Forum Bioderko

Hyde Park - Kącik dla "bioderkowych" rodziców :)

AgaW - Pon 12 Pa, 2009
Temat postu: Kącik dla "bioderkowych" rodziców :)
Witajcie Drogie Mamusie i Tatusiowie !
Założyłam ten tamat specjalnie dla Was. Zainspirowała mnie do tego pewna bardzo dzielna mama z naszego forum ! :-D
Wiele osób chorych na bioderka ma małe dzieci, choroba i obowiązki zmuszają Was do bycia głównie w domu.
To trudna sytuacja i często brakuje Wam kontaktu z osobami, ktore mają podobne życie...
Dzieci i choroba to wielkie wyzwanie! Staracie się wszystko pogodzić jak najlepiej, ale napewno chętnie podzielicie się swoimi doświadczeniami z innymi ...
Razem łatwiej będzie Wam cieszyć się czasem spędzonym z dziećmi w domu, może łatwiej będzie pokonywać chorobę i wracać do sprawności.
Mam nadzieję, że ten temat będzie Waszym miejscem tu na Forum - miejscem szczególnym, bo to wielka sztuka pogodzić bycie rodzicem maluszka z obowiązkami oraz z chorobą...i godne podziwu gdy wszystko daje się pogodzić ;-)
Piszcie jak sobie radzicie, jakie macie zainteresowania, jak radzicie sobie z częstą samotnością w tym wszystkim, wymienajcie się doświadczeniami, dobrymi radami.
Jeśli Wy będziecie szczęśliwsie, weselsi mając kontakt z innymi osobami w podobnej sytuacji to i Wasze dzieci na tym skorzystają!
Czas spędzony w dużej mierze w domu nie musi być czasem straconym ! Możecie się realizować i wspierać nawzajem :mrgreen:

madzi_czer - Wto 13 Pa, 2009

AgaW napisa/a:
Dzieci i choroba to wielkie wyzwanie!

Aga dzięki za ten temat!!! :kwiatki:
Ja swoją przygodę z biodrami i dzieckiem rozpoczęłam od zadanego Profesorowi pytania: "dziecko lepiej przed czy po operacji?”. I od tego momentu zaczęła się moja największa życiowa przygoda, która trwa po dziś dzień, a na imię jej Martusia!
Miałam wielkie obiekcje, czy słusznie zdecydowałam się na dziecko przed zabiegiem. Przecież to wielkie wyzwanie! Do ostatniego dnia przed operacją miałam ogromne wątpliwości – czy i jak sobie poradzę?! Na szczęście moi najbliżsi byli dla mnie ogromnym wsparciem i tu wielkie pokłony dla: męża, szwagra i siostry, że tak wspaniale wszystko zorganizowali! Szwagier i siostra tym bardziej na wielkie :clap: zasługują, bo poświęcili dla mnie i Tuśki swoje wakacje :hug:
Jednak moja „bajka” skończyła się z dniem 1 września (7 tydzień po zabiegu), gdy mąż wrócił do pracy. Oj, bardzo, bardzo ciężko było :-( Pierwszy dzień „pogoni” za córą skończył się wyciem w poduszkę i ketonalem na noc ;-( . Następne dni wcale nie były lepsze, ale przynajmniej już bez wspomagania farmakologicznego. Dobrze, że mąż w miarę normalnie kończył pracę i pomagał mi po powrocie z pracy – do czasu... Jego praca polega głównie na wyjazdach i niestety takie już nastały. Obecnie 3 tydzień siedzimy z Matulą same i to jest dopiero nie lada wyczyn! Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mam „szlaban” na samodzielne wychodzenie z dzieckiem na spacer :-( Zakupy mi odpadają, bo mąż w weekend robi mi zapasy na cały tydzień. Szkoda tylko, że nie może mi zostawić zapasu: czasu i pokładów anielskiej cierpliwości ;-) albo drugiej pary rąk do pomocy…
Marta jest fajną dziewczynka i w fajnym wieku (1 rok 7 miesięcy). Dużo już rozumie. Wykonuje moje polecenia. Chętnie pomaga. Jeszcze dziś się uśmiecham na wspomnienie, jak po moim powrocie ze szpitala do domu ona leciała do łazienki, gdy ja się tam wybierałam i próbowała otwierać mi drzwi (dziś już potrafi :-D ), podnosiła klapę od kibelka. Podawała mi kule, albo rączki, gdy wstawałam.
W moim dążeniu do sprawności w dużej mierze pomaga mi moja mama :hug: To ona zajmuje się Martusią, gdy ja raz w tygodniu jadę na spotkanie z Panem Kubą. Nie ukrywam, że ten dzień jest dla mnie świętem – moim indywidualnym czasem tylko i wyłącznie dla mnie! Staram się oprócz rehabilitacji jeszcze coś innego zrobić dla siebie. Ostatnio byłam w kinie, kupiłam sobie książkę, zjadłam pyszną sałatkę :-D

Wiem, że na Naszym forum są inne mamusie, które podobnie, jak ja mają małe dzieci i walczą ze swoją chorobą. Zapraszam, przyłączcie się do tego tematu! Chętnie poznam Wasze sposoby na codzienne zmagania :-)

Bretka - Sro 27 Sty, 2010

Trzymam za Was kciuki! Ja mam dwóch synków, pomiędzy którymi różnica wynosi 15 miesięcy (gdzieś wyczytałam, że taka różnica nosi nazwę "bliźniaków irlandzkich" ;D ). Teraz to już zaawansowane przedszkolaki. Choć są tak duzi, to i tak zastanawiam się, jak to będzie, kiedy moja niesprawność po ew. operacji mocno mnie przystopuje... Ech, ale jak widzę wszystko da się przejść. Pozdrawiam drogie bioderkowe mamy i oczywiście wszystkich milusińskich.
madzi_czer - Sro 27 Sty, 2010

Bretka, o super, że zajrzałaś do naszego kącika!
Napisz coś więcej, np. jak sobie teraz radzisz z chłopcami? Po operacji faktycznie da się pogodzić, choć nie powiem, że było łatwo ;-)

Z dobrych wieści mam taką, że od tego poniedziałku mój mąż ma nową pracę, w której takie coś, jak delegacje na cały tydzień nie istnieje! Ołłłłjeeeeee!!!! Przy dobrych wiatrach, będzie w domu codziennie o 15:00 a taki obrót sprawy, bardzo, bardzo mnie cieszy :-D

Mamuśki zarówno te przed, jak i po zabiegu zapraszam do odwiedzania i aktywnego uczestniczenia w rozbudowie tego wątku! Wiem, że jest Was coraz więcej, więc do dzieła! A nasze opisy codziennych zmagań, mogą być pomocne dla tych, Forumowiczek, które obawiają się, jak można dać sobie radę z małym dzieckiem, po takim zabiegu, jak nasze.

pasiflora - Sro 27 Sty, 2010

Jestem mamą z prawie szesnastoletnią praktyką. Wiem jak bywa ciężko gdy z córką nie mogłam iść na łyżwy, a teraz to jestem czasem tylko ciężarem. Myje mi stopy zakłada skarpetki, depiluje nogi, myje okna i przejęła większość obowiązków domowych. Niestety choroba nie pozwoliła zbyt długo cieszyć się jej dzieciństwem. :-/
madzi_czer - Sro 27 Sty, 2010

pasiflora taka córcia, to prawdziwy skarb! :-)
Bretka - Sro 27 Sty, 2010

To cieszę się razem z Tobą :mrgreen: !!!
Pomoc w opiece na maleńkasami to prawdziwa manna z nieba!
A jeszcze do tego taka praca do 15, bez delegacji - to już prawdziwy skarb. Zwłaszcza żyjąc w naszej "stolnicy", w której sam powrót do domu zabiera nawet godzinę dodatkową. Wiecie, ja jestem garfikiem i wytrzymałam dwa lata w tzw. sieciówce, pracując czasami po 20 h non stop (to nie żart). Wszystko było możliwe dzięki mojej wspaniałej drugiej połówce, która odbierała dzieciaczki po pracy. Na szczęście mój hasbendzior ma teraz więcej wolnego. Staram się zrekompensować jemu i dzieciaczkom ten "crazy" czas, kiedy mamy nie było w domu, tylko pracowała. A przecież praca ma być tylko środkiem do celu, nie samym celem, prawda?

edit: g. 15:01
Passiflora z tego co czytam, Twoja córeczka wrodziła się do Ciebie ze wspaniałą siłą charakteru. Pozdrawiam!!!

johana4 - Sro 27 Sty, 2010

Ja też mam już dwójkę, Synek w marcu skończy 5 lat, córcia w lutym 2 latka. Czy było ciężko? Pod względem biodra z Marcelem nie miałam żadnych kłopotów, włącznie z porodem. Lekarze stwierdzili, że nic mi nie będzie, więc po 14 godzinach skórczy, bóli itp. na świat przyszedł prawie czterokilogramowy mężczyzna ;-) Później też było ok, po porodzie wróciłam do poprzedniej wagi, a nawet troszkę niżej zaledwie w 2 miesiące.
Z Natusią już było trudniej, w czasie ciąży pojawiły się bóle biodra i kręgosłupa. A, że moja mała kobietka była wypięta dupcią na cały świat i miała w nosie błagania swojej mamy, żeby się przekręciła :-) , przyszła na świat przez cesarskie cięcie. Ze względu na ograniczone moje sprawności ruchowe (cesarka i oczywiście biodro z kręgosłupem) nie była noszona, ani bujana. To miało i ma do dziś duże plusy, zasypiała i spała bez bujania, gdy zaczęła siedzieć nie musiałam z nią biegać po domu i pokazywać całego świata, potrafiła siedzieć nawet 3 godziny i bawić się ze mną zabawkami. Gdy była głodna zaczynała podskakiwać na pupie i marudzić, to był dla mnie znak, że czas coś jej przyżądzić. Gdy widziała, że wychodzę do kuchni, czekała cierpliwie, aż wrócę.
I tak jest do dnia dzisiejszego, gdy mówi mi "pać" czyli pić, albo "am" i widzi moją natychmiastową reakcję na jej potrzeby, czeka cierpliwie. A nawet przychodzi za mną do kuchni i bacznie obsewuje moje poczynania.
Osobiście uważam, że dziecko potrzebuje czułości i ciepła matki, ale to nie znaczy, że trzeba je nosić i bujać. Można je przytulać leżąc, czy siedząc, można się z nim bawić, poświęcać dużo uwagi i reagować na potrzeby. Dziecko wie, że jest kochane, jednak nie udręcza nas dodatkowymi wysiłkami typu dźwiganie. Bo podnieść niemowlę ważące 3,5 kg to jeszcze do zniesienia, ale podnieść później 8, czy 14 kilogramowe dzieciątko to nie lada wysiłek. A gdy jest do tego przyzwyczajone, a my nagle odmówimy mu tego rytuału, będzie myślało, że coś jest nie tak, może poczuć się w jakiś sposób odrzucone :-|
Kochajmy je z całych sił, ale z rozsądkiem :)

pasiflora - Sro 27 Sty, 2010

Od mojej szwagierki dwuletnia córka kazała się nosić wszystkim, a jak mnie poznała to zrozumiała, że niestety ale nie będę jej nosiła. Dziś wie, że ciocie nóżki bolą i nie może za wiele. :-P Dzieci rozumieją tylko my dorośli najczęściej robimy z nich takich, że w efekcie nas wykorzystują.
madzi_czer - Sro 27 Sty, 2010

johana4 witaj w mamusiowym kąciku! Dzielna z Ciebie kobitka!
Ja swoją Tuśkę (w marcu skończy 2 latka) też urodziłam przez cc z tego samego powodu, co Ty swoją. Szybko doszłam do siebie. Tylko kilogramy mniej szybko mi spadały ;-)

Do noszenia na rękach, hmmm tu krecią robotę zrobił mi mój mąż :roll: Do tej pory mała podniesie łapki do góry i zrobi minkę kota w butach i już jest u góry. Na mnie to nie działa, ale są momenty, gdy doskwiera mi to bardzo, np ostatnio byłam z nią w takim figloraju dla maluszków i tam musiałam niestety ją nieść :-( , bo inaczej nie dało rady :-? Pomijam fakt, że latanie za nią po tych wszystkich labiryntach, uuuu to dopiero była rehabilitacja 8-) , którą odchorowałam bólem następnego dnia. Jednak minka szczęśliwie brykającego dziecka - bezcenna!!! :mrgreen:


edit: g. 22:38
a tu mamusiowanie na wesoło ;-)

1. Prawdziwa Mama potrafi w krótkim czasie przeliczyć dowolną kwotę pieniędzy na ilość pampersów, zarówno w hurcie jak i w detalu, zdarza się także, że potrafi precyzyjnie określić, jak kształtują się ceny tego towaru w zależności od województwa, ilości mieszkańców i zasobów bogactw naturalnych terenu.

2. Dziecko Prawdziwej Mamy jest zawsze znacznie inteligentniejsze niż inne dzieci z tej samej grupy wiekowej, a każde napisane przez nie zdanie proste typu "Ala ma kota" szybko urasta do rangi poematu trzynastozgłoskowcem.

3. Prawdziwa Mama w 15 minut składa każdego Bionicla, pamiętając oczywiście jego nazwę, żywioł, moc i ilość masek.

4. Prawdziwej Mamie nastolatki pod żadnym pozorem nie wolno przybrać na wadze, ponieważ każdy ciuch, kupiony za cudem oszczędzaną przez pół roku równowartość pensji, musi pasować na córkę. I niech Prawdziwej Mamie nawet powieka nie drgnie, kiedy widzi swoją niebotyczną kasę wychodzącą właśnie na imprezę, na której wszyscy będą sobie wywalać jedzenie na kolana. Ani po imprezie, rzuconą niedbale w kąt.

5. Prawdziwa Mama uśmiecha się dzielnie, kiedy jej planowany od miesięcy wolny dzień w zalecanym przez kobiece pisma stylu „urządź sobie Spa we własnej łazience”, właśnie wali się w gruzy, bo dziecko zrezygnowało z harcerskiej wycieczki do Kampinosu i znienacka wróciło do domu, prowadząc ze sobą siedmiu kolegów. Uwaga – zmyć maseczkę z alg - niebezpieczeństwo wywołania traumy u małoletnich!

6. Życie seksualne Prawdziwej Mamy obfituje w dreszcze emocji, gdyż zawsze należy brać pod uwagę możliwość nagłego ostrzału klockami Lego lub desantu z powietrza.

7. Prawdziwa Mama powinna znać przynajmniej jeden język obcy, którym posługuje się także jej małżonek, ponieważ ze względu na rozwłóczone wszędzie gumowe uszy dziecka, tylko rozmowa w obcym języku stwarza możliwość zachowania dyskrecji. Należy się przygotować na to, że w konsekwencji dziecko zada tysiąc pytań, a każde z nich będzie brzmiało: „co powiedziałaś tacie?”.

8. W zaimprowizowanej przez dziecko scence z serii "przychodzi pani do sklepu", Prawdziwa Mama natychmiast dostrzega wyraźne wpływy bergmanowskie, włoskiego neorealizmu lub starej dobrej polskiej szkoły filmowej.

9. Prawdziwa Mama wie, że odpowiedni strój to taki, w którym można zawsze buchnąć na kolana, wytrzeć niechcący pośladkiem z podłogi resztkę podwieczorku i przewalać się dowolnie na plecy i brzuch. Dobra bluzka, to taka bluzka, w którą można wytrzeć zasmarkany nos oraz całą maść z policzka posmarowanego 5 sekund wcześniej, nie drapiąc buzi o zamki, zatrzaski albo szorstką wełnę. Dobre buty, to takie, których Prawdziwa Mama nie wyrąbie się na śliskim chodniku dźwigając w ramionach 9-kilowego Pulpeta.

10. Prawdziwa Mama wie, że posiadanie dzieci oznacza całkowitą pewność, że prędzej czy później nastąpi się bosą stopą na malutki i perfidnie ostry plastikowy klocek lub coś, co niektórzy nazywają „pier…nym jelonkiem”.
Prawdziwa Mama bez jednego jęku wyjmuje sobie z pięty porzuconą przez dziecko na podłodze pinezkę i z dzielnym uśmiechem przypina nią opadły na ziemię plakat Eminema, oddając mu przy tym należny hołd.

11. Prawdziwa Mama potrafi cierpliwie, dokładnie i wyczerpująco odpowiedzieć na pięć tysięcy pytań stojąc w drzwiach, gotowa do wyjścia, z podzwaniającą nagląco komórką w torebce, przy akompaniamencie trąbiącej przed domem taksówki.

12. Prawdziwa Mama wie, że kiedy jej dziecko zachoruje na świnkę, to należy wyciągnąć szalik z pawlacza, ponieważ następne dwa tygodnie Prawdziwa Mama przesiedzi w domu, z opuchniętymi śliniankami, podwiązanymi tymże szalikiem.

13. Prawdziwa Mama nie jest zbulwersowana, kiedy jej trzylatek wypowiada słowo "jebie", gdyż wie, że oznacza ono "źrebię".

14. Fryzura Prawdziwej Mamy nie może być zbyt krótka, ani zbyt ułożona. Włosy powinny być co najmniej półdługie, żeby dziecięce rączki podczas karmienia miały zajęcie polegające na wyciąganiu pojedynczych kosmyków - tych najbardziej wrażliwych na ból.

15. Jedyne dopuszczalne perfumy Prawdziwej Mamy to zapach Mamowy. Dziecko ma bardzo czuły węch i nie będzie zgadywało przez pół godziny czy "Very Irresistible" to aby na pewno 100% Mama czy też zupełnie ktoś inny.

16. Prawdziwa Mama oprócz Dobrej Bluzki ma Dobrą Spódnicę - która elegancko zakrywa wszystkie sińce na nogach, będące wynikiem wykonywania większości prac domowych nogami.

17. Bycie Prawdziwą Mamą należy właściwie postrzegać w kategoriach sportu ekstremalnego. Funkcjonowanie bez dopingu jest w zasadzie niemożliwe.
Prawdziwe Mamy mają jednak tę przewagę nad kolarzami Tour de France, że nie muszą sobie niczego wstrzykiwać. Naszym dopingiem są obejmujące nas za szyję rączki, wysmarowane gumisiami i plasteliną, i głosik konfidencjonalnie szepczący do ucha "ja ciebie koooocham".

johana4 - Czw 28 Sty, 2010

madzi_czer napisa/a:
a tu mamusiowanie na wesoło


Poprostu rewelacja!!! :lol-above:
Caly czas parskalam smiechem :mrgreen: chociaz powinnam byc cicho bo wszyscy juz spia ;-)
Pozdrawiam Was serdecznie :pa:

kinga - Czw 28 Sty, 2010

Madziu rewelacyjne to jest :D no i najprawdziwsze prawdy na świecie :)

Ja co prawda Mamusią nie jestem ani nie wiem, czy będę, ale zajmowałam się młodszym bratem prawie od małego. Gdy zaczęły się moje problemy z biodrami, to on miał 2 latka. Nie łatwa to była opieka :wink: ja ciągnęłam na tramalu całe dnie, a on szalał :D
Planowane było przedszkole, lecz więcej chorował niż tam chodził, więc został wypisany. :) Dzieciaczki, choć małe bardzo dużo rozumieją. Bywały dnie, gdy czułam się bardzo źle, to Krzysiu sam sobie od rana DVD uruchamiał i bajki oglądał :) Rodzice pracowali, jak wracali to mały i tak wolał siedzieć ze mną :D Pracę licencjacką pisałam (dosłownie) trzymając go na kolanach :)
Był i jest super pomocnikiem przy zakupach, przy ubieraniu się. Pamięta o kulach :wink: kiedyś zapomniałam, to dostałam wykład :)
Przed operacją podnoszenie go jakoś mi wychodziło, ale później już bałam się zaryzykować. Na kolanach też nie mógł siedzieć jakiś okres. Czasami się zapomni i wskoczy mi na ręce hehe a to już 30 kg ma :wink:
Po operacji pomagał mi zastrzyki robić i zmieniać opatrunki. Dziś nosi zakupy :D Wie, że ze mną nie pobiega, ale można robić wiele wiele innych rzeczy razem :) zarówno w domu, jaki na świeżym powietrzu :)

Bonia - Czw 28 Sty, 2010

Też parskałam śmiechem gdy to czytałam :-D to jest super i bardzo prawdziwe co prawda swoich dzieci nie mam, ale jestem przyszywaną ciotką 4 dzieciaków no i dwójki bratanka i bratanicy więc wychodzi sztuk 6. Kilka razy zdążyło mi się robić za nianie gdy dzieci były młodsze` Miałam niezłe maratony z wywieszonym językiem bo ganianie za takim 2 i pół letnim brzdącem po mieszkaniu jest niezłą rehabilitacją. Która wiąże się z możliwością zawału :-) . I bólem głowy od tysięcy pytań
pasiflora - Pi 29 Sty, 2010

Bretka napisa/a:
Passiflora z tego co czytam, Twoja córeczka wrodziła się do Ciebie ze wspaniałą siłą charakteru. Pozdrawiam!!!
No mam taką cichą nadzieję Staram się, aby była jeszcze silniejsza, żeby od życia po tyłku nie dostała, ale czy jesteśmy w stanie ochronić swoje dzieci? To jednak oni wybierają ścieżki życia, a my jedynie możemy wskazać. Ciężka jest rola rodzica.
johana4 - Pi 29 Sty, 2010

pasiflora napisa/a:
No mam taką cichą nadzieję Staram się, aby była jeszcze silniejsza, żeby od życia po tyłku nie dostała, ale czy jesteśmy w stanie ochronić swoje dzieci?


Tak jak nas rodzice nie mogli przed wszystkim ustrzec tak my nie ustrzeżemy swoich pociech. :-|
Jednak to co możemy, to ukształtować ich charaktery tak, aby dążyły do celu, nie były dla nikogo popychadłem, znały swoją wartość, wiedziały co to miłość, szacunek i troska o drugiego człowieka i aby NIGDY, ale to NIGDY się nie poddawały, bo przecież nie ma sytuacji bez wyjścia. :-)

figusa - Nie 12 Gru, 2010

Witam,
Dołączam do grona bioderkowych mam. Moja córka ma 3,5 roku i swoim temperamentem pewnie mogłaby zastąpić trzech chłopaków-łobuziaków. Wychowuję ją sama i jest coraz trudniej. Jest mi przykro jak na przykład, mała prosi mnie, abyśmy poszły na saneczki, potańczyły, czy poskakały, a ja jej niestety muszę odmówić, bo zwyczajnie nie daję rady. Aż się boje co będzie dalej.

Mam nadzieję, że ten wątek odżyje i przynajmniej będzie można podzielić się pomysłami, ponarzekać, czy też pośmiać się, czytając o różnych perypetiach związanych z wychowywaniem dzieci. :lol:

madzi_czer - Pon 13 Gru, 2010

figusa, witam Cię serdecznie!
figusa napisa/a:
mała prosi mnie, abyśmy poszły na saneczki, potańczyły, czy poskakały, a ja jej niestety muszę odmówić, bo zwyczajnie nie daję rady. Aż się boje co będzie dalej.

jesteś najlepszą mamą pod słońcem, a dzieci rozumieją więcej niż nam się wydaje. Głowa do góry i rób z córą inne wspaniałe rzeczy, bo z taką małą osóbką jest bardzo wieleeee do zrobienia :-D

duska - Pon 13 Gru, 2010

figusa napisa/a:
Aż się boje co będzie dalej.

To się nie bój :) Może i na saneczki nie pójdziemy i ze skakaniem też różnie bywa, ale to tylko nasz problem :) Ponieważ ja wielu rzeczy nie mogę moje dzieci szybko znajdują sobie zastępstwa - nie mama, to tata, nie tata - to brat mamy, nie brat mamy to babcia lub dziadek, itp.. kogoś zawsze uda się na saneczki wyciągnąć :)

AgaW - Pon 13 Gru, 2010

figusa napisa/a:
Aż się boje co będzie dalej.

Napewno wymyślisz inne ciekawe zabawy. Może coś w rodzaju "namiotu z koca" w domu a przed namiotem rozściel coś błękitnego co będzie "morzem" i urządzajcie sobie takie podróże na dywanie? Takie zwiedzanie świata na niby, za każdym razem inny kraj, a przy okazji możesz dzieciom coś opowiedzieć czy poczytać o tym zakątku świata :)
Moja córka jak była mała to uwielbiała się tak bawić, szczególnie w zimne dni - wtedy wybierałyśmy się podróżować po ciepłych krajach i opalałyśmy się "na niby" jedząc jakiś owoc cytrusowy ;)
Na zimę żeby tyle nie chodzić po śniegu i zimnie możesz z dziećmi robić ozdoby z papieru na choinkę, z bibuły, kolorowego papieru :) Jeśli nie masz pomysłów to w necie są różne takie przykłady :)
Może inne mamy też opiszą jakieś zabawy wygodne dla Bioderkowych mam ?

figusa - Pon 13 Gru, 2010

Dzięki za odzew :)
Mój post nie miał zabrzmieć jak skarga, choć czasami jestem zła, baaa... wściekła, że to co do niedawna nie stanowiło dla mnie problemu nagle stało sie niewykonalne. Moja córka to mądra dziewczynka i dużo rozumie, choć czasami próbuje kombinować. Na przykład, jeśli chodzi o wyprawe na saneczki, parę dni temu namawiała mnie i na moją odmowę dalej próbowała: mamo, ale jak cię boli to weź kule; ja na to - ale jak wezmę kule, to jak będę cię ciągnąć, przecież będę mieć zajęte ręce? Pomyślała i stwierdziła - to weźmiesz jedną kulę, jedna ręka do saneczek wystarczy :)

Napisałam, że się boję, ale nie chodziło mi o zabawy z dzieckiem (choć tak to zabrzmialo), gdyż dzieci rzeczywiście szybko znajdują sobie zastępstwa. Boję się co będzie jak mój stan się pogorszy, jak nie będę mogła na nas zarobić, jak będę musiała pójść do szpitala i później, jak to będzie podczas rehabilitacji. Wierzę, że wszystko sie jakoś ładnie poukłada, ale strach gdzieś się mimo wszystko czai.

AgaW - Wto 14 Gru, 2010

Każdy ma ten strach i takie myśli przed nową nieznaną przyszłością. Jednak wiele osób po zwolnieniu wróciło do swoich zajęć i zyje jak wcześniej :)
Może poczytaj historie w kolejnych rożnych działach, jak różne osoby sobie poradziły i dzięki temu dobrze zapalnujesz sobie wszystko, aby nie zostać bez środków do życia.
Wierzę, że to Ci się uda, choć wyda się trudnym zadaniem :ok:
Masz motywację jako matka aby wrócić do zdrowia i to duży plus - głowa do góry, poczytasz Forum, dobrze się przygotujesz i reszta się ułoży :)
Choć nie zrozumiałam Cię i zaproponowałam zabawy dla dzieci to może akurat Ci się te pomysysły przydadzą lub też ktoś inny skorzysta :)

figusa - Wto 14 Gru, 2010

AgaW, dzięki ;-)
Już wiele przydatnych informacji znalazłam i nadal czytam... :)

Twój pomysł z zabawami dla dzieci jest bardzo fajny. Jestem za!
Ja staram sie znaleźć czas dla mojej małej na wspólne zajęcia "na siedząco" jak czytanie, czy robienie różnych prac plastycznych, wycinanek itp. co bardzo ją wciąga, później te prace przyklejamy na ścianie i codziennie podziwiamy jaka z małej Ali jest wielka artystka :lol: :lol: :lol:

Na zabawy ruchowe niestety nie mogę sobie pozwolić, ale od czasu do czasu prowadzę małą do jej ulubionej koleżanki, aby razem pohasały.
No i jest jeszcze przedszkole, jednak moje dziecko dużo choruje i więcej czasu jest w domu niż w przedszkolu. :-(

MONIKAIMPRESJA - Sro 15 Gru, 2010

Hej Figusa,
dzis w DD, mówili, ze z dziećmi zimą to nie tylko na sanki i narty, ale można zwyczajnie piłką porzucać, byle ruch i świeże powietrze, możecie sobie jakąś bramkę zrobić czy coś w tym stylu, hmmmm, chyba sama to przećwiczę
wiesz same sypanie się śniegiem jest fajne, moja córka w tym samym wieku co Twoja bardzo to lubi :)

ja tez nie mogę z nią na sanki...

madzi_czer - Sro 15 Gru, 2010

MONIKAIMPRESJA, figusa, moja Tuśka obecnie przeziębiona i siedzimy obie w domu. Z braku możliwości wyjścia na śnieg i sanki - zebrałam śnieg z balkonu i wrzuciłam do wanny. Ojjjj ile było przy tym radochy! :-D :-D :-D I śnieżki i mały bałwanek i lalka zjeżdżała na pokrywce od słoika, normalnie szał ciał :mrgreen:
MONIKAIMPRESJA - Sro 15 Gru, 2010

No niezły pomysł, ale się uśmiałam, a na moim balkonie tyyyle śniegu, hihihi
madzi_czer - Sro 15 Gru, 2010

No to do dzieła!!! ;-)
martyna857 - Sro 15 Gru, 2010

Witam, jestem nowa osóbką która ma problemy z biodrem, mam do Was pytanko, czy zajście w ciąże przed operacją nie przeszkadza?? Byłam dwa dni wczoraj na kontroli u swojego lekarza którego pytałam o to i odpowiedział mi że nie jest to żaden problem jak zajdę w ciążę tylko rozwiązanie musi być przez cesarskie cięcie. czy ktoś może mi odpowiedzieć na pytanie?
madzi_czer - Czw 16 Gru, 2010

Witaj martyna857 myślę, że zajście w ciążę, to Twoja decyzja - przed czy po.
Ja w swojej byłam przed i jeszcze tydzień przed niespodziewanym rozwiązaniem lekarz z mojego oddziału ortopedycznego stwierdził, że jak najbardziej mogę rodzić sn :evil: . Jednak życie samo zweryfikowało jego diagnozę 8-)
Tak naprawdę wszystko jest indywidualną sprawą Twojego schorzenia.

Alicja - Czw 16 Gru, 2010

martyna857 napisa/a:
czy ktoś może mi odpowiedzieć na pytanie?

martyna857, tu masz cały wątek na ten temat:
http://www.forumbioderko....p?t=154&start=0
Poczytaj, jest tu wiele ciekawych wypowiedzi forumowiczek.

martyna857 - Czw 16 Gru, 2010

Bardzo dziękuję za odpowiedź kobietki :)
makono - Wto 12 Kwi, 2011

Hej Witajcie

Ja też jestem mamą dwóch cudownych dziewczyn - Natalki lat 10 i Gabrysi 4. Obie rodziłam normalnie bez cesarki. Ale ciąża i opieka nad dziewczynami dawały i dają się we się we znaki. Nie raz fizycznie nie dawalam rady, byłam zła, zrezygnowana, płakałam ze boli. Nawet zwykły powrót z przedszkola był i jest dla mojego biodra wyzwaniem. Generalnie nigdy nie mogłam sobie pozwolić na długei spacery, bieganie z dziećmi itp ale rekompensujemy to sobie dużą porcją czułości :-) .
Kiedyś lekarz zanim jeszcze wyszłam za mąż powiedział - a z dziecmi to niech Pani sie nie rozpędza bo zniszczą Pani zdrowie. Po pierwszym dziecku bardzo długo wahalam się czy urodzić drugie, balam się czy dam radę. Nie należę do szczuplaków i dodatkowe kilogramy to zabójstwo dla bioder. Ale cieszę się bardzo, że sie 4 lata temu zdecydowałam bo teraz napewno nie odważyłabym sie na ten krok. Pozdrawiam wszystkie bioderkowe mamy. To milo, że jest ktoś kto rozumie jakim bólem i wysiłkiem czasem okupione sa zwykle czynności przy dzieciach

JolaM - Sro 03 Sie, 2011

Witajcie Drogie Mamusie :D
Wciąż powtarzam,że bycie mamą w tej chwili 8-letniej Natalki to coś najwspanialszego co mogło mnie spotkać...Słowa lekarzy,którzy powtarzali,że nie łatwo mi będzie w tej kwestii prześladowały mnie od najmłodszych lat. Ale najwidoczniej jak zawsze z resztą zrobiłam im na przekór i oto mam wspaniałą córkę :-D Mimo jej dramatycznego przyjścia na świat jest cała zdrowa a co najważniejsze nie ma problemów z bioderkami(gdzie przed jej narodzinami byłam wręcz straszona,że to może być ten sam problem co u mnie) z niecierpliwością czekałam kolejnych badań i diagnoz lekarzy....Na całe szczęście okazało się ,że jej bioderka są w pełni zdrowe :mrgreen:
Czytając moje drogie Wasze posty momentami wydaje mi się ,że czytam o sobie...Stan zdrowia po porodzie znacznie się pogorszył,nawet najprostsze czynności wymagały nie lada wysiłku,opatrywane łzami i zagryzane kolejnymi środkami p/bólowymi starałam się wykonywać jak najlepiej....Lecz z każdym kolejnym miesiącem ,rokiem było coraz gorzej...wciąż towarzyszący mi ból mogłam uśmierzać wszelkimi środkami lecz nic nie było w stanie uśmierzyć bólu serca kiedy patrzyłam na inne matki jak biegają i bawią się ze swoimi pociechami :-( kiedy to ja z Natalką mogłam wybrać się jedynie na nie długi spacer, gdzie nie było mowy o skakaniu ,bieganiu,graniu w piłkę itp....Miałam momenty załamania gdzie zadawałam sobie pytanie "Dlaczego....?" Ale moje drogie Panie bezgraniczna miłość i cała masa czułości jest w stanie zastąpić wszystko :-D .To ta księżniczka właśnie dała mi siłę na walkę z chorobą i nie pozwoliła na to abym się poddała...Teraz na kilka miesięcy przed operacją Natalka wciąż powtarza..."Mamuś będzie lepiej.."przytula się mocno i uśmiecha-bezcenne :-D



A to Moje Szczęście :dajeserce:

pasiflora - Sro 03 Sie, 2011

Śliczna ta Twoja księżniczka i wiesz co? Ta maleńka osóbka ma rację mówiąc "mamuś będzie lepiej"!
Alicja - Sro 03 Sie, 2011

JolaM napisa/a:
.Słowa lekarzy,którzy powtarzali,że nie łatwo mi będzie w tej kwestii prześladowały mnie od najmłodszych lat. Ale najwidoczniej jak zawsze z resztą zrobiłam im na przekór i oto mam wspaniałą córkę

Obie jesteście śliczne. :) Myślę, że Twoja córka jest szczęśliwa mając taką kochaną i dzielną mamę. Na pewno będzie lepiej. :-D

AgaW - Sro 03 Sie, 2011

JolaM napisa/a:
Teraz na kilka miesięcy przed operacją Natalka wciąż powtarza..."Mamuś będzie lepiej.."przytula się mocno i uśmiecha-bezcenne

Super! Masz motywację aby wszystko znieść dobrze, aby być silną. Twoja córka właśnie teraz może się ważnych spraw nauczyć od Ciebie bo jesteś dla niej najważniejszą osobą- jak znosić trudności, jak podchodzić do choroby. Jeśli będziesz dzielna, twarda i uśmiechnięta w optymiźmie - ona też kiedyś będzie w czasie trudnej sytuacji :ok:

IRENA - Sro 17 Sie, 2011

Witam na chwilkę, leżę w szpitalu bo krwawiłam i się bałam, już 3 tyg i raczej mnie nie wypuszczą już. Noga od pośladka rwie okropnie, nie wiem jaka pozycję znaleźć ale przetrwam aby tylko dzieci urodziły się w odpowiednim czasie i i zdrowe :) Zaczęłam 10tc i cóż długie wakacje mnie czekają, mam krwiaki które się oczyszczają i muszę dużo leżeć, boje się etapu kiedy szyjka zacznie grać rolę żeby nie było powtórki z ub.r. ale myślę że tu na oddziale dam rade, w razie czego jest oddział wcześniaków, chociaż wolę dotrwać do chociaż 34 tc. Jak mówił prof z Lublina zobaczymy jak będzie a musi być dobrze :-) Pozdrawiam was :-D
MONIKAIMPRESJA - Sro 17 Sie, 2011

Ireno trzymaj się, całym sercem jestem z Tobą!
Dasz radę i urodzisz zdrowe ukochane dzieciaczki !!!
Uściski!

IRENA - Czw 18 Sie, 2011

Trzymam się i dziś kolejne spotkanie z dzidziolkami :)
W razie czego mam opiekę i jak coś konsultację z odpowiednim lekarzem od tych spraw i razem coś wymyślimy, myślę że przetrwam 8-) Pozdrowionka :-)

Jupi - Sob 27 Sie, 2011

Nie znam się na tym, ale bardzo kocham dzieci...mam dwoje (parka)i to jest pełnia szczęścia...dziewczyny tak od serca... nic nie jest tak ważne i kochane jak własne dzieci...ja poświęcił bym dla tego uczucia nie tylko biodra ale i życie, i nie ma w tym ani cienia patosu... :-D
nati_891 - Pon 29 Sie, 2011

Witam wszystkich ;) A ja już 24 tydzień ... jak ten czas szybciutko płynie .... I BĘDZIE CHŁOPCZYK ...... czyli Kubuś......... Jesteśmy bardzo szczęśliwi
Trzymaj się Irenko i na pewno wszystko się ułoży tak jak trzeba .... musi zresztą ...

MONIKAIMPRESJA - Czw 15 Wrz, 2011

A ciekawe co u Ireny, nie pisze....

Nati
gratuluje chłopczyka !


Katarzyna, mamy szczęście, ze tak nam się ułożyło z dziećmi.....

js7 - Pi 30 Wrz, 2011

Witajcie,
pomimo, że na forum jestem od jakiegoś czasu, to na ten temat trafiłam dopiero dziś. Przeczytałam wszystko od deski do deski i ja też mam wrażenie, że jakbym czytała trochę o sobie. Jestem mamą 14-miesięcznych bliźniaczek - Tosi i Hani. Zanim zaszłam w ciążę odwiedziłam kilku, może kilkunastu ortopedów, co drugi z nich miał odmienne zdanie na temat operacji i ciąży przed czy po. A w mojej głowie było coraz bardziej pusto. Aż jakiś ludzki doktor powiedział do nas- wracać do domu i robić co trzeba - dosłownie. Któraś z Was pytała, czy trudno zajść w ciążę, w moim przypadku było dosyć szybko, niecałe dwa miesiące. Jednak pierwsze USG zwaliło mnie z nóg i bynajmniej nie z powodu bioder. Lekarz stwierdził ciążę bliźniaczą i z głupim uśmiechem powiedział, że poszuka trzeciego. Po wyjściu z gabinetu był tylko potok łez. Zastanawiałam się jak poradzą sobie w tym stanie moje biodra, co później. Lekarz w miejscowej przychodni nawet mnie nie chciał widywać, bo jak: ciąża bliźniacza, biodra, wiek. Znalazłam innego, ludzkiego lekarza. Ciąża była stanem idealnym, żadnych dolegliwości, prawie mogłam fruwać. A dziewczynki przyszły na świat dużo za wcześnie - Tośka w prodzie naturalnym (o zgrozo w karetce pogotowia, tak sie pośpieszyła), a Hania cesarką. Trochę przeszły już w swoim życiu, ale już jest coraz lepiej. Też miałam wielką obawę co do ich bioderek, tym bardziej, że to kruszynki, ale właśnie w sobotę byłyśmy u ortopedy z bioderkami i uff! powiedział leczenie zakończone - dziewczyny zdrowe. Z moim zdrowiem jest coraz gorzej, też nie pójdę na sanki i nie zrobię wielu innych rzeczy. I czasem jest mi z tym bardzo źle, czuję się gorszą matką, albo zadaję sobie pytanie dlaczego ja. Teraz dziewczyny już biegają, a ja nie nadążam, czasem biorę je na ręce, bo chyba nawet bardziej ja niż one tego potrzebuję. Mój mąż jest kierowcą, więc z reguły wyjeżdża na tydzień, więc rozumiecie jak jest. Całe szczęście, że moja mama dużo nam pomaga. Może narazie nie umiem Jej tego powiedzieć, ale super, że jest. Boję się, co będzie dalej, jak się zorganizujemy, kiedy przyjdzie termin operacji, co później.
GDYBYM MIAŁA WYBIERAĆ JESZCZE RAZ, ZDECYDOWANIE POSTĄPIŁABYM TAK SAMO. Nie wybieraliśmy dwójki naraz, ale nasze dwa Słoneczka to moja duchowa podpora.
Te propozycje zabaw są super, szczególnie ta z namiotem.
Pozdrawiam wszystkie Mamy i te nasze Słoneczka.

pasiflora - Pi 30 Wrz, 2011

js7, wiem że jest Ci ciężko Ja również jako matka teraz już 17- letniej Kariny czasami miewałam problemy typu że na rowerze nie ja ją uczyłam, że to raczej ona z biegiem lat bardziej się mną opiekuje niż ja nią. A jednak jesteśmy bardzo związane z sobą. Gdy mój ojciec się ją pytał czy zostaje u niego to odpowiadała tak, ale z mamą a ja rosłam w dumę. Gdy wyjeżdżała to po jednym dniu już tęskniła, nawet już jako nastolatka. Tak więc nie patrz na to czego nie umiesz, a skup się na tym co potrafisz i na pewno Twoje więzy z córkami będą wspaniałe. Na pewno musisz skupić się też na swoim wyleczeniu, bo choroba postępuje, a jesteś potrzebna córeczkom.
IRENA - Nie 16 Pa, 2011

Witam, dwa miesiące spędziłam na patologii ciąży w Rzeszowie i nie bardzo był dostęp do neta, wyszłam do domu i byłam tam ok 3 dni, lekarz skierował mnie do szpitala bo stwierdził, że pessar nie jest za pewny i jeśli będzie ok to założy szew na szyjkę, no i po 3 dniach znów leżę w szpitalu tylko bliżej domu, szwu nie będą na razie robić, jest stabilnie i nie chcą drażnić szyjki, wstaję tylko do wc i mówią że raczej zostanę tu do jakiegoś 24tc a potem oddadzą na oddział gdzie ratują wcześniaki.
Strach po ostatnich przejściach jest ale staram się nie myśleć, rozmowy z psychologiem, modlitwa itp i dziękuję Bozi za każdy kolejny spokojny dzień ciąży.
Ogólnie czuję się ok, kręgosłup trochę czuję i nogę w pachwinie i lepiej mi ją trzymać w zgięciu w kolanie niż płasko, męczy mnie zgaga i trochę boli brzuch ale ponoć to norma w ciąży tym bardziej bliźniaczej.
Codziennie patrzę na mój brzuszek i nie mogę uwierzyć, że jeszcze raz los pozwolił mi być w ciąży i że skoro tak to na pewno urodzę te dzieci szczęśliwie.
Jedno to na 90% synuś, drugie nie widać, zresztą co to ma za znaczenie prawda, niech się urodzą o właściwym czasie i zdrowe :-) Wczoraj zaczęłam 19 tc i minimum muszę doleżeć ok 8-10 tygodni ale może wbrew wszystkiemu - jak śpiewa Paula - los zaskoczy mnie nie raz, uda się donosić prawie do terminu czyli marzec.
Pozdrawiam was i odezwę się za jakiś czas :->

MONIKAIMPRESJA - Nie 16 Pa, 2011

Hej Irena, trzymaj się, dasz radę :)
Jestem z Tobą, uściski.

Przeczytaj sobie, polecam: Cień wiatru, Zaćmienie, trylogię Pulmana, starczy do marca :)

Alicja - Nie 16 Pa, 2011

IRENA, na pewno Wam się uda !!! Trzymam kciuki !!!
Dobrze, że wreszcie jesteś pod opieką lekarzy, którzy wiedzą, jak prowadzić Twoją ciążę.
Może już czujesz ruchy maluszków, albo zaraz zaczniesz je czuć.
Trzymaj się, będzie dobrze. :dajeserce:

IRENA - Wto 06 Gru, 2011

Wpadam na chwilkę, jesteśmy w 26 tc, dostaliśmy sterydy ale te dwa miesiące leżeliśmy w nie najodpowiedniejszym szpitalu więc starałam się przez konsultanta o przewiezienie i dziś dostałam info że jutro jestem wieziona do Łodzi co mnie cieszy ale wniosło trochę niepokoju bo to 400 km od domu i jakieś 2 miesiące rozłąka z mężem ...ale wiem że dla nas to najlepsza opcja - zwłaszcza dla dzieci. Teraz będę spokojniejsza że gdyby coś to mają baardzo duże szanse na życie i zdrowie..
Pozdrawiam koleżanki :-)

aga.t. - Wto 06 Gru, 2011

Irenko Wszystko się ułoży, będzie dobrze! Tyle już wytrzymałaś,tyle prób, to i teraz dasz radę! Masz rację, że to najlepsza opcja dla dzieci ale i dla Ciebie bo właśnie przez to Ty będziesz spokojniejsza a jak Ty będziesz spokojniejsza to i dzieciaczki - i tak kółko się zamyka :)
Pozdrawiam i wszystkiego dobrego dla Ciebie i całej Twojej rodzinki!!

MONIKAIMPRESJA - Sro 21 Gru, 2011

IRENA napisa/a:
Wpadam na chwilkę, jesteśmy w 26 tc, dostaliśmy sterydy ale te dwa miesiące leżeliśmy w nie najodpowiedniejszym szpitalu więc starałam się przez konsultanta o przewiezienie i dziś dostałam info że jutro jestem wieziona do Łodzi co mnie cieszy ale wniosło trochę niepokoju bo to 400 km od domu i jakieś 2 miesiące rozłąka z mężem ...ale wiem że dla nas to najlepsza opcja - zwłaszcza dla dzieci. Teraz będę spokojniejsza że gdyby coś to mają baardzo duże szanse na życie i zdrowie..
Pozdrawiam koleżanki :-)


W Łodzi są dobre szpitale położnicze, ciekawe, w którym będziesz....
Trzymaj się.

IRENA - Sro 21 Gru, 2011

Jestem w CZMP, czuję się ogólnie słabo, problemy z serduchem i w ogóle, jestem non stop na pompie z fenoterolu, chodzę tylko do wc ,ale już mamy 28 tc i mam nadzieję zahaczymy Nowy Rok, choć wstępne badanie ginekologiczne nie było optymistyczne -szyjka krótka i rozwarcie.....teraz infekcja w płucach i antybiotyk i morfologia zła....,
leżymy i czekamy, mamy duuże szanse więc :-P
Martyna biodro nie ma nic wspólnego z zajściem w ciąże jak pisały dziewczyny, a to że ginekolog mówi że ciąży nie ma bo może byż za wcześnie, zrób bete hcg i idź do lepszego gina jak coś.. ;-)

zozo - Sro 21 Gru, 2011

IRENA, trzymajcie się dzielnie obydwoje :wink: .
IRENA - Czw 22 Gru, 2011

ZOZO we troje :) ;-) :mrgreen:
No trzymamy się jakoś w miarę ...Życzę wszystkim wesołych rodzinnych świąt, moje w CZMP ale kolejne będą już pełną gębą RODZINNE :-) :)

EDIT Nie 08 Sty, 2012

Dziewczyny :-D :)
Dochodzę do siebie, jako tako już chodzę, krzyż tylko się obciąża bo spionowany po leżeniu ale da się wytrzymać, stękam i chodzę :)
Dzieci dziś tak słodko spały że aż coś ....
A w ogóle przeżyłam stres bo wróciłam z kaplicy a tu że byłam wzywana na dół do dzieci - ja szok, obiadu nie zjadłam poleciałam a tu się okazało że słodziaki śpią a oni szukali mamy bliźniaków wcześniaków do wywiadu WOŚP...a ja mało zawału nie dostałam...ech.....mam dużo pokarmu a mąż normalnie fruwa...dosłownie :)
Jeszcze raz ściskam was i dziękuję za wsparcie :)

NUTKA - Nie 08 Sty, 2012

Jeszcze o tym nie wiesz ale to najpiękniejsze chwile Twojego życia, inne będą podobne ale te są pierwsze jedyne ,nie zapomniane wspaniałe. Ja swoje 3 razy wspominam do dziś jako najwspanialsze momenty swojego życia.
JolaM - Pon 23 Sty, 2012

Witam ponownie Kochane Bioderka :) Właśnie nadszedł czas kiedy przygotowania do operacji i dalszej rekonwalescencji ruszył pełną parą....Szczerze to nie obawiam się samej operacji lecz tego co będzie po. Jak zadzwoniono do mnie ze szpitala z informacją ,że za miesiąc mam stawić się na oddziale cieszyłam się jak małe dziecko ale po kilku chwilach kiedy spojrzałam na Natalkę te dobre emocje opadły.Nie wyobrażacie sobie wyrazu twarzy dziecka kiedy słyszy taką informację...Łzy w oczach i wielki strach malujący się na jej twarzy przyprawiły mnie o kolejne rozterki. Staram się jej wytłumaczyć ,że teraz będzie już tylko lepiej-bo musi być...Ale to chyba nie dość wystarczające aby ją uspokoić.... :cry:
AgaW - Pon 23 Sty, 2012

Musisz opanować swoje odczucia i wczuć się w to co czuje dziecko. Najlepiej żeby jak najmniej słyszało rozmów o szpitalu, poza "pan doktor wyleczy mamusię" . Zajmij ją czymś innym, za wiele nie tłumacz tylko konkretnie nich ona wie że wrócisz i będziesz zdrowa.
Dzieci czują emocje, musisz być silna aby ona widziała że nic złego się nie dzieje i że choroba to normalna rzecz z której się wychodzi.
Zwróć uwagę na innych członków rodziny, może ktoś jej za dużo kładzie tłumaczeń do głowy co wywołuje niepotrzebny stres, zawsze możesz powiedzieć że nie ma tego tematu i nikt prócz Ciebie ma o leczeniu nie rozmawiać ( bo bywa różnie, ludzie chcąc pomóc często szkodzą tylko i dziecko stresują ).
Musisz podejść do tego spokojnie jakby nic się nie działo, ten spokój jej się udzieli.
Obiecaj jej coś miłego po zabiegu, nawet teraz coś kup i schowaj i powiedz że gdy wrócisz to dostanie piękny prezent-będzie wtedy inaczej odbierać Twoją nieobecność, skojarzy z czymś co może być dobre.
Napewno wymyślisz coś, najważniejszę to nie możesz przy niej okazać słabości, musisz być uśmiechnięta i radosna. Na słabość pozwalaj sobie gdy ona nie zobaczy ani nie usłyszy.
My kobiety umiemy zagrać swoją rolę matki w trudnych sytuacjach, Tobie też się uda :hug: !!

Dobra_Wrozka - Pon 23 Sty, 2012

Aga.W jestem pod wrażeniem tego co napisałaś JoliM.

Tak jak to napisałaś, ważne, żeby nie traktować dziecka jako partnera do rozmów dorosłych i nie szukać u dziecka wsparcia w cięższych chwilach (może się to nieświadomie zdarzać), bo dziecko ma być dzieckiem i mieć swój (bajkowy) świat.
Dzieci jawią się dziś jako nad wyraz rozwinięte, inteligentne i bystre, ale ich rozwój emocjonalny jest bardzo delikatny.

AgaW - Wto 24 Sty, 2012

Dzięki za miłe słowa, tym bardziej że to niełatwy temat :)
Może jako psycholog masz jeszcze jakąś radę, podpowiedź, wskazówkę dla osób w podobnej jak Jola sytuacji ?

Dobra_Wrozka - Czw 26 Sty, 2012

Myślę, że najważniejsze zostało podpowiedziane. ;-) Chyba, że jest potrzeba rozwinąć temat.
IRENA - Sob 04 Lut, 2012

Witam, nasze chłopaki są teraz w innej klinice na neonatologii a ja mieszkam 2 km od nich i biegam tam i z powrotem codziennie pieszo i 3 mzk [nie ma połączenia] nogi mi odpadają i krzyż ale cóż zrobić.
Chłopaki ładnie rosną, mają już po 2000gr zaczęły ssać z butelki chociaż są mali wiekowo
dr nie widzi na razie zastrzeżeń dzięki Bogu i czekamy na odpowiedni czas do domu.
Ja uczę się pomału ubierać, przebierać i butle podawać, kapać jeszcze się boję ...
Mamy ogień i wodę - Jaś powolny i śpioch, Adaś na wszystko od razu protestuje [głód, kupa] i butlę wcina w 3 miga :)
Pozdrawiamy forum :-D

zozo - Nie 05 Lut, 2012

2 kg, to już duże wcześniaki - pora chyba do domu :) .
IRENA - Nie 05 Lut, 2012

zozo - jeszcze nie, muszą ssać pierś [mają ich uczyć ] i muszą mieć jeszcze sporo badań, w środę okulista i w ogóle;
a po za tym zima jest wiec nie spieszymy się bo to ponad 300km :-P

zozo - Nie 05 Lut, 2012

OK z lekarzami nie należy dyskutować - z pewnością nie trzymają w szpitalu bez potrzeby, ale fajnie że dzieci ważą już całkiem fajnie. Przyjdzie pora, to wypiszą chłopców do domu. Najważniejsze, żeby się zdrowo rozwijali :) .
IRENA - Pon 06 Lut, 2012

zozo ;-) ja bym tam już wróciła po tylu miesiącach ale czekam cierpliwie...najgorsze te mrozy i latanie km do kliniki ale przeżyjemy, bliżej jak dalej już myślę..
Teraz myślę jak bezpiecznie taki szmat drogi ich dowieźć do domu w zimie, jak przewijać w trasie i gdzie, żeby nie przeziębić. Szukam kogoś kto mieszka w okolicy np. Kielc, Piotrkowa, żeby użyczył na pół godziny mieszkania aby ich wygodnie w cieple przewinąć :roll:
Może ktoś ma pomysł jak ich przewieźć bezpiecznie na taką odległość, proszę o rady - np. na pw.

dorka - Pon 06 Lut, 2012

Irena, szkoda, że nie mam w tych okolicach nikogo znajomego, zaraz wici bym rozesłała. Może jednak ktoś ma znajomych na tej trasie i pomoże.
IRENA - Pon 06 Lut, 2012

DORKA będzie widać, dr mówiła że do 2 tygodni może wyjdziemy - i ciesze się i boję :-/
MONIKAIMPRESJA - Wto 07 Lut, 2012

A Łódź też wchodzi w grę?
IRENA - Wto 07 Lut, 2012

Monikaimpresja dziękuję, widzę że jesteś z Łodzi, a my z Szparagowej będziemy jechać, więc po ok 3 godz w okolicy Kielc przydałoby się przewinąć kupska i nakarmić w bezpiecznym miejscu [jadę w kierunku Sandomierza przez Piotrków, Kielce, Opatów, Stalowa Wola]

Edit 10 luty 2012

Wpadam na chwilkę aby podziękować Gosi W. za pomoc, pozdrowienia dla koleżanki :) :) :)
Wysłałam wiadomość do Niej.
Ślicznie dziękuję :-D

biedronne - Pi 10 Lut, 2012

Nie ma za co! Trzymajcie się ciepło i zdrowo!
IRENA - Czw 23 Lut, 2012

Meldujemy się z domku, mamy po 3 kg i jak na razie jest ok, tylko trochę specjalistów przed nami - jak to u wcześniaków :)
biedronne bardzo Ci dziękuję za pomoc, bardzo się przydała i jesteśmy wdzięczni :-)

EDIT Sro 21 Mar, 2012

Melduję się, u nas leci, jestem sama z dziećmi więc nie za często zaglądam. Chłopaki rosną, dobijają 4 kg, maja kolki -wszystko wypróbowane, karmię moim mlekiem i chciałam dawać sztuczne bo myślałam, że coś jem nie tak ale p. dr mówi że wcześniaki mają mocniejsze objawy i że dzieci muszą to przejść i zmiana nie zmieni wiele...więc czekamy na odlot kolki ;-)
Retinop nie ma ale co 2 tygodnie jeździmy do okul 70 km na kontrolę, czekają jeszcze inni specjalisci ale już będzie lżej bo zima mija.

Noga boli i krzyż też, przebieranie lub kąpiel na stole - nawet to czasem wyczyn ale daję radę sama więc nie jest źle.
Operacja pewnie za kilka lat lub w razie nagłego dużego pogorszenia stanu -jestem bez żadnej pomocy więc nie ma jak pomyśleć o sobie jeśli nie ma musu życiowego.
Chłopaki fajowe są i nie myślę o tym że boli :-)

MONIKAIMPRESJA - Nie 25 Mar, 2012

Ireno, uściski, dla Was wszystkich, trzymaj się
IRENA - Wto 10 Kwi, 2012

Witam ,wpadam na sek -jesteśmy w szpitalu ,zapalenie płuc u obu chłopaków ,u Adasia było źle -a lekarze nas zbywali tydzień ,nawet nie chce myśleć co by było gdybym nie pojechała do kolejnego szpitala z nimi ...
Maja sterydy, inhalacje z adrenalina ,Adaś miał tlen ..ech ciężko ,teraz już ciut lepiej ,mąż jest z nami bo sama padałam jak byłam..


Przy okazji -szukam rehabilitanta dla małych w mojej okolicy [St Wola - Leżajsk ] ktoś normalny i znający się na rzeczy ,a także neurolog by się przydał bo mamy tu tylko jednego od dzieci i znając naszych lek wolę poradzić się kogoś jeszcze :-?

pw proszę bo nie wiem czy na forum będę mieć kiedy wejść a spr tylko maila jak jestem na necie ;-)

IRENA - Sob 19 Maj, 2012

witam , oficjalny bilans to 4 pobyty w szpitalu ,jak na razie tydz w domku ale juz u jednego jest biegunka i malo je wiec ..
waga chlopakow 6 kg i 5 kg
ze sluchem ok ,biodra w bad recznym tez niby ok ,mamy usg w przyszlym tyg ,i moze uda nam sie zaczac w koncu rehabilitacje bo ciagle odkladamy ze wzgl na szpitale ..
w pon okulista i tak wkolko :)
jestem sama z nimi wiec czasu brak chcac jeszcze wszystko zrobic plus zwierzatka i wogole
chlopaki juz gaworza i ladnie sie smieja jedynie jasio troche slabszy i glowke ma jeszcze troche wiotka
no i mamy alergikow ,zmiana mleka itd

IRENA - Pi 21 Wrz, 2012

COS TU TAK PUSTO ;-)
AgaW - Sob 22 Wrz, 2012

Ireno, odśwież temat :) Napisz jak się mają Twoje dzieci i jak sobie radzisz :)
IRENA - Sob 22 Wrz, 2012

ach
ostatnio chorują i omal znowu nie zaliczyliśmy szpitala - duszności kaszel i w ogóle, są na antybiotykach i sterydach ...
ogólny bilans - A waży 8200, J 6810gr
są duzi ok 68 cm, gadają - zwłaszcza A: mama baba bziu agu i takie tam, J ma 2 zębole na dole i chyba będą kolejne bo jest kapryśny, zaczyna raczkować, stoi na czworakach w łóżeczku, obraca się wokół własnej osi 1000 /na min :)
A spokojniejszy ale też się już obraca i próbuje wstawać, jeździmy na rehabilitację i daje efekty, na szczęście na razie żadnych poważnych wad nie wykryto

a ja... cóż jestem z nimi ciągle sama i z całym podwórkiem i wszystkim co na nim
jakoś daję radę, raz lepiej jest raz gorzej ale dzień za dniem do przodu, czasem padam i nie mam sił na nic a czasem werwa że aż nosi
na razie na bieżąco mam wszystko zrobione wraz z obiadem i ciastem co 2 -4 dzień
krzyż boli i nieraz nie mogę się schylać, nogi też zwłaszcza w kolanach z tyłu ścięgna chyba, no i w pachwinie, no i często wiruje mi w głowie - chyba z kręgosłupa szyjnego :-/
na razie nie mam kiedy ale zapisałam się już na rehabilitację na listopad :shock: mam masaż i elektrykę :) mąż w zimie nie pracuje więc będzie z dziećmi bo innej pomocy nie mam niestety

no i 2 dni temu obchodziliśmy swoją najszczęśliwszą rocznicę ślubu - 15 a w końcu cała rodzinka 2+2 :)

AgaW - Nie 23 Wrz, 2012

Napewno ciężko Ci samej radzić sobie ze wszystkim. Jesteś bardzo dzielna. Piszesz że masz masaż i elektrykę na skierowaniu na reha-poproś kolejnym razem żeby Ci napisali ćwiczenia indywidualne. Musisz być w formie żeby podołać rodzinnym wyzwaniom.
Gratuluję Ci że na 15-tą rocznicę masz swoją wymarzoną kompletną rodzinę :ok:

becia73 - Nie 23 Wrz, 2012

Irena, gratulacje z okazji pięknej rocznicy :)

a Aga ma rację, trzeba się dopominać o ćwiczenia indywidualne, bo od schematu dają masaż i prądy, a wiadomo, że nie ma to jak indywidualne podejście do pacjenta

ja długo chodziłam do prywatnych fizjoterapeutów i potem doczekałam się swojej kolejki do nfz-owego reha i byłam zdziwiona, że nikt się mną nie zajmuje indywidualnie, zapytałam dlaczego, a pani zdziwionym głosem do mnie "przecież niczego takiego nie ma na skierowaniu"

IRENA - Nie 23 Wrz, 2012

KIEDYS miala cw i na lozku w odciazeniu tez lezalam
ja tyle latam ze mysle ze nawet cw nie dorownaja ;-) choc wiem ze to nie to samo ,a jak mi zapisza wiecej to dluzej bede czekac i pol dnia w przych musze spedzic a jak widzicie nie bardzo moge sobie pozwolic tym bardziej ze mlodziez lada moment moze zaczac pelzac i maz tego nie ogarnie na sto procent :lol:
wiem ze to dla mojego dobra ale nie wyrobie chyba poki co ,moze kolejnym razem :roll:


EDIT Czw 06 Gru, 2012

widze ze cisza na watku ...
chlopaki juz na 4ech biegaja ze ciezko wyrobic ,jeden nawet na 2och juz chce wokol lozeczka ...wstaej gdzie sie da nawet po bracie hehe
no i okres zimowy i znowu zapalenia pluc i oskrzeli ..
moja rehab skonczona ,krzyz boli moze mniej ale boli i pewni si enie zmieni ,,,dziwganie mloodych i wogole wiec ciezko bedzie zeby nic nie doskwieralo ..biodro tez boli czasem trudno spac ...no nic zobaczymy jak bedzie dalej ,na razie sie kulam ;-)
lece bo jedno takie male juz do mnie przyszlo i lapie mnie za kolano :)

Jupi - Sob 08 Gru, 2012

Bioderkowe mamy a co z bioderkowymi ojcami?
Ja też mam młode i do tego łobuzowate, córka pyskata (9 lat) a synek (3 lata) to dynamit i żeby nie zdrowa żona to bym za gadem nie nadążył.... :lol:

AgaW - Sob 08 Gru, 2012

Jupi napisa/a:
Bioderkowe mamy a co z bioderkowymi ojcami?

Ano to, że ojcowie zainteresowani tematem są wyjątkami. Ty Jupi jesteś totalnie wyjątkowy i będzie fajnie jak rozwiniesz temat, któremu specjalnie dla Ciebie poprawiam już nazwę ;-)

IRENA - Nie 06 Sty, 2013

witam wpadlam zobaczyc co u was i ..ciiiisza..
no to sie pochwale ze skonczylismy roczek :)
tort byl super - sama pieklam ,makowiec i reszta tez ...goscie dopisali ...ja padam hehe
i pozdrawiam bo jutro wizyta u okulisty i trasa 70 km w jedna str :-P



EDIT Wto 29 Sty, 2013

witajcie ,ost nie daje mi spokoju moja operacja ,zaczelam czytac blogi ale za malo czasu na skupienie i czytanie wszystkiego :)
pewnie niedlugo bedzie tel z kliniki ,termin przekladany juz z powodow wiadomych :)
nie wiem co powiedziec czy ustalic juz termin i isc czy co ..wiem ze powinnam ale ..JAK ZORGANIZOWAC SIE W DOMU NIE MAJAC NIKOGO DO POMOCY ?chodzi o dzieci glownie bo nie ma z kim zostawic maz sam w zyciu nie ogarnie skoro ja jestem mu do wszystkiego potrzebna jak ofiaruje sie mi pomoc ,to sam nie da rady ze wszystkim ..
nie mam nikogo kto pomoze ,wiem ze dzwigac nii wolno a dzieci jak dzieci .....
podpowiedzcie jak sie zorganizowac ,cos czytalam ze w szpitalu zejdzie ok 7 -10 dni a potem ??? ? na wyjazd do sanatorium to juz wogole sie nie zdecyduje choc wiem ze byloby to dla mnie najlepsze wyjscie - opieka i rehab na miejscu :roll:
a tak ...nie mam pojecia jak to zorganizowac i wogole ..prosze podpowiedzcie ,
tak mysle ze moze moje biodro juz nie nadaje sie na ganza i trzeba bedzie inaczej naprawic ,wiec pewnii bedzie czekac mnie kolejny wyjazd do warszawy ..a to znowu 2 dni wolnego potrzeba ech ..nie moge spac z tego powodu jak i z powodu bolu ....
jesli nie ten dzial to sory ,przeniescie moj post w odpowiednie miejsce :oops:
ale mysle ze moze jakies mamy byly w podobnej sytuacji i cos zaradza... :-/
a teraz lece bo mlodziez wstala i obiad bedziemy jesc :-)

kinga - Sro 30 Sty, 2013

Irenka chyba nie dostaniesz gotowej odpowiedzi na pytanie: "jak zorganizować się w domu?".... bo każdy to inaczej robi; a jak w domu dodatkowo są małe dzieci, to....

Z pewnością dobrze by mieć zapasy jedzeniowe; półprodukty w szafkach, można porobić troszkę jedzenia i zamrozić. Rzeczy codziennego użytku powsadzać w takie miejsca, żeby było łatwo sięgnąć. :)
Jak zadbasz o jedzenie, to mąż sobie z dziećmi poradzi. W końcu jest facetem i na placu boju stawi czoła wszystkim trudnościom :mrgreen: Oni tacy nieporadni są, jak wiedzą, że ktoś ich wyręczy. A jak zostanie sam, to wyjścia mieć nie będzie :wink:

Nie masz żadnej koleżanki, przyjaciółki, sąsiadki, która by choć w prostych czynnościach pomogła? Rodzina?

AgaW - Sro 30 Sty, 2013

kinga napisa/a:
Oni tacy nieporadni są, jak wiedzą, że ktoś ich wyręczy. A jak zostanie sam, to wyjścia mieć nie będzie

Dokładnie!
kinga napisa/a:
Nie masz żadnej koleżanki, przyjaciółki, sąsiadki, która by choć w prostych czynnościach pomogła? Rodzina?

Ktokolwiek taki byłby idealny. I Ty byłabyś odciążona bo ktoś by zarządził obowiązkami a i mąż miałby wsparcie w swojej nowej roli.

Jakby nie było-wszystko się ułoży, nie będzie wyjścia. Urodziłaś dzieci, spełniłaś oczekiwania a teraz czas abyś mogła się leczyć. Jeśli wykażesz trochę zdrowego egoizmu i pokażesz bliskim że to jest teraz dla Ciebie konieczne, najważniejsze i nic nie będziesz odwlekać to oni się dostosują.
Zawczasu musisz porozmawać i jasno postawić sprawę że będziesz potrzebować pomocy, bo nie da się rady z bliźniakami być samosią w takiej sytuacji.
Przygotuj męża do przejęcia pewnych obowiązków na jakiś czas, pomyślcie kto mógłby dołączyć jako pomocnik choć co jakiś czas.
Przeszłaś nie przez takie trudności zanim urodziłaś dzieci-z tą sytuacją napewno też sobie poradzisz :)

IRENA - Czw 31 Sty, 2013
Temat postu: kacik bioderkowych
witam
pol nocy nie spalam ,troche zbolu ale chyba wiecej psyche nie dawala ,lecialam po calym gronie znajimych i nieznajimych ,naszej syt i wogole i ..jestem nadal w czarnej dziurze:(
ech
nie jest to takie proste jak sie widzi
wiem ze mozna powiedziec ze bylo si eopreowac wczesniej itd ,ze skor tak jest to po co starania odzieci i wogole bo sa rozni ludzie i poglady ale /
moj ortop do ktorego chodzilam kilka ladnych lat mowil ciagle- najpierw ciaza potem operacja[ endo tylko] i yak sobei lata lecialy a ze chcielismy dziecko to staralismy sie ile moglismy .wtedy bylo lzej i maz pracowal i ja mialam grosz .ale lata leca wiec ..'neta zalozylam w sumei chyba 2009 roku jakos i od razu szukalam o bioderkach ..i znalazlam ale co z tego jak juz nie pracowalam bylam wtrakcie leczenia ivf i wiek skoczyl do gory :(
prof Cz powiedzial ze starac sie jesli juz jest wtakim stadium leczenie a operacje sie jakos ulozy potem
no wiec staralam sie ,byl K co wiecie ,wtedy mialam tel zkliniki ale termin odpadl ze wzgl na ciaze ,potem ur sie i .dalej zostalam w nicosci ,bez pracy i bez ciazy i nie wiedzac co robic bo i to goni i to .....ale priorytetem byla ciaza
wiec po rozm z prof na kolejnej wizycie zaczelismy intensywne starania i w koncu sie udalo w sumie rok po stracie K ,w miedzyczasie tel z terminem no i musialam go znowu odlozyc wiadomo
kolejny tel mialam juz po porodzie w marcu moze ale wiadomo ze po cesarce i bedac sama z 2 dzieci nie pojde od razu na operacje ..no to umowilam sie ze kolejny tel to juz musi byc decyzja ,i mam dylemat

to nie tak mialo byc, szkoda ze nie wiedz wczesniej o tym Ganzu ,ze po nim jest mozliwe zajscie i chodzenie w ciazy i to w sumie jak wroce do formy ,
przynajmniej tak uslyszalam od prof
wtedy jeszcze pracujac wybralabym sie na ta operacje ,caly czas bylby dochod a ja poswiecilabym czas na rehab i dla meza a potem bysmy podeszli do ivf ..a tak wsio na kupe i sie namieszalo

po drugie nei wiedz ze wlasna matka mnie oleje i powie ze ona nie chciala wnukow badz nie obchodzilo ja czy beda czy nie
ze sama chcialm to musze sie meczyc...nie nie tak mialop byc myslalam ze bedzie u nas ze pomoze :(
tak jestesmy zdani na siebie w tym maz robi dorywczo na wsi uslugi u ludzi i caly czas u siebie [ tescia ] na gospodarce,niestety zyc zczegos trzeba ,ja mialam zasilek ,teraz do lipca ze wzgl na dzieci mam zasilki bo sa wczesniakami [z mopsu ]ale koncza rehab i wogole wiec razcej juz nie bede miec grosza ,renty nie chca dac,na prace jestem za hcora na rente za zdrowa badz do zwyklej brak lat pracy
maz czasem zostaje z nami i wtedy musi drzewa nanosic uznac i poodsniezac i takie tam ,czasem karmi jednego ja drugiego ,w nocy jak nei moge ruszyc krzyzem to wstaje do nich ..ale przeciez musi zarabiac , az e dorywczo ma wiec bierze co leci ,ojciec na gospodarce tez sam nie da rady [ 75 lat ] a ze nam pomaga i jedzenie i kasa wiec musi pomagac
wiem ze to jest mniej wazne jak moje zdrowie bo musze tez je miec dla dziecio ale nie jest to latwe do rozwiazania:(

na pomoc nie moge liczyc niestety
mlodsze kolez pracuja po 12 godz i maja swoje ,nie maja czasu na kawe wpasc do mnie nawet wiec..
sasiadka zza plotu wpada ale 2 razy wtyg na 10 -30 min w odwiedz
ew zostanei z nimi jak chcemy do kosciola isc razem na godz
maz ma siore - stara panna ,pracuje z dziecmi nei miala do czynienia ,po za tym w kazdym calu jest na cos chora i ciagle u lek siedzi wiec na pewno nie pomoze [ mieszka 30 km od nas]

jedzenie to w sumei nie jest wielki problem bo sasiadka mu da.. najgorsze sa dzieci bo one ciagle musza do lek na kontrole ,co 3 - 4 tyg sa chore i na antyb ,jest duzo lekow wit i wogole ,on sie myli zapomina na serio[ wodoglowie i boje si eze od kleszcza cos mu sie porobilo bo leczyl rumien .ale nie stac nas na powazniejsze bad ]
to facet ktory ma 46 lat wiec sam juz ma problemy ze soba
ech nie wiem ,bede pytac cioci z Lubl czy dalaby rade byc u nas ten czas co ja nie wstane na nogi badz drugiej cioci [ choc ta jest chora wiec nie wiem czy podola i zechce no i straszna domatorka ,nawet nas nie bardzo odwiedza]
musze to przemyslec

wiem ze dalam rade wielu trudnosciom ale to co innego jak jest dwoje doroslych ludzi ,jakos sobei dalismy rade ale teraz o dzieci chodzi a ich juz tak lekko nei jest zostawic i jechac ..w koncu to jest na dluzszy czas odejscie od normalnego zycia ,a dzieci wymagaja

nie chce gotowej recepty bo kazdy ma inne zycie i problemy ale moze podpowiedzi jak wy zorganizowalyscie to ,jak to pratycznie wyglada ,czas unieruchomienia itd ..

wiem zaraz dostane ze wszystko jest na forum ..tylko nei bardzo mam kiedy czytac

ech ,sprobuje czytac a wy jak chcecie i mozecie podzielic sie to na pw nawet prosze o wskazowki :)

a teraz spadam bo mlodziez mi sie bije o wanienke do mycia zamiast spac :-P

kinga - Czw 31 Sty, 2013

IRENA napisa/a:
nie chce gotowej recepty bo kazdy ma inne zycie i problemy ale moze podpowiedzi jak wy zorganizowalyscie to ,jak to pratycznie wyglada ,czas unieruchomienia itd ..

Czas unieruchomienia... tego też nie da się napisać; bo każdy czuje się po operacji różnie i różnie dochodzi do siebie. Irenka Ty będziesz mieć Ganza robionego, czy endoprotezę?
Jak już wrócisz do domu, to .... hmmm z dziećmi można się bawić i je doglądać. Ciut trzeba zmodyfikować zajęcia, ale to wykonalne.
Pogadaj z tą sąsiadką, może da radę wpadać co dzień na te 30 minut albo więcej. Kto pyta nie błądzi :)

Czy macie w ośrodku zdrowia pielęgniarkę środowiskową? Może pomoc od tej strony się znajdzie? Jakaś opiekunka z MOPS?

AgaW - Czw 31 Sty, 2013

IRENA napisa/a:
szkoda ze nie wiedz wczesniej o tym Ganzu ,ze po nim jest mozliwe zajscie i chodzenie w ciazy i to w sumie jak wroce do formy ,

Nie możesz sobie tego wyrzucać, gdybyś po Ganzu nosiła ciażę bliźniaczą to ten Ganz raczej by się "rozsypał" i trzeba by było znów się operować...
IRENA napisa/a:
to nie tak mialo byc

Wybrałaś najlepsze dla siebie w danej sytuacji wyjście.
Wszystkiego nikt z nas nie jest w stanie zaplanować.
Każdy na inną sytuację, a ta łatwa nie jest.
Trzymam kciuki, że przemyślisz wszystko i znajdziesz rozwiązanie - bo zawsze jest jakieś wyjście, tylko czaserm łatwo się go nie znajduje.

IRENA - Czw 31 Sty, 2013

no wlasnei teraz jak bedzie pani z mopsu u mnie z dokumentami na pomoc to bede pytac czy jest mozliwe by ktos mi pomagal i czy to platne i ile :-|

jak bylam u prof w wrzesniu chyba 2 lata temu przed ciaza to jeszcze lapalam sie na ganza wg Niego ale to juz troch eczasu ,ciaza etc wiec moze juz inny rodzaj operacji bedzie :-/
jak tak czytam i wogole to ..tchorze :cry:
boje sie nie wiem czy dam rade ten bol i wogole wszytsko ,troch ejuz mialam zabiegow i operacji 10 narkoz w tym tarczyca itd ,wiek coraz wiekszy wiec gorzej znosze to wszystko eeeeeeeeeeee chyba nie bede tyle myslala bo zglupieje az mnie dusi w sercu z nerwow :cry:

AgaW - Czw 31 Sty, 2013

IRENA napisa/a:
chyba nie bede tyle myslala

To byłoby dobre wyjście.
Otwock to dobrzy specjalisci-zoperują Cię tak jak będzie dla Ciebie najkorzystniej.
Nie sam rodzaj operacji jest najważniejszy w późniejszej sprawności- rónie ważna jest późniejsza rehabilitacja.
Po ciąży organizm może różnie reagować na zabieg, niekoniecznie źle.
Nie martw się na zapas-planuj jak zorganizować się w domu po zabiegu żebyś miała jak najmniej stresu, nie przejmuj się rzeczami które są niezależne od Ciebie. Wtedy będzie Ci łatwiej.

Myślę, że najważniejsze sprawy do rozwiązania u Ciebie w początkowym okresie po zabiegu to:
-pomoc w zakupach
-pomoc przy dzieciach-najważniejsze abyś nie dźwigała, nie nosiła ich, samodzielnie nie kąpała ( zginanie, noszenie i ryzyko poślizgu ), aby na spacery ktoś je zabierał.
-czynności jak gotowanie, sprzątanie, pranie, zmywanie będą dla Ciebie trudne na samym początku, z każdym tygodniem będą prostsze.
Z tematem gotowania to zawczasu pomyśl jak zorganizować sobie ułożenie produktów, akcesorii abyś nie musiała się schylać i miała je w miarę pod ręką np. jedzenie dla dzieci, czajnik, garnki.
Jeśli Cię to pocieszy trochę to gotowałam wszystko sama ( zupy, drugie )już w 3 dniu od powrotu do domu ( i wiele kobiet też podobnie radziło sobie ). Owszem-nie mam maluchów ale sam proces czynności jest taki sam.
Jak wszystko jest pod ręką to nawet na kulach się da, jest łatwiej.
Koniecznie pomyśl o wysokim taborecie/krześle najlepiej typu barowego abyś mogła wiele czynności wykonywać siedząc.
Wiem, że nie bardzo masz czas czytać kolejne tematy z Forum-ale polecam Ci temat z dz.ogólnego o przygotowaniu domu do powrotu ze szpitala-wiele wskazówek ułatwi Ci planowanie na spokojnie.
Piszesz, że rodzina może Ci nie pomóc-jeśli Cię zobaczą na kulach po zabiegu to większość osób nawet początkowo nie garnących się do pomocy zmienia zdanie.
Ireno, jesteś twarda i potrafisz poradzić sobie z trudnościami. Z tym wszystkim też Ci się uda.

Daj znać co powiedzą Ci z mopsu.

IRENA - Czw 31 Sty, 2013

dzieki AGA ,ech glowa mnie boli od tego myslenia
no te rzeczy pod reka ,kurcze mlode coraz wyzej siegaja wiec jak znasz zycie wsio zaczyna przenosic sie jak najwyzej sie da :-P
ale pomyslimy
na temat wejde na wolnej chwili ,kiedys juz tam bylam ale po lebkach ,ciagle wsio po lebkach a potem moze niepotrzebny stres
wiem ze jakies nakladki ze cos pod piety i wogole
musze tam wrocic
mam fajowe dziecaki i chcialabym byc sprawna ale tak sie boje strasznie
jak dojechac tam jak wrocic jak potem,rehab i itp
musze zapytac o rehab czy da rade w domu czy sa os ktore znaja metody rehab po takich operacjach czy przychodzi rehab czy musze prywat placic - a z tym ciezko:(
dzieci tez rehab na nfz ,jaka byla ale byla reha i jest ok ,5 lutego mamy do neurologa w rzesz zobacczymy co dr na mlodych powie rozwijaja sie ok ale sa chore ,co 3 tyg antyb ,ponoc maja wyrosnac z tego .aby
teraz tez oskrzela wiec ciagle marudzenie ,i zeby i noszenie w miedzyczasie gotowanie ..wiadomo jak to w domu

czasem mam ochote isc do pracy mialabym mala odskocznie bo ciagle w domu siedziec to naprawde mozna fiknac bez powietrza :(
nie ..nie zaluje ze sa i nie narzekam ale wiem ze czas dla siebie jest bardzo wazny a ja dodatkowo z tym bolem zyje wiec nie dosypiam i jestem gorzej zmeczona ..
czekam na wizyte u ortop u nas - 1marca..chyba musze juz rezerwowac termin rehab co by mi nie napisali bo potem kolejne mies czekania beda ..ech nfz i panstwowa sluzba zdrowia..a na reha chodza ciagle te same os ktore z mala rzecza ale dla papierow kolejki zajmuja by miec zasilki i renty ..smutne to :-|

AgaW - Czw 31 Sty, 2013

IRENA napisa/a:
ciagle wsio po lebkach a potem moze niepotrzebny stres

Dokładnie tak! Musisz znaleźć spokojniejszą chwilę, poczytać, przemyśleć i rozwiązania się znajdą :)
IRENA napisa/a:
,ale ciagle sa chore i co 3 tyg antyb ,ponoc maja wyrosnac ztego

A czy dostają preparaty na wzmocnienie odporności? Jeśli nie to porozmawiaj o tym z lekarzem, zapytaj-bo jak się nie zainteresujesz to może nigdy lekarz sam Ci nie podpowiedzieć.... Nie koniecznie muszą być to drogie specyfiki, jest wiele na naturalnych składnikach i niektóre mogą być dla takich małych dzieciaków. Ciągłe antybiotyki bardzo osłabiają i koło się zamyka...
Znam osobę, której dziecko często chorowało i właśnie kilkakrotna kuracja takimi preparatami załatwiła sprawę i dziecko się wzmocniło.
IRENA napisa/a:
czasem mam ochote isc do pracy mialabym mala odskocznie bo ciagle w domu siedziec to naprawde mozna fiknac bez powietrza

Napewno, ale teraz jest taki czas u Ciebie który musisz przejść jak to przy macierzyństwie i chorobie. To minie, Ty wrócisz do sprawności, dzieciaki podrosną i wtedy pójdziesz spokojnie do pracy :)
A jaka będziesz z siebie dumna, że temu wszystkiemu dałaś radę ! Pomyśl o tym, gdy będzie Ci smutno. Wszystko ma swój kres i taki napięty, męczący czas też się skończy jeśli tylko wykorzystasz go najlepiej jak będziesz mogła :)

pasiflora - Czw 31 Sty, 2013

IRENA, wiem jak czasem trudno bywa gdy świat Ci na łeb się wali. A może za dużo bierzesz na siebie? Przecież nie jesteś niezastąpiona. Zobaczysz że jakoś się ułoży. Każdy jak wpadnie choć na chwilkę choć raz w tygodniu to na pewno Ci pomoże. Zapytaj jeszcze czy może jest jakaś fundacja u Ciebie w okolicy. Albo poproś kogoś o zapisanie się jako wolontariusza. Licealiści potrzebują punkty na studia i taki wolontariat da im kilka punktów by się dostać na wymarzone studia. Przyjdzie taka osóbka do Ciebie i choć z maluchami na podwórko wyjdzie, albo kuchnię pomoże uprzątnąć. Zawsze coś...
Co do leków, lekarzy etc. dla dzieci, to zrobisz mężowi rozpiskę i... Da radę :D

Mijka - Czw 31 Sty, 2013

pasiflora napisa/a:
Co do leków, lekarzy etc. dla dzieci, to zrobisz mężowi rozpiskę i... Da radę :D

W aptekach za 5-10 zł można kupić dozownik na leki, w którym jednorazowo rozkłada się leki na cały tydzień :arrow: problem pomyłek lekowych rozwiązany :)

Irena , piszesz, że Mama odmówiła Ci pomocy :-> myślę że ponowna szczera rozmowa z Mamą zmieni jej decyzję :) żadna matka nie ma serca z kamienia :)
Głowa do góry :) na pewno wszystko ułoży się pomyślnie.
Całuski dla dzieciaczków :* :*

Dobra_Wrozka - Czw 31 Sty, 2013

Idac za pomyslem Passiflory:

w kazdej parafii, nawet na wsi, jest Akcja Katolicka czy jakies Kolka samopomocowe,
moze tam zglos Ireno potrzebe, do ksiedza np, ze potrzebujesz odciazenia w zwiazku z operacja, wolontariusz, drugiej par rak do dzieci na te kilka godzin chociaz.

IRENA - Pi 01 Lut, 2013
Temat postu: KACIK BIODERKOWYCH RODZICOW
ACH ,dziękuje za wsparcie ,chyba potrzebuje kopa bo się nie otrząsnę ,niby to takie wiadome i w głowie od dawna że ma być taka operacja ,podobnie jak cesarka była wiadoma od dawna ale gdy staje się to realne ja po prostu świruję :)

wiem że strach ma wielkie oczy ale cóż poradzić ,chyba muszę do jakiegoś psychologa pójść żeby mi nagadał bo brrrr

jeśli o mamę chodzi to z nią już temat zamknęłam ,przez rok była może 4 -5 razy na parę minut a z dziećmi się w sumie nie bawiła tzn w sensie brania na ręce czy coś, może kilka razy wzięła ale na minute jakby parzyły :(
ona powiedziała że nie będzie jeździć bo daleko i ona zdrowia nie ma i do jazdy i do dzieci ,a mieszkać też nie będzie bo ..nie ma czasu i musi być w domu ,oraz że mój ojciec uciekł z domu to ona nie będzie ( mieszka w innym domu )
nie ,nie ona już się nie nadaje i w ogóle ,powinna się leczyć u specjalisty ze względów właśnie życiowych - chyba najbardziej ze względu że ojciec odszedł z inną
to jej tak w głowie już poprzewracało że ja nawet bym się bała żeby z dziećmi została ,ogólnie nie jest zła kobieta i szkoda mi jej ale to jej gadanie nieraz jak próbowałam rozmawiać o pomocy to :-( smutne i dziwne może to jest ale naprawdę bardziej ufam sąsiadce nawet ojca konkubinie jak jej w kwestii pilnowania dzieci :)

nic będziemy szukać jak będzie to realne bardziej a ja powinnam wyluzować póki co
wczoraj sąsiadka wpadła na chwilkę ,co do jedzenia to jak mówiłam nie ma problemu ,czasem dziećmi się może zająć ale też jeśli czas pozwoli bo swoje wnuki ma i ojca schorowanego na barkach no i wiadomo musi coś w domu robić ale ..
może coś się zmieni ,popytam tu i ówdzie jak było, jak i co ,gdzie
nie wiem czy takie te sprzęty rehabilitacyjne się wypożycza czy kupuje ,pewnie będzie latania bo do nfz i w ogóle


co do dzieci to z racji wcześniactwa tak chorują ,nie załapały się na SYNAGIS bo za późno się urodziły [29tc] wiec ...ostatnio miały syrop jakiś na wzmocnienie [ po roku dopiero mogą coś dostać więcej bo tak były za małe ] teraz daje tran ,i soki nic zobaczymy ,mam nadzieję, że lekarze mają racje i wyrosną ,niestety z wcześniactwem już tak jest ,może są dzieci które nie chorują ale ja nie znam
dobrze, że są i są zdrowe w sensie jakimś poważnym a takie tam to wyleczy :)


EDIT Sro 06 Lut, 2013



własnie się dowiedziałam że z mops nie dają opiekunki ,jedynie do osób starszych :roll:
a mój mąż wczoraj po raz kolejny dowiódł, że ...nie da rady jakby nie było sam z nimi [ poszłam do sklepu i jeszcze między regały nie weszłam a ten dzwoni boże mam się streszczać bo jedne płacze ...mówię pieluchę mu zmień a ten że mało miejsca w aucie i zimno a ja się pytam czy auto się powiększy jak ja będę to robić i czy auto do ciepła się włączy wtedy :roll: :-/
nie wiem będę szukać chyba kogoś za kasę bo nie widzę tego w żaden sposób

a dziś usmażyłam pączki i nawet dobre wyszły po ponad 2 latach przerwy na robienie paczków :oops: :lol:

AgaW - Sro 06 Lut, 2013

IRENA napisa/a:
moj maz wczoraj po raz kolejny dowiodl ze ...nie da rady

Napewno nie możesz się zrażać taką sytuacją, mężczyznom często trudno przychodzi nauka co trzeba robić jak dziecko płacze. Spokojnie tłumacz mu i niech się ćwiczy w pomocy. Dodatkowo możesz użyć argumentu że opiekunka przecież nie będzie z Wami 24 godziny na dobę. Doceń jego starania i nie odpuszczaj bo to w końcu Wasze dzieci a nie tylko Twoje, wszystkiego można się nauczyć. Na tym polega bycie razem, rodzina/małżeństwo to nie tylko przyjemne chwile ale i czas wspierania się w trudnych chwilach. Masz prawo tego wymagać a jednocześnie szukaj wyjścia z sytuacji.
Czy pytałaś w parafii księdza o możliwość pomocy jak koleżanki radziły? Spróbuj, być może pomoże Ci znaleźć osobę, która Ci pomoże, niekoniecznie za pieniądze.
Trzymaj się !
Wyjście musi się znaleźć bo nie wymyśliłaś sobie choroby,Ty musisz się leczyć :hug:

kinga - Sro 06 Lut, 2013

Irenka ale to przecież też jego dziecko, prawda? Chciał je mieć, tak samo jak Ty. Więc niech teraz się wykaże. Widzisz, Ty byłaś pod ręką, to zadzwonił. A jak Ciebie nie będzie... to poradzi sobie sam. Teraz jesteś na zawołanie i mu wygodnie. :wink:
AgaW - Czw 14 Lut, 2013

Ireno, jak Twoja organizacja przygotowań do zabiegu? Kiedy masz termin?
IRENA - Pi 15 Lut, 2013
Temat postu: KACIK BIODERKOWYCH RODZICOW
ECH , na razie czekam na telefon z kliniki więc nie znam dokładnego terminu
ostatni telefon miałam w marcu ub r i mówiła ze co najmniej rok bo dzieci malutkie
a teraz mam powiedzieć ost bo inaczej przepadnie i od nowa
zobaczymy
na razie dopytuje i orientuje sie co i jak
może poproszę koleżankę z innego forum która się zaoferowała że w razie co ..zobaczymy
na razie młode ciągle chorują ,w domu chore na polu też nie wiem ..dziś jeden ma gorączkę ,dzwoniłam do doktora ale nie wiem czy będzie, jak do jutra się nie poprawi i nie będzie lekarza u nas to jadę prywatnie znowu :(
ja łykam przeciwbólowe i kręcę się po domu i w ogóle ,jak to kura domowa :mrgreen:

AgaW - Pi 15 Lut, 2013

IRENA napisa/a:
ja lykam przeciwbolowe

Wiesz Ireno, myślałam że masz szybki termin skoro tak się martwisz jak zorganizujesz się z dziećmi po zabiegu.
Zamiast łykać tabletki powinnaś w końcu wziąć się za dobrą rehabilitację przedoperacyją.
Nie musiałabyś dzieci na długo zostawiać gdy byłabyś na terapii, mąż by się zaprawiał do opieki, a Ty miałabyś lepszą formę do operacji po której szybciej wróciłabyś do formy. Skoro masz kłopot z pomocą to szybko zechcesz być sprawna. Zacznij dbać o sprawność już teraz, to zaprocentuje gdy będziesz po zabiegu, nawet gdy będziesz spotykać się 1-2 razy na tydzień z terapeutą.
Pomyśl o tym, to napewno dałoby się zorganizować :)

IRENA - Sob 16 Lut, 2013
Temat postu: KACIK BIODERKOWYCH
Ja myślę, że termin jeśli zadzwonią będzie gdzieś na jesień ,tak było przed ciążą telefon był na początku roku termin na październik ,potem dali znać że zmieniają na listopad także nigdy nie wiadomo a martwić się będę zawsze bo teraz mam o kogo i chce zorganizować co mogę jak najlepiej ,
jeśli o rehabilitację chodzi to czekam na termin do ort - 2 mies ..w międzyczasie umówiłam już na rehabilitację termin wcześniej niż wiem jakie zabiegi dostane żeby znowu nie czekać kolejne 2 -3 mies
niestety u nas są 2 ośrodki w których terminy są długie ..lekarzy ortopedów jak na lekarstwo wiec do drugiego co chciałam iść powiedzieli, że ok 5 miesięcy hehe
na prywatne niestety nie stać mnie ani rehabilitację ani lekarza wiec muszę poczekać.. :(
u nas znowu choroba i leki znowu :(
młody ma wysoka gorączkę ,gardło i ponoć może to trzydniówka ale nie można na razie stwierdzić ..
całą noc nie spałam wiec padnięta jestem ..i znowu w aptece zostało kilkadziesiąt złotych już trzeci raz w ostatnim miesiącu ..niech się skończą te choróbska u tych dzieci bo mi szkoda ich że ciągle muszą się faszerować :(

AgaW - Sob 16 Lut, 2013

Do jesieni masz trochę czasu, dzieci Ci podrosną i będziesz mieć łatwiej, może też już nie będą tak często chorować.
Szkoda, że tak to u Ciebie wygląda z rehabilitacją. W ogóle Cię tam ćwiczą? Czy tylko masz zabiegi?

IRENA - Sob 16 Lut, 2013
Temat postu: KACIK BIODERKOWYCH
ja mam standard prądy typu dd magnetronic ew laser na który też jest kolejka dłuższa
i jak poproszę to masaż ogólny kręgosłupa 10 min ..wcześniej nie raz miałam ćwiczenia na łóżku w odciążeniu i tyle :roll:

AgaW - Nie 24 Mar, 2013

Ireno, dawno nie pisałaś na Forum-co u Ciebie? jak się czujesz, jak tam rehabilitacja i jak dzieci?
Dzwoniłaś może do szpitala pytać o termin operacji?
Jak idą przygotowania męża do roli opiekuna?

IRENA - Nie 24 Mar, 2013

witajcie ,zostalam przywolana wiec ...ogolnei u nas jeden meksyk wielki dzieci od 3 tyg powaznei choruja zaplenie pluc i oskrzeli ,juz 2 gi tydz zastrzyki biora bo doustny nie pomogl ,procz tego inhalacje z sterydow itp
ogolnei przemeczenie daje znac..od 4 -5 dni mamy mozliwosc spac w nocy ciegiem ok 2 -3 godz ,raz nawet prawie cala udalo sie przespac HURRA:)
troszke lepiej jest znimi jutro kontrol i ozbaczymy czy odstawiamy zastrzyki czy nie
do problemow doszedl udar tescia i moj maz ma obowiazki ..zwierzeta do obrobienia -dojenie pojenie itp wiec codzinnie na wyjezdzie ,do tego z tesciem po lekarzach a ja mam zajecie szukanei i umawianie mu wizyt orpocz naszych i dzieci wizyty ktorych w kwietniu mamy tyle ze glowa boli ....
w polowie kwietnia zaczynam [?] rehab..nie wiem kto bedzie z dziecmi :-/
do tego doszlo mi spuchniete i bolace dziaslo leczone3 antybiot ....dent boi sie ruszac bo jest to mostek i dosc drogi ,ze moze sie popsuc ,,,ale stan zapalny moze sie powtarzac bo rtg wykazalo zmiany ech ...
w nocy jestem jak kloda nei moge sie przekrecic ,..pachwina ciagnie
z dobrych wiesci chlopaki rosna ok fizycznei i psychicznei ...jeden chodzi na nozkach drugi probuje ,zaczynaja gadac i klocic sie z nami ..generalnie jestem prawie wyrobiona w chacie mimo ze sama ale chyba zmeczenie coraz gorsze i te problemy :(
do kliniki nie dzwonilam bo ..nie wiem jak bedzie tesc nei chce sprzedac zwierzat kazdy gg ze moj mial zostac tam i gospodarzyc i musi teraz robic ..wiec nei mam szans ,czekam az sami zadzwonia ,moze jak sie wyklaruje troszke to sama sie odwaze ...ale jeszcze sporo spraw mam wiec na razie czekam co bedzie :-P
to chyba tyle u mnie ,milo ze myslicie o mnie :)
a co ze spotkaniem ..jesus jak mis ie marzy jakies wyjscie i pogadanie o d..marynie bo tu jestem zupelnie sama ,procz sasiadki na 20 min co drugi dzien czasem :roll:

AgaW - Nie 24 Mar, 2013

To masz ciężki czas :-(
Mam nadzieję że mąż pomoże Ci w godzinach kwietniowej rehabilitacji abyś mogła lepiej funkcjonować ( będzie na nfz? )
Ireno, powinnaś zebrać się na odwagę i zadzwonić do szpitala za terminem. Lepiej wiedzieć wcześniej niż na ostatnią chwilę. Znając termin wiesz na czym stoisz a tak masz wewnętrzną niepewność jak będzie z operacją.
Pomyśl o tym i napisz jak będziesz wiedzieć coś na ten temat.
Jeśli czujesz się samotna i brak Ci kontaktu z ludźmi to pisz na Forum, są wątki na różne tematy, takie o luźnych sprawach także, zawsze to wygoda bo nie musisz ruszać się z domu a możesz mieć kontakt z różnymi osobami.

kinga - Pon 25 Mar, 2013

Irena tak czy inaczej nie rozumiem, dlaczego nie zadzwonisz do szpitala zapytać o termin... przecież to nie zobowiązuje Ciebie do niczego, a przynajmniej będziesz wiedzieć i będziesz mogła zacząć potencjalne przygotowania...
IRENA - Sro 27 Mar, 2013

KINGA w tej chwili mam taki metlik w glowie ze nie wiem czy warto im zawracac glowe gdy nie jestem pewna czy dam rade sie wstawic na operacje ..
wiem moze cykor jestem moze nienormalna ale dla mnie to nie jeset takie proste ..jestesmy z mezem sami wiec naprawde ciezko jest zdecydowac i isc i wrocic jako kaleka bo przeciez po nie bede taka jak teraz choc nie jest najlepiej teraz ale zawsze na wlasnych nogach bez pomocy ..
maz ma tez isc do szpitala na bad i obserwacje w zwiazku z wodoglowiem wiec naprawde jest ciezko cokolwiek decydowac na dzien dzisiejszy ...
musze poczekac co bedzie z tesciem ,cisnienie ma duze i ma jechac na rehab wiec moj bedzie musial tam siedziec i robic ...po za tym musi pracowac przynajmniej dorywczo bo z czego bedziemy zyc..a naprawde nie ma nikogo kto zajmie sie dziecmi na dluzej i mi pomoze ..wiec ...
moze jak sie wyklaruje albo zbiore sie na odwage zadzwonie i zapytam czy nadal jestem na liscie czy juz skreslili ..termin z powodu ciazy byl juz odkladany wiec nie chce im smecic gdy nic nie jestem pewna czy dam rade sie zglosic i macic ...
jesli trzeba bedzie to najwyzej pojade do prof i pogadam i zobaczymy jak bedzie :roll:
chlopaki tez ciagel choruja i mamy kope wizyt u specjalistow ,niedlugo idziemy do pulmonologa wiec nie wiem czy nie bedzie chcial ich na szpital badz jakies bad robic ..a on sam nei da rady jezdzic i domem i wszystkim ..
on czesto nei zauwaza nawet ze choruja dlatego ja sie boje bo matka to matka widzi i reaguje w momencie a facet twierdzi ze przesadza ..nie wiem ..moze mnie zlinczujecie ..
jesli smece to walnijcie mnie w ..hmmm ;-)

dorka - Sro 27 Mar, 2013

Irena, żałuję, że mieszkasz tak daleko.
We dwie na pewno dałybyśmy radę.
Nie bardzo znam się na tym, ale przecież są chyba u Was jakieś opiekunki społeczne, dawny MOPS, czy coś w tym rodzaju.
Kciuki tu niestety nie pomogą, ale może dobre słowo doda otuchy. Przytulam :-) .

AgaW - Sro 27 Mar, 2013

Ireno,
Myślisz o wszystkich, dźwigasz dom z dziećmi na głowie, boisz się zadzwonić po termin bo...chyba boisz się że będziesz musiała iść nas operację...
Zrobisz jak uważasz ale bliźniaki potrzebują sprawnej matki, jeśli będziesz odkładać operację i nie interesować się to sama na własne życzenie w końcu nie dasz rady z bólem i staniesz się niesamodzielna. Boisz się "zostać kaleką" a nic nie robiąc pracujesz na to że przyjdzie czas że tak właśnie się poczujesz.
Kto wtedy zajmie się dziećmi, gdy z bólem będziesz przegrywać każdego dnia i jeszcze będziesz czekać nie wiadomo ile na termin?
Dlatego namawiam Cię abyś zadzwoniła po termin (zawsze można go przesunąć) i zaczęła palnować swoje leczenie stawiając je na wysokim miejscu w swoim życiu a nie na szarym końcu.
Właśnie dlatego że jesteś w domu niezastąpiona musisz zacząć dbać o siebie, o zdrowie.
Rodzina jak musi to sobie poradzi, czasem trzeba nie dać sobie robić krzywdy, Ty też masz prawo do leczenia, opieki i żeby mieć jak poprowadzić rehabilitację.
Musisz zmienić priorytety, nie zapominać że Ty też jesteś ważna!
Gdyby operacja dotyczyła męża czy dzieci mieliby Twoje wsparcie. A Ty? Jeśli sama nie postanowisz czegoś to nikt Ci nie będzie w stanie pomóc.
Bierz się w garść, nie poddawaj się, walcz i wymagaj bez skrupułów pomocy od rodziny. Pierwszy krok to abyś mogła chodzić na kwietniową rehabilitację.
Jeśli boisz się że nie dasz rady to pomyśl o tym co przeszłaś z in vitro-ja wiem, że Ty możesz dać radę tylko musisz tego mocno chcieć.
Trzymaj się :hug:

IRENA - Sro 27 Mar, 2013

AGA moze i troche masz racje ale naprawde nie mam z kim zostawic dzieci a maz musi do ojca jezdzic jest 3 krowy cielaki ,swinie ,ojciec sprzedac nie chce bo mowi ze wroci do zdrowia ,wiec ktos musi mu pomoc ,cale zycie nam pomagal wiec ...
a rodziny naprawde nie mam i nie ma mi kto pomoc ...na 30 min raz na tydz moze ale i to ciezko
nie wiem ....w kwietniu ide do psychologa ,mysle jak to wszystko do kupy pozbierac ..wiem ze lepiej nei bedzie ale naprawde w tej chwili wyjscia nie mam zadnego albo jeszcze go nie znalazlam :-|
dla mnei to ciezka i trudna sytuacja w tej chwili naprawde
a przekladac ciagle ..nie wiem ...pomysla ze jestem niezdecydowana i wogole ...nie chce mieszac im bo maja na pewno mnostwo ludzi na moje miejsce wiec i co robic tez
moze to nei problem dla nich tam zeby mnie wpisac na inny termin ale ..ost pani powiedz z etylko do roku a potem mnie wypisuje ..no i pewnei bede musiala isc do prof i od nowa sie wpisac ..
nie wiem ..moze zadzwonie dla spokoju i bede cos wiecej wiedziec ...
postaram sie dac znac :oops:

AgaW - Sro 27 Mar, 2013

IRENA napisa/a:
w kwietniu ide do psychologa ,mysle jak to wszystko do kupy pozbierac

Ireno, to doskonały pomysł, ktoś taki z zewnątrz może Ci podpowiedzieć coś co Ci pomoże poukładać Te wszystkie sprawy.
Wiadomo że musicie pomóc teściowi w chorobie, ale on w końcu poczuje się lepiej i będzie Wam łatwiej, będziesz mogła pomyśleć o swoim zdrowiu.
IRENA napisa/a:
dla mnei to ciezka i trudna sytuacja w tej chwili naprawde

Ja Ci jak najbardziej wierzę i nie mówię że jest inaczej.
Tyle, że szkoda ( i to nie tylko mi ) że Ty musisz cierpieć w tym wszystkim i nie widać tego końca.
IRENA napisa/a:
moze to nei problem dla nich tam zeby mnie wpisac na inny termin

Przesunąć na szybciej jest problem, ale przełożyć na potem nie jest. Nie musisz potem jechać do Profesora, od razu prosisz nawet telefonicznie o przesunięcie i umawiasz się na inny termin.
IRENA napisa/a:
moze zadzwonie dla spokoju i bede cos wiecej wiedziec ...

Zrób to, będziesz mieć jakąś jasność i będzie Ci łatwiej decydować co dalej.

Wiesz, to że piszemy tu i próbujemy coś Ci podpowiedzieć nie jest ingerencją w Twoje życie, po prostu nie jesteśmy obojętni i jak umiemy chcemy pomóc :hug:

Dobra_Wrozka - Czw 28 Mar, 2013

IRENA napisa/a:
w kwietniu ide do psychologa ,mysle jak to wszystko do kupy pozbierac ..


- Irenka, z psychologiem wszystko do kupy da sie pozbierac, kiedy w koncu zaczniesz zbierac zaczynajac od siebie oraz od decyzji, ze "Ja jestem tez wazna".

Jest zbyt wiele na swiecie przykladow z zycia heroicznych matek, zniedoleznialych zbyt wczesnie i cierpiacych za mocno, poniewaz nie umialy zadbac o siebie.
Jesli ilosc stresu i bolu przekroczy Twoja granice, moga objawic sie kliniczne objawy depresji, czyli choroby psychicznej. Teraz tego nie zauwazasz, bo jestes ciagle podniecona dziecmi i w fazie ciaglej mobilizacji, a to krok do wyczerpania. Dlatego prosze Cie idz po wsparcie do specjalisty poki nie jest za pozno!
Pozdrawiam

AgaW - Czw 28 Mar, 2013

Dobra_Wrozka napisa/a:
poniewaz nie umialy zadbac o siebie

Dokładnie tak, dbania o siebie czasem też trzeba się nauczyć i często uczymy się tego całe życie bo okoliczności życia z czasem się zmieniają. To ważne bo jeśli czujesz się szczęśliwa z sobą wewnątrz to ten stan udziela się dzieciom. One instynktownie uczą się od najmłodszych lat rozwiązywać trudne sprawy patrząc na to jak Ty sobie radzisz z nimi, przejmują pewne wzorce zachowań. Dbając o siebie dbasz też o rodzinę ( a jestem pewna że dzieci nie zaniedbasz ).
Ireno, jest ciekawy temat w dz.o psychologii pt.syndrom zosi-samosi. Niektóre posty mogą być dla Ciebie inspirujące :)

IRENA - Sob 11 Maj, 2013

witam .i tak dzwonilam jednak sie nie dodzwonilam bo byl dlugi week,pisalam mail i ..na razie czekam na odp ..moze bedzie ,kazano podac dane moje ..jesli nie bedzie to zadzwonie
noi ..bylam u ort u nas i po zdj rtg stwierdzil ze nie da sie ganza zrobic bo jzu wogole nie mam gniazda chyba czy jakos ze tylko endo ,i ze jakas tam proteze i za jakies 10 lat wymiana patrzac na moj wiek i intensywnosc zycia ;(
CO PRAWDA naszym tutejszym lek nie wierze do konca aczkowliek sama czuje ze jest gorzej
mysle nad umowieniem sie do prof zeby On osobiscie obiejrzal i moze mnie podniesie na duchu ..
syt nadal si enie zmienila zyjemy na dwie gospodarki ,teraz sezon na prace w polu ,ja calymi dniami na powietrzu jednak zmeczona upalami i bieganiem jeden w te drugi we wte:)
teraz maja katar znowu :-x A straszny ma ,mam nadz ze nie pojdzie na dolne drogi oddechowe bo sie zalamie
kaszel suchy
bad z krwi nie wykazaly alergii ale jakos ciezko uwierzyc
juz od ponad mies kreci sie chorobsko ale inhalacje i syropy jakos powstrzymuja
w maju mamy robic panel na obecnosc mineralow i wit w organizmie ,morf + zobaczymy co wyjdzie ,leczylismy teraz leukocyty i bakterie wmoczu i musze zawizc mocz do bad i nie ma jak i kiedy za bardzo bo ja jestem znimi w domu bez auta wiec nie mam jak
pomocy zadnej nie mam nadal ..mysle nad poszukaniem kogos jesli nie uda sie z konkubina mojego ojca zalatwic- tez bawi wnuka w NSaczu :(
szukam tez rehabilitanta z PNF i na razie mam jeden namiar w stalowej woli ,bede pytac,jeden z nich gg ze koszt pryw jak on jezdzil to ok 50 zl ale kilka lat temu chyba ..
nic zobaczymy jak bedzie
boje sie jest ciezko ale MUSZE to zrobic bo bedzie gorzej
kolejna wizyta u psychologa w czerwcu AZ
aja skonczylam jedne zabiegi mam skier na cwiczenia

a aa gdzie aktualnie w warszawie przyjmuje prof i jakies namiary
ost bylam w warszawie niedaleko chyba zach dworca pks w takim ladnym budyneczku na pietrze

AgaW - Sob 11 Maj, 2013

Ireno, namiary na Profesora są tutaj, przejrzyj temat.Całkiem możliwe że w majowe święta pracowali inaczej, może mieli wolne stąd problemy z dodzwonieniem się. Dzwoń na tygodniu nie czekając na mailowe odpowiedzi, bo może mają mnóstwo wiadomości i odpowiadają z opóźnieniem.
Ja bym nie prała do serca opinii tego ortopedy, to czy będziesz nadal kwalifikować się do Ganza umie ocenić specjalista operujący tą metodą czyli Profesor. Nawet jeśli nie to napewno zaproponuje Ci najlepsze możliwe rozwiązanie, dobrze że się do niego wybierasz.
Bardzo dobrze że widzisz że MUSISZ to zrobić, że zmieniasz podejście do konieczności leczenia-to doda Ci sił żeby zadbać o siebie, o rehabilitację i leczenie. Spotkania z psychologiem dodatkowo Ci chyba pomagają ?
Dbaj o siebie :)

drupinka - Sob 11 Maj, 2013

IRENA napisa/a:
maz musi do ojca jezdzic jest 3 krowy cielaki ,swinie ,ojciec sprzedac nie chce bo mowi ze wroci do zdrowia ,wiec ktos musi mu pomoc ,cale zycie nam pomagal wiec ...

IRENO, ja rozumiem, że Teściowi należy się pomoc, ale przecież w miarę Waszych możliwości! Może jeśli wspólnie omówicie wszystkie za i przeciw, to mężowi trochę ubędzie obowiązków...
Czy Twoja rodzina zdaje sobie sprawę, że ciągłe odkładanie decyzji o operacji może jeszcze bardziej skomplikować Wasze życie? Może szczera rozmowa doprowadzi Was do uznania, że troska o Twoje zdrowie jest równoznaczna z troską o całą rodzinę - i dzieci, i męża, i teścia... a nie jest żadną fanaberią...
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo siły :hug:

IRENA - Sob 11 Maj, 2013

aga dzieki ,znalazlam wlasnei te str ale ciagle czasu na wszystko brak :)
chyba bylam na tej opaczewskiej kiedys ,wczesniej byl gab na ursynowie jak bylam 1y raz .
oj dbam dbam o siebie ,robie po sto km dziennie :mrgreen: za mlodzieza
na serio to nie wiele czasu ejst na siebie nawet zjesc nie ma kiedy :-P kawe pije w biegu zawsze zimna ..
DRUPINKA ech starszy czlowiek po 70 nie umie zrozumiec ze kiedys z gospodarki trzeba zrezygnowac bo kazdy ma swoje zycie ,a niestety jestesmy w symbiozie ,moj robi u ojca [ pomaga ] cale zycie a przy okazji zarabia u kogos jak chce zeby cos zrobic ,maszynami ojca ale kase my dostajemy ,miedzyczasie zatrudnia go po znajomosci gosc ktory ma duzo hekt i hoduje swiniaki i u niego na hekt pracuje ale sezonowo i tylko tyle jak jest duzo roboty ,glownie ma zarobic tyle by skl ubezp oplacic co ost nawet nie wychodzi i musi w zimie jezdzic odrabiac bo niestety ale roboty malo i urodzaj do d...
no zczegos zyc musimy niestety a jak nam ojciec i u ludzi nie zarobi to ...zostaniemy bez kasy , ja rozumiem ze musi pracowac ale nie rozumiem dlaczego nie mozna tego zywca sie pozbyc skoro to on komplikuje zycie nam wszystkim ...bo w polu zrobi jak musi badz jak pogoda czy sezon i jakos sie dogada z seynem szefa i mozna jechac do lek czy cos a krowy i swinie musza dostac codziennie niestety i gnoj wyrzucic i wogole wiec on musi codziennie jechac raniutko badz na wieczor ..
ost musze ustawiac wszystkie moje i dzieci wizyty tak by pasowaly do zmiany jego dojenia :roll:
i to mnei wkurza najbardziej ...ja mam zabiegi i musze kombinowac zeby je zrobic i zeby miec opieke do dzieci a potem z jezorem leciec na brodzie bo on sie spieszy do stajni ..i ot takie zycie niestety latwo nie jest nikomu
ciekawe jak ja do tej warszawy pojade to 2 dni po za domem ..to chyba przygot psych do pobytu w szpit bede miec ..tylko boje si eo te dzieci ,moj niestety ale pamiec i wogole ma straszna az mnie przeraza
dostal leki na pamiec w najwiekszej dawce i co i tak zapomina brac :-o

IRENA - Sob 18 Maj, 2013

NO I MAM WIZYTE 28 SIERPNIA U PORF :)
drupinka - Sob 18 Maj, 2013

IRENA napisa/a:
NO I MAM WIZYTE 28 SIERPNIA U PORF

do sierpnia jeszcze trochę czasu, ale ważne, że zdecydowałaś się działać. Powodzenia! :hug:

pasiflora - Sob 18 Maj, 2013

IRENA napisa/a:
CIAGLE JAKIE SUPADKI WYPADKI DOSC POWAZNIE WYGLADAJACE
Co ??? ?

Irena nie pisz z wciśniętym caps lockiem bo:
- wg zasad internetowych to niegrzeczne
- a wg badań tekst tak pisany jest mniej czytelny

A tak w ogóle piszesz swoje posty z reguły dla mnie nie zrozumiale. Nie chce mi się czytać dlatego Twoich postów. Nagminne "zjadanie" liter, brak przecinków, kropek i inne błędy wpływają na zrozumienie tekstu. A przecież tekst źle wpisany podkreśla się z automatu na czerwono. Pisałam kiedyś Ci o tym na PW, ale jak widać nie wzięłaś sobie tego do serca.
Nie piszę tego złośliwie ale na pewno jest więcej osób które chętnie by śledziły Twoje losy ;-)

IRENA - Sob 18 Maj, 2013

przepraszam ale jak wiesz przy dwojce dzieci nie da sie siedziec i uwaznie pisac a co wiecej poprawiac jak napisze
wpadam na sek i uciekam w locie wiec jesli to taki problem i wogole to ...sorry :oops:

AgaW - Sob 18 Maj, 2013

Wiem że nie chciałaś aby Twoje teksty tak wyglądały ale Pasiflora ma rację. To jak jest post napisany świadczy o stosunku do czytających. Jeśli jest nagminnie nieczytelny to większość ludzi odbiera negatywnie na starcie, jako lekceważenie i faktycznie nie czce im się czytać. Skoro o tym to nawet miałam wiadomości od użytkowników aby coś z tym zrobić bo wygląda to nie jakbyś chciała być czytana tylko aby gdzieś coś sobie napisać. Tacy ludzie gdy się zrażą to już nie doczytają przyczyny Twojego pośpiechu tylko skreślają na starcie Twoje wpisy.
Jesteś bardzo zajęta - ale jestem pewna że jeśli trochę zwrócisz na uwagę na swoje posty aby były czytelne to będziesz chętnie czytana przez wszystkich zainteresowanych użytkowników. A jeśli będziesz czytana to większość osób Cię pozna z Forum, także z przyjemnością odpowie na Twoje posty jeśli zechce cś dodać od siebie.
Bycie nawet zapracowaną mamą nie zwalnia nas kobiet z dobrego wizerunku :-) Dasz radę zmienić styl pisania i to szybko jeśli tylko zwrócisz uwagę.
Jest jeszcze coś ważnego z czym to się wiąże: to kwestia uporządkowania myśli, gdy upodząkujesz je w pisaniu żeby nie goniły jak zające to też przeniesie się to w inne sfery życia i będzie w nich pomocne - bo uporządkowane myśli to lepsza organizacja zajęć :)
Napewno mile zaskoczysz wiele osób gdy uporządkujesz styl pisania postów :)

pasiflora - Sob 18 Maj, 2013

IRENA napisa/a:
przepraszam ale jak wiesz przy dwojce dzieci nie da sie siedziec i uwaznie pisac
Domyślam się że nie jest łatwo choć dokładnie taki sam styl pisania był już zanim zaszłaś w ciążę.
Tak jak wcześniej zaznaczyłam .... Nie zwróciłam Ci uwagę abyś przestała pisać Chcę czytać Twoje posty (i pewnie nie tylko ja) i w mądry sposób starać się Tobie pomóc. Do tego służy forum.
Pozdrawiam Pasiflora :)

IRENA - Nie 19 Maj, 2013

ale tu naprawde nie chodzi o szacunek
czesto wpadam tu z linka z poczty a tam mam haslo duzymi literami i nie zawsze udaje sie go wylaczyc ,co do ost postow to nawet staralam sie czytac i poprawiac zanim wyslalam wiec nie sadze aby 100 % moich postow bylo zle i ze nie slucham co kto do mnie mowi
a w zyciu jestem tak zorganizowana ze kazdy sie dziwi ze wyrabiam wiec nie przeklada sie to na pisanie i nie ma nic wspolniego tak mysle
przy dwojce dzieci robie wszystko w domu sama praktycznie i do tego jeszcze znajde chwile na kompa wiec chyba nie jest tak zle ;-)
a wogole ost mam same nerwy wiec moze i nie zwrocilam uwagi na to jak napisalam ..upadki dosc powanie wygladajace dzieci ,wielka awantura z wlasna matka ---- uslyszalam ze ona mi dzieci nie urodzila i nie bedzi epomagac ze chcialam to musze sie meczyc ...dobra spadam bo sie rozpisze i znowu moge walnac byka :oops:

pasiflora - Nie 19 Maj, 2013

IRENA, zapytaj się matki czy Ty prosiłaś o chorobę?
Przecież to chyba nie aż tak wiele pomóc w chorobie, a przecież wiecznie ta sytuacja nie będzie trwała. Dzieci rosną a i Ty wkrótce po operacji pewnie świetnie będziesz sobie świetnie radziła. Pomocy będziesz wkrótce nie potrzebowała, ale teraz mogłaby pomóc. Czy to aż tak wiele?

Ps. Bardzo czytelny post, aż miło odpisać. Dziękuję

IRENA - Pon 20 Maj, 2013

nie ma za co ;-)
temat pomocy z matka byl ruszany kilkakrotnie i zawsze konczacy sie podobnymi sformulowaniami - ze mi nie kazala miec dzieci ,ze ona nie bedzie jezdzic tam i spowrotem,ze mieszkac nie bedzie bo z domu nie bedzie uciekac i nie ma kto pilnowac tam [ ojciec mieszka gdzie indziej i tak mowi ze uciekl] ech ...nie bede ja wiecej prosila ,nawet nie wiem czy sie do niej odezwe dluugi czas :(
ona powinna isc leczyc depresje i wogole bo zycie jej dalo w kosc a ze ja z ojcem wiecej sie teraz komunikuje -mimo iz zawsze byl dla mnie niedobry i wogole- to sie odgrywa na moich dzieciach :-?
wcz znowu mialam stres ogromny ,,moj maz wyniosl jednego na pole do zrobionej przez siebie zagrodki -placu zabaw,zle zabezpieczyl furtke i ..wyszedl wpadl do wanny lazienkowej z woda[ kolo rynny do podlewania stoi deszczowka] ,po prostu wpadlam w taka histerie ze ..brrrrrrrr... nie wiem ja go nie zeostawie zdziecmi bo po prostu to jest katastrofa :-x
ale to chyba nie ten dzial :-/

AgaW - Pon 20 Maj, 2013

IRENA napisa/a:
ale to chyba nie ten dzial

Ten dział, to kącik dla Bioderkowych rodziców.

Cyryl - Pon 20 Maj, 2013

IRENA napisa/a:
przepraszam ale jak wiesz przy dwojce dzieci nie da sie siedziec i uwaznie pisac a co wiecej poprawiac jak napisze
wpadam na sek i uciekam w locie wiec jesli to taki problem i wogole to ...sorry :oops:


nie przesadzaj, ja przy jednym dzieciaku bym przeklął wybuchnął, wymierzyłbym siarczystego klapsa, czasem scyzoryk się kieszeni się otwiera, ale cóż mamy być przykładem (w pisaniu też), więc emocje na bok i z całą cierpliwością trzeba tłumaczyć.

taka rola rodzica.

pasiflora - Pon 20 Maj, 2013

Cyryl, ja mam wrażenie, iż Irena nie była zła, że mały wpadł do wanny, tylko że małżonek nie dopilnował.
Może się nauczy jeszcze mieć oczy wokół głowy he he.
Wendy ma fajną teorię na temat mężczyzn :wink: Może się nią podzieli na forum.

IRENA - Pon 20 Maj, 2013

odniose sie jak znajde wieksza wolna chwilke ;-)
pozdrawiam


Edit

AGAW sory ale nie zauwazylam ,myslalam ze pisze w dziale - zyczenia ur ;-)
musze poszukac w wolnej chwili tych postow na temat mezczyzn 8-)
mam pytanie do pana [ nie pamietam imienia ] czy to zacheta do bicia dzieci :?:
nie uwazam by bicie tu cos pomoglo by mi pozwolily na odrobine spokoju ,to male dzieci aczkolwiek wiele rozumieja ,jest problem z jednym jest tak nadpobudliwy ze w sekunde jest w stanie rozwalic dom :mrgreen: zadne tlumaczenia nie wchodza w gre bo on nie jest w stanie sluchac gdy sie drze jak ze skory odzierany i staje na glowie wygina sie w luk
tak ..niestety bedac sama z gospodarstwem [ podworko ,dosc duzy dom - niewykonczony ale jest co sprzatac i gdzie zagladac,kury ,koty ogrodek ,siedzac po pol dnia w kuchni zalatwiajac sprawy nie tylko naszej 4 ki [ lek i wogole ] nie jestem w stanie wszystkiego dopiac na ost guzik ,dolaczajac do tego moje dolegliwosci i do tego stac i tlumaczyc cos dziecku gdy np drugie krzyczy badz czeka na jedzenie lub nowa pieluche
to naprawde ciezka praca dla mnie i po prostu nieraz nie zauwazam ze caps sie wlaczyl badz nie udalo sie go wylaczyc
czesto siedze i pisze jedna reka przy lampce ktora daje liche swiatlo z dzieckiem na kolanie a drugie mi skacze po nodze :-/
wiec naprawde nikogo nie mialam zamiaru urazic ,tak po prostu czasem wyglada moje zycie w calkowitym zamieszaniu i haosie ,sa dni gdy mlode sa spokojne wiec da rade usiasc i sie skupic
a czasem ....codzienne inhalacje sterty lekow po kolei i wszysto po prostu nie zawsze mi pozwala na skupienie sie calkowite jak cos napisalam i poprawiac ..jesli moge staram sie
ok ,koncze temat rano jade do lek z dziecmi 70 km ,wiec musze popakowac co powinnam ,pojutrze tez znowu jade do neurologa z nimi do rzeszowa wiec ... wiem ze nikomu lekko nie jest i w pewnym sensie ktos moze miec racje mowiac - chcialam to mam ...tak ale nie planowalam ze akurat bedzie dwoch ,ze matka sie odwroci ze tesc bedzie potrzebowal naszej pomocy ,ze dzieci beda ciagle chore i wymagac ciaglych wyjazdow i bad...po prostu troche za duzo na glowe :-(
pozdrawiam i jesli bedziecie chcieli wiedziec co u nas to piszcie jak znajde wolna chwile postaram sie sensownie napisac bez bledow :-)

Arenque - Pon 26 Sie, 2013

Witajcie!
mam do Was pytanie. Jestem jeszcze przed osteotomią. Po operacji i rehabilitacji planuję ciążę i pod tym kątem ustawiamy dalsze plany - zmianę mieszkania na dom. Boję się jak to będzie z ciążą a potem dzieckiem i schodami - czy macie problemy z noszeniem dzieci? Czy lepiej się skupić na jednopoziomowym domu /choć będzie ciężko/ czy nie przejmować się bo da się zorganizować życie ze schodami? Będę wdzięczna za pomoc!

Fizkom - Pon 26 Sie, 2013

Arenque napisa/a:
Czy lepiej się skupić na jednopoziomowym domu /choć będzie ciężko/ czy nie przejmować się bo da się zorganizować życie ze schodami?

W jakiej formie bedziesz po osteotomii Ganza? Czy będziesz utykała po operacji? Jak zamierzasz temu przeciwdziałać? Pytam, bo będzie miało to decydujący wpływ na odpowiedź, na Twoje pytanie. Jeśli nie zaczniesz myśleć o tym teraz To Twoje rozważania na temat schodów nic nie pomogą. Wtedy nawet winda nie pomoże ......

Fizkom

Arenque - Pi 30 Sie, 2013

W jakiej formie nie wiem, mówią tylko że ma odsunąć o jakieś 10 lat endoproteze. Czy kuśtykać będę też nie wiem. Teraz kuśtykam, radze sobie z trzema piętrami bez windy no ale bez bonusowego obciążenia... No a rehabilitacja i ćwiczenia to wiadomo chyba każdy bioderkowicz wie że brak treningu najczęściej równa się utrudnieniom w poruszaniu się. u mnie dwa tygodnie przerwy to już mega słabo.
Dlatego ważna jest dla mnie odpowiedź czy po osteotomii /w jakimś odstępie czasu/ schody w połączeniu z obciążeniem w postaci dziecka sprawiają trudność? Rozwiązujecie to jakoś żeby ograniczać chodzenie po schodach w domu? Czy nie ma z tym problemu?

Fizkom - Pi 30 Sie, 2013

Cytat:
Dlatego ważna jest dla mnie odpowiedź czy po osteotomii /w jakimś odstępie czasu/ schody w połączeniu z obciążeniem w postaci dziecka sprawiają trudność? Rozwiązujecie to jakoś żeby ograniczać chodzenie po schodach w domu? Czy nie ma z tym problemu?

Po osteotomii Ganza, bez dobrej rehabilitacji przed i pooperacyjnej, schody jak i chodzenie po równym terenie są dużym wyzwaniem. Rozwiązaniem nie jest ograniczenie chodzenia tylko wypracowanie tego przez dobrze ustawioną i przeprowadzoną terapię. Twoje kolejne pytanie stoi w poprzek powyższego .........

Fizkom

IRENA - Nie 15 Mar, 2015

pozdrawiam forum ;-)
aga.t. - Pon 16 Mar, 2015

IRENA Dawno Cię nie było, napisz co u Ciebie bioderkowa mamo :)
IRENA - Pon 16 Mar, 2015

leci sobie .. rehabilitacja z sobą i dziecmi i wogole .. mało czasu na wszystko ale daje rade choć nei powiem ze czasem mam ochote na wyjście na caly dzień :)
zbieramy pieniazki na turnus dla dzieci bo niestety za drogo a lek zalecają.. na odp z pfron czekam już 3 mies ... mamy str na siepomaga i w fundacji obywatelska f.pomocy dzieciom ...
noga boli ale mniej i inaczej .. ale ze wzgl na styl zycia musi .. nadwyrezana jest za bardzo ... :-P

sonce2000 - Sro 21 Pa, 2015

Witam,

poczytałam historie bioderkowych mam :-) i jestem zaskoczona, że jest nas tak wiele,naprawdę myślałam, że tylko ja taka młoda mam z tym problem. Jestem mamą 6 latki i pólrocznego chłopca- jak to będzie po wszystkim-opieka nad małym szczególnie będzie ciężka-zależy jeszcze kiedy dostanę termin...no ale. Znam ten ból, kiedy z córką nie mogłam robić wszystkiego-jak mi zawsze było przykro. Często spotykałam się z opiniami, że się dzieckiem nie zajmuję, że jestem leniwa, że mi się nie chce pojeździć z nią na rowerze czy porobić jakieś inne aktywności. Bo dziecku przecież trzeba poświęcać czas aktywnie na dworzu, a nie w domu siedzieć. Moja mala rozumie, często mówi, "biedna mamusia-boli ją nóżka". Kocham moje dzieci i choćby mieli mi tą nogę obciąć to i tak chciałabym być mamą tej dwójki.
Szczególnie fajne są te zabawy z dziećmi w domu napisane na początku- moja mała uwielbia się bawić w namiot-muszę to reaktywować....popalamy się i będziemy uciekać rekinom...super...
Reaktywujcie się bioderkowe mamusie :-)

Reniaczek - Sro 21 Pa, 2015

Sonce2000 .Bo widzisz...Jak idziesz ulicą to wydaje się ,że wokół nas nie ma takich ludzi jak my ,a jeśli są to tylko sędziwe staruszki, a jak widzisz jest tutaj mnóstwo młodych ludzi , którzy borykają się od urodzenia ze swoim "bioderkowym" problemem. Niektórzy przeszli naprawdę wiele i Oni są dowodem na to ,że warto i że wszystko jest możliwe.Trzymaj się cieplutko i nadal uciekajcie rekinom...hehe papa
biedronne - Sro 21 Pa, 2015

hej sonce2000!
Ja mam rocznego synka i prawie trzyletnią endo. Trochę odwrotnie niż większość najpierw przeszłam operacje, a później dzieci. Tak jak teraz myślę, że miałabym się moim Stasinkiem zajmować po operacji to sobie tego kompletnie nie wyobrażam. Zaczął chodzić jakiś czas temu, ale dalej bardzo lubi być na rączkach i ciężko by mi było mu wytłumaczyć, że nie może. Myślę, że dla mnie byłoby to trudniejsze niż dla niego, ale tak czy siak...
Mimo, że wielu lekarzy uważało, że najpierw dzieci potem operacja, to uważam, że wybrałam słusznie. Teraz mogę się naprawdę zaangażować macierzyńsko :)
Trzymam kciuki za odpowiedni termin. Oby się wszytsko ułożyło.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group