Forum Bioderko

Osteotomia wg Ganza - historie - Andźka - Osteotomia okołopanewkowa wg Ganza

andźka - Nie 11 Lip, 2010
Temat postu: Andźka - Osteotomia okołopanewkowa wg Ganza
Postanowiłam również opowiedzieć swoją historię, która może kiedyś skończy się pomyślnie. Ja również znalazłam się na stole u prof. Czubaka 8 czerwca 2010. Zdecydowanie muszę przyznać, że prof. Czubak to nie tylko złota rączka ale również wspaniały, pogodny człowiek, który czasem jest lekko zakręcony:) Od dziecka choruje na dysplazje kręgosłupowo-nasadową czy jakoś tak sama dokładnie nie wiem, bo lekarze sami nie potrafili przez wiele lat nazwać tej choroby. W swoim życiu zwidziałam wielu specjalistów i zawsze mówili co innego jeden lekarz mówił ze mogę jeździć na rowerze drugi że nie absolutnie. Nic konkretnego oprócz ćwiczeń czy basenu. Nigdy aż tak nie przejmowałam się tą chorobą chyba dlatego, że mam w sobie za dużo pogody ducha i raczej ludzie kojarzą mnie z dużym uśmiechem na twarzy oczywiście czasem bywały gorsze momenty kiedy widziałam w lustrze czy gdziekolwiek swoje odbicie i widziałam jak utykam. Jednak z roku na rok było gorzej po dłuższym chodzeniu czy po całonocnych dyskotekach rano nie mogłam wstać bo bolały mnie strasznie nogi. W tym roku ból bardzo się nasilił chyba dlatego też ze wyjechałam na studia do innego miasta i wszędzie sama musiałam dojść i nie miałam do dyspozycji samochodu a poza tym wolałam zmierzyć się z bólem niż rezygnować z jakiegoś wyjścia. Najgorzej było zawsze wstać wtedy nie mogłam złączyć nóg i bardzo brzydko chodziłam. A więc zaczęłam szperać i przez przypadek natknęłam się na te forum i znalazłam prof. Czubaka. Pojechałam do Skórzewa na wizytę prof. powiedział, że może zrobić w tym przypadku kapoplastykę za rok albo dwa. Co mnie bardzo zmartwiło bo zależało mi na operacji w tym roku ale oczywiście nic nie powiedziałam tylko zdusiłam to w sobie. Jednak moi rodzice widzieli, że się trochę załamałam i bez mojej wiedzy pojechali jeszcze raz na wizytę i profesor powiedział, że jeżeli znajdzie się miejsce to zadzwonią. I ku mojemu zdziwieniu zadzwonili do mnie dokładnie w dniu kiedy kończyłam ostatnie zajęcia na studiach. Na przygotowanie miałam zaledwie kilka dni i raczej nie miałam czasu pomyśleć o operacji czy sie boje czy nie. Jednak 7 czerwca zostałam przyjęta na oddział w Otwocku i na początku szło całkiem całkiem pobieranie krwi rtg nie było tak źle ale zdecydowanie omijałam jeszcze tego dnia moje łóżko jakoś nie mogłam sobie wyobrazić że ja leże w szpitalu to była dla mnie jakaś abstrakcja. Tego dnia miałam również kolejne badania i lekarze zdecydowali, że lepiej będzie przeprowadzić u mnie mniej inwazyjny zabieg czyli ostetomia okołopanewkowa wg Ganza. Tego dnia jeszcze się łudziłam, że wszystko będzie takie kolorowe, że położę się ktoś mnie rozetnie-zszyje- i pójdę do domu. Niestety scenariusz jednak przewidywał co innego. Chciałabym pozdrowić jedną dziewczynę (26 lat), która leżała na tej sali co ja ostatni dzień więc tylko przez jeden wieczór mogłyśmy porozmawiać ale zdecydowanie dodała mi trochę otuchy( ps. tak jak mówiłam zajęłam po tobie te szalone łóżko, pozdrawiam). Na drugi dzień w trójkę poszłyśmy na zabieg ( pozdrawiam panią Grażynkę i Martę serdecznie o ile czytają forum) i się zaczęło w sumie operacja nie była zła i tak nic się nie czuje może nie zbyt przyjemne odgłosy czasem były ale znośnie najgorzej moim zdaniem była doba po operacji to był jakiś koszmar ani 1 sek nie przespałam. Mój tata był operowany w zeszłym roku ale on miał endoprotezy wstawiane i wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że można się tak fatalnie czuć. Trzy doby leżenia w łóżku coś okropnego. W końcu stanęłam na nogi oczywiście ja w gorącej wodzie kompana gdzie dla mnie wszystko zawsze było "ja sama" wyjdę z łóżka jak zawsze i pójdę jednak tu czekało na mnie kolejne nie miłe zaskoczenie ledwo stanęłam i prawie zemdlałam i tyle było z mojego chodzenie. Jednak zaczęłam dochodzić do wniosku że chyba trochę będzie to wszystko dłużej trwało. Na szczęście na sali była sympatyczna atmosfera i z dnia na dzień było lepiej zaliczyłam schodki i mogłam wyjść do domu ( tylko 9 godzin jazdy samochodem). I wszystko niby szło w miarę pomyślnie bez bólu. Po tygodniu nawet zaczęłam spać na boku i w końcu mogłam zasnąć. Jednak niepokoiło mnie cały czas, że biodro operowane jest jakby cały czas uniesione przez co noga jest krótsza. Przed operacją też była krótsza jednak prof. powiedział że dzięki temu zabiegowi może sie wydłużyć ale zaznaczył też że to nie jest operacja wydłużenia kończyny tylko zniwelowania bólu. Jednak pięć tygodni po operacji przeszłam się bez kul i byłam załamana utykałam jeszcze gorzej jakbym co krok wchodziła w dołek jakiś. Niby nogi mam równe. Mam nadzieje że to będzie przykurcz, który będzie trzeba wypracować i że te biodro operowane obniży się. Póki co nie ćwiczę taki dostałam rozkaz tylko ćwiczenia bierne. Konsultowałam się też z rehabilitantką i również powiedziała żeby poczekać aż wszystkie mięśnie się zrosną. Za tydzień w sobotę jadę na wizytę zobaczymy co profesor powie. Może ktoś zna dobrego fizjoterapeutę z Gorzowa wielkopolskiego albo z Poznania ewentualnie? Czy ktoś też może miał taki przykurcz po operacji?? Pozdrawiam serdecznie. To nie są wymarzone wakacje oj nie.
AgaW - Nie 11 Lip, 2010

Witaj Andźko. Dobrze, że wszystko masz już za sobą, że operacja się udała. PO operacji Ganza wbrew temu co mówią lekarze ( w tym często Prof. ) trzeba koniecznie przejść fachową rehabilitację, inaczej jest tak jak sama widzisz...Operacja Ganza przecina wiele mięśni, nie trać czasu na pracę z tą rehabilitantką, bo powinna już dawno zlecić Ci ćwiczenia...mięśnie te trzeba ćwiczyć a potem nauczyć się od nowa prawidłowo chodzić.
Czeka Cię dużo pracy, ale osiągniesz sukces jeśli znajdziesz dobrego terapeutę, który poprowadzi Twoją rehabilitację.
Nie zwlekaj, bo tracisz cenny czas, rehabilitacja po Ganzu różni się od rehabilitacji po innych zabiegach i tylko ktoś doświdczony będzie umiał szybko pomóc Ci uzyskać poprawę - a to możliwe !
Na forum jest dział o rehabilitacji , poczytaj go koniecznie dokładnie ( to szczególnie ważne jeśli przed operacją utykałaś ), tam są sprawdzone ośrodki rehabilitacji - i jest jeden naprawdę godny polecenia w Poznaniu - zasięgnij tam porady, zapytaj o terapeutę bliżej Twojego miejsca zamieszkania, może kogoś Ci polecą. Napewno warto tam zasięgnąć konsultacji, lub choć co jakiś czas zaglądać, a ćwiczenia dostawać do domu.
Nie poddawaj się, wyjdziesz z tego! Najważniejsze teraz dla Ciebie to trafić w dobre ręce fizjoterapeuty! Może też ten dział o Ganzu będzie Ci pomocny wdochodzeniu do sprawności.
Pisz o postępach - które mam nadzieję już niedługo zrobisz! :) Powodzenia !

Bonia - Nie 11 Lip, 2010

Andżka rehabilitacja po Ganzu powinna być prowadzona od samego początku oczywiście na początku ostrożnie ale nie zgodzę się że trzeba czekać kilka tygodni czy miesięcy ja zaczełam rehabilitacje tydzień po zabiegu to jest bardzo ważne odwlekanie tego ma póżniej negatywny wpływ na chód dłużej póżniej dochodzi się do sprawności. Jeśli rehabilitantka każe Ci czekać kilka miesięcy to po prostu się na tym nie zna ale przecież Ci się do tego nie przyzna podstawa szukaj dobrego fizjoterapeuty. Co do twoich objawów wyżej umieszczonego biodra krótsza noga i to że kulejesz ja te objawy miałam przez dłuższy czas i tu nie ma innego wyjścia tylko ćwiczenia Aga W ma rację trzeba wyćwiczyć mieśnie żeby pozbyć się tych objawów innego sposobu na to nie ma. Czeka Cię sporo pracy ale warto nagrodą za wisiłek jest ładny chód i satysfakcja z dobrze wykonanej pracy :-)
andźka - Pon 12 Lip, 2010

Dziękuję za szybką odpowiedź.
Dziękuję AgaW za wskazanie mi ośrodka w Poznaniu myślę, że się tam zgłoszę. To że muszę przejść fachową rehabilitację to wiem. Na razie staram się wyćwiczyć mięśnie. Jednak pracę z rehabilitantem i fizjoterapeutą chcę rozpocząć w przyszłym tygodniu po wizycie u profesora Czubaka (17 lipca). Nie łudzę się, że znajdę kogoś kto by mi pomógł w Gorzowie. Zaproponowali mi jedynie ćwiczenia na sali rehabilitacyjnej przy czym musiałabym leżeć tam 3 tygodnie (na co się na pewno nie zgodzę) a dziennie miałabym jakąś godzinę rehabilitacji. A gdybym chciała dojeżdźać codziennie na ćwiczenia to bym musiała czekać trzy miesiące w kolejce. Dlatego też na rehabilitację wybiorę się do Pozania albo do Jankowic do prof.Rakowskiego u którego mam wizytę umówioną w poniedziałek. Bonia rehabilitantka nie kazała mi czekać kilka miesięcy. Ja nie mam kilku miesięcy ja chcę w październiku wrócić na studia. Dziękuję za pocieszenie. Napisałaś, że też miałaś wyżej biodro po operacji a teraz jak wyrównały się nogi? Jak na razie jestem załamana tym że biodro operowane mam wyżej od drugiego ale mam nadzieje że rehabilitacja mi pomoże. Nati_891 ty jesteś dopiero przed operacją? A miło mi, że tak blisko mieszkasz znam parę osób z twojego pięknego miasteczka.
Odliczam dni kiedy w końcu odkurzę swoje buty na obcasie :cry:

Grazyna1950 - Pon 12 Lip, 2010

Poszukaj w Internecie. W małych miejscowościach też są nowoczesne gabinety rehabilitacji. W większości prywatne, ale niektóre maja kontrakty z NFZ. Ja znalazłam w mieścinie liczącej niecałe 14000 mieszkańców. Pani magister (po kursach PNF) usłyszawszy, że raczej nie mogę dojeżdżać codziennie, bo mam około 30km poświęciła mi półtorej godziny i pokazała podstawowe ćwiczenia, które mogę wykonywać przy moim schorzeniu. Na konsultacje i sprawdzenie postepów rehabilitacji można dojeżdżać raz na tydzień albo 10 dni. Poszukaj, a może znajdziesz.
Bonia - Pon 12 Lip, 2010

Andżka nogi wyrównałam ćwiczeniami też ćwiczyłam biernie w domu ale tylko na samym początku póżniej podstawa dobry fizjoterapeuta i dobranie odpowiednich ćwiczeń ćwicze obecnie metodą PNF pod okiem fachowca przede wszystkim musisz się nauczyć prawidłowo chodzić bo obecne twoje problemy tak myślę są nie tylko związane ze słabymi mięśniami ale również z nie prawidłowej postawy także w chodzie a tu na wszystko trzeba zwrócić uwagę na to jak chodzisz stoisz jak siedzisz wstajesz np z krzesła. Mi uświadomił to fizjoterapeuta nawet kształt krzesła jest ważny biurowe jest nie wskazane dla bioder i kręgosłupa Ja sama dopuki nie zaczełam ćwiczyć z fizjoterapeutą miałam właśnie takie problemy jak wyżej biodro kulałam rotowałam miednice bolał mnie kręgosłup i uciekała mi stopa na dokładkę. Teraz mam dobrane ćwiczenia ćwiczę w domu i jeżdzę na kontrolę gdzie oceniamy postępy i dobieramy kolejne ćwiczenia z fizjoterapeutą. To ciężka praca ale opłaca się i widać postępy
AgaW - Wto 13 Lip, 2010

Andźko, nie martw się tylko szukaj terapeuty w okolicy - jest szansa że ktoś po dobrych szkoleniach będzie umiał Ci pomóc, a co jakiś czas możesz konsultować się w Poznaniu - tam zapytaj czy kogoś nie polecają w Gorzowie ( terapeuci się znają ), proś o pracę domową ( czyli ćwiczenia do wypacowania w somu - to ważna część ) Skoro chcesz być na studia w świetnej formie to zacznij terapię jak najszybciej. Dasz radę!
Jak pisze Bonia dobry terapeuta potrafi nauczyć bardzo wiele, nawet pozornie proste sprawy są bardzo ważne ( jak to siedzenie ) i warto podjąć wysiłek rehabilitacji :)

sylwia1792 - Sro 14 Lip, 2010

witaj andźka :* Byłam operowana w ym samym czasie co Ty i mam do Ciebie kilka pytań... Czy puchnie Ci noga w kostce i ogólnie cała gdy dłużej posiedzisz lub pochodzisz??? Może tez czujesz takie ograniczenia przy chodzie jakby cos Ci blokowało nogę w biodrze?? Korzystasz juz może z basenu ?
andźka - Sro 14 Lip, 2010

Jak na razie najprawdopodobniej wybiorę się do doktora Rakowskiego w Jankowicach, który zajmuje się terapią manualną dysfunkcji narządu ruchu. Doktor już wcześniej mi pomagał między innymi uczył jak powinno się poprawnie chodzić czy siedzieć. Moja siostra parę lat temu była na obozie rehabilitacyjnym właśnie w Jankowicach i jej chód bardzo się poprawił od tego czasu (to u nas rodzinne). W Gorzowie również szukam dobrego fizoterapeuty na szczęście w razie czego mam możliwość na jakiś czas przeprowadzić się do Poznania. Ciesze się Bonia, że twoje nogi się wyrównały dodało mi to trochę nadziei, że i w moim przypadku będzie podobnie. Nati na pewno przeczytam twoją historię. Staram się czytać forum ale tego jest tak dużo, że na razie tylko część przeczytałam. Sylwia staram się dużo chodzić ale kostka mi nie puchnie jedynie ręce minie bolą ale to normalne chyba od kul oczywiście, jedynie małe palce u dłoni tak mnie bolą nie mogę ich ani zgiąć ani wyprostować. Jedynie co to trochę miałam spuchnięte kolano po operacji ale nie bolało to nawet nie było spuchnięcie co miałam wrażenie, że te mięśnie które były poprzecinane po operacji "zatrzymały się" na kolanie. A co do tego, że mi coś blokowało w nodze to tak miałam przez jakiś czas takie uczucie ale teraz już nie wydaje mi się, że jakby noga wytarła już swoje nowe miejsce i zgina się teraz chyba pod innym kątem niż przed operacją. Ale to tylko moje przypuszczenia. Ogólnie noga w ogóle mnie nie bolała po operacji nic a nic pewnie na poczatku nie czułam ze względu na środki przeciwbólowe. Po wyjściu ze szpitala jechałam do domu 9 a nawet 10 godzin i w czasie tej podróży noga też mnie nie bolała ani nie drętwiała a jechałam bez tabletki przeciwbólowej. Na basenie jeszcze nie byłam i chyba jeszcze jest za wcześnie. Rehabilitant ze szpitala powiedział, że trzeba poczekać nawet z pół roku nie wiem dlaczego czy to jest kwestia tego, żeby przypadkiem się nie poślizgnąć. W sobotę jadę na wizytę do profesora i się zapytam dokładnie. Sylwia a ty dokładnie kiedy miałaś operację też 8 czerwca??
pozdrawiam serdecznie

Bonia - Sro 14 Lip, 2010

Sylwia 1792 andzka pisze prawdę przez jakiś czas ma się wrażenie że biodro się blokuje bo tak żeczywiście jest mamy przecież obce ciało w biodrze i mija trochę czasu zanim to się unormuje spuchnięta kostka i kolano to też norma wszystko za jakiś czas się uspokoi. Co do ruchomości nogi to będzie poprawa ale tu jest potrzebna rehabilitacja. I jeszcze jedno andzka masz rację po operacji ustawienie biodra jest zmienione dlatego noga zgina się pod innym kontem.

Andzka co do długości nogi spokojnie to się unormuje ćwiczeniami :-) a ręce bolą Cię od kul dobrze myślisz :-) staraj się je stawiać bliżej siebie to znaczy kule bliżej nóg

sylwia1792 - Sro 14 Lip, 2010

andźka byłam operowana 10 czyli dwa dni później..:) moja kostka wciaż puchnie jak balon - no cóż ale penie przestanie kiedyś :) Kochana a jak sie czujesz??? Jak twoje nowe mieszkanki bioderka dokuczają troche ???
Bonia: to świetnie że się unormuje - myślałam że juz mi tak zostanie.. Tak wiem że bez rehabilitacji ani rusz :) ćwiczę regularnie zeby jak najszybciej osiągnąć dosyc dobra forme :)

andźka - Pi 23 Lip, 2010

Dzisiaj dopiero wróciłam do domu. Jak już mówiłam w sobotę byłam u profesora i powiedział mi, że noga bardzo ładnie się zrasta. Był zachwycony swoją pracą. Oczywiście powiedział, żeby nosiła buty na obcasie jak to profesor. Pytałam się o basen i powiedział, że jak najbardziej mogę już pływać i jeździć na rowerze. Powiedział również, że mogę już odstawić kule. Jednak w praktyce jeszcze czasem się nimi wspomagam. Jak na razie uważam, że gorzej mi się chodzi niż przed operacją dlatego,że instynktownie krócej stawiam operowaną nogę przy chodzeniu i mam wrazenie, że teraz nogi w ogóle nie współgrają. Ale byłam w tym tygodniu na 5 dni w centrum terapii manualnej i tam bardzo mi pomogli nie wiem jakie będą tego efekty zobaczymy. Miałam tam 6 godzin zajęć dziennie. Zabiegi które polegały na tym, żeby wyeliminować ból. Tzn. terapeuci przyciskają drewnianym patyczkiem przy kręgosłupie, przy łopadkach, na biodrach .... i odnajdują miejsca bólu po czym przytrzymują w tym miejscu aż ból minie albo wbijają igłę która również powoduje, że ból mija (strasznie bolesny zabieg moim zdaniem mogłabym to porównać do tego jak czasem niechcąco uderzy się łokciem o coś i akurat trafi się na nerw tylko tak z trzy razy mocniej). Oprócz tego była tam autoterapia na której uczyłam się jak powinno się chodzić, siedzieć, jak ćwiczyc stopę (na których częściach stopy powinno się chodzić), jak napinać mięsień poprzeczny aby poprawić stabilizajcę chodzenia, ale przede wszystkim nauczyli mnie jak rozciągać powoli mięśnie odpowiadające za przykurcz i nie tylko. Pokazali różne siady i ćwiczenia, które mają pomóc rozciagnać mięśnie. Bardzo żmudna praca. Trudno opisać wszystko czego się tam nauczyłam i co mi tam pokazali napisałam w ogromnym skrócie wszystko. U mnie występuje też taki problem, że mam w prawej (nieoperowaniej) nodze małe przywodzenie i to utrudnia mi chodzenie najprawdopodobniej na prawej nodze będę miała zrobioną kapoplastykę.
Jak na razie jestem pełna nadzieii, że mi to pomoże niestety efekty nie są aż tak widoczne ponieważ jest to powolny bardzo proces i trzeba trochę czasu na to. Dzisiaj jeździłam już na rowerze.
pozdrawiam wszystkich

Agata K - Sob 24 Lip, 2010

Witaj Andżka
Przeczytałam Twój post i przyznam,że jestem trochę zdziwiona że po sześciu tyg dostałaś zgodę na chodzenie bez kul.Ja miałam operacje 17 maja i do 12tyg muszę używać dwóch kul.Ja wiem że to jest sprawa indywidualna i nie jest z góry określone ile potrwa rehabilitacja,ale napisałaś że jeszcze czasem się wspomagasz,wiec myślę że to trochę za wcześnie na samodzielne chodzenie.Życzę powodzenia i pozdrawiam:)

andźka - Sob 24 Lip, 2010

Wspomagam się kulami tylko wtedy jak czuję, że zaczyna mnie boleć noga ale raczej bardzo rzadko. W tym tygodniu chodziłam trochę jeszcze o jednej kuli jednak jak się dowiedziałam, że lepiej albo o dwóch kulach albo wogóle to ja już wolę je odstawić. Staram się trzy razy dziennie ćwiczyć i rozciągać mięśnie. Po ćwiczeniach zdecydowanie lepiej mi się chodzi. Wczoraj jeździłam rowerem powoli żeby nie przeciażać nogi.
nati_891 - Sob 24 Lip, 2010

Aniu a mam pytanko Gdzie byłaś na tych pierwszych konsultacjach co do rehabilitacji itd. Fajnie słyszeć, ze jakoś się wszystko powoli układa i bądź dobrej myśli laska :) na pewno wszystko będzie tak jak trzeba :) uważaj na siebie
andźka - Sob 24 Lip, 2010

Ja byłam w centrum terapii manualnej w Sierosławie niedaleko Skórzewa. Bardzo mi tam pomogli. Uczą tam nie tylko jak ćwiczyć i walczyć z bólem ale również jak poradzić sobie psychicznie z całą sytuacją pozytywnego myślenia. Na prawdę warto odwiedzić to miejsce. Pracują tam zarówno fizjoterapeuci jak i rehabilitanci, którzy pomagają ludziom z pasji a nie z przymusu. Stosują oni inne metody leczenia. Wszytko każdemu tłumaczą od podstaw. Są tam zajęcia w grupie 10 osobowej i indywidualne.
http://www.ctmrakowski.pl/

andźka - Sob 24 Lip, 2010

A teraz jeszcze chcę się wybrać po konsultację do jeszcze jednego ośrodka fizjoterapii w Poznaniu (SANUS), który poleciła mi na samym początku AgaW.
Bonia - Nie 25 Lip, 2010

Polecam ten ośrodek jest dobry to raz drugie że Pan Sławomir rehabilitant pomógł mi znaleść Pana Piotra Wilkosza w Pile i mnie do niego skierował
AgaW - Nie 25 Lip, 2010

Super Andźko, że wybierasz się na dodatkowe konsultacje z fizjoterapii. Zrób to jak najszybciej! Z Twoich postów wynika że NIBY wszystko jest dobrze. Ale właśnie - niby. Zbyt wcześnie odstawione kule mogą narazić Cię na wielkie kłopoty w przyszłości ( a wydaje mi się, że troszkę zbyt wcześnie kule masz odstawione ). Skoro po ćwiczeniach lepiej Ci się chodzi to jest znak, że coś jeszcze masz do wyćwiczenia zanim w pełnie będziesz prawidłowo chodzić. Nie martw się tym - nauka chodu i odbudowa całej prawidłowej pracy mięśni w każdej fazie ruchu trochę trwa, nie da się wszystkiego naraz "odrobić". Najważniejsze to spotkać terapeutę, który znajdzie przyczynę błędu w ruchu. Potem dostaniesz ćwiczenia, które pomogą Ci. Jesteś pilna w ćwiczeniach i gdy tylko pokieruje Tobą właściwie terapeuta to szybko odczujesz poprawę :ok:
Pewnie brak Ci cierpliwości z tą rehabilitacją, ale wytrzymaj jeszcze trochę! Zrób wszystko aby każdy drobiazg w ruchu był nauczony od nowa prawidłowo. Dasz radę! :ok:
Daj znać co powiedzieli Ci w "Sanusie" :)

andźka - Czw 29 Lip, 2010

Wczoraj byłam na wizycie u pana Sławomira Marszałka w Poznaniu. Pokazał mi ćwiczenia jak rozciągać tkanki okołostawowe oraz jak powinno się chodzić prawidłowo. Powiedział również, że już nie muszę chodzić o kulach. Podczas wizyty okazało się, że 7 lat temu pan Sławek rehabilitował i uczył moją siostrę wtedy jeszcze pracował on u pana Rakowskiego o którym już wczesniej pisałam.
Pozdrawiam

nati_891 - Czw 29 Lip, 2010

No to świetne wiadomości kochana :) Teraz to tylko ćwicz systematycznie i dochodź do pełnej sprawności :) :P
TRZYMAJ SIĘ CIEPŁO

AgaW - Pi 30 Lip, 2010

nati_891 napisa/a:
Teraz to tylko ćwicz systematycznie i dochodź do pełnej sprawności

Trzymam kciuki za wytrwałe pilne ćwiczenia - za jakieś 2 tyg. będziesz czuć już wyraźną rożnicę ( może nawet wcześniej ) :ok:

andźka - Sob 31 Lip, 2010

Dziękuję bardzo za wsparcie i serdecznie pozdrawiam.
Staram się wypełniać wszystkie zalecenia i ćwiczyć a przynajmniej te najważniejsze. Wydaje mi się, że noga operowana jest coraz silniejsza. Dzisiaj wybrałam się na dłużą przejażdźkę rowerem (1 godz ) nawet udało mi się wjechać pod górkę. Największy problem mam z prawą nogą ( nie operowaną ) ponieważ mam w niej mały zakres przywodzenia i ćwiczenia które mają mi rozluźnić mięśnie i tkanki co prawda pomagają ale na razie na krótka metę. Muszę je powoli rozciągać wtedy może będzie trwały efekt. Jest to raczej żmudna praca. :-x

Brydzia - Sro 04 Sie, 2010

andzka, napewno żmudna, ale przyniesie efekt. Na codzień spotykam ssię z ludzmi, którzy się rehabilitują i podziwiam ich że robią to z takim zacięciem. Mam nadzieję,że Tobie takiego zacięcia nie zabraknie.Pozdrawiam i życzę samych dobrych efektów Twojej pracy.
sylwia1792 - Nie 22 Sie, 2010

jak tam Twoje bioderko się czuje ??? ? i oczywiście jak Ci sie chodzi bez laseczek kochana???:*
andźka - Wto 31 Sie, 2010

A u mnie bez zmian nie czuje żadnej poprawy wydaje mi się, że akurat mi ta operacja nie pomogła jak bolało tak boli. Ćwiczę codziennie i jeżdźę do fizjoterapeuty co dwa tygodnie mniej więcej. Od października będę mieszkała w Poznaniu to będę częściej odwiedzać fizjoterapeute. W sobotę jadę do doktora Czubaka zobaczymy co powie.
Pozdrawiam serdecznie. :-(

krzysio - Sro 01 Wrz, 2010

przeczytałem cały temat, interesujące
andźka napisa/a:
A u mnie bez zmian nie czuje żadnej poprawy wydaje mi się, że akurat mi ta operacja nie pomogła jak bolało tak boli.

nie napawasz ganzowiczów optymizmem. Mam nadzieję, że profesor coś wymyśli.
Będę śledził wątek, pisz co i jak.
pozdrawiam

sylwia1792 - Czw 02 Wrz, 2010

Wiesz mnie wydaje sie podobnie, ale moze bedzie lepiej ...Profesor na 100%% doradzi Ci cos w tej sprawie... Nie od razu bedzie wszystko ok a ból pewnie nie minie od reki .. Bądzmy dobrej mysli że będzie dobrze !!:):)
Wiesz mam pytanie czy jak staniesz na dwóch nogach prosto to ta operowana nie wydaje Ci sie być dłuższa ??? ?

AgaW - Czw 02 Wrz, 2010

krzysio napisa/a:
Mam nadzieję, że profesor coś wymyśli.

Prawda jest taka, że niestety Prof.nic nie wymyśli...jeślio nie jest to sprawa kości, jeśli operacja z punktu chirurgicznego się udała, to niestety tu się rola Profesora kończy :-(
Spójrzcie prawdzie w oczy-jeśli nie jest to sprawa kości, rtg będzie dobre to znaczy że to jest sprawa, w której ratunkiem będzie tylko rehabilitacja. I to nie taka byle jaka na nfz, nie żadne zabiegi tylko mozolna praca z fizjoterapeutą.
To może wydawać się okrutnym postem ale niestety - od operacji do sprawności są kilometry bardzo trudnej drogi, zwłaszcza dla Ganzowiczów - bo brak jest właściwie wyszkolonych terapeutów.
Jeśli chcecie być sprawni zaufajcie instynktowi - czy wierzycie, że zaburzona praca mięśni zaburzona wróci sama? że złe nawyki moną same? Nic samo się nie dzieje, niestety my operowani musimy na to bardzo ciężko zapracować niejednokrotnie stając przeciw opiniom lekarzy i szukając terapeuty "w ciemno".
Może to smutne - ale prawdziwe, kochani nie traćcie czasu na czekanie, że lekarz nauczy Was od nowa chodzić, że standardowe ćwiczenia załatwią sprawę, że rower odbuduje pracę mięśni w różnych fazach ruchu. To tylko wierzchołek góry i to bardzo wysokiej - a pod wierzchołkiem kryje się bardzo wiele. Jak wiele? - to wie tylko doświadczony fizjoterapeuta, który pomoże Wam wykorzystać szansą jaką dała operacja.
sylwia1792 napisa/a:
Wiesz mam pytanie czy jak staniesz na dwóch nogach prosto to ta operowana nie wydaje Ci sie być dłuższa ?

To pytanie jest właśnie dowodem, że jest bardzo dużo do zrobienia w ramach rehabilitacji - bo gdy będziesz mieć dobre ćwiczenia, to wszystko się wyrówna. Pewnie czytałaś skąd bierze się to wrażenie...operacja wyprostowała Cię, ale zły nawyk sprawia że czujesz to co czujesz, zresztą sprawdź to sama: rozbierz się w lustrze, stań równo na nogach i zobacz jak wygląda Twoje ciało, Twoje miednica, Twoje biodra i barki - czy masz wszystko symetryczne? wiem, że nie...i wiem, że można to wszystko wyrównać !
Kochani jesteście młodzi i nie możecie się oszukiwać - potrzebujecie fizjoterapeuty, bo sami widzicie co się dzieje. Gdybyście trafili do kogoś dobrego, to po pierwszym razie wiedzielibyście że to najmądrzejsza decyzja, która niesie szansę na sprawność.
Naprawdę bardzo mi przykro czytać, że coś jest nie tak po operacji-bo musicie czuć się z tym strasznie.
Ten post nie jest atakiem na Was, po to jest nasze Forum, aby pomóc Wam uniknąć zaniedbań w rehabilitacji.
Poczytajcie dział o rehabilitacji, bądźcie uparci i nie dajcie się. Skoro niektórym osobom się udaje wrócić do sprawności - to znaczy że jest na to szansa.
Bardzo by było smutno, gdybyście jej nie wykorzystali, stracili czas.
Pomyślcie o tym - a ja wierzę, że Wam też się uda jeśli dobrze rozegracie czas pooperacyjny !
Teraz będą kolejne warsztaty w Warszawie - może któreś z Was mogłoby tam wpaść? to naprawdę wartościowa sprawa, tam będą naprawdę doskonali terapeuci którzy mogą Wam udzielić wskazówek, wyznaczyć kierunek działania. Może i dla Dziewczyn to daleko ale...może warto? ( ja wiem, że tak - też nie miałam blisko, ale nie żałuję wyjazdów po ok.290 km w jedną stronę co jakiś czas )
Pomyślcie i nie dajcie się :)
Bierzcie przykład z Pasiflory, która bardzo dzielnie ćwiczy żeby być sprawną, która wykorzystuje to co się dowiedziała od innych i teraz postawiła na rehabilitację co opisuje w blogu i historii ( dz.kapoplastyka ) :)

Bonia - Czw 02 Wrz, 2010

Popieram post Agi W w 100% to co pisze jest prawdą tak oczywistą że już bardziej oczywiste być nie moze brawo Aga
krzysio - Czw 02 Wrz, 2010

AgaW, nie chce negować tego co napisałaś, masz rację trzeba ćwiczyć. Pozwól, że zapytam Cię ile godzin spędziłaś z fizjoterapeutą???? W warszawie 100 godzin pracy z człowiekiem który kuma czczę i ganza ma w 1 palcu kosztuję 20 000 zł. A to przecież tylko dziesięć dni ciągłych ćwiczeń, a gdzie te miesiące, które trzeba ćwiczyć???? Według mnie, jak i innych pacjentów, z którymi konsultowałem się na wizycie kontrolnej, fizykoterapeuta powinien tylko nakierować pacjenta na dobry tor pracy. Pacjent powinien sam podjąć ciężką pracę.
Możesz powiedzieć że zdrowie jest bezcenne, ale nie każdego stać na 30 minutową wizytę za 100 zł. W przyszłym tygodniu wybieram się do fizjoterapeuty, wiec napiszę więcej.
proszę o nie kontynuowanie dyskusji

Katja - Czw 02 Wrz, 2010

AgaW napisa/a:
Prawda jest taka, że niestety Prof.nic nie wymyśli...jeślio nie jest to sprawa kości, jeśli operacja z punktu chirurgicznego się udała, to niestety tu się rola Profesora kończy :-(
Spójrzcie prawdzie w oczy-jeśli nie jest to sprawa kości, rtg będzie dobre to znaczy że to jest sprawa, w której ratunkiem będzie tylko rehabilitacja. I to nie taka byle jaka na nfz, nie żadne zabiegi tylko mozolna praca z fizjoterapeutą............


AgaW ma zdecydowanie rację. Bez dwóch zdań przychylam się do jej wypowiedzi a andźkę szczerze namawiam do mocnego wczytania się w kącik rehabilitacji ze szczególnym uwzględnieniem postów naszego Fizkoma. Andźka nie daj się! Powalcz o swoje biodro! Ja robię to od 2 lat! Lekarze też chcą kroić, bo Ganz nie zniósł bólu i użeram się dalej. Ale nie poddałam się. Nie chce kapo! Zasuwam jak mrówka dzień w dzień w pocie czoła z terapeutą a potem w domu na podłodze robiąc ćwiczenia z przekonaniem że uda nam się. U mnie też lekarze (założe sie że każdy) powiedzieli by, że za późno byłam operowana itd... Ja ja już wiem, że nie. Że to kwestia mięśni i tkanek które nie domagają. Gdyby nie fachowiec - fizjoterapeuta, który cały czas uparcie robi swoje i udowadnia mi na każdym kroku że mój staw jest dobry i nie trzeba się go pozbywać to za kilka dni, 27 września kładłabym się na stół w Otwocku czekając na kapę w nodze. A wiesz Andźka co zamierzam robić 27 września? Zamierzam uprawiać freediving gdzieś w najdzikszych zakamarkach chorwackich wysepek. Nie wyłazić z wody! Spędzić najwspanialszy tydzień pod żaglami! Cieszyć się każda chwilą i żyć w zgodzie z biodrem, które mimo iż ciągle boli - wiem, że wreszcie przestanie. Moim biodrem. Nie jakimś żelazem w stawie, na które o mały włos bym się zgodziła jeszcze miesiąc temu....
Powalcz o siebie! Dasz radę! Chcieć to móc. Wierzę w Ciebie :) Bierz się do roboty andźka!

andźka - Czw 02 Wrz, 2010

Przykro mi że trochę pesymistycznie napisałam ale chciałam powiedzieć prawdę. Przede wszystkim wiedziałam, że po tej operacji nie będzie tak super jakbym chciała ponieważ drugie biodro też jest dysplastyczne ale myślałam, że chociaż trochę mi to pomoże. Do fizjoterapeuty jeżdżę do Poznania gdzie pan Marszałek pokazuje mi ćwiczenia jakie mam wykonywać. I ćwiczę dwa razy dziennie. Sylwia ja nie mogę i nigdy nie mogłam stanąć tak zupełnie prosto ponieważ w prawym biodrze nie mam przywodzenia związku z tym ta noga zawsze trochę odstawała na bok przez co mam uczucie, że faktycznie noga jest dłuższa ale jak się okazało nogi są równe i to jest kwestia miednicy. Pozatym prawe biodro ponoć nadaje się idealnie do kapoplastyki, którą mieli mi zrobić w czerwcu ale że bardziej bolała mnie lewa noga dlatego najpierw ją zoperowali. Ćwiczenia owszem pomagają ale na krótką mete. Po dłuższym chodzeniu i ja tu nie mówie o jakiś kilometrach boli mnie lewa noga zwłaszcza przy podnoszeniu jej i zginaniu. W sobotę jadę do prof. zobaczymy co powie. Za miesiąc muszę wrócić na studia ponieważ nie chcę opuszczać roku ale planuje raz w tygodniu chodzić do fizjoterapeuty, który na szczęście będzie w tym samym mieście. Dziękuję wam za wszystko i pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości w ćwiczeniach.

EDIT

Katja ja na prawdę ćwiczę jak wspomniałam dwa razy dziennie. Codzinnie też jeżdżę na rowerze i chodzę na basen. To że tam boli to zniosę okej niech boli ale czasem jak dużo pochodzę i usiądę to trudno mi jest wstać i w takich momentach zastanawiam sie po co mi te ćwiczenia które pomagają mi na przysłowiowe 5 minut. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że sama operacja to nie wszystko. Poprostu czasem opuszczają mnie mnie już siły. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że ta cała sytuacjia tak na mnie wpłynie. Jestem dosyć silną osobą przynajmniej tak myślałam ale jak się okazało trochę mnie to tak "zgniotło".

pasiflora - Czw 02 Wrz, 2010

Ja również sceptycznie kiedyś podchodziłam do rehabilitacji. Teraz nie odpuszczę Boli cały czas coś i nie sądzę że to źle zrobione biodro. To zaniedbane, niewyćwiczone, przykurczone mięśnie mi tak dowalają, że czasem jest ciężko. Pośladek, przywodziciel dają mi tak po tyłku, że czasem mam dość, ale po co mam odpuszczać? Nie chcę by ludzie mnie mijali zaciekawieni moim chodem. Chcę normalnie chodzić.
Nikt nikomu nie każe codziennie chodzić do fizjoterapeuty, który kasuje nas nie mało bo 100zł za 45min. Jak Cie nie stać to idź co dwa tygodnie. Lepiej rzadziej, a do dobrego rehabilitanta, który nie mało kasy wydał na swoje kursy by być najlepszym, polecanym reha w Twojej okolicy. Efekty będą później widoczne, ale będą :!:

Katja - Czw 02 Wrz, 2010

Cytat:
Katja ja na prawdę ćwiczę jak wspomniałam dwa razy dziennie. Codzinnie też jeżdżę na rowerze i chodzę na basen. To że tam boli to zniosę okej niech boli ale czasem jak dużo pochodzę i usiądę to trudno mi jest wstać i w takich momentach zastanawiam sie po co mi te ćwiczenia które pomagają mi na przysłowiowe 5 minut. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że sama operacja to nie wszystko. Poprostu czasem opuszczają mnie mnie już siły. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że ta cała sytuacjia tak na mnie wpłynie. Jestem dosyć silną osobą przynajmniej tak myślałam ale jak się okazało trochę mnie to tak "zgniotło".


Andźko, nie chodzi o to ile ćwiczysz ale jak ćwiczysz. Możesz zasuwać w pocie czoła i wszystko pójdzie w gwizdek jeśli nie jest to mądra praca, którą bez przerwy konsultujesz z terapeutą. I nie mówię to o terapeucie z NFZ - to oczywiste. Basen czy rowerek - nie mają znaczenia. To dodatki. Przyjemności - tak by m to nazwała. A jeśli masz problem - są to nawet zbędne rzeczy - go nie rozwiążą. Nie chcę powiedzieć, że tracisz na nie czas... ale obawiam się, że tak właśnie jest.
Nie czekałabym na Twoim miejscu tylko udała się na wizytę do osoby która wie co w trawie piszczy i raz dwa opracuje Ci strategię działania. Spotkania z terapeutą wcale nie musza odbywać się często. To indywidualna sprawa, wszystko do domówienia. Przemyśl to.

duska - Czw 02 Wrz, 2010

Myśle, ze na forum mało jest osób, którym rehabilitacja nie daje finansowo popalić. Ech.. cóż, wiedza i doświadczenie zawsze kosztują..
Andźka, twój post zabrzmiał rzeczywiście pesymistycznie. Ja też czasem czuje sie podobnie. Jestem rok po operacji, ciągle o kulach, i chociaz nie narzekam jakoś straszliwie na ból, to pomimo intensywnej, dobrej rehabilitacji wciąż nie mogę "zaskoczyć". Tak wiec, należy uzbroić sie w cierpliwość i robić swoje. Wszystkim nam sie spieszy do "normalnego" życia ale te biodra i wszelkie kłopoty z nimi związane to jest właśnie element naszego normalnego życia :-/
Obawiam się też, że Katja ma racje. Nie wazne ile, wazne jak. Sama straciłam parę miesięcy na rehabilitacje, ktora nic mi nie dała. Więc nie zostaje nam nic innego jak tylko ustawić się frontem do problemu i robić wszystko co w naszej mocy, zeby pomóc naszym biodrom stanąć na nogi :-D

Piotrek Medic - Pi 03 Wrz, 2010

Andźka, mimo iż Twój post brzmi trochę pesymistycznie muszę Ci powiedzieć, że wytrwałość i tylko ona w połączeniu z precyzją da wymarzony efekt. Rozmawiam ostatnio z wieloma ludźmi, pacjentami, którzy pytają ciągle ile minut dziennie mam ćwiczyć. Jeden ruch można wykonać na 100 różnych sposobów, a tylko 1 sposób jest prawidłowy. Doba ma 24 godziny, ćwicząc np. 15 minut ile razy jesteśmy w stanie wykonać poprawnych ruchów? Wiem, że pewnie nie raz słyszałas podobną ,,gadkę" od rehabilitanta ale wierz mi to swój sens. Generalnie rehabilitanci, według mnie dzielą się na:

1. NFZ'towskich, którzy pytają: czy chodzisz, jeśli odpowiesz, że tak to oni CI odpowiedzą- a to już dobrze więcej rehabilitacji nie potrzeba.

2. Rehabilitantów z pasją i profesjonalnym podejściem ( zazwyczaj prywatni)- który po Twojej odpowiedzi pozytywnej na pytanie-czy chodzisz, zapytają- A JAK CHODZISZ?

W każdej rehabilitacji, czy to ortopedycznej, neurologicznej, czy też innej nie liczy się ilość powtórzeń, tylko ich jakość. Jeżeli jesteś w stanie wykonać choćby 1 ruch poprawnie to już jest sukces i otwarta furtka do tego byś tych ruchów wykonała 2,3,4,......

To poniekąd jest jak z małym dzieckiem- musi wiele razy upaść na pupę by nauczyć się stać i trzymać równowagę. By nasz dorosły mózg mógł przejśc w trym automatu, każdy ruch musisz powtórzyć paręset razy DOBRZE a nie wiele razy źle.

Wierzę, że się nie poddasz, konsultuj swoje dolegliwości z terapeutą, mów o każdym niepokojącym Cie objawie, odczuciu a z pewnością coś zaradzi i podpowie.

Wiem, że czas w przypadku osób po operacji jest znaczacy, jedni mówią- dotałam ulotkę ze szpitala, w której jest napisane, że o dwóch kulach chodzi się 3 tygodnie a póxniej o jednej i po ok. 3 miesiącach powinnam chodzić normalnie. A ja zadam pytanie inne- dlaczego o 3 tygodniach a nie o 3 tygodniach i jeden dzień? Te ramy czasowe to tylko pewien wzorzec ,,idealnego pacjenta" który de facto nie istnieje. Patrzenie na ,,zegarek" w trakcie każdej rehabilitacji korzystne nie jest i ja wierzę i wiem, że jest Ci z pewnością ciężko. Każdy z Fundacji i z forum z pewnością życzy Ci najlepiej oraz jest z Tobą i wierzymy, że rehabilitacja, ta nowoczesna, któr nasza Fundacja promuje da Twój wymarzony efekt!

Trzymam mocno kciuki!

Katja - Pi 03 Wrz, 2010

Dzięki Piotrek Medic. W swojej wypowiedzi ująłeś to co myślę, pewnie nie tylko ja, ale i wielu pacjentów, którzy (jak piszesz) już przez to przeszli. Już sparzyli się na byle jakiej rehabilitacji, stracili czas na setki bezwartościowych powtórzeń danego ćwiczenia.. które finalnie nie miało najmniejszego sensu. A potem... potem znaleźli prawdziwych fizjoterapeutów z powołaniem i pasją oraz ogromem wiedzy... i dopiero tu zaczęła się prawdziwa, owocna praca.
:) Ja też wierzę, że wszystko jeszcze PRZED Andźką :)

AgaW - Pi 03 Wrz, 2010

Krzysiu - prosisz o niekontynuowanie dyskusji. Jednak wtrącę coś od siebie z uwagi na dobro innych Ganzowiczów:
Piszesz: " Pozwól, że zapytam Cię ile godzin spędziłaś z fizjoterapeutą???? W warszawie 100 godzin pracy z człowiekiem który kuma czczę i ganza ma w 1 palcu kosztuję 20 000 zł. A to przecież tylko dziesięć dni ciągłych ćwiczeń, a gdzie te miesiące, które trzeba ćwiczyć???? Według mnie, jak i innych pacjentów, z którymi konsultowałem się na wizycie kontrolnej, fizykoterapeuta powinien tylko nakierować pacjenta na dobry tor pracy. Pacjent powinien sam podjąć ciężką pracę. "
Tak, masz rację że nie każdego stać na kosztowne konsultacje, ja też nie jestem osobą dobrze sytuowaną i rehabilitacja sprawiła mi poważne kłooty z kasą.
Po drugie konsultacje - jedna sprawa, a druga to gdybyś przeczytał dokładnie moją historię to wiedziałbyś jak często spotykałam się z Asią terapeutką u mnie na miejscu, wiedziałbyś że ona jeżdziła ze mną na konsultacje, że codzień ćwiczyłam nawet kilka razy na dzień. I to przez wiele miesięcy, pracując, aż doczekałam się opinii że już nie muszę ćwiczyć - podsumowując ćwiczyłam prawie dokładnie przez rok od operacji. Uważasz, że to mało? Dodatkowe konsultacje zaliczałam co jakiś czas, a nie non stop choćby ze wzgl.na odległość.
Samo nic nie przyszło i nieraz żałowałam że akurat mam tak daleko, a nie jak wiele osób bliżej. Łatwo nie było ćwiczyć w pewnym sensie "po omacku", ale wiedziałam że w razie czego mogę liczyć na pomoc, odpowiedzi na pytania , kontakt choćby telefoniczny, mailowy.
Każdy sposób jest dobry, te najlepsze niestety nie są tanie ani wygodne. Albo się chce być sprawnym i robi się co może óki na to jest czas albo nie.
Mi było trudniej niż np.Wam - macie Forum - gdy ja byłam po operacji to forum nie było, ani też informacji w necie. Miałam szczęście, że spotkałam Katję w szpitalu, z którą porozmawiałam o tym co mnie nurtowało - ale też mogłam zamiast jej zaufać to wybrać drugą drogę - nie ufać, tylko rehabilitować się jak większość osób. Zaryzykowałam, zaufałam i wiem, że dzięki temu wyszłam dobrze.
Teraz jest Forum na którym dzielimy się tym co wiemy, aby pomóc innym.
Kto poczyta uważnie wiele tematów, pomyśli w odniesieniu do siebie - temu będzie łatwiej wrócić do sprawności.
Zaś decyzje co wyniesie z postów innych osób, i decyzje dotyczące swojego życia każdy podejmuje sam i ma do tego prawo.
Najważniejsze, żeby wrócić do sprawności czego Wam z serca życzę :)

Edith - Pi 03 Wrz, 2010

Witam wszystkich, chciałabym powiedzieć, że rehabilitacja porządna na wysokim poziomie jest niezmiernie ważna , moje dolegliwości zaczęły się od nie do wytrzymania bóli kolan a później bioder, całej miednicy i kręgosłupa.., diagnoza: lateralizacja rzepek, skręcenie miednicy..,trzaskające biodro i zaczęło się: poszukiwanie rehabilitantów i co okazało się, że na początku ciężko znaleźć tego, który rozpozna problem, ale warto szukać bo okazuje się, że są jednak tacy, którzy wiedzą, że przyczyną wielu bóli i to silnych są przykurczone tkanki, mięśnie, spowodowane nieprawidłową postawą...,która to spowodowana jest wadami wrodzonymi, utrwalona przez dzieciństwo, późniejsze funkcjonowanie. Ja rehabilituję się od 3 lat, pozbyłam się silnych boli kolan, bioder,odczuwam jeszcze ból w prawym mięśniu pośladkowym i po prawej stronie uda, czasami w kolanie. A na początku nie zwracałam uwagi na moją postawę i nie docierało to do mnie że ja źle chodzę, siedzę. A dlaczego tyle kosztuje dobra rehabilitacja, bo Ci rehabilitanci sami sobie płacą za różne kursy, nieustanne dokształcanie. I warto tutaj nie poddawać się, bo samo nic się nie zrobi, skoro przez lata funkcjonowalo się w innej postawie. Aha i w moim przypadku, nie zwracam już na uwagę innych, jak to tak długgo się rehabilitujesz ??? jak tak można??? :evil: Pozdrawiam wszystkich.
krzysio - Pi 03 Wrz, 2010

Droga AgaW masz rację rehabilitować się trzeba.
Ja nie jestem przeciwnikiem rehabilitacji, ćwiczeń z fizjoterapeutą itd. Dziwne jest tylko "straszeniem", że jak się nie znajdzie super dobrego terapeuty, to pacjenta czeka bardzo długa droga do odzyskania sprawności po ganze. Nasuwa mi się teraz powiedzenie TONĄCY SIĘ BRZYTWY CHWYTA
A gdzie podziewa się samozaparcie, samodyscyplina, chęć odzyskania sprawności, to powinno być motorem do naszego zdrowia. Fizjoterapeuta jest tylko narzędziem, elementem z którego zawsze możemy skorzystać. Klucz do sukcesu tkwi w nas samych, w naszej psychice. Aniu trzymam kciuki za Ciebie, daj znać jak było u prof.

AgaW - Pi 03 Wrz, 2010

krzysio napisa/a:
. Fizjoterapeuta jest tylko narzędziem, elementem z którego zawsze możemy skorzystać. Klucz do sukcesu tkwi w nas samych, w naszej psychice.

Masz rację z tym kluczem - nasza psychika ma ogromne znaczenie, jednak my pacjenci nie jesteśmy osobami specjalizującymi się w rehabilitacji ( no może nieliczni ) - stąd potrzebujemy kogoś, kto nas z boku oceni i nauczy nas od nowa prawdłowego poruszania się. Bez tej wiedzy nawet najtwardsza, najsilniejsza psychika może okazać się niewystarczająca - a szczególnie gdy pojawiają się sygnały, że coś się dzieje niepokojącego.
Piszesz że tonący "brzytwy się chwyta" - dobre porównanie jeśli jest się świadomym, że bez wiedzy i doświadczenia terapeuty nie da rady samemu się powrócić do sprawności - po Ganzu niestety nie jest łatwo o osoby znające się na prowadzeniu rehabilitacji pooperacyjnej i to jest właśnie problemem w znalezieniu terapeuty.
Cóż - czasem to trudne i kosztowne dojść do zdrowia, czasem trzeba zapożyczać się znacznie na długo, ale jeśli nie odzyska się sprawności to co wtedy? Ani zdrowia, ani pieniędzy - bo trudno jest pracować jeśli są kłopoty z biodrami, trudno pogodzić się że nie jest dobrze i coś boli...a tak gdy odzyska się sprawność można jakoś zarobić, odkuć się z kasy i jakoś sobie radzić będąc choć względnie zadowolonym z stanu zdrowia.
Dla mnie to był argument i mogłam dosłownie choćby łapać się brzytwy ( gdyby to pomagało ) - byle tylko wrócić do jakiegoś normalnego życia :)
A długa rehabilitacja to nie straszenie - nawyki z choroby siedzą utajone w środku nas, tworzą się nawet wiele lat przed wystąpieniem bólu bioder i to w różnych częściach ciała - więc trudno w expresowym tempie je wykorzenić.
Jedni zadowalają się samym faktem chodzenia, a inni chcą przywrócić mięśniom i postawie stan najlepszy możliwy do uzyskania - na co trzeba nie 2-4 miesięcy ćwiczeń, lecz często dłużej ( zależy jak bardzo choroba zaburzyła prawidłowości w ciele - a tego nasza psychika nie jest w stanie dostrzec, a jedynie wprawne oko fizjoterapeuty ).
Chodzi o to, żeby nawet jeśli przychodzi czas kłopotów w rehabilitacji nie poddać się i cierpliwie walczyć aż do skutku, nie zrażać się tym że coś idzie nie tak tylko uparcie iść do przodu.
Aniu - nie daj się, walcz o siebie - też jak Krzyś i inni trzymam kciuki za Ciebie :ok:

andźka - Wto 22 Lut, 2011

Dawno nie pisałam na forum więc postanowiłam się odezwać jak obiecała. Spróbuje nadrobić zaległości w czytaniu postów na forum. Nie miałam ostatnio czasu. Mam bardzo dużo zajęć i szczerze mówiąc niestety nie za dużo ćwicze w ostatnim czasie. Co jakiś czas chodzę tylko do fizjoterapeuty pana Sławomira Marszałka ale to zdecydowanie za mało. Ogólnie nie narzekam na swoje bioderko. Zdecydowanie pomimo bólu, który czasem się pojawia nie rezygnuje z codziennego życia. Najbardziej boli mnie operowana noga jak niosę coś ciężkiego dlatego staram się nie nosić ciężkich rzeczy. W sobotę jadę do prof Czubaka na konsultację i mam nadzieje, że ustali termin wyjęcia śrubek.
Bardzo serdecznie wszystkich pozdrawiam i życzę powodzenia w ćwiczeniach

AgaW - Wto 22 Lut, 2011

Unikaj dźwigania! To nam bardzo szkodzi, szczególnie jeśli mało ćwiczysz, bo pewnie jeszcze nie wszystko jest w rehabilitacyjnym porządku. Napisz jak wypadła kontrol u Prof. i dbaj o siebie :)
andźka - Nie 27 Lut, 2011

Wczoraj byłam u profesora i powiedział mi, że kości bardzo ładnie się zrosły, że bardzo ładnie chodzę i ze można już wyjąć śrubki w lipcu najprawdopodobniej. I raczej profesor nie chce na razie operować drugiego biodra ale ostateczna dezycja zapadnie w lipcu jak przyjadę na zabieg.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich

AgaW - Czw 21 Lip, 2011

andźka napisa/a:
ostateczna dezycja zapadnie w lipcu jak przyjadę na zabieg.

Andźko, lipiec się kończy. Co u Ciebie? Jak się czujesz?

andźka - Czw 21 Lip, 2011

A dziękuję bardzo dobrze się czuje. Wczoraj właśnie wróciłam z Otwocka. W poniedziałek miałam operacje i jestem już szczęśliwą posiadaczką trzech śrubek:) Wszystko dosyć sprawnie poszło dzięki dobrej opiece w szpitalu. Ordynator powiedział, że ciężko było wykręcić śruby ale na szczęście w końcu wyszły. Nic nie mówili o operacji drugiego biodra może na wizycie za trzy miesiące profesor coś powie. Bardzo serdecznie wszystkich pozdrawiam :)
Brydzia - Czw 21 Lip, 2011

Najważniejsze,że wszystko jest w porządku i oby tak dalej.
maxyma - Nie 21 Sie, 2011

Miło przeczytać, że wszystko sie dobrze układa. Trzymaj tak dalej i dbaj o siebie - bo nik inny za nas tego nie zrobi. Wszystko jest w naszych rękach.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group