Chodzę asekurujac się dwoma kulami. Myślę że to bardziej kwestia głowy niż nogi że nie chodzę jeszcze bez.
Dzisiaj odczuwam takie lekkie kłócie w pachwinie, nie stale, takie bardziej jak impulsy co jakiś czas. Mam nadzieję że to normalne. Jutro podpytam rehabilitanta.
Nadal utrzymują mi się popołudniami spadki formy. Chyba wcześniej nie pisałam ale w weekend (11 doba po operacji) miałam mały kryzys, było mi zimno a termometr nie był wstanie zmierzyc temp. Po wielu próbach wskazał 35.3.
Mąż mi stopy ogrzewał.
Teraz nie jest tak źle ale co wieczór muszę założyć skarpetki.
Najważniejsze, że do przodu może jak nauczysz sie prawidlowo chodzic to odciążysz drugie bioderko i pozostanie "oryginalne" już na zawsze
Może 😊. Rehabilitant mówił mi że większość ludzi chodzi bez uruchamiania prawidłowych grup mięśni i stąd tak dużo kłopotów wszelakich nie tylko z układem kostnym ale też pokarmowym i innymi narzadami wew.
Nekkar Radzisz sobie super gratuluje co do spadku temperatury - organizm czasem dziwnie - reaguje - nie zawsze dwa plus dwa jest cztery. Jak kiedyś powiedział mi jeden z rehabilitantów. U nas była ingerencja chirurgiczna. Co można porównać do udziału w poważnym wypadku gdzie zostały przecięte i połamane kości. Tyle że w przypadku operacji zostało to zrobione celowo. Trzeba dać organizmowi czas na dojście do siebie.
Dobrze - że od początku jesteś pod opieką rehabilitanta. Bo to zaprocentuje nie tylko szybszym powrotem do sprawności - ale tym że również nauczysz się chodzić prawidłowo. Co jest ważne Blizna porozmawiaj ze swoim rehabilitantem o pracy na bliznach jeżeli umie to robić to będzie wiedział O czym mowa najważniejsze w przypadku blizn to nie dopuścić - do zrostów i tworzenia się bliznowców.
_________________ Żyj tak by jak najwięcej dać z siebie innym
Dzisiaj rehabilitant zaproponował bym korzystała z jednej kuli. Jest to wygodniejsze bo jedną rękę mam wolną i mogę sama przynieść sobie herbatę ale z drugiej strony muszę bardziej pilnować prawidłowej postawy przy chodzeniu.
Ćwiczymy prawidłowe chodzenie z napinaniem mięśni pośladków które jak się okazuje są przy chodzeniu najważniejsze.
Oprócz tego zwiększamy zakres ruchu nogi, a właściwie rozciągamy mięśnie i ścięgna. Wszystko w malutkich zakresach i powoli.
Pogoda jest piękna więc rehabilitację odbywam na tarasie - co nie umknęło oczom sąsiadki, która stwierdziła że jeszcze tylko drinka z palemką mi brak 😉😁.
Z rany nadal troszkę się sączy - z tego najgorzej zszytego fragmentu.
Fizycznie co raz lepiej. Jedna kula dała swobodę większą. Zdarza mi się malutkie odcinki pokonać bez kuli ale ponieważ do prawidłowego stąpania mi wtedy bardzo daleko, staram się nie praktykować.
Dużo chodzę boso po trawie bo to podobno bardzo dobrze wpływa na postępy w rehabilitacji.
Prawidłowe chodzenie wymaga bardzo dużego udziału głowy. Muszę też wtedy kroki stawiać zdecydowanie wolniej, wtedy idę prosto i pamiętam o pośladkach.
Gdy chce gdzieś przejść szybko to nadal wypycham miednice w prawą stronę, odciazajac operowaną nogę ☹️.
Siada mi psyche niestety. Nie ze względu na operację i nogę ale ze względu na moją niesamodzielnosc w obowiązkach domowych i opiece nad dziećmi. Z jednej strony wiem że bez pomocy mamy i teściowej nie dam rady ale z drugiej bardzo mi doskwiera fakt że w domu cały czas ktoś ze mną jest...
Nie wiem czy mnie zrozumiecie, jestem im wdzięczna bardzo ale każdy ma inny pomysł na obiad, gdzie indziej wkłada łyżeczki, inaczej chce usypiać dzieci. Jak synek marudzi to w szczytowych momentach uspokajaly go 3 osoby... Ehhh a jeszcze trochę to potrwa.
Staram się sprawdzać co mogę zrobić sama. Wiem że w nocy mogę sama przystawic córkę i odłożyć ja na łóżko. A to już dużo bo oznacza że mogę spać sama.
Niestety na podłodze z maluchami nie pobawię się jeszcze jakiś czas. No i na ręce ich nie wezmę...
Mała przerwa w rehabilitacji bo mój rehabilitant ma tydzień urlopu. Ćwiczę sama.glownie w trakcie chodzenia.
Sama zakładam bieliznę i luźne spodnie. Robię to "od tyłu" zakładając na stopę gdy mam nogę zagiętą w kolanie. Małe rzeczy a cieszą. Jeszcze skarpetki i byłoby super 😊.
Jedno spostrzeżenie - mój kręgosłup mocno zmienił ułożenie. Widzę to między innymi po tym, że uciskają mnie w mostek fiszbiny od biustonosza...
A odczuwasz bóle kręgosłupa w związku z tym, że się "prostuje"? Jakby nie było całe ciało zmieniło postawę skoro wydłużyli Ci nogę
Ciekawe ile to "prostowanie" z pomocą fizjoterapeuty i Twoich ćwiczeń będzie trwało... Życzę żebyś jak najszybciej doszła do siebie bo faktycznie mama i teściowa w domu to zabójczy mix
A odczuwasz bóle kręgosłupa w związku z tym, że się "prostuje"? Jakby nie było całe ciało zmieniło postawę skoro wydłużyli Ci nogę
Ciekawe ile to "prostowanie" z pomocą fizjoterapeuty i Twoich ćwiczeń będzie trwało... Życzę żebyś jak najszybciej doszła do siebie bo faktycznie mama i teściowa w domu to zabójczy mix
Kręgosłup doskwiera. Właściwie trudno powiedzieć który odcinek najbardziej. Ale powiem Ci że nawet nie mogę tego nazwać bólem bo to co teraz czuję w związku z prostowaniem kręgosłupa to jest "pikuś" w porównaniu do wieloletniego bólu biodra 😁.
To w sumie można powiedzieć, że dobrze - bioderko odpuściło bo zostało wymienione, kręgosłup nie boli jakoś mocno bardzo się ciesze, że opisujesz wszystko co u Ciebie, swoją operacje, rehabilitacje, funkcjonowanie w domu. Ja muszę poddać się operacji i takie "raporty" to dla mnie duża pomoc, która pozwala się oswoić z tematem. Sen z powiek spędza mi po pierwsze wytrzymałość endo (wiadomo, że może to być 30 lat a może byc 2) i "zakazy"... już nigdy nie siadać po turecku, z nogą na nogę, nie zgiać się powyżej 90 st... chociaż najlepsze jest, że ja wcale nie lubie np.siedzieć po turecku poprostu jakoś przeraża mnie fakt, że zrobię jakiś zakazany ruch niechcacy i się "zepsuje". A znowu myślę sobie, że ludzie, którzy mają endo po 20 lat na bank zrobili chociaż kilka razy coś z listy "zabronionych rzeczy" i jakoś żyją
A Ty z 3 dzieciaczków i domem na głowie też nie usiądziesz w fotelu prosto i nie będziesz do końca życia w nim siedzieć.
Człowiek boi się nieznanego. Ty masz operacje za soba a przed soba rzeczywistość, którą musisz oswoić. A ja nie wyobrażam sobie na dzień dzisiejszy, że chodze normalnie. Boję sie, że nigdy się tego nie naucze bo nigdy nie chodziłam normalnie i przez to, że bede zle chodzic "zajadę" endo....
A najlepsze, ze jeszcze jej nie mam, a w glowie juz 100 scenariuszy
Opisuj dalej Kochana swoje postepy i rehabilitacje. To bardzo ciekawe i budujace! Zdrowka
Karolina,
Mój ortopeda mówił mi że obecnie stosowane endoprotezy mają służyć dożywotnio. W tej chwili statystyki pokazują że już przekroczyły żywotność protez starego typu. Oczywiście jeszcze są stosowane za krótko by tę dozywotnosc potwierdzić w 100% ale i tak to duży postęp.
Wiadomo że można endo zajechać lub zwichnać ale z drugiej strony można też w wypadku samochodowym strzaskać miednice...
Te ograniczenia o których piszesz są restrykcyjne ale w pierwszym półroczu. Później ludzie zapominają że mają endo. Jeżdżą nawet na nartach, łyżwach. Oczywiście trzeba uważać ale według mnie te ograniczenia i tak będą niczym w porównaniu do moich ograniczeń przed endo. Myślę że Ciebie Twoje biodro też teraz mocno ogranicza.
Powiem Ci ze ja to się zastanawiam nad jedną kwestia cały czas - na ile endo przeszkadza w uprawianiu sexu 😉.
Wlasnie nie. Ja mam pelna ruchomosc, nie boli mnie. Ale biodro jest wysoko zwichniete, glowa nad panewka. Przez to kuleje, mam krzywy kregoslup, wygladam jak 7 nieszczesc, mam mniejszy posladek... ale oswajam sie z tym co mnie czeka. I mam głęboka nadzieje, że faktycznie endo wstawiane na dzien dzisiejszy służyc bedzie uzytkownikowi wiecznie. Ale przynajmniej ilesdziesiat lat !;)