Forum Bioderko Strona Gwna


 
   
 
Poprzedni temat «» Nastpny temat
Autor Wiadomo
Historia konfliktu sportowca z biodrem.
Aiden7 


Status: Artroskopia x 2
Wiek: 30
Doczy: 22 Wrz 2023
Posty: 51
Skd: B-tów
Wysany: Pi 13 Pa, 2023   Historia konfliktu sportowca z biodrem.

Cześć!

Niestety nie wszystko już pamiętam, bo czasu minęło w bród, ale opisze historię. Może przyda się innym, ale może też przyda się rodzicom.

Więc tak, OKRES DZIECIĘCY:

Jestem z rocznika 94, od zawsze byłem osobą wysportowaną, bo jako kilkulatek wymyśliłem sobie, że zostanę sportowcem. Padło na popularną w Polsce piłkę nożną, a początki zapowiadały się całkiem nieźle - szybko biegałem, ogólnie byłem bardzo sprawnym dzieckiem, różne zawody itp.
Jedyna rzecz, która mogła mieć w tamtym czasie wpływ na konflikt to było ustawienia bioder po urodzeniu, w szpitalu (lub zaraz po) zalecona noszenie dwóch pieluch przez jakiś czas, generalnie nic szczególnego na tamte lata.

Z racji urodzenia się w połowie lat 90 załapałem się jeszcze na lata z kluczami na szyi oraz parom błędami rodzicielskimi, trenerskimi, które niestety mogły pomóc w rozwoju schorzenia. Raz, że nikt nie kontrolował tego sportowego rozwoju, więc często po całodziennym bieganiu za piłką szedłem na trening (z perspektywy rodzica to pewnie nic dziwnego w tamtych czasach), a na treningach gdy cos bolało trenerzy potrafili rzucić niewybrednym tekstem "jak masz udawać, że cię boli noga to lepiej zostań w domu". Chęć udowodnienia, że się mylą oraz swojej wartości powodowała zaciskanie zębów i granie dalej.

Wspominanie problemy z bólem zaczęły się około 10-11 roku życia, a początkowo były to bardzo dziwne symptomy. Noga potrafiła mnie boleć leżąc na łóżku, a 30 minut później mogłem biegać jak nowy, ból zwykle był w okolicy kolana - bardzo nieprzyjemne uczucie jakby ktoś włożył balonik do wewnątrz i zaczął go pompować, drugi rodzaj to kłucie w okolicach rzepki. W zasadzie bioder w ogóle nie czułem.

Po około roku, gdy bóle zaczęły pojawiać się coraz częściej, zwykle kilka razy w tygodniu, czasami nawet w ciągu dnia - ja byłem już do tego przyzwyczajony. Mimo to informowałem rodziców, którzy nadal trochę nie dowierzali i uznawali to za wymówki na inne czynności. Jednak wkrótce trafiliśmy do ortopedy, niestety z racji realiów jakiegoś w ramach funduszu NFZ, którego podejście było poniżej poziomu krytyki.
Zrobiono mi prześwietlenie kolana i uznano, że "kości się nachodzą" - cokolwiek to miało znaczyć z perspektywy czasu. Fenomenalnym rozwiązaniem było włożenie nogi w gips na 2 tygodnie od kolca biodrowego aż po kostkę. Poza tym dostałem 9-miesięczne zwolnienie z WF-u oraz wszelkich zajęć sportowych. Miałem wtedy 12 lat. Rodzice niestety przyjęli tę diagnozę nie mając własnej wiedzy (normalna rzecz, zaufać lekarzowi).

Wtedy nastąpił przełom: Po zdjęciu gipsu ból pozostał, a że mięśnie spadły i nie poinformowano o potrzebie jakiejkolwiek rehabilitacji to problemy zaczęły się nasilać. Początkowo mało się ruszałem wierząc w słowa lekarza, więc pierwsze miesiące były nawet trochę lepsze, ale z czasem problemy wróciły ze zdwojoną siłą. Po 6-msc uznałem, że to bez znaczenia i wróciłem do sportu.

W tym momencie nastąpił duża, pozytywna zmiana, bo rodzice zaczęli lepiej zarabiać i trafiłem pod opiekę doktora Konrada Malinowskiego. Oczywiście nie był zadowolony z obecnego postępu "leczenia", na pierwszej wizycie już po badaniu stwierdził "Zespół fałdu przyśrodkowego" kolana prawego, wysłał na rehabilitację, zalecił badania na potwierdzenie i jakoś to szło. Początkowo chodziłem do fizjoterapeuty, u którego normą było podnoszenie nogi 100x do góry, zmiana kąta w biodrze i kolejne 100 razy. Zapalony chęcią powrotu do piłki nożnej walczyłem jak lew.
Za to mina rodziców, gdy lekarz potwierdzał doznania bólowe dziecka była niezbyt pozytywna.

Z czasem zostałem wysłany do innej dziewczyny by dorzucić chyba techniki McKenziego, ale kiedy dotarłem okazało się, że dana osoba idzie na urlop i bez sensu by zaczynała ze mną terapię, jak za 2 tygodnie będą kolejne 2 tyg. przerwy i wysłała mnie do swojego znajomego, u którego spędziłem kolejnych 6 lat rehabilitacji. Ten fizjoterapeuta zajmował się na co dzień piłkarzami, dzięki czemu dobrze rozumiał moje obciążenia treningowe, więc lepiej trafić nie mogłem,.

OKRES DIAGNOZY

Do 15 roku życia czas mijał, ból był rzadszy, chociaż potrafił się nadal pojawiać - nadal występował jedynie w okolicy kolana. Często potrafiłem zagrać 2 pełnowymiarowe mecze w ciągu jednego dnia, a później leżąc na kanapie nie mogłem czasami wstać przez kilka minut ze względu na ból kolana. Nie było to już normą, ale zdarzało się. Zdarzało się zażywać środki przeciwbólowe prewencyjnie. W międzyczasie transfer do lepszej drużyny, gdzie były już realne szanse na debiut w seniorskiej piłce. Wiązało się to też z mocnym przygotowaniem fizycznym w trakcie lata i zimy. Ogólnie bardzo dużo chodziłem, jeździłem rowerem, ale za to nigdy nie przepadałem za pływaniem, a do tego 4x treningi piłki nożnej + codziennie rehabilitacje + 1 wizyta u rehabilitanta, no i czasami mecze weekendami.
Ból stawał się czasami nie do zniesienia, potrafił mnie na kilka minut wyłączyć z życia. Z drugiej strony po małym wypadku na rowerze potrafiłem przez tydzień chodzić ze złamaną ręką, o czym dowiedziałem się podczas WFu, gdy graliśmy w koszykówkę. Odczucia bólowe stały się więc mało miarodajne w czymkolwiek. Uznałem, że czas odwiedzić doktora.


Malinowski - zwany przeze mnie często Malinką - stwierdził, że to dziwne i czas zrobić RTG bioder, bo ból kolan może być tylko sygnałem, że problem leży gdzie indziej. Miałem wtedy 16 lat i pamiętam, że na wizycie u doktora byłem sam. Diagnoza: Konflikt - na prawej nodze gorszy, na lewej mniejszy, docelowo prawdopodobnie leczenie zabiegowe, kiedy? Zależy od postępu zwyrodnień. Czy? Raczej kwestia czasu. Czy mogę nadal trenować? Tak, możesz. Kamień z serca. (Z dzisiejszej perspektywy to musiałem być naprawdę optymistą).
Leczenie: Zachowawcze, przez najbliższe dwa lata będę chodził na rehabilitacje i robił "postępy".

Później poszło już szybko, wreszcie pierwszy w 100% przepracowany okres przygotowawczy, sezon pełny wzlotów, zmiana pozycji na boisku, coraz częstsza gra, wreszcie nawet rodzice usłyszeli od osób trzecich, że ich syn to dobry zawodnik. Potem szansa na wyjazd za granicę, dla mnie też szansa na lepsze treningi - kierunek Szkocja, w głowie brytyjskie boiska i treningi. Miałem 17 lat, a na treningu nawet byłem, nawet z pozytywnym odzewem, chociaż tam raczej byłbym początkowo średniakiem wśród wielu. Jednak po powrocie z wspomnianego treningu nastąpił zwrot w karierze sportowej, uczucie zablokowanego biodra - tępy ból w okolicy pachwiny, utrzymujący się około 30 minut. Leżałem jak ścięty na łóżku i wiedziałem, ze czeka mnie już tylko powrót do Polski.

Nadszedł czas umówić zabieg, wcześniej dodatkowa diagnostyka obrazowa (TK 3D) i padło na 26 kwietnia, kilka dni po urodzinach. Sam zabieg poszedł gładko, żartowałem jadąc na salę, pocieszałem ludzi w łóżkach obok. Jednego pacjenta, który przeżywał bardzo złe doświadczenia ze starego zabiegu oraz żartowałem z robotnikiem, który przyjechał na oddział z podwójnym otwartym złamaniem dłoni, oparł się o koparkę w z złym momencie.


ZABIEG NR 1 - Prawe biodro:

Doktor przybył w sądnym dniu, wszystko wytłumaczył odnośnie przebiegu zabiegu, jak to będzie wyglądało, co prawda pamiętam, że nie wspominał o jednym.
Pobudka w sali pozabiegowej i paraliżujący ból pięty? Tak, pięty. Prawdopodobnie podczas rozciągania stawu biodrowego noga była mocno wciśnięta w stół operacyjny, odczucie nieziemskie. Panicznym głosem błagam pielęgniarkę by podłożyła mi poduszkę pod tę piętę, bo materac jest za twardy. Dojeżdżam do własnej sali, nadal w niezłym humorze i nie mogę ruszyć nogą, tego doktor właśnie nie wspominał. Jeśli dobrze pamiętam to przeszyte przyczepy mięśnia lub coś w ten deseń ze względu na rodzaj operacji, Malinka się pojawił po śniadaniu jakoś rozwiał wątpliwości w głowie, jednak noga będzie działać. :)
Nadchodzi druga noc i Pani pielęgniarka przychodzi z pytaniem "Czy potrzebujesz leków przeciwbólowych na noc?"
Nie uwierzycie, ale stwierdziłem, że "Nie, dzięki, już jest w miarę ok".
W nocy zmieniłem zdanie, ale nie chcą robić wrzawy, obróciłem się na drugi bok, zacisnąłem zęby i poszedłem spać. Młodość z głupotą idą w parze od lat.
Dla ciekawych z wypisu szpitalnego:
Miniinwazyjne usunięcie zniekształcenia głowy kości udowej, opracowanie mechaniczne chrząstki + przyszcie obrąbka stawowego za pomocą Bio-minirevo.

Był 2012 rok, Euro w Polsce i ja heroicznie trenujący kolejny raz na rehabilitacji. Damian (rehabilitant) stwierdza, że takich "harpaganów" ma tylko kilku i idziemy z tym dalej. 2 miesiące później w pełni sprawny melduję się na boisku. Wizyta kontrolna i niespodzianka, pojawiły się zwapnienia kostne. Zwiastuje dodatkowy zabieg, no cóż, za marzenia trzeba płacić.

W życiu prywatnym trzęsienie ziemi, umiera ojciec.

ZABIEG NR 2 - Prawe biodro
Udaje się oddalić kwestie zabiegowe, ostatecznie 2 lata później trafiam na stół. Rozpoznanie: Skostnienia poza szkieletowe miednicy i biodra prawego po zabiegu konfliktu udowo-panewkowego.
Doktor często pyta i kopiuje wyniki badań by mieć na "obrady lekarskie" tym razem wspominał chyba o Barcelonie, ja dowiaduje się, że to nietypowa reakcja.
Nadchodzi termin zabiegu, przy okazji poprawienie starej blizny, jednodniowy zabieg, wszystko poszło gładko, nawet nasza reprezentacja ogrywa Niemcy 2-0 i Sebastian Mila strzelcem drugiej bramki.

Tym razem powrót jest nieco dłuższy, ale różnica może 2 tygodni. Została blizna na mięśniu czworogłowym, którą fizjoterapeuta dokładnie obrobił, mimo to czuć różnicę.

Kariera mocno przystopowała, ciągnące się problemy oddaliły od gry, ale wreszcie wróciłem. Niestety dość szybko okazuje się, że jest dodatkowy problem z kolanami, kwestia osobnicza, budowa rzepki sprawia, że jest bardzo duże obciążanie na wiązadle rzepki. W praktyce niemożliwym staje się trenowanie 3 razy w tygodniu z przyczyn przeciążeniowych. Początkowo próbuje działać zachowawczo, ale efekt bardzo mizerny, a prawie żaden. Szybkie rozliczenie na kartce czy chcę się pchać w dodatkowe zabiegi i wynik mnie zadziwia, ale postanawiam, że czas odpuścić i zostawić trochę zdrowia dla ewentualnych potomków.

Nie mogąc usiedzieć na tyłku dużo biegałem wytrzymałościowo, ale max do 10-15km i raczej nieregularnie, do tego jeździłem na rowerze i trochę wspinałem się sportowo. Rok luźniejszego podejścia pozwolił zapomnieć o problemach, a wtedy pojawiła się szansa. Wskoczyłem na jeszcze jedną przygodę do niszowego sportu, okazuje się, że nowoczesne podejście treningowo-sportowe bardzo mi sprzyjało. Tak mijało pierwsze pół roku, a w efekcie dołączam do szerokiej kadry drużyny obecnego Mistrza Polski. Utopijna wizja trwała około roku, gdzie po brązowym i srebrnym medalu Mistrzostw Polski zbliżał się wyjazd na Mistrzostwa Europy. Zostały jeszcze 2 miesiące, a ja czułem, że nie powinienem już jechać, biodro czasami dawało znaki, coraz częściej musiałem robić okłady lub kąpiele lodowe by być w stanie trenować. Miesiąc przed wyjazdem to w zasadzie była potreningowa rutyna. Pojechałem, z 9 meczy byłem w stanie zagrać 2, później nie mogłem już nawet biegać.

ZABIEG NR 3 - Lewe biodro
Przed wyjazdem umówiłem już zabieg z Malinką, więc po powrocie doszedłem do siebie, zrobiłem badania i położyłem się na stół. To był pierwszy zabieg prywatny, bo doktor nie miał już kontraktu na NFZ. Tutaj może mnie pamięć zawodzić, ale z planowany zabieg bardzo się wydłużył. Diagnostyka zawiodła, a zmiany okazały się dużo poważniejsze niż początkowo sądzono. Pamiętam, że lekarz poinformował mnie, że na oko to niewiele ponad miesiąc mógł mnie dzielić od endoprotezy.
Rozpoznanie: Pourazowe masywne uszkodzenia obrąbka i chrząstki z jej delaminacią stawu biodrowego lewego. Ogniskowe zniekształcenie kostne panewki typu cephalad retroversion i CAM głowy i szyjki kości udowej", a tutaj zastosowane leczenie: "Artroskopowe mechaniczne opracowanie chrząstki stawowowej + mikrozłamania. Szycie obrąbka stawowego za pomocą 3 kotwic Juggerknot 1,5 ( Zimmer-Biomet). Plastyka brzegu panweki i zniekształcenia głowy wraz z szyjką kości udowej".

W praktyce 2 miesiące chodzenia na kulach z groźbą wtórnego złamania kości udowej, w międzyczasie rehabilitacja. Docelowo wróciłem do pełnej sprawności, oczywiście poza zakresami ruchu, które odeszły bezpowrotnie. Z perspektywy czasu widzę też, ze wiele rzeczy zmieniłem jak sposób chodzenia, siadania. Dodatkowo okazało się, że przy zszywaniu załapał się też nerw skórny do blizny i z nią skleił - ogólnie streszczając to tego doznania NIE POLECAM.

W trakcie lat rehabilitacji dowiedziałem się jak wielkie znaczenie ma konflikt na codzienne sprawy w porównaniu do sportu - kwestia pozycji za kierownicą, siedzenia na krześle, potrzeba dobrego krzesła do pracy biurowej, rehabilitacja wcześniej była częścią treningu, a dzisiaj to codzienna rutyna. Zrozumiałem też, że dla mnie z takimi problemami zawodowy sport byłby nierealny. Szczerze mówiąc to jestem ciekawy czy ktokolwiek dał radę długoterminowo z takimi problemami, odpowiedzi osobiście nie znalazłem.
Kompletnie też porzuciłem sporty drużynowe i biegowe, by nie dokładać obciążeń biodrom. Obecnie został już tylko rower (gdzie kolarzówka odpada przez chociażby pozycję) i wspinanie sportowe.

To chyba na tyle z pierwszych 22 lat życia. Obecnie miałem 7 lat spokoju, no może poza poprawą przegrody nosowej po tym jak mi ją w piłce kilka razy przestawili :mrgreen: , ale z biodrami było wszystko ok aż do momentu wakacji w tym roku. Kiedy wraz z dzieckiem wbiegłem spontanicznie do morza, gdzie (wg mojej teorii) noga dostała duży opór od wody i prawdopodobnie wyszła poza zakres stawu, a od tamtego momentu zaczęły się ponownie dolegliwości bólowe. Obecnie jestem po rezonansie obu bioder i czekam na kolejną wizytę u doktora Konrada Malinowskiego.


PS. Uznałem, że rozpiszę historię wraz z pewnymi odczuciami, bo być może zagląda tutaj jakiś rodzic, który zastanawia się czy to co mówi jego dziecko to prawda/fikcja lub szuka potwierdzenia. Jak widać podstawą leczenie jest co najmniej dobry lekarz i czasami trochę szczęścia.
 
     
Aiden7 


Status: Artroskopia x 2
Wiek: 30
Doczy: 22 Wrz 2023
Posty: 51
Skd: B-tów
Wysany: Nie 25 Lut, 2024   

Na koniec ubiegłego roku dorzuciłem do listy zabiegów iniekcję kortykosteroidu w prawy staw ze względu na podrażnienie obrąbka (prawdopodobnie, MRI nieczytelne przez artefakty). Rezultat póki co optymistyczny - 4 msc, bół zmalał; ciągle funkcjonuje normalnie (poza wyłączaniami, które uznałem za właściwie ze względu na biodra, ale też przeciążone kolana.)

Drugie biodro trochę doskwiera, ale znośnie. Mam robić RTG co pół roku, powoli zbliża się artroskopia do odnowienia.

PS. Zacząłem dwudziesty rok rehabilitacji. To chyba powinno się świętować tortem, co nie?
 
     
Stella 


Status: Artroskopia x 1
Doczya: 03 Lis 2023
Posty: 39
Skd: Warszawa
Wysany: Nie 03 Mar, 2024   

Jak najbardziej powinien być tort (co najmniej) :) . Swoją droga to jesteś wspaniałym przykładem udanej artro :) .
 
     
Aiden7 


Status: Artroskopia x 2
Wiek: 30
Doczy: 22 Wrz 2023
Posty: 51
Skd: B-tów
Wysany: Sob 16 Mar, 2024   

Stella napisa/a:
Jak najbardziej powinien być tort (co najmniej) :) . Swoją droga to jesteś wspaniałym przykładem udanej artro :) .
\

Bardzo możliwe, chociaż to też pewnie wygląda jak wygląda przez wysoki próg bólu, bo uczulano mnie bym z tego powodu szybciej się wybierał do lekarza niż wydaje mi się za słuszne - na podstawie dotychczasowych konsekwencji.

Swoją drogą co do iniekcji kortykosteroidu to od czas pisania informacji o tym sytuacja się ustabilizowała i trwa. Czasami pobolewa, czasami jest ok i tak leci dzień za dniem.
 
     
Stella 


Status: Artroskopia x 1
Doczya: 03 Lis 2023
Posty: 39
Skd: Warszawa
Wysany: Wto 19 Mar, 2024   

A jeszcze mam pytanie. Piszesz, ze skleił się u Ciebie nerw z blizna- możesz to jakoś rozwinąć? U mnie taka sytuacja, ze jestem pół roku po artro. Ciagle mam ostry i nieprzyjemny ból w pachwinie i z przodu biodra ale tylko przy określonych ruchach (podnoszenie nogi do góry, ale najbardziej podnoszenie z rotacja wewnętrzną oraz sama rotacja). Ewidentnie nie jest to ból stawu (nie to miejsce), a czegoś poza nim. Rehabilitantka twierdzi, ze to zrost/blizna wewnętrzną. Problem ten mam w zasadzie od czasu rzucenia kul (wcześniej mnie nic nie bolało, bo noga w ogóle nie była używana), był spokój przez pewien czas, ale ostatnio znowu jest gorzej. Może to tez coś podobnego do Twojego problemu?
Btw będę niedługo robić MRI kontrolne, podobno blizny wewnętrzne można zobaczyć na tych zdjęciach.
 
     
Cyryl 
Gigantus Bioderkus




Status: Endo x 2
Wiek: 68
Doczy: 13 Lip 2012
Posty: 764
Skd: Wrocław
Wysany: Sro 20 Mar, 2024   

kolega z drużyny miał operację endo niecałe dwa miesiące temu (23.01), od tygodnia chodzi na salę i ćwiczy nogę przy drabinkach z gumami.

wczoraj pierwszy raz zdecydował się zagrać, jako stacjonarny libero (mówię o siatkówce) z ograniczoną ruchliwością, no i oczywiście bez skakania.
myślę, że na mistrzostwa Polski oldbojów na czerwiec będzie gotów.
 
 
     
Aiden7 


Status: Artroskopia x 2
Wiek: 30
Doczy: 22 Wrz 2023
Posty: 51
Skd: B-tów
Wysany: Nie 24 Mar, 2024   

Stella napisa/a:
A jeszcze mam pytanie. Piszesz, ze skleił się u Ciebie nerw z blizna- możesz to jakoś rozwinąć? U mnie taka sytuacja, ze jestem pół roku po artro. Ciagle mam ostry i nieprzyjemny ból w pachwinie i z przodu biodra ale tylko przy określonych ruchach (podnoszenie nogi do góry, ale najbardziej podnoszenie z rotacja wewnętrzną oraz sama rotacja). Ewidentnie nie jest to ból stawu (nie to miejsce), a czegoś poza nim. Rehabilitantka twierdzi, ze to zrost/blizna wewnętrzną. Problem ten mam w zasadzie od czasu rzucenia kul (wcześniej mnie nic nie bolało, bo noga w ogóle nie była używana), był spokój przez pewien czas, ale ostatnio znowu jest gorzej. Może to tez coś podobnego do Twojego problemu?
Btw będę niedługo robić MRI kontrolne, podobno blizny wewnętrzne można zobaczyć na tych zdjęciach.


Ja miałem sklejony nerw skórny, więc objawy nie do podrobienia. Odczucie kłucia dużej ilości igieł, dokładnie po zew. stronie uda.
Objaw zawsze występował przy naciągnięciu skóry. Np. podczas leżenie kiedy podciągałem się do poduszki, skóra się napinała i czułem nagle jakby mi ktoś aplikował setki igieł w udo. (takie charakterystyczne).

Co do sklejonych nerwów to własnie to bym uznał jak ważną kwestię, że zwykle wyzwolicielem objawu jest poruszanie blizną. Obecnie nadal jestem w stanie taki objaw uzyskać, ale po terapii u fizjo musiałbym się o to postarać - nie mam już tak jak wtedy, że działo się to po kilka razy w ciągu dnia przy codziennych czynnościach.

Brzmi jakbyś miała coś na linie stawu przy rotacji, może jakiś zrost, zwapnienie albo zbliznowacenie właśnie. Już jak przez mgłę pamiętam, ale podobne odczucia miałem jak się okazało, że mam po pierwszym zabiegu (z otwarciem miniinwazyjnym) dużą ilość zrostów wokół stawu. Jak pamiętam to niektórym ruchom towarzyszyła jakby pewna sztywność (ala opór). Obecnie mam podobne objawy jak ty, ale to pewnie kwestia tego obrąbka - niestety z diagnozą nie pomogę, bo póki nie potrzebuję artroskopii to się nie dowiemy, bo MRI nic nie pokaże przez artefakty.
 
     
Stella 


Status: Artroskopia x 1
Doczya: 03 Lis 2023
Posty: 39
Skd: Warszawa
Wysany: Nie 31 Mar, 2024   

Wielkie dzięki za odpowiedzi na moje pytania i w ogóle wszystkie posty- dużo można się z nich dowiedzieć. Jak pisałam już w innym wątku chyba faktycznie jest u mnie kwestia blizn/skostnien (nie mam takiego objawu, o którym piszesz, a który wynikał z tego sklejenia nerwu). Mam już skierowanie na artro MRI i potem konsultacja z operatorem. Te skostnienia i blizny wewnętrzne to niestety chyba nie takie rzadkie powikłanie po artroskopii biodra.
 
     
Aiden7 


Status: Artroskopia x 2
Wiek: 30
Doczy: 22 Wrz 2023
Posty: 51
Skd: B-tów
Wysany: Wto 02 Kwi, 2024   

Jak chcesz to ci mogę nawet pokazać badania, gdzieś mam płyty z TK3D, może nawet z RTG. Jednak jak pisałem w innym poście, u mnie też próbowaliśmy obejść te problemy najpierw fizjoterapią.
 
     
Stella 


Status: Artroskopia x 1
Doczya: 03 Lis 2023
Posty: 39
Skd: Warszawa
Wysany: Wto 02 Kwi, 2024   

Ja tez mam wciąż nadzieje, ze nie trzeba będzie robić kolejnego zabiegu (jeżeli w ogóle u mnie jest ten problem, bo jeszcze nie wiem :) ). Ty też musiales po drugiej operacji chodzić o kulach itp, czy było jakoś bardziej "lajtowo"?
 
     
Aiden7 


Status: Artroskopia x 2
Wiek: 30
Doczy: 22 Wrz 2023
Posty: 51
Skd: B-tów
Wysany: Wto 02 Kwi, 2024   

Stella napisa/a:
Ja tez mam wciąż nadzieje, ze nie trzeba będzie robić kolejnego zabiegu (jeżeli w ogóle u mnie jest ten problem, bo jeszcze nie wiem :) ). Ty też musiales po drugiej operacji chodzić o kulach itp, czy było jakoś bardziej "lajtowo"?


Dobre pytanie, ale odpowiedź zawiła.

Sam zabieg był o niebo lżejszy dla mnie jeśli o powrót chodzi, ale mogło to się wiązać z tym, że już wiedziałem jak to będzie mniej więcej. Lżejszy to znaczy, że łatwiej mi było wrócić do stanu z przed zabiegu itd. Szybko bardzo stanąłem na nogi i normalnie się poruszałem, trochę dłużej zajął powrót do sportu, bo

I tutaj ta gorsza część, więcej czasu zajęła praca nad blizną na mięśniu (uelastycznianie, rozbijanie tkanek), której wcześniej nie było. Ta wynikała po prostu z racji usuwanie znajdujących się w okolicy skostnień/zwapnień. Blizna niestety ma swoje wady długoterminowe, chociaż bardziej w kwestiach sportowych. Podczas codzienności to jedynie doszła większa uwaga by pilnować rozciągnięcia czworogłowego i okolic blizny - to się tyczy szczególnie osób przy pracach siedzących.

Odczucie bólowe przy zabiegu itp. wydawały mi się gorsze, ale z drugiej strony leki miałem słabsze, a i już inne było podejście w głowie i wiedziałem jak to wszystko będzie wyglądać.

Kule dość szybko odstawiłem, chyba nawet miesiąc na nich nie chodziłem, a wydaje mi się, że max 3 tyg. Porównując to do 3 zabiegu to istna sielanka.
 
     
Wywietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
 
   

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template created by Qbs. Template theme based on Unofficial modifications.