Forum Bioderko

Hyde Park - Przegląd interesującej prasy

S - Sro 21 Pa, 2009
Temat postu: Przegląd interesującej prasy
Hej nie tak dawno no może jednak dawno jeszcze przed moim wypadkiem oglądałem program o hodowli organów i tkanek ludzkich na discovery, technologia wydaje się niczym z S-F ale to nie wymysły to się dzieje, gdyby była możliwość wyhodowania kości i odbudowa stawu, to chyba w ciemno bym poszedł na ochotnika do takich badań klinicznych.

Kolejna sprawa, w dniu kiedy wstawiono mi endo zmieniłem swój pogląd na temat klonowania tkanek ludzkich, czemu? wiadomo interes własny, ofc typowe pełne klonowanie istoty ludzkiej dalej zostawię w kwestii "głębokiego ale", ale np hodowla poszczególnych narządów czemu nie...

Co o tym myślicie?

Jowi - Sro 21 Pa, 2009

nie mam nic przeciwko klonowaniu czy hodowli tkanek, jeśli tylko maja służyć celom medycznym i pomagać ludziom, to nie widzę w tym nic złego :->
marcysia - Czw 22 Pa, 2009

To szalenie fascynujące! Słuchajcie! Widziałam kiedyś program w którym pokazywali jak hodują ludzkie uszy do przeszczepu! Te uszy... rosły na myszach!!! Uwierzycie? Mysz chodziła a na jej grzbiecie rosło normalne ludzkie ucho! Nie mogłam uwierzyć To jak SF! Ale żal było mi tych myszy... nie mówili co się później z nimi dzieje.. ale obawiam się, że po wyhodowaniu ucha... chyba ich czas na ziemi się kończył :-(
Niemniej to szalony postęp. Byłam pod kosmicznym wrazeniem dla naukowców.

zozo - Czw 22 Pa, 2009

A może kiedyś będą mogli wyhodować nowy staw – to by była rewolucja. :mrgreen:
lubenka - Pi 23 Pa, 2009

Laboratorium hodowli komórek ludzkich mieści się w Otwocku. Jest to jedyne w Polsce laboratorium które działa na zasadach komercyjnych, dotychczas istniały takie placówki, ale tylko o charakterze naukowym i doświadczalnym. Obecnie w laboratorium IMPOMED możliwa jest hodowla komórek chrząstki (chondrocytów) i kości (osteoblastów). Na wybór lokalizacji miało wpływ m.in. niedalekie sąsiedztwo szpitala im. A. Grucy, z którym spółka ma zamiar nawiązać współpracę. W tej chwili niestety ta metoda jeszcze nie jest refundowana przez NFZ.

Podaje link do artykułu z gazety „Linia Otwocka” http://www.linia.com.pl/p...e.php?1-19582-0

A także adres strony laboratorium http://www.impomed.com.pl/

Papuga99 - Nie 07 Mar, 2010
Temat postu: Przegląd interesującej prasy
Czy Polacy nagle ozdrowieli? - Nic podobnego - mówią lekarze i ekonomiści. - To ZUS zaostrzył kryteria. Dziś na rentę nie wystarczy chory kręgosłup, dwa zawały czy nawet brak ręki i nogi.
ZUS
Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta
ZUS
ZOBACZ TAKŻE

* Waloryzacja rent i emerytur (07-01-10, 12:28)
* Znaleźć haczyk, by naprawić renty (19-12-09, 07:00)
* Wdowy nie będą dostawać rent po mężach? (13-08-09, 01:00)
* 122,2 mld zł wydał ZUS w 2008 r. na wypłatę rent i emerytur (06-08-09, 14:07)
* Renta wyższa niż emerytura? (02-12-08, 20:39)

Liczba osób pobierających renty z tytułu niezdolności do pracy
Liczba osób pobierających renty z tytułu niezdolności do pracy
W ub. roku na rencie z powodu niezdolności do pracy było tylko 1,2 mln Polaków. To najmniej od początku transformacji ustrojowej! Dla przykładu - w rekordowym 1998 r. mieliśmy aż 2,7 mln rencistów.

Prof. Danuta Koradecka z Centralnego Instytutu Ochrony Pracy z Warszawy nie ma wątpliwości - dostać dziś rentę jest trudno.


Kielce. Pan Stanisław, 52-latek, ma ciężką cukrzycę. Niegojące się rany na stopach. ZUS? Może pracować. Łódź. Pani Justyna ma wirusowe zapalenie wątroby, zapalenie nerek, guzowatego naczyniaka twarzy, anemię, depresję, padaczkę... Decyzja ZUS? Zdolna do pracy.

Kostrzewski: Mniej Polaków na rencie. Czyżby ozdrowieli?


Na forach internetowych wrze. Jeden z wpisów na Gazeta.pl: „ZUS jest cudotwórcą! Moja babcia po dwóch zawałach, zwalczonym nowotworze w maju po udarze mózgu poszła złożyć wniosek o rentę i wiecie, co powiedzieli? » Pani jest zdrowa, proszę poszukać sobie pracy «”.

Przemysław Przybylski, rzecznik ZUS, każdy przypadek odmowy przyznania renty tłumaczy krótko: - Nie badamy, czy ktoś jest zdrowy, czy chory, ale czy choroba uniemożliwia mu wykonywanie jakiejkolwiek pracy. Np. górnik, który ma pylicę płuc, choć nie może pracować pod ziemią, może sprzedawać gazety w kiosku. I renty nie dostanie.

Ci, którzy nie zgadzają się z decyzją Zakładu, mogą iść do sądu. Zrobiło tak w ubiegłym roku 30 tys. osób. W 19 tys. przypadków sądy (I instancji) przyznały rację ZUS.

Zaostrzenie kryteriów przy przyznawaniu rent opłaca się państwu. W ubiegłym roku na wypłatę tych świadczeń szło 18 mld zł. O ponad sześć mniej niż dziewięć lat temu.

Wiktor Wojciechowski, ekonomista fundacji FOR, twierdzi, że Polakom trudno zrozumieć odmowy ZUS. Przez lata przyzwyczailiśmy, że rentę zdobywa się niezwykle łatwo. Liczba rencistów była szczególnie wysoka w latach 90., kiedy politycy, chcąc ograniczyć lawinowo rosnące bezrobocie, pozwalali pracownikom odchodzić na wczesną emeryturę lub właśnie na rentę.

Błyskawicznie wyrosło całe podziemie rentowe. Pośrednicy załatwiali dokumentację medyczną, dojścia do lekarzy decydujących o ich przyznaniu.

Sytuację zmieniła ustawa z 1997 zaostrzająca kryteria. I tak jeżeli w latach 90. na rentę odchodziło co roku ok. 300 tys osób, w ostatnich pięciu latach było to już poniżej 60 tys. Na dodatek coraz częściej rentę przyznaje się tylko na określony czas, np. na dwa lata. Po tym okresie chory musi ponownie stawić się na badania. Spośród osób, którym w ostatnich dwóch latach przyznano rentę, tylko co dziesiąta dostawała ją bezterminowo.

Czarny rynek rent nadal jednak kwitnie. W lutym do I oddziału ZUS w Warszawie wkroczył potężny mężczyzna. Dwa metry wzrostu, grubo ponad sto kilo wagi. Wyglądał jak okaz zdrowia.

Zapewniał, że ma chore oczy. Lekarz orzecznik ZUS: - Nie wydaje mi się, przecież nawet okularów pan nie nosi. Mężczyzna wyciągnął teczkę z ekspertyzami potwierdzającymi, że ledwie widzi. Następnie opowiadał, że ma chore nogi.

Lekarz: - Ale przecież pan normalnie chodzi. Mężczyzna pokazuje kolejną teczkę, a tam jest napisane, że właściwie powinien resztę życia spędzić w pozycji leżącej. W sumie teczek miał... siedem. Szwankowały mu jeszcze: słuch, kręgosłup, serce, biodro i ręce. Rentę dostał. ZUS tłumaczy, że miał za mało czasu, aby ekspertyzy podważyć. Dlatego wezwie mężczyznę na badania jeszcze raz - za kilka miesięcy.

Takich przypadków jest mnóstwo. Policja wykrywa z nich tylko drobną część. I tak w październiku ubiegłego roku sąd w Gorzowie skazał siedmiu lekarzy za fabrykowanie lewej dokumentacji medycznej. Załatwili renty ponad stu osobom. Dostali od roku do pięciu lat w zawieszeniu. Prokuratura w sumie oskarżyła w tej sprawie aż 130 osób, w tym 14 lekarzy, a wśród nich pięciu orzeczników ZUS.

Zaostrzenie kryteriów przez ZUS to jedno. Liczba rencistów może się jeszcze zmniejszyć. W planie konsolidacji o rozwoju, który ujawnił niedawno premier, koalicja PO-PSL chce uzależnić wysokość renty od naszych składek (teraz składki nie mają znaczenia, do rent dopłaca budżet państwa). A to oznacza obniżkę świadczeń - nawet o kilkadziesiąt procent. Dziś średnia renta to 1208,54 zł.

Na osłodę renciści mają mieć prawo do dorabiania. Obecnie, jeżeli przekroczą określony limit, renta jest zmniejszana lub zawieszana.

Reforma nie podoba się jednak prezydentowi, który już raz - pod koniec 2008 r. - podobną ustawę zawetował.

pasiflora - Nie 07 Mar, 2010

No tak niech sobie premie dadzą ci z rządu, bo renciści oszukują Idiotyzm :!:
Jednak to my, chorzy najbardziej odczujemy na własnej skórze.

Mijka - Pi 12 Mar, 2010
Temat postu: Rzeczpospolita - Wino dla puszystych pań
Wino dla puszystych pań
Krzysztof Kowalski

Czerwony trunek już jest na piedestale. Uczeni zdążyli ogłosić światu, że działa korzystnie na zdrowie.
autor: Michał Walczak
źródło: Fotorzepa


Pomaga usuwać z organizmu nadmiar cholesterolu (sprawia to zawarty w nim resweratrol). Działa bakteriobójczo, antydepresyjnie, sprzyja trawieniu. Niektórzy naukowcy są zdania, że pełni rolę sprzymierzeńca w walce z niektórymi chorobami nowotworowymi.

Ale mimo tych licznych i nieocenionych zalet, wielkie dni czerwonego wina dopiero nadchodzą, a to dzięki pracy amerykańskich badaczy z Brigham and Women’s Hospital w Bostonie. Ustalili oni, że czerwone wino pomaga zmniejszyć wagę ciała paniom, które ukończyły 40. rok życia.

Założeniem badań, które doprowadziły do takiego rezultatu, było ustalenie, czy u kobiet istnieje związek pomiędzy rodzajem spożywanego alkoholu a przybieraniem na wadze. Badaniami, które trwały 13 lat, objęto bardzo liczną grupę 19 tys. Amerykanek w wieku powyżej 39 lat. W momencie rozpoczynania badań połowa z nich nie miała problemu z nadwagą, a druga połowa zaliczała się do pań puszystych. Okazało się, że kobiety, którym przybyło najmniej kilogramów, lub straciły najwięcej kilogramów, to te pijące dziennie dwa kieliszki czerwonego wina. W pokonanym polu zostały panie pijające wino białe, piwo i inne alkohole.

Komentując te rezultaty, badacze podkreślają jednak, że z alkoholem w ogóle, także z czerwonym winem, należy obchodzić się bardzo ostrożnie i używać go jedynie w umiarkowanej ilości. Rubinowy dionizjak zawiera przecież kalorie i cukier, a więc elementy sprzyjające nabieraniu ciała i nadmiernemu stężeniu cukru we krwi. Ten ostatni objaw jest szczególnie groźny w przypadku osób cierpiących na cukrzycę.
rp.pl

johana4 - Czw 18 Mar, 2010

Tytanowa rewolucja na mieleckiej ortopedii

Oceny: / 5 SłabySuper

Pacjentem, który jako pierwszy w Polsce miał wszczepioną panewkę tytanową o strukturze beleczkowanej jest 28-letni pan Bogdan
MIELEC. Pierwszy w Polsce zabieg wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego z panewką nowego typu.

Wczoraj (17 bm.) lekarze z Oddziału Ortopedii Szpitala Powiatowego w Mielcu przeprowadzili pierwszy w Polsce zabieg wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego z panewką nowego typu. Jest ona niezwykle przyjazna dla organizmu, bo zbudowana z tytanu idealnie wpasowującego się w ciało - Pacjent o takiej endoprotezie zapomina na lata, nie ma konieczności zabiegu korygującego - tłumaczy ordynator Mirosław Midura.

Tak nowatorskie rozwiązanie zastosowano w Mielcu dzięki temu, że miejscowy oddział ortopedyczny stale współpracuje z firmami wdrażajacymi najnowsze technologie. Panewka ma specyficzną, beleczkowaną budowę. Jest niezwykle przyjazna dla organizmu, bo jest zbudowana z tytanu, który idealnie wpasowującego się w ciało.

Stabilna i zgrana z organizmem

- Te, które stosowaliśmy do tej pory obrastają kością, ale po pewnym czasie może dojść do obluzowania i wtedy konieczny jest zabieg rewizyjny - wyjaśnia Mirosław Midura, ordynator oddziału. - Struktura zewnętrzna panewki, którą dziś wszczepimy, jest podobna do budowy kości gąbczastej organizmu. Pozwala to na wrost kości do wnętrza panewki. Endoproteza jest zatem bardzo stabilna, bo w pełni zespolona z organizmem.

- Ponowne interwencje operacyjne nie są konieczne - kontynuuje ordynator Midura. - To bezcenne rozwiązaniem u pacjentów młodych, bo może służyć wiele lat, ale można ją również zastosować w trakcie zabiegu korygującego obluzowaną panewkę.

W końcu będę mógł funkcjonować normalnie

Pacjentem, który jako pierwszy w Polsce miał wszczepioną panewkę tytanową o strukturze beleczkowanej jest 28-letni pan Bogdan.- Dla mnie to szansa na nowe, inne życie - cieszy się pacjent. - W tej chwili praktycznie nie mogę chodzić, a po wszczepieniu panewki będę mógł funkcjonować normalnie, a przecież przede mną całe życie. Każdy człowiek w moim wieku chce być aktywny, pracować, realizować się życiowo.

- Kiedy usłyszałem, że ten nowy rodzaj panewki doskonale "zgra się" z moim organizmem i przez kilkadziesiąt lat nie będę myślał o konieczności ponownej operacji, to naprawdę radość była wielka - kończy uradowany pan Bogdan.

Komentarz

Mirosław Midura, ordynator ortopedii mieleckiego szpitala: - Pan Bogdan to idealny kandydat do tego nowatorskiego zabiegu. U osoby tak młodej zalety panewki, takie jak jej trwałość i komfort użytkowania, są najlepiej wykorzystane.

Paweł Galek

Alicja - Pi 19 Mar, 2010

Ostatnio słyszałam w TV o odkryciu przez lubelskich uczonych substytutu kości, który znajdzie zastosowanie także w ortopedii. Nie mogę nic znaleźć na ten temat w necie, ale znalazłam coś o nowej generacji sztucznych kości opracowanej przez amerykańskich uczonych:
http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,35678
Nie ma wątku o TV, więc umieściłam tę informację tutaj.
Ten tekst tłumaczy, dlaczego następują zmiany kostne wokół implantów.

pasiflora - Wto 23 Mar, 2010

Chorą na raka leczono... paracetamolem

Chojnowianka Zofia Sturis zmarła 7 lutego - dwa tygodnie po tym, jak lekarze ze szpitala w Zgorzelcu rozpoznali u niej zaawansowane stadium raka nerki, z przerzutami do płuc, wątroby i na kości. Już nic nie można było zrobić.

Zanim pani Zofia trafiła do Zgorzelca, przez pół roku szukała pomocy u lekarzy z przychodni rejonowej w swoim rodzinnym mieście, Chojnowie. Sugerowali, że symuluje. Bez badań i konsultacji ze specjalistami diagnozowali u cierpiącej kobiety rwę kulszową i wypadnięcie dysku - wszystko, tylko nie raka. - Nierozpoznanie aż tak zaawansowanego procesu nowotworowego budzi zdumienie u wszystkich, którzy zetknęli się z tą sprawą - mówi Małgorzata Sadowy-Piątek, rzeczniczka praw pacjenta przy Narodowym Funduszu Zdrowia we Wrocławiu.

Doktor Grigorij B., do którego Zofia Sturis zgłosiła się w sierpniu ub.r. z ostrym bólem barku, nie zlecił żadnych badań, by wykryć przyczynę urazu. Przepisał tylko środki przeciwbólowe.

Miesiąc później chojnowianka dostała skierowanie do ortopedy. Na przyjęcie czekała kolejny miesiąc. Ortopeda, dr. Jarosław S., zlecił rentgen bolącego stawu. Zdjęcie trafiło do niego bez opisu specjalisty radiologa. Fachowiec dostrzegłby zaniki kostne i przerzuty nowotworowe do płuc. Ale doktor nie widział niczego nieprawidłowego. Zaaplikował serię silnych zastrzyków przeciwbólowych.

Pierwsze dwa nie pomogły. - Podczas trzeciej wizyty u tego samego lekarza, 4 listopada, stwierdził on, że to niemożliwe, by ból nie ustąpił - opowiada Dionisos Sturis, syn pacjentki. - Doktor krzyczał na mamę, że symuluje, i wyszedł z gabinetu. Mama została sama.

18 grudnia pani Zofia trafiła do dr. Henryka P. Skarżyła się na ból kręgosłupa. Lekarz nie zlecił żadnych badań i nie skojarzył tego z wcześniejszym bólem barku. Przepisał leki przeciwbólowe, ale objawy nie ustąpiły. 10 dni później dr Grigorij B. zapisał pacjentce mocniejsze środki i skierował na zdjęcie rentgenowskie.

W styczniu ból był już tak wielki, że Zofia Sturis nie mogła chodzić. Do przychodni trafiła na noszach. Neurolog, dr Janina G., zignorowała informacje zawarte w opisie zdjęcia kręgosłupa, mówiące o złamaniu kręgu lędźwiowego. Stwierdziła wypadnięcie dysku i bez fatygowania specjalisty zapisała kolejne środki przeciwbólowe.

Tydzień później ta sama lekarka, widząc panią Zofię na nogach (bo chwilę wcześniej wzięła tramal), w sprzeczności z wszelkimi objawami orzekła znaczną poprawę stanu zdrowia u pacjentki. Przepisała jej tylko paracetamol.

30 grudnia lekarz na oddziale ratunkowym legnickiego szpitala odmówił przyjęcia chojnowianki do szpitala. Stwierdził rwę kulszową i odesłał ją do domu.

Po śmierci Zofii Sturis legnicka prokuratura wszczęła śledztwo. Sprawę badają także rzecznik praw pacjenta i Dolnośląska Izba Lekarska.

Zdolna do pracy
Nie tylko lekarze z Przychodni Rejonowej w Chojnowie zawiedli.

Na początku sierpnia Zofia Sturis zgłosiła się do lekarza medycyny pracy, bo chciała się zatrudnić na pół etatu w restauracji. Doktor zignorował podwyższone OB oraz zmiany w kolorze moczu.

Nie zlecił powtórzenia badań i nie poinformował pacjentki o grożącym jej niebezpieczeństwie, wystawiając kobiecie pozwolenie na pracę.
źródło:ipon.pl

Mijka - Wto 23 Mar, 2010

Pacjentka przyszła z bólem, a lekarz zrobił jej wykład

75-letnią kobietę spod Mrągowa bolał bark. Lekarz nie chciał jej skierować na rentgen. Badania zrobiła więc sama i okazało się, że ma pękniętą kość.

Pani Janina (prosi, by nie podawać nazwiska) wspomina swoją wizytę u lekarza: - Od pewnego czasu bardzo bolał mnie bark, więc poszłam do ortopedy. Od razu poprosiłam, żeby dał mi skierowanie na prześwietlenie. Specjalista nawet mnie nie zbadał, a zamiast tego przez pół godziny udowadniał, że to nie on powinien mnie skierować na rentgen, a mój lekarz rodzinny.

I skierowania nie dał. Ból nie dawał jednak kobiecie spokoju, więc poszła sama na RTG barku. Zapłaciła 14 zł za zdjęcie. Nie mogła go pokazać specjaliście, bo wyjeżdżała do sanatorium. Dopiero tam RTG obejrzał inny lekarz, który stwierdził, że doszło do pęknięcia kości barku, ale było już za późno na jakieś zabiegi, bo kość sama się zrosła.

Aleksandra Kuczko z biura prasowego Narodowego Funduszu Zdrowia w Olsztynie przypomina procedury: to lekarz rodzinny kieruje chorych do specjalisty lub do szpitala i powinien dołączyć wyniki niezbędnych badań diagnostycznych. Inaczej jest, kiedy pacjent jest już pod opieką specjalisty, a trzeba wykonać badania kontrolne. - Wtedy kieruje i płaci za nie lekarz specjalista - wyjaśnia.

- Wszystko rozumiem. Tylko dlaczego musiałam wysłuchać długiego wykładu lekarza, z którego wynikało, że zajmuję mu cenny czas? - pyta czytelniczka. - Zresztą to niejedyny przypadek, gdy lekarz dał mi do zrozumienia, że niepotrzebnie wydaje pieniądze na badania dla mnie. Tak samo było u reumatologa.

Ewa Zakrzewska z przychodni lekarzy rodzinnych przy ul. Kajki w Olsztynie opowiada, jak wygląda praktyka ze zlecaniem badań. - Logika wskazuje, że diagnoza jest niezbędna do prawidłowego procesu leczenia - mówi. - Nie możemy jednak zgodzić się na bycie czyjąś sekretarką. A z takimi sytuacjami też mamy do czynienia, gdy inni lekarze przysyłają do nas po skierowania chorych, których my nie prowadzimy. Nawet w poniedziałek miałam taki przypadek. Specjalista kazał choremu przyjść do mnie po zlecenie na zdjęcie rentgenowskie. Właściwie powinnam odmówić, ale dałam mu skierowanie.

Ale i Zakrzewska przyznaje, że zdarzają się lekarze, którzy zanadto oszczędzają na badaniach. - Choć to prędzej czy później obróci się przeciwko nim - mówi. - Mamy do dyspozycji 97 zł rocznie na każdego pacjenta, a np. USG brzucha kosztuje 50-60 zł. Łatwo więc wyczerpać roczną stawkę. Dlatego niektórzy lekarze bronią się przed zbyt częstym wysyłaniem na badania.

Aleksandra Kuczko: - To lekarz decyduje o sposobie leczenia pacjentów. Nie może kierować na badania tylko dlatego, że ktoś sobie tego życzy.

Pacjent, który uważa, że został źle potraktowany przez lekarza, może poprosić o pomoc rzecznika praw pacjenta przy NFZ (ul. Żołnierska 16). Ewa Szuba pracuje w poniedziałki od godz. 10 do 18, a w pozostałe dni robocze od 8 do 16. Tel. 89 539 97 93.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn

kinga - Nie 11 Kwi, 2010

Przeżyła aborcję część 1

Przeżyła aborcję część 2

pasiflora - Nie 11 Kwi, 2010

"Praktyka w moim kraju do 2002 roku było dobicie 8,5-miesięcznego dziecka z aborcji :shock: poprzez uduszenie lub pozostawienie aż umrze."
"Urodzona w trakcie aborcji z użyciem roztworu soli"

Najlepsza jest wypowiedź lekarza:
"Abortowałem ponad milion dzieci i uważam to za moją pasję"

No comment

Edi - Nie 11 Kwi, 2010

to jest straszne,przerażające :-(
Mijka - Sro 05 Maj, 2010

Dziś przeczytałam
"...co to jest masaż kontrateralny? W przypadku złamania np. lewej nogi masujemy nogę prawą, tę, która jest zdrowa. Pobudza to połączenia nerwowe i pozwala skrócić czas noszenia gipsu na chorej nodze o 20-30%"

pasiflora - Sob 15 Maj, 2010

http://www.youtube.com/wa...player_embedded no to znalazłam rozrywkę dzisiejszego dnia, prawie z Krzesła spadłam
kinga - Sob 15 Maj, 2010

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
ło matko :lol: :lol: :lol:
a tak poza tym, to nie rozumiem skąd się ostatnio wzięła "moda" na publiczne spowiedzi typu: "co ja robię w łóżku i z kim" ; mnie nie interesują preferencje seksualne ludzi, byle to nie była pedofilia.
Po co wynosić na światło dzienne całą swoją intymność?

AgaW - Sob 15 Maj, 2010

I ja zgadzam się z Kingą ... wynoszenie prywatności na publiczny widok to jest moim zdaniem dla pieniędzy...ludzie potrafią sprzedać wszystko, aby tylko być sensacją na topie. Ja jestem obojętna na tą sferę innych ludzi bo to ich sprawa a nie moja - aby to nie były zboczenia, bo co do tego jestem przeciw.
kinga - Pon 17 Maj, 2010

Ciekawy artykuł :)

10 ważnych spraw, które warto zmienić

:D

oraz

Polki są niedomyte

fuj...

kinga - Czw 17 Cze, 2010

Cytat:
Czy wiesz, że...

Oparzenia słoneczne przyczyniają się do powstawania czerniaka, w tym także czerniaka oka


Cytat:
Czy wiesz, że...

Piękna opalenizna jest dla skóry tym, czym jest gorączka dla organizmu, czyli obroną przed skutkami stanu zapalnego wywołanym w tym wypadku promieniowaniem UV.


Cytat:
Czerniak oka

Najczęstszym nowotworem rozwijającym się u dorosłych we wnętrzu oka jest czerniak złośliwy. Powstaje on w tkankach zawierających wiele barwnika, tj. w tęczówce, w ciele rzęskowym lub naczyniówce.

Czerniak tęczówki
Staje się dość szybko widoczny dla samego pacjenta lub jego otoczenia. Charakteryzuje się powstaniem jasno- lub ciemnobrunatnego guzka (lepiej widocznego w tęczówce niebieskiej), powiększającego się powoli, powodującego niekiedy zniekształcenie źrenicy. W początkowym okresie choroby nie ma objawów bólowych i zaburzeń w ostrości wzroku.

Czerniak ciała rzęskowego
Jest długo niewidoczny bez specjalnych badań i pacjenta alarmują dopiero zaburzenia wzroku lub bóle oka spowodowane wzrostem guza. Czerniak ciała rzęskowego uwidacznia się czasem dopiero wtedy, gdy przedostanie się do przedniej komory oka.

Czerniak naczyniówki
Długo może nie dawać żadnych objawów, zwłaszcza wtedy, gdy znajduje się w obwodowych częściach dna oka. Dopiero wtedy, gdy czerniak powoduje odwarstwienie siatkówki, powstają zmiany w ostrości wzroku i w polu widzenia.

Rozpoznanie czerniaka wymaga licznych badań okulistycznych, a leczenie musi być prowadzone w wyspecjalizowanych klinikach. Czerniaka tęczówki leczy się operacyjnie wycinając guz (z zachowaniem oka). Zabieg daje bardzo dobre wyniki we wczesnym okresie choroby. Wycinać można również położone obwodowo małe czerniaki naczyniówki. Przeważnie jednak małe i średnie czerniaki ciała rzęskowego i naczyniówki leczy się stosując miejscowe napromieniowanie za pomocą płytki z pierwiastkiem radioaktywnym. Niekiedy stosuje się również przyżeganie nowotworu za pomocą lasera. W przypadku większych guzów konieczne jest usunięcie gałki ocznej. Leczenie czerniaka oka wiąże się z wieloletnią obserwacją chorego.

http://www.medonet.pl/dol...-oka,index.html


Cytat:
Wykryć jak najwcześniej

Czerniak złośliwy
(łac. – melanoma malignum) zwykle umiejscawia się na skórze. Pojawia się najczęściej u osób w średnim wieku. Charakteryzuje się wczesnymi przerzutami, np. do kości, płuc czy mózgu, dlatego w jego leczeniu bardzo dużą rolę odgrywa szybkie rozpoznanie. Wcześnie wykryty jest uleczalny. Ten typ nowotworu wywodzi się z melanocytów (tzn. komórek barwnikowych wytwarzających i zawierających melaninę), które ulegają przemianie. Czerniak może więc wystąpić wszędzie tam, gdzie są melanocyty: na błonach śluzowych (w jamie ustnej, odbytnicy), w siatkówce oka.

Do czynników ryzyka zalicza się przede wszystkim: częste i długotrwałe przebywanie na słońcu, oparzenia słoneczne, oparzenia przed 12. roku życia i powikłania po nich, jasną karnację skóry, predyspozycje genetyczne oraz stałe drażnienie i urazy znamion dysplastycznych. Pewną rolę mogą odgrywać także naturalne przemiany hormonalne. Zaobserwowano bowiem częstsze występowanie czerniaka w okresie pokwitania, ciąży i połogu. Dlatego też na czerniaka choruje nieco więcej kobiet niż mężczyzn, za to przebieg choroby jest zwykle cięższy u płci męskiej.

Patrz uważnie!


W listopadzie ubiegłego roku na 34. corocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Dermatologii Chirurgicznej (ASDS) opublikowano raport, z którego wynika, że większość zachorowań na czerniaka jest niewykrywalna we wczesnych stadiach bez szczegółowych badań skóry. Niestety pacjenci rzadko przywiązują uwagę do oglądania istniejących znamion i powstawania nowych. Autor raportu, Jonathan Kantor, dermatolog z Jacksonville na Florydzie, u 68% swoich pacjentów wykrył zmiany wcześniej niż oni sami. Jaki z tego wniosek? Obserwuj bacznie swoje ciało, a z każdą wątpliwością udaj się do dermatologa. Tu nie chodzi tylko o komfort psychiczny, ale o twoje życie. Zwróć uwagę na:
• asymerię znamion – jeśli jedna połowa różni się od drugiej;
• nierówne brzegi;
• zróżnicowanie koloru znamion;
• jego wielkość i długość – zauważ, czy nie powiększyło się, nie wzrosło ponad poziom skóry;
• swędzenie, obrzęk, zaczerwienienie wokół znamienia, krwawienie lub sączenie się z niego;
• ból.

Wycinek pod mikroskopem

Za każdym razem, gdy zachodzi ryzyko wystąpienia czerniaka, lekarz wycina znamię wraz z marginesem zdrowej skóry. Wycinek chorej tkanki zostaje poddany badaniu histopatologicznemu, podczas którego stwierdza się charakter tkanki i stopień złośliwości. Zwykle wycinek pobiera się bez konieczności hospitalizacji, w miejscowym znieczuleniu. W skrajnych przypadkach lekarz może jednak zatrzymać pacjenta w szpitalu, w celu docięcia skóry.

Jeśli okazuje się się, że zmiany mają charakter nowotworowy, wykonuje się badania wezłów chłonnych i określa stopień zaawansowania czerniaka. Kolejny etap to wycięcie okolicznych węzłów chłonnych. Chemioterapia i radioterapia nie są stosowane rutynowo. W zmianach zaawansowanych i przerzutach stosuje się jednak leczenie cytostatykami. Pacjenci po leczeniu podlegają dalszej obserwacji przez ok. 10 lat. Przeżywalność w dużej mierze zależy od stopnia zaawansowania choroby.

Przerzuty miejscowe i odległe

Czerniak złośliwy ma dużą zdolność do przerzutów drogą naczyń chłonnych i krwionośnych. Dzieli się je na przerzuty miejscowe i odległe. Wśród przerzutów miejscowych wyróżnia się przerzuty satelitarne (w bezpośrednim otoczeniu guza), tranzytowe (umiejscowione w przebiegu naczyń chłonnych) i przerzuty do węzłów chłonnych położonych w najbliższym otoczeniu guza. Przerzuty odległe mogą być zlokalizowane m.in. w płucach, wątrobie, kościach, mózgu. Pierwsze przerzuty mogą niestety od razu pojawiać się w narządach wewnętrznych.

Przebieg choroby jest najczęściej przewlekły i postępujący. Szczyt przerzutów występuje zwykle po pierwszym i drugim roku od rozpoznania, choć zdarzają się i przerzuty późne (5-10 lat po rozpoznaniu).

pasiflora - Sob 19 Cze, 2010

Operacje wszczepiania endoprotez kolan bez użycia cementu, choć w Europie stosowane od dawna, w Polsce przeprowadzane są rzadko. Lekarze Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich, kiedy już sami nauczyli się operować tą metodą - dziś, podczas transmitowanej na żywo operacji, pokazywali ją ortopedom i chirurgom z całej Polski.
Kilka dni temu Danuta Szerszeń spędziła na sali operacyjnej kilka godzin. Endoproteza była dla niej jedyną szansą na normalne życie. - Kiedy przeszłam 20-30 metrów, to kolana już mnie bolały. Utykałam, jedna noga zrobiła się krótsza. Dlatego zdecydowałam się na operację - wyznaje.

Nowa metoda pozwala na połączenie protezy bezpośrednio z kością, a to nie dość, że skraca czas przebywania pacjenta na stole operacyjnym, to minimalizuje też ryzyko późniejszych powikłań. - W ten sposób unikamy dodatkowej reakcji na obce ciało czy uczuleniowej, które grożą czy mogą grozić różnymi rodzajami powikłań, na przykład odrzucaniem czy występowaniem luzowań - wyjaśnia dr hab. n. med. Jerzy Widuchowski.

Ale to nie jedyny powód, dla którego nowa metoda powinna być stosowana powszechnie. - Przede wszystkim chodzi o łatwość operacji i dostępność tej endoprotezy w kraju, jak również o cenę, która jest niższa.Ważne jest również to, że endoproteza jest bardzo dobrze przyswojona, zaadaptowana przez ludzki organizm - tłumaczy dr n. med. Ryszard Faltus, który asystował przy operacji.

Jednak żeby pacjenta postawić na nogi szybko i skutecznie - trzeba się jeszcze sporo nauczyć. Bo zdaniem doktora Guntera Sinza, który przeprowadzał pokazową operację, podczas tego zabiegu precyzja w połączeniu z doświadczeniem to podstawa. - Kiedy przeprowadza się zabieg metodą bezcementową, potrzebne są specjalne przygotowania. Potrzebne są też specjalne narzędzia. Są też ważne rzeczy, o których trzeba myśleć podczas operacji. I o tym będziemy dzisiaj mówić - podkreśla austriacki chirurg.

Pacjenci, którzy życie z nowym kolanem dopiero rozpoczynają, mimo bólu chętnie mówią o tym, co jeszcze czują po powrocie z bloku operacyjnego. - Przede wszystkim czuję ulgę, że będą chodziła. Bo do tej pory to ciągle się martwiłam, że nie będę chodziła. A teraz może będzie wszystko w porządku - mówi Danuta Szerszeń.

Nie może, ale na pewno - mówią lekarze, bo większość pacjentów zaczyna powtórkę z nauki chodzenia już po dwóch dniach. - W tym momencie pacjent jest pionizowany, oczywiście w asekuracji rehabilitanta. Rozpoczynamy takie klasyczne ćwiczenia stawu kolanowego. Wszystko jest prowadzone indywidualnie - stwierdza dr n. med. Włodzimierz Wiśniewski z Kliniki Ortopedycznej w Warszawie. Nie indywidualne, a zbiorowe wprowadzenie nowej metody wszczepiania endoprotez już zapowiadają inne szpitale.




źródło TVS

drupinka - Sro 07 Lip, 2010

Co prawda nie najświeższa ta wiadomość, ale ... :-D

Koty potrafią wymruczeć chorobę?
Irena Cieślińska
2009-07-27, ostatnia aktualizacja 2009-07-27 13:24


Weterynarze mawiają: - Jeśli zamkniesz kota w pokoju, w którym leży kupka połamanych kości, kości się zrosną


Fot. Agnieszka Sadowska / AG

• Mruczą wszystkie. Nie tylko te domowe, ale także oceloty, jaguary, pumy, serwale, a nawet lwy i gepardy. Z moich kotów najsłabiej mruczy Ryszard - jest wielki prawie jak ryś i mamy wrażenie, że uważa się za psa. Najgłośniej i najczęściej mruczy Dzikus - młody mieszaniec ocicata i maine coona. Natomiast Kotstancja [specjalnie tak, zamiast Konstancji] - rasy rosyjskiej błękitnej - mruczy wtedy, kiedy siedzi na klawiaturze komputera. I tylko wtedy, kiedy próbuję komputera używać.

Dlaczego mruczą? Żeby okazać, że jest im przyjemnie? To nieprawda. Koty mruczą, kiedy są ciężko chore, a kotki podczas porodu. Mruczą też przestraszone i mruczą, umierając. Mruczą równie często, gdy są skrajnie zestresowane, jak wówczas, gdy rozluźnione rozkładają się na naszych kolanach. Ale że przysłuchujemy się im
Wiele wskazuje na to, że mruczeniu koty zawdzięczają... nadzwyczajne zdolności regeneracji.

Mruczenie na receptę
Nawet jeśli spadają, to na cztery łapy i niemal zawsze udaje im się wyjść cało z opresji. Statystyki przytaczane przez periodyk "American Veterinary Medical Association" pokazują, że 90 proc. kotów wraca do zdrowia po upadku z wysokości siedmiu i więcej pięter (opisany tam rekordzista przeżył lot z 45. piętra). Niemal nie zdarza się, by kotom nie zrastały się kości po urazach. Weterynarze mawiają: - Jeśli zamkniesz kota w pokoju, w którym leży kupka połamanych kości, kości się zrosną. Koty rzadziej niż psy cierpią na komplikacje pooperacyjne, nie dotyka ich artretyzm, niezwykle rzadko - w przeciwieństwie do psów - mają dysplazję. Niemal nigdy nie trafiają do weterynarza ze zwichnięciem stawu łopatkowo-ramiennego. Nawet w podeszłym wieku zachowują niezwykłą sprawność. Nie występują u nich kostniakomięsaki ani guzy kości. Uszkodzenie więzadeł krzyżowych, łąkotki, zwłóknienia mięśni, zapalenia pochewki maziowej ścięgna, zwichnięcia przyśrodkowe rzepki, martwica chrzęstno-kostna wydzielająca - wszystkich tych dość powszechnych psich przypadłości próżno szukać w kocich kartach chorób. Dotknięte martwicą mięśnia sercowego psy mają zwykle poważne kłopoty oddechowe, koty - nigdy. Czterokrotnie rzadziej od psów zapadają też na raka płuc. Lepiej i szybciej goją im się uszkodzenia skóry.
Stałe wibracje o częstotliwości między 25 a 125 Hz, czyli takie, jakie produkuje kot leżący ci na kolanach, wspomagają regenerację kości, ścięgien, wiązadeł i mięśni i przynoszą ulgę w bólu.
Jedna z hipotez wiąże tę ich odporność na urazy z mruczeniem. Czy ktoś to badał? Oczywiście. Nowojorski lekarz dr Clinton Rubin. Interesowało go, czy można wzmocnić kości, nie dręcząc się gimnastyką.
Jak zauważył, dobroczynna dla kości jest ekspozycja na drgania o częstotliwości 20-50 Hz - znakomicie poprawia strukturę i zwiększa gęstość tkanki. Kurczętom umieszczanym na 20 min dziennie na wibrujących platformach wzmacniał się szkielet, królikom gęstość tkanki kostnej poprawiała się nawet o 20 proc.
Zespół dr. Rubina prowadzi teraz obserwacje na ludziach, starając się ustalić, czy ta całkowicie nieinwazyjna i przyjemna w użyciu metoda może zatrzymać postępy osteoporozy u kobiet po menopauzie.
Zważywszy, że mruczenie kota dostarcza właśnie stałych wibracji o częstotliwości z przedziału 20-150 Hz, można by było śmiało przepisywać koty na receptę. Nie przypadkiem, jak się wydaje, ludowe mądrości kazały wierzyć, że koty są w stanie "wymruczeć chorobę".

Do serca przytul kota
Z dobrodziejstw kota trzymanego na kolanach powinny korzystać nie tylko starsze panie. Rzeszotowienie kości i atrofia mięśni nękają także herosów podróży kosmicznych jako skutek dłuższego przebywania w stanie nieważkości. Im także mruczący przyjaciel mógłby dopomóc - dosłownie - stanąć na nogi.
Są także dowody na to, że stymulacja wibracjami z przedziału 50-150 Hz działa przeciwbólowo. Delikatne wibracje stosowane są dziś podczas masaży oraz w medycynie sportowej dla wzmocnienia mięśni i w zapobieganiu skurczom. Niskie częstotliwości wpływają leczniczo na ścięgna i poprawiają ruchliwość stawów. To nie wszystko - częstotliwość 100 Hz zmniejsza duszność u pacjentów z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc (POChP).
Niezwykłe jest to, że częstotliwości kociego mruczenia odpowiadają dokładnie tym, które wspomagają regenerację układu ruchu i układu oddechowego. Najszybsza regeneracja kości zachodzi przy 25 i 50 Hz - a niemal wszystkie gatunki kotów mają maksimum natężenia pomruków właśnie w tych zakresach.
Kolejne maksimum natężenia przypada zarówno u kotów domowych, jak i u dzikich gatunków na 100 Hz - i jest to wartość stosowana przy terapii POChP.
Regeneracja więzadeł zachodzi najszybciej przy wspomaganiu drganiami 120 Hz - i na tej właśnie częstotliwości "nadają" trzy kocie gatunki. Pozostałe różnią się dostrojeniem o kilka herców.
Ewolucja z pewnością nie wyposażyła kotów w uzdrawiające mruczenie po to, aby ludzie trzymali je na kolanach. Prawdopodobnie jest to mechanizm pozwalający zachować tym zwierzętom zdrowie i sprawność, mimo że - jak to koty - większość życia spędzają na wylegiwaniu się i śnie.
Oczywiście to tylko hipoteza. Tak fantastyczna, że aż trudno w nią uwierzyć. Wiele zapewne wniosłyby badania porównawcze ortopedycznej kondycji tygrysów (te jako jedyne nigdy nie mruczą) i innych kotów. Niestety, jeszcze nikt ich nie wykonał.
Na wszelki wypadek jednak, jeśli zmagasz się z jakimś urazem przytul kota. Zresztą przytul kota, nawet jeśli jesteś zdrowy.
Źródło: Gazeta Wyborcza

Więcej... http://wyborcza.pl/1,7547...l#ixzz0t104Kpwc

AgaW - Nie 11 Lip, 2010

Tak, koty to cudowne zwierzęta mające wpływ pozytywny na nasze zdrowie i potwierdzają to badania naukowe. Fajnie, że coraz częściej pisze się takie rzeczy w prasie :) ciekawe ile osób po przeczytaniu zastanawiało się nad przygarnięciem kota pod swój dach :)
pasiflora - Sro 11 Sie, 2010

Cudowny ocet jabłkowy

Oto przykład bardzo prostego i taniego naturalnego produktu-przyprawy, która leczy.
Angielskie przysłowie mówi, że jeśli zjesz choć jedno jabłko dziennie, zapomnisz drogę do lekarza. Podobnie działa też ocet jabłkowy, gdyż wszystkie pożyteczne substancje, zawarte w tych owocach, przechodzą w ocet.

Z Anglii pochodzi określenie octu jabłkowego jako eliksiru życia.

Inne powiedzenie mówi: Wypij dwa razy dziennie nieco octu jabłkowego, a większość chorób będzie się trzymała od ciebie z daleka.
Pozbędziesz się bowiem toksyn z organizmu, zapobiegniesz miażdżycy i cieszyć się będziesz zgrabną sylwetką.

Działanie lecznicze octu jabłkowego było znane już w dawnym Egipcie i wśród Rzymian. Rzymscy legioniści podobno zawsze nosili ze sobą ten specyfik. Znana jest też niezwykła żywotność i tężyzna rolników ze stanu Vermont w USA, którzy pijali codziennie rano szklaneczkę rozpuszczonego z miodem i wodą octu, który to zwyczaj przywieźli kiedyś zapewne ich przodkowie z Europy pamiętający rzymski zwyczaj.

W wielu potrawach ocet jabłkowy używany jest jako dodatek do sałatek i dań mięsnych. Przyspiesza trawienie, pobudza wydzielanie soków żołądkowych i syntezę enzymów trawiennych, usuwa złogi i pomaga rozszczepiać tłuszcze, a w rezultacie przyczynia się do obniżenie wagi.

Ocet pomaga spalić tłuszcz i oczyścić organizm z toksyn, a także jest znakomitym środkiem dietetycznym. I to nie tylko dlatego, że jest prawie bezkaloryczną przyprawą, która jako dodatek do sałatek może zastąpić majonez. Jego kwaśny odczyn znacznie przyspiesza procesy trawienia i w ten sposób organizm jest w stanie spalić więcej kalorii i skutecznie pozbyć się nagromadzonych zapasów tłuszczów.

Ocet jabłkowy jest więc nie tylko dodatkiem smakowym, ale także lekiem.


Dostarcza wielu potrzebnych składników

Lekarze i naturoterapeuci rekomendują go jako naturalny środek o korzystnym działaniu, głównie ze względu na dużą zawartość potasu, wapnia, fosforu i sodu. W occie jabłkowym jest około 20 najważniejszych substancji mineralnych i mikroelementów, a także kwasy octowy, mlekowy i cytrynowy, cenne substancje balastowe, cały szereg fermentów i aminokwasów.

Główną rolę w powrocie organizmu do zdrowia odgrywa tu składnik octu jabłkowego pektyna. Jest to substancja balastowa, poprawiająca procesy trawienia i pełniąca szereg pożytecznych funkcji w organizmie: obniża poziom cholesterolu we krwi, poprawia stan naczyń krwionośnych, zapobiega miażdżycy, nadciśnieniu itp.

Ocet jabłkowy zawiera także witaminę E , uważaną za jeden z najsilniejszych przeciwutleniaczy, neutralizujących szkodliwe działania wolnych rodników, które mogą być przyczyną przedwczesnego starzenia się, zaburzeń systemu immunologicznego, chorób sercowo-naczyniowych, zaćmy i chorób onkologicznych.

Ocet z jabłek jest ważny dla systemu nerwowego i układu krążenia.
Wyrównuje on także równowagę zasadowo-kwasową organizmu. Wbrew pozorom służy odkwaszaniu organizmu.

W medycynie ludowej jest powszechnie stosowany ze względu na wysoką zawartość potasu, który jest niezbędny dla naszego organizmu. Niedobór tego pierwiastka można rozpoznać po takich objawach jak osłabienie pamięci, wrażliwość na zimno, podatność stóp na odciski, skłonność do zaparć, podatność na przeziębienia, psucie zębów, występowanie pryszczy, bezsenność, bóle w stawach. Potas jest też konieczny do prawidłowego wzrostu dzieci, opóźnia stwardnienie naczyń krwionośnych, a więc przeciwdziała procesom miażdżycowym.

Stosowanie wewnętrzne

Nie należy oczywiście pić go w dużych ilościach (wtedy byłoby to szkodliwe). W zupełności wystarczą dwie, trzy łyżeczki rozpuszczone w szklance przegotowanej wody. Pić należy 2 - 3 razy dziennie bezpośrednio przed posiłkami małymi łyczkami. Dla złagodzenia smaku można mieszać go także z sokami lub dodać miodu. Jeżeli natomiast chcemy zastosować ocet jako środek wspomagający odchudzanie, pierwszą porcje takiego koktajlu należy spożyć zaraz po przebudzeniu.

Ze względu a tyle korzystnych oddziaływań, ocet jabłkowy można zażywać profilaktycznie. Dorośli: dwa razy dziennie 2 łyżeczki octu z 2 łyżeczkami miodu na pół szklanki przegotowanej wody. Dzieci: 1 łyżeczka octu z dodatkiem 2 łyżeczek miodu rozpuszczonego w połowie szklance przegotowanej wody.

Szybsze trawienie i odchudzanie
Z pozbyciem się zbędnych kilogramów boryka się aż 40% ludzi. Większość z nich próbuje odchudzać się za pomocą cudownych diet czy głodówek. Ich efekty niestety nie są długotrwałe, gdyż w większości przypadków kończą się tzw. efektem jo-jo, który w znaczący sposób destrukcyjnie wpływa na psychikę osoby otyłej. W takich sytuacjach warto skorzystać z naturalnych, znanych od lat metod wspomagających odchudzanie, które powodują utratę zbędnych kilogramów bez stosowania drastycznych diet.

Osoby z nadwagą pragnące przeprowadzić kurację octową powinny go pić trzy razy dziennie (po dwie łyżki octu na pół szklanki przegotowanej wody): na czczo, przed obiadem i przed snem. Trzeba przy tym ograniczyć spożycie soli. Kuracja trwa długo, gdyż spalanie tłuszczu odbywa się powoli, za to bez szkody dla zdrowia.

Porcję octu powinny codziennie wypić też osoby cierpiące na anemię, gdyż pobudza on produkcję czerwonych krwinek.

Łyżeczka octu wlana do szklanki wody i wypijana regularnie obniża gorączkę i hamuje rozwój infekcji.

Uwaga! Nie wszyscy jednak mogą stosować ocet jabłkowy w czystej postaci (osoby z problemami żołądkowymi, nie jest wskazany dla wrzodowców). W aptekach jest wiele dostępnych preparatów mających w swoim składzie ocet jabłkowy, który nie oddziałuje już negatywnie na żołądek.

Zastosowanie zewnętrzne

Już nasze prababcie zalecały płukanie jamy ustnej jego roztworem, gdy pojawiały się pleśniawki. Służyć może także do płukania gardła przy stanach zapalnych oraz zapaleniu krtani. Octowe okłady polecały też w przypadku skręcenia stawów i stłuczeniach.

Dermatolodzy utrzymują, że ma właściwości przeciwalergiczne. Nie rozcieńczony, stosowany bezpośrednio na skórę, leczy dolegliwości skórne. Używany do płukania włosów zapobiega ich wypadaniu. Płukanie włosów w słabym roztworze octu pozwala dokładnie usunąć resztki piany i mydła i zapobiega przetłuszczaniu się włosów sprawiając, że długo pozostają one świeże, pachnące i z połyskiem.
Kwas octowy to również doskonały antyseptyk. Rozcieńczony możemy użyć także do przemywania powierzchownych oparzeń, co zapobiegnie tworzeniu się blizn i uśmierzy ból.

Najlepszy domowej roboty

W sklepach nie brakuje najrozmaitszych rodzajów octu, ale najlepiej przygotować go osobiście w domu. To czynność łatwa, a za to mamy pewność, że produkt jest całkowicie naturalny.

Wybierz kilka ładnych jabłek, umyj i pokrój je wraz ze skórkami i gniazdami nasiennymi, na małe kawałki, można też zetrzeć. Umieść je w dużym słoiku i zalej posłodzoną przegotowaną wodą (jedna łyżka cukru na jedną szklankę wody).

Naczynie zatkaj obwiązując płótnem. Postaw w ciepłym miejscu, aby jabłka sfermentowały - na około 4 tygodnie. Od czasu do czasu płyn zamieszać drewnianą łyżką. Gdy płyn przestanie się burzyć, przelej go do butelek, przecedzając przez gazę. Szczelnie zamknij i przechowuj w chłodnym miejscu.


Podstawowa receptura
Wieczorem rozpuścić w małej ilości ciepłej wody 2 łyżeczki octu jabłkowego i 2 łyżeczki miodu, wymieszać i odstawić. Rano zalać ciepłą woda (lub wodą mineralną niegazowaną) do objętości szklanki.
Pić naczczo na ok. 20 min przed śniadaniem.

źródło: www.lepsze zdrowie.info

kinga - Czw 23 Wrz, 2010

http://www.tvn24.pl/28377..._wiadomosc.html
aga.t. - Czw 23 Wrz, 2010

kinga Bardzo interesująca wiadomość- i optymistyczna. Ciekawe kiedy będą te protezy w użyciu. Jeśli taka nowa proteza zdałaby egzamin to możemy być dumni z naszych wynalazców, a jaka ulga dla pacjentów.
A kobiety miałyby diamenty zawsze przy sobie :-P

pasiflora - Pi 24 Wrz, 2010

Że Polak zdolny to wiemy, a jak NFZ podejdzie do tego to druga strona medalu.
Gy panewka przejdzie pomyślnie testy, znajdą tysiąc powodów by polski wynalazek "zdeptać"

duska - Pi 24 Wrz, 2010

My sie juz raczej nie załapiemy :( facet mówi, ze jesli "po wszystkich testach, mechanicznych i biologicznych" panewki sie sprawdzą to itp.. Oznacza to, że z 10 lat beda teraz to sprawdzac, a potem sie okaze, że technologia jest za droga :mrgreen: Ot, polska rzeczywistość :-/
kinga - Nie 26 Wrz, 2010

Móc to chcieć, chcieć to móc :)

Nie mówi, nie rusza się. Na studiach była najlepsza

:D

Papuga99 - Pi 01 Pa, 2010
Temat postu: Kolejki do lekarza rozładuje Unia?
Nowe dyrektywy unijne,jeśli wejdą w życie powinny poprawić dostęp do leczenia i skrócić kolejki.
Czy tak się stanie?Czas pokaże.
Zapraszam do lektury artykułu:

http://wyborcza.pl/1,7524...duje_Unia_.html

drupinka - Sob 02 Pa, 2010

JEDZMY BROKUŁY!
Brokuły mogą chronić stawy
http://wyborcza.pl/1,7547...onic_stawy.html

Składnik brokułów o nazwie sulforafan hamuje enzym, który przyczynia się do rozwoju zwyrodnienia stawów - wskazują wyniki brytyjskich badań, o których informuje serwis internetowy EurekAlert.
Ze wstępnych badań zespołu z Uniwersytetu Wschodniej Anglii wynika, że składnik brokułów - sulforafan - blokuje jeden z enzymów degradujących chrząstkę stawów. Sulforafan jest obecny w warzywach z rodziny krzyżowych, takich jak kapusta, kalafior, a zwłaszcza brokuły.

Jedzenie brokułów podnosi jego stężenie we krwi, ale naukowcy nie wiedzą, czy dociera on do stawów w wystarczających ilościach, by dawać efekt terapeutyczny. Obecnie naukowcy rozpoczynają badania, które pomogą ocenić, czy związek ten rzeczywiście może zapobiegać lub spowalniać rozwój zwyrodnienia stawów.
Jak komentuje prowadzący badania prof. Ian Clark, wobec starzenia się społeczeństw potrzebne są nowe strategie walki z chorobami podeszłego wieku, które przyczynią się do poprawy jakości życia pacjentów, a także zmniejszą ekonomiczne obciążenia związane z przewlekłymi schorzeniami.
Oprócz badań nad sulforafanem, naukowcy planują też sprawdzenie wpływu innych składników diety na ryzyko zwyrodnienia stawów. Chodzi m.in. o disiarczek diallilu obecny w dużych ilościach w czosnku.

Papuga99 - Sob 02 Pa, 2010

Ciekawy artykuł o organizacjach pozarządowych i fundacji zajmujących się ochroną i promocją zdrowia .

http://www.rynekzdrowia.p...02069,14,0.html

EDIT 03.10.2010

Od dawna wiadomo, iż nieodpowiednia dieta ma bardzo duży wpływ na powstawanie nowotworów, szczególnie układu pokarmowego. Serwis internetowy "EurekAlert" informuje, iż gotowanie brokułów i innych spokrewnionych z nimi warzyw znacznie obniża ich własności przeciwrakowe.

Wiadomo, że w procesie przygotowywania potraw tracimy pewną część cennych związków zawartych w produktach wyjściowych. Przykładowo wiele witamin, rozkłada się pod wpływem wysokiej temperatury, innym substancjom z kolei szkodzi działanie światła, a część z nich wylewamy w trakcie odcedzania. Ale są również takie warzywa, np. pomidory, w których stężenie likopenu - związku przeciwnowotworowego, rośnie pod wpływem gotowania.

Brytyjscy naukowcy z Uniwersytetu Warwick prowadzili badania nad wpływem różnych procesów preparowania warzyw z rodziny krzyżowych, brokułów, kapusty, brukselki i kalafiora, na zawarte w nich związki przeciwrakowe - tzw. glukozynolany. Są one przekształcane w organizmie w przeciwnowotworowe isotiocyjany i związkom indolowym, dlatego dieta bogata w rośliny krzyżowe może obniżać ryzyko zachorowania na wiele nowotworów złośliwych szczególnie jelita grubego.

Warzywa testowane przez badaczy brytyjskich pochodziły z lokalnych sklepików i były transportowane do laboratorium w 30 minut po kupieniu. Następnie sprawdzano jak zmienia się w nich zawartość glukozynolanów pod wpływem gotowania, gotowania na parze, w kuchence mikrofalowej oraz smażenia w woku. Badania wykazały, że gotowanie miało bardzo niekorzystny wpływ na stężenie glukozynolanów we wszystkich badanych warzywach. Po 30 minutach gotowania ich zawartość spadała w brokułach aż o 77%, w brukselce - o 58%, w kalafiorze o 75%, a w kapuście - o 65%. Inne metody przyrządzania, w tym gotowanie na parze do 20 minut, w kuchence mikrofalowej do 3 minut i w oku do 5 minut, nie wpływały istotnie na zawartość tych cennych związków.

Przechowywanie warzyw przez 7 dni w lodówce (w 4-8 oC), bądź w temperaturze pokojowej również nie powodowało dużych strat. Natomiast trzymanie ich w niskich temperaturach, jak np. - 85 oC obniżało zawartość glukozynolanów nawet do 33%. Do strat dochodziło głównie w procesie rozmrażania. Z kolei drobne szatkowanie tych produktów prowadziło nawet do 75% strat. Glukozynolany i produkty ich rozkładu — izotiocyjaniany — są też odpowiedzialne za "ostry" smak i zapach warzyw kapustnych, najbardziej intensywny w przypadku takich gatunków, jak rzepa, rzodkiewka oraz rzeżucha ogrodowa.

Izotiocyjaniany wspomagają działanie systemów enzymatycznych, które neutralizują lub pomagają wydalić czynniki rakotwórcze. Szczególnie cenne właściwości przeciwrakowe przypisywane są glukorafaninie, która w największych ilościach występuje w brokułach, kapuście czerwonej i kalafiorze. Glukorafanina, w wyniku działania zawartego w świeżych warzywach enzymu o nazwie myrozynaza, ulega przekształceniu w sulforafan (flawonoid), który jest uznawany za jeden z najważniejszych naturalnie występujących związków antynowotworowych. Ostatnio odkryto nową pozytywną cechę sulforafanu - związek ten działa zabójczo na bakterie Helicobacter pylori, odpowiedzialne za powstawanie wrzodów i raka żołądka. Ponieważ procesy termiczne powodują częściową, a nawet całkowitą inaktywację myrozynazy, warzywa kapustne powinny być spożywane przede wszystkim w postaci surówek. Istnieje wiele innych flawonoidów o działaniu przeciwnowotworowym np.: kwas p-kumarowy, likopen i kwas chloragenowy, obecne w pomidorach.
Izotiocyjanian fenetylowy, odkryty w kapuście, powstrzymuje rozwój raka płuc.
Kwas elagowy, (truskawki, winogrona) neutralizuje czynniki rakotwórcze powodujące zwyrodnienie DNA w komórkach. Antyrakotwórcze działanie ma genisteina (ziarna soi).

Powinnyśmy jeść brokuły jak najczęściej, ponieważ sulforafanu jest po około dwóch godzinach wydalany z moczem z organizmu i nie może dłużej spełniać korzystnych właściwości. Dlatego warto dodawać brokuły do zup, sałatek i surówek, jako warzywa do mięs i makaronów, a w postaci kiełków jako zieleninę do twarożków i kanapek. Spożywanie dużych ilości brokułów ma korzystne właściwości również ze względu na dużą zawartość w nich witamin i minerałów m. in.: sodu, potasu, wapnia, żelaza, fosforu, chloru, karotenu oraz witamin: B1, B2, C; kwasów: nikotynowego, pantotenowego i foliowego. Niestety pomimo korzystnych właściwości brokułów, połowa ludności nie jest w stanie z nich korzystać.

Naukowiec Richard Mithen twierdzi, że gen GSTM1 umożliwia czerpanie korzyści z jedzenia tego warzywa. Gen ten zlokalizowany jest na chromosomie pierwszym (1p13.3). Połowa populacji nie posiada jednak tego genu. W wyniku jego braku, sulforafan jest po około dwóch godzinach wypłukiwany z organizm. Obecnie naukowcy pracują nad uzyskaniem wersji tzw. "super brokułów", która zwierałaby ponad 3 razy więcej ochronnych komponentów niż zwykłe brokuły. Jak wykazały badania jedzenie dużych ilości brokułów, lub spożywanie "super brokułów" może dać takie same efekty, jak u osób z genem GSTM1. W badaniach prowadzonych przez profesora Mithen’a brało udział 16 osób - z genem GSTM1 i bez tego genu. Z badań wynika, że u osób bez genu GSTM1 zawartość wydalanego z moczem sulforafanu była dużo wyższa, niż u osób posiadających ten gen.

Mijka - Sob 23 Pa, 2010

Ruch to zdrowie
http://olsztyn.gazeta.pl/..._Otyloscia.html

Bonia - Wto 26 Pa, 2010

Dieta Dukana niebezpieczna dla zdrowia?

W pogoni za doskonałą sylwetką, chętnie decydujemy się na zastosowanie coraz to nowszych i przynajmniej w teorii - skutecznych diet. Nie bacząc na zdrowie,wyrzucamy z jadłospisu wiele produktów i ograniczamy spożycie kalorii do granic możliwości.


Przynajmniej co kilka miesięcy pojawiają się nowe doniesienia o kolejnej diecie cud, gwarantującej spadek wagi. Swoje pięć minut miała już dieta Kwaśniewskiego, hollywoodzka, tysiąca kalorii czy też kapuściana. Obecnie największym powodzeniem cieszy się dieta Dukana, Która podobno pozwala nie tylko szybko zrzucić zbędne kilogramy, ale również na długo zachować szczupłą sylwetkę nie tracąc przy tym zdrowia. Ile w tym prawdy? Co na ten temat sądzą specjaliści?


Dieta Dukana inaczej zwana proteinową polega na ograniczeniu spożywania tłuszczy i węglowodanów przy jednoczesnym zwiększeniu ilości jedzonych białek. Dieta składa się z kilku etapów. W pierwszej fazie,tzw uderzeniowej ( w trakcie jej trwania traci się najwięcej kilogramów) dozwolone jest spożywanie produktów wysokobiałkowych.

W kolejnych etapach stopniowo wprowadza się warzywa i owoce, a także ograniczoną ilość węglowodanów. W ostatniej czwartej fazie diety Dukana przechodzi się już do normalnego odżywiania,niemniej zalecane jest by przez jeden dzień w tygodniu,np w czwartek spożywać wyłącznie produkty białkowe.

Tymczasem dietetycy przestrzegają - dieta Dukana jest modna, ale nie można uznać ją za zdrową. - Nie jest prawidłowo zrównoważona, a to główny błąd w czasie procesu odchudzania, a także w codziennym odżywianiu - tłumaczy Paulina Kłodzińska dietetyk.
Zdaniem dietetyczki dieta oparta w większości na jednym składniku (w tym wypadku jest to białko) nie dostarcza naszemu organizmowi węglowodanów i nie zbędnych tłuszczy - Z dostępnej mi literatury wynika że ilość białka proponowana w czasie diety, może być wręcz toksyczna dla organizmu. Nadmiar mocznika, amoniaku i ciała ketonowe to główne produkty przemiany białek, które są dużym obciążeniem dla nerek - tłumaczy Paulina Kłodzińska.

Tymczasem dietetyk Elżbieta Duda - Gmurczyk w serwisie kobiecyporadnik.pl zwraca uwagę, że najczęściej popełnianym błędem przez osoby stosujące tę jest zbyt długie stosowanie pierwszej fazy. Takie postępowanie może przyczynić się do powstania niedoboru witamin i minerałów w organizmie, jak również zaszkodzić zdrowiu nerek i wątroby - tłumaczy Elżbieta Duda- Gmurczyk.

Dietetycy zgodnie przyznają że zdrowa dieta i zasady prawidłowego odżywiania są dużo mniej skomplikowane i nie niosą za sobą ryzyka pogorszenia stanu zdrowia.

Źródło WP



EDIT 27.10.2010

Dziecięce bioderka sprawne i bez wad

Na tę część ciała trzeba mieć oko już od pierwszych tygodni życia pociechy. Sprawdź, co zalecają lekarze.|

Chyba nic tak nie spędza snu z powiek świeżo upieczonym rodzicom, jak to że maluch może mieć schorzenie bioder mogące doprowadzić np, do zwichnięcia stawu. Tymczasem... mama i tata mogą zapobiegać problemom u kilkutygodniowego maluszka oraz później gdy dziecko podrośnie.

Ważne zalecenia dla rodziców noworodka

Codzienna pielęgnacja. Do rad lekarzy zastosujesz się łatwiej, niż sądzisz.Żadna z nich nie wymaga specjalnego przygotowania. Układaj dziecko jak najczęściej na brzuchu z szeroko rozłożonymi na boki nóżkami (tzw pozycja żaby). Noś malucha tak, by przodem był zwrócony do Ciebie ( a nie do otoczenia) a jego nóżki były ułożone tak że wspierają się na twoim biodrze- taka pozycja powoduje, że biodra dziecka są odpowiednio odchylone ( inaczej odwiedzone). Na noc nie zakładaj dziecku pampersów ( choć to takie wygodne...). Zamiast tego między nóżki malucha wkładaj dwie złożone zwykłe pieluchy tetrowe. Nie krępuj niczym nóżek malucha( np nie okręcaj kocykiem). Pozwól maluchowi na swobodne wymachiwanie nimi bo dzięki temu bioderka rozwijają się prawidłowo.

Badania kontrolne stosuj się w tym względzie do zaleceń pediatry. W przypadku noworodków wykonuje się usg bioder, u dzieci kilkumiesięcznych - rtg.
Niepokojące objawy Niesymetryczne fałdki na udach, nierówne układanie nóżek ( np jednej bardziej wyciągniętej od drugiej), mniejsza aktywność jednej kończyny - o tym natychmiast powiedz pediatrze.

Gdy pociecha ma już kilka lat Odpowiednia dawka ruchu Całą rodziną chodźcie na spacer i uprawiajcie sport. Zapisz dziecko na dodatkowe zajęcia sportowe. Nie zwalniaj dziecka bez powodu z zajęć wychowania fizycznego.

Kontrola postawy u ortopedy Na taką wizytę ( nawet gdy nic cię nie niepokoi) idź z dzieckiem przynajmniej raz w roku.

Staw biodrowy Jest jednym z największych. Przenosi ciężar z tułowia na kończyny i umożliwia poruszanie się ( chodzenie, bieganie).

Zaintrygował mnie ten artykuł więc go dodałam. Może będzie pomocny.

Źródło: Tina

kinga - Wto 02 Lis, 2010

Kliknij na miniaturkę, gdy się otworzy, to powiększ poprzez kliknięcie :)
Pliki w oryginalnych rozmiarach dla zachowania najlepszej jakości :)

Mogłam zrobić skan dzięki uprzejmości Pań z Książnicy Karkonoskiej. Wypożyczyły mi miesięcznik do domu :)






Mijka - Sro 03 Lis, 2010

Artykuł OK :)
:thumbup: ale jaką mamy wspaniałą (darmową reklamę)
:thumbup:
cytat:Kontakt z rówieśnikami na forach internetowych (np.forumbioderko.pl, niepełnosprawni.pl) pozwala oswoić szok.

A w Olsztynie coś się dzieje na plus dla pacjentów :)

http://olsztyn.gazeta.pl/...m_markerem.html

kinga - Pon 08 Lis, 2010

Najpopularniejsza dieta może być groźna dla zdrowia

Możemy wymienić dziesiątki różnych sposobów odżywiania. Na świecie istnieje ich około 30 tys. - tyle niekonwencjonalnych diet zanotowano w 2003 roku. Liczba ta, nawet dla miłośników odchudzania, jest zaskakująca. Najpopularniejsza w ostatnim czasie okazała się dieta proteinowa.

Twórcą słynnej diety białkowej czy też proteinowej, jak zwykło się ją nazywać, jest dr Pierre Dukan, francuski lekarz, który od 30 lat specjalizuje się w dietetyce i walce z otyłością. Proponowany przez niego program odżywiania powstał w ramach eksperymentu.

- Od kiedy byłem nastolatkiem zdążyłem już stracić 300 kilo i, jak pan widzi, na nowo je odzyskać - powiedział pacjent, od którego dieta Dukana się zaczęła. Pacjent był gotowy na wszystkie poświęcenia, oprócz jednego - nie potrafił wyrzec się spożywania mięsa. Jakie było zalecenia jeszcze nikomu nieznanego lekarza?

- No dobrze, niech pan w takim razie przez pięć dni je tylko i wyłącznie mięso, w dowolnych ilościach - zalecił Pierre Dukan. I tak oto zrodziła się idea diety proteinowej.

Dziś po dietę sięgają tysiące osób na całym świecie, a poradniki opisujące tę metodę zyskują miano bestsellerów. W całym tym francuskim szale na odchudzanie niezmienne pozostaje stanowisko lekarzy i dietetyków, którzy zgodnym chórem twierdzą, że Dukan może być groźny.

- Większość z pań wie, jakie działania uboczne wiążą się ze stosowaniem tej diety, poczynając od kwasicy ketonowej, osteoporozy (na skutek zakwaszenia organizmu następuje wypłukiwanie wapnia z organizmu) i podwyższonego ciśnienia. Dieta ta również źle wpływa na układ nerwowy, co objawia się osłabieniem koncentracji, pamięci i spostrzegawczości - alarmuje dietetyk Małgorzata Paprocka-Chylewska.

- Jestem pewien, że osoby, które krytycznie odnoszą się do mojej diety nie przeczytały lub w pełni nie zrozumiały całej istoty programu. Dieta określana jest jako proteinowa, dlatego uznawana jest jako dieta wyłącznie białkowa, co jest błędem. Program opiera się na czterech fazach, spośród których tylko pierwsza jest wyłącznie proteinowa. Praktykuję tę dietę od 30 lat i nie spotkałem się z choć jednym pacjentem, który uskarżałby się na jakieś dolegliwości. Oczywiście wegetarianie i osoby z niewydolnością nerek nie mogą praktykować tego programu. Nie ma ani jednego przypadku, że ktoś zachorował, stosując mój program - wyjaśnia Pierre Dukan w jednym z wywiadów.

A co na to ludzie? Cóż, dieta Dukana pozwoliła spełnić marzenia o mniejszych rozmiarach ubrań, kształtnych pośladkach i braku fałdek. Ostrzeżenia o zakwaszeniu organizmu ich nie zniechęcają, skoro skala na wadze wskazuje coraz mniej. A to dla wielu praktyków dietetycznych trendów jest najważniejsze. A ci, dla których dieta okazała się nieskuteczna? Oni czekają na kolejną sensacyjną dietę cud...

źródło

Papuga99 - Czw 11 Lis, 2010
Temat postu: Można skutecznie walczyć z wirusami przeziębienia?
Uczeni wreszcie tego dokonali. Odkryli sposób, w jaki można skutecznie walczyć z wirusami przeziębienia. Kiedy ich odkrycie przełoży się na leki, zapomnimy czym jest większość jesiennych infekcji.
Wirus przeziębienia

Badacze znaleźli w ludzkim ciele mechanizm, którego istnienie jest naukową sensacją. Taką, która zmienia wiedzę przekazywaną w podręcznikach biologii. Na czym polega ta rewelacja?

Dotychczas uważano, że ludzki układ odpornościowy, w szczególności przeciwciała, może atakować wirusy tylko wtedy, gdy znajdują się na zewnątrz komórki. Jeśli już do niej wnikną na komórkę zostaje wydany wyrok. Wirus staje się niewidoczny dla przeciwciał, mości się w komórce, zmusza ją do tego, by produkowała jego białka. Powstają setki kopii zarazka, które z czasem niszczą swojego gospodarza. Jedyną rzeczą, jaką w tej sytuacji może zrobić układ immunologiczny to zabić zainfekowaną komórkę wcześniej, niż zrobią to wirusy.

Zespół dr Leo Jamesa pracujący w Medical Research Council w Cambridge badał tajniki ludzkiej odporności. Zakażał wirusami (m.in. przeziębienia, czy rotawirusami wywołującymi silną biegunkę) hodowaną w laboratorium linię ludzkich komórek. Uczeni przyglądali się, w jaki sposób bronią się one przed atakiem.

- Odkryliśmy coś zdumiewającego - opowiada dr Leo James w wywiadzie dla "The Independent". - Przeciwciała przyłączały się do wirusów i wraz z nimi wnikały do komórek. Wewnątrz nich wirus z przyssanymi do niego przeciwciałami sam nagle stawał się celem ataku. Komórka zaalarmowana pojawieniem się obcych białek rozpoczynała procedurę ich zniszczenia. W rezultacie wzrastał poziom białka zwanego TRIM21. Przyłączało się ono do wirusa i w ciągu godziny, dwóch rozrywało go na strzępy. To naprawdę błyskawiczne tempo - ekscytuje się James.

Dwie godziny to za mało, by wirus mógł dokonać jakichkolwiek zniszczeń w zaatakowanej przez siebie komórce.

- Nawet nam się nie śniło, że układ odpornościowy może działać na jeszcze niższym poziomie - tłumaczy James. - Znaleźliśmy ostatnią linię obrony naszego organizmu - przynajmniej z punktu widzenia dzisiejszej (dosłownie) wiedzy.

Praca opublikowana w najnowszym wydaniu pisma Proceedings of the National Academy of Sciences otwiera nowe możliwości tworzenia leków antywirusowych. Wprawdzie mamy ich kilka, np. zwalczających HIV czy niektóre szczepy grypy, ale to kropla w morzu potrzeb. Wirusy są wciąż największym zabójcą ludzi. Szacuje się powodują rocznie dwa razy więcej zgonów niż rak. Poza tym wywołują najgroźniejsze z chorób, jakie mogą nękać człowieka. Są szybkie, niemal niezniszczalne, stosują sprytne sztuczki, by uniknąć układu odpornościowego.

Kiedy doczekamy się środka, który je zniszczy?

Za 7-10 lat. Na razie odkryto sam mechanizm, próby z udziałem ludzi zaczną się najwcześniej za dwa-trzy lata. A to i tak rekordowe tempo. Ale trudno się dziwić, bo wyniki badań są bardzo obiecujące - zespół Jamesa udowodnił, że zwiększenie ilości białka TRIM21 w komórce powoduje, że cały proces niszczenia wirusów staje się jeszcze bardziej efektywny.

Lek, jaki powstanie, najprawdopodobniej będzie podawany w formie sprayu do nosa lub inhalatora.

Oczywiście trzeba pamiętać, że nie będzie to remedium na wszystkie wirusy. Nie wiadomo, czy nasze komórki reagują na nie zawsze tak samo.

Źródło: Gazeta Wyborcza

retman - Pi 12 Lis, 2010

...Cztery miliony osób z niższą emeryturą,tyle polaków nie ma wyliczonego kapitału początkowego w ZUS,bo nie dostarczyli dokumentów.Ich emerytury będą niższe nawet o 65%
http://www.bankier.pl/wia...ra-2240536.html

kinga - Nie 14 Lis, 2010

Edukacja (pacjentów)

:D

Papuga99 - Nie 21 Lis, 2010

Alternatywa dla sztucznego biodra.

http://news.sky.com/skyne..._Including_Hips



Tłumacz

http://translate.google.p..._Including_Hips


EDIT

Naukowcy nabierają wprawy w manipulowaniu naszymi genami. Właśnie udało im się stworzyć krew... z komórek skóry.


Dokładniej rzecz biorąc, krew powstała z pobranych od ochotników fibroblastów, czyli najpowszechniej występujących w naszych ciałach komórek tkanki łącznej. Do przemiany - której redaktorzy tygodnika "Nature" nie wahali się nazwać "alchemiczną" - wystarczyło dostarczenie z zewnątrz genu OCT4 i specjalny koktajl czynników białkowych. Z potraktowanych w ten sposób fibroblastów naukowcy w kilka tygodni uzyskali komórki prekursorowe krwi, a więc takie, z których powstają krwinki różnych rodzajów.

Wygląda na to, że rok 2010 jest przełomowy dla rozwoju zupełnie nowej dziedziny inżynierii genetycznej zajmującej się - w uproszczeniu - kompletnym przeprogramowaniem funkcji komórek. Wiadomo, że niemal w każdej żywej komórce znajduje się 100 proc. naszej informacji genetycznej. Chodzi o to, że aktywna jest tylko jej część. Dzięki temu jedne komórki stają się np. komórkami wątroby, a inne - skóry. Jeszcze kilka lat temu sądzono, że ten proces różnicowania (specjalizacji) komórek jest nieodwracalny.

Wielkie nadzieje pokładano w komórkach macierzystych, które są zdolne do przekształcania się w dowolną tkankę organizmu. Uzyskiwano je z ludzkich zarodków albo z dorosłych komórek, cofając ich zegar biologiczny (tj. odmładzając). Wierzono, że dzięki nim będzie możliwe np. odtwarzanie uszkodzonych narządów. Problem w tym, że takie komórki - zdolne do dowolnego przekształcania - mogą zachowywać się też jak nowotwór.

Ale ostatnio okazało się, że istnieje jeszcze inna, znacznie bezpieczniejsza metoda "produkcji" komórek różnego typu. Nie potrzeba do tego komórek macierzystych. Wystarczy w zwykłej komórce (np. skóry) zidentyfikować te z genów, które są molekularnymi włącznikami i zawiadują procesem definiowania tożsamości komórki. Ich pobudzenie powoduje uruchomienie całej kaskady procesów, które prowadzą ostatecznie do kompletnej wymiany "genetycznej dekoracji". I komórka zmienia swoją funkcję i przeznaczenie. Pierwszy raz taka sztuka udała się w 2008 r. naukowcom z Hiszpanii i USA, którzy na łamach PNAS poinformowali o udanej próbie bezpośredniej (tj. bez fazy odróżnicowania) przemiany mysich fibroblastów w komórki układu odpornościowego. Potem - już w tym roku - w "Nature" pokazano, że ze skóry da się także wytworzyć neurony i tkankę mięśnia sercowego (opisywaliśmy te osiągnięcia dwa miesiące temu). Teraz, po raz pierwszy, taką alchemiczną przemianę przeprowadzono na komórkach ludzkich.

"Wkrótce będziemy w stanie stworzyć niemal wszystko z prawie wszystkiego" - podsumował doniesienie Ian Wilmut, kierownik zespołu, który jako pierwszy sklonował ssaka - owieczkę Dolly.

Źródło: Gazeta Wyborcza



EDIT


Dawkowanie nadziei /Paweł Walewski/

Jak ustalić kryteria finansowania najdroższych kuracji i czy jest to w ogóle możliwe?
Zacznijmy publiczną dyskusję na ten temat.

Kto tym razem upomni się pierwszy o pieniądze? Kobiety z rakiem piersi, dla których zabraknie leków onkologicznych, czy młodzi mężczyźni na wózkach inwalidzkich, pozbawieni dostępu do nowoczesnych terapii biologicznych? O finansowanie drogich kuracji wciąż starają się też chorzy na raka nerki, wątroby i mózgu, pacjenci z rzadkimi chorobami przewodu pokarmowego oraz stwardnieniem rozsianym – to tylko początek długiej kolejki.

Choroba przewlekła, rzadka lub nietypowa, której leczenie kosztuje krocie, to dramat ludzki i problem finansowy, z którym nie wiadomo, jak się uporać. Ludzie sprzedają samochody, mieszkania, pamiątki rodzinne, by walczyć o życie. Skala wydatków jest taka, że również państwo nie we wszystkich przypadkach jest w stanie im podołać. Jak jednak ustalać kryteria wyboru i granice, gdy chodzi o najpoważniejsze zagrożenie dla zdrowia i życia?

Jak rozwiązać tę kwadraturę koła: laboratoria pracują pełną parą, lekarze z zachwytem rozprawiają na zjazdach naukowych o kuracjach, które jeszcze kilka lat temu były nie do pomyślenia, zaś potem okazuje się, że nie ma pieniędzy, by je sfinansować? Po co nam taka medycyna, która jednocześnie oferuje wszystko i nic?

Koszty wytwarzania i wdrażania do praktyki nowych leków wciąż rosną. Powodów jest kilka: dłuższy czas badań podstawowych, rosnące koszty badań klinicznych (z udziałem pacjentów), sporo pieniędzy (pewnie za dużo) trzeba inwestować w marketing i wreszcie – na co zwykle nikt nie zwraca uwagi – olbrzymie wydatki pochłania sam proces rejestracji nowych leków (urzędy regulacyjne, takie jak amerykańska FDA czy europejska EMEA, każą sobie słono płacić za analizę dokumentów i wyników badań naukowych, nie mówiąc o cennikach innych instytucji, wydających nowym lekom niezbędne rekomendacje). Nie ma się co łudzić, że firmy – a mówiąc precyzyjniej: ich akcjonariusze – nie będą chciały tych pieniędzy odzyskać, windując ceny. Dlatego średnie koszty kuracji innowacyjnymi lekami, które obecnie wchodzą na rynek, są dwu-, trzykrotnie wyższe niż dziesięć lat temu.

Szczególnie rosną koszty leczenia przypadków najtrudniejszych. Również takich, które do niedawna w ogóle były nieuleczalne. Budżetowe nakłady na służbę zdrowia, choćby nie wiem jak je powiększać, zawsze pozostaną ograniczone. I rodzą się dramatyczne dylematy. Czy jakąś pulę pieniędzy przydzielić na zakup specyfiku dla kilkudziesięciu dzieci z rzadką chorobą genetyczną, czy na leki dla kilkuset innych, dotkniętych schorzeniem powszechniejszym? A może przeznaczyć te same pieniądze na profilaktykę (na przykład szczepienia) albo na opiekę paliatywną?

Siła przebicia

Tę krótką kołdrę naciągamy w zależności od doraźnych potrzeb, nierzadko pod dyktando akcji medialnych. W rezultacie pacjentki, którym odmówiono herceptyny w kuracji raka piersi, mają prawo czuć się oszukane, jeśli pół roku później identyczny lek otrzymują inne chore tylko dlatego, że wstawiła się za nimi jakaś gazeta lub telewizja. W kardiologii, neurologii, gastrologii sytuacja jest podobna: kto ma siłę przebicia i potrafi zmontować wokół siebie silną koalicję wsparcia albo kto znajdzie dojście do właściwego urzędnika w Narodowym Funduszu Zdrowia, ten pieniądze na kurację otrzyma.

Ponieważ leki innowacyjne są bardzo drogie, nie znajdują się na listach refundacyjnych (dostęp do nich byłby wówczas praktycznie nieograniczony). Dlatego można je otrzymać w dwojaki sposób: w ramach tzw. programów terapeutycznych lub wydawanych przez NFZ indywidualnych zezwoleń. W pierwszym trybie pacjent i lekarz nie muszą się martwić o sfinansowanie kuracji. Płaci Fundusz, ale lista programów jest krótka – zaledwie 33 pozycje (do niedawna było ich 28), m.in.: leczenie raka piersi herceptyną, stwardnienia rozsianego interferonem beta, choroby Gauchera imiglucerazą, niskorosłych dzieci hormonem wzrostu, glejaków mózgu temozolomidem. Idzie na to niemal 700 mln zł rocznie, czyli 10 proc. wydatków NFZ na leki. Dla pacjentów dotkniętych ciężkimi chorobami spoza wykazu programów terapeutycznych, którzy wymagają kuracji nowym lekiem (co często jest po prostu ostatnią deską ratunku), lekarze muszą ubiegać się o indywidualną zgodę w oddziale NFZ. Zgoda nie oznacza, że Fundusz przyzna na lek dodatkowe pieniądze. To tylko pozwolenie dla dyrektora szpitala, by przeznaczył na to lekarstwo część środków, którymi dysponuje w ramach zawartego z NFZ kontraktu. Nowy system finansowania świadczeń szpitalnych uprościł nieco procedury, ale chemioterpaia niestandardowa pozostała problemem.

Mimo ściśle określonych procedur lekarze codziennie przeżywają dylematy, wybierając dla swoich chorych określoną kurację – za każdym razem podejmują decyzje przynoszące skutki finansowe. To system naczyń połączonych: jeśli u pacjenta rozpocznie się kuracja innowacyjnym lekiem spoza programu terapeutycznego, jej koszt obciąży budżet szpitala. Na innym oddziale trzeba będzie szukać oszczędności.

Prezes NFZ Jacek Paszkiewicz taki uznaniowy model finansowania drogich leków, niemający odpowiednika w żadnym kraju Unii Europejskiej, mocno krytykuje. Wiosną 2008 r. próbował zlikwidować wydawanie „indywidualnych zgód płatnika” (czyli lokalnych urzędników NFZ) i wprowadzić zobiektywizowane kryteria oceny kosztów terapii. Zaprotestowała minister zdrowia Ewa Kopacz, oświadczając, że decyzje dotyczące metod leczenia chorych na raka nie mogą być podejmowane wyłącznie pod kątem kosztów. Z chwilą wprowadzenia w życie takiej reguły wielu chorych nie byłoby w ogóle leczonych. Pani minister uznała więc, że lepszy chaos i przypadkowość niż nic. Ale czy trwanie przy tak nieprzejrzystym systemie jest jedynym rozwiązaniem? Czy nie da się wprowadzić jakichś kryteriów, żeby wreszcie zaczęło być sprawiedliwie?

Zapytani o to lekarze zawsze odpowiedzą, że najpilniejsze potrzeby ma akurat ich specjalność. Na przykład onkologia. Ale – jak słusznie stwierdza Krzysztof Łanda, ekspert od liczenia kosztów w ochronie zdrowia – postępowanie z drogimi lekami onkologicznymi nie powinno się różnić od procedur dotyczących innych drogich leków, stosowanych w wielu groźnych chorobach. „Bo jeśli w onkologii akceptowalna granica opłacalności ma być wyższa, to jednocześnie należy wskazać, w jakich chorobach ma być adekwatnie niższa” – precyzuje Łanda. Burzy tym krew onkologom i ich pacjentom (nic zresztą dziwnego), tyle że w kolejce po pieniądze na drogie kuracje czekają też pacjenci z oddziałów neurologicznych, kardiologicznych, pediatrycznych... Nie jest ich wcale mniej niż chorych na raka, a dostęp na przykład do najdroższych leków biologicznych w chorobach reumatycznych jest tak samo utrudniony jak do kuracji raka nerki czy wątroby.

Urzędnicy resortu zdrowia apelują do specjalistów o standardy. Wydaje im się, że gdy powstaną szczegółowe opisy kuracji dla konkretnych jednostek chorobowych, nie będzie już problemu z arbitralnością podejmowanych decyzji. Będzie wiadomo, co się komu w danym przypadku należy, a co nie. Praktyka pokazuje jednak, że historia danego pacjenta i natura jego choroby mogą być bardzo indywidualne. Regulacje i wytyczne siłą rzeczy dotyczą ogółu, nie uwzględniają specyfiki pojedynczych przypadków, których jest mnóstwo.

Mniej biurokracji

Co zatem zrobić, by najkosztowniejsze terapie i najdroższe leki sensownie wykorzystywać? Po pierwsze, wiele można poprawić dzięki zmianom organizacyjnym, wynikającym ze spojrzenia na służbę zdrowia jako całość. Jeśli chorobę rozpozna się odpowiednio wcześnie, często nie wejdzie ona w stadia, w których leczenie kosztuje krocie. Oczywiście, nie zawsze to możliwe, ale w onkologii najskuteczniejsze leczenie raka to wycięcie guza w jak najwcześniejszej fazie. Gdy NFZ przymyka oko na to, że pacjenci z nowotworem czekają na tomografię trzy miesiące, potem kolejne trzy na operację, musi się liczyć z tym, że za kilka lat ten sam chory trafi do szpitala z przerzutami wymagającymi wyjątkowo kosztownych leków. To samo dotyczy innych schorzeń: wirusowych zapaleń wątroby, reumatoidalnego zapalenia stawów itd. Późno rozpoznane i od początku niewłaściwie leczone (bo NFZ nie pozwala na droższe kuracje, gdy objawy nie są jeszcze wyraźne) wymagać będą po latach najdroższych medykamentów. W medycynie bardzo dobrze sprawdza się powiedzenie, że biednych nie stać na tanie rzeczy.

Warto też decyzje o finansowaniu kuracji uczynić bardziej przejrzystymi i uprościć procedury ich podejmowania. Tak na przykład, jak zrobiono to w Austrii. Ubezpieczalnia (czyli nasz NFZ) wydaje tam decyzję o refundacji kosztownego leku w ciągu trzech minut, bo aplikację od lekarza otrzymuje drogą internetową. W Polsce, niezależnie od uznaniowości takiej decyzji, cała procedura zabiera średnio miesiąc. Lekarz musi wypełnić sześciostronicowy wniosek, by otrzymać zgodę na uszczuplenie szpitalnego budżetu, dołącza zgodę dyrektora szpitala, artykuły z literatury fachowej potwierdzające słuszność swojej decyzji, poparcie konsultanta wojewódzkiego. Choćby występował z wnioskiem o refundację identycznego leku dla piętnastego pacjenta, musi skompletować identyczną górę dokumentów (włącznie z tym samym piśmiennictwem naukowym). W Austrii, po zalogowaniu w odpowiednim systemie, lekarz od razu może się dowiedzieć, czy lek, o jaki aplikuje, już ktoś dostał wcześniej w podobnej chorobie i jakie są szanse na jego sfinansowanie, a płatnik-ubezpieczyciel kieruje się jednorodnym standardem przy podjęciu decyzji. Elektroniczą weryfikację pacjentów pierwsi w Polsce wprowadzają właśnie reumatolodzy.

Kolejny pomysł to wprowadzenie systemu zwanego porozumieniem cenowo-wolumenowym (obowiązuje w kilku krajach Unii). Polega on w skrócie na tym, że producent leku podpisuje umowę z płatnikiem (w naszym przypadku znów byłby to NFZ) na refundację określonej ilości leku. Wytwórcy zależy na tym, by sprzedać go jak najwięcej, płatnikowi – by zapłacić jak najmniej; dlatego umawiają się: za kurację np. stu chorych zapłaci NFZ, za każdego kolejnego pacjenta – producent. W Polsce nie ma prawnej możliwości podpisywania takich porozumień!

Odpowiedzialność za racjonalizowanie finansowania drogich kuracji powinna spadać nie tylko na lekarzy czy urzędników. Jeśli zdrowie każdego z nas jest tak samo cenne, zacznijmy premiować tych, którzy potrafią o nie lepiej dbać.

Zdrowie w chipie

Stwórzmy system, w którym każdy będzie miał historię własnego zdrowia na karcie elektronicznej – przebyte choroby, kalendarz wykonanych badań, szczepień etc. – i na tej podstawie lekarz oceni, czy ma do czynienia z pacjentem odpowiedzialnym, który w trosce o zdrowie niczego nie zaniedbał, czy też z osobą, która – delikatnie mówiąc – do obecnego stanu wydatnie się przyczyniła. W sytuacji racjonowania leczenia łatwiej będzie podjąć decyzję, kto powinien otrzymać je pierwszy ze środków publicznych, a kto ma czekać w kolejce lub ewentualnie przyspieszyć kurację z prywatnych pieniędzy.

Uporządkowanie organizacji systemu (wczesne wykrywanie chorób, informatyzacja), oczywiście, nie wystarczy, by znaleźć pieniądze na najdroższe kuracje – kraje ze znacznie lepiej zorganizowaną opieką medyczną też mają z tym kłopot. Potrzebne są więc zmiany w finansowaniu opieki medycznej – bo choćbyśmy mieli w budżecie NFZ znacznie więcej niż 54 mld zł, które zostaną wydane na nasze leczenie w tym roku, i tak nie zaspokoi to wszystkich potrzeb.

Wielu ekspertów jest za stworzeniem systemu prywatnych dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. To burzy ludziom krew, bo w odczuciu powszechnym leczenie jest tak ważne, że nie powinno zależeć od zamożności. Skoro jednak nie da się, by wszystkim było jednakowo dobrze, to dlaczego – przez zaniechanie reform – godzimy się na to, by wszystkim było jednakowo źle albo, żeby niektórym – bo taka jest praktyka – było lepiej, ale nieoficjalnie?

Według Adama Kruszewskiego, eksperta od zarządzania służbą zdrowia, nie mają racji ci politycy, którzy blokują prace nad wprowadzeniem dodatkowych ubezpieczeń. Bo dzięki bogatszej elicie, którą byłoby stać na najdroższe polisy, można by wyleczyć więcej chorych objętych systemem publicznym. Ten system działa trochę tak jak podróż samolotem – pasażerowie dolatują na miejsce, obojętnie, w jakiej klasie wykupili bilet, ale ci z klasy biznes, wraz z przywilejem picia kawy z porcelanowej filiżanki, mają ukryty obowiązek dofinansowania pasażerów klasy ekonomicznej.

Warto leczyć?

W Polsce nie ma szansy, by pacjent mógł współfinansować drogą kurację. Politycy karmią nas iluzją, że korzystanie z opieki medycznej jest darmowe, a otwarcie furtki dla majętniejszych pacjentów oznaczałoby wprowadzenie selekcji według kryterium zamożności. Ale czy selekcją nie jest to, z czym mamy do czynienia dzisiaj, gdy zdesperowani pacjenci szukają dojść do dyrektorów szpitali i samego Funduszu, aby otrzymać zgodę na rozpoczęcie kuracji? W sytuacji tak dużych niedoborów każda decyzja o podaniu droższego leku to już pewien rodzaj selekcji, po cichu przyznają lekarze. Niektórzy nie wytrzymują tej moralnej presji i odchodzą do prywatnych lecznic, gdzie współpłacenie jest dozwolone w majestacie prawa i dla wszystkich reguły te są czytelne.

I wreszcie kwestia najtrudniejsza, pytanie najbardziej dramatyczne, czy zawsze warto leczyć? Nie byłoby tego pytania, gdyby instytucje i urzędy – zwane w różnych krajach podobnie: agencjami oceny technologii medycznych (AOTM) – same nie poszukiwały na nie odpowiedzi. Bo waży ona na późniejszych decyzjach, czy lek wart jest finansowania ze środków publicznych. A mówiąc inaczej: czy kuracja nie jest zbyt kosztowna w stosunku do istniejących możliwości ekonomicznych. Brutalnie: czy jest opłacalna.

Eksperci WHO zaproponowali uniwersalny wskaźnik, który może być stosowany zarówno przez kraje bogate, jak i biedne. Z ich zaleceń wynika, że jeśli cena uzyskania dodatkowego, jednego roku życia przekracza trzykrotność PKB na osobę (dla Polski jest to niebagatelna kwota ok. 83 tys. zł), to inwestowanie w taką kurację jest nieopłacalne. Czy należy przez to rozumieć, że w Polsce na leczenie nowotworów nowoczesnymi preparatami nie mamy szans, bo ich koszty są niewspółmierne w stosunku do osiąganych korzyści?

W krajach bogatszych od nas zadają sobie to samo pytanie, a rezultatem jest między innymi presja na producentów leków. Angielscy eksperci mówią im wprost: jeśli nie obniżycie ceny, wasz produkt nie uzyska rekomendacji niezbędnej do finansowania przez NHS (angielski odpowiednik naszego NFZ). I po negocjacjach, trwających nieraz pół roku, udaje się znaleźć kompromis.

Prof. Zbigniew Szawarski, etyk z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, na łamach branżowego pisma „Puls Medycyny” idzie pod prąd powszechnym oczekiwaniom, by za każdą cenę finansować najdroższe kuracje raka czy chorób serca w stanach terminalnych: „Co do mnie, nie chciałbym, gdyby dopadł mnie jakiś złośliwy i terminalny nowotwór, aby bez względu na koszty leczenia, możliwie jak najdłużej, agresywnie przedłużano mi życie. Wolałbym, aby z tego zrezygnowano, a zaoszczędzone w ten sposób środki przeznaczono na opiekę nad ludźmi umierającymi. Prawo do godnego umierania wydaje mi się równie ważne, jak prawo do życia”.

Czy prezes Funduszu, minister zdrowia albo nawet szerszy krąg osób (sejmowa komisja zdrowia, zespół konsultantów, eksperci od szacowania kosztów w ochronie zdrowia) stawiają na szali te wartości: przedłużania życia i polepszenia warunków umierania? Czy rozwiążemy problem, mówiąc po prostu, że życie ludzkie trzeba ratować zawsze i za wszelką cenę? I że pieniędzy na ten cel nie wolno liczyć? Od tego, że przestaniemy je liczyć, niestety ich nie przybędzie. Przeciwnie, tylko licząc, możemy sprawić, że co prawda, nie będzie ich więcej, ale lepiej wykorzystamy te, które są.


EDIT


Leczenie biologiczne w RZS: można zwiększyć dostępność tych terapii

* Marcin Stajszczyk/Rynek Zdrowia
* 23-10-2010


Należy rozważyć zlikwidowanie pojęcia „terapii inicjującej” w terapeutycznym programie zdrowotnym oraz ustanowić ceny urzędowe dla leków biologicznych na takim poziomie, aby spełniały one warunki kosztoefektywności. By zrobić to rzetelnie, trzeba policzyć rzeczywiste koszty leczenia (bezpośrednie i pośrednie) chorych z RZS w Polsce – pisze dr Marcin Stajszczyk, członek Zespołu Koordynacyjnego ds. Leczenia Biologicznego w Chorobach Reumatycznych, specjalista-reumatolog w Śląskim Szpitalu Reumatologiczno-Rehabilitacyjnym im. gen. Jerzego Ziętka w Ustroniu.

Leczenie biologiczne, w zależności od kraju, może być kosztoefektywne przy różnych poziomach cenowych. Zależy to od tego, co w danym państwie jest wliczane do kosztów pośrednich i ile środków publicznych system ochrony zdrowia gwarantuje na leczenie/opiekę na jednego pacjenta na rok. Teoretycznie, im mniejsze koszty pośrednie (często mogą być zaniżone) oraz im mniejsze gwarantowane nakłady roczne w danym kraju na leczenie i opiekę przed wprowadzeniem nowych terapii, tym musiałyby być one tańsze, żeby leczenie było kosztoefektywne.

Leczenie oparte na EBM
W Polsce nie mamy cen urzędowych na leki biologiczne, a aktualne ceny są cenami katalogowymi NFZ i często są wyższe niż w innych krajach. Sposobem na obniżenie rocznego kosztu leczenia, w tym przypadku w dziedzinie medycyny jaką jest reumatologia, są obecnie negocjacje cenowe, jakie co 6 miesięcy prowadzi Ministerstwo Zdrowia z firmami farmaceutycznymi.

Ich wynikiem jest komunikat MZ, zgodnie z rozporządzeniem wyznaczający terapię biologiczną I-go i II-go rzutu – taki status uzyskują leki, które spełniają warunki kosztowe ustalone przez resort zdrowia. Ważne, by leczenie podane w komunikacie jako obowiązujące było uzasadnione przede wszystkim względami medycznymi (oparte na EBM, wskazaniach rejestracyjnych leków oraz rekomendacjach) a dopiero w drugiej kolejności kosztowo. Jest to szczególnie ważne w przypadku terapii II-rzutu ponieważ nie wszystkie leki biologiczne wykazują równą skuteczność w przypadku zastosowania ich po nieskuteczności inhibitorów TNF-alfa stanowiących zgodnie z rekomendacjami pierwszą linię terapii biologicznej.

Roczny koszt leczenia obniżany jest poprzez tzw. terapie charytatywne. Firma farmaceutyczna zobowiązuje się do dostarczenia szpitalom prowadzącym takie leczenie części dawek w formie darowizny.

Dawki charytatywne
Negocjacje cenowe są tajne, podobnie zawarta w ich wyniku umowa. To powoduje, że szpitale, nie znając zapisów umowy w momencie ukazania się komunikatu MZ na temat obowiązujących terapii na następne 6 miesięcy, nie mogą w sposób rzetelny i odpowiedzialny zaplanować budżetu na leczenie biologiczne – nie wiedzą ilu chorych będzie można leczyć za przyznane środki.

To z kolei powoduje – paradoksalnie – że wspomniany sposób dążenia do obniżenia ceny leczenia może skutkować mniejszą dostępnością takiego leczenia dla pacjentów. Szpitale poznają częściowo warunki umowy pomiędzy MZ a firmą farmaceutyczną dopiero w chwili, kiedy podpisują umowę darowizny z firmą – ma to miejsce nie wcześniej niż w połowie okresu obowiązywania komunikatu. Ponadto tak częsta zmiana (co 6 miesięcy) obowiązujących zasad dodatkowo komplikuje realizowanie świadczenia przez szpitale m.in. utrudnia prowadzenie przetargów na dostawę leków.

Umowa pomiędzy Ministerstwem Zdrowia a firmą, której lek zyskuje status terapii I-go rzutu (tzw. inicjującej), powinna być jawna dla mających ją realizować podmiotów. Obecnie sytuacja jest taka, że MZ zawiera z firmą umowę, której realizację ma kontrolować NFZ. Szpitale zaś realizują świadczenie zawierając umowy darowizny z firmą farmaceutyczną, zgodnie z zapisami porozumienia (pomiędzy MZ a firmą), którego nie znają.

Wątpliwości budzą także kwestie podatkowe związane z darowizną. Jakiś czas temu analizowaliśmy ten problem w naszym szpitalu z radcą prawnym. Ustalono, że szpital nie zapłaci podatku od takiej umowy darowizny w przypadku umieszczenia w umowie zapisu, który określa obciążenia przedmiotu darowizny.

Program terapeutyczny
Należy rozważyć zlikwidowanie pojęcia „terapii inicjującej” w terapeutycznym programie zdrowotnym oraz ustanowić ceny urzędowe dla leków biologicznych na takim poziomie, aby spełniały one warunki kosztoefektywności. By zrobić to rzetelnie należy policzyć rzeczywiste koszty leczenia (bezpośrednie i pośrednie) chorych z RZS w Polsce.

Oczywiście uzyskane w ten sposób pieniądze (poprzez obniżenie cen leków) powinny zostać przeznaczone na leczenie większej ilości chorych, a nie po prostu „zaoszczędzone”. Celem takiego działania powinno być zwiększenie dostępności do leków biologicznych dla pacjentów z zapalnymi chorobami reumatologicznymi czyli leczenie większej grupy chorych, a nie tylko obniżenie kosztów leczenia pojedynczego pacjenta.

Aktualnie głównym kryterium włączenia pacjenta do terapeutycznego programu zdrowotnego jest utrzymywanie się „dużej aktywności klinicznej” (poza paroma szczególnymi postaciami klinicznymi) pomimo aktywnego leczenia. Należy zastanowić się czy do programu nie można kwalifikować także chorych z „umiarkowaną aktywnością kliniczną”, u których jednocześnie występują niekorzystne czynniki prognostyczne. Zgodnie z naturalnym rozkładem jest to liczniejsza grupa chorych z RZS, w której pomimo leczenia klasycznymi (nie biologicznymi) lekami modyfikującymi zmiany strukturalne postępują. Agresywne leczenie tej grupy chorych może przynieść dodatkowe korzyści w przyszłości. Oczywiście takie wskazanie powinna poprzedzić analiza farmakoekonomiczna.

Terapeutyczny program zdrowotny, będący w kraju podstawą dostępności do leczenia biologicznego, powinien być oparty na najnowszych rekomendacjach i wynikach badań klinicznych. Powinien być podpisany imiennie przez autora/autorów, z załączonym piśmiennictwem/rekomendacjami towarzystw naukowych, na których go oparto. Program terapeutyczny decyduje o wydawaniu środków publicznych, dlatego nie powinien być „bezimienny”.

Algorytmy
W przypadku leczenia biologicznego w chorobach reumatycznych, na zapisach programu oparta jest z kolei ewidencja elektroniczna pacjentów, za pomocą której lekarze kwalifikują chorych do leczenia. Ważne, żeby zapisy programu były jednoznacznie sformułowane – tak, aby nie istniało niebezpieczeństwo, że algorytm kwalifikacji w formie elektronicznej będzie różnił się od treści rozporządzenia MZ z powodów interpretacyjnych.

Także algorytm ewidencji elektronicznej powinien być podpisany przez osobę, która go tworzyła. Dla lekarzy kwalifikujących chorych do leczenia w ramach programów, nadrzędnym dokumentem jest rozporządzenie MZ, na którym opiera się zarządzenie Prezesa NFZ. System elektronicznej ewidencji pacjentów nie może stanowić dodatkowej bariery dostępności do leczenia biologicznego.

Należy zaznaczyć, że podstawę skutecznego leczenia RZS stanowi wczesna diagnostyka oraz leczenie klasycznymi lekami modyfikującymi w tym metotrexatem, leflunomidem (pomimo pozytywnej oceny AOTM nadal brak go na liście refundacyjnej) czy solami złota (z niewiadomych przyczyn lek zniknął z polskiego rynku parę lat temu). Leki biologiczne powinny być stosowane u tych chorych, u których nie udało się osiągnąć celu terapii klasycznymi lekami.

Dalsze zwiększenie dostępności leczenia biologicznego w chorobach reumatycznych (nie tylko w RZS ale także MIZS, ZZSK i ŁZS) w Polsce będzie możliwe przede wszystkim dzięki zgodnej współpracy całego środowiska medycznego i stowarzyszeń pacjentów, tak aby przekonać MZ i NFZ, że takie leczenie nie tylko daje chorym większą szansę na remisję i normalne życie, ale także może przynieść korzyści dla budżetu państwa w dłuższym terminie. Niezrozumiałe jest dlaczego w/w choroby nie znajdują się na liście chorób przewlekłych.

Tekst jest podsumowaniem wypowiedzi doktora Marcina Stajszczyka i głównych wątków poruszanych podczas debaty redakcyjnej Rynku Zdrowia „Leczenie biologiczne w reumatologii – dostępność, efektywność, kwalifikacja. Czy bliżej nam do znalezienia „złotego środka”?, która odbyła się w Warszawie 13 października. Zapis tej debaty, na którą zaproszenie przyjęli wybitni specjaliści-reumatolodzy, zamieścimy w listopadowym wydaniu magazynu Rynek Zdrowia.


EDIT


Wojewódzki Szpital Bródnowski w Warszawie wzbogacił się o nowoczesne urządzenie do nieinwazyjnego usuwania guzów mózgu.

http://wiadomosci.onet.pl...,wiadomosc.html

http://tvp.info/informacj...a-mozgu/3358073

raddirons - Pon 29 Lis, 2010
Temat postu: McMinn w Piekarach
Sympozjum
kinga - Czw 02 Gru, 2010

Jak zimą uniknąć przybierania na wadze
kinga - Wto 07 Gru, 2010

Pozwól sobie na małe szaleństwo, czyli nowe zasady odchudzania

hihi :D nie takie nowe, bo stosuję je od dawnaaaaaaaa :mrgreen:

Grazyna1950 - Czw 30 Gru, 2010

http://www.gadu-gadu.pl/5...stukala-kulami1
http://www.gadu-gadu.pl/5439512346992264353
brak słów - polska bzdurna rzeczywistość

Papuga99 - Sob 22 Sty, 2011

Test pilotów F -16

http://www.joemonster.org...la-pilotow-f-16

kieszczyński - Sob 22 Sty, 2011
Temat postu: o ku....
za15 razem doszedłem do 3,71 sekundy! o ku....
Mijka - Pi 11 Lut, 2011

"Gazeta Wyborcza": Pochwalą lekarza za pieniądze
PAP
2011-02-11, ostatnia aktualizacja 2011-02-11 05:20

Firma On Time oferuje na portalach pozytywne opinie o lekarzach pod warunkiem, że za to zapłacą - informuje "Gazeta Wyborcza".
Dotyczy to m.in. takich portali jak Znanylekarz.pl, Dobrylekarz.info, Rankinglekarzy.pl, Wizytalekarska.Pl. "Zamiast płacić wszystkim oddzielnie, wystarczy zapłacić nam, a wszystkim się zajmiemy" - oferuje On Time.

Szymon Sikorski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Public Relations, powiedział gazecie, że oferowanie fałszywych wpisów w Internecie jest sprzeczne z kodeksem etycznym PR.

krzysio - Pi 11 Lut, 2011

Mijka napisa/a:
Firma On Time oferuje na portalach pozytywne opinie o lekarzach


ale to jest oczywiste, żadnej nowości nie odkryto, takie push up nie dotyczy tylko lekarzy, opinie sklepów internetowych, towarów wszystko jest sztucznie opiniowane. Szukam teraz dobrych opon do samochodu, wiem na 100% że nie mogę kierować sie opiniami użytkowników piszących na stronach hurtowni oponiarskiej. Markiering nie zna pojęć związanego z kodeksem etycznym.

Grazyna1950 - Pi 11 Lut, 2011

Masz rację Mario - zostałam niegrzecznie obsłużona przez jeden ze sklepów internetowych - chciałam wyrazić o nim złą opinię - niestety nic z tego nie wyszło, bo własciciel strony internetowej z opiniami porozumiał się z właścicielem sklepu i negatywnej opinii nie ujawniono, a mnie jeszcze sądem grozili. Dlatego bardzo ostrożnie ufam opiniom o towarach , lekarzach, sprzedawcach itp. zamieszczanym w necie.
A co do opon to ponoć niezłe są Continental - informacja z własnej autopsji.

krzysio - Pi 11 Lut, 2011

Grazyna1950 napisa/a:
A co do opon to ponoć niezłe są Continental - informacja z własnej autopsji.


dobiegając od tematu, masz rację Continental ma najmniejsze opory toczenia, są super mam takie w 1 aucie w 2 mam michelin i sądzę że te drugie są przereklamowane.

pasiflora - Pi 11 Lut, 2011

Akcja - uwolnij laptopa
O akcji
Laptop. Narzędzie pracy wielu ludzi: programistów, sekretarek, urzędników, studentów. Nie jest to sprzęt trwały i spora część użytkowników wymienia go co 2-3 lata. Co w takim wypadku robisz? W idziesz do sklepu i kupujesz wybrany przez siebie model, a niemal z każdym zakupionym komputerem dostajesz licencję OEM na system Microsoft Windows, nawet jak jej nie potrzebujesz lub nie chcesz, choć kogo to obchodzi?

Niewielu. Niewielu też udało się zwrócić system, którego nie potrzebują. Co jest tego przyczyną? Niewiedza? Częściowo tak, lecz Ci świadomi najczęściej dają sobie z tym spokój z powodu bardzo skomplikowanych procedur zwracania systemu OEM.

Czy zadałeś sobie kiedyś pytanie: dlaczego miałbym nie potrzebować systemu Windows na nowym komputerze? A czy umiałbyś sobie na nie odpowiedzieć?

Nie musisz być wcale piratem, by nie chcieć systemu Windows wraz z zakupionym sprzętem. Możesz już być posiadaczem tego systemu w wersji BOX. Możesz być użytkownikiem Linuksa lub innych alternatywnych systemów. I na koniec: możesz też być studentem, a skoro nim jesteś, jest duża szansa, że twoja uczelnia bierze udział w programie Microsoftu MSDN AA, dzięki któremu możesz korzystać z oprogramowania tej firmy zupełnie za darmo w celach edukacyjnych.
Marcin Szepczyński

Kontakt telefoniczny:
Fundacja Wolnego i Otwartego Oprogramowania
tel.: +48. 061 6232536
tel.: +48. 061 6489705

kinga - Wto 01 Mar, 2011

Cela za nękanie i żarty. W „realu” i na portalach

Kara do trzech lat więzienia grozi prześladowcom, którzy upatrzyli sobie ofiary i nękają je natarczywymi telefonami, sms–ami, wpisami na forach internetowych, czy „wizytami” w domu lub w pracy. Taką samą karę poniesie osoba, która posunie się do tzw. kradzieży cudzej tożsamości. Czyny te zwane stalkingiem od minionego piątku zostały zapisane w kodeksie karnym jako przestępstwa.
Nową ustawę w miniony piątek przegłosowało w sejmie 417 posłów z 419 głosujących. Dotychczas stalking był postrzegany jako co najwyżej wykroczenie. Zgodnie z nowymi przepisami jest on przestępstwem zagrożonym karą do trzech lat więzienia. W przypadku kiedy ofiara stalkingu posunie się do próby samobójczej, sprawca może otrzymać karę 10 lat więzienia.

W kodeksie karnym mianem stalkingu określono dwa rodzaje przestępstw. Po pierwsze jest to nękanie ofiary natarczywymi telefonami, smsami, e-mailami, postami, listami, prezentami, nachodzenie w domu czy w pracy. Jak się bowiem okazuje takie działanie może wywoływać w ofiarach poczucie lęku, zagrożenia, osaczenia, a nawet myśli samobójcze.

Druga odmiana tego przestępstwa to podszywanie się pod ofiarę, wykorzystywanie cudzej tożsamości np. przez zakładanie kont na portalach społecznościowych czy umieszczanie zdjęć w internecie, które mają służyć ośmieszeniu czy wyrządzeniu szkody osobistej lub majątkowej.

W sondzie przeprowadzonej przez Ministerstwo Sprawiedliwości co dziesiąty Polak przyznał, że padł ofiarą takich działań. Co trzeci poszkodowany wskutek stalkingu bał się wyjść z domu, a co szósty zmienił lub stracił pracę z powodu uporczywego prześladowania.

Ściganie prześladowców będzie następować na wniosek ofiary. Ponadto sąd będzie mógł orzec wobec sprawców zakaz kontaktowania i zbliżania się do prześladowanej osoby. Dzięki temu prześladowcy nie będą mogli już czuć się bezkarnie, a ofiary będą wiedziały jak się bronić i gdzie szukać pomocy.

AgaW - Wto 01 Mar, 2011

Nasz sejm czasem jednak potrafi coś wprowadzić sensownego - tak naprawdę to "wykroczenie" od zawsze powinno być przestepstwem i powinna być za to surowa kara. Ta zmiana to szansa na większą sprawiedliwość w tym świecie pełnym niesprawiedliwości ( choć moim zdaniem wymiar kary powiniem być surowszy ).
pasiflora - Wto 08 Mar, 2011

http://rodzynek11122.blog...2,ID422485741,n pełen podziw dla polskiego społeczeństwa
Sejken - Sro 09 Mar, 2011

świetny artykuł ,,Piąty rozbiór Polski,,dużo prawdy,a i pośmiać się można,polecam
http://davidicke.pl/forum/post84592.html#p84592

kinga - Sro 06 Kwi, 2011

http://wiadomosci.onet.pl...-wiadomosc.html
retman - Sob 09 Kwi, 2011

http://www.gazetaprawna.p...budzetowej.html
http://www.gazetaprawna.p...akiet_na_kryzys
http://totalmoney.gazetaprawna.pl/promocje

Mijka - Sro 11 Maj, 2011

http://www.poradnikzdrowi...sizm_36302.html
Artykuł ten potwierdza tezę powiązań bólowych :)

trzydziestka - Sro 24 Sie, 2011
Temat postu: "The Times" o protezach biodrowych na bazie metalu
http://www.nytimes.com/20...=general&src=me

- liczba zażaleń / skarg jakie wpłynęły do agencji rządowej tylko w przeciągu 6 miesięcy br. jest wyższa niż łączna liczba za okres 4 poprzednich lat;

- jedne z najbardziej problematycznych urządzeń to A.S.R., tj. Articular Surface Replacement, stanowiący 75% wszystkich zażaleń jakim przyjrzała się gazeta “The Times”;

- wobec niepewności i wątpliwości coraz więcej chirurgów rezygnuje z wykorzystywania w operacjach protez biodrowych na bazie metalu. “It is like playing Russian roulette,” said Dr. Geoffrey H. Westrich, an orthopedic surgeon at the Hospital for Special Surgery in New York” 

-chociaż problemy narosłe wokół implantów nie stanowią zagrożenia życie, to cząstki kobaltu i chromu powstałe wskutek zużycia protez powodują paraliżujące kontuzje.

-naukowcy stwierdzają, że kwestią przyszłości są standardowe baterie testowe mierzące jony metaliczne w krwi pacjenta czy też instrukcje wskazujące w jaki sposób skalibrować sprzęt diagnostyczny by w jak najlepsze sposób wykrywać zniszczenia tkanek spowodowane użyciem implantów

pasiflora - Pon 05 Wrz, 2011

http://ulubiency.wp.pl/ka...ml?ticaid=1cf89
pasiflora - Czw 29 Wrz, 2011

Sztuczna kość z Lublina


W Katedrze Biochemii i Biotechnologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie stworzono rewolucyjny biomateriał do uzupełniania ubytków kostnych. Biomateriał właściwościami nie tylko jest zbliżony do naturalnych kości człowieka, ale również przyśpiesza ich gojenie i zapobiega zakażeniom. Jest wytrzymały, elastyczny i łatwo wypełnia braki.

Odkrycie biomateriału może okazać się przełomem w ortopedii i stomatologii implantacyjnej. Sztuczna kość na razie jest testowana z pozytywnym skutkiem u zwierząt, u których wytworzyła się głęboka rana po usunięciu zęba. Lubelska uczelnia stara się o międzynarodowy patent.




http://www.fizjopedia.pl/news/sztuczna_kosc.php

Mijka - Wto 04 Pa, 2011

olsztyńskie leczenie :-(
http://olsztyn.gazeta.pl/...__moze_dwa.html

mario - Czw 13 Pa, 2011

witam http://www.tvnwarszawa.pl...ot-,300865.html
Mijka - Pi 14 Pa, 2011

O chirurgii kręgosłupa i jej rozwoju
http://www.przeglad-tygod...goslup-os-zycia
Artykuł ten polecam wszystkim z dolegliwościami kręgosłupa :) i nie tylko :)

krzysio - Nie 23 Pa, 2011

http://www.pozytywne.com/...ikac-konfliktow

to tylko przykładowy artykuł.
cała strona godna uwagi

AgaW - Sro 26 Pa, 2011

Krzysiu, świetny tekst :) Prześlę znajomym linka - dzięki :)
kinga - Pi 28 Pa, 2011

http://www.tvn24.pl/-1,17...,wiadomosc.html

chwila warta uwagi :)

Alicja - Pi 28 Pa, 2011

kinga, to właśnie o tej książce pisałam w tym wątku:
http://forumbioderko.pl/v...?t=112&start=15
Jak dodrukują, może uda się ją kupić.

kinga - Pi 28 Pa, 2011

Alicja napisa/a:
kinga, to właśnie o tej książce pisałam w tym wątku:

ano rzeczywiście... czytałam Twój post i zapomniałam ... :oops:

AgaW - Pi 16 Gru, 2011

Napisali o naszej Katji tutaj :) Pewnie nie tylko ja jestem z niej bardzo dumna :ok:
pasiflora - Pi 16 Gru, 2011

AgaW, ja jestem choler...nie dumna z niej. Zawsze była przykładem dla mnie i na pewno dla wielu innych osób które chcą wraz z chorobą "zdobywać góry"
PS. Katju szczerze to nawet nie celebrowałyśmy jeszcze Twoich i moich sukcesów. Kurcze szkoda że doba ma tylko 24h :(

AgaW - Pi 23 Gru, 2011

Dla kobiet w świątecznym klimacie temat prezentów : co znaczą ;) trochę to prawdziwe ;)
Namter68 - Wto 27 Gru, 2011
Temat postu: Od 2012 r ulga dla oszczędzających w IKZE;-)
Przeczytajcie to,abyście się przypadkowo nie dali nabić w butelkę
http://podatki.onet.pl/od...agencyjne-detal
proszę przeczytać komentarze pod tym tekstem;-)

AgaW - Wto 27 Gru, 2011

Bardzo ciekawy artykuł, niestety prawdziwe że chyba nas wszystkich kiedyś ogolą na łyso i puszczą z torbami, a składki to chcieliby żeby płacić coraz większe... żal.pl ! Komentarze ludzi mówią same za siebie :-(
mario - Pon 16 Sty, 2012

http://zdrowie.onet.pl/zy...08,artykul.html
Bonia - Nie 05 Lut, 2012

Osteotomia okołopanewkowa to szansa dla chorych na zwyrodnienie stawów – jedną z najczęściej występujących schorzeń naszych czasów. Ten unikalny zabieg polega na zmianie położenia kości w chorym stawie, co dla cierpiących latami, walczących z bólem chorych jest możliwością powrotu do normalnego życia.
Większość pacjentów, u których przeprowadzono tego typu zabieg, uniknęło wszczepienia endoprotezy – wielu pacjentów zmuszonych było poddać się kilku operacjom m.in. zwichniętego stawu biodrowego
.

– Staw leczony przy pomocy osteotomii może przetrwać do końca życia, bo zmieniamy warunki biologiczne i pozwalamy mu funkcjonować dłużej – tłumaczy prof. Jarosław Czubak ze szpitala klinicznego w Otwocku. Zabieg skraca również okres rekonwalescencji, umożliwia wszczepienie prętów do kości i przyspiesza wzrost tkanki kostnej.

Ostatnie lata to odkrycia, które wykorzystują naturalne możliwości organizmu i pozwalają uniknąć konieczności operacji. Metoda leczenia stanów zapalnych stawów wykorzystuje preparat przygotowany z surowicy krwi pacjenta.

– Pozwalamy, by komórki krwi wykonały dla nas pracę: one potrafią wyprodukować każdy rodzaj białka, a my potrzebujemy białka, które odbuduje stawy, w których doszło do zwyrodnień – mówi dr Carsten Moser, niemiecki ortopeda.
W zabiegu wykorzystywana jest również metoda sygnału pulsacyjnego – terapii z użyciem pola elektromagnetycznego, które pobudza regenerację komórek i tkanek.

– To działa tak, jak w przypadku okularów, które poprawiają sygnał wzrokowy odbierany przez oko i przekazują właściwy sygnał do siatkówki. W podobny sposób urządzenie pulsacyjne przetwarza impulsy, które dochodzą do chorej tkanki w stawach i stymulują jej odbudowę – objaśnia dr Richard Markoll, twórca przełomowej metody.

„Dzisiaj tydzień po operacji. Czuję się nieźle, szwy trochę ciągną, ale spokojnie staje na tę nogę bez obaw. Właściwie na trzeci dzień po operacji wstałam sama, czwartego dnia zaliczyłam schody” – pisze jedna z pacjentek, która przeszła zabieg osteotomii okołopanewkowej.

„Teraz czeka mnie ściąganie szwów za dwa tygodnie, no i dwa tygodnie zastrzyki z heparyny, których nie cierpię, ale za to z mojego bioderka jestem bardzo zadowolona” – pisze Bonia.


Dziewczyny trochę o osteotomiii co mnie zaskoczyło zobaczcie zdanie na dole :-)

http://tvp.info/informacj...-stawow/2720583

Co mi się nie bardzo podoba to że nie wspomnieli skąd ten wpis pochodzi

pasiflora - Nie 05 Lut, 2012

Bonia, nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale w rezultacie nie wspomnieli skąd ten wpis pochodzi, a dodatkowo nikt nie wyraził na to zgody? Za to Twoja historia jest sławna :)

Bonia napisa/a:
Dzisiaj tydzień po operacji. Czuję się nieźle, szwy trochę ciągną, ale spokojnie staje na tę nogę bez obaw. Właściwie na trzeci dzień po operacji wstałam sama, czwartego dnia zaliczyłam schody” – pisze jedna z pacjentek, która przeszła zabieg osteotomii okołopanewkowej.

„Teraz czeka mnie ściąganie szwów za dwa tygodnie, no i dwa tygodnie zastrzyki z heparyny, których nie cierpię, ale za to z mojego bioderka jestem bardzo zadowolona” – pisze Bonia.
Ten cały tekst jest z Twojej historii :mrgreen:
Bonia - Nie 05 Lut, 2012

Tak z mojej i nie wiedziałam, że ktoś to zacytował - nikt się że mną nie kontaktował, ale pomijając to już mogli przynajmniej napisać skąd ten tekst pochodzi.
biedronne - Nie 05 Lut, 2012

Fajnie, że takie informacje rozpowszechniają, ale...
TVP sobie na takie naruszane praw autorskich pozwala?!
Mój mąż już by pozew pisał :)
Może napisz im maila, że korzystanie z Twojego tekstu bez podania źródła to nie cytat a naruszenie prawa.

Bonia - Nie 05 Lut, 2012

Skontaktuje się najpierw z Katją jest mi miło że tekst jest ale powinni podać stronę i skąd pochodzi to nie tylko moja praca na forum ale was wszystkich dlatego jest mi przykro że pominięto ten aspekt.
AgaW - Pon 06 Lut, 2012

Masz rację - dziś skopiowali Ciebie a jutro pokopiują nas po kolei nie pytając, nie infomując i nie podając źródła...
Bonia - Pon 06 Lut, 2012

Szanowna Redakcjo przeglądając wasz materiał dotyczący artykułu na temat Osteotomii okołopanewkowej trafiłam na fragment wypowiedzi który pochodzi z historii umeszczonej na Forum Bioderko wpis jednej z pacjentek o Nicku Bonia czyli z mojego wpisu umieszczonego na Forum Bioderko. Nie przypominam sobie abym ja czy administracja Forum Bioderko została o tym powiadomiona i poproszona o zgodę na umieszczenie mojej wypowiedzi. Jest to nie etyczne że Państwo o tym mnie nie powiadomili i nie skontaktowali się celem uzyskania od autora zgody. A umieszczając wpis nie podali również Państwo informacji o stronie skąd wypowiedz pochodzi. Uważam to za naruszenie moich praw autorskich jak również nie uczciwe postępowanie względem Administracji Forum Bioderko i ludzi którzy prowadzą tą stronę. Ponieważ nie zapytali Państwo ani mnie czyli autorkę ani nikogo z Administracji Forum o wyrażenie zgody na publikowanie wypowiedzi Jak również nie podasli Panśtwo zródła uzyskanej informacji.

Osteotomia okołopanewkowa to szansa dla chorych na zwyrodnienie stawów – jedną z najczęściej występujących schorzeń naszych czasów. Ten unikalny zabieg polega na zmianie położenia kości w chorym stawie, co dla cierpiących latami, walczących z bólem chorych jest możliwością powrotu do normalnego życia.
Większość pacjentów, u których przeprowadzono tego typu zabieg, uniknęło wszczepienia endoprotezy – wielu pacjentów zmuszonych było poddać się kilku operacjom m.in. zwichniętego stawu biodrowego.

– Staw leczony przy pomocy osteotomii może przetrwać do końca życia, bo zmieniamy warunki biologiczne i pozwalamy mu funkcjonować dłużej – tłumaczy prof. Jarosław Czubak ze szpitala klinicznego w Otwocku. Zabieg skraca również okres rekonwalescencji, umożliwia wszczepienie prętów do kości i przyspiesza wzrost tkanki kostnej.

Ostatnie lata to odkrycia, które wykorzystują naturalne możliwości organizmu i pozwalają uniknąć konieczności operacji. Metoda leczenia stanów zapalnych stawów wykorzystuje preparat przygotowany z surowicy krwi pacjenta.

– Pozwalamy, by komórki krwi wykonały dla nas pracę: one potrafią wyprodukować każdy rodzaj białka, a my potrzebujemy białka, które odbuduje stawy, w których doszło do zwyrodnień – mówi dr Carsten Moser, niemiecki ortopeda.
W zabiegu wykorzystywana jest również metoda sygnału pulsacyjnego – terapii z użyciem pola elektromagnetycznego, które pobudza regenerację komórek i tkanek.

– To działa tak, jak w przypadku okularów, które poprawiają sygnał wzrokowy odbierany przez oko i przekazują właściwy sygnał do siatkówki. W podobny sposób urządzenie pulsacyjne przetwarza impulsy, które dochodzą do chorej tkanki w stawach i stymulują jej odbudowę – objaśnia dr Richard Markoll, twórca przełomowej metody.

„Dzisiaj tydzień po operacji. Czuję się nieźle, szwy trochę ciągną, ale spokojnie staje na tę nogę bez obaw. Właściwie na trzeci dzień po operacji wstałam sama, czwartego dnia zaliczyłam schody” – pisze jedna z pacjentek, która przeszła zabieg osteotomii okołopanewkowej.

„Teraz czeka mnie ściąganie szwów za dwa tygodnie, no i dwa tygodnie zastrzyki z heparyny, których nie cierpię, ale za to z mojego bioderka jestem bardzo zadowolona” – pisze Bonia.


http://tvp.info/informacj...-stawow/2720583

Załączam artykuł o którym mowa. Chciała bym wyjaśnic z Państwem tą sprawę. Czekam na odpowiedż z Państwa strony i na wyjaśnienie sytuacji. A w przyszłości na kontaktowanie się z autorami wypowiedzi celem uzyskania zgody na publikację. Jak również na podawanie strony skąd Państwo uzyskujecie informacje.

Z poważaniem Bożena Maroszek

Dziewczyny myślę że dobrze jak sądzicie?

Wiesia187 - Wto 07 Lut, 2012

Boniu .
Jeżeli ta publikacja była bez Twojej zgody jak również bez zgody naszego forum , to bardzo dobrze , że wzięłaś sprawę w swoje ręce . Co innego byłoby , gdyby zapytano o zgodę i poinformowano o źródle skąd dane informacje pochodzą, wówczas zaistnielibyśmy w mediach . Świetnie zredagowałaś pismo .Życzę Ci pomyślnej odpowiedzi , bo dzisiaj Twoja historia była wykorzystana, a w przyszłości mogą wykorzystać historie innych uczestników forum , nie pytając również o zgodę .

biedronne - Wto 07 Lut, 2012

Myślę, że można też śmiało od razu oproćz wyjaśnień żądać zamieszczenia sprostowania / skorygowania opublikowanego artykułu poprzez dodanie informacji skąd pochodzi cytat.
AgaW - Wto 07 Lut, 2012

Właśnie ! Domagaj się także sprostowania.
aga.t. - Wto 07 Lut, 2012

Bonia Bardzo dobrze zrobiłaś! Na wszelkich forach jeśli cytuje się jakiś artykuł czy jego część jesteśmy zobowiązani do podania strony z której cytujemy konkretną treść. Mam nadzieję, że nikt kto zacytował Twoją historię nie chciał źle - może po prostu w tym ferworze zapomniał o takiej istotnej rzeczy. Mimo wszystko ładnie by wyglądało sprostowanie i oczywiście zapytanie Cię o zgodę.
Mam nadzieję, że w przyszłości nie będzie już takich problemów i niedomówień.
Powodzenia i daj znać jak dostaniesz odpowiedź.

AgaW - Wto 14 Lut, 2012

Zobaczcie koniecznie jak wykorzystują ludzi szukających pracy w necie !

A tu tajemnice z życia pisarzy-niezła lekturka ! ;)

kinga - Nie 13 Maj, 2012

http://www.biomedical.pl/...iodra-5406.html

ciekawy artykuł...
i ciut niepokoju po jego przeczytaniu....

aga.t. - Nie 13 Maj, 2012

kinga napisa/a:
ciut niepokoju po jego przeczytaniu....

Rzekłabym, że nawet trochę więcej niż ciut... Ciekawe co dalej.


''Podniosły się głosy krytyczne, które stwierdzają, że protezy biodra produkowane przez firmę Johnson & Johnson nigdy nie powinny były trafić na rynek.''

Może to konkurencja wprowadza zamęt?


btw- '' poziomy jonów metali w krwi osiągają niepokojące wartości. ''
Chyba zacznę się rozglądać za takim badaniem...

Znalazłam podobny artykuł
link

kinga - Nie 13 Maj, 2012

hahaha ja już szukam, a jutro zapytam w diagnostyce :wink:

no i są też wymienione inne firmy ....
a czemu J and J...

wiadomo też, że protezy nawet metal metal są z różnych metali...

Aga tamten też czytałam, ale wkleiłam bardziej rozwinięty
wszystkie są z marca tego roku

aga.t. - Nie 13 Maj, 2012

kinga napisa/a:
wiadomo też, że protezy nawet metal metal są z różnych metali...

O ile dobrze kojarzę to moja jest chrom-kobalt, tytan.
Może niepotrzebnie panikujemy ale ja wolę dmuchać na zimne.

elba - Czw 24 Maj, 2012

Ostatnio zadałam pytanie na temat metalozy mojemu przyszłemu operatorowi .
Stwierdził, że zjawisko to wystąpić może wyłącznie przy źle osadzonej protezie.
Niebezpieczeństwo zatem istnieje i trochę mnie to niepokoi. Nawet dobrze osadzona
proteza chyba może się z czasem poluzować i co wtedy ?
Czy warto się w ogóle tym martwić ? :-(

kinga - Nie 27 Maj, 2012

wg ostatnich badań endoproteza metal metal jest zła i się będzie odchodzić od takich połączeń
aga.t. - Pon 28 Maj, 2012

kinga napisa/a:
wg ostatnich badań endoproteza metal metal jest zła i się będzie odchodzić od takich połączeń

Czy cały czas chodzi o to ścieranie i te jony metalu czy jeszcze coś innego?
Swoją drogą jestem ciekawa jaką protezę miała w drugim bioderku...

aga.t. - Pon 03 Wrz, 2012

drupinka Faktycznie brzmi ciekawie. Może któryś z naszych fizjoterapeutów coś słyszał o tej metodzie i coś nam napisze?
Mijka - Sob 22 Wrz, 2012

Jedzmy jaja :)

http://wyborcza.pl/1,7547...html?&startsz=x

Smacznego :yes:

pasiflora - Wto 25 Wrz, 2012

Mijka, ja je uwielbiam ale i ta faktycznie rzadko po nie sięgam
Mijka - Wto 25 Wrz, 2012

pasiflora napisa/a:
rzadko po nie sięgam

pasiflora, właśnie przez ten mit cholesterolowy nie objadałam się nimi :)
A właśnie teraz na kolację zjadłam dwie kromki chleba z jajkiem na twardo, pomidorem i cebulką - pieprz, sól :mrgreen: pychotka

Nuta - Wto 25 Wrz, 2012

Mijka, a ja od wielu lat prawie codziennie jem jajecznicę na śniadanie i cholesterol mam w normie - i zły, i dobry. Trójglicerydy też.
Dobra_Wrozka - Pi 05 Pa, 2012

http://www.bioslone.pl/
Mijka - Sob 06 Pa, 2012

Pouczające - warto przeczytać :)
http://www.rp.pl/artykul/...na-riposta.html

AgaW - Sro 10 Pa, 2012

Na onecie jest dośc ciekawy psychotest, w którym można sprawdzić swoją kondycję psychiczną pod kątem depresji :)
Może inspirować do urozmaicenia i szukania pomysłów do poprawienia jakości życia :)

aga.t. - Pi 09 Lis, 2012

Ranking śląskich szpitali - Piekary na dobrym miejscu :)
http://wiadomosci.onet.pl...-wiadomosc.html

Mijka - Pon 21 Sty, 2013
Temat postu: najszersze biodra świata
http://facet.wp.pl/kat,70...,wiadomosc.html
kinga - Pon 21 Sty, 2013
Temat postu: Re: najszersze biodra świata
Mijka napisa/a:
http://facet.wp.pl/kat,70996,title,Oto-najszersze-biodra-swiata,wid,15269468,wiadomosc.html


:roll: masakra....

Mijka - Pon 21 Sty, 2013

kinga napisa/a:
masakra....

:mrgreen: ale nie dla jej męża :mrgreen:

"Jej poślubiony 10 lat temu mąż uważa biodra żony niemal za fetysz i wskazuje jako jedną z najbardziej atrakcyjnych części jej ciała: - Kocham jej kształty. Już kiedy się poznaliśmy, miała spore biodra - to była dla mnie jedna z bardziej pociągających rzeczy. Poza tym ma również wspaniałe wnętrze. Jej pewność siebie i to, jak czuje się we własnym ciele, są sexy - oświadczył małżonek. "

kinga - Pon 21 Sty, 2013

no to współczuję jej stawom ....
bezmyślna istota

AgaW - Wto 22 Sty, 2013

Z artykułu wynika że pojęcie piękna jest bardzo względne, dla mnie: koszmar, koszmar i jeszcze raz koszmar!

A teraz z innej beczki, w sam raz na czasie: artykuł o skrobaniu szyb. U mnie dziś warstwa lodu wszędzie na 2 cm! Gałązki drzew przepiękne, niczym szklane ale współczuję kierowcom...

Dobra_Wrozka - Nie 03 Lut, 2013
Temat postu: Najwazniejsza Psychika
Przed wszystkim psychika:

"Z kazdym dniem jestem coraz zdrowszy/zdrowsza" - warte zapamietania ;-)

http://www.youtube.com/wa...layer_embedded#!

Mijka - Pon 04 Lut, 2013
Temat postu: Prywatne kliniki żerują na publicznych
"Prywatne kliniki żerują na publicznych. Wybierają sobie najłatwiejszych i najtańszych w leczeniu pacjentów. Ciężej chorych odsyłają do placówek publicznych. Pierwsze mają zyski i noszą miano zaradnych. Drugie muszą się zadowolić długami i satysfakcją z dobrze wykonanej roboty."

http://biznes.interia.pl/...ze-jaja,1889419

pasiflora - Pon 04 Lut, 2013

Mijka, widzę że w końcu ktoś zrozumiał na czym to polega.

Prawda jest taka że najczęściej nie mają potrzebnego sprzętu by ciężkie przypadki operować.

Mijka - Czw 14 Lut, 2013

Lek przeciwbólowy diklofenak zwiększa ryzyko zawału i udaru mózgu

http://wiadomosci.onet.pl...,wiadomosc.html

dorka - Czw 14 Lut, 2013

Diklofenak już kilka lat temu był wycofany w Danii a w Szwecji w ub.roku.
Brałam go przez 5-6 lat, ale znam osoby, które od 10 lat niemal nieprzerwanie go stosują.

kinga - Sro 20 Lut, 2013

Jedz warzywa :)
mondey - Sro 20 Lut, 2013

kinga napisa/a:
Jedz warzywa :)


Idę zjeść marchewkę :-)

Mijka - Sob 23 Lut, 2013

Sterydy - wróg kości

"– Pacjent musi współdziałać z lekarzem. Pytać go o różne rzeczy, np. co się dzieje po sterydach – radzi prof. Edward Franek, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Endokrynologii i Diabetologii w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie. – To pacjent najlepiej zna swoją chorobę, bo żyje z nią na co dzień – dodaje."


http://www.przeglad-tygod...rydy-wrog-kosci

mondey - Sob 23 Lut, 2013

Jak powiedział prof Kucharz, niektórzy żyją dzięki sterydom....ja w sumie też funkcjonuję dzięki nim :-|
kinga - Czw 21 Mar, 2013

http://www.ipla.tv/Encykl...awy/vod-5669542

warto obejrzeć :)

Mijka - Nie 24 Mar, 2013

Przeczytane w necie:

"Warto o tym wiedzieć !
Przekażcie wszystkim:
Polska policja ostrzega przed niebezpiecznymi breloczkami do kluczy.
Są one oferowane głównie na parkingach i stacjach benzynowych jako darmowy prezent.
Przypięcie go do kluczy może być fatalne w skutkach.
Gadżet ma wbudowany chip, który umożliwia śledzenie potencjalnej ofiary.
Przestępcy podążają za posiadaczem breloczka z chipem do miejsca jego zamieszkania.
Tam dochodzi do rozpoznania, i gdy tylko nadarza się okazja złodzieje dokonują włamania.
Breloczek z chipem umożliwia dokładne określenie pozycji, w której znajduje się ofiara,
więc bandyci mają pewność, że mogą spokojnie plądrować mieszkanie.
Jak informują policjanci procederem zajmują się złodzieje rumuńskiego pochodzenia.
Policjanci apelują, aby pod żadnym pozorem nie przyjmować tego typu prezentów.
Jest to bardzo ważna wiadomość, proszę rozesłać do znajomych aby poinformowali swoje dzieci
o tym, że nie można brać żadnych breloczków a unikniemy nieszczęścia"


kinga - Wto 16 Kwi, 2013

warte przeczytania
http://dzieci.pl/gid,1549...ch,galeria.html

AgaW - Sro 08 Maj, 2013

arykuł o nowym wirusie atakującym użytkowników bankowości elektronicznej
Mijka - Pon 13 Maj, 2013

"Pierwszy pacjent z Warmii i Mazur otrzyma od szpitala 10 tys. zł odszkodowania za błędnie wykonaną operację chirurgiczną – poinformowała w poniedziałek Wojewódzka Komisja Orzekająca o Zdarzeniach Medycznych w Olsztynie.

Komisja ustaliła, że 67-letni pacjent doznał uszczerbku na zdrowiu z winy personelu szpitala. Podczas planowej operacji założenia endoprotezy stawu biodrowego doszło do złamania kości udowej - chory był przez to unieruchomiony przez sześć tygodni po zabiegu."


http://wiadomosci.onet.pl...-wiadomosc.html

Edi - Sro 29 Maj, 2013

Mijka, moja mama też dostała podobną kwotę za błąd partacza z Ostródy.
pasiflora - Czw 30 Maj, 2013

10 tysięcy?
Kpiny!!!
Za krzywdę, którą pacjent przeżył?
Skąd oni biorą te kwoty?

kinga - Nie 30 Cze, 2013

Rehabilitacja grozy... artykuł warty przeczytania
Cyryl - Nie 30 Cze, 2013

no tak, ale w zawodach, które doczekały się ustawy nie jest lepiej.
ustawy oczywiście nie porządkują spraw dotyczących wymogów wykonywania zawodu, wręcz wprowadzają większy bałagan.

więc jeżeli fizjoterapeuci doczekają się już tak utęsknionej ustawy, rzeczywistość może przerosnąć ich najśmielsze oczekiwania.

AgaW - Nie 30 Cze, 2013

Cyryl napisa/a:
więc jeżeli fizjoterapeuci doczekają się już tak utęsknionej ustawy,

Nie przez wszystkich ustawa jest wytęskniona (o czym była mowa szczegółowo na Konferencji w Konstancinie w ub.roku, nawet pokazane były z ukrytej kamery filmy istnej grozy z działaności ludzi, którzy dosłownie kupili dyplomy fizjoterapii i rehabilitowali ludzi...byłam w szoku gdy to widziałam). Wielu zdrowo myślących terapeutów i nie tylko terapeutów słusznie obawia się nadużyć i powstawania pseudo-gabinetów rehabilitacji.

Cyryl - Nie 30 Cze, 2013

mogę powiedzieć Ci tak: ostatnio skończyły mi się badania psychotechniczne i dopuszczenie przez upoważnionego lekarza do zawodu instruktora nauki jazdy i instruktora doskonalenia techniki jazdy.
mimo, że te badania są identyczne trzeba było zrobić odrębne. dodatkowo dwa inne zaświadczenia psychotechniczne i lekarskie.
gdy przedstawiałem je sprawdzano wszystko: "w wyniku badania lekarskiego przeprowadzonego na podstawie art. 117 ust. 2 pkt. 4 oraz ust. 4 z uwzględnieniem art. 34 ustawy z dnia 5 stycznia 2011r. o kierujących pojazdami (Dz. U. nr 30 poz. 151 z póź. zm)".....
i tak dalej.
musiałem wracać do tej pracowni, aby przepisać orzeczenie celem właściwych formułek.
sprawdzano nr lekarza nr zaświadczenia jemu wydanego.

nie zwrócono uwagi na jedno: czy orzeczenie dopuszcza mnie do zawodu, czy nie.

dodatkowo te wszelkie uwarunkowania są utrudnieniami dla ludzi uczciwych, bo nieuczciwy, który dzisiaj kantuje po prostu kupi sobie takie papierki i co najważniejsze dla urzędników jego przydatność do zawodu będzie taka jak moja pod warunkiem, że wpisane są poprawne artykuły.

AgaW - Nie 30 Cze, 2013

Cyryl napisa/a:
dodatkowo te wszelkie uwarunkowania są utrudnieniami dla ludzi uczciwych, bo nieuczciwy, który dzisiaj kantuje po prostu kupi sobie takie papierki i co najważniejsze dla urzędników jego przydatność do zawodu będzie taka jak moja pod warunkiem, że wpisane są poprawne artykuły

Dokładnie tak niestety jest.
I w każdym przypadku przydatnośc ludzi do danego zawodu będzie zupełnie inaczej wyglądać porównując ludzi z odpowiednimi faktycznymi umiejętnościami do ludzi z kupionymi kwafilikacjami.

pasiflora - Pon 01 Lip, 2013

kinga napisa/a:
Rehabilitacja grozy... artykuł warty przeczytania
O tym co w tym artykule fizjoterapeuci mówią od dawien dawna. Tylko co z tego jak wiele rzeczy w naszym kraju tak i to niestety się nie zmienia.
Moja córka zamierza studiować fizjoterapię ale coś widzę że tego typu artykuł jak i realia, nie zachęcają.

biedronne - Sro 03 Lip, 2013

http://www.youtube.com/watch?v=vPZH5_ctaAg#at=141 - w sumie nie wiem czy to tu czy do działu "na wesoło"...
AgaW - Sro 03 Lip, 2013

Tu ten link pasuje :)
Mijka - Nie 14 Lip, 2013

Polak i medycyna: to skomplikowane
11 lip, 08:50
Ewelina Potocka/ Onet http://wiadomosci.onet.pl...-wiadomosc.html

..."Pacjent to idiota, który nie ma pojęcia o medycynie?

Może nie aż tak… Lekarze zwykle patrzą na pacjentów przez pryzmat co najmniej kilku stereotypowych wyobrażeń: niedouczony, o niskim poziomie wiedzy medycznej, mało rozgarnięty i niewiele rozumiejący, a przy tym albo przytakujący, potulny i posłuszny albo butny, agresywny i roszczeniowy. Najlepiej, aby sobie już poszedł.

I może dlatego, że znamy ten stereotyp, jeśli nam lub naszym bliskim coś dolega, to natychmiast zabieramy się za szperanie w internecie, rozpytywanie znajomych, gromadzenie informacji o przyczynach, objawach, procesie leczenia choroby. W ten sposób stajemy się niemal ekspertami od danej przypadłości i jej leczenia, a nawet skrzynką z adresami do sprawdzonych specjalistów. To naturalne działanie. Nic dziwnego, że tacy pacjenci mogą irytować lekarzy. Wszak do lekarza przychodzi się z zasady po poradę, a nie po to, aby go pouczać czy z nim dyskutować. Wyedukowany pacjent jawi się jako dość uciążliwy i wymagający namysłu od lekarza. A namysł wymaga czasu, który to czas – w obecnym systemie pracy lekarza – jest na miarę enefzetowskich punktów."...

kinga - Nie 14 Lip, 2013

Nie można tego tak uogólniać.
Wyedukowany i mądry pacjent, to dobry pacjent i często z takim dużo lepiej się współpracuje. Taki pacjent rozumie co i dlaczego. Nie okłamuje lekarza, nie zataja informacji. Stosuje się do zaleconej terapii.

Są też pseudo - wyedukowani pacjenci - szukacze u doktora google'a. Bywają irytujący, bo nie współpracują, tylko żądają. Wiedzą wszystko lepiej. Pretensjonalni na każdym kroku.

Wszystko zaczyna się od kultury danego człowieka.

Mijka - Nie 14 Lip, 2013

kinga napisa/a:
Wszystko zaczyna się od kultury danego człowieka.

O tak :)

Niezła dyskusja wytworzyła się pod artykułem z którego przytoczyłam fragment w poprzednim poście :-|

AgaW - Pon 15 Lip, 2013

kinga napisa/a:
Wszystko zaczyna się od kultury danego człowieka.

Zgadzam się z tym, kultura to podstawa.

Cyryl - Pon 15 Lip, 2013

kinga napisa/a:
Nie można tego tak uogólniać.
Wyedukowany i mądry pacjent, to dobry pacjent i często z takim dużo lepiej się współpracuje. Taki pacjent rozumie co i dlaczego. Nie okłamuje lekarza, nie zataja informacji. Stosuje się do zaleconej terapii.

Są też pseudo - wyedukowani pacjenci - szukacze u doktora google'a. Bywają irytujący, bo nie współpracują, tylko żądają. Wiedzą wszystko lepiej. Pretensjonalni na każdym kroku.

Wszystko zaczyna się od kultury danego człowieka.


w relacji lekarz - pacjent różnica polega na tym, że to lekarz tnie pacjenta, a nie odwrotnie.
jeżeli pacjent się pomyli, to poda inną datę urodzin, a jeżeli lekarz, to pacjenta może uczynić kaleką.

dodatkowo w czasie choroby wiele osób nie jest w stanie kierować się logiką.
to co dla lekarza operującego w naszym przypadku biodro jest rutyną (kilku pacjentów dziennie), to dla pacjenta jest wydarzeniem życiowym.
i tego część lekarzy nie potrafi zrozumieć stanu emocjonalnego pacjenta w obliczu choroby.

trudno wymagać od pacjenta, aby "olał" własną chorobę. przynajmniej ja chciałem jak najwięcej się dowiedzieć o chorobie, tym co mi mieli wstawić (wszelkie dane techniczne i zalecenia producenta), ewentualne warianty optymistyczne i pesymistyczne. i tak trafiłem na to forum.

o wszelkich właściwościach endo jakie mi wstawili dowiedziałem się nie od lekarza, ale właśnie w dr. google na stronie producenta.
to w necie dowiedziałem się, że nie zszywa się rotorów, a dopiero moja matka (emerytowany lekarz) wyjaśniła mi dlaczego.
dla większości lekarzy jesteśmy niestety jak petent w urzędzie skarbowym.
gdybym na każde konsultacje po operacji nie przyjechał z zestawem pytań, to wizyta ta skończyła by się po 1 minucie. a tak zmusiłem lekarza do prawie godzinnego wysiłku.
ja jestem takim żądającym informacji pacjentem, ale to nie ma nic wspólnego (mam nadzieję) z kulturą osobistą.

podobnie traktuję wszystko: mam kupić resor do samochodu, szukam wszędzie różnych producentów, używane, regenerację, ewentualne zmiany itp. chcę wiedzieć na co wydaję pieniądze i czy to zda egzamin. tak samo ze zdrowiem.

kinga - Pon 15 Lip, 2013

Cyryl napisa/a:
a jestem takim żądającym informacji pacjentem, ale to nie ma nic wspólnego (mam nadzieję) z kulturą osobistą.

można żądać i żądać
spotkałam się z ludźmi, którzy na wstępie domagali się od lekarza danego leczenia, bo tak sobie w necie znaleźli
i jak pan doktor nie może się na to godzić? przecież ja pacjent dr googla wiem lepiej

oczywiście, że można żądać od lekarza informacji (w sposób buńczuczny, być roszczeniowo nastawionym), ale ładniej jest po prostu pytać i rozmawiać - jak z kimś, z kim się współpracuje
i o to chodzi w tej kulturze, o której wcześniej pisałam

Cyryl - Pon 15 Lip, 2013

masz rację, ale jest wiele rzeczy, o które pacjent nawet nie wie, że trzeba pytać.
część lekarzy nawet nie widzi potrzeby informowania pacjenta.

dorka - Czw 25 Lip, 2013
Temat postu: Terapia manualna
Bardzo dobry wywiad z terapeutą. Polecam.

http://www.youtube.com/wa...player_embedded

Mijka - Czw 25 Lip, 2013

dorka napisa/a:
Bardzo dobry wywiad z terapeutą. Polecam

Dorko, dziękuję z przyjemnością wysłuchałam :)

Z wywiadu tego wynika, że terapeuta p. Andrzej Nikoniuk potwierdza to co głoszą nasi bioderkowi terapeuci :)

Wiesia187 - Czw 25 Lip, 2013

Wysłuchałam , ciekawy wywiad .
Sama również korzystam z terapii manualnej . Szkoda tylko ,że w małym stopniu rozpowszechniona poprzez realizację z NFZ .

pasiflora - Sob 27 Lip, 2013

Wiesia187, bo za mało punkcików. Lepiej podwiesić nas na ugulu :-? A tak nie daj Boże by się przepracowali... Jeszcze sporo wody upłynie zanim zrozumieją że nie samą operacją pacjent wraca do zdrowia.
Dobra_Wrozka - Pon 12 Sie, 2013
Temat postu: Co wiesz o pieniadzach?
https://www.youtube.com/watch?v=9Ygas50YuUc
kinga - Czw 05 Wrz, 2013

http://fakty.tvn24.pl/wolna-amerykanka,352206.html

czyli jak łatwo w Polsce zostać fizjoterapeutą...

kalipso - Sro 11 Wrz, 2013

Staram się dużo czytać, ale coraz rzadziej znajduje coś ciekawego w tygodniach takich jak Polityka czy Wprost, te pisma w ogóle nie nadążają za duchem czasu.
Bonia - Wto 17 Wrz, 2013

(fot. Facebook - Pomagamy Kasi Wiatr)

Katarzyna Wiatr jest sparaliżowana. Doznała rozległego udaru po tym, gdy masaż wykonała jej pseudofizjoterapeutka. Ta historia dowodzi, jak bardzo w Polsce potrzebne są przepisy regulujące pracę osób zajmujących się rehabilitacją.

Katarzyna w ub. roku wybrała się na masaż, bo bolały ją mięśnie. Gabinet w Kluczborku znalazła wertując strony internetowe. Podczas masażu szyjnego odcinka kręgosłupa poczuła drętwienie lewej ręki, pieczenie w klatce piersiowej i ból głowy. Straciła przytomność. Kobieta wykonująca zabieg wezwała pogotowie. W szpitalu okazało się, że Katarzyna doznała rozległego udaru. Przez kilka dni walczyła o życie. Lekarze nie mieli wątpliwości: poprzez masaż uszkodzono jej tętnicę. Jak się okazało, wykonywała go osoba, której jedynymi kwalifikacjami był prywatny kurs u kręgarza w Rosji.

Obecnie Katarzyna, która przed urazem pracowała jako lekarz weterynarii, jest sparaliżowana. Nie porusza kończynami. Jest jednak świadoma. Kontaktuje się za pomocą mrugnięcia okiem. Na szczęście, oddycha już samodzielnie. Rodzina i bliscy zbierają pieniądze na specjalistyczną rehabilitację (koszt szacowany jest na kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie).


To, co spotkało Katarzynę Wiatr, powinno być przestrogą przed nierozważnym korzystaniem z usług fizjoterepeutów, którzy masowo ogłaszają się w sieci. Najczęściej nie posiadają oni żadnych kwalifikacji. Czasem na ich ścianach wiszą dyplomy, które są sfabrykowane lub potwierdzają ukończenie kilkudniowego, internetowego kursu (na studiach przyszły fizjoterapeuta musi przejść tysiące godzin zajęć). Są tacy, którzy tłumaczą, że masować nauczyli się pod okiem dalekowschodniego mistrza.

Ilu takich pseudospecjalistów działa na naszym rynku? Dokładnie nie wiadomo. Ogłoszenie w internecie może dać każdy. Długo szukać nie musimy. Na przykład taki anons w jednym z portali ogłoszeniowych, w dziale drobne: „Leczę wszystkie rodzaje nowotworów poprzez masaż punktów na stopie. Cena: 5 tys. zł za 3 spotkania”. Albo: „Boli cię głowa, nie możesz spać? Nowatorskie urządzenie z Chin wyleczy cię z każdej dolegliwości”. Najgorsze, że prawo pozwala na bezkarne działanie oszustów. Co zatrważające, nawet połowa pacjentów cierpiących na bóle kręgosłupa korzysta w pierwszej kolejności z medycyny alternatywnej (z badań Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska).

"Zamiast do profesjonalnych fizjoterapeutów trafiają do pseudoterapeutów i znachorów - osób bez wykształcenia medycznego, bez doświadczenia i podstawowej wiedzy o anatomii, jednostkach chorobowych. Skutki takich zabiegów mogą być katastrofalne dla pacjenta, a także opóźniają rozpoczęcie właściwej terapii" - mówił niedawno PAP Ernest Wiśniewski ze Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska.

Chorzy często szukają pomocy u hochsztaplerów, bo są zdesperowani. Gdy słyszą diagnozę, która brzmi jaka wyrok, tracą rozsądek. Do pseudofizjoterapeutów udają się też ci, którzy wymagają natychmiastowej rehabilitacji. Jednak kolejki do specjalistów są tak długie, że zwyczajnie zaczynają szukać prywatnych gabinetów. Skąd mają wiedzieć, które z nich zajmują się wyłącznie wyłudzaniem pieniędzy?

W Polsce jest ok. 60 tys. fizjoterapeutów, którzy mają uprawnienia i ok. 32 tys. prywatnych praktyk. Przy rejestracji gabinetu nie jest wymagany żaden dokument potwierdzający kwalifikacje. Praca w nim nie jest w żaden sposób kontrolowana.

Trzeba też pamiętać, że korzystający z usług oszustów, nie mają możliwości dochodzenia roszczeń. Zwykle podpisują umowę, w której godzą się na procedury stosowane w ramach terapii, co utrudnia dochodzenie odszkodowania na drodze cywilnej. Taki stan rzeczy jest wynikiem braku ustawy o zawodzie fizjoterapeuty.

Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska przygotowało projekt ustawy i prowadziło konsultacje z resortem zdrowia, ale od kilku miesięcy nie ma informacji na temat dalszych losów projektu. Propozycja przepisów przewiduje m.in. powołanie samorządu oraz izby fizjoterapii, rejestru fizjoterapeutów, uregulowanie systemu kształcenia i określenie kompetencji zawodowych i tego, kto może zostać fizjoterapeutą, a także wprowadzenie odpowiedzialności zawodowej i obowiązku dokształcania się.
zródło Wp

Wendy - Wto 17 Wrz, 2013

Bardzo cieszy mnie powstałe "zamieszanie" wokół braku ustawy regulującej nasz zawód, ale jednocześnie martwi mnie to, że to co jest sensacyjne - uszkodzenia ciała i powodowanie krzywdy jest szeroko opisywane w prasie i telewizji. Natomiast jeszcze nie usłyszałam w od momentu zainteresowania się mediów tą sprawą, zdania o tym, że w Polsce mają miejsce nie tylko fatalne praktyki. Wielu terapeutów poświęca swoje prywatne pieniądze na doszkalanie się na kursach zawodowych aby móc jeszcze lepiej pomagać swoim pacjentom. Nie doszukałam się informacji o tym jak wielu ludziom udało się uniknąć operacji dzięki rehabilitacji i jak wiele osób żyje dzięki terapii bez bólu. Martwię się że teraz wszyscy będą się bać fizjoterapeutów, wychodząc z założenia, że skoro gdzieś są oszuści to lepiej się nie rehabilitować w ogóle niż trafić w ręce jednego z nich.
maaly-22 - Wto 17 Wrz, 2013

Popieram słowa myśli Wendy ,sam znam rehabilitanta który pomógł wielu osobą aby unikneły operacji czy mogły sprawniej zyć funkcjonować .Chociaz pan ten zajmuje się głownie kręgosłupem to wykonuje swój zawód super ,a wiem bo nie tylko słysałem ale i byłem i pokazał powiedział mi więcej widząc rtg kręgosłupa 2 razy więcej od lekarza wyjaśnił dlacego i skąd .Ciekawostka która mnie jesce zaszkoczyła i dlamnie było to potwierdzenie fachowości tego pana oglądajac płytke rezonansu nie widząc opisu w 90% powiedział to co w opisie.Zycze kazdemu takiego lub takiej fizjoterapeutki czy rehabilitanta
Bonia - Wto 17 Wrz, 2013

Wendy to co mam wam do zawdzięczenia zwłaszcza Panu Piotrowi jest nie do przecenienia. To że nagłaśniają to dobrze może w końcu coś się ruszy I będziemy mieli tylko takich fizjoterapeutów jak Ty Fizkom P Medica itd , Powinni zrobić jeszcze jedną rzecz dać się wypowiedzieć takim pacjentom z którymi wy pracujecie. Bo ten materiał jest jedno stronny
AgaW - Wto 17 Wrz, 2013

Bonia napisa/a:
Powinni zrobić jeszcze jedną rzecz dać się wypowiedzieć takim pacjentom z którymi wy pracujecie

Święte słowa!

Mijka - Czw 19 Wrz, 2013

Wylecz się kałem - to nie żart

"Większość osób na taką propozycję robi wielkie oczy, ale taka terapia istnieje. Fachowo nazywa się to przeszczep kału. Pomaga ludziom niemogącym inaczej poradzić sobie z rozregulowanym lub chorym układem trawiennym. Jej początki były, cóż, trudne."

"Australijski lekarz Thomas Borody wykonał już ponad 3 tys. przeszczepów kału. Leczy w ten sposób nie tylko choroby zapalne jelit, ale też przewlekłe zapalenia stawów."


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,7540...1#ixzz2fMzz7pBE

:shock:

drupinka - Czw 31 Pa, 2013

Katja - świetna, choć krótka wypowiedź w TV (właśnie zerknęłam na Panoramę) Brawo! :jupi:
AgaW - Czw 31 Pa, 2013

Kurde...nie widziałam !! Macie link ?
Katja - Czw 31 Pa, 2013

;)

http://forumbioderko.pl/v...p?p=53545#53545

Dzięki drupinko :)

kinga - Sob 16 Lis, 2013

O istocie pracy fizjoterapeuty
pasiflora - Czw 21 Lis, 2013

Cytat:
Firma Capgemini, wyspecjalizowana w usługach informatycznych, outsourcingowych i konsultingowych rozpoczyna rekrutację osób niewidomych i słabowidzących do swoich centrów w Krakowie i Katowicach. Na początek zostanie przyjętych kilku pracowników.
źródło; http://praca.interia.pl/n...ommentsZoneList


Cytat:
Ta cała Polska to patologia , zdrowi bezrobotni , a inwalidzi pracuja, Teraz okaże się jak dużo jest na południu Polski niewidomych . Może interes z białymi laskami otworzyć.
Brak słów :evil:
kinga - Czw 21 Lis, 2013

Iwonka domyślam się, że ten drugi cytat, to jakiś komentarz pod artykułem...
nie warto ich czytać, bo tylko sobie krwi można napsuć :roll:

pasiflora - Czw 21 Lis, 2013

kinga, dokładnie to komentarz.
Niech sobie wezmą niepełnosprawność i te psie pieniądze, które płacą w takich firmach.

SandraTEIN - Nie 15 Gru, 2013
Temat postu: MAMED KHALIDOV WYGRYWA Z JAPOŃCZYKIEM RYUTA SAKURAI W MMA.
___________________________________________
OPIS WALKI. GALA KSW 25. :D *****

ADRES: http://olsztyn.com.pl/wiadomosc,56404,.html

Całe starcie trwało: 2 minuty, 5 sekund.

___________________________________________

Bonia - Pi 10 Sty, 2014

(fot. Eastnews/SPL)

udostępnij6 A A A Kiedy boli kręgosłup, ramię, szyja albo pojawia się rwa kulszowa, wiele osób zamiast do lekarza lub fizjoterapeuty udaje się do tzw. kręgarza. To osoba, która ma „nastawić” kręgi, co jednak w rzeczywistości zwykle nie jest potrzebne. Może natomiast poważnie zaszkodzić.

Słowem „kręgarz” określa się też często osoby zajmujące się chiropraktyką, czyli rodzajem terapii manualnej. Nie są to jednak synonimy. Co różni obie profesje? Kręgarz to osoba bez medycznego wykształcenia, której wiedzy i umiejętności nikt nie weryfikuje. Chiropraktykę uważa się natomiast za metodę należącą do obrębu medycyny niekonwencjonalnej, mimo to standardy kształcenia w tej dziedzinie regulują specjalne wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Nie oznacza to jednak nadal, że wybierając chiropraktyka trafiamy do osoby, która posiada przygotowanie medyczne. Czy to ostatnie jest jednak w tym przypadku konieczne?




REKLAMA Czytaj dalej









- Moim zdaniem to niedopuszczalne, żeby takimi metodami leczenia posługiwały się osoby bez wykształcenia medycznego – mówi dr Rafał Winiecki, ordynator oddziału rehabilitacji Kliniki Rehabilitacyjnej w Krojantach. – Chiropraktyka jest bardzo dobrą metodą leczenia w przypadku niektórych schorzeń, chociaż nie zawsze akceptowaną przez lekarskie środowisko akademickie. W USA i niektórych krajach Europy kończy się jednak w tym zakresie wyższe studia. Tym bardziej stosowanie pojedynczych metod zaczerpniętych z chiropraktyki przez osoby, które skończyły kilkumiesięczny kurs, a poza tym nie mają przygotowania medycznego, jest bardzo niebezpieczne.

Manipulowanie ludzkim kręgosłupem może być groźne zwłaszcza jeśli dotyczy kręgów szyjnych. Washington Post w artykule przestrzegającym przed bezkrytycznym korzystaniem z usług chiropraktyków opisuje historie osób, które bezpośrednio po lub jeszcze w trakcie zabiegów na odcinku szyjnym kręgosłupa doświadczyły udaru mózgu. W każdym przypadku objawiało się to zaburzeniami widzenia, splątaniem, osłabieniem, spadkiem ciśnienia, a nawet częściowym paraliżem i zaburzeniami mowy.

Niektóre z badań wykazały, że manipulacje przy kręgosłupie mają wpływ na obniżenie ciśnienia, zwalczają bóle głowy i migreny i w niektórych przypadkach niwelują występujący powszechnie ból w lędźwiowym odcinku kręgosłupa. Z drugiej strony – naukowe publikacje ostrzegają, że działania w obrębie kręgosłupa szyjnego – a zwłaszcza silne, gwałtowne uciski i szarpnięcia w tej okolicy - mogą doprowadzić do poważnych, groźnych dla życia uszkodzeń tętnicy szyjnej lub tętnicy kręgowej doprowadzających krew do mózgu. Nawet niewielkie uszkodzenie takiego naczynia krwionośnego może spowodować powstanie skrzepu, który, jeśli zatka mniejsze naczynie w mózgu, prowadzi do udaru niedokrwiennego. Co trzeba zrobić pacjentowi, żeby doprowadzić do uszkodzenia takiej tętnicy? Okazuje się, że jest to całkiem prawdopodobne.

- To nie są wcale częste przypadki – zaznacza Bartosz Sikorski, fizjoterapeuta, członek zarządu Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska – Niemniej zupełnie realne, jeśli pacjent ma predyspozycje do wystąpienia udaru mózgu, a ktoś wykona u niego manewr polegający na gwałtownym rozciągnięciu w obrębie kręgów szyjnych. Wtedy tętnica może ulec przerwaniu.



Tętnice szyjne i tętnice kręgowe, fot. Eastnews/SPL


Amerykańskie dane z 2010 roku mówią o przynajmniej 26 przypadkach śmierci pacjenta poddanego leczeniu chiropraktycznemu. W każdym przypadku manipulacje dotyczyły kręgosłupa szyjnego, a w większości z nich przyczyną śmierci było uszkodzenie tętnicy kręgowej. Ten sam raport sugeruje też, ze wiele podobnych zgonów nigdy nie zostało ujawnionych ponieważ lekarze nie powiązali objawów z terapią chiropraktyczną. W innym badaniu Amerykańscy lekarze ocenili, że manipulacje dotyczące górnych partii kręgosłupa bardzo często wiążą się z mniej nasilonymi skutkami ubocznymi, takimi jak uczucie osłabienia czy zawroty głowy. W 2013 roku amerykańscy badacze przyjrzeli się z kolei wszystkim naukowym publikacjom dotyczącym chiropraktyki, które ukazały się w specjalistycznych czasopismach między rokiem 2001 a 2011. Znaleźli w nich opisy ponad siedmiuset przypadków udaru mózgu spowodowanego manipulacjami w obrębie kręgosłupa szyjnego. Były tam opisy śmiertelnych udarów nawet u trzydziestolatków.


(fot. Eastnews/SPL)

udostępnij1 A A A - Udar niedokrwienny może się zdarzyć nawet po usunięciu zęba – wyjaśnia dr Rafał Winiecki. – Każda procedura medyczna jest obarczona jakimś ryzykiem i nawet doświadczonemu terapeucie mogą przytrafić się nieprzewidziane komplikacje. Jednak ryzyko ich wystąpienia jest większe, kiedy terapią zajmują się osoby bez medycznego przeszkolenia.

Czy niebezpieczne efekty uboczne działań chiropraktycznych pojawiają się u osób już wcześniej zagrożonych, których ogólny stan zdrowia nie jest dobry? Amerykańscy neurochirurdzy udowadniają że manipulowanie kręgosłupem szyjnym jest zupełnie niezależną od innych przyczyną wystąpienia udaru mózgu i może się on w takiej sytuacji przytrafić zupełnie zdrowym ludziom.




REKLAMA Czytaj dalej









Czy w takim razie na wszelki wypadek unikać leczenia u każdej osoby, z którą powiązane jest określenie „chiropraktyk”? Byłoby to zbyt duże uproszczenie. O ile nie warto korzystać z pomocy tzw. kręgarzy, których wiedza niezweryfikowana, intuicyjna, przekazywana z pokolenia na pokolenie i przypomina raczej metody stosowane przez znachorów niż personel medyczny, to z chiropraktyką sprawa wygląda zupełnie inaczej. W Polsce chiropraktycy nie mogą się jeszcze kształcić w ramach wyższych studiów, choć jest to możliwe np. w USA czy Wielkiej Brytanii. Z tej dziedziny można nawet zrobić doktorat!

- Tymczasem w naszym kraju kwestia wykonywania zawodu chiropraktyka nie jest uregulowana odpowiednimi przepisami, a to paląca potrzeba – mówi dr n.med. Henryk Dyczek, chiropraktyk, absolwent Oxford College of Chiropractic. – Zapotrzebowanie na taką terapię jest ogromne, a krótki kurs może skończyć obecnie dosłownie każda osoba, również nie posiadająca żadnej wiedzy medycznej. Dobrze wykształcony chiropraktyk nie zrobi nikomu krzywdy, ale takim tytułem posługują się często osoby, które wcale nie są chiropraktykami.

- Ktoś, kto ukończył krótki kurs masażu, a zabiera się za poważne techniki manualne może być niebezpieczny – mówi Bartosz Sikorski. – Wiem, że wypadki podobne do tych opisywanych w Washington Post zdarzały się też w Polsce. Niestety nie zawsze da się ich sprawców pociągnąć do odpowiedzialności, a niektórzy nawet w dalszym ciągu przyjmują pacjentów. Jak w takim razie zabezpieczyć się przed groźnymi skutkami ubocznymi leczenia i jak wybrać kompetentną osobę, która wyleczy kręgosłup albo ból głowy?

- Jest jedna bardzo ważna zasada – terapia manualna nie może być bolesna – tłumaczy Rafał Karnasiewicz, fizjoterapeuta. – Każdy bolesny ucisk, wykręcanie szyi i kończyn świadczą o tym, że dzieje się coś niedobrego. Poza tym dobry specjalista musi obowiązkowo przeprowadzić wywiad medyczny ze swoim pacjentem, dowiedzieć się wszystkiego o jego chorobach, poprosić o wyniki badań, obejrzeć zdjęcia rentgenowskie.

- Pacjentom, a czasem też źle podchodzącym do sprawy terapeutom wydaje się, że w stawie coś musi strzelić, przeskoczyć i to oznacza, że działanie było skuteczne – mówi Henryk Dyczek. – To nieprawda, a zwłaszcza jeśli chodzi o kręgosłup, bo takie „twarde” techniki stosowane w jego obrębie są wyjątkowo niebezpieczne, zresztą na całym świecie już się od nich odchodzi. Z bólem kręgosłupa najbezpieczniej będzie więc zgłosić się do fizjoterapeuty. Jeśli taki specjalista uzna to za konieczne, skieruje swojego pacjenta do ortopedy i na dalsze badania. Można też zacząć oczywiście od wizyty u lekarza pierwszego kontaktu. Jeśli z kolei ktoś decyduje się na skorzystanie z wiedzy i umiejętności chiropraktyka, powinien sprawdzić jakie szkolenia skończyła taka osoba (najlepiej żeby były to odbyte za granicą studia w tej dziedzinie). Chiropraktyków zrzesza m.in. Stowarzyszenie Chiropraktycy Polscy, w którym można szukać informacji o doświadczonych terapeutach.

dorka - Pon 13 Sty, 2014

We wtorek, siódmego stycznia piosenkarka przeszła operację biodra. Maryla Rodowicz o operacji poinformowała w żartobliwy sposób za pośrednictwem Facebooka.

"Szpitalna choinka się jeszcze trzyma, a ja się trzymam choinki :) :) We wtorek miałam reperowane biodro, a od jutra zaczynam przygotowania do olimpiady w Soczi, niech się Kowalczyk boi! :) )" – napisała piosenkarka na swoim Facebooku pod zdjęciem ze szpitala (zachowaliśmy oryginalną pisownię).
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Można pozazdrościć dobrego samopoczucia po operacji biodra ( i brać przykład).


http://muzyka.onet.pl/new...-szpitalu/byr3j

pasiflora - Wto 14 Sty, 2014

Pozwoliłam sobie w imieniu forumowiczów i fundacji życzyć Pani Maryli szybkiego powrotu do zdrowia
AgaW - Sro 15 Sty, 2014

Brawo za pomysł :ok: Kto wie, może i ona podczytuje nas/lub będzie.
kinga - Pi 31 Sty, 2014

Pacjent z panewką w ręce - błyskawiczna rehabilitacja czy zabieg marketingowy

warto przeczytać :)
zacytuję też fragment, który spodobał mi się najbardziej
Cytat:
Prof. Krystyna Księżopolska-Orłowska, konsultant krajowy w dziedzinie rehabilitacji medycznej, zastrzega, że nie zna szczegółów aktualnie realizowanego programu Rapid Recovery, ale zwraca uwagę, że jeśli pacjent ma zmiany, które trwają wiele lat, to tworzą się wadliwe stereotypy. Istnieje bowiem coś takiego jak neuroplastyczność mózgu i nie da się wytworzyć odruchowej pamięci wykonywania pewnych czynności w ciągu 3 dni.

pasiflora - Pon 10 Lut, 2014

kinga, co za chory program.
Cytat:
Rapid Recovery skrócił czas pobytu w szpitalu ze średnio ośmiu i pół doby do czterech i pół. To, co może wydawać się najbardziej nieprawdopodobne, to okres od zakończenia operacji do chwili postawienia pierwszego kroku. Są to dwie-trzy godziny, a nie minimum doba, jak w przypadku konwencjonalnego leczenia.
A co z zespołem popunkcyjnym? Nasze urojenia? No chyba że na ogólnym jadą, ale o wstaniu w takim czasie również nie ma mowy, moim skromnym zdaniem. A co ze słabymi wynikami krwi i innymi przypadłościami?
Cytat:
W efekcie pobyt chorego skrócił się w niektórych przypadkach z 8-10 dni do 4-5, co jednak przeszło bez echa.
I w "normalnym" szpitalu jest to możliwe. Przyjęcie i operacja w poniedziałek, wtorek pionizacja, środa korytarzyk, czwartek korytarzyk i schody w piątek wypis. Mój pobyt podczas pierwszej operacji prawie tak wyglądał. No z jednym minusem przyjęta zostałam w piątek i niepotrzebnie przeleżałam weekend. Reszta tak jak wyżej opisałam. Idzie? Idzie!
biedronne - Sro 12 Lut, 2014

implanty z drukarki 3d
kinga - Sro 12 Lut, 2014

biedronne napisa/a:
implanty z drukarki 3d

świetna wiadomość :)

Mijka - Sro 02 Kwi, 2014

Porada lekarska.
Nie mieszaj leków przeciwbólowych z nadciśnieniem


Może się to skończyć spuchniętymi nogami i dusznością. Rzut oka i już wiemy: obrzęk płuc, zagrożenie życia. Pytamy o leki. I słyszymy: mam niewydolność serca, boli mnie noga, więc biorę leki przeciwbólowe. Na to jest rehabilitacja! Tabletki nie leczą, tylko oszukują mózg. Zatrzymują wodę i sól w organizmie. Zwiększa się ciśnienie. Po 2-3 dniach pojawią się obrzęki na nogach. Przy niewydolności serca czy nadciśnieniu leki przeciwbólowe stosujemy wyjątkowo. I unikamy wtedy soli.

*kierownik Kliniki Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi
źródło: http://wyborcza.pl/TylkoZ...mieszaj___.html

Danielos - Nie 06 Kwi, 2014

ku pokrzepieniu serc :)

http://indywidualista.pl/...-cliffa-younga/

AgaW - Nie 06 Kwi, 2014

:ok:
Przy wejściu do muzeum Kon-Tiki w Oslo widnieje następujący cytat Heyerdala:
"Granice?
Nigdy żadnej nie widziałem.
Ale słyszałem, że istnieją w umysłach niektórych ludzi"
:mrgreen:

pasiflora - Sob 19 Kwi, 2014

http://www.mama365.pl/com...gnacyjny-2014-r ...a ja nadal dostaję 153 zł. :-(
Sprostowanie:
Ta strona wprowadza czytelników w błąd :evil:

kinga - Sob 19 Kwi, 2014

pasiflora, poczytaj jeszcze to http://kadry.infor.pl/kad..._2014_roku.html
pasiflora - Sob 19 Kwi, 2014

kinga, widziałam to.
Jak zwykle plany były, ale na tym koniec!
Od planów do realizacji dłuuuuuga droga.

pasiflora - Pon 19 Maj, 2014

http://panorama.tvp.pl/15...pes=og.comments
mariusz - Nie 25 Maj, 2014

http://wiadomosci.onet.pl...paign=onetsg_fb
Ja po pierwszym zabiegu,zapytałem akurat dyżurującego lekarza czy istnieje możliwość,abym na tak zwaną pamiątkę mógł zabrać ze sobą,kawałek uciętej mojej kości,akurat w tym czasie był reportaż w Tv-jak to wykryto że kawałki uciętych części ludzkiego ciała,trafiały z jednego z Katowickich szpitali do jednego schroniska dla psów,jako wyżywienie.!!!!! :shoot:

drupinka - Pi 30 Maj, 2014

http://film.onet.pl/wiado...-operacje/g01nv

miło ją wspominają na oddziale V w Piekarach :)

Iza - Pi 30 Maj, 2014

drupinka napisa/a:
http://film.onet.pl/wiadomosci/joanna-bartel-przeszla-operacje/g01nv
miło ją wspominają na oddziale V w Piekarach :)

Wspaniale, że ktoś dostrzega poświęcenie innych i głośno o tym mówi :)

Mijka - Sro 04 Cze, 2014

Po co szpitalowi dwa skierowania na operację biodra

Warto poczytać: http://wyborcza.pl/TylkoZ...cje_biodra.html

kinga - Sro 04 Cze, 2014

Mijka napisa/a:
Po co szpitalowi dwa skierowania na operację biodra

Warto poczytać: http://wyborcza.pl/TylkoZ...cje_biodra.html

Jak dla mnie, to nic odkrywczego nie ma w tym artykule.

Mijka - Sro 04 Cze, 2014

kinga napisa/a:
Jak dla mnie, to nic odkrywczego nie ma w tym artykule.


" Po naszej interwencji na operację zaprosił panią Marię dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach Jan Gierada. Jego szpital powiększył zespół ortopedów i kolejki do wszczepienia endoprotezy skróciły się tu do pół roku."

Odkrywcze może nie, ale zapewne nietypowy sposób szukania szpitala.
Informacja o półrocznym czekaniu na endoprotezę może zainteresować kieleckie bioderka :)

Iza - Nie 29 Cze, 2014

Dokładnie takie informacje przekazał mi jeden z lekarzy w Otwocku. Nie będę pisać który, ponieważ mógłby sobie tego nie życzyć.
http://www.medonet.pl/zdr...biet,index.html

kinga - Nie 29 Cze, 2014

Iza to, co jest zawarte w tym artykule to żadna nowość :wink: mój lekarz też nie chciał mi wstawić kapy, z między innymi, tego powodu

Tylko są lekarze, którzy mimo tych wszystkich danych nadal wstawiają kapy.

pasiflora - Pi 04 Lip, 2014

Zgadza się. Ja nawet miałam już takie sygnały przed wstawieniem kapy BMHR. Tylko że wymieniony artykuł jest zbyt ogólny. Nie ma podziału na BHR i BMHR. Ciekawi mnie jak dane statystyczne mają się do BMHR-a.
Iza - Pi 04 Lip, 2014

pasiflora napisa/a:
Zgadza się. Ja nawet miałam już takie sygnały przed wstawieniem kapy BMHR. Tylko że wymieniony artykuł jest zbyt ogólny. Nie ma podziału na BHR i BMHR. Ciekawi mnie jak dane statystyczne mają się do BMHR-a.

Też jestem bardzo ciekawa jak sprawdza się BMHR u kobiet :) byłam teraz w klinice to jedna Pani miała wymieniana po 3 latach kapę na endo.

pasiflora - Pi 04 Lip, 2014

Iza, mi BMHR służy już cztery lata i (odpukać w niemalowane) idealnie sie sprawuje.
Iza - Sob 05 Lip, 2014

pasiflora napisa/a:
Iza, mi BMHR służy już cztery lata i (odpukać w niemalowane) idealnie sie sprawuje.

Wspaniale pasiflora, że wszystko jest w porządku. Mam nadzieję, że będziesz jedną z kobiet u których kapoplastyka sprawdzi się na medal :)

AgaW - Sro 03 Wrz, 2014

Zainteresowanych tematem endoprotezy zapraszam do kiosków i sklepików z prasą po najnowszy numer "Kobiety i Życie" (nr 10-październik 2014,str.74) w którym ukazał wywiad z naszą forumowiczką Ewunią1323. Ewa opowiedziała o swojej drodze po zdrowie i obecnym życiu z endoprotezą w biodrze :) Wielkie brawa dla naszej Bioderowej Gwiazdy :brawo:
Mijka - Sro 22 Pa, 2014

Poniżej wklejam kilka cytatów z artykułu, który warto przeczytać w całości - http://wyborcza.pl/TylkoZ...ml#TRNajCzytSST

"W przebiegu choroby zwyrodnieniowej ulega zniszczeniu chrząstka stawowa. Staje się ona mniej sprawna, nie jest już w stanie dobrze amortyzować obciążeń. Skutkiem jest deformacja stawu, uszkodzenie kości podchrzęstnej , ścięgien, więzadeł czy torebki stawowej.

Choroba związana jest z postępującym wiekiem, gdyż chrząstka w pewnym momencie zaczyna się po prostu szybciej zużywać. Możemy jednak swojej chrząstce pomagać lub szkodzić. - Na pewno zmiany zwyrodnieniowe szybciej pojawiają się u osób z nadwagą lub otyłością. Kolejne czynniki ryzyka to nieprawidłowe obciążenia, urazy itp. Trzeba uświadomić sobie jedno - na nasze stawy pracujemy przez całe życie, i to na różne sposoby. Weźmy choćby kwestię właściwego obuwia. Wiele kobiet chodzi dziś na wysokich obcasach. A to wymusza nieprawidłowe ustawienie nie tylko stopy, ale całego ciała, w tym najważniejszych stawów - mówi prof. Wisłowska."

"...EULAR - organizacja europejskich reumatologów - duży nacisk kładzie obecnie na to, by chorobę zwyrodnieniową leczyć kinezyterapią , czyli za pomocą ruchu, odpowiednich ćwiczeń...."

"- Nie zaleca się dziś stosowania preparatów chondroityny , glukozaminy , kwasu hialuronowego. Można użyć niesterydowych leków przeciwzapalnych, ale w postaci maści zewnętrznych, by zminimalizować ryzyko krwawień z przewodu pokarmowego. Zaczynamy też preferować paracetamol w odpowiednich dawkach.
Jeżeli to nie pomoże, to niestety, pozostaje alloplastyka , czyli wszczepienie sztucznego stawu. Ważne, by z zabiegiem tym nie czekać, aż pacjent znajdzie się na granicy całkowitego inwalidztwa, ale wykonać go wcześniej. - Pewnych rzeczy nie da się powstrzymać ani cofnąć. Przede wszystkim staramy się niwelować skutki choroby zwyrodnieniowej, ograniczenia, jakie może ona powodować w codziennym życiu pacjenta. To najważniejsze - mówi prof. Wisłowska."

pasiflora - Czw 23 Pa, 2014

Mijka, fajny artykuł :)
Cytat:
Ważne, by z zabiegiem tym nie czekać, aż pacjent znajdzie się na granicy całkowitego inwalidztwa, ale wykonać go wcześniej.
Tylko że u nas w kraju nie jest to takie łatwe. My nie chcemy tej granicy przekraczać, tylko ograniczenia NFZ-owskie nam nie dają wyboru!

Kolejny ciekawy artykuł:
Cytat:
Jeszcze niedawno lekarz mógł wystawić receptę maksymalnie na 90 dni terapii. Wyjątkiem była recepta na środki antykoncepcyjne, która mogła być wystawiona maksymalnie na półroczny okres stosowania leków. 4 października weszło w życie Rozporządzenie ministra zdrowia z dnia 11 września 2014 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie recept lekarskich, które ułatwi życie pacjentom.

Teraz lekarz będzie mógł wypisać "do 12 recept na następujące po sobie okresy stosowania nieprzekraczające łącznie 360 dni stosowania, z zastrzeżeniem, że na jednej recepcie nie można przepisać leku, środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego, wyrobu medycznego na więcej niż 120 dni stosowania".

To znaczy, że pacjent może dostać np. trzy recepty na leki przeznaczone na 360 dni (każda z nich wypisana na leki starczające na okres czterech miesięcy). Należy podkreślić, że lekarz może odmówić wystawienia recept na cały rok, jeżeli jego zdaniem byłoby to groźne dla życia lub zdrowia chorego. Podstawą odmowy może być to, że stan pacjenta wymaga wykonywania cyklicznych badań diagnostycznych, od których wyników uzależniona jest decyzja o dalszym leczeniu.

W przypadku środków antykoncepcyjnych recepta może zostać wystawiona tak jak poprzednio, tj. maksymalnie na okres sześciu miesięcy. Zasadnicza zmiana dotyczy recept na leki recepturowe. Nowe rozporządzenie mówi, że w przypadku recept na maści, kremy, mazidła, pasty albo żele do stosowania na skórę lekarz może wypisać dziesięciokrotną ilość leku recepturowego. Zatem pacjent może dostać maksymalnie 16 recept na 120 dni stosowania leków robionych.


I kolejny:
Cytat:
Czy to prawda, że po receptę mogę zgłosić się do pielęgniarki?
Artykuł otwarty
Tak. Taką zmianę wprowadzono w tzw. pakiecie kolejkowym.

11 września weszła w życie nowelizacja ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej, która rozszerzyła zakres czynności podejmowanych samodzielnie.

Zgodnie z nowo obowiązującymi przepisami pielęgniarki mają prawo samodzielnie ordynować leki zawierające określone substancje czynne, z wyłączeniem leków zawierających substancje bardzo silnie działające, środki odurzające i substancje psychotropowe oraz środki spożywcze specjalnego przeznaczenia żywieniowego.

Do grupy leków, które może przepisać pielęgniarka, należą między innymi leki rozkurczowe, środki znieczulające działające miejscowo, leki przeciwbólowe (np. tramadolum), a nawet leki przeciwlękowe, tzw. anksjolityki. Pielęgniarka ma również prawo do wypisywania mieszanek mlecznych dla niemowląt i dzieci, a także niektórych wyrobów medycznych, np. pieluchomajtki.

Aby pielęgniarka mogła wystawić receptę, musi spełniać kilka warunków. Powinna mieć dyplom ukończenia studiów drugiego stopnia na kierunku pielęgniarstwo i zaliczony specjalistyczny kurs.

Podobnie jak w przypadku lekarzy pielęgniarki mogą wypisać receptę lub wystawić zlecenie bądź receptę na wyroby medyczne jedynie po uprzednim zbadaniu pacjenta. Wyjątek to powtarzanie recept, czyli kontynuacja leczenia.

Przepis mówi, że "pielęgniarka może bez dokonania osobistego badania pacjenta wystawić receptę niezbędną do kontynuacji leczenia oraz receptę albo zlecenie na zaopatrzenie w wyroby medyczne jako kontynuację zaopatrzenia w wyroby medyczne, jeżeli jest to uzasadnione stanem zdrowia pacjenta odzwierciedlonym w dokumentacji medycznej". Należy zaznaczyć, że powtórzenie recepty lub zlecenia jest możliwe jedynie wtedy, gdy wcześniej recepta lub zlecenie zostało wystawione przez lekarza.

Uwaga! W sytuacji, gdy pielęgniarka będzie przedłużała recepty, nie musi po nią przychodzić pacjent. Mogą zostać wydane dowolnej osobie, która została przez niego upoważniona, np. przedstawicielowi ustawowemu pacjenta (rodzicowi małoletniego pacjenta lub opiekunowi osoby ubezwłasnowolnionej), a nawet osobie trzeciej bez wyraźnego wskazania jej personaliów. Podobne uprawnienia jak pielęgniarki zyskały także położne.

*Adiunkt w Zakładzie Prawa Medycznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi

fiolet - Czw 23 Pa, 2014

pasiflora, - tak - lekarze musieli sobie znaleźć "kozłów ofiarnych" aby mieli na kogo zwalić. Mimo, iż jestem w grupie upoważnionej do ich wystawiania jestem temu przeciwna :evil:
AgaW - Czw 23 Pa, 2014

Mijka-świetny tekst. Dzięki za link :)
Danielos - Pon 27 Pa, 2014

http://fakty.tvn24.pl/fak...ach,481735.html
pasiflora - Czw 30 Pa, 2014

http://www.medonet.pl/zdr...ex.html#fp=onet
Mijka - Czw 30 Pa, 2014

"7. Miejski Szpital Zespolony (Olsztyn), pkt 884 "

Całkiem niezłe miejsce !!! tu mnie naprawili :grin:

AgaW - Sro 05 Lis, 2014

Znów o oleju kokosowym.
raddirons - Sro 05 Lis, 2014

pacjentka-obudzila-sie-w-trakcie-operacji-powinna-czuc-sie-wyrozniona
AgaW - Wto 18 Lis, 2014

kolejne zakazy unijne. bez komentarza...niedługo zechcą nas palić na stosach za zbieranie roślin leczniczych dla siebie...
Mijka - Wto 18 Lis, 2014

Rehabilitacja w Polsce coraz bardziej niepełnosprawna. Resort zdrowia marnotrawi pieniądze

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,7547...l#ixzz3JRA4z4Bk

Edit:
Cytat:
Coraz dłuższe kolejki na zabiegi, brak standardów i nastawienia na wynik, marnotrawienie pieniędzy. Tak zdaniem Najwyższej Izby Kontroli wygląda w Polsce rehabilitacja.
Artykuł otwarty
Badania nad sposobem zorganizowania rehabilitacji leczniczej w Polsce NIK przeprowadzał od sierpnia 2013 r. do stycznia 2014 r. Pod koniec października wydał raport, w którym nie pozostawia na tej sferze świadczeń suchej nitki.

Na zabiegi rehabilitacyjne są kierowane nie tylko osoby niepełnosprawne, ale także pacjenci po udarach i zawałach, wypadkach samochodowych oraz wielu innych schorzeniach. W większości przypadków liczy się czas rozpoczęcia zabiegów - im wcześniej się zaczną i im częściej będą wykonywane, tym większa jest szansa na pozytywne efekty.

Jak wynika z raportu NIK, polscy pacjenci o szybkiej i intensywnej rehabilitacji mogą na razie jedynie pomarzyć.

Mimo zwiększenia środków na zabiegi - w ostatnich kilku latach wzrosły o blisko 270 mln zł - sytuacja chorych nie tylko się nie poprawiła, ale wręcz się pogorszyła.

Jeszcze trzy lata temu na rehabilitację czekało w Polsce 400 tys. osób. Trzy lata później oczekujących było o 200 tys. więcej. Wydłużył się także czas oczekiwania na zabiegi. W tej chwili wynosi od dwóch do ośmiu miesięcy. Cztery lata temu był on o połowę krótszy.

Znacznie skróciła się też lista ośrodków, które przyjmują na zabiegi bez kolejki. W 2011 r. było tak w co piątym gabinecie, a dwa lata później już w co dziesiątym.

Zdaniem kontrolerów dzieje się tak dlatego, że system finansowania rehabilitacji jest skomplikowany. Nie ma też nastawienia na efekt końcowy terapii - państwo jednakowo płaci za świadczenia dobrze i źle wykonane. "Takie podejście sprzyja marnotrawieniu środków publicznych oraz ograniczaniu dostępu do rehabilitacji osobom faktycznie jej potrzebującym" - pisze NIK w swoim raporcie. Wskazuje też na inne problemy organizacyjne: w blisko połowie skontrolowanych ośrodków stwierdzono nieprawidłowości w prowadzeniu listy oczekujących. Czasem liczba oczekujących była zaniżana nawet dwukrotnie, innym razem okazywało się, że chorzy są wpisani do kolejki podwójnie. W ten sposób blokowali dostęp do rehabilitacji kolejnym oczekującym. Nie bez znaczenia jest też to, że społeczeństwo wciąż się starzeje.

Problemy w sferze rehabilitacji to nie nowość dla osób niepełnosprawnych. Sebastian Mankiewicz z Poznania porusza się na wózku, od wielu lat aktywnie działa na rzecz środowiska niepełnosprawnych. - Często słyszę od znajomych, że muszą czekać na zabieg po kilka miesięcy albo że zalecono im za mało seansów. Tak się dzieje np. z masażami, które są bardzo potrzebne osobom z porażeniem mózgowym. Państwo funduje dziesięć zabiegów na rok, czyli rzadziej niż raz w miesiącu. Po takim leczeniu nie ma efektów, więc chorzy chodzą na masaże prywatnie. Znam też niepełnosprawnych rodziców, którzy odstępują zabiegi swoim chorym dzieciom, by miały one chociaż trochę lepiej - opowiada Mankiewicz. Sam, jak mówi, nie wymaga już rehabilitacji, ale pamięta, jak to było z jego ojcem po wylewie. Powinien był rozpocząć rehabilitację natychmiast, ale okazało się, że poczeka dwa miesiące. Częściowo sparaliżowanego mężczyznę rehabilitowała wtedy znajoma Mankiewiczów, która zgodziła się przyjeżdżać do nich za darmo.

Inny problem, na który wskazuje NIK w swoim raporcie, dotyczy zawodu fizjoterapeuty. "Prace nad określeniem zasad jego wykonywania przedłużają się, a bez jasnych uregulowań istnieje ryzyko, że zabiegi wykona osoba bez odpowiedniego przygotowania" - pisze NIK. Zdaniem kontrolerów nie sprzyja to bezpieczeństwu pacjentów.

- W tej chwili fizjoterapeutą może być dosłownie każdy. Do Warsztatów Terapii Zajęciowej, gdzie odbywa się rehabilitacja społeczna, często przyjmowani są ludzie z ulicy - potwierdza Marcin Halicki z Wielkopolskiego Forum Organizacji Osób Niepełnosprawnych.

Sam, zatrudniając rehabilitantów, sprawdza ich wykształcenie i doświadczenie. - Jako organizacja niepubliczna musimy wykazać, dlaczego zatrudniliśmy do naszych projektów tę, a nie inną osobę. Inaczej jest w publicznych placówkach. Szczególnie w małych miejscowościach dyrektorzy często zatrudniają znajomych, niekoniecznie profesjonalistów. Fizjoterapia to teraz bardzo popularny kierunek, ale to, że ktoś skończył studia, nie oznacza jeszcze, że jest dobrym fizjoterapeutą.

Co na to wszystko Ministerstwo Zdrowia? Zapewnia, że na bieżąco monitoruje dostępność do rehabilitacji. Pracuje też nad uregulowaniem zawodu fizjoterapeuty. Jak informuje rzecznik ministerstwa Krzysztof Bąk, po wielu spotkaniach ze środowiskiem został przygotowany projekt ustawy. Niebawem powinien on trafić pod obrady Zespołu ds. Programowania Prac Rządu.

Z kolei odpowiedzią ministerstwa na wydłużające się kolejki ma być mapa potrzeb zdrowotnych - instrument wprowadzony za pośrednictwem uchwalonego kilka miesięcy temu pakietu kolejkowego. Ma on ułatwić ministerstwu prognozowanie przyszłych potrzeb leczniczych oraz pomóc ustalać bieżące priorytety.

Wiadomo jednak, że pakiet kolejkowy ma przede wszystkim skrócić kolejki do specjalistów. Czy sprawdzi się w przypadku rehabilitacji? Nie wiadomo.

Danielos - Sro 26 Lis, 2014

Czysta brudna prawda czyli hipokryci dobrego serca :/

http://kontrowersje.net/u...j_niewiarygodne

AgaW - Czw 27 Lis, 2014

Danielos napisa/a:
Czysta brudna prawda czyli hipokryci dobrego serca

Dobrze powiedziane.

Z innej beczki: pomysł na podróż poślubną - bardzo mi się ich nietypowy pomysł spodobał, mi taka wycieczka też by się przydała (niekoniecznie w formie podróży poślubnej-ale koniecznie z wspaniałym mężczyzną u boku ;) )

Mijka - Sro 01 Kwi, 2015
Temat postu: Żyj z pompą
Może komuś te informacje będą pomocne : :)

"Kampania zwraca uwagę na problem braku wiedzy - wśród pacjentów, ich bliskich, ale także w środowisku medycznym - o nowych, lepszych i refundowanych metodach leczenia. Leczenie za pomocą pompy jest refundowane od 2,5 roku, niestety wciąż niewiele osób o tym wie. W efekcie, pacjenci decydują się na terapie nieodwracalne, okaleczające, które nie zawsze przynoszą spodziewane rezultaty. Niedawno w Poznaniu zorganizowano publiczną zbiórkę na rzecz chłopca z porażeniem mózgowym. Dopiero, gdy zebrano część pieniędzy i organizatorzy zadzwonili do przedstawiciela producenta pomp z prośbą o zniżkę, dowiedzieli się, że urządzenie to jest refundowane - mówiła Sylwia Jaczyńska-Kolasza. "


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,9144...l#ixzz3W52Y2kJ9

esca - Nie 26 Kwi, 2015

Na świecie też jest różnie
Kobaltowe protezy bioder przyczyną dramatycznych komplikacji – Tygodnik Angora

http://www.ifrancja.fr/ip...ygodnik-angora/

aga.t. - Nie 26 Kwi, 2015

Pozwoliłam sobie ''puścić'' linka na fejsie. Za dużo tego...Piotr nas ostrzegał i namawiał na badanie...trzeba się w końcu zbadać.
Danielos - Pi 19 Cze, 2015

Film o powięzi, jej roli i znaczeniu w życiu, problemach które może generować, sposobach oddziaływania na nią oraz naukowym wyjaśnianiu fenomenów z nią związanych.
https://www.youtube.com/watch?v=IFqMv3SrIww

fiolet - Sro 15 Lip, 2015

http://ortopedia.esculap....ehabilitacyjnej
aga.t. - Sro 15 Lip, 2015

fiolet aby przeczytać trzeba się zarejestrować...
fiolet - Sro 15 Lip, 2015

aga.t., - oj przepraszam, już kopiuję tekst : Opłata za operację wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego bez ulgi rehabilitacyjnej.
Ten, kto nie chce czekać latami na zabieg sfinansowany przez NFZ i sam opłaci go w prywatnej klinice, nie skorzysta z ulgi rehabilitacyjnej. Dyrektor Izby Skarbowej w Katowicach rozstrzygnął w interpretacji warunki odliczenia wydatków przez niepełnosprawnych.

Sprawa dotyczyła kobiety, która od 30 lat jest pod stałą opieką lekarzy z powodu choroby stawów. Od 2010 r. ma orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym. Lekarz prowadzący zlecił jej operację wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego, ponieważ pogłębiające się zwyrodnienie uniemożliwiało jej samodzielne funkcjonowanie. Na operację ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia kobieta musiałaby czekać do 2017 r., więc w 2014 r. sama sfinansowała zabieg w prywatnej klinice.

Zapytała, czy może odliczyć wydatki na zabieg wszczepienia endoprotezy i jej zakup, gdyż spełnia wszystkie wymogi dotyczące ulgi rehabilitacyjnej. Na potwierdzenie przytoczyła wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (II FSK 1927/09), który dotyczył ulgi na endoprotezę.

Dyrektor izby skarbowej uznał jednak, że nie jest to możliwe. Przypomniał, że z preferencji mogą skorzystać osoby niepełnosprawne. Podstawowy warunek to posiadanie np. orzeczenia o zakwalifikowaniu do jednego z trzech stopni niepełnosprawności.

Zgodnie z art. 26 ust. 7a pkt 6 ustawy o PIT odliczeniu podlegają wydatki poniesione na pobyt w zakładzie lecznictwa uzdrowiskowego, w zakładzie rehabilitacji leczniczej, zakładach opiekuńczo-leczniczych i pielęgnacyjno-opiekuńczych oraz odpłatność za zabiegi rehabilitacyjne.

Autor interpretacji zaznaczył, że wszelkie zwolnienia podatkowe powinny być interpretowane ściśle, wykluczone jest stosowanie wykładni rozszerzającej. Ustawa o PIT nie zawiera pojęcia „zabieg", „rehabilitacja" oraz „rehabilitacja lecznicza". Zgodnie z definicją słownikową „zabieg" to interwencja przeciwdziałająca skutkom choroby, a „rehabilitacja" to przywrócenie choremu sprawności fizycznej i psychicznej poprzez stosowanie odpowiednich zabiegów leczniczych. Z kolei „rehabilitacja lecznicza" jest połączeniem leczenia z postępowaniem usprawniającym, które obejmuje zabiegi fizykoterapeutyczne, wodolecznictwo, światłolecznictwo, elektrolecznictwo, mechanoterapię i kinezyterapię.

Dyrektor izby skarbowej przyznał, że chociaż wnioskodawczyni poniosła niewątpliwie wydatek w celach rehabilitacyjnych, czyli przywracających jej sprawność, to nie może go odliczyć na podstawie art. 26 ust. 7a pkt 6 ustawy o PIT, ani żadnego innego przepisu. To dlatego, że wskazany zabieg – jak wynika z opisu – jest typowym zabiegiem operacyjnym, a nie np. fizykoterapeutycznym, wodoleczniczym czy światłoleczniczym. Tymczasem ustawodawca wyraźnie wskazał, że odliczeniu podlegają wydatki poniesione na zabieg rehabilitacyjny. Przeszkodą jest też fakt, że na fakturze podano jedną cenę obejmującą zabieg i zakup endoprotezy.

fiolet - Pon 14 Wrz, 2015

W zawiązku, że nie otworzy Wam się link - kopiuję treść :
Minister Zdrowia zapowiedział pomoc pacjentom z chorobami ortopedycznymi

Podczas piątkowego (11 września) spotkania „Polaków Zdrowia Portret Własny 2015” w Poznaniu, profesor Marian Zembala, ocenił krytycznie dostępność do ortopedii i obiecał wsparcie dla pacjentów z chorobami i urazami narządu ruchu
Profesor Marian Zembala, Minister Zdrowia, ocenił system kolejkowy w ortopedii jako zły. - Liczba wykonywanych zabiegów i operacji w tej dziedzinie medycyny jest za mała - stwierdził Minister Zdrowia i wyjaśnił, że jest to spowodowane kwestią finansową. Zaproponował jednak doraźna pomoc i zapowiedź „porządków”.

- To właśnie ze względu na ograniczony dostęp do pomocy ortopedycznej powstała inicjatywa Minister Zdrowia. Profesor Zembala zagwarantował wykonanie dodatkowych wszczepień endoprotez - powiedział w rozmowie z dziennikarzem "Menedżera Zdrowia", profesor Paweł Małdyk, konsultant krajowy w dziedzinie ortopedii i traumatologii narządu ruchu.

Jak wyjaśnił konsultant krajowy, zapowiedziane operacje zaczną być wykonane już w październiku. - Trzy tysiące osób w skali kraju, jeszcze w tym roku otrzyma pomoc - powiedział prof. Paweł Małdyk.

O tym, gdzie będą wykonywane operacje ma zadecydować zespół powołany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Mają to być jednak te placówki, w których kolejki są najdłuższe, ale też takie, które specjalizują się w tego typu zabiegach.

Profesor Małdyk przyznał również, że minister zapowiedział "urealnienie" kolejek. Listy oczekujących mają pokazywać rzeczywisty czas oczekiwania na operacje. Porządkowanie ma rozpocząć się na początku 2016 roku.

Cyryl - Pon 14 Wrz, 2015

fiolet napisa/a:
...Profesor Marian Zembala, Minister Zdrowia, ocenił system kolejkowy w ortopedii jako zły...


to są właśnie bzdury jakimi nas karmią.
ktoś kto przeżył ponad 30 lat w PRL wie z doświadczenia, że taki system jest zły. można go wspomagać systemem kartowym, przydziałami itp. i zawsze będzie zły.
ciekawe w jaki sposób pan minister to ocenił, jakie były kryteria tej oceny?

fiolet napisa/a:
...minister zapowiedział "urealnienie" kolejek...


w jaki sposób, czy będzie zmieniał to w taki sposób jak minister Wilczek uzdrawiał gospodarkę PRL?

fiolet napisa/a:
...jest to spowodowane kwestią finansową...


znowu jakieś bzdury, każdy pacjent czekający latami na operację i dostający rehabilitację rok po operacji jest kilkakrotnie droższy od pacjenta, który na operację idzie po 2-3 miesiącach i dostaje rehabilitację zaraz po operacji w 10 krotnie większym wymiarze.

dopóki istnieje NFZ i pieniądze rozdziela się z "klucza" przez krótkowzrocznych urzędników zawsze tak będzie, a z tej informacji wynika, że pan minister zalicza się do tego grona.

pablo1971 - Pon 14 Wrz, 2015

No super jest po operacji idę zapisać się na rehabilitacje pani prosi że bym przyszedł w październiku to zapisze mnie na przyszły rok bardzo jest dobrze :-( chyba po operacjach powinna być natychmiast..pozdrawiam
Cyryl - Wto 15 Wrz, 2015

cały system jest chory i skierowany przeciw pacjentowi, aby jak najmniej dać dzisiaj. to że w sumie traci się na zdrowiu pacjenta i dużo więcej (pieniędzy) w dłuższym okresie nikogo nie interesuje.

"naprawa" będzie wyglądać jak reformy schyłku PRL, czyli kartki, talony, przydziały.
jedyna pociecha jest w tym, że jak uczy doświadczenie wtedy były to ostatnie podrygi ówczesnego systemu. więc może będzie podobnie i w tym przypadku. w końcu to szlag trafi i trzeba będzie zrobić coś nowego, coś co musi być lepsze, bo nic gorszego nie można już wymyśleć.

biedronne - Wto 15 Wrz, 2015

Cyryl napisa/a:
nic gorszego nie można już wymyśleć.


Oj ja mam bujną wyobraźnie i potrafię wymyśleć gorsze systemy.... :D
Prawda jest taka, że płacimy co miesiąc relatywnie małą składkę (bo większość składki zdrowotnej odlicza się od podatku), a koszyk świadczeń jest bardzo szeroki.
Z pustego i Salomon nie naleje. Polecam założyć konto ZIP i zobaczyć ile kosztowały nasze świadczenia. Ja mam dopiero 30 lat, a już dostałam z "systemu" znacznie więcej, niż do niego wpłaciłam i nie zapowiada się, żeby to był koniec.
Jakby ktoś to wszystko np. sprywatyzował, to co z tego, że będzie bez kolejki - skąd każdy z nas wysupłałby te kilkanaście / kilkadziesiąt tysięcy złotych, które nosimy w biodrach?

Cyryl - Sro 16 Wrz, 2015

biedronne napisa/a:
...to co z tego, że będzie bez kolejki - skąd każdy z nas wysupłałby te kilkanaście / kilkadziesiąt tysięcy złotych, które nosimy w biodrach?


przypomnę Ci system mieszkaniowy z poprzedniej epoki: w wieku 18 lat miałem pełny wkład zawindykulowany na mieszkanie, czyli moi rodzice płacili mi na książeczkę mieszkaniową i stając się pełnoletni miałem wkład upoważniający mnie do odbioru mieszkania, jednak gdy policzyłem takich jak ja i liczbę oddawanych mieszkań wyszło mi, że okres oczekiwania jest 475 lat. więc gdyby mieszkanie kosztowało 5 mln$ bardziej prawdopodobne było dorobię się tych milionów niż dożyję 475 lat. w końcu kupiłem mieszkanie za własne pieniądze, a ta kasa gromadzona przez lata wystarczyła na 1 metr kwadratowy, ale sam system funkcjonował idealnie.

masz rację, ale takich osób jak Ty jest mało.
mam kolegę, który ma 67 lat całe życie płacił składki, nie chorował i endo musiał robić za własną kasę, bo czekanie 4-5 lat (Wrocław Borowska) nie satysfakcjonowało go. takich jak on jest w moim środowisku więcej.

dodatkowo rehabilitacja jak przysługuje na NFZ rok po operacji (takie kolejki są we Wrocławiu) jest nie odbierana przez ludzi.

ten system oparty na kolejkach jest idealny dla siebie - samego systemu. jednak polega to na zniechęceniu pacjentów, jeżeli przeciętne czekanie na endo (we Wrocławiu) jest 4-5 lat, a najczęściej to osoby starsze, to może część w między czasie umrze, a kolejki do rehabilitacji są po to, aby jej nie realizować. system wtedy ma się dobrze, a kogo obchodzą pacjenci.

przypomnę sytuację z operacją zaćmy we Wrocławiu, NFZ-towi wyrósł konkurent. oczekiwanie u nas na taką operację to kilka lat, a w centrum handlowym na Bielanach ma swoje przedstawicielstwo klinika okulistyczna z Nachodu, pacjent płaci z własnej kieszeni, jest wieziony do Czech, tam operacja i powrót. dostaje rachunek, który przedstawia w NFZ i po miesiącu dostaje zwrot kasy.

więc jednak nawet w tak śmieszym kraju jak Czechy można to zrobić.

fiolet - Pon 21 Wrz, 2015

Ciąg dalszy artykułu:
Dyrektor szpitala ortopedycznego ocenia zapowiedź resortu, mówi o obietnicach przedwyborczych i krytykuje działania NFZ-u

Witold Bieleński, dyrektor poznańskiego szpitala, ocenia propozycje Ministra Zdrowia. Mowa o tym, o czym mówił profesor Zembala podczas spotkania „Polaków Zdrowia Portret Własny 2015” w Poznaniu (11 września). Minister zapowiedział wykonanie dodatkowych trzech tysięcy wszczepień endoprotez.
Operacje mogą być wykonane już w październiku. O tym, gdzie ma zadecydować zespół powołany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Mają to być jednak te placówki, w których kolejki są najdłuższe, ale też takie, które specjalizują się w tego typu zabiegach. Jest szansa, że część zabiegów będzie wykonywanych w Ortopedyczno-rehabilitacyjnym Szpitalu Klinicznym im. Wiktora Degi w Poznaniu.

Więcej o trzech tysiącach dodatkowych endoprotez pisaliśmy w tekście: "Minister Zdrowia zapowiedział pomoc pacjentom z chorobami ortopedycznymi"

Witold Bieleński, dyrektor poznańskiej placówki w rozmowie z "Menedżerem Zdrowia" skomentował propozycje profesora Zembali i odniósł się do kontraktowania z NFZ-em.

- Zapowiedzi Ministra Zdrowia dotyczące zwiększenia liczby wszczepionych endoprotez to bardzo dobre wiadomości dla wszystkich chorych, którzy oczekują w kolejce na taką operację – przyznał w Witold Bieleński w rozmowie w „Menedżerem Zdrowia” i dodał: - Mam nadzieję, że zaproponowana pomoc doraźna nie jest wyłącznie obietnicą przedwyborczą, lecz projektem, który przekształci się w długofalowy program.

Jak przyznaje dyrektor, Ortopedyczno-Rehabilitacyjny Szpital Kliniczny im. Wiktora Degi zgłasza pełną gotowość do wykonywania kolejnych operacji, jednakże oczekuje, że niedługo zostaną oficjalnie ogłoszone warunki finansowania tego projektu.

- Jako szpital nie możemy sobie pozwolić na dodatkowe operacje bez gwarancji (w formie aneksu do obecnej umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia) zwrócenia kosztów zabiegów oraz późniejszego leczenia. Innymi słowy, musimy dbać o to, aby nie robić bezpłatnych nadwykonań, które zaburzą płynność finansową szpitala - przyznał Witold Bieleński.

Dyrektor poruszył także kwestię kontraktowania.

- Dyskutując o projekcie, który pozwoli zwiększyć liczbę wszczepionych endoprotez, powinniśmy również zastanowić się nad odpowiednią logistyką kontraktowania tego przedsięwzięcia - powiedział Witold Bieleński i dodał: - Obecnie 25 procent łóżek ortopedycznych w całej Wielkopolsce znajduje się w Szpitalu im. W. Degi, zaś kontrakt pozwala nam na przeprowadzenie zaledwie 18 procent zabiegów ortopedycznych w naszym województwie. Obecna umowa z NFZ powoduje, że nie wykorzystujemy w pełni swojego potencjału, w wyniku czego często operacje ortopedyczne przeprowadzane są w szpitalach, które nie są do tego dostosowane.

Przedstawiciel Szpitala im. Degi skrytykował część szpitali, które nie są przystosowane do specjalistycznych zabiegów ortopedycznych.

- Jeżeli szpital nie ma osobnej sali operacyjnej oraz oddziału, który jest przystosowany do przeprowadzania zabiegów ortopedycznych, to nie powinien wykonywać zabiegu wszczepienia endoprotez. Tylko przy zachowaniu restrykcyjnych warunków sanitarnych, przy użyciu odpowiedniego sprzętu oraz przy udziale najlepszych specjalistów możemy być pewni, że zabieg jest bezpieczny dla pacjenta, a pieniądze przeznaczone na tę operację nie zostaną zmarnowane. W tym momencie mamy bardzo wielu pacjentów, u których występują komplikacje pooperacyjne, w dużej mierze wynikające z nieodpowiedniego dostosowania placówek wykonujących operację wszczepiania endoprotez. Ta sytuacja po pierwsze naraża chorego na kolejny zabieg operacyjny, a po drugie powoduje niepotrzebne wydłużanie się okresu leczenia takich pacjentów oraz oczekiwania na zabiegi przez innych.

Jak zauważył Witold Bieleński, operacje rewizyjne generują wzrost kosztów leczenia dwu-, a nawet trzykrotnie.

- Dlatego przede wszystkim mam nadzieję, że nowy program pozwalający na wykonanie jeszcze większej liczby wszczepień endoprotez, będzie posiadał finansowanie, którego logistyka będzie efektywniejsza niż ta, która ma miejsce dotychczas - ocenił dyrektor i dodał: - Jeżeli wszystko będzie sformalizowane, to z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jesteśmy gotowi do przeprowadzenia większej liczby zarówno wszczepień endoprotez, jak i innych zabiegów ortopedycznych.

Zdaniem dyrektora, poznańska placówka że nie odbiega poziomem od innych szpitali ortopedycznych w Europie Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych. Podkreśla jednak, że że aby w pełni wykorzystać swoje zasoby potrzeba większych możliwości związanych z umową z NFZ.

- Każdy pomysł, który ma na celu zwiększenie komfortu życia pacjenta jest bardzo dobry. Jednakże uważam, że o każdym nowym rodzaju pomocy powinniśmy myśleć długofalowo biorąc pod uwagę każde aspekty - zaczynając od finansowania, a na spodziewanych efektach kończąc - podsumował Witold Bieleński.

Bonia - Sob 02 Sty, 2016

Fizjoterapeuta na nowo

1 czerwca 2016 r. wejdzie w życie Ustawa o zawodzie fizjoterapeuty, która przede wszystkim uznaje fach fizjoterapeuty za samodzielny zawód medyczny.

Reguluje zasady: wykonywania zawodu fizjoterapeuty, uzyskiwania prawa wykonywania zawodu, kształcenia zawodowego i podyplomowego oraz odpowiedzialności zawodowej fizjoterapeutów, a także wprowadza samorząd zawodowy fizjoterapeutów. Nowe przepisy określają wymagania wobec osób, które chcą wykonywać ten zawód, oraz wprowadzają Krajowy Rejestr Fizjoterapeutów.

Prezydent podpisał ustawę 26 października 2015 r.

Pełny tekst Ustawy znaleźć można na stronach Rządowego Centrum Legislacji (plik PDF, 1059 KB).

esca - Czw 02 Cze, 2016
Temat postu: Staw biodrowy. Czy każde zwyrodnienie wymaga operacji?
Stolarz powiedziałby, że na stole nie ma już politury - została goła deska. Mechanik powiedziałby, że kulki w łożysku się wytarły, łożysko niedługo się zatrze i stanie. W stawie biodrowym dzieje się podobnie. Części kości, które się ze sobą stykają, są wysłane chrząstką stawową. To ona ulega zniszczeniu. Rozmowa z lek. med. Mariuszem Golcem*, ortopedą i traumatologiem.

Zgłaszają się do nas osoby, które przygotowują się do operacji wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego lub ją rozważają. Ale się boją. Chcą wiedzieć, jak taki zabieg przebiega. I czy na pewno jest konieczny.


Lek. med. Mariusz Golec: Wszczepienie endoprotezy stawu biodrowego wiąże się z poprawą jakości życia. Dla człowieka jedną z najważniejszych rzeczy jest zdolność samodzielnego poruszania się. W dzisiejszych czasach coraz bardziej stanowi to podstawę samodzielności, zdolności do samoobsługi. Nie chcemy być zależni od innych.

Moi pacjenci często najbardziej się obawiają tego, że nie będą mogli gdzieś pójść, czegoś zrobić.

Można oczywiście przyjąć starą zasadę, że jestem już wiekowy dziadek, więc siadam na przyzbie przed domem, biorę laseczkę, wyciągam nogi i sobie siedzę. Jak ktoś mi da jedzenie, to zjem. Popatrzę na świat i to wszystko. Ale wtedy pozbawiam się dobrej jakości życia. Dla wielu to nie do przyjęcia.

Bo żyjemy dłużej?

- Nie tylko. Chcemy żyć przede wszystkim inaczej. Mamy większe wymagania. Przyzwyczailiśmy się do tego, że jesteśmy w ruchu, że jesteśmy mniej zależni od innych, niż było to dawniej. Tu nie zawsze wiek ma znaczenie, bo zmiany zwyrodnieniowe mogą dotknąć człowieka w różnym wieku. Na ogół rzeczywiście dotyczą osób starszych.

Dlaczego stawy biodrowe ulegają zwyrodnieniu, bolą?

- Ponieważ dochodzi do uszkodzenia ich powierzchni chrzęstnej, czyli utraty pewnej gładkości. Stolarz powiedziałby, że na stole nie ma już politury - została goła deska. Mechanik samochodowy powiedziałby, że kulki w łożysku się wytarły i są chropowate, a łożysko niedługo się zatrze i stanie. Tu dzieje się podobnie. Części powierzchni stawowej, które się ze sobą bezpośrednio stykają w stawie biodrowym na jednej i drugiej kości, są wysłane chrząstką stawową. W pewnym momencie ulega ona zniszczeniu, staje się coraz cieńsza. Do tego może dochodzić szybciej lub wolniej.

Od czego to zależy?

- Zmiany zwyrodnieniowe biodra czy kolana można podzielić na grupę pierwotną i wtórną. Grupa pierwotna to są te zmiany zwyrodnieniowe, które powstają w naszym organizmie, ale nie bardzo wiadomo dlaczego. Najczęściej winne są tu geny, które sprawiły, że mamy słabą gospodarkę odpowiadającą za tkankę łączną lub odziedziczyliśmy nieprawidłowe ukształtowanie stawów biodrowych.

Drugą grupą są zmiany zwyrodnieniowe, które powstają u pacjentów w przebiegu różnych chorób współistniejących.

To mogą być ciężkie choroby układowe, jak gościec, czy też np. choroby wątroby. Osoby mające problemy z wątrobą mogą mieć bardzo duże kłopoty ze stawami. Często dochodzi u nich nie tylko do prostych zmian zwyrodnieniowych, ale wręcz martwicy głów kości udowych!

Jaki jest związek wątroby ze stawami?

- Wątroba to nasz główny odtruwacz, odpowiada za usuwanie np. toksycznych związków z organizmu, produktów przemiany materii. Jeśli wątroba źle pracuje, cierpią z tego powodu różne narządy, w tym kości i stawy.

Jednym z podstawowych czynników przyspieszających psucie się stawów może być nadmierne spożycie alkoholu. Ale uszkodzenie wątroby może też wynikać z innych przyczyn, np. z tego, że pacjent poważnie chorował i został poddany kursowi intensywnego leczenia (chemioterapii), które zniszczyło tkankę wątroby. Sama praca z chemią, tj. narażenie na kontakt z farbami, klejami, też może uszkodzić wątrobę. Uszkodzenie chrząstki stawowej to w wielu przypadkach reakcje antygen - przeciwciało. Sytuacja, kiedy nasz organizm zwraca się przeciwko własnym tkankom, a także przeciwko własnej chrząstce w wyniku choroby autoimmunologicznej.

Do uszkodzenia stawów może też dojść wskutek urazów, np. w wyniku wypadku. Taki uraz może niejako zmiażdżyć część chrząstki stawowej, doprowadzając do jej śmierci lub zaburzając architekturę - układ stawu, prowadząc do wcześniejszych zmian zwyrodnieniowych.

A styl życia?

- Oczywiście, że też ma wpływ, np. nadmierna otyłość. Mówimy, że pacjent sam sobie zaszkodził, zniszczył stawy, bo był gruby. Dobrze, był otyły, ale dlaczego? Może ma tak zaburzony metabolizm i rodzinną skłonność do tycia, że niemal nie może wyglądać inaczej? Są osoby, które mimo starań całe życie walczą z nadwagą, i są takie, które jedzą wszystko i wyglądają jak szczypiorki.

Za mało aktywności fizycznej w okresie wzrostu?

- Na to, jak będziemy wyglądali w przyszłości, rzutuje tak naprawdę pierwsze sześć-siedem lat życia dziecka. Jeśli rodzice dopuszczą do przekarmienia dziecka i nadwagi, to później trudno jest to wszystko odwrócić. Takie dziecko ma już tendencję do pewnych nawyków i zachowań, skłonność do tycia i automatycznie mniejszą ilość ruchu.

Ta mniejsza ilość ruchu swoją drogą jest ciekawa. Zachęcamy do aktywności i słusznie, ale mrozi mnie, gdy widzę, jak młodzi ludzie ochoczo uczęszczają na siłownię albo jak dziś wszyscy zaczynają biegać. Dla przykładu młody mężczyzna mający dużą nadwagę stwierdza, że się odchudzi, biegając. I oprócz nadwagi na te swoje biedne kolana i biodra dokłada jeszcze ciężkie uderzenia ciała w trakcie biegu. Na dokładkę nie ma dobrze wyrobionej koordynacji mięśniowej, czyli zdolności jednych grup mięśni - prostowników, i z drugiej strony zginaczy do tego, żeby ten ruch odbywał się w sposób płynny. To tak, jakby ktoś trząsł na boki samochodem podczas jazdy do przodu. W takiej sytuacji dochodzi do szybszego zużycia powierzchni stawów. I młoda osoba po pewnym czasie biegania może przyjść do lekarza z dużymi dolegliwościami stawów. Biegać trzeba umieć. To nie jest dobry sport dla osób z nadwagą, bo obciąża stawy, zwłaszcza kolanowe.

Na pewno brak aktywnego ruchu w młodości, ale też przez całe życie, brak dobrej kondycji mięśniowej i koordynacji ruchowej przyczyniają się do niszczenia stawów.

Przy złej koordynacji mięśniowej w pechowym momencie własne mięśnie człowieka mogą mu złamać kość!

Mówi pan o stawach kolanowych, ale biodrowe też pewnie cierpią?

- Oczywiście. Tu trzeba pamiętać o jednej rzeczy - pacjent, który zgłasza się do ortopedy, bardzo często mówi, że bolą go kolana. A ortopeda patrzy i mówi: "Ale pan ma chore biodro". Pacjenci bardzo się dziwią, bo akurat biodro im nie dokucza. Tak, tylko że staw biodrowy wyprowadza ruch z miednicy - noga ma wyjść do przodu. W momencie, kiedy w stawie biodrowym są zwyrodnienia, nie ma możliwości wystawienia nogi do przodu, tylko jest ona wyrotowywana na ogół na zewnątrz. Kolano, stanowiące rodzaj zawiasu, ustawia się wówczas w rotacji zewnętrznej, a powinno do przodu, dochodzi w jego obrębie do nieprawidłowego rozkładu sił i zaczyna boleć.

W zmianach zwyrodnieniowych początkowo ograniczenie ruchomości jest małe, stopniowo jednak możliwość rotacji wewnętrznej i zewnętrznej zmniejsza się lub całkowicie znika. Powoduje to, że gdybyśmy chcieli iść z piętami złożonymi do siebie i rozstawionymi stopami na boki lub odwrotnie, nie będziemy w stanie tego zrobić.

Bez tej prawidłowej rotacji, nie mogąc postawić stopy prosto, ustawiamy ją krzywo - w bok, a zatem kolano ustawiamy też krzywo - w bok. W tym momencie obrywa kolano. I ono bardziej boli, choć biodro było pierwsze.

Z kolei inny chory ze zwyrodnieniami stawów biodrowych mówi, że boli go kręgosłup lędźwiowy, ale przyczyną tego bólu jest przymusowe ustawienie miednicy, co za tym idzie - kręgosłupa, powodowane przykurczami zgięciowymi w stawach biodrowych.

Jak wygląda przygotowanie do zabiegu wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego?

- Bardzo wielu pacjentów ma wiele różnych problemów zdrowotnych. Wiem to, ponieważ zanim przystąpimy do zabiegu, pytam pacjenta, jaki jest jego stan ogólny. Zlecam badania. Dopytuję się o szczepienie przeciwko żółtaczce wszczepiennej - WZW B. Jeśli chory nie odbył takich szczepień, to powinien je wykonać, rzecz niedroga, a zabezpiecza nas na dziesięć lat przed tego typu wirusem.

Drugie pytanie dotyczy obecności poważnych schorzeń, np. chorób tarczycy. Źle prowadzona, nie mówiąc już, że nieleczona, choroba tarczycy, powoduje znaczne nasilenie dolegliwości w zakresie układu kostno-stawowego. A tym samym doprowadza do szybszego niszczenia stawów.

Kolejnym schorzeniem może być cukrzyca. W jej przebiegu dochodzi do angiopatii cukrzycowej, co skutkuje zarówno złym odżywieniem tkanek, jak i złym gojeniem rany po przebytym zabiegu.

Pytam o choroby serca i o układ żylny głównie z powodu możliwych powikłań zakrzepowo-zatorowych. Mały zakrzep np. w kończynie dolnej po ciężkim zabiegu może powędrować do płuc czy serca i doprowadzić do tragedii.

Inną kwestią jest pytanie o stan zębów. Łącznie z prośbą o wykonanie pantomogramu [panoramiczne zdjęcie RTG szczęki]. Także u osób, które nie mają zębów! Może się bowiem okazać, że został jakiś korzeń w zębodole, wokół którego istnieje odczyn zapalny. A my nie chcemy żadnych tlących się stanów zapalnych! Co się dzieje, jak mamy grypę? Bolą nas kości i stawy. Tak samo reagują nasze stawy i tak samo ulegają uszkodzeniu, kiedy tlą się w nas ukryte procesy zapalne.


Zlecam też wykonanie posiewu na nosicielstwo bakterii - szczególnie gronkowca. Duża grupa naszego społeczeństwa to nosiciele gronkowca. Te osoby nie chorują, ale zaczynają mieć poważny problem, kiedy trzeba wykonać u nich zabieg czy operację, choćby właśnie stawu biodrowego. Wtedy "niegroźne" bakterie wywędrowują w miejsce, które było operowane, prowadząc do zakażenia. Tam, gdzie zostały zmiażdżone tkanki, np. przez uraz, ale też zabieg, działanie chirurga to rodzaj urazu, przepływ krwi jest dużo wolniejszy. Czasem słyszy się, że choremu "wszczepiono" w szpitalu gronkowca, a tymczasem to najczęściej był nasz własny gronkowiec, który uaktywnił się podczas operacji. Dlatego brak zlecenia przez lekarza wykonania posiewu przed zabiegiem uważam za błąd.

A infekcje dróg moczowych?

- Oczywiście. U kobiet stawy niszczy często przewlekła infekcja, w tym przypadku dróg moczowych, tę nie zawsze da się do końca wyleczyć. Dlatego zlecamy badanie ogólne moczu i jeśli jest taka konieczność - posiew moczu.

U osób starszych zwyrodnienia stawów biodrowych mogą pogarszać dbanie o higienę osobistą. To wstydliwy temat dla pacjentów, ale gdy są mniej sprawni, mycie i toaleta stanowią dla nich poważny problem.

Można do późnej starości nie mieć problemów ze stawami biodrowymi?

- Można, ale należy pamiętać, że jeśli pojawiają się pierwsze objawy, niekoniecznie bóle stawów biodrowych, mogą to być bóle kręgosłupa, kolan czy trudności w ubieraniu się, wkładaniu skarpet czy prostych czynnościach związanych z "samoobsługą", warto zwrócić się do lekarza z tym problemem. Może on wówczas pomóc nam zrozumieć naszą chorobę i wskazać, jak spowolnić postęp zmian zwyrodnieniowych.


Jak?

- Na przykład przez rozsądne uprawianie sportu. Pływanie jest dobre dla stawów biodrowych. Także jazda konna. Na koniu nasze stawy biodrowe pracują w mikroruchach. Można rzec, że koń wykonuje za nas całą pracę, czyli ćwiczymy w odciążeniu.

Korzystna jest też spokojna jazda na rowerze. Także codzienne ćwiczenia na podłodze w domu, na materacu. Można wykonywać odpowiednio dobrany zestaw ćwiczeń. To wszystko będzie opóźniało postęp zmian zwyrodnieniowych. Przebieg tych zmian bywa bardzo różny: czasem to proces powolny, czasem wręcz galopujący. Nie do końca wiemy, czemu tak się dzieje, lub nie możemy tego jednoznacznie określić.

Można zwlekać z zabiegiem? Jak długo?

- Można, ale z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że być może nieuchronnie nas ta proteza czeka. Jednak to nie jest żaden wyrok!

Odkładając operację wszczepienia endoprotezy, na pewno trzeba się co roku lub nawet co pół roku zgłosić do prowadzącego nas ortopedy na badania. A co roku lekarz powinien wykonać nam zdjęcie rentgenowskie. I może się zdarzyć, że powie: "W obrazie radiologicznym nie jest gorzej, ale w badaniu fizykalnym stwierdzam postęp zmian".

I wtedy powstaje pytanie: operujemy czy nie?

- W takim wypadku pacjent musi podjąć tę ostateczną decyzję. Aby mu w tym pomóc, lekarz powinien spytać, jaki dystans pacjent jest w stanie przejść bez bólu. 100 m? 200 m? A może żadnego? To już nam coś mówi. Potem pytam pacjenta, jak się czuje w nocy, czy ma bóle spoczynkowe. Jak nie ma, stanowi to dla mnie sygnał, że jeszcze nie jest tak źle i można czekać. Jeśli jednak pacjenta boli biodro po paru krokach i na dokładkę ma bóle w nocy, to już mamy problem.

Ważny jest wynik fizykalnego badania lekarskiego. Sprawdzam, czy ograniczenie ruchomości stawów jest znaczne, czy nie. Jeżeli doszło do ograniczenia ruchomości i biodro jest ustawione w przykurczu zewnętrznym lub zgięciowym, to gdy chory będzie w ten sposób dalej chodził, uszkodzi sobie np. kolano. Ale jeżeli biodro nie jest zrotowane na zewnątrz, tylko do usztywnienia stawu doszło w pozycji na wprost, a noga nie jest ani nadmiernie przywiedziona, ani odwiedziona, to można jeszcze czekać.

Kiedy jednak już zaczynają powstawać ewidentne przykurcze w chorym stawie, w ustawieniach niekorzystnych, i ograniczenia ruchomości lub całkowite jej zniesienie w stawie biodrowym, dochodzi do nadmiernych obciążeń kręgosłupa i kiedy widzę w obrazie radiologicznym zwężenie szpary stawowej, sklerotyzację powierzchni stawowych i deformację głowy czy panewki, w tym momencie już muszę decydować - operujemy.

Pacjent zaś podejmuje decyzję o zabiegu przede wszystkim ze względu na komfort życia i na to, co chce robić. Np. może chcieć móc przykucnąć albo trochę bardziej rozłożyć nogi na boki, a nie może. Albo ma problemy w higieną, bo nie może odsunąć nóg od siebie. Lub nie opuszcza go ból.

Zwykłe zdjęcie rentgenowskie do tego wystarczy?

- Aby stwierdzić zwyrodnienie stawów, nie trzeba tomografów i rezonansów. Wystarczy badanie lekarskie uzupełnione o zwykłe zdjęcie rentgenowskie. W niektórych momentach tomografia jest pomocna np. tam, gdzie doszło do dużych zniekształceń w obrębie stawu i nie jestem pewien, czy w tym miejscu da się umieścić protezę lub czy ta proteza, którą posiadam, będzie dla tego pacjenta wystarczająca. Ale wykonanie tomografii traktujemy jako przygotowanie do zaplanowanej operacji, a nie do stwierdzenia zmian zwyrodnieniowych stawu.

Czy wstrzymywanie się z wykonaniem zabiegu nie oznacza, że za chwilę będzie za późno?


- Jeśli jesteśmy pod opieką lekarza i ten pozwala nam czekać, to w takim sensie nie. Natomiast mamy inny problem - kolejki. Czas oczekiwania na wszczepienie endoprotezy stawu biodrowego w Polsce waha się od kilku do kilkunastu lat. U nas w Regionalnym Centrum Zdrowia w Lubinie w tej chwili możemy dokonać zapisu do endoprotezoplastyki stawu biodrowego na pierwszą połowę przyszłego roku.

To bardzo szybko! A jak nie można czekać?

- Ustawodawca dał lekarzowi i pacjentowi możliwość wykonania takiego zabiegu wcześniej. Są to zabiegi z grupy pilnych. Endoproteza stawu biodrowego traktowana jako pilna powinna być zoperowana w ciągu sześciu tygodni. NFZ na takie zabiegi zezwala, ale terminów osób, które są już w kolejce, nie wolno nam ruszyć. Tego pacjenta trzeba zoperować między innymi zabiegami. My mamy tak napięty plan operacyjny, że czasem nie ma po prostu możliwości wykonania dodatkowego zabiegu. Ale staramy się, by jednak nie zostawiać ludzi bez pomocy.

To czekanie jest poza jakąkolwiek kontrolą pacjenta.


- Niestety, a nawet gdybyśmy chcieli przesunąć pacjenta do przodu kosztem innej, mniej cierpiącej osoby, to nie wolno nam tego zrobić. Jeśli wyznaczam pani termin za siedem miesięcy, to mam panią wtedy przyjąć. Jeśli się pani decyduje, że jeszcze poczeka, to jest wykreślana z kolejki w ogóle. I musi zaczynać od początku. Teoretycznie mogę przesunąć pacjenta na inny termin ze względów zdrowotnych, ale muszę to bardzo dokładnie udokumentować. W zakresie kolejek panują ścisłe reguły - swoista biurokracja, która zabiera lekarzom dużo czasu.

To jak doczekać do zabiegu, skoro to trwa, a nas tak boli, że nie dajemy sobie rady?

- Wtedy trzeba szukać rozsądnego lekarza, który zakwalifikuje nas do trybu pilnego i spróbuje znaleźć dla nas dodatkowy termin zabiegu, lecz to zależy od możliwości szpitala: przepustowości sal operacyjnych i dodatkowego personelu.

A jak nie, to trzeba brać leki.


- Są leki o działaniu przeciwzapalnym, np. diklofenak, które powodują zmniejszenie odczynów zapalnych w obrębie stawu. Warto zawsze, jeśli dolegliwości się nasilają lub dopiero się pojawiły, zastanowić się, czy nie ma innych chorób, które je nasilają. Bywało tak, że pacjent ze względu na zwyrodnienie w stawie biodrowym i towarzyszący ból wymagał zabiegu, ale już współistniejącej dny moczanowej nikt u niego nigdy nie stwierdził. Nie wykonał banalnego badania oceny poziomu kwasu moczowego. Pacjent chodził z podwyższonym poziomem kwasu moczowego, od czasu do czasu miewał obrzęki stawów - to nasilało bóle biodra. A dnę moczanową też można prawidłowo prowadzić.

Inną sprawą jest to, że jeśli bóle się nasilają, pacjent powinien wziąć kule czy laskę do ręki i odciążyć chory staw. Proszę się tego nie wstydzić! Eleganckie panie chodziły kiedyś z laseczką. Panowie też. A ta laska to jest jak zalecenie leku, daje czasem więcej dobrego niż lek przeciwzapalny, który choremu przepiszę.

W przypadku początku choroby zwyrodnieniowej warto też rozważyć suplementację mukopolisacharydami podawanymi bezpośrednio do stawów. Te preparaty ogólnie wpływają na biochemię chrząstki stawowej, staje się ona bardziej elastyczna. Poza tym takie zastrzyki odżywiają staw i zmniejszają wysięk. Ale żeby coś zregenerować, musi być co. Inaczej taka suplementacja przypomina sianie trawy na betonie.

Czyli podawać takie zastrzyki jak najwcześniej?

- Tak. Kiedy zaczynają nas pobolewać stawy w wieku 40 lat, a chcemy nadal być aktywni ruchowo za kilkanaście lat, to można zastosować kurację mukopolisacharydami. Nie są to, niestety, preparaty bardzo tanie - można kupić "dobrą" ampułkę za 90 zł, a cała kuracja to pięć zastrzyków. Czyli wydatek 450 zł. Nie jest, niestety, refundowana.

A tabletki?

-Można wspierać się tabletkami jako preparatami działającymi ogólnie, są to tzw. suplementy diety, ale tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z dolegliwościami i zmianami rozpoczynającymi się bardzo wcześnie. Lecz na ogół skuteczne preparaty to te, które są przepisywane na receptę. Nie zawsze te, które zachwalają nam reklamy.

Chciałbym jeszcze wspomnieć o jednej kwestii, o którą pytają mnie pacjenci, chcący uniknąć protezy - przeszczepy chrząstki stawowej.

To nie są zabiegi polecane dla każdego! Przeszczepu można próbować, jeśli nie doszło do znacznego uszkodzenia powierzchni chrząstki stawowej, czyli najczęściej u osób młodych, które np. uległy wypadkowi. Mają deficyt chrząstki tylko w części stawu i jest szansa, że po przeszczepie reszta chrząstki "dojdzie do siebie" i się wyrówna. U osób starszych najczęściej chrząstka ulega zanikowi, a powierzchnia staw - sklerotyzacji, czyli stwardnieniu. Tu wykonanie przeszczepu jest niemożliwe i pozostaje nam już tylko wstawienie sztucznego stawu, czyli endoprotezy.

Jak wygląda taki zabieg?

- Odcinamy końce stawowe kości z jednej i drugiej strony. W przypadku biodra czyścimy odpowiednio panewkę stawu, czyli robimy ładną i równą "miseczkę". Głowę kości udowej, niestety, obcinamy.

I znów w tym wypadku pacjenci wspominają o tzw. kapoplastyce, czyli pokrywaniu głowy kości jakąś powierzchnią nośną, jak kapą. Kiedyś to było modne, potem się z tego wycofano, dziesięć lat temu wróciła moda na kapoplastykę, a dziś znów medycyna się z tego wycofuje.

Dlaczego?

- Ponieważ taką kapę, czyli nakrycie głowy kości udowej, najczęściej wykonuje się z elementów metalowych. Skład nowego stawu, w którym jest nadmiar metalu, powoduje szybkie ścieranie powierzchni kapy i powstawanie produktów jej degradacji, czyli bardzo drobnych opiłków, które nie są dobre dla naszego organizmu. Możemy być na to uczuleni!

Kapoplastykę można zastosować tylko w niektórych stawach biodrowych, tam gdzie nie doszło do znacznej deformacji końców stawowych. Jeśli głowa kości udowej jest przekrzywiona jak beret w stosunku do szyjki, to kapoplastyka nie ma sensu.

Wracając do zabiegu, między obcięte końce stawowe wkładamy elementy protezy. Element wstawiany do miednicy to panewka. Składa się z dwóch części. Pierwsza to jest taka czasza, którą się wpasowuje odpowiednio w kość i ona sobie tam siedzi. Potem wkłada się do środka panewki wkładkę, czyli powierzchnię, która będzie powierzchnią ślizgową. Część udowa to trzpień osadzony w bliższej części uda, na który zostaje nałożona głowa, ta będzie poruszać się w panewce. Stosowane dziś części endoprotez bardzo się zmieniły na przestrzeni ostatnich 30 lat. Są np. dodatkowo pokrywane różnymi substancjami, np. witaminą D, hydroksyapatytem. Ma to powodować lepsze przymocowywanie się ich do kości - lepszą integrację wszczepu.

Jak się takie elementy mocuje?

- Są różne techniki. Pacjenci czasem rozmawiają między sobą: "Ja mam protezę bezcementową". A drugi odpowiada: "A ja mam, niestety, cementową".

Ale to nie ma nic wspólnego z cementem. Jeden pacjent ma protezę niecementowaną, czyli taką, która jest na swojej powierzchni kontaktu z kością porowata jak papier ścierny. Po pewnym czasie kość wnika w pory. Dochodzi do integracji między kością a protezą.

W przypadku pacjentów starszych ten proces raczej nie nastąpi. I wtedy używamy kleju, po angielsku cementu - spoiwa. I to jest proteza cementowana, ale nie cementowa. Ona jest zamocowana w kości na klej.

Jedna jest lepsza od drugiej?

- Żadna nie jest lepsza czy gorsza. To lekarz decyduje, w wyniku wcześniejszych badań, uwzględniając wiek chorego, jaką protezę zastosować.

Wpływ na tę decyzję może mieć również wygląd biodra w trakcie operacji. Lekarz z praktyką widzi, jak wygląda kość gąbczasta. Może być tak, że pacjentem jest starsza osoba, ale wartość kości udowej jest dobra, a kość jest "wydolna". I wtedy wstawiamy protezę niecementowaną. Dawniej u pacjenta w wieku 65 lat mówiło się, że już bezwzględnie należy zastosować protezę cementowaną, dziś nawet u osób 70-80-letnich wszczepiamy protezę niecementowaną.

Z czego wykonana jest reszta protezy?

- Materiały, z których wykonuje się elementy protezy, są coraz bardziej obojętne dla człowieka. Najczęściej większość składu protezy jest wykonana z tytanu, część elementów jest też ze stali chirurgicznej. Są to stopy m.in. niklu, kobaltu, chromu, które, jak mówiłem, mogą uczulać. Jeśli pacjent wykona na własny koszt, bo nikt rutynowo tego nie robi, testy na uczulenie na metal, to można tak dobrać składowe protezy, żeby nie użyć tych elementów, na które pacjent może być uczulony.

Ważne są też powierzchnia styku, czyli artykulacja w protezie - to jest typ wkładki dopanewkowej, a także jakiej użyto głowy. Rozwiązaniem uważanym za najlepsze pod względem ślizgu protezy jest ceramika, czyli glinka ceramiczna.

Drugim, starszym typem artykulacji jest taki, gdzie głowa jest stalowa, a wkład jest polietylenowy.

Czyli plastikowy?

- Tak, ale to polietyleny trzeciej generacji, bardzo wytrzymałe.

Od czego zależy, jaką artykulację zastosuje się u pacjenta?

- Glinka jest bardzo odporna na ścieranie i wytrzymała mechanicznie, ale wystarczy jedno porządne "puknięcie" i wszystko pęka. Przekładając to na życie: jeśli mam pacjenta rolnika, to takiej ceramiki raczej mu nie wstawię. Lepszym rozwiązaniem dla osoby pracującej fizycznie jest może nieco mniej odporny na ścieranie, ale za to mniej podatny na urazy polietylen.

Czy mamy wpływ na wybór protezy?

- Pacjent otrzymuje taką protezę, jaką dysponuje szpital. Nie ma możliwości wyboru innej protezy i np. dopłaty do niej. Ale nie znam na rynku polskim protez, które byłyby złe. To są sztandarowe produkty używane na świecie: we Francji, w Niemczech, Hiszpanii, Anglii.

Jasne, że ideałem byłoby wrzucenie skanu tomografii komputerowej do programu i wybór spośród różnych protez tej, która akurat do nas pasuje najlepiej, ale żaden ze szpitali, nawet klinicznych, nie ma w posiadaniu pełnego asortymentu endoprotez. To, co mamy, przypomina nieco buty z sieciówki. Można w nich chodzić, są nawet całkiem wygodne, ale nie są robione na miarę.

W tej chwili wiele mówi się też o tzw. protezach przynasadowych. Część nasadowa protezy to jest ta, która jest mocowana w bliższej części kości udowej, co powoduje, że zmniejsza się kształt tej protezy i tym samym jest ona mniejsza.

Nie zawsze również to, co nowe, jest lepsze. Są firmy, które swój produkty sprzedają od 30-40 lat. I to wcale nie znaczy, że one są gorsze, bo stare! Okazuje się, że tamten kształt, który był wymyślony dawno, jest po prostu dobry i nadal się sprawdza, mimo licznych modyfikacji, które ostatecznie zniknęły z rynku.

Czy pacjent z endoprotezą stawu biodrowego powinien jakoś szczególnie na siebie uważać?

- Pamiętajmy, że wstawienie protezy nie oznacza, że możemy przestać o siebie dbać. Wręcz przeciwnie! Teraz właśnie trzeba będzie o siebie dbać bardziej.

Mamy w sobie obcy wszczep. Wokół niego mogą się dziać różne rzeczy. Nie można zaniedbywać stanów zapalnych, stanu uzębienia, bo to wszystko odbija się na miejscu, które jest najsłabsze. A to znaczy tam, gdzie jest coś obcego. To jest tylko sztuczny staw, on nie jest nowy - taki sam jak naturalny. Drugi nam, niestety, nie wyrósł.

I są jeszcze produkty ścierania. Staw się przecież rusza, ale żeby się ruszał dobrze, to musimy mieć dobrą koordynację mięśniową. O nią także trzeba dbać.

To ważne, bo wszczepienie kolejnej protezy zaczyna być zabiegiem trudnym technicznie, czasem niemożliwym do wykonania. Musimy pamiętać o swoim wszczepie i go nie zaniedbywać, a będzie nam służył lata.

Jak długo?

- Kiedy zaczynałem pracę ponad 30 lat temu, mówiło się, że endoproteza stawu biodrowego może służyć kilka lat. Dziś z powodzeniem co najmniej kilkanaście, a może i dłużej.

Są osoby, którym nie można wszczepić endoprotezy z przyczyn zdrowotnych.

- Tak. Są tzw. przeciwwskazania względne i bezwzględne. A te jeszcze dzielimy ze względu na stan ogólny i miejscowy.

Jeżeli mam pacjenta po zatorowości płucnej, z ciężkimi wadami serca, to ze względu na zły stan ogólny muszę zakładać, że taka osoba może nie przeżyć operacji.

Jeżeli z kolei są miejscowe zmiany w biodrze o charakterze ropnym, to też nie wolno mi wstawić tam protezy. Względnym przeciwwskazaniem do zabiegu może być wspomniane nosicielstwo gronkowca. Trzeba go wtedy najpierw porządnie "stłamsić", bo usunąć rzadko się daje.

W takim wypadku stosuję u pacjentów inną niż standardowa profilaktykę antybiotykową. To trochę się kłóci z Narodowym Programem Ochrony Antybiotyków, który zakłada jak najmniejsze ich stosowanie. Owszem, to idea ogólnie słuszna, ale nie zawsze dla osób z wszczepionymi protezami. Nosicielowi gronkowca przed zabiegiem nie daję jednej dawki antybiotyku przed operacją i drugiej do 24 godzin po zabiegu, jak się zaleca, ale antybiotykoterapię trochę przeciągam.

Dlatego zrobienie posiewu przez pacjenta nie jest spełnieniem kolejnego życzenia pana doktora, tylko zadbaniem o siebie. Moje zalecenia oburzają nieraz lekarzy rodzinnych, bo tych zlecanych badań jest dużo. Ale tak trzeba.

Tu apeluję do pacjentów, żeby wykonywali zlecone badania. Naprawdę wcale nierzadko się zdarza, że pacjent np. odmawia zaszczepienia się przeciwko żółtaczce wszczepiennej albo nie widzi uzasadnienia dla innych zleconych badań.

To może się w konsekwencji tragicznie skończyć. Nie zlecamy przecież tych badań dla zabawy, ale po to, by być przygotowanym na różne sytuacje w trakcie zabiegu i po nim, wyłącznie dla przyszłego zdrowia pacjenta.

Oczywiście, że zdarzają się osoby, których nie stać na jakiekolwiek badania dodatkowe, niefinansowane przez NFZ. Jednak jeśli mamy taką możliwość, wykonujmy je. Szczepienia, jak wspomniałem, nie są kosztowne.

Zdarza się też, że pacjenci nie chcą wykonać zleconych badań czy profilaktyki i chcą wykonania zabiegu komercyjnie! Ale czy robimy to w ramach NFZ, czy komercyjnie, przecież reguły obowiązują nas, jako lekarzy, takie same.

Czasem sami lekarze wprowadzają zamieszanie. Niekiedy dostaję informację od lekarza rodzinnego, że pacjent ma podwyższone wskaźniki stanu zapalnego (OB i CRP) z powodu zmian zwyrodnieniowych w stawach. To nieprawda! Zmiany zwyrodnieniowe same jako takie nie podwyższają wartości tych dwóch znaczników. Natomiast współistniejący stan zapalny, który doprowadził do szybszej degradacji stawów, tak.

Mówmy lekarzowi o przebytych stanach zapalnych, infekcjach! Miałem niedawno pacjenta, u którego po chwili zorientowałem się, że słabo słyszy. Pytam go, co się stało? A on odpowiada, że w zeszłym roku miał poważną infekcję ucha i trzeba było, jak powiedział, "spuścić mu z ucha ropę". Przecież to potencjalne źródło kłopotów pooperacyjnych. Jakbym sam nie zauważył, że coś jest nie tak i nie spytał pacjenta, przegapilibyśmy to. A miałem informację od lekarza rodzinnego, że pacjent jest zdrowy.

Ile kosztuje prywatnie zabieg wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego?

- Od 14-15 do 20-22 tys. zł. To zależy od ośrodka, szpitala. Od tego, z jakich protez korzysta, jakie są warunki pobytu itp.

Prywatnie oznacza szybciej?

- Tak, bo to jest dodatkowy pieniądz, który wpływa do szpitala. To nie znaczy jednak, że zabieg jest wykonywany "od ręki". Warunkiem podstawowym jest kondycja i stan zdrowia pacjenta, przejście wspomnianej medycznej kwalifikacji. Pamiętajmy jeszcze o konsultacji anestezjologa. Jeśli on nie widzi przeciwwskazań i zagrożeń w przeprowadzeniu znieczulenia mimo współistniejących chorób, to zabieg można wykonać.

Jeśli ja miałbym się poddawać zabiegowi wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego, a jest to duża operacja, raczej wykonywałbym go w dużym szpitalu, gdzie jest oddział intensywnej terapii. W mniejszym placówkach go nie ma. Nawet jeśli nie było żadnych przeciwwskazań do wykonania zabiegu, może dojść do powikłań. Zawsze coś niespodziewanego może się wydarzyć i lepiej wtedy być w miejscu, gdzie udzielą nam fachowej pomocy.

*LEK. MED. MARIUSZ GOLEC jest dyrektorem medycznym Regionalnego Centrum Zdrowia w Lubinie Grupa EMC Szpitale

***

Dlaczego w Niemczech operowali mnie od razu, a siostra w Polsce ma czekać kilka lat?

Pani Marta pyta - Nie mogę patrzyć, jak bardzo cierpi moja siostra, która musi tak długo czekać na operację wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego. Wiem, o czym mówię, bo sama przez to przechodziłam. Tylko że mnie chcieli zoperować po miesiącu oczekiwania, takie standardy są w Niemczech.

Siostra ma 58 lat. Zmaga się z ogromnym bólem. Ostatnio postanowiła szukać pomocy u lekarza, ale w szpitalu w Chorzowie dowiedziała się, że na zabieg musi poczekać jakieś sześć-osiem lat. Załamała się, po wizycie u lekarza powiedziała mi: "Przecież ja się wykończę przez ten czas. Na pewno sobie zniszczę wątrobę tabletkami przeciwbólowymi".

Żeby przestało boleć, musi przyjmować trzy-cztery tabletki dziennie, i to nie zawsze pomaga. Siostra budzi się w nocy z bólu, nie pracuje. Bardzo bym chciała jej pomóc. I szukam szpitala na Śląsku, który mógłby ją szybciej zoperować. Bo to jedyne wyjście.

Dla mnie operacja była ratunkiem. Rok temu byłam w takiej samej sytuacji jak siostra. Budziłam się w środku nocy, ból od biodra promieniował do kolana. Kiedy usiadłam, nie mogłam wstać.

Od kilku lat mieszkam w Niemczech, koło Stuttgartu. Jesienią poszłam do ortopedy, który przyjmuje w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Lekarz powiedział mi, że kwalifikuję się do operacji, i zapytał, czy zgadzam się na termin w grudniu, po miesiącu oczekiwania.

Chodziłam na kurs niemieckiego, 12 grudnia miałam mieć egzamin, więc ustaliliśmy, że zoperują mnie 21 stycznia. Trochę się bałam narkozy, ale kiedy już się obudziłam po zabiegu, byłam bardzo szczęśliwa. Na drugi dzień po operacji lekarz polecił, bym próbowała wstawać. Po kilku dniach wypisali mnie ze szpitala. Tydzień po powrocie ze szpitala dostałam list. Zaprosili mnie do sanatorium. W Niemczech od razu po zabiegu stawiają duży nacisk na rehabilitację. W sanatorium miałam masaże, basen, ćwiczyłam np. zginanie nogi. Jak wyszłam do domu, od razu dostałam skierowanie na rehabilitację w mojej przychodni rodzinnej. Teraz, kilka miesięcy po operacji, jestem w pełni sprawna, nic mnie już nie boli.

Zastanawiałam się, z czego to wynika, że w Niemczech od razu dostałam pomoc, a moja siostra musi tak długo czekać. Dentystka, do której chodzę w Niemczech, wytłumaczyła mi, że skoro ludzie w tym kraju jedną trzecią pensji przeznaczają na podatki, to system musi być sprawny. I ludzie mają prawo wymagać pomocy.

Odpowiada Małgorzata Doros, rzeczniczka śląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia

- Co roku wzrastają nakłady na te zabiegi. Rokrocznie wzrasta liczba udzielonych świadczeń, np. w roku 2013 sfinansowaliśmy 5608 endoprotezoplastyk, a w 2014 roku - 5972.

Starając się polepszyć dostęp pacjentów do tego rodzaju leczenia, w czwartym kwartale 2015 r. przeznaczyliśmy dodatkowe środki finansowe na ortopedię w wysokości ok. 30 mln zł, co pozwoliło na wykonanie ok. 1500 zabiegów więcej niż w roku 2014.

Należy podkreślić, że kolejki do zabiegów u świadczeniodawców są bardzo zróżnicowane. Na terenie województwa śląskiego są placówki, które wykazują jeszcze tegoroczne terminy na zabieg endoprotezoplastyki stawu biodrowego i kolanowego (tak jest np. w przypadku Szpitala Wielospecjalistycznego w Jaworznie czy szpitala w Blachowni).

Pacjent ma prawo wyboru świadczeniodawcy, często jednak, kierując się nazwą placówki lub jej renomą, nie ma świadomości, że ten sam zabieg może wykonać szybciej w innej placówce.

W marcu odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyli przedstawiciele czołowych placówek wykonujących tego rodzaju operacje oraz przedstawiciele śląskiego NFZ.

Prof. Bogdan Koczy, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich, przedstawił na nim m.in. wyniki przeprowadzonej w kierowanym przez niego szpitalu analizy pacjentów oczekujących na zabieg wszczepienia endoprotezy.

Szpital wzywał pacjentów z lat poprzednich (zapisanych w latach 2005-10), by się ocenili, czy chcą się poddać operacji". Okazało się, że 48 proc. nie chce się operować, 9 proc. się nie zgłosiło, a tylko 20 proc. z tej grupy kwalifikuje się do zabiegu. Jak wykazano - po poddaniu analizie ok. 20 tys. zapisanych do operacji kwalifikuje się tylko 4 tys. osób.

http://wyborcza.pl/TylkoZ...cji.html#TRwknd

esca - Pon 20 Cze, 2016
Temat postu: Od lipca trudniej o endoprotezy.
Tysiące chorych może stracić miejsce w kolejce. Trzy czwarte oddziałów wszczepiających endoprotezy może po 1 lipca zostać bez kontraktów. Nie spełniają nowych wyśrubowanych wymogów Ministerstwa Zdrowia.

1 lipca wchodzą w życie przepisy dotyczące warunków przyznawania kontraktów na ortopedii. Rozporządzenie w tej sprawie podpisał jesienią 2014 r. ówczesny minister Bartosz Arłukowicz. Przez ponad półtora roku nikt się nie zorientował, że zaostrzone wymogi grożą ortopedyczną katastrofą.

Chodzi o to, że zgodnie z nowymi przepisami ten, kto chce otrzymać kontrakt na wszczepianie endoprotez, musi spełnić wśród wielu innych także warunki dotyczące liczby wykonanych wcześniej zabiegów.

Tylko 70 oddziałów na 300

Minimum to co najmniej 75 planowych operacji wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego na rok, 50 planowych protez stawu kolanowego oraz 30 tzw. rewizji, czyli powtórnych operacji u chorych, u których doszło do powikłań.

Dopiero teraz policzono, że na ponad 300 oddziałów ortopedycznych w całym kraju ministerialne warunki spełnia tylko około 70. Jeśli nic się nie zmieni, na terenie województwa łódzkiego z 23 szpitali wszczepiających endoprotezy ostaną się ledwie cztery, na Dolnym Śląsku z 24 - tylko sześć. A w województwie śląskim, gdzie endoprotezy wszczepia się w 43 szpitalach, nowe warunki spełniają tylko cztery.

NFZ ma pomysł: przymknie oko i da kontrakty także tym, którzy spełniają tylko jeden z warunków. Na wymianę kolana kontrakty dostaną ci, którzy spełniają minimum dla endoprotez kolanowych, a na wymianę biodra - ci, co wszczepili co najmniej 75 protez biodrowych rocznie.

Nawet w takim układzie połowa oddziałów ortopedycznych na Śląsku straci kontrakty. Nawet bardzo duży Szpital Wojewódzki w Bielsku-Białej nie spełnia ministerialnych wymogów. - Od lat walczymy o większy kontrakt na endoprotezy. I od lat NFZ nam odmawiał. Nie płacił za nadwykonania - denerwuje się dyrektor Ryszard Batycki.

W szpitalu działa oddział ratunkowy, jest chirurgia ogólna, naczyniowa i urazowa oraz neurochirurgia - wszystko, co potrzebne pacjentom z urazami wielonarządowymi, czyli ofiarom wypadków na drogach i w górach. Niejedna z nich potrzebuje właśnie wszczepienia endoprotezy. Pokazują to liczby: w 2014 roku wykonano w bielskim szpitalu 44 planowe wymiany stawu biodrowego, ale zabiegów po urazach było aż 83. Rok później planowych było 45, a urazowych - 77.

Jednak zgodnie z życzeniem ministerstwa fundusz ma brać pod uwagę tylko zabiegi planowe, więc bielski szpital na umowę po 1 lipca nie ma co liczyć.

Lobby dużych szpitali?

Kto wymyślił tak wyśrubowane warunki? Podejrzenie pada na konsultantów z wielkich szpitali, którzy chcieli, by to ich placówki dostały kontrakty. Ci zaprzeczają. - Nie wiem, kto to wymyślił, ale napisałem do Ministerstwa Zdrowia, że powinny być zmienione - zarzeka się prof. Bogdan Koczy, śląski konsultant wojewódzki w ortopedii, a jednocześnie dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich.

- Chodziło o to, żeby endoprotez nie wszczepiali ci, którzy robią tylko po kilka zabiegów rocznie, bo nie mają odpowiedniego doświadczenia. Nie spodziewaliśmy się, że wymagania będą aż tak wyśrubowane. Nasze starania, by je złagodzić, na razie nic nie dały - mówi prof. Marek Synder, konsultant wojewódzki w Łódzkiem.

210 tys. chorych czeka

Według danych NFZ w kolejkach do operacji wszczepiania endoprotezy w kraju zapisanych jest 210 tys. chorych. Ilu po zmianach straci miejsce w kolejce? Na to pytanie centrala NFZ nie odpowiedziała, bo jeszcze nie wie.

W grę wchodzi tysiące chorych zapisanych na zabieg w mniejszych ośrodkach. Z tego niektórzy, na przykład w Łódzkiem, czekają na operację już ponad pięć lat. W dodatku, nawet jeśli duże ośrodki dostałyby pieniądze, które do tej pory otrzymywały małe, to i tak nie zdołają zwiększyć liczby operacji, tak by kolejki drastycznie się u nich nie wydłużyły. Chorych będzie po prostu zbyt dużo.

Resort złagodzi wymogi

W tej sprawie do ministerstwa pisali ostatnio dyrektorzy szpitali. Resort zapewniał, że złagodzi wymogi jeszcze przed 1 lipca. - Nowy projekt rozporządzenia jest w konsultacjach wewnętrznych - zapewnia biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia. W Funduszu nikt jeszcze o nim nie słyszał.

Nierówne kolejki

Liczba chorych czekających w kolejce do operacji wymiany biodra i kolana wynosi łącznie w całym kraju 210 tys., ale jest bardzo zróżnicowana zależnie od województwa.

Według opracowania prof. Bogdana Koczego, który przeanalizował dane o kolejkach gromadzone w NFZ, co piąty pacjent czekający na endoprotezę to mieszkaniec województwa śląskiego (4,6 mln ubezpieczonych).

Na endoprotezoplastykę stawu kolanowego czeka tu w kolejce 21,5 tys. chorych, a na operację wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego - 20,5 tys. W najbardziej obleganych szpitalach na Śląsku czas oczekiwania wynosi 13-17 lat. Dla porównania w ludniejszym województwie mazowieckim (5,3 mln ubezpieczonych) w kolejkach do operacji kolana czeka "tylko" nieco ponad 6 tys. pacjentów, a na wymianę biodra 7 tys. Z czego wynikają tak drastyczne różnice?

Zdaniem śląskich ortopedów Mazowsze jest po prostu bogatsze i tutejszy oddział NFZ przeznacza więcej pieniędzy na endoprotezy. Niewykluczone jednak, że istnieją też duże różnice w kryteriach kwalifikacji chorych do operacji. Poza Śląskiem największe kolejki są w Małopolsce i na Dolnym Śląsku: obydwa województwa mają od 9 do 11 tys. pacjentów, zarówno w kolejce po nowe biodro, jak i kolano. Najkrótsze kolejki są na Podlasiu (tysiąc chorych czeka na nowe biodro i 2 tys. na nowe kolano) oraz w woj. świętokrzyskim (1,7 tys. w kolejce do operacji biodra i 2 tys. - kolana).

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,7539...l#ixzz4C6tU9z5n

kinga - Wto 23 Sie, 2016

Rio 2016. Nick Skelton ma 58 lat, endoprotezę i historyczny złoty medal

http://www.sport.pl/rio20...istoryczny.html

:-) :-) :-)

Ania K. - Sro 24 Sie, 2016

Super wiadomość :)
Zaczęłam niestety czytać komentarze pod artykułem (o tym samym tylko chyba na wp) i wśród wielu pochlebnych ktoś (jakaś zakała) napisał "czy już zaczęła się paraolimpada? ".

pasiflora - Sro 24 Sie, 2016

Ania K., pewnie autor tego "fantastycznego" wpisu chciał wziąć udział i stąd pytanie padło.
drupinka - Pon 05 Gru, 2016

"Urazówka" do likwidacji???
http://www.dziennikzachod...iecia,11540576/

kate310 - Nie 11 Gru, 2016

nie wierze, ze to zrobią
crust - Wto 13 Gru, 2016

http://wiadomosci.wp.pl/k...l?ticaid=118412
Co myślicie?

biedronne - Wto 13 Gru, 2016

Uuuuu słaby pomysł. Już nie dostaniesz takiej protezy jaka dla ciebie najlepsza tylko taka jaka jest (najtańsza), a jak chcesz lepiej to dopłać...
Zamożny dopłaci, a większość będzie cierpieć. Poza tym źle dobrana proteza to większe ryzyko powikłań i reoperacji + doliczyć trzeba zasiłki i renty w okresie oczekiwania - przecież to generuje dalsze koszty....
Współudział w leczeniu, uważam, że jest w miarę do przełknięcia, ale na poziomie symbolicznej kwoty np. za wizytę u lekarza, z której zwolnieni mogliby być np. przewlekle chorzy i starsi ludzie. Tak, żeby nie latać z pierdołami typu katar i ból gardła do lekarza tylko poleżeć w łóżku kilka dni.

A ten pomysł to szukanie szybkiej kasy bez patrzenia jakie skutki to będzie mieć w przyszłości (ani dla pacjenta ani dla finansów publicznych). Widać brakuje na 500+....

crust - Sro 14 Gru, 2016

biedronne napisa/a:
Już nie dostaniesz takiej protezy jaka dla ciebie najlepsza tylko taka jaka jest (najtańsza)

No właśnie, ogólnie pomysł jest niezły tylko realizacja może być mocno ryzykowna.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group