Witam, zaczynamy od początku .
Urodziłam się z obustronnym zwichnięciem stawów biodrowych i niedorozwojem prawego. ( brzmi jak brzmi ale to własnie przepisałam ze starej karty informacyjnej) , leczenie jak to na początku bywa, poduszki frejki i gips po nastawieniu bioder.
Takim to sposobem lewe biodro wyleczyło się ale prawe nie bardzo chciało.
Gdy miałam 11lat w Klinice Ortopedycznej w Krakowie miałam pierwszą osteotomię detorsyjno-dewalgizacyjną z plastyką daszka z przeszczepami własnymi w prawym biodrze ( bosko i jak mądrze napisane).
W momencie gdy zaczęłam chodzić po tej osteotomi stwierdzono u mnie skrócenie prawej nogi, które pogłębiało się przez lata, gdyż ja rosłam a chora noga nie nadążała za moim wzrostem. Tak to tłumaczyli lekarze. Po jakimś czasie trafiłam do SZRODIM -obecnie USOR- w Zakopanem. Tam zrobili mi osteotomie Chiariego . Oczywiście w obu tych przypadkach po okresie roku śrubki zostały usunięte i przez rok chodziłam o kulach.
Przez lata było powiedzmy dobrze , ale z upływem czasu biodro przypominało o sobie. W tej chwili mam 3 cm skrócenia prawej nogi + osłabienie mięśni pośladkowych i czekam na kolejną osteotomię w Otwocku – metoda Ganza.
Dodam tylko że jestem z bliźniaków- moja siostra też miała problemy z biodrami ale w jej przypadku wystarczyły gipsy i frejki .
To by było na tyle w wielkim skrócie. Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez kinga Czw 21 Lip, 2011, w caoci zmieniany 1 raz
Rewelacja mam "swój" kącik na forum.Dziekuję bardzo. I jak to mówią dalszy ciąg nastąpi, Ganza mam miec zaraz po świętach w Kwietniu. Więc na pewno coś skrobnę.
ps. Kinguś wysłałam Ci meila na priva ale nie jestem pewna czy doszedł
OOOj, dawno mnie tu nie było, a teraz dalsza część opowieści.
Jak już wcześniej pisałam miałam stawić się na Ganza w kwietniu, nie doszło do tego gdyż zaszły pewne zmiany i ostatecznie w Otwocku znalazłam się w maju i tak 17 maja zostałam zoperowana.
Był to piękny słoneczny dzień a ja, Madziula i Monika od samiuśkiego ranka byłyśmy przygotowane do operacji. wszystko byłoby dobrze, ale byłam operowana jako ostatnia i cały dzień chodziłam głodna...
Samą operację wspominam dobrze, na bloku przemiła pani anestezjolog i cały team, zastrzyk w kręgosłup i zaczęło się. Sama operacja to chwila moment, Profesor usunął wszystko to co było zbędne w moim biodrze i wsadził 3 śliczne śrubki. (zdjęcia w albumie Bioderka)
potem pojechałam na oddział pooperacyjny. Tam po podaniu zastrzyków przeciwbólowych , zasnęłam na kilka godzin aby po przebudzeniu dostać następną dawkę.
Rano rtg –koszmar (wejście, zejście na stół rtg) ale było minęło, potem szybciutko na oddział.
Na oddziale życie płynie monotonnie czyli kroplówki, zastrzyki w brzuszek, środki przeciw bólowe. Myślę że jestem szczęściarą bo nie miałam żadnych większych problemów pooperacyjnych, a tak naprawdę doceniłam cewnik ... nie wyobrażam sobie abym mogła podnieść się na basen zaraz po operacji.
Po rozbrojeniu przyszła pora na pierwsze kroki , ooooooooj przypomniałam sobie o grawitacji wtedy ją poczułam, ból niemiłosierny ale opłacało się: „Chwalić pana rehabilitanta”
Po tygodniu pojechałam do domu, a w domu jak to w domu czyli najlepiej, dziękuję mojej rodzinie za wielką cierpliwość , pomoc we wszystkim. Bez nich nie dałabym rady. Niby wiedziałam co mnie czeka bo przecież miałam już kilka operacji ale denerwowałam się że nie mogę robić wszystkiego co przedtem. Po 6 tygodniach od operacji, gdy spotkałam się w Otwocku z Moniką i Madzią bardzo się zdołowałam gdy zobaczyłam dziewczyny, że są w lepszym stanie psychicznym i fizycznym. ale na szczęście to minęło, nadrabiam zaległości –ćwiczę, pływam i z każdym dniem jest lepiej. Monia, Madzia i Adusia dziękuję za te uśmiechnięte smsy.
Gdy skończyło się l-4 poszłam na komisję i dostałam świadczenie rehabilitacyjne, ZUS wysłał mnie do sanatorium, a w sanatorium ćwiczenia: pierwsze i najważniejsze ćwiczenie to ugul, potem rowerek stacjonarny, masaż , hydromasaż, laser.
Co do podwieszek to ich nie było- remont sali gimnastycznej ...
Kilka dni temu byłam w Otwocku na kontroli, wszystko ok, choć dużo pracy przede mną (słabe mięsnie) , następna kontrola za 3 miesiące, i nie pozostanie nic innego jak tylko wyjęcie śrub, które sobie zatrzymam na pamiątkę
i najważniejsze efekty operacji:
wydłużenie, nastawienie biodra w taki sposób że w chwili obecnej skrócenie wynosi około 1-1,5 cm
nie zarzucam już tak biodrem jak kiedyś
mogę siedzieć po turecku-coś co robiłam ostatni raz może w 1 klasie szkoły średniej,
i trzymam się w pionie a nie tak jak to było przed operacją, że z tyłu zostawiałam wypiętą pupę.
tak więc OPŁACAŁO SIĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ostatnio zmieniony przez AGNIESZKA_K Wto 23 Lis, 2010, w caoci zmieniany 2 razy
Kilka dni temu byłam w Otwocku na kontroli, wszystko ok, chodź dużo pracy przede mną (słabe mięsnie) , następna kontrola za 3 miesiące, i nie pozostanie nic innego jak tylko wyjęcie śrub, które sobie zatrzymam na pamiątkę
Aga miło czytać,że na kontroli wszystko ok, a że mięśnie - no cóż...tak jak pisałaś trzeba ćwiczyć. Duży plus dla dziewczyn za te sms-y wsparcie kogoś kto sam przeszedł przez to co Ty jest bardzo cenne. Oby ten kontakt trwał nadal-w doli i niedoli
Życzę dużo wytrwałości i cierpliwości w "dochodzeniu" do formy. No i zaglądaj tu częściej
_________________ Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...