dziękuję Wam wszystkim za słowa wsparcia i otuchy.
A tak na polepszenie humoru. Wczoraj byłam u lekarza, tuż obok jest punkt zaopatrzenia w przedmioty ortopedyczne. Więc zaszlam i pytam o nakładkę na sedes, bo slyszalam, że są różne wysokości, itp. A dziewczyna mi odpowiada, że po co, ja, że po operacji będzie potrzebna itd. A ona: Jak pani siedzi na tym kiblu, to i tak kolana są niżej od bioder, więc po co?
Najważniejsza to fachowość, nie wspominając o słownictwie.
Pozdrawiam
Witaj Zbyszku,
dziękuję za zainteresowanie moją sprawą. Tak naprawdę, to nie wiem, czego mam się trzymać, w jakim kierunku pójść, by coś wskórać. Nawet jeśli mógłbyś pójść do szpitala, to nie wiem, czy udzielili by jakiejkolwiek informacji. W głowie mam pustkę, a w nodze (nogach) ból. Jakoś zwątpiłam w zapewnienia o terminach operacji, o kolejce, która się wydłuża, a jednak powinno być odwrotnie.
Jednak może się okazać, że potrzebowałabym pomocy z Twej strony, to chętnie skorzystam.
Dziękuję.
js7, witaj w gronie Zaczyna się teraz okres bez bólu, który na pewno osiągniesz po rehabilitacji. Bez pracy nie ma kołaczy. Ja sama pracuję już długo ale efekty zbieram codzień
No cóż. Pewien etap mego życia mam za sobą. Zaczęłam rehabilitację. Noga boli, ale nie tak jak wcześniej. Zdecydowanie inaczej. Bardziej bolą przykurcze jak coś innego.
A pobyt w szpitalu. Za bardzo staram się tego nie rozpamiętywać. Było, minęło. O czym mogę najbardziej powiedzieć, to o solidarności i pomocy wzajemnej pacjentów. Tych przed i tych po. To wspaniałe. Personel - cóż, jak ludzie, jeden jest taki, drugi inny, ale ogólnie wspaniali, pomocni ludzie.
Miałam słabą morfologię, więc przetaczanie krwi, ale to nie koniec świata. Najgorsza była ta pierwsza doba po operacji, wymiotowałam bardzo, ale i to dało się przeżyć.
Wg mnie osobą "z innej bajki" jest oddziałowy rehabilitant i nie jest to tylko moje zdanie. Tak, jakby nie pasował do reszty, wydaje mi się, że z forum wiedziałam dużo więcej. Może to moje zadufanie w sobie.
Strach w dniu wyjścia do domu duży, ale daje się opanować, z każdym dniem lepiej, sprawniej, chociaż pewności nie można mieć w niczym, a to kulę postawię źle, a to ciężko ruszyć nogą. Co mogę napisać to to, że dla mnie niezbędną rzeczą okazał się tzw. klin oraz nakładka na sedes.
Poza tym w domu to w domu, nastawienie jest inne, powrót do zdrowia szybszy, wśród najbliższych bez porównania.
Wszyscy przed, moja rada: pilnujcie morfologii, bo bardzo ważne, rehabilitujcie się przed, bo też istotne.
Jeżeli mogę coś komuś doradzić na świeżo, czekam na pw.
endoproteza całkowita krótkotrzpieniowa Fitmore/Variall - wg karty informacyjnej.
Tak naprawdę niewiele wiem co to znaczy. Jeszcze nie mam sił, by poszukać coś konkretniejszego na ten temat.
miałam bardzo zniszczony staw. Wiedziałam, że nic innego się nie da zrobić.
Szew mam z boku, ponoć niewielki. Szwy już zdjęte, pielęgniarka mówiła, że dobrze się goi, że z szyciem doktor się postarał.
Narazie mam założony niewielki opatrunek dla mego lepszego samopoczucia. A na przyszłość nie muszę być piękna, ważne by dobrze chodzić.
W przyszłości czeka mnie jeszcze kolejna endo, ale narazie o tym nie myślę.