Korzystając z móóóóstwa czasu, 2 tyg po zabiegu, mogę podzielić się swoimi przeżyciami związanymi z okołopanewkową osteotomią wg Ganza
Nie chce nikogo zanudzać, niech moje wypociny czytają wytrwali i zmotywowani bioderkowicze.
Moja przygoda z bioderkiem zaczęła się na studiach. Nie odczuwając wielkiego bólu nogi, jeszcze wtedy nie wiedziałem czy to biodro czy kolano, zacząłem delikatnie utykać na prawą nogę. Jakiś sprint, nawet krótki nie wchodził w grę. Ból nie był odczuwalny w czasie wykonywania czynności ruchowych tylko w wieczorem, nocą. Nie przywiązywałem wtedy do tego wagi. Po zimowych eskapadach, a konkretnie grudniowym kuligu, byłem tak poobijany, że nie mogłem założyć skarpety na prawą stopę.
Pomyślałem sobie – kurcze cos nie porządku jest z biodrem. Z ubiegiem czasu ból był mniejszy ale sprawiał mi straszny dyskomfort w pracy i w czasie wykonywania czynności domowych.
Chirurg oglądając moje prześwietlenie powiedział cytuje: „Chłopie cos ty z tym biodrem zrobił” Młody lekarz podejrzewał przewlekłe zapalenie, albo złamanie miednicy jakiś czs temu. Traktując sprawę poważnie, rozmawiając z ludźmi związanymi z ortopedia między innymi z dr Czopem, dostałem namiary na profesora J. Czubaka.
Każdy z was wie, że na wizyty nawet prywatne u prof. trzeba cierpliwie czekać. Dzięki uporowi i wsparciu najbliższych za 3 tygodnie rozmawiałem z prof.
Niesamowity człowiek, z dużą charyzmą i łatwością w nawiązywaniu kontaktów orzekł z uśmiechem na twarzy: -Nie ma problemu, zrobimy to!!
Dwa mc od wizyty miałem już wyznaczony termin przyjęcia do szpitala. Śmieszna sprawa się okazała, ponieważ nie miałem szczepień na WZW. Po rozmowie z prof. osobiście wyznaczył mi termin za 6 tyg. Po odbytych szczepieniach, rejestrując się w szpitalu, dopełniając wszystkich formalności, nie musiałem już przechodzić badań w gabinecie lekarskim, tym samym ominęło mnie konsylium lekarskie.
No i zaczęło się najgorsze –OCZEKIWANIE. Świadomość „tego” nieuniknionego, mało przyjemnego, nadchodzącego, potrafiła nawet w największym twardzielu zetrzeć uśmiech z twarzy. Rozbroił mnie widok kolegów po piątkowych zabiegach, byli odcięci od świata, mieli nudności, wymioty, problemy z pęcherzem, snem itd. Odważę się zauważyć, że weekendowa sobota była najcieplejszym dniem tego lata (masakra). Nie licząc personelu byliśmy jedynymi męskimi przedstawicielami na oddziale ze średnią wieku 22 lata.
Znajdując wspólne tematy , czas zaczął płynąc szybciej, zanim się obejrzałem, kazano mi się ogolić(szacun dla kobiet, to nie jest łatwe i długo się schodzi) i zaczopować. Rano bandaże, wenflon , kroplówki i …… Lipa, byłem ostatni na liście, anestezjolog pracował tylko do 15. Ha, z jednej strony ucieszyłem się, z drugiej byłem wkurzony. Tak jak czekałem na zabieg, w tych skarpetach, wenflonie powędrowałem do ordynatora. Po krótkiej rozmowie z prof. J.C. byłem wpisany na piątek na zabieg w pierwszej kolejności. No i znowu czekanie, zabijaliśmy czas i apetyt robiąc codziennie na tarasie grilla. Udało się zaprosić też profesora na kiełbaskę i piwo oczywiście bezalkoholowe.
Chciałbym napisać kilka pochlebnych zdań na temat personelu medycznego w Otwocku. Nie chce nikomu robić reklamy, ale fachura i obsługa jest rewelacyjna. Wszyscy grzeczni i uśmiechnięci, na wszystkie pytania usłyszałem odpowiedz, każda prośba była szybko spełniana. Jestem po prostu pod wrażeniem, nie potrafię wszystkiego opisać na forum to trzeba zobaczyć i poczuć. W czwartek powtórka z niedzieli – golenie, czopkowanie, zakaz przyjmowia pokarmów po obiedzie, picie tylko do 24 godziny.
Nadszedł w końcu ten dzień, dzień który na długo zagości mi w pamięci, Otwock 23 lipca, dzień który będę błogosławił lub dzień który będę przeklinał. Rokowania są bardzo dobre ale przecież dopiero po wizycie kontrolnej wszystko się wyjaśni. No i zaczęło się, niedługo po obchodzie, wjazd na sale operacyjną.
Cdn.
Ostatnio zmieniony przez AgaW Czw 21 Lip, 2011, w caoci zmieniany 2 razy
Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 42 Doczy: 22 Lip 2010 Posty: 111 Skd: tuż obok
Wysany: Wto 10 Sie, 2010
No i wjazd na salę, całkowicie w negliżu, same panie dookoła, 3 pielęgniarki, pani dr anestozjolog. Na początku rozmowa z anestezjologiem, formalności papierkowe, jakiś podpis i jazda znieczulenie w kręgosłup. Ukucia ( nie jedno) nie były przyjemne ale konieczne. Czułem jakby kopnął mnie prąd. Odruch bezwarunkowy dał o sobie szybko znać. Podłączony do wszystkich instrumentów położyłem się na plecach. Afiszując moją nagość, zauważyłem kolejną kobietę, dr M. Pieniężną. Czując zawstydzenie chciałem jak najszybciej uciec, ale nogi były już jak z ołowiu. Wiedziałem, że trzeba stawić czoła przeznaczeniu. Po zacewnikowaniu kolejno pojawili się dr A Czwojdziński i profesor J. Czubak. Nie chciałem niczego na sen, słyszałem cały czas rozmowę lekarzy, byłem świadomy przez cały zabieg. Człowiek jest tak rozluźniony, że nie przeszkadza mu dźwięk młotka i jakiegoś przecinaka do łamania kości. Brzmi to strasznie, ale tego się nie czuję, czułem się jakbym w tym nie uczestniczył, jakbym oglądał TV. No i jeszcze jakieś elektryczne narzędzie(wiertarka) hehe. Jak w programie Pimp My Ride. Dr Magda fachowo zszyła to co prof. rozpruł. Z pojemnikami na mocz, krew przewieziony zostałem na pooperacyjną. Opisałem to trochę dokładniej żeby dać zarys tego co nas tam czeka. Teraz kiedy to wspominam to się śmieję, każdy człowiek po większych przeżyciach zdobywa bagaż doświadczeń. Trzeba pamiętać że żelazo hartuję się w ogniu. Na pooperacyjnej czułem się świetnie. Nie mogłem zasnąć ze względu na rozbudowę szpitala, wiec raczyłem się rozmową z pacjętami. Czułem się niezmiernie dobrze, może z tego powodu, że miałem podawane jakąś maszyną znieczulenie do kręgosłupa przez 24 godziny. Najgorsze było przechodzenie z łóżka oddziału pooperacyjnego na leżankę, następnie na rtg, później spowrotem na leżankę i jeszcze raz na łóżko na oddziale właściwym. Uff masakra. I znowu połowa personelu szpitalnego widziało mnie bez majtek Pierwsze uczucie po powrocie na oddział smoczy apetyt. Wciągnąłem całe śniadanie, dwa obiady, kolację, no i podjadałem jeszcze. Niektórzy piszą, że z bólu nic nie mogą zjeść. Może to prawda, ale mnie nic ale to nic nie bolało, wiec jadłem wszystko. Żadnych nudności, efektów ubocznych. Dostałem tylko jedną kroplówkę z jakimś środkiem antybólowym. Niczego innego nie chciałem. Pierwsze dwie noce były męczące, gorąco i w dodatku w bezruchu na plecach. O dziwo to nie biodro przypomina o sobie, ale w moim przypadku, kolano i łydka. Na szczęśćcie miałem wypasione łóżko, mowy materac, ustawiałem grzbiet i nogi tak jak chciałem. W niedzielę siostra pozwoliła mi się samemu rozcewnikować , wyciągnęła dren, nawet nie wiem kiedy, zmieniła opatrunek.
W poniedziałek pionizacja, było ciężko i gorąco. Mówi się że potrzeba jest matką wynalazków, u mnie potrzeba zmotywowała mnie we wtorek do pójścia do toalety:> Tamtego dnia odważyłem się też na upragniony prysznic. We wtorek i środę dużo śmigałem o kulach, naprawdę dużo. Bez problemu mogłem przejść oddział kilka razy. Takie forsowanie się zostało nagrodzone lekką goryczką. W czwartek „słynne schody” i do domu. Niespożyta energia, czwartkowa podróż i długie spacery nie wpłynęły negatywnie na moje samopoczucie.
Jestem dwa tyg po zabiegu, nic mnie nie boli, jakby profesor kazał mi odstawić kule i się przebiec- zrobił bym to!!!! Sam się ubieram, kąpię, pokonuję schody, nie sadziłem że będzie tak dobrze. Dobija mnie to czekanie na kontrolę. Powinna być ustalana indywidualnie dla każdego pacjęta.
Jestem facetem starałem się pisać prosto i zrozumiale, dla swojej obrony mogę powiedzieć że nigdy nie byłem dobry z języka polskiego i jestem dyslektykiem.
Na wszystkie pytania chętnie odpowiem, mogę rozwinąć jakieś wątki dla zainteresowanych
Pozdrawiam
Super, że czujesz się silnie i bezbólowo Świetnie to wszystko opisałeś, tak po "męsku" - jesteś pierwszym m,ężczyną po Ganzu, który zdecydował się na wpis o swoim Ganzu ! Gratuluję i dziękuję w imieniu wszystkich "przed" a szczególnie męskiej części.
Krzysiu - mam nadzieję, że będziesz szybko wracał do sprawności i kontrol przebiegnie zgodnie Twoimi oczekiwaniami
Pewnie nie tylko ja będę Ci kibicować w drodze do pełnego zdrowia, fajnie będzie poczytać o Twoich kolejnych postępach Powodzenia
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Dziękujemy Ci krzysio, że opisałeś swoją historyjkę dołączam się do AgaW Dzięki twojej doskonale opisanej historii my "przed" wiemy czego mamy się spodziewać jak nastawić itd.
Miło, że chciałeś się z nami tym wszystkim podzielić życzymy szybkiego powrotu do zdrówka i pełnej sprawności
_________________ "Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć"
krzysio, wspaniale opisałeś swoją historię.
Jesteś chyba pierwszym chłopakiem po Ganzu, który to zrobił. Brawo Tego nam tu brakowało i na pewno przetarłeś szlak przyszłym Ganzowiczom.
Widzę że ekspresem wracasz do zdrowia. W ogóle świetnie sobie radzisz
Krzysio, bardzo miło przeczytać taką historię opisaną z męskiego punktu widzenia Widzę że czujesz się świetnie,więc pozostaje mi życzyć Ci powodzenia w rehabilitacji
Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 42 Doczy: 22 Lip 2010 Posty: 111 Skd: tuż obok
Wysany: Nie 29 Sie, 2010
AgaW napisa/a:
jesteś pierwszym m,ężczyną po Ganzu, który zdecydował się na wpis o swoim Ganzu !
O kurcze nie wiedziałem, mam nadzieję że przez to nie ubyło mi męskości, innym po prostu się nie chce, no bo czas napewno by znaleźli.
Wielkie dzięki za wsparcie. NOLICIN już zjedzony. Ciekawostka: nie wiem czy zauważyliście, ale po tym leku zapach skóry był specyficzny, dobrze że się skończył.
CLEXANE zostało jeszcze 8 ampułostrzykawek.
niedługo kontrola c.d.n
_________________ Bohater jest w każdym z nas, wystarczy tylko trochę dobrej woli, by go z siebie uwolnić.
O kurcze nie wiedziałem, mam nadzieję że przez to nie ubyło mi męskości, innym po prostu się nie chce, no bo czas napewno by znaleźli.
Absolutnie nie ubyło Ci męskości, nie każdy chce i potrafi zebrać się i opisać swoją historię. Niektórym osobom brakuje odwagi, bądź z jakiś przyczyn nie uzewnętrzniają się, uważają te sprawy za zbyt osobiste.
Gdyby nikt nie zdecydował się otworzyć i napisać o sobie, o tym co wie - to nie byłoby tego Forum Dlatego super, że jesteś z nami, że założyłeś swój temat i dałeś przykład innym mężczyznom że biodro bo Ganzu jest nie tylko sprawą kobiet i że mężczyźni też piszą świetne posty
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Krzysiu, dziewczyny nie dość, że słodzą i są przemiłe, to jeszcze mają rację To forum to całe gro kobiet i zaledwie kilku facetów. Nooo, może kilkunastu Ale tylko kilku się udziela. Twoja historia w takim obliczu sprawy ma duuuże znaczenie! Założę się o wiele, że każdy facet przed Ganzem będzie Ci błogosławił za tą męską relację z pola bitwy
Zdrówka Krzysiu!
Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 42 Doczy: 22 Lip 2010 Posty: 111 Skd: tuż obok
Wysany: Czw 02 Wrz, 2010
Dzisiaj byłem na wizycie kontrolnej, szarość przychodni, organizacja przyjmowania pacjentów daje dużo myślenia (czy od razu sobie nie strzelić w ł...). Czas oczekiwania skróciła mi miła rozmowa z kolegami z sali. Pozdrowienia dla Pana Andrzeja, Pana Grzegorza i Pana Jerzego.
Wyrazistym optymizmem, zresztą jak zwykle tryskał prof. Ciekawe czy swoim zachowaniem i podejściem do pacjentów doczekał się jakiegoś przydomka. Może jakieś propozycję
Do ćwiczeń z rehabilitantami i z fizjoterapeutami podchodzi sceptycznie. Zademonstrował kilka ćwiczeń, zalecił jazdę rowerkiem, wypisał zwolnienie, i następny termin kontrolny za 6 tyg.
c.d.n.
_________________ Bohater jest w każdym z nas, wystarczy tylko trochę dobrej woli, by go z siebie uwolnić.
Krzysio prof zawsze ma dobry humor i tryska optynizmem I lekarzem też jest super. Lekarzem, a nie terapeutą nie umiejszając wiedzy prof ale on jest od krojenia i operacji, a nie od rehabilitacji Na Twoim miejscu to co powiedział o rehabilitacji - jednym uchem wpuść, a drugim wypuść i szukaj dobrego fizjoterapeuty.
_________________ Żyj tak by jak najwięcej dać z siebie innym
Ostatnio zmieniony przez pasiflora Czw 02 Wrz, 2010, w caoci zmieniany 1 raz
Krzysio prof zawsze ma dobry humor i tryska optymizmem I lekarzem jest super. Lekarzem a nie terapeutą nie umiejszając wiedzy prof ale on jest od krojenia i operacji a nie od rehabilitacji więc na Twoim miejscu to co powiedział o rehabilitacji jednym uchem wpuść a drugim wypuść i szukaj dobrego fizjoterapeuty.
Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 42 Doczy: 22 Lip 2010 Posty: 111 Skd: tuż obok
Wysany: Pon 13 Wrz, 2010
Dzisiaj odwiedziłem Niepubliczny Zakładzie Opieki Zdrowotnej "Sprawność" w Ciechanowie. W poradni rehabilitacyjnej po rozmowie z ortopedą, traumatologiem dr Banaszkiem zastałem skierowany na pierwsze 10 kursów ćwiczeń, pod okiem rehabilitantów. Mają to być ponoć ćwiczenia pod obciążeniem, tak aby wzmocnić mięśnie dookoła miednicy, prawego uda, pośladkowe. Zakład jest nowy i nie sądzę że mieli juz kogoś po ganze. Mam im zaufać????? Jaki kurs powinien mieć skończony rehabilitant, fizjoterapeuta aby mógł rehabilitować ganzowicza. No żebym im tam się nie rozsypał
ps Sobotę spędziłem na motocyklu, a bioderko jak ta lala
_________________ Bohater jest w każdym z nas, wystarczy tylko trochę dobrej woli, by go z siebie uwolnić.