Status: Artroskopia x 2
Doczya: 13 Sty 2010 Posty: 77 Skd: Kraków
Wysany: Sro 10 Mar, 2010 Dlaczego warto być upartym :) - ewabe
Dołączam moją historię do kategorii "artoroskopia", chociaż tak naprawdę ostatecznej diagnozy jeszcze nie ma. Ale rokowania wskazują na ten własnie zabieg A Jowi taka biedna samotna w tym dziale...
Mam 26 lat, a od 17 problem z biodrem. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo jednak jak się jest dzieckiem, to na pewne rzeczy inaczej zwraca się uwagę Pamiętam, że wtedy po raz pierwszy pojawił sę ból lewego biodra w trakcie dłuższego spaceru. Od tamtej pory przy okazji dłuższego chodzenia po płaskim pojawiał się ból. O dziwo, w ogóle nie odczuwałam dolegliwości przy chodzeniu po mniej równej nawierzchni - na przykład bez problemów mogłam chodzić na wielogodzinne wyprawy na grzyby
Po około roku rodzice postanowili zainteresować się problemem, zabrano mnie do chirurga, który na podstawie RTG bioder nie stwierdził nic groźnego, przepisał smarowanie Olfenem i odesłał do domu. Trochę pomagało, owszem, ale ból regularnie powracał. Na moje sugestie, że może by jednak spróbować innego lekarza rodzice odpowiadali, że przecież już byliśmy i nic nie stwierdził. Tak sobie kuśtykałam przez życie - czasem biodro bolało bardziej, czasem mniej. Co dziwne, przez większość czasu ból dotyczył lewego biodra, ale były równiez okresy, kiedy bardziej bolało prawe. Ale uznałam, że widocznie tak ma być i już Jakoś specjalnie nie ograniczało mnie to życiowo za wyjątkiem wszelkiego rodzaju pieszych wycieczek. Z tego powodu musiałam zrezygnować z pomysłu zostania pilotem wycieczek zagranicznych, ale poza tym jeździłam na rolkach i kono, żadna z tych czynności nie powodowała bólu. Dopiero po przejściu kilkuset metrów ból się nasilał.
Zwrot nastąpił na studiach, głównie dlatego, że zachciało mi się jeździć konno, o co toczyły się wieczne dyskusje w domu, zwłaszcza odkąd upadek z konia skończył się gipsem. Ponieważ nie chciałam robić sobie świadomie krzywdy, stwierdziłam, że przejdę się do ortopedy i zapytam. I znowu RTG, na którym nic nie wyszło, po nim rezonans, na którym też nic ciekawego nikt nie znalazł, po czym pan doktor rozłożył ręce i dla świętego spokoju dał mi skierowanie na kąpiele borowinowe. Nie skorzystałam, ponieważ okazalo sę, że źle wypisał skierowanie i nie chciało mi się do niego wracać, bo moja frustracja sięgała szczytu. Pan doktor odradził mi jazdę konną, bo "nie umie powiedzieć, czy tak jest w moim przypadku, ale może szkodzić".
Kolejny rozdzial rozpoczłą się, kiedy zupełnie przez przypadek poszłam do pewnego masażysty w czasie wizyty w Wiśle. Masaż miał być typowo rozluźniający, ale w trakcie rozmowy opowiedziałam panu o moich problemach. Pan po krótkim badaniu stwierdził, że mam krzywo osadzoną miednicę na kręgosłupie, co powoduje różnice we względnej długości nóg i wady postawy, nierówne obciążanie, a więc ból. Masażem rozluźniał mięśnie, po czym pokazał, jak za pomocą samomoblizacji "nastawić" biodra. Byłam zachwycona, bo przez kolejne pół roku nie miałam żadnych problemów! Do czasu, kiedy zimą zmarzły mi mięśnie pleców i ból powróćił. Kolejne odwiedziny u pana masażysty niestety nie przyniosły spodziewanych efektów, a od "samomobilizacji" chyba juz tak mi się biodro wyrobiło, że mogłam sobie je"nastawić" przy przeciąganiu się.
Ponieważ chciałam z czystym sumieniem wrócić do jazdy konnej, wróciłam pod gabinety ortopedów. Jeden zlecił wykonanie... RTG biodra (tak dla odmiany ). po czym stwierdził, że nic złego nie widzi i zapromonował założenie trwałej blokady na nerw pośladkowy, żebym nie czuła bólu. Zmieniłam ortopedę. Drugi wysłał mnie na USG w celu wykluczenia przepukliny - na USG nic nie wyszło, więc stwierdził, że to kręgosłup lędźwiowy, po czym wysłał mnie na rehabilitację. Byłam bardzo obowiązkowym pacjentem, od systematycznie wykonywanych przeprostów schudłam jakieś 3 kilo i dorobiłam się kaloryfera na brzuchu, a biodro bolało coraz bardziej, pojawiły się do tego problemy z wypróżnianiem. Ale przynajmniej panie rehabilitantki powiedziały, że jeżeli jazda konna nie sprawia mi bólu, to znaczy, że mi nie szkodzi Wróciłam do pana doktora, który rozłożył ręce i stwierdził, że jak się kiedyś połamę, to on mnie z przyjemnością poskłada, ale na kręgosłupach to on się nie zna. Doceniam przynajmniej szczerość. Skierował mnie do lekarza rehabilitacji. Pani doktor najpierw zleciła wykonanie rezonansu odcinka lędźwiowego kręgosłupa, a po wynikach (stwierdzono nieznaczne przewężenie kanału rdzenia i lekką dyskopatię) powiedziała, że własciwie jedyne, co może mi pomóc, to pływanie żabką. Tylko i wyłącznie. I nie wolno mi wykonywać żadnych innych form aktywności fizycznej, bo wszystkie doprowadzą do kalectwa. Ze szczególnym uwzględnieniem aerobicu, jazdy na rolkach, jazdy na rowerze i przede wszystkim jazdy konnej. Ale równiez prowadzenia samochodu, dłuższego siedzenia (pracuję w księgowości ) i w ogóle wszystkiego, co nie było pływaniem żabką. Na moją prośbę o jakąś inną radę, bo dwa razy w życiu się topiłam i bałam się wody, pani stwierdziła, ze jestem "wiecznie na nie" i nie można pracować z takim negatywnym podejściem.
Wyszłam wściekła i załamana. Do końca życia nic, zero, bo jak nie, to wózek inwalidzki? W wieku 25 lat?! Postanowiłam zawrzeć ze sobą umowę. Godzina jazdy w tygodniu w zamian za godzinę basenu. Z oporami, ale się zmusiłam. Zapisałam się na naukę pływania. Konno jeździłam rzadko, ale czasem jeździłam. Tylko chodzić nie mogłam. Do tego stopnia, że zdarzało mi się na ulicy zastanawiać, jakim cudem ja mam wrócić do domu, a łzy ciekły po twarzy.
Ktoś polecił mi ordynatora oddziału ortopedii jednego z krakowskich szpitali. Że rewelacyjny fachowiec. Poszłam, zapłaciłam 200 złotych i usłyszałam, że ogólnie nie jest źle, byc może w przyszłości czeka mnie operacja na poszerzenie kanału rdzenia, a ból może wynikać z lekkiej dyskopatii, ale generalnie wolno mi robić wszystko, bo nic mi nie będzie szkodzić jakoś specjalnie.
Kompletnie zdezorientowana stwierdziłam wreszcie, że skoro co lekarz, to opinia, to chyba wrócę do mojej strategii, że jestem jedynym człowiekiem, który może decydować o tym, co mi wolno, a co nie, bo moe ciało powie mi, jeśli będę robić mu krzywdę.
Na początku stycznia dałam sobie ostatnią szansę. Od rehabilitanta dostałam namiar na panią doktor, o której wypowiadał się jako o świetnym fachowcu od kręgosłupów. Poszłam. Po 10 minutach mojej opowieści pani doktor Maria Pach - Kapturkiewicz wykonała USG, bo stwierdziła, że widać jestem jakimś wyjątkowym przypadkiem. Stwierdziła dużą torbiel w lewym biodrze, podejrzewała uszkodzenie obrąbka. Z niedowierzaniem oglądała poprzednie USG - wykonane tak, że gdyby lekarz przesunął głowicę w pół centymetra, to wykryłby zmiany. A tak to nic nie wyszło. Nie wiadomo, dlaczego nic nie wyszło na rezonansie. Poleciła mi Sport - Klinikę w Żorach jako ośrodek, który może mi polecić najbliżej Krakowa. Konsultacje u doktora Smolika potwierdziły obecność torbieli, zalecono wykonanie ARTRO MRI żeby sprawdzić, czy obrąbek jest rozerwany i torbiel jest połączona ze stawem - wtedy konieczna byłaby artroskopia - czy cały, a torbiel można leczyć punkcją. Jedyny problem - zgodnie z danymi z NFZ jedynie 3 ośrodki w Polsce wykonują ARTRO MRI - w Piekarach i Gdańsku na NFZ, w Carolina Medical Centre w Warszawie tylko prywatnie. Doktor Smolik polecił mi udać się do doktora Wawrzynka do Piekar Śląskich. Żeby zdobyć skierowanie, udało mi się jeszcze dostać do doktora Bandyry w Busku Zdroju na konsultacjie, wstępnie potwierdził diagnozę i równiez skierował do Piekar na ARTRO. Termin dostałam ekspresowo, w przeciągu tygodnia. Mogę tylko powiedzieć, że każdemu życzę, żeby spotykał na swojej drodze jak najwięcej takich wspaniałych lekarzy, jak ja przez ostatni kwartał, a jak najmniej takich "specjalistów", z jakimi miałam do czynienia wcześniej. A już absolutną wisienką na torcie był zabieg w Piekarach. Doktor Wawrzynek konkretny, dbał o mój komfort, udzielał szczegółowych informacji, a przy tym wymagające precyzji podanie kontrastu do wnętrza torebki stawowej wykonywał z taką pewnością i spokojem, konwersując ze mną w trakcie, że mogłam się całkiem rozluźnić. Chyba założę fanklub Dodam jeszcze, że stwierdził, iż ABSOLUTNIE nie wolno mi pływać żabką. Komu by tu uwierzyć, hmmm...
Wynik - wzdłużne pęknięcie obrąbka stawowego górno-przedniego. Rozerwanie widoczne również w środkowej części obrąbkaprzedniego z obecnymi torbielami przy przednim brzegu panewki stawowej.
Ponieważ za tydzień wyjeżdżam w celach służbowych na miesiąc za granicę, wizytę w Żorach będe miała dopiero 29 kwietnia. A potem pewnie czekanie na termin artroskopii...
Mój wniosek z tego wszystkiego - niegdy nie warto rezygnować z pasji! Nijak się ma do tego wszystkiego? A nieprawda Gdybym nie upierała się przy tym, że chcę jeździć konno, uznałabym, że noga po prostu ma boleć i już, taka moja uroda. A dzięki temu, że tak mi zależało, po 17 latach wreszcie mam szansę na pozbycie się bólu!
Teraz zakończę, bo zaraz jadę do stajni W końcu nie wiem, czy jazda mi szkodzi, czy nie, ale wiem na pewno, że samo przebywanie z tymi zwierzętami daje mi tyle radości, że nie potrafię zrezygnować choćby z ich widoku, głaskania, karmienia marchewką i robienia zdjęć
Pozdrawiam wszystkich Bioderkowiczów i przepraszam za długość tego posta
_________________ odwieczne niedopasowanie
Ostatnio zmieniony przez pasiflora Czw 21 Lip, 2011, w caoci zmieniany 3 razy
Oj, niestety wielu lekarzy stawia diagnozy "na oko", a my biedni pacjenci latami od jednego do drugiego, mamy 10 róznych opinii, coraz mniej pieniędzy w kieszeni, a jak bolało tak boli. Życzę Ci, abyś wreszcie pozbyła sie bólu. Pozdrawiam
Dołączam moją historię do kategorii "artoroskopia", chociaż tak naprawdę ostatecznej diagnozy jeszcze nie ma. Ale rokowania wskazują na ten własnie zabieg A Jowi taka biedna samotna w tym dziale...
No w końcu ktoś się zlitował
ewabe napisa/a:
"nie umie powiedzieć, czy tak jest w moim przypadku tak jest, ale może szkodzić".
Uwielbiamy słyszeć takie stwierdzenia ....wr
ewabe napisa/a:
Wróciłam do pana doktora, który rozłożył ręce i stwierdził, że jak się kiedyś połamę, to on mnie z przyjemnością poskłada, ale na kręgosłupach to on się nie zna.
Dobrze wiedzieć, co za lekarz heh....
ewabe napisa/a:
Postanowiłam zawrzeć ze sobą umowę. Godzina jazdy w tygodniu w zamian za godzinę basenu. Z oporami, ale się zmusiłam. Zapisałam się na naukę pływania.
Szacunek
ewabe napisa/a:
Jedyny problem - zgodnie z danymi z NFZ jedynie 3 ośrodki w Polsce wykonują ARTRO MRI - w Piekarach i Gdańsku na NFZ, w Carolina Medical Centre w Warszawie tylko prywatnie.
Nie wiem jak jest teraz ale w 2008 roku w listopadzie miałam wykonane Artro MRI w szpitalu wojewódzkim w Gorzowie Wlkp. na NFZ przez dr Chrobrowskiego.
ewabe napisa/a:
Teraz zakończę, bo zaraz jadę do stajni W końcu nie wiem, czy jazda mi szkodzi, czy nie, ale wiem na pewno, że samo przebywanie z tymi zwierzętami daje mi tyle radości, że nie potrafię zrezygnować choćby z ich widoku, głaskania, karmienia marchewką i robienia zdjęć
Rób to, co Ci dyktuje serducho i rozum, sama się nie uszkodzisz, bo ból Tobie na to nie pozwoli A horeoterapia to świetny sposób rehabilitacji fizycznej, psychicznej i w ogóle
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
Status: Artroskopia x 2
Doczya: 13 Sty 2010 Posty: 77 Skd: Kraków
Wysany: Pi 19 Mar, 2010
Jowi napisa/a:
Nie wiem jak jest teraz ale w 2008 roku w listopadzie miałam wykonane Artro MRI w szpitalu wojewódzkim w Gorzowie Wlkp. na NFZ przez dr Chrobrowskiego.
No proszę. To mnie powiedziano, że ani w Krakowie, ani w Kielcach nie ma możliwości wykonania takiego badania. Ale cieszę się, że trafiłam do doktora Wawrzynka. Do niego imiennie skierował mnie lekarz z Żor i ręczył za niego głową
Status: Artroskopia x 2
Doczya: 13 Sty 2010 Posty: 77 Skd: Kraków
Wysany: Nie 21 Mar, 2010
Dzisiaj ważny dzień. Za kilka godzin wsiadam w samolot i lecę do Niemiec, gdzie mam spędzić najbliższy miesiąc. Liczę na to, że pozwiedzam trochę Hamburg, gdzie będziemy mieszkać, a w weekendy może uda się jakieś dłuższe wycieczki zorganizować? Bardzo bym chciała. Nie wiem, co moje bioderko na to, bo dziś rano zrobiło mi psikusa. Boli. Boli tak nie typowo. Zwykle bolało tylko po dłuższym chodzeniu lub leżeniu na wznak. A dzisiaj boli tak... inaczej. Wiem, że spałam na tym niewłaściwym boku, może to od tego. Ciekawe, czy te torbiele, które mam w biodrze, można w jakiś sposób "uszkodzić" ? No nic, może przejdzie i jakoś dotrzymamy do wizyty w Żorach. Pozdrawiam Bioderkowiczów i trzymajcie kciuki!
Status: Artroskopia x 1
Wiek: 44 Doczya: 10 Mar 2010 Posty: 246 Skd: Polska
Wysany: Sro 24 Mar, 2010
Wszystko będzie dobrze, dasz radę. Na pocieszenie napiszę Ci , że i moje bioderka się buntują..tu niby wiosna ale dają mi strasznie popalić. Nawet moje lewe bioderka, które się do tej pory nie odzywało i ono zaczyna mi doskwierać Najgorszy jest ból w pachwinie i samej kości, ale głowa do góry - w końcu musi być dobrze. Pozdrawiam.
Status: Artroskopia x 2
Doczya: 13 Sty 2010 Posty: 77 Skd: Kraków
Wysany: Pi 26 Mar, 2010
Dzięki dziewczyny za wsparcie Niestety, bioderko boli coraz bardziej, ostatnie 3 noce spałam kiepsko, mo jestem w stanie spać tylko na zdrowym boku i kazda próba zmiany powoduje ból. Teraz boli nawet jak po prostu siedzę... Myślałam, żeby poodwlekać trochę operację, ale jak tak dalej pókdzie, poprosze o najwcześniejszy mozliwy termin!! A na razie staram się jednak choć troszkę po pracy wymykać się na krótkie spacery, bo nie przeszkodzi mi przeciez moje uparte biderko w poznaniu chociaz kawałeczka Hamburga
Status: Artroskopia x 1
Wiek: 44 Doczya: 10 Mar 2010 Posty: 246 Skd: Polska
Wysany: Sob 27 Mar, 2010
Wcale ci nie zazdroszcze tego bólu, bo mi razem z nadejściem wiosny też nie jest lekko. Do tej pory w kość mi dawało tylko prawe bioderko a już od kilku dni odzywa się i lewe. Boli do tego stopnia, że po godzinie chodzenia po mieście przez reszte dnia nie jestem w stanie się prawie ruszyć. Jest ciężko, bo chętnie bym pochodziła na spacery czy pojezdziła z synem na rolkach ale w tym roku się raczej nie da. Głowa do góry ewabe, dobrze będzie.
Status: Artroskopia x 2
Doczya: 13 Sty 2010 Posty: 77 Skd: Kraków
Wysany: Pon 29 Mar, 2010
Z przyjemnością mogę powiedzieć że bioderko boli mniej. Chyba się poddało, bo stwierdziło, że i tak ze mną nie wygra Dzięki temu mogę pokazać Wam kawałek Hamburga!
_________________ odwieczne niedopasowanie
Ostatnio zmieniony przez ewabe Pon 29 Mar, 2010, w caoci zmieniany 1 raz
A na razie staram się jednak choć troszkę po pracy wymykać się na krótkie spacery, bo nie przeszkodzi mi przeciez moje uparte biderko w poznaniu chociaz kawałeczka Hamburga
Jesteś dzielna Super, że starasz się być z chorobą na przekór i miarę możliwości żyjesz tak jak lubisz!
Gratuluję Ci zwiedzania - to naprawdę wspaniale móc zobaczyć nowe miejsca - a Hamburg z Twoich fotek bardzo mi się podoba
Dbaj o siebie i relaksuj się urokiem tego pięknego miasta
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Status: Artroskopia x 2
Wiek: 40 Doczya: 26 Kwi 2010 Posty: 95 Skd: warszawa
Wysany: Pon 26 Kwi, 2010
Witam! Jestem tu nowa. Trafiłam na to forum, ponieważ ma problem z bioderkami i bardzo zaciekawił mnie właśnie post <ewabe>. Moje problemy trwają już jakiś czas,ale dopiero teraz zaczęłam się tym bardziej interesować i robić badania, ponieważ zwłaszcza jedno biodro zaczęło coraz bardziej boleć. Na RTG nic nie wyszło, jednak po badaniu USG lekarz stwierdził, że prawdopodobnie mam szczeliny pęknięcia w obu obrąbkach stawowych i skierował mnie na MR z kontrastem do stawu.
EWABE, czy jesteś już po tym badaniu i po zabiegu?? jak to wszystko wyglądało??