnie, wydłużyli mi nogę o 2 cm więc zdecydowanie ma prawo ciągnąć.
Rety jak cudownie jest nie czuć bólu w biodrze - życzę tego samego wszystkim wciąż cierpiącym.
Biedronne co do siniaków po zastrzyku w brzusio to pamiętaj aby już po wstrzyknięciu najpierw wyjąć igłę a potem puścić fałdkę i najważniejsze nie rozcierać po zastrzyku bo zwykle właśnie po tym robi się siniak - mnie tak mówiła pielęgniarka w szpitalu jak same robiłyśmy sobie jeden zastrzyk.
Oczywiście i ode mnie gratulacje dobrej formy i oby tak dalej
_________________ Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
Status: Endo x 1
Wiek: 47 Doczya: 31 Gru 2011 Posty: 643 Skd: okolice Nowego Sącza
Wysany: Sob 09 Lut, 2013
biedronne, w domu na pewno czujesz się już o wiele lepiej. Szybkiego powrotu do zdrowia.
Co do zastrzyków w brzusio, ja też tak robiłam jak pisze aga.t., nie było siniaków. Tylko ja potrafiłam robić sobie zastrzyk po jednej stronie brzusia, po drugiej jakoś nie potrafiłam i po paru nieudolnych próbach pojawiły się siniki.
no to super, że jesteś w takiej dobrej formie , ja tez się rehabilituje, ale może nie tak intensywnie jak ty....a mogę zapytać jaką masz endo? Myślałam że nie ma takich endoprotez które można od razu obciążać....
Status: Endo x 1
Wiek: 39 Doczya: 15 Sie 2010 Posty: 432 Skd: Kraków
Wysany: Sob 09 Lut, 2013
Mam endo krótkotrzpieniowe trilock + panewka deltamotion, firmy depuy.
trzpień pokryty jest cudami jakimiś, kryształki czy kuleczki tytanu i to właśnie daję bardzo wysoką stabilność tuż po operacji.Tutaj więcej szczegółów
To nieco dłuższy trzpień niż np. silent, bo ma "zakręt" i wchodzi już do kości długiej, natomiast kości obcina się mniej więcej tyle samo co przy takim silencie, bo głowa i szyja idą do kosza, krętarz zostaje.
Nie obciążąm jeszcze w 100% mimo, że mogę, bo się gibam (gibię?) jak próbuję chodzić bez kul. No i obciążać mi wolno tylko osiowo - pionowo w dół - żadnych wygibasów na razie. Jak mięśnie zaczną pracować poprawnie to wtedy sobie to odbiję.
Testowałam na wadze i tak "naturalnie stojąc" z jedną kulą nacisk na operowaną nogę jest 45kg, z dwiema 28-32. ważę 60. Jak chodzę to pewnie wychodzi więcej bo dynamiczne obiązenie jest pewnie momentami większe niż jak spokojnie stoję.
Mąż dzisiaj ogarnął z grubsza mieszkanie i wyniósł choinkę, teściowie byli z wizytą (jak mawia: "dzisiaj jest jeden z tych dni kiedy udajemy przed rodzicami, że jesteśmy porządnymi ludźmi"). Mam wreszcie łatwe dojście do kuchni i salonu.
Ściagnęłam plaster z rany - bardzo ładna równa kreseczka, jednym szwem pociągnięte, podobno tak się cesarki zszywa (?). Reszta operowanych razem ze mną miała tradycyjne takie "wąsy" - skóra złapana szwem co centymetr. Do ściągnięcia będzie za parę dni, ale dzisiaj już się pokusiłam ją nieco umyć, bo już w zasadzie suchuteńka i zaschnięta jest. Parę dni temu, jeszcze w szpitalu było wszystko żółto-fioletowe wzdłuż cięcia ale już zeszło, zostały jeszcze dwa siniaki, reszta różowiótka, goi się jak na psie.
Status: Endo x 1
Wiek: 39 Doczya: 15 Sie 2010 Posty: 432 Skd: Kraków
Wysany: Wto 12 Lut, 2013
I po pierwszej rehabilitacji.
Ogólnie stan rewelacyjny, muszę porozciągać to i owo, zamówiłam nowe therabandy, stare trochę za silne na tygodniowe bioderko.
Mam parę nowych ćwiczeń, nie lubię rutyny , i tak jak podejrzewałam ćwiczenia ze szpitala to zdecydowanie za mało, na pierwszy rozruch i przeciwzakrzepowo były dobre, ale teraz czas wziąć się do roboty.
Jak ktoś jest zainteresowany zestawem ćwiczeń to polecam udać się do mojej rehabilitantki, która czyni cuda. Namiary są tutaj
Na następne spotkanie jadę bez kierowcy. Albo pójdę? To w sumie tylko kilometr. Jak krew będzie w normie do tego czasu to zacznę spacerki, a póki co oszczędzam tlen na gojenie i wrastanie endo.
Napiszę jeszcze o diecie - przy okazji kiepskiej hemoglobiny zrobiłam risercz na temat wchłaniania żelaza i posiłŻów regeneracyjnych i obecnie moje jedzenie to:
- 2-3 jajka rano (na miękko mają więcej dobrego, nie wolno przegotowywać tak, żeby się robiła zielona obwódka, bo to szkodliwe), szynka, kiełbasa, ciemny chleb, sałatka jarzynowa (podziękowania dla cioci i teściowej)
- po 3 godzinach jogurt i muesli (wapnia nie wolno mieszać z produktami zawierającymi żelazo, bo uniemożliwiają wchłanianie żelaza) + kanapka z serm żółtym (ser zółty ma więcej wapnia niz mleko czy ser biały, chudy więcej niż tłusty)
- na obiad chudego wołu albo kura, + warzywka gotowane/surówka z kiszonej kapusty i szpinak, popijam barszczem
- w miedzyczasie jem orzechy, suszone sliwki i morele (ale trzeba uważać, bo łatwó zjeść za dużo, a potem się biega do kibelka), i piję kiwiowy koktajl z wit c (zmiksowane kiwi, banan i natka pietruszki + woda zrodlana) - dosc kwasne bo kiwi o tej porze roku sa jak kamienie, ale banan troche osladza, czasem wrzuce jeszcze trochę miodu.
zwykle nie jadałam kolacji ale teraz muszę coś jeść żeby wziąć lekarstwa przeciwzapalne wiec powtórka ze śniadaniowego kompletu + resztki obiadowe.
mam to szczęście, że mnie rodzice i teściowie nadkarmiają no i przede wszystkim męża który gotuje lepiej ode mnie, więc mam pełną lodówkę półproduktów i dania dowożone na zamówienie.
Pod koniec tygodnia idę się pokłuć, ciekawa jestem ile mi hemoglobiny przyrosło.
Jeden minus tego wszystkiego jest taki, że nie piję kawy ani herbaty (obydwa napoje utrudniają wchłanianie żelaza), a zwykle piłam ze 3 kawy dziennie.
Status: Endo x 1
Wiek: 39 Doczya: 15 Sie 2010 Posty: 432 Skd: Kraków
Wysany: Pon 18 Lut, 2013
Odebrałam wyniki krwi - hemoglobina w normie, hematokryt już prawie prawie. W szpitalu mnie straszyli, że będzie się miesiącami odbudowywać a wystarczyło półtora tygodnia solidnej żelazowej mięsnej diety. Na odbudowę polecam spirulinę - mnie to poleciła znajoma położna która po krwawych porodach poleca swoim podopiecznym. To algi, smakuje jak kurz, ale ma całą masę łatwo przyswajalnych witamin i mikroelementów. Dosypywałam sobie do shakeów z kiwi i pietruszką.
Odczekam jeszcze parę dni, żeby nie mieć granicznych wyników i wracam do kawki i herbatki i normalnej diety, mam już dość takich ilości wołu.
Dzisiaj trochę chyba się przetrenowałam bo trochę mnie blizna ciągnie tam gdzie się "przyssała" do tkanek które sa pod spodem. Póki co za świeża jest na jakieś mobilizacje, strupki nawet nie poddpadały, ale jak stoję wyprostowana to piecze szuja wredna. Przyjdzie jeszcze odwetu czas!