Witam serdecznie
Ja swoja przygode z endo rozpoczelam 28.02.2014 wiec dokladnie 25 dni temu.
Od kilku dni zaczelam "studiowac" forum bioderko. Czuje sie troche zagubiona, ale spokojnie... jeszcze kilka dni i ogarne je cale....
Na swoje edno czekalam dokladnie 12 miesiecy (chyba niezle jak na warunki lodzkie). Operacja (a wlasciwie zabieg) mialam wykonana w szpitalu na ul.Drewnowskiej. Sam zbieg i zaraz po odbylo sie bez zadnych sensacji i komplikacji. Juz nastepnego dnia pionizacja i kilka krokow. Zabieg byl w piatek, a sobota i niedziela wiemy jak wygladaja w szpitalu - rehabilitantki dotarly do mnie dopiero w poniedzialek. Byl wiec balkonik, potem kule. Z cwiczen tylko podwieszki - tak wyglada rehab przylozkowa. Do domu zostalam wypisana w 7 dobie po zabiegu z kartka na ktorej jest zestaw 12 cwiczen - ogolnych dla wszystkich po endoprotezie....
Czuje sie troche zagubiona. Wizyte kontrolna mam wyzanczona dopiero na 25 maja!!!
Kinga bardzo Ci dziekuje. Mowilam ze troche sie gubie
Chcialam dokonczyc, a wlasciwie zaczac swoja historie....
Urodziilam sie z obustronna dysplazja stawow biodrowych. Oczywiscie w "tamtych" czasach nikt nie robil dzieciom usg... jak mialam jakies 3 miesiace moja babcia zauwazyla, ze mam nierowne faudki na udach... potem jeszcze probowala takiego cwiczenia, aby lewy lokiec dotykal do prawego kolana (takie troche hokus-pokus) - niestety nie docieralo jedno do drugiego... wtedy to zaniepokoilo moich rodzicow.. byly wizyty u ortopedy - wtedy wlasnie 40 lat temu - trafilam po raz pierwszy do szpitala na ul. Drewnowskiej. Najpierw oczywiscie byly rozworki, wyciagi i "nastawianie". Udalo sie z jedna noga... niestety lewa niechciala wpasc do stawu biodrowego Decyzja operacja... odbyla sie kiedy mialam rok i 2 miesiace. Operacja na szczescie sie udala - umocowali mnie srubami i zalozyli gips w dwoch wersjach (jedna wersja na 6 tygodni i druga wersja na kolejne 6 tygodni). Po pol roku kolejna operacja, zeby wyjac sruby ktore zostawiono przy pierwszej operacji (taka wtedy byla metoda). Potem rehabilitacja. Zaczelam chodzic na swoje 2 urodziny wiec tak naprawde pol roku po wyjeciu srub.... lekarze byli przerazeni ze tak szybko, ale kazali mnie nie ograniczac.
Okres przedszkola, szkoly podstawowej, liceum, studiow nic mi nie dolegalo. Dodam ze w podstawowce zaczela sie moja przygoda z siatkowka i to dosc wyczynowo. Oczywiscie wszystko konsultowalam z ortopeda. Potem jeszcze w liceum kontynuowalam treningi. Po operacji mialam "tylko" blizne, ktora rosla ze mna przez te lata - to jedyna pamiatka.
Urodzilam 2 dzieci silami natury. I wszystko bylo ok. Jakies 4 lata temu poslizgnelam sie na sliskiej podlodze i zaliczylam podloge. Od tego upadku zaczelam odczuwac swoje dolegliwosci. Za dlugo nie moglam spacerowac z dzieciakami, rowerem tez za daleko nie moglam pojechac.... chociaz rowerem bylo latwiej i mniej bolalo....
I zaczelo sie.... ortopeda, rehabilitacja, ortopeda, rehabilitacja i tak w kolko, az do operacji - 28.02.14
Na szczescie trafilam na wspanialego lekarza PROFESORA MARKA SYNDERA. Z czystym sumieniem - rekoma i nogami - polecam GO. Wspanialy czlowiek i specjalista w swojej dziedzinie. Teraz mam bezcementowa endo z krotkim trzpieniem. Moja rehabilitacja na razie polega na cwiczeniach w domu - te ktore dostalam po zabiegu w szpitalu plus te ktore pokazal mi znajomy fizjoterapeuta. Poruszam sie o 2 kulach, chociaz podobno powinnam juz chodzic bez kul... profesor kazal mi obciazac noge odrazu po zabiegu. Ja jeszcze nie czuje sie psychicznie gotowa. Rehabiltacje dzienna mam dopiero od 15 kwietnia.