Status: Endo x 1
Wiek: 52 Doczya: 13 Pa 2009 Posty: 210
Wysany: Wto 23 Mar, 2010
Dawno nie pisałam w tym swoim "pamiętniczku" (o, kurcze, jak ja nie cierpię zdrobnień ). Od czasu, gdy mnie tak bolało (październik, listopad) i miałam wskazanie do szybkiego zabiegu wyciagnięcia tej mojej blaszki spinającej kość udową, wiele się zmieniło. Wiele- a w zasadzie mało. Posłuchałam jednak mojego lekarza prowadzącego i postanowiłam czekać te 6 tygodni na Rtg. Minęły, a ja....zapomniałam . Noga przestała boleć, czasami pojawia się ból "deszczowy", ale to pikuś (pan pikuś ). Na tą chwilę wilka z lasu nie wywołuję, u lekarza się nie pojawiłam. Ufam, że nic się nie dzieje, skoro nic nie boli. Tamte bóle tłumaczę sobie przemieszczaniem się tych drucików, które się "wypruły".
Teraz skupiam się na Świetach . Mam szczególnego gościa i muszę się przygotować .
Libra, przyznam, że zastanawiałam się, co u Ciebie słychać.
Całe szczęście, że wszystko się rozeszło po kościach (w przenośni i dosłownie.
Tak więc szukuj się do Świąt i bądź dobrej myśli.
_________________ Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.
Status: Endo x 1
Wiek: 52 Doczya: 13 Pa 2009 Posty: 210
Wysany: Sob 13 Lis, 2010 Re: Hallo hallo, :-)
Marek Roman napisa/a:
A jak jest teraz ?
Widzę, że nie tylko ja potrafię znikać...
A może ktoś coś wie ?
Ja wiem! Ja wiem!:D:D
Marek Roman.....ja nie zniknęłam, śledzę forum regularnie, ale sama trochę zamilkłam;-)
Co u mnie? W zasadzie nic szczególnego, może poza tym, że bóle uda wróciły. Nie tak intensywne, jak te w ubiegłym roku, ale znów muszę zapomnieć o spaniu na operowanym boku. "Coś" tam w środku nie daje mi się obrócić w pozycji leżącej na operowany bok, a było już kilka miesięcy spokoju Za to przy chodzeniu jest w miarę ok:)
Wzięłam się trochę za rehabilitację, tyle, że mniej biodra, a bardziej kręgosłupa, bo daje ostro popalić. Mam pod opieką osobę zależną, starszą, leżącą....to trwa już trochę, więc kręgosłup się zbuntował. Szczerze, to nie wiem, jak długo da się to wytrzymać, ale narazie innego wyjścia nie ma. Boję się też trochę o biodra w tym układzie, bo codzienne dzwiganie pewnie nie jest dla nich też balsamem.
Ćwiczę, żeby choć w części zminimalizować przyszłe straty.....no i pooklejałam się tejpami, więc jakos funkcjonuję
Libra, ja też się zastanawiałam, co u Ciebie. Twoje milczenie brałam za dobrą monetę, tzn uważałam, że skoro nie piszesz, że jest źle, to jest dobrze. A tu niespodzianka. Nie jest różowo. Fajnie, że ćwiczysz, zawsze to jakaś pomoc dla bioder, ale przykro, że codziennie jesteś skazana na taki wysiłek. No ale cóż, takie życie... Czy nie możesz liczyć na czyjąś pomoc, aby móc odciążyć kręgosłup i biodra?
_________________ Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.
Status: Endo x 1
Wiek: 52 Doczya: 13 Pa 2009 Posty: 210
Wysany: Nie 14 Lis, 2010
Aluś.....rózowo, to nie jest, ale ja juz chyba przywykłam do takiej sytuacji. Praktycznie większość dorosłego zycia bolą mnie gnaty, więc to już niejako wrosło we mnie Ostatnio nawet tak rozmawialiśmy z mężem o bólu, a właściwie o jego braku. Mąż jest zdrowy i jego nie boli nic.....ja nawet z takim niedowierzaniem zapytałam "No jak to? nic kompletnie ci nie boli?? nic a nic??" Mąż odpowiedział "nie" a mi się jakoś dziwnie zrobiło, bo ja w sumie to nie wiem, jak to jest jak nie boli kompletnie nic Ja wiem, jak to jest, jak boli mniej lub bardziej, ale żeby tak całkiem nic??
Aluś.....nie pisałam, no bo w sumie, co miałam pisać. To, co u mnie to i tak totalny luksus w porównaniu z tym, co u Ciebie. Ja cały czas czytam wątek Twój i piedry32 i podziwiam, że macie tyle siły, żeby walczyć A już Ty, to całkiem....czapki z głów
A co do opieki, to mam pomoc rano przy kąpieli itp. Dobre chociaż to:)
Ja cały czas czytam wątek Twój i piedry32 i podziwiam, że macie tyle siły, żeby walczyć A już Ty, to całkiem....czapki z głów
Libra, dzięki, ale żadna ze mnie bohaterka. Tylko jakby pecha mam. Bardzo mi miło, że śledzisz moją historię. Na pocieszenie powiem, że teraz mnie też nic nie boli. Może dlatego, że nie ma co, hi, hi.
Libra napisa/a:
A co do opieki, to mam pomoc rano przy kąpieli itp. Dobre chociaż to:)
O tak, dobre. Mam przyjaciółkę z prawie 20-letnią endo. Też opiekuje się osobą leżącą i też jej ciężko.
_________________ Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.
Status: Endo x 1
Wiek: 47 Doczya: 28 Pa 2009 Posty: 505 Skd: Athlone-Ireland
Wysany: Pon 15 Lis, 2010
Witaj Libra dziękuję że czytasz co u mnie i jest ok na razie i mam nadzieję ze będzie co raz lepiej.
Czytam o Twojej rozmowie z mężem i u mnie jest to samo ja też nie rozumiem jak kogoś może nic nie boleć.Niestety nie mamy tego szczęścia ale nie ma co się łamać ja wierzę że przyjdzie dzień że ból będzie wspomnieniem.
Bardzo gorąco Cię pozdrawiam i życzę wytrwałości oraz cierpliwości w życiu
_________________ Nigdy nie jest równie daleko od celu,
jak wtedy, gdy nie wiesz,
dokąd zmierzasz.
Status: Endo x 1
Wiek: 52 Doczya: 13 Pa 2009 Posty: 210
Wysany: Wto 16 Lis, 2010
Piedra32.....ja sledzę losy większości Bioderek, ale ja tak bardziej na zasadzie peryskopu Czytam, ale się nie odzywam
Piedra....ja to raczej nie mam co liczyć na to, że ból bedzie tylko wspomnieniem kiedyś....u mnie choroba podstawowa, to kręgosłup, biodra doszły gratis....no chyba, że zaczną endo kręgosłupów kiedys wstawiać
No, ale nie ma co narzekać....ja to traktuje tak trochę "fizjologicznie" już.:)
A co do mojego męża, to kilka dni temu potknął sie i przewrócił; nic szczególnego się, na szczęście, nie stało, ale trochę się poobijał i chwilowo mam kompana do gadania o bólu